Siedzenie w chacie wcale mnie nie cieszyło. Miałam dość tego miejsca. Już chyba wolałam ciągłe zwiedzanie tych samych, ciemnych i czasami zakurzonych zakamarków zamku. Tam przynajmniej nie byłam bez przerwy w polu widzenia. Sądziłam, że skoro należałam do istot nadnaturalnych — niestety do tych krwiopijców, wampirów — to nie powinnam była przebywać wśród czarownic tylko wśród swoich. Od razu na myśl nasuwali mi się ludzie. Oni byli mi bliżsi, ale to pewnie dlatego, że większość swojego życia spędziłam właśnie z nimi. Nieludzkie istoty wcale nie należały do tego grona. Prawie nikogo nie znałam i nie miałam pojęcia, czy ta osoba jest dobra, czy zła, czy mogę jej zaufać, czy może nie... Starałam się unikać osób, których nie znam, gdyż z ich strony mogło mi grozić niebezpieczeństwo.
Wstałam z miejsca, w którym siedziałam od dłuższego czasu i wyszłam na zewnątrz. Przechodząc obok babci rodzeństwa Hiller zauważyłam, że ta bacznie mi się przygląda. Po plecach przeszły mnie ciarki i poczułam się dość nieswojo. Usiadłam na drewnianej, po bokach porośniętej mchem, ławce — której wcześniej nie było — pod oknem. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam się wpatrywać w niebo, po części zasłonięte gałęziami drzew. Od dłuższego czasu nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Dziwnie było mi z tym uczuciem. Zazwyczaj znajdowałam sobie zajęcie, ale wtedy byłam jeszcze człowiekiem...
Nie chcąc bezczynnie siedzieć, poderwałam się z ławeczki i poszłam na krótki spacer. Przynajmniej miał taki być. Nie sądziłam, że zapuszczę się tak daleko. Idąc pośród różnych drzew i krzewów nie zdawałam sobie sprawy, że mogę znajdować się daleko. Wszystko wyglądało niemal tak samo. Dlaczego wiedziałam, że poszłam za daleko? Usłyszałam jadące samochody. Musiałam znajdować się niedaleko drogi, ponieważ słyszałam je doskonale. Gwałtownie się zatrzymałam i niespokojnie zaczęłam rozglądać się dookoła. Bardzo chciałam pójść dalej, ale zdawałam sobie sprawę, że im więcej robiłabym kroków na przód, tym znajdowałam się bliżej... ludzi. Cofnęłam się o kroczek. Później o kolejny i jeszcze następny. W końcu zdecydowałam się odejść jak najdalej. Nie chciałam natknąć się na żadnego człowieka. Jeszcze nie teraz.
Ze spuszczoną głową wracałam do chaty. Pewnie już dawno bym tam była, gdybym nie usłyszała przeraźliwego krzyku kobiety. Drgnęłam i wstrzymałam oddech. Na początku chciałam uciec jak najdalej, ale jeżeli ona potrzebowała pomocy? Biłam się z myślami. Z jednej strony chciałam tam pobiec i sprawdzić, co się stało, natomiast z drugiej obawiałam się, że to właśnie ja mogłabym jej coś zrobić. Ale przy Ericu dałam jakoś radę...
Biegiem puściłam się przez krzewy. Nie byłam pewna, czy robię dobrze, ale wolałam o tym nie myśleć. Przede wszystkim ciągnęła mnie tam czysta ciekawość. Kiedyś ktoś mi powiedział, że ,,Ciekawość to pierwszy stopień do piekła’’, ale czy na pewno? Czasami się popłacała. Interesowanie się kimś to nie było nic złego.
Zatrzymałam się w momencie, kiedy blisko mnie wydobył się w ust kobiety krzyk. Z przerażenia podskoczyłam. Trzęsącą się dłonią zgarnęłam na bok gałęzie krzewów i niepewnie spojrzałam przed siebie spod lekko przymrużonych oczu. Widok, jaki zastałam, zszokował mnie do granic możliwości. Z przerażenia otworzyłam szeroko oczy i lekko rozchyliłam usta. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nogi zrobiły mi się miękkie jak z waty, przez co wydawało mi się, że upadnę. Przyglądałam się leżącej, już martwej, kobiecie. Nie... Dziewczynie. Brązowe loki po części zasłaniały jej młodą twarz, natomiast zielone oko, które było widoczne, wyrażało ogromny strach. Miała bluzkę poplamioną krwią. Powędrowałam wzrokiem wyżej. Na szyi miała ślad po ugryzieniu przez wampira. Wyglądało to okropnie. Popatrzyłam z nieukrywanym obrzydzeniem na swojego ojca. Żałowałam, że przyszłam. A może gdybym nie zwlekała, to zdążyłabym ją uratować?
Widok Michaela przerażał mnie. Głównie miałam na myśli krew, która spływała po jego brodzie, a następnie kapała kroplami na jasną koszulę oraz oczy, w których kryła się rządza. Do tego te jego czerwone oczy... Nie mogłam na to patrzeć! Nigdy nie byłam za przemocą i tym razem nie mogłam znieść tego widoku. Zaczęłam powoli się wycofywać. Chciałam uciec i o tym zapomnieć, ale wiedziałam, że szybko nie wymarzę tego widoku z pamięci. Odwróciłam się na pięcie i dość wolnym krokiem poszłam w nieznane. Nie wiedziałam, co innego miałam zrobić, jak miałam się zachować? Widok, jak zdjęcie zrobione na pamiątkę, pojawiał mi się przed oczami, a ja za każdym razem wzdrygałam się.
Po kilkuminutowej wędrówce drzewa powoli zaczynały znikać, a ich miejsce zastępowały niewielkie krzewy. Mimo to dreptałam dalej. Niedaleko słyszałam szum wody, w który się wsłuchiwałam. Gdybym się nie zatrzymała, to pewnie wpadłabym do rzeki. Usiadłam przy brzegu, starając się choć na chwilę o wszystkim zapomnieć. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Jego.
— Ty mnie śledzisz?! — wypowiedziałam na głos, choć nie miałam takiego zamiaru.
— Ależ oczywiście, że nie! — zaprzeczył, a powiedział to bardzo przekonująco.
Wstałam na równe nogi.
— To co tutaj robisz? — zapytałam wprost.
— Mógłbym cię zapytać o to samo. — Uśmiechnął się.
Popatrzyłam na niego wzrokiem, jakby miał coś z głową.
— Widzisz — zaczął — jesteś moją córką.
— I co w związku z tym?
— Łączy nas więź. — Wzdrygnęłam się na jego słowa. — Mamy podobny tok myślenia. Wiem, gdzie w danym momencie się znajdujesz, o ile nie jesteś za daleko. Ty masz to samo. Wiesz, gdzie jestem ja, ale jeszcze nie potrafisz odróżnić tego od swoich odczuć.
— Nie rozumiem. Nie uważasz, że brzmi to jak jakaś tania bajeczka? — Podniosłam jedną brew.
— Możliwe. — Zaśmiał się pod nosem. Byłam pewna, że udaje rozbawionego. — Ty i ja jesteśmy jak jedność, ale w dwóch innych ciałach. Jesteś cząstką mnie, a ja twoją. Jedno bez drugiego byłoby niczym. Jesteś taka jak ja, ale o tym nie wiesz. Musimy trzymać się razem.
— Co ty pleciesz? — zapytałam zszokowana.
— Wszystkie dhampiry są jak ich ojcowie. Mają dużo więcej wspólnego z wampirami, niż ludźmi.
— To nieprawda — wyszeptałam. — Ja nigdy nie zabiję żywej istoty! — krzyknęłam, przypominając sobie sytuację, jaka niedawno mnie spotkała.
— Już to zrobiłaś — powiedział pewnie.
— Kiedy?
— Gdy z Nathanem odeszłaś od przyjaciół. Pamiętasz tę noc, kiedy zaatakowały was wilkołaki? — Uśmiechnął się perfidnie.
Poczułam ukłucie w sercu. Widok skamlających i tarzających się z bólu po ziemi wilków, dźwięki łamiących się kości, rozpaczliwe wycie nadnaturalnych powodowało przypływ łez. Oni przecież też byli ludźmi. A ja wtedy jednego z nich zabiłam... Samotna łza powoli spłynęła mi po policzku. Zamknęłam oczy i zapytałam drżącym głosem:
— Skąd o tym wiesz?
