niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 29

      Przemieszczałam się nienaturalnie szybko. To było coś w porównaniu do biegu wampira. Pomijając fakt, że okropnie skręcało mnie w żołądku, cieszyłam się, że w końcu oddaliliśmy się od czarownic. Wciąż jednak miałam dziwne wrażenie, że ktoś kurczowo trzymał się mojej drugiej dłoni. Obawiałam się, że mogła to być jedna z wiedźm, tylko one stały trochę dalej. Mój ojciec też nie mógł być, ponieważ nie miał jak się poruszać. Pozostało mi jedynie czekać, aż dotrzemy na miejsce. Pocieszeniem było, że teleportacja mijała kilka sekund, a nawet krócej.
      Poczułam grunt pod stopami. Odetchnęłam z ulgą, ale wcześniej musiałam powstrzymać odruch wymiotny. Pokręciłam głową. Dookoła było ciemno. Czułam jedynie chłód, jaki otulał moje ciało. Gdy przypomniałam sobie, że ktoś trzyma mnie za rękę, wyrwałam dłoń z uścisku i cofnęłam się o kilka kroków. Wpadłam na zimną w dotyku ścianę. Zorientowałam się, że była zrobiona z cegły. Wtedy jeszcze bardziej ciekawiło mnie, gdzie się znajdowałam. Na pewno nie był to zamek. Nawet ucieszyłam się, ponieważ nie miałam zamiaru wciąż w nim siedzieć.
      Zaledwie kilka kroków ode mnie pojawiło się niewielkie światło. Gdy się nasiliło, zmrużyłam oczy. Pomieszczenie ogarnęła oślepiająca jasność. Przymknęłam powieki, a jak je otworzyłam, zorientowałam się, że to wcale nie było żadne pomieszczenie, tylko jakiś tunel. Rozchyliłam lekko usta i uważnie rozejrzałam się dookoła, aż natknęłam się na nieznaną mi dotąd twarz.
      — Babcia! — pisnęła zaskoczona, a za razem wesoła Jessica i rzuciła się staruszce na szyję.
      Na chwilę zapanowała ciemność, lecz zaraz ponownie ,,zaświeciło’’ się światło.
      Spojrzałam na pomarszczoną i suchą twarz starszej pani. W jej oczach tańczyły iskierki szczęścia. W końcu nasze spojrzenia spotkały się. Kobieta posłała mi lekki, szczery uśmiech. Niepewnie odwzajemniłam gest i szybko spojrzałam na Nathana, którego twarz mówiła sama za siebie. Był zaskoczony, co było za mało powiedziane. Na jego twarzy malował się szok i niedowierzanie. Pewnie tak jak ja nie spodziewał się spotkania ze staruszką. Skoro ona była babcią Jessici, to też i Nathana...
      — Babcia? — zapytał wampir i uśmiechnął się.
      Młoda czarownica wypuściła straszą panią z uścisku, a ta podeszła do swojego wnuka. Ucałowała go w czoło, jak często to robią babcie, a później mocno przytuliła. Nathan się nie opierał. Widziałam, że cieszy się ze spotkania z nią.
      Poczułam się obco. Przed moimi oczami pojawiła się scena spotkanka rodziny. Ja swoją musiałam porzucić. Czułam się jeszcze gorzej, gdy na to patrzyłam, dlatego odwróciłam wzrok i wbiłam go przed siebie. Tam, gdzie nie docierało światło, byłam pewna, że wciąż rozciągał się tunel. Było tak ciemno, że dosłownie nie było nic widać.
      — Andrea, poznaj naszą babcię, Izabellę — powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy Jessica.
      — Miło mi — uśmiechnęłam się, a staruszka odwzajemniła gest.
      Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jej niebiesko-zielone oczy były takie same, jak Jessi, co czyniło je trochę podobne. Nie wiedziałam, czy każda czarownica miała taki kolor oczu, czy po prostu Hiller odziedziczyła to w genach. Stawiałam na to drugie. U Hildy nie wypatrzyłam takiej barwy.
      — Idziemy — zadecydowała kobieta i ruszyła przed siebie.
      Nikt nawet się nie odezwał. Ruszyliśmy za nią. Gdyby nie światło, jakie wyczarowała, szlibyśmy w ciemnościach. Rozglądałam się na boki w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mnie zainteresować, ale nie widziałam nic oprócz ściany, która lekko połyskiwała. Splotłam za sobą ręce i ze spuszczoną głową szłam krok w krok za rodzeństwem Hiller i ich babcią.
      Może było to dziwne, ale po tym, jak Hilda odebrała mi moje moce, nie czułam żadnej pustki, jaka miała ogarniać moje serce. Nie czułam się z tego powodu źle. Przeciwnie. Na pewien sposób cieszyłam się. Nawet bardzo. Często miałam problemy z zapanowaniem nad swoim darem. Czasami po kilku dniach udawało mi się odwrócić jego działanie. Było to bardzo trudne, a przede wszystkim męczące. Wolałam już nie mieć tych mocy. Inni pewnie pomyśleliby, że to głupie. Dlaczego? Otóż kto nie chciałby posiadać daru? Jak byłam mała to wydawało się to być świetną sprawą, dopóki wszystko było dobrze. Później zaczęły się problemy i nie mogłam zapanować nad żywiołami. Wciąż męczyła mnie myśl, dlaczego tak czasami się działo. Gdy wtedy tak o tym myślałam, moje serce ogarniała radość, mimo że miałam pewne obawy. Jak ktoś mnie zaatakował, to zawsze w celu obrony mogłam użyć swoich mocy, a teraz? Stałam się łatwym celem do zabicia, co potwierdziła sytuacja w chacie. Nie potrafiłam sobie poradzić i na oślep szukałam schronienia. Nie miałam pojęcia o walce. Szczególnie z kimś takim, jak czarownice. Rzucały czarami, a ja? Nim zdążyłabym do nich dobiec, to już byłabym martwa. Pozostawało tylko hipnotyzowanie, ale to i tak za wiele nie było w stanie mi pomóc.
      Moje rozmyślania przerwał hałas odsuwanego głazu. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam, jak Isabella — imię staruszki pamiętałam jeszcze, jak Jessica o niej opowiadała — otwiera przejście. Wychyliła się i uważnie rozejrzała dookoła. Po zaledwie kilku sekundach machnęła ręką, byśmy wyszli. Gdy już to uczyniliśmy, zasłoniła przejście głazem. Ponownie wyszła nam na przeciw.
      — Chodźcie szybko — szepnęła, jakby obawiała się, że ktoś nas podsłuchuje.
      Szybkim krokiem szliśmy porośniętą przez różne chwasty drogą. Las. Znowu się w nim znajdowałam. Miałam go dość, ale chyba tylko tam było małe prawdopodobieństwo, że nie natknę się na człowieka. Za każdym razem, gdy mijałam drzewo, uważnie się w nie wpatrywałam. Zastanawiało mnie, czy w całym lesie są takie, co żyją własnym życiem, czy tamto, co mnie zaatakowało, było zaczarowane.
      Ktoś szarpnął mnie za rękę. Była to Jessi. Wyjrzałam za nią. Isabella i Nathan byli kilka metrów od nas. Z młodą czarownicą szybko ich dogoniłam. Postanowiłam się ich trzymać i nie zwracać najmniejszej uwagi na otaczający mnie z każdej strony las. Wlepiłam wzrok przed siebie i cierpliwie czekałam, aż dojdziemy tam, gdzie mieliśmy. Długo nie musiałam wyczekiwać. Po pięciu minutach  byliśmy na miejscu. Starsza pani otworzyła drzwi na oścież i wpuściła nas do środka. Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia, który po zamknięciu drzwi wydawał się być jeszcze ciemniejszy. Ktoś klasnął w dłonie — a zapewne była to Isabella — i w pomieszczeniu zapanowała jasność, ale nie tak bardzo oślepiająca.
      Z nieukrywanym zaciekawieniem rozejrzałam się dookoła. Chatka była skromnie urządzona. Była niewielka. W pomieszczeniu, w którym obecnie się znajdowałam, w kącie przy małym oknie znajdował się drewniany — jak wszystko — niewielki stolik, a wkoło niego cztery krzesełka, jakby były przygotowane z myślą o naszym przyjściu. Dalej to przy ścianach stały stare szafki, na których były zapełnione słoiki, a obok nich miseczki z dziwną zawartością, która przypominała jakąś maź. Mimowolnie skrzywiłam się i spojrzałam w bok. Niektóre okna były zakryte podziurawionym materiałem w ciemną kratkę. Na półkach znajdujących się na ścianach głównie stały zapalone świeczki, jak i stare, zniszczone książki. Wbrew pozorom było przytulnie, choć tajemniczo.
      — Nikt nas tu nie znajdzie? — zapytała Jessica.
      — Wszędzie jest niebezpiecznie, skarbie. Trzeba się mieć na baczności — odpowiedziała spokojnie staruszka.
      Młoda czarownica pokiwała lekko głową i jak gdyby nigdy nic, podeszła do jednej z szafek i wyjęła z niej jakąś książkę. Usiadła przy stole i otworzyła ją na pierwszej stronie.
      — Mogę, prawda? — zapytała z niewinnym uśmiechem swojej babci.
      — Oczywiście — ta odwzajemniła gest.
      Jessi wlepiła wzrok w lekturę i zaczęła czytać. Podejrzewałam, że była o magii, a Jessica po prostu się uczyła. Była jeszcze młoda, choć gdyby jej ciało się zmieniało, to wyglądałaby na babcię. Jednak nie sądziłam, że uczenie się magii było takie proste. Zapewne wymagało to czasu i poświęcenia. Miałam takie podejrzenia, ponieważ ja sama musiałam sporo czasu spędzać nad swoimi mocami, których już nie miałam.
      Isabella z Nathanem podeszli do Jessi i zaczęli z nią o czymś cicho rozmawiać. Nie wiedziałam, o czym mówili, ponieważ szeptali. Podeszłam bliżej do tej samej szafki, co przedtem siostra Nathaniela i wyjęłam z niej jedną książkę. Otworzyłam na przypadkowej stronie i udawałam, że ją czytam. Kątem oka zerkałam na rodzinę, ale i tak nic nie słyszałam. Widziałam jedynie ich ruszające się usta. Westchnęłam. Zaczęłam czytać, a raczej próbowałam przeczytać księgę, którą trzymałam w dłoniach. Zmarszczyłam czoło. Była pisana w nieznanym mi języku. Zaskoczona otworzyłam buzię. Przejechałam opuszkami palców po zżółkłej stronie. Zaczęłam wertować kartki. Okazało się, że cała książka była zapisana ręcznie. Odstawiłam ją i wzięłam kolejną, która również taka była.
      — Dużo ich nie ma — koło ucha usłyszałam Jessicę.
      — Co? — zapytałam zdezorientowana.
      — Wszystkie księgi są zapisane ręcznie, dlatego jest ich bardzo mało. Tak jak nas... — uśmiechnęła się blado. — Nas, czarownic, jest coraz mniej. Teraz rzadko się rodzą, a często są spalane na stosie.
      — Dlaczego w taki sposób umierają? — zaciekawiło mnie. — Przecież można by było zabić na wiele innych sposobów.
      — Owszem, ale tylko poprzez spalenie na stosie u czarownicy znikają jej wszystkie zdolności.
      — Zdolności mogą pozostać? — nie dowierzałam.
      — Jeśli czarownica nie zostanie spalona. W innym razie pozostają i przechodzą na inną czarownicę. Najczęściej na tą, co się urodziła. Oczywiście jak taka jest. Dopiero taka po osiągnięciu nawet kilku miesięcy, zaczyna posiadać magiczne umiejętności.
      — Ciekawe... — szepnęłam. — A co z tymi książkami? Wszystkie czarownice takie mają?
      — Nie — powiedziała. — Posiadają je tylko te, co mają w rodzinie młodą czarownicę. Uczymy się z nich, a gdy już będziemy wszystko umiały, przekazujemy księgi innym, by mogła się uczyć reszta. Pewnie zastanawia cię, dlaczego jest to pisane w takim, a nie innym języku — uśmiechnęła się lekko, a ja kiwnęłam głową. — Nikt nie może wiedzieć, co jest w nich zawarte. Jeśli każdy mógłby to przeczytać, to jeśli któraś z książek dostałaby się w niepowołane ręce, to...
      — To...? — zapytałam niepewnie.
      — Nie byłoby dobrze — skrzywiła się.
      — Ach... No tak — uśmiechnęłam się niepewnie.
      Zamknęłam książkę. Przejechałam palcami po jej starej okładce. Na chwilę zatrzymałam wzrok na rysunku, przypominającym jakiś amulet ze słowem w języku, jakim była zapisana sama księga. Niechętnie oderwałam wzrok i odstawiłam ją na swoje miejsce. Ostatni raz przebiegłam spojrzeniem po półce. Odwróciłam się i żałowałam.
      — Co ty tutaj robisz?! — krzyknęłam, zapominając, że jest za mną szafka i mocno uderzyłam o nią plecami.
      Jego pojawienie się było dla mnie szokiem, ponieważ wcześniej był unieruchomiony. Sam prosił mnie o pomoc, bo nie potrafił sobie poradzić w poruszaniem się. Sądziłam, że kłamał i tak naprawdę chciał mnie tylko zmylić. W tym momencie jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym fakcie. Nie ufałam mu i wolałam się mieć na baczności. Zastanawiało mnie tylko, jakim cudem był w stanie się poruszać? I jak tu się znalazł? Wiedźmy nie mogły mu pomóc, bo same go zaatakowały. Może to była część ich planu?
      — Przecież nie mogłeś się ruszać... — wydukałam.
      — Nie mogłem — potwierdził — ale Ona mi pomogła.
      — Jaka Ona? — zniecierpliwiłam się. Ręka Michaela wskazała na Isabellę. — Co? To prawda? Ale dlaczego? O co tu chodzi?
       — Nie denerwuj się. Wszystko ci wyjaśnimy — powiedziała spokojnie staruszka.
      — Co wyjaśnicie? — syknęłam. — I co on tu robi?!
      — Usiądź — odezwał się Nathan.
      — Dziękuję, postoję — starałam się mówić uprzejmie. — Dlaczego zawarłeś układ z tymi wiedźmami? — zapytałam wprost i zmrużyłam lekko oczy.
      Michael westchnął. Stał się momentalnie smutny. Usiadł na podłodze i schował twarz w dłoniach. W tej pozycji wydawał się być taki bezbronny i niewinny, ale wolałam mu do końca nie wierzyć. To pewnie były pozory, bo chciał mnie zmylić.
      — Odpowiesz na moje pytanie? — zapytałam.
      — Znasz odpowiedź — powoli zdjął ręce w twarzy.
      Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Niby skąd miałam to wiedzieć?
      — Pamiętasz, co ci się niedawno śniło?
      Zmarszczyłam czoło. Zamyśliłam się na pewien moment. Ostatnim snem, jaki mi się śnił, to była wizyta Michaela w domu moich rodziców. Wtedy on wyjawił, że tata zabił jego ukochaną i...
      — Ale... Co to ma z tym wspólnego? — zapytałam trochę zbyt donośnym głosem.
      — Przypomnij sobie wszystko od początku do końca.
      Westchnęłam. Przeanalizowałam wszystko, ale nie zwracałam uwagi na nic oprócz tego, że bardzo zranił moich rodziców. Nie chciałam, by cierpieli. Już miałam się odezwać, kiedy coś mi się przypomniało. Mianowicie rozmowa, kiedy to Michael wypomniał tacie, że zabił jego ukochaną. Później wyszedł i wypowiedział pewne słowa: ,,Już niedługo będziemy razem’’.
      — Ale ona nie żyje — powiedziałam na głos.
      — Nie żyje, ale mogła żyć po raz drugi — powiedział ze smutkiem.
      Otworzyłam szeroko oczy. Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Gdyby był człowiekiem, to uznałabym go za jakiegoś psychola. Mogła żyć po raz drugi? Czy ja dobrze zrozumiałam?
      — Ona miała ją... wskrzesić? — słowa z trudem prześlizgnęły mi się przez gardło.
      Wampir pokiwał głową. W wrażenia aż usiadłam na podłodze. Wiedziałam, że czarownice zajmują się czarną magią, ale nigdy nie spodziewałabym się, że mogłyby kogoś wskrzesić! To było... nieludzkie! Czułam się nadzwyczaj dziwnie. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w ojca, którego twarz była śmiertelnie poważna, a oczy pozostawały smutne.