— Już nie pamiętasz, z kim byłem wtedy w zmowie? — Udał rozczarowanego.
— Hilda? — jęknęłam i podniosłam powieki.
— Już wtedy was obserwowała. Ale czekała na odpowiedni moment.
Przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko głową.
— Jesteś jak my — stwierdził.
— Nie — powiedziałam pewnie. — To już się nie powtórzy...
Michael spojrzał na mnie z widoczną kpiną, ale i rozbawieniem.
— Żebyś się nie zdziwiła, córeczko — powiedział, uśmiechając się szelmowsko.
— Co?
Nie uzyskałam odpowiedzi, ponieważ mój ojciec odszedł, pozostawiając mnie z wieloma pytaniami na raz.
— Super! — syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Nasza rozmowa należała do tych naprawdę bardzo dziwnych. Czy on chciał mi zrobić wodę z mózgu?! W ogóle nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim sądzić. Rozumiałam, że jesteśmy rodziną, ale czy to powód do tego, by trzymać się razem? Wątpiłam w to. Jeszcze dziwniejsze zdawało się być jego stwierdzenie. Wiedzieć, gdzie ktoś się znajduje? Przecież to zabawne! Od razu na myśl przyszła mi Jessica i ta kontrola nad nią. Czy ja miałam coś podobnego? Niby jak miałam wiedzieć, gdzie obecnie znajduje się Michael?! Przecież szłam tam, gdzie mi się podobało, a nie że on na jakiś dziwny sposób mnie przyciągał. To naprawdę było bardzo dziwne.
Miałam totalny mętlik w głowie. Spojrzałam na wolno płynącą wodę, w której widniał mój obraz. Zagubione oczy przyglądały się mnie, natomiast twarz niczego nie wyrażała. Była bez wyrazu. Czułam się zagubiona w tym świecie. Nie miałam pojęcia, kiedy się odnajdę i czy to mi się uda. To nie układało mi się w logiczną całość. Czy próbowałam to ułożyć? Nie. Czego się spodziewałam? Że będę miała wszystko wyjaśnione, że nie będę musiała dociekać? Jeszcze nigdy nie podejrzewałam, że w życiu może spotkać mnie taka rzecz. Świat, w którym się znajdowałam, był jak ten z baśni i różnych historyjek, jakie wymyślali ludzie. I pomyśleć, że gdyby nie moja własna matka, to mnie by tutaj nie było...
— Przestań o tym myśleć — powiedziałam do siebie i zamknęłam oczy. — Żyj teraźniejszością.
Oderwałam wzrok od odbicia i chcąc nie chcąc, dość szybkim tempem, poszłam w kierunku chaty Isabelli. Ciekawiło mnie, dlaczego znajdowaliśmy się akurat właśnie tam. Skoro nie powinniśmy się zadawać, a przebywaliśmy na terytorium czarownic... Nie. To było bez sensu. Może inne czarownice miały szacunek do Belli i nie wchodziły do jej domu bez zapowiedzi? Może w ogóle nikt jej nie odwiedzał? Mało prawdopodobne. Już nie wiedziałam, co myśleć. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo zagubiona...
Poprawka.
Byłam.
Gdy odkryłam swoje moce...
Które teraz straciłam...
Czułam się bez nich na pewien sposób wolna. Nie musiałam się martwić, że przez nie zrobię coś nie tak, że komuś wyrządzę krzywdę, ale to właśnie dzięki nim byłam bezpieczna. Zawsze służyły mi jak narzędzie do obrony. Bez nich byłam słaba i stałam się łatwym celem dla innych. Z tego powodu zaczynało mi ich brakować... A może tak naprawdę czułam po nich pustkę? Nie potrafiłam tego stwierdzić.
— Wiesz, że chodząc sama, szykujesz się na pewną śmierć?
Ze zmarszczonym czołem, a jednocześnie ogromnie zszokowana, spojrzałam na chłopaka, którego widziałam drugi raz w życiu. Na początku sądziłam, że mam jakieś omamy, ale jego śmiech utwierdził mnie w fakcie, że się mylę. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego błękitne tęczówki, w których widziałam swoją zaskoczoną, jak i przerażoną twarz. Przeleciałam po nim spojrzeniem od stóp do głów i śmiało mogłam powiedzieć, że była to ta sama osoba, którą widziałam, jak niemal zostałam zabita przez wilkołaki w postaci ludzi. Za nic nie spodziewałam się, że mogę go spotkać.
— No co? Nie mów tylko, że nie wiesz, że nie jesteś na swoim terytorium — powiedział z uśmiechem.
— To też nie jest twoje terytorium. — Dałam nacisk na słowo ,,twoje’’ i założyłam ręce na piersi.
— Zdaję sobie z tego sprawę. — Zmarszczył brwi. — Ale bez powodu tutaj nie jestem.
— Chyba mnie to nie interesuje... — stwierdziłam.
— Chyba! — Prychnął. — Ale powinno.
— Bo? Nie wiem, czy to dobrze, że z Tobą rozmawiam...
— Od wiedźm z dala się nie trzymasz. — W uśmiechu pokazał swoje białe zęby.
— Co?! — Wytrzeszczyłam oczy.
— Nie udawaj. Doskonale wiesz, o co mi chodzi. — Przyjrzał mi się uważnie.
— Nie mam pojęcia, co masz na myśli — powiedziałam pewnie.
— Czyżby? Nie kłam —odparł, robiąc krok w moją stronę. Automatycznie się cofnęłam, na co ten się zaśmiał. — Widziałem cię z tą czarownicą. Już nie pamiętasz?
— Pamiętam — mruknęłam pod nosem. — Co w związku z tym? Tak w ogóle... Dlaczego nas nie wydałeś? To dziwne, że za każdym razem, jak mnie spotkałeś, nie powiedziałeś o mnie, ani o innych, jak tacy ze mną byli, gdy przecież mogłeś to zrobić. Dlaczego? Co cię trzymało?
— Przepowiednia — powiedział tak poważnie, że nie mogłam się zaśmiać, mimo iż brzmiało to absurdalnie.
— Powiedz, że to tani żart — szepnęłam.
— Dlaczego? — Przechylił głowę na bok.
— Jak na razie wystarczy mi wrażeń... — Skrzywiłam się na twarzy.
— To będziesz ich miała znacznie więcej. — Posłał mi znaczące spojrzenie.
— Yyy... Co proszę?
Bezimienny niespodziewane w zadziwiająco szybkim tempie podszedł do mnie i złapał za rękę. Szybko wyrwałam ją z jego uścisku i cofnęłam się na odległość kilku kroków. Ze strachem popatrzyłam na niego. To i tak nie sprawiło, by chociaż na chwilę stracił pewność siebie.
— Co ty robisz?! — pisnęłam.
— Nic ci nie zrobię, dziewczyno! — Zaczął chichotać.
,,Zabawne! Naprawdę!’’ — pomyślałam.
— Nie byłabym tego taka pewna — powiedziałam ostrożnie.
— Słusznie! — Kąciki jego ust podniosły się znacznie. — Każdy może być twoim wrogiem.
— Zaczynasz mnie przerażać — stwierdziłam, na co ten rozbawiony pokiwał głową.
— Podaj mi rękę — poprosił.
— Po co? — Zmrużyłam oczy.
— Daj.
— Nie — powiedziałam stanowczo.
Dlaczego miałam to robić? On był wilkołakiem, a ja tylko w połowie wampirem. Do tego niedoświadczonym. Mógł to wykorzystać i coś mi zrobić. Może jego działania, że jeszcze mnie nie wydał, miały być zmyłką, bym pomyślała, że nie stanowi dla mnie zagrożenia? Może w ten sposób chciał mnie sobie owinąć wokół palca, a później wyeliminować? Wszystko było możliwe. Gdybym go znała, to pewnie myślałabym inaczej.