      — Andrea...
      — Nie — przerwałam mu, spodziewając się, co chce powiedzieć. — Nie wybaczę ci. Nie zapomnę o tym. Potraktowałeś mnie jak rzecz — szepnęłam, a łzy cisnęły mi się do oczu.
      — To nie tak — zaprzeczył.
      — A jak? — podniosłam głos. — Oddałeś mnie w ręce tej wiedźmy, by czerpać z tego korzyść!
      — Musisz zrozumieć, że...
      — Tu nie da się niczego rozumieć — powiedziałam z wielką gulą w gardle. — Przecież jestem twoją córką! Nie rozumiem, jak mogłeś?! Ona chciała mnie zabić! A ty myślałeś tylko o tym, by dostać to, co chciałeś! I co teraz z tego masz? Oszukała cię, a mnie omal nie zabiła. Pomyślałeś chociaż o tym?
      — Przez chwilę... — powiedział cicho.
      — Jasne — prychnęłam i spojrzałam na niego z politowaniem. — W ogólne o mnie nie myślałeś. Byłam tylko zabawką w twoich rękach.
      Powstrzymując cisnące mi się do oczu łzy, wyszłam z chaty. Otuliłam się rękami i szłam bez celu przed siebie. Chciałam odpocząć i na spokojnie wszystko sobie poukładać. Pogubiłam się. Gdybym wiedziała, że wyznanie ojca będzie tak bolesne, to nie chciałabym się tego dowiedzieć. Być rzeczą w oczach własnego ojca to coś okropnego. Nie znałam go przez ponad siedemnaście lat, a gdy się pojawił, okazało się, że chciał wykorzystać mnie do swoich celów. Nie wiedziałam, czy chciałam cokolwiek wiedzieć.
      — Andrea! — zatrzymałam się i spojrzałam na Jessicę.
      — Co? — zapytałam beznamiętnie.
      Młoda czarownica stała kilka metrów dalej i spoglądała na mnie ze współczuciem. Nie lubiłam tego. Nie znosiłam. Wlepiłam wzrok w swoje nogi i wsłuchiwałam w przyśpieszone bicie własnego serca.
      — Nie chodź sama — poprosiła.
      — Bo? — zacisnęłam wagi.
      — Nie jest bezpiecznie — szepnęła.
      Usłyszałam kroki. Szła do mnie. Podniosłam wzrok i westchnęłam. Jessi uśmiechnęła się szczerze i przytuliła mnie. Odwzajemniłam gest, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
      — Mogę cię o coś spytać?
      — Pewnie! — odpowiedziała Jessica.
      — Co twoja babcia tutaj robi? Wcześniej jej nie było.
      — Owszem — uśmiechnęła się tajemniczo. — Może to dziwne, ale sama nie wiedziałam, że babcia tam z nami była. Jak się okazało, była niewidzialna. Jest dość potężną czarownicą i za pomocą darów mogła stać się niewidoczna dla nas. Ja wciąż nad tym pracuję, ale coś kiepsko mi idzie — zasmuciła się. — Była z nami w chacie i nam pomagała. Więc jak teleportowaliśmy się, to szybko złapała cię za rękę.
      — Och! — z moich ust wydobył się okrzyk zaskoczenia. — Ale dlaczego uratowała mojego ojca?
      — Wiesz... Wbrew pozorom to potężny wampir. Jeden z tych najsilniejszych. Babcia stwierdziła, że w razie potrzeby może nam się przydać.
      — Jakiej potrzeby?
      — Nie mam pojęcia.
      — A dlaczego on to zrobił? Dlaczego tak mnie potraktował?  — zapytałam półgłosem, zmieniając temat. Nie chciałam rozmawiać o Michaelu, ale chciałam w końcu dowiedzieć się prawdy.
      — Przecież powiedział...
      — To dlaczego Hilda odebrała mi moce?
      — To... już dłuższa historia — spojrzała na mnie.
      — Chcę wiedzieć — odparłam pewnie.
      Hiller zaczęła deptać wysoką, zieloną trawię. Wpatrzyła się w błękitne niebo, które było można wypatrzyć spomiędzy konarów drzew. Powędrowałam za jej wzrokiem. Na jednej gałęzi skakał mały ptak i wesoło ćwierkał. Aż miło słuchało się tej melodii.
      — Kilka tysięcy lat temu, kiedy nie było nas dużo, w naszym świecie panował pokój — zaczęła czarownica. Wzięła mnie pod rękę i poszłyśmy w stronę dróżki. — Wszystkie nadprzyrodzone istoty żyły w zgodzie. Powstawały nawet miasta.
      — Miasta? — zdziwiłam się.
      — Tak. Kiedyś, z dala od ludzi, budowaliśmy miasta, najczęściej w miejscach, gdzie ludzie nie byli w stanie dotrzeć, w których mieszkały wszystkie nadnaturalne postacie. Wszystkie nasze rasy mijały się na ulicach i nie było pomiędzy nimi żadnych sporów. Wszyscy szanowali się nawzajem i uważali siebie za jedną, wielką rodzinę. Nic nie wskazywało na zmianę trybu życia. Dopiero ponad pięćset lat temu całemu temu spokojowi zaszkodziła jedna rzecz. Zaczęto zabijać czarownice — spuściła wzrok. — Zaczęto podejrzewać, że to sprawka wilkołaków lub wampirów. Przez to wybuchł spór. Oni się bronili... Z każdym tygodniem znajdowano kolejne ciała. O dziwo były to jedne z tych potężnych czarownic. Zaczęliśmy się rozdzielać. Każdy szedł w swoją stronę, a jak już byliśmy w jakieś grupie, to znajdowała się w niej tylko jedna rasa.
      — Co ten spór ma wspólnego z Hildą? — zapytałam, przechylając głowę na bok.
      — Ma. Niestety — skrzywiła się. — Z opowiadań babci dowiedziałam się, że Hilda poszła ze swoją matką, która również była czarownicą, na spacer po lesie. Jeszcze nigdy to się nie stało, ale wtedy zaatakował je młody wilkołak. Tacy są najsilniejsi, a wtedy była jeszcze pełnia, czyli okres, w którym wilkołak jest silniejszy, niż na co dzień. Prawdopodobnie przechodził swoją pierwszą przemianę i nie był świadom tego, co robi. Był bardzo silny, w wyniku czego zabił matkę Hildy.
      — Ale on nie mógł zabijać tych wszystkich czarownic... — zwróciłam uwagę.
      — Nie wiadomo. Mógł to robić razem z innymi. Gdy wilkołak przechodzi swoje pierwsze przemiany, zostaje zamykany, by nikomu nie zrobić krzywdy. Dzień później po śmierci matki Hildy, w miejscu, gdzie te wilkołaki były zamykane, drzwi były całkowicie zniszczone. A były naprawdę pancerne. Jeszcze nikomu to się nie udało. Co najdziwniejsze... — zawahała się.
      — Co? — zaciekawiłam się.
      — Nie znaleziono tych, co tam byli.
      — Jak to? — byłam w szoku. — Jakim cudem?
      — Nie mam pojęcia — wzruszyła ramionami.
      — Może to sprawka Hildy?
      — Nie sądzę — Jessica pokręciła głową. — Nie było tam czuć jej zapachu. Po tym wszystkim była w fatalnym stanie. Zaczęła żywić do wilkołaków żal, a przede wszystkim nienawiść. Później zajęła się nią i jej czterema siostrami, Igrid, ponieważ były dość młode. To ona wprowadziła je w świat czarnej magii.
      — To kiepsko — stwierdziłam. — A co z tymi mocami?
      — Cóż... — westchnęła. — Odebrano je siostrą tej wiedźmy. Każda z nich panowała nad jednym żywiołem. Były to jedne z tych najpotężniejszych darów. A gdy się ze sobą połączyły, były nie do pokonania. Hilda o tym wiedziała. Z siostrami chciała się zemścić na wilkołakach, ale w porę odebrano im moce.
      Zamrugałam oczami.
      — Czarna magia. Standard — wyjaśniła i zaśmiała się sztucznie. — Później, jak podejrzewasz, te moce trafiły do Ciebie.
      — Jak?
      — Tego nikt nie wie. Kiedyś krążyła taka... Hm. Legenda? Wszyscy uznawali to za bajki, ale ponoć moce same wybierały sobie właściciela.
      — Jak to możliwe? — w moim sercu rosła ekscytacja.
      — Magia — rozłożyła ręce.
      — Ta... Wszędzie magia — przewróciłam oczami.
      — A żebyś wiedziała! — czarownica uśmiechnęła się szeroko.