Chłopak przewrócił ze znudzeniem oczami i nim zdążyłam się cofnąć, coś powiedzieć, w ogóle w jakikolwiek sposób zareagować, złapał mnie za rękę, a dokładniej to za nadgarstek i zmusił mnie, bym i ja złapała za jego. Z paniką patrzyłam w jego niebieskie oczy. Nie byłam w stanie się poruszyć, bo w głowie usłyszałam głos. Czysty, spokojny, damski, aczkolwiek donośny głos, mówiący w sposób, jakby odbijał się echem w pustym pomieszczeniu, a mówił:
Za trzysta setek, pięćdziesiąt dziesiątek i osiem lat, nastąpi odpowiedni czas.
Przedstawiciele gatunków zjednoczą się, chcąc sporu ukojenie dać.
Każdy z nich będzie inny, ale wspólny cel będą mieć.
Ona - przez swoje moce wyjątkowa.
On - pewny siebie i bezwzględny w swych czynach.
Ona - niedoświadczona młódka, choć mądra i zaradna.
Ich troje zmierzy się z sidłami zła.
A pokój zagości na miliony lat.
Pojawi się miłości i dobra smak.
Nadający życiu blask.
Różni są, choć wspólny cel ich połączy...
Jak zaczarowana wsłuchiwałam się w każde brzmienie. Już raz słyszałam w głowie głos Jessici, ale i tak nie byłam do tego przyzwyczajona. To wciąż mnie szokowało. Słowa, jakie słyszałam, powodowały, że serce zaczynało mi mocniej i szybciej bić. To było coś magicznego...
— Co to było? — zapytałam szeptem.
— Przepowiednia — powiedział wilkołak, ale nie otworzył ust. Słyszałam to w głowie. To były jego... myśli. Ale jakim cudem je słyszałam? Miał jakiś dar?
— Nie — wypowiedział już na głos.
— To... Nie rozumiem — poskarżyłam się.
— Osoby, o których jest mowa w przepowiedni, są ze sobą na pewien sposób połączone. Gdy się spotkają, wystarczy, że tylko na siebie spojrzą, a już między nimi pojawia się więź. Słyszymy swoje myśli. Nie ważne, jaka jest to odległość. Mogą nas dzielić nawet tysiące kilometrów, a i tak będziemy siebie słyszeć. Wystarczy tylko chcieć i dać tej drugiej osobie dostęp do swojego umysłu — mówił z lekkim uśmiechem na twarzy, ale i ze szczęściem, jakie pojawiło się w jego oczach. — Dzięki temu możemy się kontraktować, nawet gdybyśmy byli na dwóch innych końcach świata.
— To brzmi absurdalnie... — zagryzłam dolną wargę.
— Nieprawda. Po prostu trudno jest ci w to uwierzyć.
— Czyli o tobie jest tam mowa? — zapytałam dla pewności.
— I o tobie — dodał.
— Skąd wiadomo, że to ja...?
— ,,Przez swoje moce wyjątkowa’’ — wypowiedział.
— Ale... Ja... nie mam żadnych mocy — wyszeptałam ze spuszczoną głową.
— Jak to? — Zdziwił się. Posłałam mu smutne spojrzenie. — To niemożliwe. Przecież słyszałaś przepowiednię, a później moje myśli... A moce... Miałaś je! W lesie... Nie rozumiem.
— Zabrała mi je — powiedziałam jeszcze ciszej.
— Kto?
— Eee... Hilda...
— Co? Jak... Kiedy? Nie — puścił moją dłoń, a zapomniałam, że wciąż ją trzymał, złapał się za głowę i zamknął oczy. — Nie mogła tego zrobić. Już wystarczająco namieszała.
— Namieszała... — powtórzyłam. — Czy to z tego powodu jej szukacie?
Bezimienny pokiwał głową.
— Co takiego zrobiła? — spytałam.
Westchnął.
— Są nas trzy gatunki. Każdy jest inny i każdy ma swój... płomień. To on daje nam życie. Dzięki niemu tutaj jesteśmy. Jest bacznie strzeżony przez najbardziej uzdolnione, silne i odpowiedzialne osoby. Hilda zabrała nasz płomień i z tego powodu ją szukamy. Z naszych wiadomości wynika, że czarownicom też go zabrała, tylko one nie chcą mówić tego na głos. Pozostaliście jeszcze wy — wampiry. Gdy zdobędzie wasz płomień, stanie się niezwyciężona. Już rozumiem, jakim cudem udało jej się to wykraść. Ma twoje moce, które zapewne trafiły do jej sióstr. Stała się potężniejsza, niż dotychczas była. — mówił z bólem w głosie.
— Po co jej te płomienie? — Wypowiadając te słowa czułam się jak idiotka. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć.
— By nas zniszczyć — powiedział zadziwiająco spokojnie.
To wystarczyło, bym już nie zadawała kolejnych pytań związanych z tą sprawą. Nie rozumiałam jedynie, dlaczego chciała to zrobić, co my jej zrobiliśmy? Może chodziło o śmierć jej matki, którą zabił wilkołak? Ale czy można aż tyle lat trzymać w sobie urazę i nienawiść? A jeśli chodziło o zupełnie coś innego?
— Nikt tego nie wie — powiedział wilkołak, czytając mi w myślach.
— A ta przepowiednia? Co my mamy z tym wszystkim wspólnego? — zmarszczyłam czoło.
— To my mamy sprawić, że pomiędzy naszymi rasami zapanuje pokój.
— Żartujesz sobie? — zapytałam z nadzieją.
— ,,Ich troje zmierzy się z sidłami zła. A pokój zagości na miliony lat.’’ — powtórzył kolejne fragmenty przepowiedni.
— ,,Ich troje’’. Troje! — Dałam nacisk na ostatnie słowo. — Jest nas dwójka! A tak poza tym... Ty w to wierzysz?
— Gdybym nie wierzył, nie odszedłbym od watahy.
— Co?! — krzyknęłam. — Odszedłeś?
— Dlaczego nie? Większość nie chce nic zrobić, by jakoś załagodzić spór. Już nie należę do ich grona. Sama zobacz.
Podniósł rękaw swojej koszulki. Moim oczom ukazał się czarny tatuaż, który przedstawiał szokujący napis: ,,umarł’’. Na początku mnie to przeraziło i z zakłopotaniem spojrzałam wilkołakowi prosto w oczy.
— Dla nich umarłem — powiedział beznamiętnie, ale w jego błękitnych tęczówkach krył się smutek.
— Każdemu, kto odejdzie, robi się taki tatuaż? — zapytałam.
— Tak. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Może by zdołować człowieka i pamiętać, że zdradziło się resztę — zaśmiał się sztucznie.
Pokiwałam lekko głową.
— Ale wracając do przepowiedni. Musimy znaleźć tą trzecią osobę. — Zmienił ton głosu na weselszy.
— Przecież to jak szukanie igły w stogu siana...
— Nie do końca. Wiadomo nam, że jest to czarownica — powiedział wyniośle.
— I?
— Będziemy szukać wśród nich.
— Czy ty siebie słyszysz?! — Miałam wrażenie, że zwariował.
— Jak najbardziej — powiedział zadowolony. — Prowadź do waszej chaty.
— Co? — wytrzeszczyłam oczy.
— Do reszty twoich przyjaciół.
— Oni mnie chyba zabiją, jak ciebie tam przyprowadzę! — złapałam się za głowę. Zaczynałam panikować.
— Nie sądzę — odparł dumnie. — W razie czego obrobię cię, choć takiej potrzeby nie będzie.
— Zabawne — syknęłam i zmrużyłam groźnie oczy.
Nie byłam pewna, czy powinnam była ulec. Nie ufałam mu, ale skoro odszedł od watahy i była mowa o nas w przepowiedni, to czemu miałabym od razu go skreślać? Z jednej strony byłam pewna, że postępuję dobrze, natomiast z drugiej, że nie. Znajdowałam się w kropce. Ale chyba raz kozie śmierć, prawda?
— Dobrze, ale masz iść przede mną. Wolę mieć cię na oku — zażądałam.
— Jak sobie życzysz. — Ukłonił się, na co prychnęłam.
Przez całą drogę bacznie obserwowałam wilkołaka, którego imienia wciąż nie znałam. Do tego biłam się z myślami, zastanawiając się, czy robię dobrze. Wymieniałam wszystkie argumenty za i przeciw, ale to nie wystarczało. Obawiałam się, że Bezimienny chciał tylko wykorzystać moją naiwność i nadzwyczaj w świecie mnie oszukać.