Hejo kochani! :3

!!!UWAGA!!!!

Na http://biblioteka-hogwartu.blogspot.com pojawił się konkurs na najlepsze Drabble. Udział wzięła nim Mara♥ ( piszę z nią drugiego bloga ) i chciałam z całego serducha prosić o głosy na nią! Tu wszystko znajdziecie: http://biblioteka-hogwartu.blogspot.com/2015/08/gosowanie-na-drabble-i.html Jeśli uważacie, że Mara♥ zasługuje ( jest 9 Drabble, a każdy ma po 100 słów ), to głosuje na Drabble 3! :D Z góry z całego serducha dziękuję! ♥♥♥
A teraz przejdźmy do rozdziału! :P
Jest wyjątkowo krótki, ale już dzisiaj chciałam go dodać. Tak, wiem, że miał pojawić się nowy bohater, ale zmieniałam trochę plany. Pojawiła się babcia. Zaskoczeni? Mam nadzieję, że tak :D Jeśli chodzi o tego obiecanego bohatera, to wrzucę go do kolejnego rozdziału! :D
W poprzedniej notce niemal wszyscy pisali, że to Michael złapał Andreę są rękę, a to jednak Isabella xD Mam nadzieję, że zaskoczyłam Was pozytywnie :D
Zastanawia Was zniknięcie ich wilkołaków? Podczas pisania tego rozdziału wpadłam na pomysł z tym związany i mam zamiar go zrealizować. Macie jakieś pomysły? Ktoś je zabił? A może żyją i mają się dobrze? Czekam na Wasze propozycje! :3
Jessi opowiedziała Andrei o tym sporze. Co myślicie? Oczywiście jest wytłumaczenie, jeśli chodzi o śmierć tych wszystkich czarownic. Jednak nie prędko się o tym dowiecie xD
Nie mam pojęcia, co jeszcze mam Wam napisać, dlatego już kończę. Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ponieważ muszę jeszcze rozdział napisać na http://jedno--slowo.blogspot.com Blog, który piszę z Marą♥. Zapraszam serdecznie, jeśli ktoś nie czyta. Opowiadane o bezczelnej buntowniczce ( nadawcę czasami chamska ), ale fantasy :D
W przyszłym tygodniu odpowiem na Wasze nominacje. Z całego serducha za nie dziękuję! ♥♥♥
Pozdrawiam Was cieplutko kochani! xoxo :*** 

Maggie

48 komentarzy:

  1. Matko Kochanie DZIĘKUJĘ!!!!!!! (nie mogłam nie zajrzeć pod rozdział xD) Do jutra rozdział przeczytany, a teraz powiedzmy, że zajmuję sobie miejsce (czego nigdy nie robię xD).

    DZIĘKUJĘ!!! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma z co dziękować! Kochana! Ja osobiście uważam, że Twoje Drabble jak najbardziej zasługuje na wygraną! Czytałam wszystkie i Twoje jest najlepsze! Reszta to trochę... nudnawa xD Jestem pewna, że wygrasz! ♥

      Usuń
    2. Madziuś - ja i tak wiem swoje, jest za co dziękować, jest i to BAAARDZO i się nawet nie zaczynaj kłócić, bo JA ZAWSZE MAM RACJĘ XD

      Co do wilkołaków i śmierci czarownic nie mam na razie bladego pomysłu.... Dziwne.... xD
      Andrea, oj... W sumie to ja jej współczuję... Tyl rzeczy się dzieje, ojciec też taki, że aż....
      Ale właśnie! Co do taty! Cóż... trochę moja sympatia zmalała, ale nadal coś z niej jest.... #takierzeczytylkokarolina xD Taki dziwak xD
      Poza tym... Ja chcę wątku miłosnego! Naprawdę, tęsknię za miłością! Nathan, weź rusz tyłek i coś... no... zrób! xD

      Poza tym Madziu rozdział cud jak zwykle, czekam na nn i jeszcze raz dziękuję!!! :D

      Usuń
    3. A ja wiem kochana, że nie ma za co dziękować! Naprawdę! I to JA wiem lepiej! JA I KONIEC KROPKA! :D :D :D Ja mam świetny pomysł ( według mnie ) co do ich śmierci i zniknięcia wilkołaków :3 Mam nadzieję, że wciąż będziesz lubiła Michaela :D Hehe. No naprawdę nie wiem, czy będzie jakiś wątek miłosny. Wciąż się waham xD I cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał! :3 Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  2. Hejo, druga! ^^
    Zaklepuję miejscówkę, może jeszcze dzisiaj przeczytam, ale komentarz uzupełniony dopiszę jutro. C:
    Padniętam. Niedługo szkoła...! >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jestem. :D Chyba nie będzie krótko. xD
      Jakoś tak miałam wrażenie, że ten rozdział był niedokończony, czuję niedosyt... :P
      Babci się całkiem nie spodziewałam! :D Raczej miła osóbka, choć wiem o niej niewiele. Ojciec Andrei jednak i tak się pojawił, cieszę się, że Izabelle mu pomogła i w ogóle była tam z nimi. C:
      Ja tam się do Michaela przekonałam, myślę, że jeszcze zabłyśnie. ;3 O, mógłby w ramach dziękczynienia poświęcić swe życie w obronie córki. Choć... Może troszkę przesadzam. :'D
      Cóż, znów mało Nathana, czyli mego ulubionego bohatera, smutam. Musisz mi to wynagrodzić! ;D
      Andrea... Hm. Rozumiem, że trudno jej zrozumieć ojca, ale ja bym mu wybaczyła. Rzeczą ludzką jest błądzić. C:
      Spodobała mi się idea tych miast, gdzie wszyscy żyli pokojowo w harmonii. ^^ Szkoda tylko, że to się rozpadło i zaczęli walczyć między sobą, prowadzić wojny. Cóż, tak bywa.
      Skoro siostry są teraz w posiadaniu żywiołów, a razem są niepokonane, pewnie zaplanują atak na wilkołaków. Jeszcze nie wiem, co Andie ma do tego, może ten nowy bohater coś wniesie. C:
      Szkoda, że nie wytłumaczono dlaczego wampiry walczą z wilkołakami, no chyba, że było to gdzieś wcześniej i nie pamiętam. :'D
      Wszędzie magia. Czytając to, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, zabrzmiało szczególnie absurdalnie. xD Trochę szkoda, że całe opowiadanie oparte jest na magii i przeznaczeniu. Mi tam średnio podoba się to pierwsze, ale pewnie innym odwrotnie. Zresztą nieważne. C: Lubię za to wątek przeznaczenia, wcale nie jest on taki prosty, jakby się wydawało! ^^ Zobaczymy jak Tobie się to uda. <3
      Zgaduję, że zniknięcie młodych półwilczków ma coś wspólnego z magią. ;P No chyba, że to wampiry chciały ich wrobić w zabójstwa czarownic, tym samym uniewinnić siebie. Jak dla mnie - nie ma motywu. Przychodzi mi do głowy jedynie zazdrość, takie potężne istoty miały niewyobrażalne moce, może wampiry też ich pragnęły i postanowiły zabijać czarownice? Skoro my nie mamy potęgi, nikt nie będzie jej miał! Hm... No i podejrzenie pada na wilkołaki, a tamci żyją sobie w spokoju. Eee... Zagalopowałam się. xD Przepraszam, Twoja historia. C: Takie tam moje głupie domysły. x'D
      Rozdział krótki, przywykłam do dłuższych, ale wydaje mi się, że następny będzie rekompensatą. ;3 Musi być, to jest rozkaz! :D
      Ciekawe co dalej? ^^ Oby nowa postać przypadła nam do gustu i przyspieszyła akcję! ;3
      Pozdrowionka! :*

      Usuń
  3. To ma być krótki rozdział?! Krótki rozdział?! Dziewczyno, ja to pół godziny czytałam.
    A teraz do rzeczy. Zaskoczyłaś mnie babcią Hillerów. Mam nadzieję, że wszytko porządnie przemyślałaś, aby nie wyszło nic na siłę, albo niepotrzebne, rozpraszające postacie tudzież wątki.
    Ogólnie podobał mi się rozdział, a zwłaszcza zachowanie Andy wobec ojca. Po tylu latach sobie zdaje sprawę, że ma córkę, naraża na śmierć, a teraz udaje niewiniontko. Choć ja pewnie jeszcze w wcześniejszym wpisie, bym mu wybaczyła. Przecież, nie tylko wampirom zdarza się, być zaślepionym przez miłość / władzę etc... Ciekawe co z tymi wilkołakami. Mimo wszytko obstawiam jakieś zaklęcie i śmierć niewinnych istot w zemście. Ale znasz mnie, u mnie w mózgu sama patologia, więc się nie przejmuj.
    Ogólnie czuje niedosyt. Może dlatego że Andrea nadal jest taka.. Ciotowata, wybacz za określenie.
    Za nie spójność, idiotyzm i... Ogólny niski poziom komentarza, przepraszam.
    Przytulaski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! No ale jest dużo krótszy, niż zazwyczaj. Ostatnie rozdziały były o co najmniej ¼ dłuższe xD Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć! :D Oczywiście wszystko sobie przemyślałam. O dziwo to właśnie dzisiaj przyszedł mi do głowy ten pomysł. Ale wszystko jest obmyślone! :D Też uważam, że zachowanie Andrei było normalne. W końcu trudno jest wybaczyć taką rzecz. Jeśli chodzi o wilkołaki, to też mam wszystko obmyślone. Mam nadzieję, że nikt na to nie wpadnie ( wątpię, że się uda ) xD Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  4. Opowiadanie przeczytane, głos oddany. No po prosu żyć nie umierać. Piszesz genialnie, Madziu jak Ty nadążasz pisać w tym natłoku moich wiaodmości? No, nie wiem. Piszesz jak zawodowa pisarka, obyś jak najszybciej wydała własną książkę, bo na to zasługujesz. Jak tak teraz patrzę na komentarze to widzę, że licząc bez zarezerwowanych miejsc jestem druga *.* Nie no słodko. Czekam na więcej. Nie można kończyć w takich momentach, jesteś okropna, ale i tak Cię kocham ;* Pozdrawiam, weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za przemiłe słowa, które sprawiły mi tyle radości i wywołały na twarzy ogromny uśmiech, jak również za głos! ♥ A widzisz. Jakoś daję radę pisać :D A oprócz Ciebie to rozmawiam jeszcze z kilkoma innymi osobami i jakoś się wyrabiam xD Dziękuję bardzo za pochwałę, która wiele dla mnie znaczy. Książkę chciałbym zacząć pisać, jak skończę tego bloga :3 Jeszcze raz dziękuję! Też Cię kocham! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  5. Rozdział świetny. Tak... Magia jest wszędzie. Dobrze powiedziane. Wybacz, że krótko, ale ostatnio mam fatalny nastrój. Weny życzę ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana za komentarz! Nawet taki krótki mnie cieszy! ♥ Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  6. Powiem ci, że bardzo zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem. Poszerzyłaś tutaj obraz świata tych fantastycznych istot, przez co być może coś fajnego się z tego wkrótce rozwinie.
    Isabella najwyraźniej jest bardzo mądra i doświadczona i miło było poczytać o jej relacjach z Jessicą i z Nathanem, który choć wcześniej jej nie znał, to od razu jej zaufał, tak mi się przynajmniej wydaje :D
    Co do ojca Andrei, to ja nadal go lubię, choć to z jego strony było naprawdę czymś, no, karygodnym, nie wiem, jak to inaczej nazwać. Wykorzystywać własne dziecko do odzyskania ukochanej... Ja rozumiem, że być może on był bardzo zdesperowany, że bardzo ją kochał, a Andie nic dla niego nie znaczyła i była poniekąd tylko takim narzędziem, to to i tak mi się z jego strony nie podoba. To jest przecież inna osoba, która ma uczucia, która potrafi tęsknić i równie dobrze kochać, jak i nienawidzić. Nieładnie, panie Michaelu. Nieładnie.
    Zastanawiam się, co teraz z tymi mocami Andie. To jest poniekąd dosyć ciekawe, że one przechodzą z jednej czarownicy na drugą. Mam nadzieję, że one wrócą do naszej dhampirzycy, bo dzięki nim ona była taka, cóż, wyjątkowa. Bardzo bym się też ucieszyła, gdyby niedługo pojawiło się coś więcej o tych mocach, chciałabym jeszcze o tym poczytać, choć tak właściwie to sama już nie wiem, co, zdaję się na ciebie ;)
    Czekam na kolejny rozdział i na tych nowych bohaterów, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny, kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba ^-^ Właśnie wpadłam na kilka pomysłów ( nigdzie o takich nie słyszałam ) i mam nadzieję, że miło zaskoczę i że się spodoba :D Ja też mimo to lubię Michaela. Postąpił źle. Fakt. No ale czego nie zrobi się, by osiągnąć swój cel? Poza tym każdy ma jakąś tam skazę ;) A jeśli chodzi o babcię, to Nathan ją już znał, ale bardzo dawno nie wiedział (: Co będzie z mocami Andrei, to się przekonasz. Mogę powiedzieć, że będzie jeszcze o tym mowa. I cieszę się, że podoba Ci się pomysł z przechodzącymi mocami ^-^ Nowy bohater powinien być w kolejnym rozdziale! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  7. Hejo skarbie :***
    Woooooow! Bum!!!!!! Trach!!!!! Przepraszam, ale jeszcze nie zdążyłam uporządkować swoich emocji :D
    Podczas czytania kompletnie się zatraciłam :)
    Po pierwsze - Izabella! ;) Już ją lubię :** Zaskoczyłaś mnie tą postacią :D
    I to pozytywnie, oczywiście :)
    Jeżeli chodzi o jej dar, to mi go szkoda. Ale cieszę się, że ona czerpie radość z tego, że go straciła ;) Przynajmniej nie będzie musiała już się o nic martwić... no prawie o nic ;)
    Wooow! Byłam w totalnym szoku, gdy przeczytałam, że gdy czarownica nie zostanie spalona to jej moce mogą przetrwać :) Szacun kochana za to i za te książki w ich własnym języku :D No właśnie, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam, te ich książki to w ich własnym języku są pisane? Dobrze myślę?
    Według mnie jej ojciec chciał ją tylko wykorzystać :( Sama już nie wiem czy mu ufać, więc nie dziwię się Andreii jej zagubienia. Wspólczuję jej tej sytuacji.
    A ta końcówka jest świetna "wszędzie magia" - heheheh oj tak, tak :D
    Jetsem ciekawa jak to teraz będzie z ojcem An... czy dziewczyna mu zaufa? A może wyrzuci go ze swojego życia na zbity pysk? Ooooo no to teraz będę miała do myslenia :D
    Bardzo podoba mi się ten fragment jak Andi ( haha moje zdrobnienie) wychodzi z chaty, i idzie otulona rękoma bez celu przed siebie :)
    Każdy człowiek ma takie chwile! I bardzo mi się podoba, że opisałaś jedną z nich :D Dziękuję Ci za to ;)
    W dodatku Andi przecież ma bardzo trudną sytuację teraz... Dostała od życia po dupie, nie ma co ;/
    Kochana, piszesz świetnie!
    Jest to historia o przyjaźni, miłości, nadziei, zdobywaniu utraconego zaufania, o rozłące z najbliższymi, o przebaczeniu.
    Andrea ma do przejścia wyjątkowo ciężką drogę. Wierzę w to, że jej się uda pokonać wszystko co trudnego przyniesie jej los :)
    To opowiadanie niesie nadzieję i wiarę w to, że wszystko da się pokonać, jeżeli się tylko chce ;D
    Razem z główną bohaterką przeżywa się natłok zdarzeń i emocji, które mogą być silne niczym tsunami, mogą miażdżyć, a czasmi nawet przygniatać. Ale zawsze trzeba iść dalej, moim wszystko!
    I to właśnie pokazuje Andrea ;)
    Porywasz mnie, kochana, w niesamowity świat!!!
    Kocham bardzo i ślę uściski :***
    Pozdrawiam, kochana!