Kilkanaście metrów od domu Isabelli, serce zaczęło mi mocno łomotać w piersi. Starałam się uspokoić, ale moje wysiłki szły na marne. Czułam się, jakbym szła na ścięcie. Dlaczego to zawsze mnie spotyka? Czy kiedyś będę miała spokój od tych niespodzianek?
— Dominic?! — krzyknęła, cała czerwona na twarzy, Jessica, która właśnie wyszła z chaty, jakby wiedziała, że przyjdziemy.
— Co to było? — zapytałam szeptem.
— Przepowiednia — powiedział wilkołak, ale nie otworzył ust. Słyszałam to w głowie. To były jego... myśli. Ale jakim cudem je słyszałam? Miał jakiś dar?
— Nie — wypowiedział już na głos.
— To... Nie rozumiem — poskarżyłam się.
— Osoby, o których jest mowa w przepowiedni, są ze sobą na pewien sposób połączone. Gdy się spotkają, wystarczy, że tylko na siebie spojrzą, a już między nimi pojawia się więź. Słyszymy swoje myśli. Nie ważne, jaka jest to odległość. Mogą nas dzielić nawet tysiące kilometrów, a i tak będziemy siebie słyszeć. Wystarczy tylko chcieć i dać tej drugiej osobie dostęp do swojego umysłu — mówił z lekkim uśmiechem na twarzy, ale i ze szczęściem, jakie pojawiło się w jego oczach. — Dzięki temu możemy się kontraktować, nawet gdybyśmy byli na dwóch innych końcach świata.
— To brzmi absurdalnie... — zagryzłam dolną wargę.
— Nieprawda. Po prostu trudno jest ci w to uwierzyć.
— Czyli o tobie jest tam mowa? — zapytałam dla pewności.
— I o tobie — dodał.
— Skąd wiadomo, że to ja...?
— ,,Przez swoje moce wyjątkowa’’ — wypowiedział.
— Ale... Ja... nie mam żadnych mocy — wyszeptałam ze spuszczoną głową.
— Jak to? — Zdziwił się. Posłałam mu smutne spojrzenie. — To niemożliwe. Przecież słyszałaś przepowiednię, a później moje myśli... A moce... Miałaś je! W lesie... Nie rozumiem.
— Zabrała mi je — powiedziałam jeszcze ciszej.
— Kto?
— Eee... Hilda...
— Co? Jak... Kiedy? Nie — puścił moją dłoń, a zapomniałam, że wciąż ją trzymał, złapał się za głowę i zamknął oczy. — Nie mogła tego zrobić. Już wystarczająco namieszała.
— Namieszała... — powtórzyłam. — Czy to z tego powodu jej szukacie?
Bezimienny pokiwał głową.
— Co takiego zrobiła? — spytałam.
Westchnął.
— Są nas trzy gatunki. Każdy jest inny i każdy ma swój... płomień. To on daje nam życie. Dzięki niemu tutaj jesteśmy. Jest bacznie strzeżony przez najbardziej uzdolnione, silne i odpowiedzialne osoby. Hilda zabrała nasz płomień i z tego powodu ją szukamy. Z naszych wiadomości wynika, że czarownicom też go zabrała, tylko one nie chcą mówić tego na głos. Pozostaliście jeszcze wy — wampiry. Gdy zdobędzie wasz płomień, stanie się niezwyciężona. Już rozumiem, jakim cudem udało jej się to wykraść. Ma twoje moce, które zapewne trafiły do jej sióstr. Stała się potężniejsza, niż dotychczas była. — mówił z bólem w głosie.
— Po co jej te płomienie? — Wypowiadając te słowa czułam się jak idiotka. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć.
— By nas zniszczyć — powiedział zadziwiająco spokojnie.
To wystarczyło, bym już nie zadawała kolejnych pytań związanych z tą sprawą. Nie rozumiałam jedynie, dlaczego chciała to zrobić, co my jej zrobiliśmy? Może chodziło o śmierć jej matki, którą zabił wilkołak? Ale czy można aż tyle lat trzymać w sobie urazę i nienawiść? A jeśli chodziło o zupełnie coś innego?
— Nikt tego nie wie — powiedział wilkołak, czytając mi w myślach.
— A ta przepowiednia? Co my mamy z tym wszystkim wspólnego? — zmarszczyłam czoło.
— To my mamy sprawić, że pomiędzy naszymi rasami zapanuje pokój.
— Żartujesz sobie? — zapytałam z nadzieją.
— ,,Ich troje zmierzy się z sidłami zła. A pokój zagości na miliony lat.’’ — powtórzył kolejne fragmenty przepowiedni.
— ,,Ich troje’’. Troje! — Dałam nacisk na ostatnie słowo. — Jest nas dwójka! A tak poza tym... Ty w to wierzysz?
— Gdybym nie wierzył, nie odszedłbym od watahy.
— Co?! — krzyknęłam. — Odszedłeś?
— Dlaczego nie? Większość nie chce nic zrobić, by jakoś załagodzić spór. Już nie należę do ich grona. Sama zobacz.
Podniósł rękaw swojej koszulki. Moim oczom ukazał się czarny tatuaż, który przedstawiał szokujący napis: ,,umarł’’. Na początku mnie to przeraziło i z zakłopotaniem spojrzałam wilkołakowi prosto w oczy.
— Dla nich umarłem — powiedział beznamiętnie, ale w jego błękitnych tęczówkach krył się smutek.
— Każdemu, kto odejdzie, robi się taki tatuaż? — zapytałam.
— Tak. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Może by zdołować człowieka i pamiętać, że zdradziło się resztę — zaśmiał się sztucznie.
Pokiwałam lekko głową.
— Ale wracając do przepowiedni. Musimy znaleźć tą trzecią osobę. — Zmienił ton głosu na weselszy.
— Przecież to jak szukanie igły w stogu siana...
— Nie do końca. Wiadomo nam, że jest to czarownica — powiedział wyniośle.
— I?
— Będziemy szukać wśród nich.
— Czy ty siebie słyszysz?! — Miałam wrażenie, że zwariował.
— Jak najbardziej — powiedział zadowolony. — Prowadź do waszej chaty.
— Co? — wytrzeszczyłam oczy.
— Do reszty twoich przyjaciół.
— Oni mnie chyba zabiją, jak ciebie tam przyprowadzę! — złapałam się za głowę. Zaczynałam panikować.
— Nie sądzę — odparł dumnie. — W razie czego obrobię cię, choć takiej potrzeby nie będzie.
— Zabawne — syknęłam i zmrużyłam groźnie oczy.
Nie byłam pewna, czy powinnam była ulec. Nie ufałam mu, ale skoro odszedł od watahy i była mowa o nas w przepowiedni, to czemu miałabym od razu go skreślać? Z jednej strony byłam pewna, że postępuję dobrze, natomiast z drugiej, że nie. Znajdowałam się w kropce. Ale chyba raz kozie śmierć, prawda?
— Dobrze, ale masz iść przede mną. Wolę mieć cię na oku — zażądałam.
— Jak sobie życzysz. — Ukłonił się, na co prychnęłam.
Przez całą drogę bacznie obserwowałam wilkołaka, którego imienia wciąż nie znałam. Do tego biłam się z myślami, zastanawiając się, czy robię dobrze. Wymieniałam wszystkie argumenty za i przeciw, ale to nie wystarczało. Obawiałam się, że Bezimienny chciał tylko wykorzystać moją naiwność i nadzwyczaj w świecie mnie oszukać.
Kilkanaście metrów od domu Isabelli, serce zaczęło mi mocno łomotać w piersi. Starałam się uspokoić, ale moje wysiłki szły na marne. Czułam się, jakbym szła na ścięcie. Dlaczego to zawsze mnie spotyka? Czy kiedyś będę miała spokój od tych niespodzianek?
— Dominic?! — krzyknęła, cała czerwona na twarzy, Jessica, która właśnie wyszła z chaty, jakby wiedziała, że przyjdziemy.
Hej, jej kochani! :3
W końcu przybywam z nowym rozdziałem, a już bałam się, że nie uda mi się go na dzisiaj napisać! xD Przyznaję się, że zaczęłam pisać dopiero wczoraj. Hehe. Jakoś wcześniej nie mogłam się za to zabrać xD
Czy tylko mnie szkoła tak wykańcza? xD
Ach! Niemal cały rozdział pisałam przy mojej ukochanej piosence (Loïc Nottet - Rhythm Inside ♥♥♥♥♥♥ (tak, tak, jeszcze mi się nie znudziła)).
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i że się nie pogubiliście xD Tak jak obiecałam, pojawił się nowy bohater. Co o nim sądzicie? Bo jestem bardzo tego ciekawa! :D
Dochodzi kwestia przepowiedni. Bohaterowie będą szukali tej trzeciej osoby: Czarownicy. Hm... Macie pomysły, kto mógłby to być? Głupie pytanie xD
Pojawił się Michael. Ja uważam tą rozmowę zaaaaa... dziwną. Bardzo. Heh. Jest już noc, więc wiecie... xD
Nie będę się już rozpisywała, bo jutro (niestety) trzeba pójść do szkoły... Ja nie chcę :'(
Aha! A co sądzicie o samej przepowiedni?? W sensie jak według Was zostało to napisane. Jestem ciekawa, bo pierwszy raz w życiu pisałam takie coś xD
Oczywiście jeśli znaleźliście jakieś błędy, to wklejajcie odpowiednie zdanie! :D
JEŚLI PRZECZYTALIŚCIE ROZDZIAŁ, TO PROSZĘ WAS Z CAŁEGO SERDUSZKA: SKOMENTUJCIE! TO DLA WAS TYLKO CHWILA, A DLA MNIE KOLEJNY POWÓD DO RADOŚCI, SZCZEGÓLNIE ŻE OSTATNIO W OGÓLE MAM KIEPSKI HUMOR! XD
Pozdrawiam Was cieplutko! xoxo :***
PS Jutro zacznę nadrabiać u Was zaległości :3
PS 2 Czy tylko ja uzależniłam się od ,,xD’’???? xD
Maggie
Bardzo fajny rozdział :-D ciekawe skąd jessica zna wilkołaka :P weny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! ♥ Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba! :D
UsuńJuż w następnym rozdziale dowiesz się, skąd Jessi zna naszego Bezimiennego (nie wiem czemu, ale uwielbiam to określenie! xD) ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Zaklepuje! A na razie ro idę do szkoły :)
OdpowiedzUsuńTeż kocham tą piosenkę! :) Jej! Jest mój Błękitnooki, ale nie ma Nathana :'( Oczywiście, że tą trzecią czarownicą będzie ( uwaga melodia i fanfary :) Jessi :):) Ojciec An działa mi na nerwach. Co on sobie wyobraża przepraszam bardzo?! Że po 16 a może i więcej latach wplącze ją w swoją intrygę, nie wyjdzie mu, to będzie kochającym tatusiem?! Żałosny jest. Przepowiednia nawet ci wyszła. Ja niestety nie umiem ich pisać :) Rozdział troche krótki (albo mi się wydaje po czytaniu wszystkiego jednhm tchem :) Buziaczki, weny, wampirów, dhampirów (chyba dobrza napisałam) , wilkołaków, czarownic i czarnych charakterów :):) Czekam na nn :)
UsuńJa ją kocham nad życie! ♥♥♥ Już od czerwca nałogowo jej słucham i moja miłość do niej wciąż rośnie ♥ :*
UsuńHahaha! Jeszcze Cię zaskoczę! :D
Cieszę się, że masz takie zdanie o przepowiedni. Pierwszy raz w życiu pisałam takie coś i przyznam, że było ciężko. W sumie to napisanie jej zajęło mi dwa dni, bo nie wiedziałam, co naskrobać xD
Rozdział jest dużo krótszy, niż te, co były kiedyś, ale na pewno dłuższy, może poprzedni xD
Dziękuję bardzo kochana! ♥♥♥ Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Yyy to ta babcia będzie tą czarownicą:D.nie spocznę dopuki nie zgadnę! No bo nie Hilda, to logiczne :)
UsuńŻadna z nich xD Będzie to jakaś młoda czarownica xD
UsuńJak chcesz sobie jeszcze pozgadywać lub w ogóle tak o pogadać, to napisz tu: gg: 48197258 lub
e-mail: madziula0909@gmail.com (lubię nawiązywać nowe znajomości xD) :D
Zajmuje;)
OdpowiedzUsuńWczoraj już nie miałam siły pisać.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jak to skomentować. Tyle się dzieje, czuje się jak Andy, tzn nic nie rozumiem. Od razu wiedziałam, że jest coś na rzeczy z tym wilkołakiem, a przepowiednia to wystarczająco dobry powód. Ale skoro Jessi zna Dominica ( z resztą piękne imię) to czemu nie powiedziała o przepowiedni? Za dużo jak na jeden raz. I jeszcze ojciec Andy, co to miało być? Naprawdę myśli, że jak po tylu latach się pojawi, to od razu będą wspaniałą kochającą się rodziną i uwierzy w wszystko co on mówi?
Czekam na następny rozdział, bo jest duuuużo do wyjaśnienia.
Pozdrawiam i ściskam, tak aby było cieplej w te zimne jesienne dni :)
Incaligo
Nie dziwię się xD Hehe. Sporo wydarzyło się w tym rozdziale xD
UsuńI słusznie, że o coś go podejrzewałaś! ♥ :* Jessica zna Dominica (ja uważam to imię za najlepsze! A wymowa tego imienia też jest piękna! I po polsku i angielsku! *.*). Ale nikt nie powiedział, że wie o przepowiedni xD
Hehe. Rzeczywiście jest trochę do wyjaśnienia xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej ^-^
OdpowiedzUsuńNo w końcu jesteś nie odzywasz się, nic nie piszesz.
Czemu Andrea za każdym razem w każdym rozdziale musi gdzieś wyjść i pójść sama i tak trafia na kogoś lub na kłopoty, trochę już się to nudne zrobiło. I co ten jej Ojczulek nagle taki wesoły o kochany?
Ja bym nie ufała obcemu człowiekowi, który sobie nagle przyjdzie uciąć z tą pogawędkę. Przepowiednia no jakoś mnie nie zaskoczyła, domyślałam się, że tak będzie i gorze bo ze Zmierzchem mi się kojarzyło.
Rozdział czytało mi się przyjemnie i jak zawsze fajny. :)
Pospraszam kochana! Ale zwalam wszystko na szkołę! xD Zdaję sobie sprawę, że długo mnie u Ciebie nie było (u Ciebie samej mam jakieś 4-5 zaległych postów...). Obiecuję, że jeszcze w tym tygodniu nadrobię wszystkie zaległości! :D :***
UsuńSama nie wiem xD
W ,,Zmierzchu’’ była jakaś przepowiednia?? Bo ja sobie nie przypominam xD Na pewno nie będę nawiązywała do tej sagi (i innych). O to się nie martw :*
Cieszę się, że Ci się podobało ^-^
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ale spokojnie ja się nie gniewam że Cię nie było czy coś, tylko tak mówię :d Nie mówię, że w Zmierzchu była przepowiednia tylko że jest znów to samo Wilkołaki i wampiry. :)
UsuńŁoo matuchno. Ale się dzieje. Bezimienny wilkołak, przepowiednia i jeszcze czarownica, którą muszą znaleźć.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Kitty
Dzieje się dużo i będzie się dziać jeszcze więcej! xD
UsuńDziękuję kochana za komentarz! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Kurwa, ty mnie rozpierdalasz. Za każdym razem Myślę, że jestem o krok od prawdy, aa tu nici z tego.Kocham jak piszesz, rozdział jest genialny. Czekam na next skarbie
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana za miłe słowa!!! ♥♥♥ Mam nadzieję, że nie raz Cię zaskoczę i że wytrwasz ze mną do końca :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Andrea mnie powoli męczy. Od kilku rozdziałów powielasz ciągle ten sam schemat... ona gdzieś idzie, coś się dzieje i wraca. Nie widzę tu w ogóle akcji. Nawet jeśli coś się w jej życiu dzieje to jest to takie... szybkie. A potem znowu wracamy do schematu. Teraz pojawił się Dominic, więc jest to jakaś nowość. Mam nadzieję, że teraz zaprzestaniesz tego schematu i coś w końcu ruszy. Bo mamy 31 rozdział, a ja nadal nie wiem do czego to wszystko zmierza.Oni całe życie będą teraz siedzieć razem? Nathan i Andrea tak się nienawidzili, a teraz mieszkają pod wspólnym dachem jak przyjaciele. Nie wiem do czego to zmierza, Maggie.