    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że wywołałam tyle emocji! ;) Jak od razu polubiłam Izabellę i powiem, że jak na razie to będzie częstym gościem w opowiadaniu :D Tak. Ja chyba też bym się cieszyła, gdybym straciła dar, nad którym nie potrafię panować xD Ale jakąś tam pustkę to bym czuła. Cieszę się bardzo, że spodobały Ci się moje pomysły ^-^ Hm. W sumie to można tak powiedzieć, że książki pisane są w języku czarownic :D Tata Andrei chciał ją wykorzystać. To prawda. Chęć zdobycia własnego celu go zaślepiła. Niestety :/ Też czasami mam taka chwilę, jak Andrea ^-^ Dziękuję kochana za pochwały! Jak zawsze wywołałaś tym na mojej twarzy przeogromny uśmiech! Dziękuję z całego serducha! ♥ Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  8. Rezerwuje sobie miejsce.
    Przepraszam, ze jeszcze poprzedniego rozdzialunie nadrobilam. Zrobie to, jak tylko znajde czas i sie troche uspokoje, bo jestem roztrzesiona... moze nie uwierzysz, ale wlamali mi sie do mieszkania i mnie okradli... dlatego bede potrzebowala jakos sie uspokoic i nie wiem...poczuc sie bezpieczniej we wlasnym domu...
    Przepraszam, ze tak o tym pisze, ale jestem w szoku i trzese sie. Nawet boje sie isc spac...
    Dobrze, juz koncze.
    Zycze weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spiesz się. Czytaj wtedy, kiedy będziesz miała czas ♥
      Nic nie szkodzi. Każdy czasami potrzebuje się wyżalić (: Co mam powiedzieć? Współczuję i mam nadzieję, że będzie już wszytko w jak najlepszym porządku. Życzę Ci tego z całego serducha! ♥
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  9. Podobał mi się ten rozdział, bo pokazałaś nam nieco więcej szczegółów ze świata tych magicznych istot. No i pojawił się motyw zabójstw, więc czytałam z wielką ciekawością. Nie moja wina, że takie fragmenty to dla mnie prawdziwy raj;D Ciekawie opisałaś ich historię, przeżycia i na reszcie wiemy coś wiecej o bohaterach i tej Hildzie. Jeśli kierowała nią chęć zemsty to rzeczywiście zdolna była do wszystkiego. Ciekawa jestem tylko jaką rolę odegra w tym wszystkim ojciec Andrei. Zmieni się? Nie sądzę, choć w tym rozdziale nie bł już taki pewny siebie, a raczej przygaszony i uległy. Czekam na kolejny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że rozdział Ci się podobał ^-^ Hehe. Zabójstwa są ciekawe. To fakt :D Z czasem wszystko ujrzy światło dzienne. Mogę jedynie uprzedzić, że mam zamiar kogoś uśmiercić xD Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  10. Hej kochana :* mam nadzieję że nie pomyślałaś że Cię zostawiłam. Kompletnie nie miałam kiedy przeczytać ten rozdział ani inne blogi. Dopiero dziś mi się udało nadrobić.
    Rozdział bardzo fajny, lekki i przyjemny. Teraz wyjątkowo bez wrażeń i akcji, no prócz babci, która się pojawiła i ich uratowała, a nawet jej ojca.
    No ciekawie sobie wymyśliłaś z tą legendą o tych wilkołakach, jeszcze o takiej godzinie to czytam, trochę podkreślić sceny i będzie horror. :D
    No tym razem znalazłam parę błędów:

    " Rozgadałam się na boki w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mnie zainteresować, ale nie widziałam nic oprócz ściany, która lekko połyskiwała." - będzie "Rozglądałam się" literówka się wkradła.

    — Och! — z moich ust wydobył się okrzyk zaskoczenia. — Ale dlaczego utorowała mojego ojca? - "uratowała" będzie.

    "To było coś w porównaniu do bieg wampira" - sam początek tekstu. Powinno być "do biegu".

    "Stawiałam na to drugie. U Hildy nie wyparzyłam się takie barwy." - błąd językowy, będzie samo "wypatrzyłam" bez "się" nawet sprawdziłam w słowniku. Bez "się" będzie lepiej.

    I to wszystko co znalazłam. :)
    A rozdział jeszcze raz mówię, że bardzo fajny i czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam cieplutko :** ♥
    Tetiana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście kochana, że tak nie pomyślałam! W końcu zaczęła się szkoła ( chlip :( ... ). Cieszę się bardzo, że rozdział Ci się spodobał. Z tą legendą mam pomysł, ale kiedy go wprowadzę? To jeszcze nie wiem. Wszystko w swoim czasie :P Dziękuję ogromnie za wskazanie błędów. Już poprawiłam. Hehe. Zawsze piszę na komórce i słownik żyje własnym życiem. I pomyśleć, że przed opublikowaniem sprawdzałam... Jeszcze raz z całego serducha dziękuję! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  11. Cześć! Wróciłam, hahaha! I teraz ponownie możesz spodziewać się ode mnie komentarzy ;)
    A więc tak:
    Kurcze, czytając poprzedni rozdział, miałam taką nikłą nadzieję, że to ojciec Andrei złapał ją za rękę. Wynikałaby z tego całkiem niezła sprzeczka, a ostatnio coś lubię intrygi więc... no... Huehue :D A tu taka niespodzianka - babcia Nathana i Jessi. Wow... potrafisz mnie zaskoczyć nawet w takiej kwestii xD
    Mimo wszystko nadal nie lubię Michaela. Jak można tak postąpić? To jego córka, do jasne cholery! Powinno mu na niej w pewnym stopniu zależeć, ale nie... przecież wskrzeszenie jego zmarłej ukochanej jest ważniejsze... ten człowiek (wampir!) mnie dobija.
    I jeszcze cała ta historia... i oczywiście każesz nam czekać, tak? Ja bym już chciała poznać tę legendę...
    Tutaj niestety nie mam żadnego pomysłu, jakim cudem te wilkołaki mogłyby... uciec?
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    ~Jane Hatwey, Jane H :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się kochana, że już jesteś! ♥ Hehe. Wszyscy myśleli, że to Michael złapał Andreę za rękę. Taa. Uwielbiam zaskakiwać :D Może to dziwne, ale ja mimo wszystko lubię Michaela ( tak, jestem dziwna ) xD Noo... Tak. Karzę czekać. Nie mam pojęcia, kiedy wyjaśni się to z wilkołakami xD Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  12. Skomentowałabym wcześniej, ale od tygodnia nie miałam dostępu do laptopa, więc było to dla mnie utrudnione zadanie. Przyznaję, próbowałam dodać komentarz na tablecie, ale to urządzenie za nic nie chciało ze mną współpracować. Cóż - trudno. Jednak przechodząc do rzeczy. Rozdział ciekawy. Nie spodziewałam się pojawienia babki tej dwójki. Jeszcze bardziej jednak zjawienia się ojca Andrei. Może to było o wiele bardziej prawdopodobne, ale dla mnie osobiście przestało takie być wraz z pojawieniem się staruszki. W sumie nawet nie pomyślałam o tym, że ktoś niewidzialny mógłby być z nimi przez cały ten czas. Poza tym może Andrei nie brakuje jej utraconych mocy, ale według mnie dziewczyna zdąży jeszcze za nimi zatęsknić. W końcu lada moment może wpaść w kolejne tarapaty. W takich sytuacjach na pewno tęskni się za wcześniej niechcianymi zdolnościami... Tyle ode mnie na dzisiaj. Czekam na ciąg dalszy! Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejo kochana! :3
      Rozumiem Cię doskonale! :D Choć jak czytam, komentuję i piszę, to tylko na mojej cegle, bo na laptopie zawsze robię coś innego xD Cieszę się, że rozdział był ciekawy. Lubię zaskakiwać ;3 Zgadzam się, że Andrea może jeszcze zatęsknić za swoimi mocami. W końcu nie wiadomo, co może się jeszcze wydarzyć ( a mam pomysły ). Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  13. Cześć!
    Nareszcie nadrabiam zaległości! Zatem jedziemy:
    Podobała mi się akcja z tą babcią. Wydaje się być miłym i kochanym. Dobrze, że przekazuje wiedzę dalszym pokoleniom. To ważne ponieważ niektóre rzeczy mogą zanikać gdyby nie starsze osoby. Chyba ona najbardziej przykuła moją uwagę.
    Przepraszam, że tak krótko, ale już zaczęli nam zapowiadać testy ;-; trzeba się pouczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że polubiłaś Isabellę! Teraz będzie częstym gościem w opowiadaniu! :D Wszystkie czarownice, które znają młodą czarownicę, muszą przekazywać im ich wiedzę, ponieważ jest ich coraz mniej :) U mnie też są już zapowiedziane testy. Masakra xD Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  14. Wybacz,że tak późno, ale teraz prawdopodobnie będę komentowała tylko w weekendy :/
    Byłam jedną z tych, które myślały, że to ojciec trzymał Andree za rękę. Ale podoba mi się to, ze wprowadziłaś postać Isabelli, bo brakowało mi jej w opowiadaniu.
    W ogóle to myślałam, że Andrea bardziej się przejmie utratą swoich mocy. Trochę się zawiodła, bo mimo wszystko to była jej część nawet, jeśli nie zawsze umiała je opanować.
    A jeśli chodzi o jej ojca... Ja tam bym pierwsza wbiła w niego kołek. Nie lubię go i nie polubię. Rozumiem że za wszelka cenę chciał odzyskać swoją ukochaną, ale to nie fair, że chciał zrobić to kosztem drugiej osoby. Nie ma dla niego usprawiedliwienia i mam nadzieję, że Andrea nie wybaczy mu tak łatwo.
    A cała ta opowieść z przeszłością, z wiedźmami, wilkołakami i tą całą magiczną stroną jest naprawdę ciekawa! Wiem, ile kosztuje wymyślenie czegoś takiego i doprowadzenie wszystkich wątków od początku do końca, dlatego podziwiam Cię, naprawdę!
    Wybacz, że tak krótko i nieskładnie, ale nie mam czasu. Uparłam się, że nadgonię jeszcze trochę zaległości.
    Buźki :*
    http://uwiezieni-w-przeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi. Też mam mniej czasu (: Cieszę się, że ucieszyło Cię pojawienie się Isabelli. Mogę powiedzieć, że pojawiają się jeszcze inni bohaterowie :D Hehe. Możliwe, że Andrea jeszcze zatęskni za swoimi mocami. No wiesz. Teraz się cieszy, bo to na pewien sposób przyniosło jej ulgę, ale zobaczymy, jak będzie później ^-^ Andie na pewno nie wybaczy Michaelowi tak łatwo. To, co zrobił, jest okropne :/ Cieszę się, że zaciekawiła Cię ta historia wilkołaków i czarownic. Zgadzam się, że trudno jest wprowadzić wątek, by później go rozwinąć i żeby miał ład i skład. I wcale krótko nie jest. Jak ja nadrabiam zaległości, to piszę zdecydowanie krócej xD Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  15. Jestem! Przeczytałam i komentuje :D
    Szkoda, że czekał mnie tylko jeden rozdział u Ciebie :C
    Myślałam, że to Michael złapał Andreę za rękę! A to zaskoczenie! O.O
    Isabella pojawiła się znikąd! Po prostu puff! I już jest :D W sumie na dłuższą metę to może być przydatne. Bardzo rzadko kiedy nastolatki mają pomoc w postaci starszych osób, gdy muszę uchronić świat od apokalipsy i zniszczenia.
    Bardzo podoba mi się fakt, że będą wilkołaki (już wkrótce, prawda?) :D
    Liczę, że pojawi się jakaś szalona wilczyca ^w^
    Trochę tak również ponarzekam, że jakoś nic nie rusza się, jeżeli chodzi o uczucia między Andreą a Nathanielem, ale z drugiej strony ona wścieka się na ojca, który chciał złożyć ją w ofierze w zamian za swoją ukochaną. Zaś on właśnie spotkał swoją siostrę i babcię... Cóż mają swoje problemy :D
    Tak sobie teraz pomyślałam, jak to wszystko było łatwe na początku... huh...
    Tyle się dzieje w Twoim opowiadaniu, że już powoli się gubię. Jednocześnie mam nadzieje, że Andrei uda się odzyskać swoje moce. Jak sama słusznie zauważyła - bez nich jest dość bezbronna.
    Całkowitym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość o mieście Istot Nieziemskich (tak sobie to wymyśliłam) i zaczynam zastanawiać się, czy były również jakieś inne rasy fantasty, które tam mieszkały. Może zmiennokształtni? Kociołaki? Niedźwiedziołaki? Czarnomagicy? Demony? Neflimy?
    Wiem, wiem... A może elfy?
    Dobra. Dobra. Pewnie o połowy z tych istot nie miałaś pojęcia.
    W sumie, to tak naprawdę nie wiem, co napisać. Tak dużo informacji było, a jednocześnie czuje taki niedosyt. Chyba poważnie zaczyna mi brakować złośliwości, którymi wymienia się moja ulubiona para bohaterów.
    Ja już wybaczyłam Michaelowi. Ja go kocham i chętnie zastąpię mu ukochaną (zgłaszam się!) :D
    Te księgi to ciekawy pomysł! Ja słyszałam jedynie o tym, że każdy ród wiedźm ma swoją własną księgę, przekazywaną z pokolenia na pokolenie. O różnych książkach nigdy nie słyszałam, ale to niezwykle i imponująco oryginalny pomysł!
    Nie mogę doczekać się mojego Bezimiennego Wilka, na którego czekam odkąd wypatrzył Andreę na drzewie i nie zdradził jej lokalizacji - nadal go pamiętam!
    Może to jakiś Książę Ciemności porwał tamte wilkołaki?
    Wybacz... Czytam książkę (ponownie) o Strażnikach Wieczności i tak mi się skojarzyło, ale z pewnością nie ma tu Kielicha... Nieważne.
    Rozdział fenomenalny, genialny, fantastyczny, arcymistrzowski, wspaniały, przecudowny, feeryczny i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich udało mi się zaskoczyć. Nikt nie spodziewał, że to właśnie ktoś inny złapie Andreę za rękę. Wilkołaki będą. Szczególnie dla Ciebie je wprowadzę. Mogę Ci zdradzić, że powinny już pojawić się w kolejnym rozdziale. Oczywiście będzie również ten Bezimienny wilkołak =^-^= A nad wilczycą to wciąż się zastanawiam. Możliwe, że będzie :D No taaak. Dawno nią było żadnej sytuacji pomiędzy Nathanem i Andreą i szybko nie będzie. Bohaterowie jak na razie mają inne rzeczy na głowie i będzie ich więcej. A mam ogromną nadzieję, że uda mi się Was wszystkich zaskoczyć :D :D :D Dzieje się dużo i będzie jeszcze więcej. Czy Andrea odzyska swoje moce, to jeszcze się przekonasz. Może jeszcze za nimi zatęsknić ;> Raczej innych ras nie będzie. Są tylko wampiry, dhampiry, czarownice i wilkołaki. Nie mam zamiaru wprowadzać nikogo innego ;) Cieszę się, że spodobał Ci się pomysł z księgami :P Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  16. Hejo to ja!
    Tak więc, zdziwił mnie wątek kryminalny, wiesz, zabójstwa. To mój klimat, bardziej niż każdy inny, więc jeszcze bardziej wlepiłam sie w monitor. Babcia i cała masa informacji o istotach nadnaturalnych. Po prostu jestem w niebie? Czekałam na rozdział który nam wszystko (większośc?) powyjaśnia, poukłada, pooosegreguje? Choć jestem ciekawa jakie jeszcze stworzenia sie tu pojawią? Co nam tu jeszcze przedstawisz?
    Ah no i moce An. Jestem ciekawa kiedy je odzyska i w jaki sposób? Bo akcja się zagęszcza, ona jest bezbronna, a Nathan.. wystarczy że "pójdzie do kibla" i już mogą ją zarżąć, powiesić na żyrandolu, zagryźc, zjeść, zaczarować w kamień czy co tam chcesz xD