OdpowiedzUsuńNiemniej, czekam na kolejny i mam nadzieję, że w 32-gim Andrea wyjątkowo nie pójdzie do lasu ;D
Pozdrawiam;*
W większości zgadzam się z Rudą i mam nadzieję, że ta nowa postać wprowadzi trochę świeżości do opowiadania i że w końcu fabuła ruszy do przodu i to będzie do czegoś konkretnego zmierzać, bo póki co to trochę tak zapychasz to opowiadanie. Ja wiem, że rozdziały takie o niczym, czy przejściowe są konieczne, ale tutaj ciągle coś jest - drzewa, moce, teraz Andrea i ojciec wiedząc nawzajem gdzie się znajdują. Trochę za dużo tego wszystkiego i zastanawiam się czy sama jesteś w stanie spamiętać te wszystkie zasady, reguły i połączenia jakie u ciebie obowiązują? Bo ja czasami łapię się przy czytaniu na tym, że już nie wiem kto kogo słyszy, kto komu przysyła swoje myśli i w jaki sposób, ani czemu drzewa się ruszają.
UsuńPrzepowiednia mi się bardzo podobała, choć mogła być dłuższa i taka jeszcze bardziej rymowana, ze zgrabniejszymi rymami po prostu.
Teraz przynajmniej wiem jaki jest cel Hildy.
"obrobię się" - obronię - literówka.
Pozdrawiam:
j-i-s.blogspot.com
Historia ruszy do przodu. Macie wrażenie, że wszystko tak stoi, bo źle zaczęłam pisanie tej historii. Na początku miałam zupełnie inną fabułę, ale podczas pisania wszystko się zmieniło, ale już nie chciałam zmieniać wcześniejszych rozdziałów, by nikt się nie pogubił xD
UsuńOd razu mówię, że Nathan i Andrea nie będą razem ;)
Cieszę się Dariuszu, że przepowiednia Ci się podoba :D Pierwszy raz coś takiego pisałam xD
Pozdrawiam Was cieplutko! xoxo :***
Hej! Nie tylko ty uzależniłaś się od xd! :D xD No więc rozdział... Hm...? Nie da się opisać!!! Boskyy!! *O* Dawaj mi już, tu szybko następny! :D xDD Szkoda że nie było dużo Jess... :C Uwielbiam ją! :D Kocham cię za tą postać, czarownico! :D :D <3 <3 Amelia ;) ;D : ]
OdpowiedzUsuńHaha! To jest zaraźliwe! xD
UsuńCieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał! To dla mnie sama radość! ♥♥♥
W kolejnym rozdziale będzie więcej Jessi. To Ci mogę zapewnić! :D
Dziękuję ślicznie!! ♥♥♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Właśnie zostałam twoją nową czytelniczką. Przeczytałam ostatnie rozdziały i stwierdzam że.......blog jest BOSKI! Czekam oczywiście na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję!!!! Cieszę się ogromnie, że udało mi się Ciebie zaciekawić i że Ci się podoba! To dla mnie bardzo ważne! ♥♥♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Oto jestem! :D
OdpowiedzUsuńCóż. Jakoś nie bardzo pamiętam tamtego wilczka... Dlaczego? Chyba szkoła pierze mój mózg i blakną mi co ważniejsze wspomnienia. xD Ale wydaje się być taki... No uroczy, a jakże! (Moje nowe ukochane słowo, od którego się uzależniłam, a wszystko wina Lokiego :D). *.*
I pojawiła się przepowiednia, czyli nasze opowiadanie powinno teraz szybko pójść naprzód. A to świetna wiadomość! ;3
Co do samej przepowiedni. Jestem ciut rozczarowana, że się nie rymuje (moja kurcze specjalność xD), ale za to jest treściwa i jednoznaczna. C: Wynika z niej, że los chce, by Andrea wypełniła swą legendę. I to w dodatku nie sama! Jest też zapowiedź miłości, więc może coś między nią, a zaraz... Dominic? Haha! Pamiętam to imię z naszych mejli! :D Cieszę się, że je tu obsadziłaś. :3 Wracając... Mam nadzieję, że nam się coś ładnie rozkwitnie w miłość. O. I Nathan mógłby być zazdrosny! :D
Błędów nie zauważyłam (to dobrze xD), akcja poszła jakoś prędzej, co na plus i teraz tylko nam czekać na tę trzecią osobę (czy tylko ja mam wrażenie, że chodzi o Jessi? :D) i wypełnienie się przeznaczenia. ;3
W takim razie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę mnóstwa weny i czasu! :*
Haha! Wcale się nie dziwię! xD
UsuńCieszę się, że masz takie zdanie o naszym wilczku :D Zobaczymy, czy zmienisz zdanie xD
Też się z tego cieszę! I mam nadzieję, że nie raz uda mi się Was zaskoczyć! :D
Hehe. Nie nadaje się do takich rzeczy xD Ale cieszę się, że się podoba :D Hehe. Ale nie miłości takiej xD
No zobaczy się :D
Dziękuję kochana! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Rozdział super.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba ^-^
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Na razie wygląda na to, że ten wilkołak może im pomóc w walce z Hildą która pewnie się szykuje. Może on naprawdę Jessicy i Andrei nie chciał wydać.
OdpowiedzUsuńCo do osoby z przepowiedni myślę, że będzie nią Jessica. Chyba że ktoś jeszcze inny się znajdzie.
Rozmowa z Michaelem była dziwna. No i ciekawe czy tą więź sobie wymyślił. Jeżeli nie to Andrea będzie musiała to jakoś przyjąć do wiadomości. W końcu jest jego córką i jest możliwe, że takie więzi między wampirami i thampirami istnieją.
Czekam na kolejny rozdział.
Dobrze myślisz. Nie chciał ich wydać i na pewno pomoże im w walce z Hildą :D
UsuńNie. Tu na pewno nie ma mowy o Jessi (tym razem nie) (:
Jeszcze zobaczysz :D
Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No dobra, Droga Madziu zaskakujesz! Jestem już po trzydziestym pierwszy opowiadaniu. Nadrobiłam wszystko jak chciałam i nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Zamotałaś niemiłosiernie, ale to bardzo dobrze. Zaskakująca końcówka, nie można kończyć w takim momencie. Zaskakujesz tak jak Andrea :) Wilkołak przyprawia mnie o mieszane uczucia. Z jednej strony chcę go poznać jak najbliżej, a z drugiej obawiam się go. Nie wróży niczego dobrego. Będzie się działo, to jest pewne! Czekam na więcej, pisz szybciutko, weny! :*
OdpowiedzUsuńPS. Przepiękny szablon, masz dziewucho talent :)
UsuńCieszę się kochana, że udało mi się Ciebie zaciekawić i że Ci się podoba!! ♥♥♥
UsuńO wilkołaku możesz mieć dobre zdanie. Na pewno nie będzie tym złym. Przynajmniej dla naszych głównych bohaterów xD
A żebyś wiedziała,że będzie się działo! :D
Dziękuję kochana! Cieszę się ogromnie, że szablon Ci się podoba, choć z czasem i tak go zmienię xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Jestem w końcu! Tak, życie mnie wykańcza, ale działamy dalej i do przodu, byle się nie zatrzymywać :D
OdpowiedzUsuńHm, jest Michael, no lubię typa, ale nie mam pojęcia, o co mu mogło teraz chodzić. On w ogóle jest jakiś dziwny, pojawia się i znika (i znika, i znika :D), najwidoczniej czegoś chce, ale nie, nie powie tego wprost, tylko zawsze ma jakieś wąty, powie coś całkiem wyrwanego z kontekstu, nie wyjaśni, bo nie, znika sobie i o. No fajnie, panie tato XD Jeju, przepraszam, widzisz, że mi odbija, tak to jest, jak się śpi 1,5h na dobę, echh :')
Od razu polubiłam Dominica. Jest taki tajemniczy, ale mimo tego czuć, że nie ma jakichś złych intencji. Wydaje się być obeznany w sprawach, o których opowiadał Andrei. Nie mam pojęcia, o co może chodzić Hildzie i jaki jest główny powód i cel jej działań, ale jeśli nasi bohaterowie czegoś nie wymyślą i nie zaczną coś robić, to ona z czasem stanie się niepokonana i wtedy, no cóż, wiadomo. I powiem ci, że mnie dosyć zaintrygowała ta przepowiednia, ciekawi mnie jej głębszy sens, bo podejrzewam, że jakiś jest :)
To chyba na tyle, czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)
Mnie szkoła wykańcza! xD
UsuńCieszę się, że lubisz Michaela. Nie dużo osób darzy go sympatią xD
Fajnie, że polubiłaś Dominica. Mam nadzieję, że z czasem polubisz go jeszcze bardziej :D
Cieszę się, że przepowiednia Ci się spodobała ^-^
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Myślę, że Dominic wniesie trochę rozrywki i powiewu świeżości do opowiadania. Wydaje się być sympatyczny, zabawny i beztroski. Na tą chwilę polubiłam go. I te jego niebieskie tęczówki ^^ zdecydowanie jest przeciwieństwem Nathaniela.
OdpowiedzUsuńKto moze być tą trzecią osobą? Jessica! Dla mnie to jasne jak słońce. I od razu widać, że zna chłopaka i mam przeczucie, że nie pała do niego sympatią. Jakby coś wydarzyło się w przeszłości i Jess ma uraz do Dominica. Nie wiem jak do jest naprawdę. Dowiem sie w nastepnym rozdziale ;)
Ojca Andrei to bym spoliczkowała, niezwykle mnie drażni. Zachowuje się jak pan wszystkiego i w ogóle, normalnie król. A sio mi stary dhampirze -.- co do Andrei...dalej nie pałam do niej sympatią xD za bardzo jest krzykliwa. Coś ktoś do niej powie, od razu podnosi głos, jest irytująca. XD przepraszam.
Co do przepowiedni, nie powiedziałabym by Jess była mądra i zaradna. Jakos na razie nie wykazała się moim zdaniem mądrością ani zaradnością. I wyczuwam wielką bitwe między wszystkimi nadnaturalnymi a Hildą - najpotężniejszą czarownicę i wroga na świecie.
Przepraszam, że tak krótko i wybacz błędy. Jestem na tablecie i ciężko mi tu pisać bez robienia błędów xD
Życzę mnóstwa weny!
Pozdrawiam :)
Tak! Dominic wniesie trochę świeżości. Teraz będzie działo się więcej! :D
UsuńNie kochana. Tą trzecią osobą nie będzie Jessica xD Pojawi się nowa bohaterka ;)
Jessi zna Dominica, a skąd, to już w kolejnym rozdziale się dowiesz :D
Hehe. Nie dziwię się, że nie lubisz Andrei xD
Hm... Może bitwa będzie. Jeszcze do końca nie wiem. Zobaczy się ;)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Jestem! Nadszedł czas na komentarz również ode mnie. Zanim jednak przejdę do treści rozdziału - rozwijasz się! Według mnie Twoje rozdziały stają się coraz lepsze i pod względem fabuły, i pod względem stylu pisania. Masz ode mnie za to ogromnego plusa, bo naprawdę z coraz większą chęcią czytam Twoje notki. Co do tej konkretnej. Nie spodziewałam się tej całej przepowiedni. Niemniej jednak uważam, ze może wyjść z niej coś ciekawego. Tym bardziej, że Dominic mnie zaintrygował. Nie ma to jak nowa osoba w naszej gromadce. Tym bardziej, że teraz dołączył też wilkołak. Mam wrażenie, że jego osoba wprowadzi spore zamieszanie, o czym z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPomysł z płomieniami - świetny! Ciekawie to poprowadziłaś i zdecydowanie czekam na więcej. Tymczasem życzę Ci weny! Pozdrawiam :)
Cieszę się ogromnie, że masz takie zdanie! Wywołałaś wielki uśmiech na mojej twarzy! :D
UsuńHm... Czy Dominic wniesie zamieszanie? Nie wiem. Ale na pewno będzie się więcej działo i będzie ciekawiej :D
Cieszę się bardzo, że spodobał Ci się ten pomysł. Nie byłam do niego przekonana, dlatego nie byłam pewna, czy to wrzucać do opowiadania xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Przeczytałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Na początku bardzo przepraszam, że musiałaś tak na mnie długo czekać, ale miałam masę nauki i właściwie, to dopiero dzisiaj mam chwilę wytchnienia.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ten bezimienny. Nie wiem, czy rzeczywiście ma dobre intencje, ale jakoś mi się spodobał xD Mam nadzieję, że szybko się go nie pozbędziesz. W ogóle to aż mu trochę współczułam, bo w końcu nie od dziś wiadomo, że wilkołaki najlepiej czują się w otoczeniu swoich, a on odłączył się od watahy, więc musi się pewnie czuć okropnie samotny ;(
A jeśli chodzi o tą przepowiednię, to muszę powiedzieć, że po raz kolejny Cię podziwiam, bo pomimo tych wszystkich wątków, które już ciągniesz, wplotłaś jeszcze coś nowego i zastanawiam się, jak ty zdołasz to później pokończyć xD
No! I jeszcze znowu Michael! On właściwie zawdzięcza wiedźmom życie, bo Hilda go oszukała i gdyby nie Jessi i jej babcia, to pewnie tamta wiedźma by go zabiła, a zachowuje się cholernie arogancko i mnie denerwuje. Nawet swoją córkę traktuje jak zło konieczne. Nie podoba mi się on w ogóle :/ Nie pogniewałabym się, jakbyś miała w planach go uśmiercić xD
Pozdrawiam! Nie wiem, czy już zaglądałaś do mnie na czwórkę, więc jak coś, to informuję, że się pojawiła :D
http://uwiezieni-w-przeszlosci.blogspot.com
PS. A ta górna notka, to mam nadzieję, że nie tyczy się mnie. Ja zawsze odwiedzam swoich czytelników. Czasami po tygodniu, czasami po miesiącu, ale zawsze. Także jak mam jakieś zaległości, to wynika to tylko i wyłącznie z nadmiaru obowiązków, z którymi kiedy tylko się uporam - wrócę.
Rozumiem. Ja też mam sporo nauki ;)
UsuńDominic ma dobre intencje. Jego nie musisz się obawiać :D
Hehe. Cieszę się bardzo :D Dam radę pociągnąć. Nie martw się ;)
Huehue. Mało osób lubi Michaela xD Ale może jeszcze się do niego przekonasz. Zobaczy się. Czas pokarze ;)
Na rozdział wpadnę. Mam sporo zaległości xD Ale mam zapisane, że u Cb muszę przeczytać. Prędzej czy później wpadnę :D
A notka oczywiście nie tyczy się Ciebie, wiem, że Ty czytasz moje opowiadanie ;)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Żałuję, że wcześniej nie czytałam Twojego opowiadania bo jest naprawdę wspaniałe! Bardzo polubiłam Andreę przez te wszystkie rozdziały, jest niezwykła.
OdpowiedzUsuńOd tego rozdziału będę już na bieżąco, informuj mnie za każdym razem!
Mam nadzieję, że wybaczysz mi tą długą nieobecność i brak komentarzy. :(
I pragnę podziękować Ci za Twój czas poświęcony mojej historii, mam nadzieję, że nadrobieniem rozdziałów gdzieś pomiędzy gotowniem obiadu, a sprzątaniem się odwdzięcze Ci się :**
Cieszę się bardzo, że Ci się spodobało! :D
UsuńNie sądziłam, że polubisz Andreę. Mało osób darzy ją sympatią xD
Oczywiście będę informowała o nn! :D
Twój blog jest cudny! Wiadomo, że będę czytała! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Domyślam się, że misją tej trójki będzie zbawienie świata. Zastanawiam się tylko dlaczego akurat ta trójka i na czym to zbawienie miałoby polegać. W końcu już był jeden taki co umarł na krzyżu i nic tą śmiercią nie zmienił - i przed jego ukrzyżowaniem, jak i po ludzie grzeszyli, grzeszą i grzeszyć będę, a świat nie stał się ani odrobinę lepszy (przepraszam jeśli nadepnęłam na odcisk twojej religijności, ale tylko wyraziłam swoje zdanie i oczywiście akceptuję jeśli masz inne).
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i mam nadzieję, że skomentowałam poprzedni rozdział, bo że przeczytałam to jestem pewne, ale co do komentarza nie mam pewności, bo czytałam na tel. Niestety nie mam możliwości się cofnąć i sprawdzić, bo internet mi diametralnie zwolnił.
Dodałam SNZ, więc jeśli masz ochotę i będziesz miała czas, to zapraszam. Co do twojej najnowszej informacji, to wiele osób wyznających zasadę "czytanie za czytanie" tylko zaczyna czytać by zdobyć czytelników do siebie, a potem już na taki blog nie wraca. Co innego mieć zaległości i pojawiać się rzadko, ale być widocznym, a co innego olewać sikiem prostym, a dużo osób niestety olewa innych, a sami wymagają szacunku i czasu na ich twórczość.
Coś w tym stylu xD
UsuńBohaterowie będą chcieli jakoś zrobić, by w końcu między ich gatunkami zapanował pokój, ale głównie chodzi im o unicestwienie Hildy, ponieważ to ona zwiększa spór i jest niebezpieczna.
Zaległości będę u Ciebie stopniowo nadrabiała. Znowu mi się uzbierało xD
Niestety są tacy, co później olewają i nie czytają :/
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej hej!
OdpowiedzUsuńJestem, trochę o dzień spóźniona, ale wieczorem, dnia wczorajszego odcięto mi internet, więc dlatego teraz komentuje :)
W każdym razie, Andrea mnie tutaj zawiodła. Niestety. (znowu) Najbardziej mnie to boli, że ona jest w połowie wampirem, a wciąż jest tak delikatna! Choć wielu uzna to pewnie, za świetną cechę i w ogóle :D Przecież nie powinno się zabijać ludzi, torturować, prześladować i tak dalej... xd Ale to w końcu wampir! Za to ojciec Andrei dostał 10 XD Zrobił się taki bardziej arogancki :D Choć, wydaje mi się, że nazbyt pewny siebie, to on nie jest, a już na pewno nie odważny. Tylko takiego zgrywa. Doskonale pamiętam, że przestraszył się będąc u Hildy. Halo! To wampir! Ona to wiedźma!
No i dalej coś mi było za mało Nathana, ale czytając dalszy ciąg wnioskuje, że będzie go jeszcze mniej. Ka bum! Nagle ot wyskakuje pies, mówi o przepowiedni, Andrea mu szybko ufa (znowu) i idą do chaty.
Dlaczego pies? ;-; (i to jest ten moment, w który widać, jak bardzo jestem nietolerancyjna wobec innych ras...)
W każdym razie, jakoś tak w duchu liczę na to, że czarownicą nie będzie Jessica. No jakoś jej nie lubię. Nie i koniec. Nie wiem dlaczego (pewnie dlatego, że jest wiedźmą) ale po prostu jej nie lubię. :C
Jestem ciekawa, jak potoczy się dalsza akcja. Czekam na rozdział :)
Pozdrawiam :*
Cieszę się, że już jesteś i rozumiem! :D
UsuńHehe. Trochę delikatna jest. Fakt xD Ale dhampiry dziedziczą też cechy swoich matek, choć częściej po ojcach. Najwidoczniej Andrea ma to po swojej mamie xD
Hehe. Widzę, że Michael bije u Ciebie punkty xD
Ja w przeciwieństwie do Ciebie lubię wilkołaki, choć wampiry lepsze xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej! :)
OdpowiedzUsuńOjciec Andrei zabrzmiał trochę strasznie... Czy to znaczy, że Andrea naprawdę będzie zabijać?
Też się zastanawiam, dlaczego akurat ta trójka? Ale spodobał mi się motyw tej przepowiedni. Jestem ciekawa, jak będą walczyć o ten pokój.
I ten nowy bohater. Wiesz, może to trochę dziwne, bo jeszcze dość mało o nim wiem, ale wydał mi się dość hmm sympatyczny? Myślę,że mówi prawdę.
Pozdrawiam i lecę do następnego :**
Nie. Andrea zabijać nie będzie. Spokojnie ;)
UsuńTak o. Po prostu taki ich los (: Cieszę się, że spodobał Ci się ten motyw :*
Wcale nie brzmi to dziwnie. Dużo osób polubiło go od razu, jak się pojawił :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hejo!
OdpowiedzUsuńHah, ale ciekawa wymówka. Niby są "złączeni", osobno byliby niczym, ale nie przeszkadzało to Michaelowi w próbie poświęcenia córki dla własnych korzyści. Szczerze? Tylko bardziej się pogrąża kolejnymi tłumaczeniami.
Andrea zabiła wilka w samoobronie, a nie dlatego, żeby go sobie zjeść. Niech nie porównuje łachudra jednego z drugim, bo to dwie różne sytuacje.
Jeszcze jakieś płomienie dające życie innym rasom? To nie powinny umrzeć, skoro im je skradziono? Naprawdę zaczynam się gubić w ogromnej ilości dziwnych rzeczy w tej powieści. Naprawdę nie umiem w magię. Do tego kolejna telepatia, ale nie tylko między Andreą i Michaelem, ale też innymi z przepowiedni, lecz w różnej odległości? Trochę na siłę tak robione. :/
Gdyby Hilda chciała ich zniszczyć już by to chyba zrobiła, skoro ma płomień wilków i wiedźm, co nie? Dlaczego wciąż czeka? Ostatni płomień mogłaby zdobyć sobie później, przecież nie musi mieć wszystkich na raz, aby tego dokonać?
Do tego nie kojarzę jakoś, żeby ten koleś był obecny podczas ataku wilków na Andreę. Skoro jest osobą z przepowiedni, to czemu nie powiedział o tym pobratymcom? Chęć zabicia jej była pozbawiona sensu, bo sami zrobiliby sobie kuku. Mógł ich powstrzymać (już nie do końca pamiętam tamtą akcję, ale chyba Andrea i Nathan musieli sobie sami poradzić).
Dla bezpieczeństwa raczej wilkołaki powinny go zabić, a nie tatuaż mu robić. Zna ich tajemnice, powinien zostać usunięty. Niby takie łagodne te wilczki dla zdrajców, ale pokoju to nie chcą zaprowadzić i mordują wszystko inne, zwalając na wampiry. Hipokryci zakichani.
I jak wilczek ma sam trafić do chaty, skoro idzie jako pierwszy, a nie widać, żeby Andrea jakoś nim kierowała? To też mnie zastanawia. Gdyby znał drogę to co innego.
Co do samych słów przepowiedni - o ile cechy Andrei mogą się zgadzać, tak o pozostałych powiedzieć się tego nie da. Nie wiem, jak można rozpoznać wilkołaka po tych cechach, skoro każdy z nich może je mieć? Są takie, zwyczajne. Co do wiedźmy, raczej to jakaś uczennica i tyle.
Pojawiło się tu wiele nieścisłości. Raczej gdybanie na niewiele mi się zda, bo nie umiem w te klimaty, więc poczekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Rozdział interesujący, choć ponownie nakładający zbyt dużo magicznych, dziwnych pierdółek, przez co można się pogubić. Jednak czytało się go naprawdę szybko i przyjemnie.
Uwagi:
"Kiedyś ktoś mi powiedział, że ,,Ciekawość to pierwszy stopień do piekła..." - "ciekawość" z małej litery, skoro to nie początek zdania
"Zatrzymałam się w momencie, kiedy blisko mnie wydobył się w ust kobiety krzyk" - raczej "wydobył się krzyk z ust kobiety"
"Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam Jego" - czemu "jego" jest tu z dużej, skoro nie ma takiej potrzeby?
"Zawsze służyły mi jak narzędzie do obrony" - raczej "jako narzędzia"
"— Co? Jak... Kiedy? Nie — puścił moją dłoń, a zapomniałam, że wciąż ją trzymał, złapał się za głowę i zamknął oczy" - lepiej by brzmiało "Puścił moją dłoń, a następnie złapał się za głowię i zamknął oczy"
"Ich troje zmierzy się z sidłami zła" - a nie chodziło o "siłami"?
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May