    Ale tak czy inaczej, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się kochana, że spodobał Ci się wątek. Nie mam pojęcia, kiedy to się wyjaśni, ale kiedyś przyjdzie na to odpowiednia pora xD Inne stworzenia nie powinny się już pojawić. Tylko te 4 gatunki. Wampiry, dhampiry, czarownice i wilkołaki. I powiem, że będzie jeszcze troszeczkę tajemnic i mam nadzieję, że zaskoczę jeszcze wieloma rzeczami ;) Co będzie z mocami Andie, to z czasem się przekonasz. Dziękuję bardzo za komentarz! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  17. Hey!
    Jestem i będę komentować na bieżąco. Tzn. czytam na komórce, a piszę na komputerze XD tak, moje oczy są już tak śpiące, że z kompa nie idzie mi czytać, dlatego, co przeczytam jakąś część tego rozdziału to skomentuje.
    Na początek... znowu Andrea. Mam ochotę nią nieźle potrząsnąć. Irytują mnie osoby, które nie doceniają i nie doceniały tego co mają. Ile osób by zabiło za posiadanie tak wspaniałych mocy. Zaraz strzele jej, bo jest głupia, że nie żałuje swojej utraty wyjątkowości, ale cóż... tak chyba musi być w opowiadaniu.
    (...) nie zwracać najmniejszej uwagi na otaczający mnie z każdej strony las (...) - chyba na otaczające ją drzewa...
    Nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że dajesz za dużo opisów, a za mało dialogów, a jak są to tylko wtedy, kiedy bohaterowie muszą powiedzieć ważną kwestię.
    Dziwny sposób przechodzenia magii z czarownicy na inną czarownicę lub na człowieka. Nie rozumiem, dlaczego tylko spalenie na stosie niszczy magię...
    Trochę norma, że jeśli książka lub coś innego mogłoby się dostać w niepowołane ręce byłoby niedobrze. Dlaczego nikt nie powie, co konkretnie mogłoby się stać?
    I kolejna bezsensowna złość Andrei. Czemu ona ciągle musi tak reagować, jak małe dziecko...? Rozumiem złość, ale jej...aż nazbyt się złości. Niech wyluzuje.
    I znowu płacz Andrei... ona strasznie jest płaczliwa. Trochę mnie to irytuje...
    I historia o dawnych czasach, gdzie wszystko przez kilkanaście tysięcy lat było dobrze, ale potem coś się zepsuło. Jedna osoba pewnia chciała władzy itp...
    zamiast "siostrą" powinno być "siostrom"
    Nie wiem skąd nagle się wzięła ta Isabella i coś mi tu śmierdzi z nią. No, ale zobaczymy jak to będzie dalej.

    Życzę weny i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytam i komentuję tylko na komórce xD Hehe. No wiesz. To Andrea. Ja w sumie to chyba też bym się cieszyła, gdybym straciła moc, która sprawiała mi same problemy. Ale teraz bohaterka będzie musiała się liczyć z tym, że jest bezbronna xD Postaram się dawać więcej dialogów, jeśli to Ci przeszkadza. Wiesz. Każdy ma swój styl pisania. Ale będę się starają dawać mniej opisów, a więcej dialogów :3 Hehe. Z tą magią to tak sobie wymyśliłam, że tylko poprzez spalenie na stosie można stracić moc xD Jeśli chodzi o popsute relacje pomiędzy gatunkami, to nie chodzi o władzę, tylko o to, że wilkołak zabił matkę Hildy, a wcześniej czarownice zostawały przez kogoś zabijane :) Jak znajdę ten błąd, to poprawię. Heh. Efekt pisania na mojej cegle :P Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
    2. Ja czasem na komorce czasem na kompie, bo na kompie Wiecej napisze w komentarzu. I nie robie takich bledow plus sa polskie znaki. A ja nie. Moze wlasnie, ze bym czula sie calkowicie bezbronna. Co do dialogow to wiesz, ja Ci nie narzucam czy rozkazuje. To tylko moje zdanie/opinia. Kazdy pisze jak chce, ale po prostu zwrocilam na to uwage. ;)
      Pozdrawiam z pracy xD

      Usuń
  18. Rozdział stanowczo najlepszy ze wszystkich. Nie zawierał tych męczących opisów, był bardzo klarowny, konkretny, zdradzał szczegóły, ale też fajnie je wprowadzał, a nie na gwałt.
    Póki co czekam na więcej informacji o tych magicznych istotkach.
    Trochę to pojawienie się babci Nathana i Jess mnie zirytowało, bo to dziwne, że akurat ona pomagała Michaelowi, a Nathan chodził do klasy z Andreą. Ja na miejscu Andrei bałbym się, bo zacząłbym ich wszystkich podejrzewać o jakieś knucie za moimi plecami.

    Pozdrawiam
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że rozdział przypadł Ci do gustu :D Nie mam pojęcia, kiedy będzie więcej o tych istotach... Przyjdzie na to czas i pora. Póki co mam coś innego w planach ;) Może Andrea mogłaby ich o coś podejrzewać, ale zapewniam, że nic nie chcą jej zrobić xD Pozdrawiam cieplutko! xoxo :**'

      Usuń
  19. Jestem jestem! :D
    Witam Cię miło (choć jak na dzisiejszy humor to wyjątek) :D
    Zrobiłam sobie takie pierwszy Look na rozdział i co ja widzę! Co ja paczę! Nie ma dużo opisów, a są dialogi! :D Toż to miła zmiana <3 Pokochałam tę zmianę :D
    No mnie to osobiście ciężko było uwierzyć w to, że stara babcia sobie odsuwa głaz i zasuwa, od tak jakby to były super lekkie drzwi. XD Nie żebym się czepiała czy coś :P
    Ej no zdecydowanie bardziej wolałam wcześniejszego Michaela. Ten to jakiś taki, za spokojny, grzeczny i dobry. :x Taki o.
    Nie żebym się czepiała (wybacz mi naprawdę, ale to sprawa dzisiejszego dnia) ale no jakoś wolałam te rozdziały, gdzie była szkoła, trygonometria i Nathan rzucający kulki z papieru. Teraz to wszystko przerodziło się w czarownice, różdżki, czapki niewidki i tak dalej. :C Może dałoby się, wrócić Andreą do szkoły? xD
    No dobrze, ja się więcej nie rozpisuje,bo nic dobrego z tego nie wyjdzie .:x
    Pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Tak jakoś wyszło. Cieszę się, że Ci się spodobało xD Może trudno w to uwierzyć, ale Isabella to czarownica ;) Naprawdę chcesz powrócić do czasów szkolnych? o.O Nigdy bym się nie spodziewała xD No się raczej już tak nie będzie. Przykro mi :C Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  20. Rozdział faktycznie znacznie lepszy od kilku ostatnich, a jeśliby porównać go do pierwszych rozdziałów, to jest o niebo lepiej.
    Cieszę się, że fabułą zaczyna się splatać, ale trochę brakuje mi tego co pierwotne. Myślałam, że najważniejszym wątkiem opowiadania będzie odszukiwanie Theo. Będziemy jeszcze do niego wracać?
    Nathana oczywiście nadal nie lubię, a i do Andrei ciężko mi się przekonać, ale to wszystko wina tych pierwszych rozdziałów. Może za jakieś czas ich głupotę zapomnę, albo po prostu stwierdzę, że postacie dojrzały.
    Jess wymiata <3

    Pozdrawiam
    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba. Postaram się wciąż tak pisać :D W opowiadaniu są różne wątki xD A do Theo jeszcze powrócimy. O to się nie martw ;) Hehe. Mam nadzieję, że chociaż spróbujesz polubić bohaterów. Ale przynajmniej Jessi przypadła Ci do gustu :D Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  21. Hejka! :)
    Jestem ciekawa, co to za ważna sprawa, w której ma się przydać Michael. No i zastanawiające jest dlaczego nie znaleziono ciał tych zabitych czarownic.
    A wiec to tak moce Andrei wzięły się od sióstr Hildy które panowały nad żywiołami. No no ciekawie to wymyśliłaś :)
    Lecę dalej :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że podoba Ci się ten pomysł :D
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  22. Hejo!

    Ciekawe, Nathan cieszy się ze spotkania z obcą kobietą, która jest jego babcią i od razu w to wierzy, natomiast do Jessi to już tak przekonany nie był i jej nie ufał. Coś szybko zmienia chłopak zdanie.

    Jejku, nie sądziłam, że jeszcze kult spalania czarownic do tych czasów przetrwał. Ale kto niby miałby palić czarownice? Wampiry? Bo przecież nie ludzie, którzy w te zabobony już nie wierzą.

    Odnoszę wrażenie, że te wiedźmy były zabijane przez jakąś jedną czarownicę, która chciała odebrać im moce i stać się najpotężniejsza na świecie. Może miała zamiar podporządkować sobie pozostałe rasy albo je unicestwić razem z ludźmi? Wątpię, żeby wilkołaki czy wampiry zabijały sobie wiedźmy tak po prostu, skoro zbudowały dla nich miasta i były dla nich dobre. Chociaż... skoro wilki po pierwszej przemianie są nieobliczalne, to kto wie. Może i taki był wilkołak w tym śnie Andrei z początkowych rozdziałów, który zabił człowieka?

    Hahaha, fakt, ja również sądziłam, że to Michael złapał Andreę za rękę. Nie przewidziałam, że pojawi się niewidzialna babcia. XD Zaskakujesz mnie, kochana. Ale szkoda, że go uratowała. Przyznam, że gościu nie potrafi się dobrze wytłumaczyć, bo faktycznie jest zimnym draniem. Na nic im się raczej nie przyda, więc mogli go porzucić.

    Rozdział krótki i spokojny, ale takie również są potrzebne. Do tego nie przynudzał oraz odsłonił rąbka tajemnicy, a nawet dołożył kolejne teorie do snucia.

    Uwagi:
    "Gdyby nie światło, jakie wyczarowała, szlibyśmy w ciemnościach" - chyba raczej "byśmy szli"
    "Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia, który po zamknięciu drzwi wydawał się być jeszcze ciemniejszy" - w tym wypadku "które po zamknięciu drzwi wydawało się być jeszcze ciemniejsze", bo chodzi o pomieszczenie, a nie dom
    "Sam prosił mnie o pomoc, bo nie potrafił sobie poradzić w poruszaniem się" - zamiast "w" powinno być "z"
    "— Znasz odpowiedź — powoli zdjął ręce w twarzy" - zamiast "w" powinno być "z"
    "Ostatnim snem, jaki mi się śnił..." - to brzmi dziwnie, lepiej "ostatnim snem, jaki pamiętam"
    "W wrażenia aż usiadłam na podłodze" - znowu zamiast "w" powinno być "z"
    "Hiller zaczęła deptać wysoką, zieloną trawię" - raczej "trawę"
    "Wpatrzyła się w błękitne niebo, które było można wypatrzyć spomiędzy konarów drzew" - dziwnie brzmi, może "spojrzała" i "dostrzec" byłoby lepsze
    "— Cóż... — westchnęła. — Odebrano je siostrą tej wiedźmy" - chyba chodziło o "siostrom"
    "Zamrugałam oczami" - raczej "powiekami"

    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń