Od ponad trzech godzin siedziałam z Jessicą na najwyższym punkcie na drzewie i wraz z nią obserwowałam zachodzące słońce. Niebo przybrało piękny, pomarańczowy kolor, mieszający się z barwą czerwieni i różu. Ogromna, ognista kula, znikała za linią horyzontu, pozostawiając po sobie jedynie barwne ślady w postaci pięknego światła. Brakowało jedynie chmur, które zazwyczaj płynęły po niebie, układając się w przeróżne kształty. Centralnie nad nami znajdowała się idealnie okrągła tarcza księżyca, która nieznacznie oświetlała drużkę w lesie.
Spojrzałam w dół. Znajdowałam się co najmniej sześć metrów nad ziemią. Nigdy bym nie sądziła, że wejdę tak wysoko! Ale teraz byłam w połowie wampirem i mogłam niemal wszystko. Czy się cieszyłam? Owszem. Nawet gdybym spadła, to co najwyżej nabiłabym sobie kilka siniaków. Może coś złamała, ale nic więcej.
Słońce zdążyło już niemal całkowicie schować się za linią horyzontu. Zaczęły pojawiać się pojedyncze gwiazdy, które ledwo było widać z jeszcze nie dość ciemnego nieba. Błądziłam wzrokiem dookoła, aż poczułam znajomy odór. Odruchowo zmarszczyłam czoło i zaczęłam uważnie nasłuchiwać. Kątem oka widziałam, jak niczego nieświadoma Jessi, siedzi, nieznacznie niżej ode mnie, oparta o pień drzewa i macha zwisającymi nogami. Drgnęłam, kiedy moich uszu zaczęły dochodzić ciche, aczkolwiek ciężkie kroki. Zaczynałam się denerwować.
— Jessi — szepnęłam do czarownicy. — Słyszysz?
— Co? — popatrzyła na mnie zdziwiona.
— No... Ktoś tu idzie — schyliłam się, zmrużyłam oczy i spomiędzy konarów drzew zaczęłam wypatrywać przybyszów.
— Nic nie słyszę ani nie widzę — odparła pewna siebie i spojrzała na mnie, jakby myślała, że jest ze mną coś nie tak.
— Jesteś przygłucha? Przecież doskonale słychać czyjeś kroki — powiedziałam dobitnie.
— Nie wiem, czy wiesz, ale czarownice nie mają tak bardzo wyostrzonych zmysłów — dała nacisk na słowo: ,,ty’’.
Przewróciłam oczami. A skąd niby miałam to wiedzieć?
— Nie wiedziałam — mruknęłam. — Ale wydaje mi się, że to wilkołaki.
— Skąd ta pewność? — zainteresowała się.
— Znam ten zapach. To na pewno oni.
— Co robimy?
— Myślałam, że ty będziesz wiedziała... — zmarszczyłam czoło.
Czarownica zaśmiała się pod nosem.
— Proponowałabym, by wiać, ale zastanawia mnie, co oni chcą. To nie ich teren — wzruszyła ramionami.
— To każdy ma swój teren? — bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.
— Tak — powiedziała przeciągle. — Odkąd zrodził się ten spór. — Miałam wrażenie, że jej twarz na ułamek sekundy przybrała smutny wyraz.
— Wyczują nas — wyszeptałam, gdy wilkołaki byli coraz bardziej.
Kąciki ust młodej czarownicy znacznie się podniosły. Zmrużyła lekko oczy, po czym coś bezgłośnie powiedziała. Otoczyło nas światło, które po sekundzie zniknęło, pozostawiając po sobie jedynie lekki powiew wiatru. Spojrzałam na nią pytająco.
— Już nie — wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. — Zamaskowałam nasz zapach. Teraz siedź cicho.
Usadowiłam się bezgłośnie na gałęzi tak, by było mi wygodnie i już więcej się nie ruszałam. Oparłam się o pień i spojrzałam w dół. Pod nami już przechodziły wielkie wilki, rozsiewając dookoła grozę. Poruszyłam się niespokojnie, na szczęście nie wydając żadnego hałasu. Naliczyłam sześć wilkołaków, a każdy z nich był inny. Czarny, największy, szedł na przodzie. Podejrzewałam, że mógłby to być przywódca, czy ktoś podobny. Nie rozumiałam jedynie, co oni robili w tym miejscu, skoro to nie był ich teren. Wydawało się to być podejrzane, jednakże z drugiej strony mogli mieć jakiś powód.
Niespodziewanie jeden z wilków zadarł głowę do góry i spojrzał na mnie. Wstrzymałam oddech. Najbardziej przykuły moją uwagę jego oczy. Piękne, niebieskie ślepia. Miałam dziwne wrażenie, że już kiedyś je widziałam, ale za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Sądziłam, że nadnaturalny poinformuje resztę, że nad nimi znajduje się dhampir i czarownica. W końcu jesteśmy wrogami, ale on tylko przechylił głowę na bok i poszedł dalej. Nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego nas nie wydał? Może dzięki sztuczce Jessici nie rozpoznał w nas nieludzkich istot? Mało prawdopodobne.
Zaskoczona, a jednocześnie z obawą w sercu, czekałam, aż duże wilki odejdą na bezpieczną odległość. Gdy tak się stało, dopiero wtedy odważyłam się poruszyć. Wyprostowałam zdrętwiałe nogi. Rozejrzałam się dookoła i jak już byłam w stu procentach pewna, że nikogo w pobliżu nie ma, zeskoczyłam na ziemię, podczas spadania unikając zderzenia z gałęzią. Jessica poszła w moje ślady, tylko że za pomocą czarów, opadła cicho i powoli na ziemię obok mnie.
— Widziałaś to? — zapytałam, mając na myśli wilkołaka o niebieskich oczach.
— Widziałam. Dziwne, co nie? — na jej twarzy zagościł uśmiech.
— Bardzo. Skoro jest jednym z nich, to chyba powinien o nas powiedzieć...
— Że co?! — popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
— No... — nie wiedziałam, co powiedzieć. — No ten wilkołak o niebieskich oczach... Nie widziałaś go? Patrzył na nas.
— Nie zwróciłam uwagi, ale tym lepiej dla nas, że tego nie zrobił.
— No tak... Tylko dlaczego? Ma coś na celu? Albo nie wiedział, że my też należymy do tego magicznego świata? — zastanawiałam się.
— Może.
— Morze jest duże i głębokie — stwierdziłam.
Jessi wzniosła oczy ku niebu.
— Chodźmy, póki ich znowu tu nic nie przyniesie — ponagliła Hiller.
Dziewczyna złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w przeciwnym kierunku, niż poszli nadnaturalni. Nasz chód niemal przypominał bieg. Weszłyśmy jeszcze bardziej w głąb ciemnego lasu. Słychać było tylko sowy, które pohukiwały gdzieś w drzewach, kumkanie żab w niedaleko znajdującym się stawie oraz odgłosy kroków, jakie pozostawiała za sobą Jessica. Na nasze nieszczęście, na drodze znajdowały się porozrzucane gałęzie. Jakby ktoś to specjalnie zrobił.
— Nie lepiej się przeteleportować? — spytałam po kilkuminutowej wędrówce.
— Nie wiem, czy będzie bezpiecznie...
— Dlaczego? — zgarnęłam kosmyk włosów za ucho.
— No bo widzisz... — zająkała się i zatrzymała, a ja razem z nią. — Jestem czarownicą, a jak na razie, to przebywamy na terenie czarownic. Dziwne to i głupie, ale używając swojej mocy... No jak ci to wytłumaczyć, byś zrozumiała?
— Spróbuj — wzruszyłam ramionami. Naprawdę byłam ciekawa, co dziewczyna miała mi do powiedzenia.
— Gdy używam swojej mocy, starsze czarownice o tym wiedzą. Dzieje się tak dlatego, że jeszcze się uczę...
— I co?
— Wiedzą też, gdzie aktualnie się znajduję — dodała ze zmartwieniem i zrobiła smutną minę.
— Wcześniej używałaś swoich sztuczek i nic się nie działo — zauważyłam. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
— No tak, tylko że to były, jak to nazwałaś, ,,sztuczki’’. Jak użyję jakiś silniejszych mocy, to... znajdą nas.
— Do kiedy tak jest?
— Dopóki nie nauczę się wszystkiego i nie stanę się samodzielna.
— A co się stanie, jak nas znajdą? — założyłam ręce na piersi.
— Przypominam, że nasze gatunki są ze sobą skłócone — spojrzała na mnie wymownie.
I wszystko jasne. Czarownica, do tego młoda, i dhampirzyca. I obie się przyjaźnią... Skandal dla gatunku swojej rasy.
— Mogą ci coś zrobić, jeśli dowiedzą się, że ze mną jesteś? — zadałam kolejne pytanie.
— Ehe. Mogą to uznać jako zdradę — skrzywiła się na twarzy i ciężko westchnęła.
— Świetnie — powiedziałam z sarkazmem.
To było... dziwne. Ten świat był dziwny. Dosłownie! Kiedy myślałam, że wszystko już wiem, pojawiały się kolejne rzeczy, które mąciły mi w głowie. Może było to na pewien sposób ciekawe, ale często to ,,coś’’ komplikowało niektóre sprawy. To niedobrze, że Jessi musiała mieć się na baczności. Jedno małe potknięcie mogło spowodować, że Hilda dowiedziałaby się, gdzie obecnie się znajdujemy. Tylko nie rozumiałam, po co miałyśmy się ukrywać?
— Jesteś dla Hildy i jej sióstr, ładnie ujmując, zagrożeniem — powiedziała Jessica, gdy zadałam jej pytanie.
— Dlaczego? — nie rozumiałam.
— Odebrano im moce, które trafiły do ciebie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by one wybrały osobę innego gatunku, niż czarownica. To pierwszy raz. Nie zastanawia cię, dlaczego tak się stało? — oparła się o pień drzewa.
— Yyy... Nie... Choć może czasami... tak... — jąkałam się. — Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem tym czymś — posmutniałam, przypominając sobie, kim tak naprawdę jestem.
Hiller pokiwała ze zrozumieniem głową i spojrzała mi głęboko w oczy. Odwróciłam wzrok, który padł na jakieś chaszcze. Wokół panowały ciemności, dzięki czemu doskonale widziałam kilka par ślepi, wlepionym we mnie i Jessicę. Wstrzymałam oddech, a serce mi zamarło. Zaczął we mnie narastać niepokój. Nie wiedziałam, czy to były jakieś zwierzęta, czy wilkołaki, które widziałam wcześniej. Wolałam to pierwsze, ale zaczęłam w to wątpić, kiedy usłyszałam przeciągle warknięcie. Stojąca obok mnie czarownica niespokojnie się poruszyła.
Zwierzęta zaczęły iść w naszą stronę. Gdy wyłoniły się z krzaków, mogłam śmiało stwierdzić, że jednak byli to nadnaturalni. Na nasze nieszczęście. Odruchowo cofnęłam się o kilka kroków. Przełknęłam ślinę, gdy plecami dotknęłam drzewa. Zerknęłam na czarownicę, która patrzyła na każdego wilkołaka. Wiedziałam, że pod tą maską kryje się niepokój. Czy jej zazdrościłam? Owszem. Ja nie potrafiłam ukryć zdenerwowania i żałowałam.
No proszę, proszę. Czarownica i... dhampir? Usłyszałam głos, który paraliżował mnie od stóp do głów. Ślepia największego z wilkołaków intensywnie się we mnie wpatrywały. Drgnęłam, a na skórze pojawiła mi się gęsia skórka. Chciałam odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam. Za jakie grzechy? Cóż za niecodzienny widok. Zorientowałam się, że nadnaturalny w ogóle nie otwierał swojego pyska, a jego głos słyszałam w głowie, co mnie jeszcze bardziej przeraziło.
— Co tutaj robicie? To nie wasz teren — powiedziała pewna siebie Jessica.
Jej też. Przemówił inny głos, a rudawy wilk wpatrywał się we mnie. Po plecach przeszły mnie ciarki.
— Nic ci do tego — fuknęła czarownica.
Ach tak? A co powie na to reszta wiedźm? Odezwał się przywódca.
— Nie wiedzą...
Ale mogą się dowiedzieć.
— Czego chcecie? — odważyłam się zabrać głos. O dziwo mi nie drżał.
Gdzie znajdziemy niejaką Hildę? Zatkało mnie, gdy to usłyszałam. Nie mogłam uwierzyć, że szukali tej wiedźmy. Na początku miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Imię czarownicy wciąż huczało mi w głowie. Po co oni mieliby jej szukać? Byłam pewna, że musieli mieć jakąś sprawę. Musiała być ona bardzo ważna, skoro chcieli znaleźć akurat Hildę. Tylko o co mogło chodzić?
Jessice omal nie opadła szczęka. Była chyba jeszcze bardziej zaskoczona, niż ja sama. Z wymalowanym na twarzy niedowierzaniem wpatrywała się w nadnaturalnych, nie będąc w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa. Próbowała, ale za każdym razem kończyło się otwartą buzią, a później jej zamknięciem.
— Dlaczego chcecie znaleźć akurat Hildę? — zapytałam ostrożnie.
Ma coś, co należy do nas. Gdzie ona jest?
— Nie wiemy — powiedziałam szeptem.
Kłamiesz.
— Mówię prawdę! — zaprzeczyłam ostro. — Nie mamy pojęcia, gdzie obecnie się znajduje — dodałam dobitnie, a dłonie niekontrolowanie zacisnęłam mocno w pięści.
Ostatnim razem widziałam Hildę w chacie, ale wolałam o tym nie mówić. Dlaczego? Po pierwsze nie potrafiłabym powiedzieć, gdzie taka się znajduje, ponieważ za Chiny nie wiedziałam, jak się do niej dostać, bo z niej się teleportowałam, a po drugie ona równie dobrze mogła w obecnej chwili przebywać zupełnie gdzie indziej. To było bardziej prawdopodobne, gdyż sądziłam, że nie będzie chciała, by inni wiedzieli, gdzie się znajduje.
Dlaczego ją kryjecie?!
— Kryjemy?! Ona chciała nas zabić! — krzyknęłam.
— Chodźmy stąd — szepnęła Jessi i pociągnęła mnie za rękę. — Robi się niebezpiecznie.
Kilka wilkołaków warknęło, gdy tylko ruszyłyśmy się z miejsca. Zdezorientowana popatrzyłam na nich. Tylko jeden jakby niczym się nie przejmował. Był biały, a jego niebieskie oczy, wciąż na mnie patrzyły. Już kiedyś się z tym spotkałam. Niedawno, jak i jeszcze dawniej...
— Trzymaj się mnie mocno — powiedziała Jessica.
Chciałam powiedzieć coś w stylu ,,co?’’, ale w momencie, kiedy czarny jak smoła wilkołak rzucił się na nas, poczułam, jak odrywam się od ziemi. Zorientowałam się, że przemieszczam się w zupełnie inne miejsce, dlatego wzmocniłam uścisk, by przypadkiem nie puścić ręki młodej czarownicy. Po kilku sekundach z powrotem wylądowałam na ziemi. Zachwiałam się, w wyniku czego poleciałam na kolana. Miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję zawartość żołądka. Wzięłam kilka głębokich wdechów i zamknęłam oczy. Powoli zaczynały docierać do mnie głosy. Właśnie. Głosy. Nie jeden, a kilka. Podniosłam powieki i z wrażenia omal nie zachłysnęłam się powietrzem. Zaledwie kilka metrów przede mną znajdowało się całe grono czarownic!
— Udawaj, że nic się nie dzieje — szepnęła mi do ucha Hiller.
— Że co?! Przecież zorientują się, że...
— Cii — przerwała mi, jednocześnie zakrywając dłonią usta, bym nie mogła nic powiedzieć. — Nic nie mów. Nawet słówka. Ok?
Pokiwałam lekko głową. Dziewczyna zabrała rękę z moich ust. Mruknęła coś pod nosem. Nie spodziewałam się, że wypowie formułkę jakiegoś zaklęcia. Poczułam przyjemne ciepło, rozchodzące się po moim ciele, a już po chwili zauważyłam pewne zmiany. Na moich dłoniach, jak i pewne na całej reszcie ciała, pojawiały się zmarszczki. Włosy zrobiły się dłuższe i zsiwiały. Zafascynowana wzięłam je w dłonie. Były strasznie poplątane i suche. Zaniedbane. Nawet mój ubiór się zmienił. Miałam na sobie jakąś potarganą, ciemną sukienkę z licznymi łatami.
— To po to, by cię trochę do nas upodobać — uśmiechnęła się Jessi. — A tak na marginesie... Świetnie wyglądasz — zachichotała.
Przewróciłam oczami. Wstałam z ziemi i ruszyłam za czarownicą. Czułam się niezręcznie, wkraczając pomiędzy wiedźmy. Starałam się nie zwracać na nie uwagi, tylko patrzeć przed siebie. Jednak od czasu do czasu zerkałam na mijaną staruszkę. Większość z nich rozmawiała ze sobą, a inne wchodziły do swoich chat. Na szczęście nikt nie miał zamiaru zainteresować się osobą Jessi i moją.
— Witaj, Jessico — usłyszałam zrzędliwy głos.
A jednak myliłam się.
— Witaj, Charlotte — przywitała się Hiller. — Jak mija ci dzień?
Odsunęłam się o kilka kroków, starając się zachować spokój. Nie przesłuchiwałam się uważnie rozmowie czarownic, gdyż byłam skupiona na myśli, kiedy znajdę się w bezpiecznym miejscu. Na szczęście Jessica postanowiła szybko zakończyć rozmowę, która głównie była oparta na wymianie uprzejmości. Starsza wiedźma — tak przynajmniej mi się wydawało — odeszła, nie zwracając na mnie żadnej uwagi. Poszłam za siostrą Nathana w las. Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się pośród drzew. Czułam się bezpieczna.
— Teraz nie powinni nas znaleźć. Będą myśleli, że jesteśmy wśród czarownic — odezwała się Hiller.
— To dobrze — powiedziałam z uśmiechem.
W dość szybkim tempie przemknęłyśmy przez las do małego, drewnianego domku Isabelli. Po drodze natknęłyśmy się tylko na jedną wiedźmę, która na szczęście nie miała zamiaru z nami zamienić choćby jednego słowa. Cieszyłam się, że w końcu znalazłam się wśród swoich. Przekroczyłam próg drzwi, od razu znajdując się w centralnym pomieszczeniu chatki. Bella i Nathan byli zaskoczeni moim widokiem, i już mieli coś powiedzieć, kiedy ja ponownie poczułam to miłe ciepło, co na początku, tylko tym razem zmieniałam się w swoje prawdziwe ja. Uśmiechnęłam się lekko. W końcu byłam w swoim ciele!
— Nie powinnaś była jej przemieniać — zwróciła uwagę Isabella. Założyła ręce na piersi i spojrzała gniewnie na wnuczkę.
Jessica przewróciła oczami.
— Miały ją rozpoznać? — oburzyła się dziewczyna i zmarszczyła nos.
— Mogłyście pójść inną drogą. Poza tym użyłaś swoich mocy. Dlaczego?
— Natknęłyśmy się na wilkołaków — zdenerwowana Hiller usiadła na starej kanapie, zakładając nogę na nogę.
— To gdzieście się szlajały?! — zabrał głos Nathan. Było widać, że jest zdenerwowany.
— Nigdzie. Byłyśmy na naszym terenie i to nie nasza wina, że oni urządzili sobie ,,wycieczkę’’ — zrobiła w powietrzu cudzysłów.
— Co ty mówisz? — starsza pani popatrzyła na dziewczynę z niedowierzaniem. — Jak to wycieczkę?!
— Tak to — wzruszyła ramionami i wzięła do rąk jabłko, będące w glinianej miseczce na stole.
— Czego szukali? — zapytał Nathan, patrząc uważnie na siostrę.
— Chyba kogo — zmrużyłam oczy. Wampir spojrzał na mnie z zaciekawieniem. — Chcą znaleźć Hildę.
— A ją po co?! — przeraziła się Isabella. Z wrażenia aż usiadła na najbliższym krześle i złapała się za głowę.
— Powiedzieli, że ma coś, co do nich należy — powiedziała poważnie, jak na nią, Jessi i ugryzła owoc, jakie trzymała w dłoni.
— Co ona znowu kombinuje? — wyszeptała najstarsza osoba w pomieszczeniu.
— Też chciałabym to wiedzieć — powiedziałam cicho.
— Nie wystarczy jej, że zabrała Andrei moce? — przypomniał Nathaniel.
Spuściłam głowę. Chciałam powiedzieć: ,,One i tak nie należały do mnie. Przecież wcześniej posiadały je te wiedźmy.’’, ale w porę ugryzłam się w język. Byłam pewna, że Nathan i tak wyczytał to z moich myśli. Jego mina mówiła sama za siebie. Szczerze? Nie czułam tak dużej pustki po stracie daru. Może to dlatego, że on do końca nie należał do mnie? Wcześniej żywioły posiadały siostry Hildy, ale im je odebrano. Powiedziałabym, że przez przypadek znalazłam się w posiadaniu ich mocy, ale niestety nie byłam przekonana do przypadków. Jeśli coś się stało, to widocznie musiało tak być. Tylko później nie dawała mi spokoju myśl, że straciłam to, co czyniło mnie na pewien sposób wyjątkową. Na początku cieszyłam się, że odebrano mi żywioły, ale w tamtym momencie? Poczułam ten brak czegoś. Przez ponad dziesięć lat miałam dar, nad którym miałam problem zapanować, a później mi go odebrano. Cieszyłam się, ale tylko ten krótki okres. Zdałam sobie sprawę, że skoro czarownice odzyskały żywioły, stały się jeszcze potężniejsze, niż były.
— I co teraz? — zapytałam niepewnie, patrząc na każdego z osobna.
— Czekamy — powiedziała Bella.
— Na co? — zadałam następne pytanie, tym razem równo z Nathanem.
— Na jakiś krok z ich strony. Poza tym skoro Hilda zabrała coś wilkołakom, to to nie nasza sprawa. Nie powinniśmy się wtrącać. Jeszcze wpakujemy się w jakieś kłopoty. Jej lepiej się nie narażać. Jest do wszystkiego zdolna.
— Ale jest jedną z nas, więc i tak jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo ze strony włochaczy — zauważyła Jessica. W jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
Nikt się nie odezwał. Po raz kolejny przemknęłam wzrokiem po wszystkich zebranych. Dopiero po którymś razie z kolei zorientowałam się, że brakuje jednej osoby. Mianowicie mojego ojca. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, z myślą, że może gdzieś tam jest, ale nie wypatrzyłam go.
— Coś nie tak? — zapytała Jessi, widząc, że się rozglądam.
— Przed naszym wyjściem był tu... — urwałam, gdyż nie wiedziałam, czy mam powiedzieć Michael, a może ojciec?
— Wyszedł — powiedziała Bella. Widocznie domyśliła się, o co mi chodzi.
— Och — tylko to wydobyło się z moich ust. — Gdzie?
— Nie mam pojęcia, skarbie — posłała mi przepraszające spojrzenie.
— Pewnie do reszty wampirów — wyznał swoje przypuszczenia Nathan. — A co? Masz do niego jakąś sprawę?
— Jasne — powiedziałam z sarkazmem i popatrzyłam na niego jak na głupka. — Dowiedziałam się od niego wystarczająco dużo.
Tak naprawdę mało interesowało mnie, gdzie znajdował się mój ojciec. W ogóle to nie chciałam wiedzieć, co robi, czy miał zamiar wrócić, czy nie... Po tym wszystkim nie miałam zamiaru go widzieć. Jaki ojciec wydaje swoją córkę na pewną śmierć, by czerpać z tego korzyści? Rozumiałam, że szalenie był i jest zakochany w tej jego Amy i za wszelką cenę chciał ją odzyskać, no ale przecież ona już nie żyje, a ja jestem jego córką! Córką, która była owocem... zemsty? O ile tak to można było nazwać. Przez ponad szesnaście lat wychowywał mnie człowiek, który okazał się nie być moim biologicznym tatą. I dowiedziałam się o tym w dniu moich urodzin. Niestety. Na początku wręcz pragnęłam go poznać, dowiedzieć się, jaki jest, co robi, ale to było zanim trafiłam do tego świata i dopóki nie dowiedziałam się, dlaczego mnie spłodził. Żeby chociaż nie rozwalił mi rodziny... Wciąż nie wiedziałam, co chciał osiągnąć poprzez wyjaśnienie mojemu tacie całej, okrutnej prawdy.
Maggie
Spojrzałam w dół. Znajdowałam się co najmniej sześć metrów nad ziemią. Nigdy bym nie sądziła, że wejdę tak wysoko! Ale teraz byłam w połowie wampirem i mogłam niemal wszystko. Czy się cieszyłam? Owszem. Nawet gdybym spadła, to co najwyżej nabiłabym sobie kilka siniaków. Może coś złamała, ale nic więcej.
Słońce zdążyło już niemal całkowicie schować się za linią horyzontu. Zaczęły pojawiać się pojedyncze gwiazdy, które ledwo było widać z jeszcze nie dość ciemnego nieba. Błądziłam wzrokiem dookoła, aż poczułam znajomy odór. Odruchowo zmarszczyłam czoło i zaczęłam uważnie nasłuchiwać. Kątem oka widziałam, jak niczego nieświadoma Jessi, siedzi, nieznacznie niżej ode mnie, oparta o pień drzewa i macha zwisającymi nogami. Drgnęłam, kiedy moich uszu zaczęły dochodzić ciche, aczkolwiek ciężkie kroki. Zaczynałam się denerwować.
— Jessi — szepnęłam do czarownicy. — Słyszysz?
— Co? — popatrzyła na mnie zdziwiona.
— No... Ktoś tu idzie — schyliłam się, zmrużyłam oczy i spomiędzy konarów drzew zaczęłam wypatrywać przybyszów.
— Nic nie słyszę ani nie widzę — odparła pewna siebie i spojrzała na mnie, jakby myślała, że jest ze mną coś nie tak.
— Jesteś przygłucha? Przecież doskonale słychać czyjeś kroki — powiedziałam dobitnie.
— Nie wiem, czy wiesz, ale czarownice nie mają tak bardzo wyostrzonych zmysłów — dała nacisk na słowo: ,,ty’’.
Przewróciłam oczami. A skąd niby miałam to wiedzieć?
— Nie wiedziałam — mruknęłam. — Ale wydaje mi się, że to wilkołaki.
— Skąd ta pewność? — zainteresowała się.
— Znam ten zapach. To na pewno oni.
— Co robimy?
— Myślałam, że ty będziesz wiedziała... — zmarszczyłam czoło.
Czarownica zaśmiała się pod nosem.
— Proponowałabym, by wiać, ale zastanawia mnie, co oni chcą. To nie ich teren — wzruszyła ramionami.
— To każdy ma swój teren? — bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.
— Tak — powiedziała przeciągle. — Odkąd zrodził się ten spór. — Miałam wrażenie, że jej twarz na ułamek sekundy przybrała smutny wyraz.
— Wyczują nas — wyszeptałam, gdy wilkołaki byli coraz bardziej.
Kąciki ust młodej czarownicy znacznie się podniosły. Zmrużyła lekko oczy, po czym coś bezgłośnie powiedziała. Otoczyło nas światło, które po sekundzie zniknęło, pozostawiając po sobie jedynie lekki powiew wiatru. Spojrzałam na nią pytająco.
— Już nie — wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. — Zamaskowałam nasz zapach. Teraz siedź cicho.
Usadowiłam się bezgłośnie na gałęzi tak, by było mi wygodnie i już więcej się nie ruszałam. Oparłam się o pień i spojrzałam w dół. Pod nami już przechodziły wielkie wilki, rozsiewając dookoła grozę. Poruszyłam się niespokojnie, na szczęście nie wydając żadnego hałasu. Naliczyłam sześć wilkołaków, a każdy z nich był inny. Czarny, największy, szedł na przodzie. Podejrzewałam, że mógłby to być przywódca, czy ktoś podobny. Nie rozumiałam jedynie, co oni robili w tym miejscu, skoro to nie był ich teren. Wydawało się to być podejrzane, jednakże z drugiej strony mogli mieć jakiś powód.
Niespodziewanie jeden z wilków zadarł głowę do góry i spojrzał na mnie. Wstrzymałam oddech. Najbardziej przykuły moją uwagę jego oczy. Piękne, niebieskie ślepia. Miałam dziwne wrażenie, że już kiedyś je widziałam, ale za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Sądziłam, że nadnaturalny poinformuje resztę, że nad nimi znajduje się dhampir i czarownica. W końcu jesteśmy wrogami, ale on tylko przechylił głowę na bok i poszedł dalej. Nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego nas nie wydał? Może dzięki sztuczce Jessici nie rozpoznał w nas nieludzkich istot? Mało prawdopodobne.
Zaskoczona, a jednocześnie z obawą w sercu, czekałam, aż duże wilki odejdą na bezpieczną odległość. Gdy tak się stało, dopiero wtedy odważyłam się poruszyć. Wyprostowałam zdrętwiałe nogi. Rozejrzałam się dookoła i jak już byłam w stu procentach pewna, że nikogo w pobliżu nie ma, zeskoczyłam na ziemię, podczas spadania unikając zderzenia z gałęzią. Jessica poszła w moje ślady, tylko że za pomocą czarów, opadła cicho i powoli na ziemię obok mnie.
— Widziałaś to? — zapytałam, mając na myśli wilkołaka o niebieskich oczach.
— Widziałam. Dziwne, co nie? — na jej twarzy zagościł uśmiech.
— Bardzo. Skoro jest jednym z nich, to chyba powinien o nas powiedzieć...
— Że co?! — popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
— No... — nie wiedziałam, co powiedzieć. — No ten wilkołak o niebieskich oczach... Nie widziałaś go? Patrzył na nas.
— Nie zwróciłam uwagi, ale tym lepiej dla nas, że tego nie zrobił.
— No tak... Tylko dlaczego? Ma coś na celu? Albo nie wiedział, że my też należymy do tego magicznego świata? — zastanawiałam się.
— Może.
— Morze jest duże i głębokie — stwierdziłam.
Jessi wzniosła oczy ku niebu.
— Chodźmy, póki ich znowu tu nic nie przyniesie — ponagliła Hiller.
Dziewczyna złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w przeciwnym kierunku, niż poszli nadnaturalni. Nasz chód niemal przypominał bieg. Weszłyśmy jeszcze bardziej w głąb ciemnego lasu. Słychać było tylko sowy, które pohukiwały gdzieś w drzewach, kumkanie żab w niedaleko znajdującym się stawie oraz odgłosy kroków, jakie pozostawiała za sobą Jessica. Na nasze nieszczęście, na drodze znajdowały się porozrzucane gałęzie. Jakby ktoś to specjalnie zrobił.
— Nie lepiej się przeteleportować? — spytałam po kilkuminutowej wędrówce.
— Nie wiem, czy będzie bezpiecznie...
— Dlaczego? — zgarnęłam kosmyk włosów za ucho.
— No bo widzisz... — zająkała się i zatrzymała, a ja razem z nią. — Jestem czarownicą, a jak na razie, to przebywamy na terenie czarownic. Dziwne to i głupie, ale używając swojej mocy... No jak ci to wytłumaczyć, byś zrozumiała?
— Spróbuj — wzruszyłam ramionami. Naprawdę byłam ciekawa, co dziewczyna miała mi do powiedzenia.
— Gdy używam swojej mocy, starsze czarownice o tym wiedzą. Dzieje się tak dlatego, że jeszcze się uczę...
— I co?
— Wiedzą też, gdzie aktualnie się znajduję — dodała ze zmartwieniem i zrobiła smutną minę.
— Wcześniej używałaś swoich sztuczek i nic się nie działo — zauważyłam. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
— No tak, tylko że to były, jak to nazwałaś, ,,sztuczki’’. Jak użyję jakiś silniejszych mocy, to... znajdą nas.
— Do kiedy tak jest?
— Dopóki nie nauczę się wszystkiego i nie stanę się samodzielna.
— A co się stanie, jak nas znajdą? — założyłam ręce na piersi.
— Przypominam, że nasze gatunki są ze sobą skłócone — spojrzała na mnie wymownie.
I wszystko jasne. Czarownica, do tego młoda, i dhampirzyca. I obie się przyjaźnią... Skandal dla gatunku swojej rasy.
— Mogą ci coś zrobić, jeśli dowiedzą się, że ze mną jesteś? — zadałam kolejne pytanie.
— Ehe. Mogą to uznać jako zdradę — skrzywiła się na twarzy i ciężko westchnęła.
— Świetnie — powiedziałam z sarkazmem.
To było... dziwne. Ten świat był dziwny. Dosłownie! Kiedy myślałam, że wszystko już wiem, pojawiały się kolejne rzeczy, które mąciły mi w głowie. Może było to na pewien sposób ciekawe, ale często to ,,coś’’ komplikowało niektóre sprawy. To niedobrze, że Jessi musiała mieć się na baczności. Jedno małe potknięcie mogło spowodować, że Hilda dowiedziałaby się, gdzie obecnie się znajdujemy. Tylko nie rozumiałam, po co miałyśmy się ukrywać?
— Jesteś dla Hildy i jej sióstr, ładnie ujmując, zagrożeniem — powiedziała Jessica, gdy zadałam jej pytanie.
— Dlaczego? — nie rozumiałam.
— Odebrano im moce, które trafiły do ciebie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by one wybrały osobę innego gatunku, niż czarownica. To pierwszy raz. Nie zastanawia cię, dlaczego tak się stało? — oparła się o pień drzewa.
— Yyy... Nie... Choć może czasami... tak... — jąkałam się. — Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem tym czymś — posmutniałam, przypominając sobie, kim tak naprawdę jestem.
Hiller pokiwała ze zrozumieniem głową i spojrzała mi głęboko w oczy. Odwróciłam wzrok, który padł na jakieś chaszcze. Wokół panowały ciemności, dzięki czemu doskonale widziałam kilka par ślepi, wlepionym we mnie i Jessicę. Wstrzymałam oddech, a serce mi zamarło. Zaczął we mnie narastać niepokój. Nie wiedziałam, czy to były jakieś zwierzęta, czy wilkołaki, które widziałam wcześniej. Wolałam to pierwsze, ale zaczęłam w to wątpić, kiedy usłyszałam przeciągle warknięcie. Stojąca obok mnie czarownica niespokojnie się poruszyła.
Zwierzęta zaczęły iść w naszą stronę. Gdy wyłoniły się z krzaków, mogłam śmiało stwierdzić, że jednak byli to nadnaturalni. Na nasze nieszczęście. Odruchowo cofnęłam się o kilka kroków. Przełknęłam ślinę, gdy plecami dotknęłam drzewa. Zerknęłam na czarownicę, która patrzyła na każdego wilkołaka. Wiedziałam, że pod tą maską kryje się niepokój. Czy jej zazdrościłam? Owszem. Ja nie potrafiłam ukryć zdenerwowania i żałowałam.
No proszę, proszę. Czarownica i... dhampir? Usłyszałam głos, który paraliżował mnie od stóp do głów. Ślepia największego z wilkołaków intensywnie się we mnie wpatrywały. Drgnęłam, a na skórze pojawiła mi się gęsia skórka. Chciałam odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam. Za jakie grzechy? Cóż za niecodzienny widok. Zorientowałam się, że nadnaturalny w ogóle nie otwierał swojego pyska, a jego głos słyszałam w głowie, co mnie jeszcze bardziej przeraziło.
— Co tutaj robicie? To nie wasz teren — powiedziała pewna siebie Jessica.
Jej też. Przemówił inny głos, a rudawy wilk wpatrywał się we mnie. Po plecach przeszły mnie ciarki.
— Nic ci do tego — fuknęła czarownica.
Ach tak? A co powie na to reszta wiedźm? Odezwał się przywódca.
— Nie wiedzą...
Ale mogą się dowiedzieć.
— Czego chcecie? — odważyłam się zabrać głos. O dziwo mi nie drżał.
Gdzie znajdziemy niejaką Hildę? Zatkało mnie, gdy to usłyszałam. Nie mogłam uwierzyć, że szukali tej wiedźmy. Na początku miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Imię czarownicy wciąż huczało mi w głowie. Po co oni mieliby jej szukać? Byłam pewna, że musieli mieć jakąś sprawę. Musiała być ona bardzo ważna, skoro chcieli znaleźć akurat Hildę. Tylko o co mogło chodzić?
Jessice omal nie opadła szczęka. Była chyba jeszcze bardziej zaskoczona, niż ja sama. Z wymalowanym na twarzy niedowierzaniem wpatrywała się w nadnaturalnych, nie będąc w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa. Próbowała, ale za każdym razem kończyło się otwartą buzią, a później jej zamknięciem.
— Dlaczego chcecie znaleźć akurat Hildę? — zapytałam ostrożnie.
Ma coś, co należy do nas. Gdzie ona jest?
— Nie wiemy — powiedziałam szeptem.
Kłamiesz.
— Mówię prawdę! — zaprzeczyłam ostro. — Nie mamy pojęcia, gdzie obecnie się znajduje — dodałam dobitnie, a dłonie niekontrolowanie zacisnęłam mocno w pięści.
Ostatnim razem widziałam Hildę w chacie, ale wolałam o tym nie mówić. Dlaczego? Po pierwsze nie potrafiłabym powiedzieć, gdzie taka się znajduje, ponieważ za Chiny nie wiedziałam, jak się do niej dostać, bo z niej się teleportowałam, a po drugie ona równie dobrze mogła w obecnej chwili przebywać zupełnie gdzie indziej. To było bardziej prawdopodobne, gdyż sądziłam, że nie będzie chciała, by inni wiedzieli, gdzie się znajduje.
Dlaczego ją kryjecie?!
— Kryjemy?! Ona chciała nas zabić! — krzyknęłam.
— Chodźmy stąd — szepnęła Jessi i pociągnęła mnie za rękę. — Robi się niebezpiecznie.
Kilka wilkołaków warknęło, gdy tylko ruszyłyśmy się z miejsca. Zdezorientowana popatrzyłam na nich. Tylko jeden jakby niczym się nie przejmował. Był biały, a jego niebieskie oczy, wciąż na mnie patrzyły. Już kiedyś się z tym spotkałam. Niedawno, jak i jeszcze dawniej...
— Trzymaj się mnie mocno — powiedziała Jessica.
Chciałam powiedzieć coś w stylu ,,co?’’, ale w momencie, kiedy czarny jak smoła wilkołak rzucił się na nas, poczułam, jak odrywam się od ziemi. Zorientowałam się, że przemieszczam się w zupełnie inne miejsce, dlatego wzmocniłam uścisk, by przypadkiem nie puścić ręki młodej czarownicy. Po kilku sekundach z powrotem wylądowałam na ziemi. Zachwiałam się, w wyniku czego poleciałam na kolana. Miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję zawartość żołądka. Wzięłam kilka głębokich wdechów i zamknęłam oczy. Powoli zaczynały docierać do mnie głosy. Właśnie. Głosy. Nie jeden, a kilka. Podniosłam powieki i z wrażenia omal nie zachłysnęłam się powietrzem. Zaledwie kilka metrów przede mną znajdowało się całe grono czarownic!
— Udawaj, że nic się nie dzieje — szepnęła mi do ucha Hiller.
— Że co?! Przecież zorientują się, że...
— Cii — przerwała mi, jednocześnie zakrywając dłonią usta, bym nie mogła nic powiedzieć. — Nic nie mów. Nawet słówka. Ok?
Pokiwałam lekko głową. Dziewczyna zabrała rękę z moich ust. Mruknęła coś pod nosem. Nie spodziewałam się, że wypowie formułkę jakiegoś zaklęcia. Poczułam przyjemne ciepło, rozchodzące się po moim ciele, a już po chwili zauważyłam pewne zmiany. Na moich dłoniach, jak i pewne na całej reszcie ciała, pojawiały się zmarszczki. Włosy zrobiły się dłuższe i zsiwiały. Zafascynowana wzięłam je w dłonie. Były strasznie poplątane i suche. Zaniedbane. Nawet mój ubiór się zmienił. Miałam na sobie jakąś potarganą, ciemną sukienkę z licznymi łatami.
— To po to, by cię trochę do nas upodobać — uśmiechnęła się Jessi. — A tak na marginesie... Świetnie wyglądasz — zachichotała.
Przewróciłam oczami. Wstałam z ziemi i ruszyłam za czarownicą. Czułam się niezręcznie, wkraczając pomiędzy wiedźmy. Starałam się nie zwracać na nie uwagi, tylko patrzeć przed siebie. Jednak od czasu do czasu zerkałam na mijaną staruszkę. Większość z nich rozmawiała ze sobą, a inne wchodziły do swoich chat. Na szczęście nikt nie miał zamiaru zainteresować się osobą Jessi i moją.
— Witaj, Jessico — usłyszałam zrzędliwy głos.
A jednak myliłam się.
— Witaj, Charlotte — przywitała się Hiller. — Jak mija ci dzień?
Odsunęłam się o kilka kroków, starając się zachować spokój. Nie przesłuchiwałam się uważnie rozmowie czarownic, gdyż byłam skupiona na myśli, kiedy znajdę się w bezpiecznym miejscu. Na szczęście Jessica postanowiła szybko zakończyć rozmowę, która głównie była oparta na wymianie uprzejmości. Starsza wiedźma — tak przynajmniej mi się wydawało — odeszła, nie zwracając na mnie żadnej uwagi. Poszłam za siostrą Nathana w las. Odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam się pośród drzew. Czułam się bezpieczna.
— Teraz nie powinni nas znaleźć. Będą myśleli, że jesteśmy wśród czarownic — odezwała się Hiller.
— To dobrze — powiedziałam z uśmiechem.
W dość szybkim tempie przemknęłyśmy przez las do małego, drewnianego domku Isabelli. Po drodze natknęłyśmy się tylko na jedną wiedźmę, która na szczęście nie miała zamiaru z nami zamienić choćby jednego słowa. Cieszyłam się, że w końcu znalazłam się wśród swoich. Przekroczyłam próg drzwi, od razu znajdując się w centralnym pomieszczeniu chatki. Bella i Nathan byli zaskoczeni moim widokiem, i już mieli coś powiedzieć, kiedy ja ponownie poczułam to miłe ciepło, co na początku, tylko tym razem zmieniałam się w swoje prawdziwe ja. Uśmiechnęłam się lekko. W końcu byłam w swoim ciele!
— Nie powinnaś była jej przemieniać — zwróciła uwagę Isabella. Założyła ręce na piersi i spojrzała gniewnie na wnuczkę.
Jessica przewróciła oczami.
— Miały ją rozpoznać? — oburzyła się dziewczyna i zmarszczyła nos.
— Mogłyście pójść inną drogą. Poza tym użyłaś swoich mocy. Dlaczego?
— Natknęłyśmy się na wilkołaków — zdenerwowana Hiller usiadła na starej kanapie, zakładając nogę na nogę.
— To gdzieście się szlajały?! — zabrał głos Nathan. Było widać, że jest zdenerwowany.
— Nigdzie. Byłyśmy na naszym terenie i to nie nasza wina, że oni urządzili sobie ,,wycieczkę’’ — zrobiła w powietrzu cudzysłów.
— Co ty mówisz? — starsza pani popatrzyła na dziewczynę z niedowierzaniem. — Jak to wycieczkę?!
— Tak to — wzruszyła ramionami i wzięła do rąk jabłko, będące w glinianej miseczce na stole.
— Czego szukali? — zapytał Nathan, patrząc uważnie na siostrę.
— Chyba kogo — zmrużyłam oczy. Wampir spojrzał na mnie z zaciekawieniem. — Chcą znaleźć Hildę.
— A ją po co?! — przeraziła się Isabella. Z wrażenia aż usiadła na najbliższym krześle i złapała się za głowę.
— Powiedzieli, że ma coś, co do nich należy — powiedziała poważnie, jak na nią, Jessi i ugryzła owoc, jakie trzymała w dłoni.
— Co ona znowu kombinuje? — wyszeptała najstarsza osoba w pomieszczeniu.
— Też chciałabym to wiedzieć — powiedziałam cicho.
— Nie wystarczy jej, że zabrała Andrei moce? — przypomniał Nathaniel.
Spuściłam głowę. Chciałam powiedzieć: ,,One i tak nie należały do mnie. Przecież wcześniej posiadały je te wiedźmy.’’, ale w porę ugryzłam się w język. Byłam pewna, że Nathan i tak wyczytał to z moich myśli. Jego mina mówiła sama za siebie. Szczerze? Nie czułam tak dużej pustki po stracie daru. Może to dlatego, że on do końca nie należał do mnie? Wcześniej żywioły posiadały siostry Hildy, ale im je odebrano. Powiedziałabym, że przez przypadek znalazłam się w posiadaniu ich mocy, ale niestety nie byłam przekonana do przypadków. Jeśli coś się stało, to widocznie musiało tak być. Tylko później nie dawała mi spokoju myśl, że straciłam to, co czyniło mnie na pewien sposób wyjątkową. Na początku cieszyłam się, że odebrano mi żywioły, ale w tamtym momencie? Poczułam ten brak czegoś. Przez ponad dziesięć lat miałam dar, nad którym miałam problem zapanować, a później mi go odebrano. Cieszyłam się, ale tylko ten krótki okres. Zdałam sobie sprawę, że skoro czarownice odzyskały żywioły, stały się jeszcze potężniejsze, niż były.
— I co teraz? — zapytałam niepewnie, patrząc na każdego z osobna.
— Czekamy — powiedziała Bella.
— Na co? — zadałam następne pytanie, tym razem równo z Nathanem.
— Na jakiś krok z ich strony. Poza tym skoro Hilda zabrała coś wilkołakom, to to nie nasza sprawa. Nie powinniśmy się wtrącać. Jeszcze wpakujemy się w jakieś kłopoty. Jej lepiej się nie narażać. Jest do wszystkiego zdolna.
— Ale jest jedną z nas, więc i tak jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo ze strony włochaczy — zauważyła Jessica. W jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
Nikt się nie odezwał. Po raz kolejny przemknęłam wzrokiem po wszystkich zebranych. Dopiero po którymś razie z kolei zorientowałam się, że brakuje jednej osoby. Mianowicie mojego ojca. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, z myślą, że może gdzieś tam jest, ale nie wypatrzyłam go.
— Coś nie tak? — zapytała Jessi, widząc, że się rozglądam.
— Przed naszym wyjściem był tu... — urwałam, gdyż nie wiedziałam, czy mam powiedzieć Michael, a może ojciec?
— Wyszedł — powiedziała Bella. Widocznie domyśliła się, o co mi chodzi.
— Och — tylko to wydobyło się z moich ust. — Gdzie?
— Nie mam pojęcia, skarbie — posłała mi przepraszające spojrzenie.
— Pewnie do reszty wampirów — wyznał swoje przypuszczenia Nathan. — A co? Masz do niego jakąś sprawę?
— Jasne — powiedziałam z sarkazmem i popatrzyłam na niego jak na głupka. — Dowiedziałam się od niego wystarczająco dużo.
Tak naprawdę mało interesowało mnie, gdzie znajdował się mój ojciec. W ogóle to nie chciałam wiedzieć, co robi, czy miał zamiar wrócić, czy nie... Po tym wszystkim nie miałam zamiaru go widzieć. Jaki ojciec wydaje swoją córkę na pewną śmierć, by czerpać z tego korzyści? Rozumiałam, że szalenie był i jest zakochany w tej jego Amy i za wszelką cenę chciał ją odzyskać, no ale przecież ona już nie żyje, a ja jestem jego córką! Córką, która była owocem... zemsty? O ile tak to można było nazwać. Przez ponad szesnaście lat wychowywał mnie człowiek, który okazał się nie być moim biologicznym tatą. I dowiedziałam się o tym w dniu moich urodzin. Niestety. Na początku wręcz pragnęłam go poznać, dowiedzieć się, jaki jest, co robi, ale to było zanim trafiłam do tego świata i dopóki nie dowiedziałam się, dlaczego mnie spłodził. Żeby chociaż nie rozwalił mi rodziny... Wciąż nie wiedziałam, co chciał osiągnąć poprzez wyjaśnienie mojemu tacie całej, okrutnej prawdy.
Rozdział z dedykacją dla Miki Foggy, która tak czekała na wilkołaki ( Twój Bezimienny pojawi się w kolejnym rozdziale, ale w tym też był, może wiesz, który to? xD ) :D
Witam Was kochani po tak długiej nieobecności! :3
W końcu pojawiam się z kolejnym rozdziałem! To najdłuższy okres, kiedy żaden się nie pojawił. Aż 4 tygodnie! Przepraszam bardzo, że musieliście tyle czekać ( obiecuję, że to już się więcej nie powtórzy! ), tylko mam masę nauki, a jeszcze później trafiłam do szpitala ( poprzednie notki ) i nie miałam jak pisać, bo podle się czułam. Mieć kamienie w nerce to nic fajnego. Nie polecam nikomu :'(
W czasie pisania rozdziału, zdążyłam zrobić nowy szablon. Jak się Wam podoba? Ja jestem zadowolona z efektów :D
Jak widać, rozdział krótszy, niż zazwyczaj. Ech. W ogóle ostatnio wychodzą mi krótkie, ale nie chcę na raz wprowadzać tylu rzeczy xD
Mam nadzieję, że notka się Wam podobała. O co Was spytać? Hm... Może... Co Was najbardziej zaskoczyło i co możecie powiedzieć o wilkołakach? xD
Przepraszam, że krótko, ale jutro, a raczej już dzisiaj, trzeba wcześnie wstać do szkoły... :'(
Zaległości na Waszych blogach będę nadrabiała, jak tylko znajdę czas :D
I standardowa prośba. Jeśli znaleźliście jakiś błąd, bardzo proszę o skopiowanie zdania, w jakim się znajduje. Będzie mi łatwiej znaleźć xD
Pozdrawiam Was cieplutko! xoxo :***
Maggie
Dedykacja? Dla mnie? Dzięki! :D
OdpowiedzUsuńGdy tylko przeczytałam Twój komentarz, odłożyłam na bok plany o pójściu spać (a muszę wcześnie wstać, trudno!) i przybyłam, aby przeczytać! Mój Bezimienny Wilkołak to oczywiście ten o niebieskich oczach, który znów nie wydał Andrei. Choć dziwi mnie, że Jessie tego nie zauważyła - przez moment myślałam nawet, że okaże się on duchem, którego tylko Andrea widzi xD
Sądzę, że wilkołaki chcą tego czegoś, co być może było wraz z tymi innymi wilkołakami zamkniętymi, a które uwolniła Hilda - rozumiesz, coś z mojej paplaniny?
Nie ważne! Ja tu się ekscytuje, bo wilkołaki były :3
O bogowie! Jak ja kocham wilkołaki! :3 Jestem taka... Uhu... Brakuje mi słów, aby opisać moje szczęście! Jednak trochę szkoda, że tak mało było o wilkołakach - ja chce jeszcze raz!
Z tą magią, to trochę jak u Harry'ego Pottera :D Chociaż w wypadku czarownic i czarodziei w Twoim opowiadaniu mają dużo gorzej - nawet trochę im współczuje.
Hej, moment! Chwilę małą... Nie było pełni, a były wilkołaki w wilczej skórze? Coś mi się tu nie podoba... Tylko najsilniejsze okazy mogą w ten sposób kontrolować przemianę. Chociaż nie wiem, jak dokładnie jest u Ciebie :3
Niestety nie potrafię skupić się na innych aspektach opowiadania, jak super moce i kłopoty z nią, Jessici. Postarzenie Andrei - już się nie mogę doczeka docinków Nathaniela - czy zniknięcie ojca głównej bohaterki (cóż mój ulubiona ex-zła postać znów kombinuje?!).
Są wilkołaki <3
Wilkołaki T~T
Ja chce do Twojego opowiadania! Łee... Ja chce! :C
Chlip... Ja chce wilkołaka! Och okrutny świecie! Czemu moja mama nie chce mi go znaleźć po swojej śmierci?! (Nie ważne ile proszę, nadal się na mnie o to obraża!).
Wilkołaki...
Jak mogłaś wspomnieć o moim cudownym Bezimiennym Wilkołaku (ostrzegam, będę gryź i walczyć o niego aż do śmierci!) i nie podać mi jego imienia, a do którego bym mogła wdychać, jak do imienia Michaela?
Szkoda, ze Michael jest wampirem, a nie wilkołakiem... Grrr... Wyobrażenie sobie Mike'a jako wilkołaka... Ach... Bezcenne.
Tak się spytam z ciekawości, wilkołaki w Twoim opowiadaniu mają dwie postacie (wilcza i ludzką) czy trzy? Bo ta trzecia moim zdaniem jest najbardziej dojechana! Znaczy się... Fajna :3 Jest to forma pół-człowieka i pół-wilka, wiesz ciało się deformuje i masz sierść na piersi... To jest takie! Grrr! Ja chce wilkołaka!
Na dodatek ta deformacja szczęki i ostre zęby... Czy tylko mnie to rozczula? *Wzdycha* Zdecydowanie jestem takim samym prześladowcą wilkołaków, jak mój Ryan prześladuje Jill. To odkrycie nadal mnie przeraża, ale wyjaśnia bardzo dużo.
Te wilkołaki <3
Jestem taka... Nieważne. Kończę, bo zaraz jeszcze Ci opisze wszystkie swoje trzy sny o wilkołakach... Wilkołaki! <3
Staje się już niemal ekspertem o nich :D Chociaż nadal się o nich uczę i każdego dnia dowiaduje się czegoś nowego! Najbardziej podoba mi się pomysł z życiową partnerką - w sadzę Zmierz jest to opisane jako "wpojenie".
Jedna dusza podzielona na dwie części... I każdy wilk poszukuje swojej połowy. To takie romantyczne! Szczególnie, że wilki łączą się raz na całe życie ^w^
O bogowie! Znów Cię pewnie zanudzam, już kończę!
Ale te wilkołaki! Och, ach i... Ja chce wilkołaka! :C
Rozdział był arcymistrzowski, futrzastyczny (nie wiem, czy jest takie słowo, ale cśśś!), bajeczny, wilczastyczny (wiem, wymyślam xD), fenomenalny, zachwycający, kongenialny, fantastyczny i apolliński!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
I życzę też więcej wilkołaków!!! <3
Bussis! :3
Ha! Pierwszy raz w moim życiu, jestem pierwsza pod Twoim rozdziałem! Czuje się... Taka szczęśliwa! Moje marzenie się spełniło! T~T Przy okazji - bo zapomniałam - współczuje z powodu kamienia.
UsuńSzpitale... Cóż, wiele osób nazywa ich pewnie miejscami śmierci, dla mnie to jakby drugi dom (mama pielęgniarka). I wiesz ile ja razy chciałam znaleźć się w szpitalu w dzieciństwie? Nadal próbuje dostać się do domu wariatów...
Ach! I miało być "odjechane" a nie "dojechane" >.<
No i zakończyłam wspomnieć - szablon fantastyczny! :) Nieco bardziej estetyczny od poprzedniego, a mimo to tęsknie trochę za tamtym. (Głównie dlatego, że jestem sentymentalistką.) Nadal jednak należą Ci się gratulację *pochylam z szacunkiem głowę* za Twój talent!
Bussis! :3
Nie ma za co dziękować :D Hehe. Ja też właśnie miałam iść spać, ale jak zawsze muszę zrobić coś innego xD Cieszę się baaardzo, że tak ucieszyło Cię pojawienie się Bezimiennego. W kolejnym rozdziale też będzie, więc się szykuj :D
UsuńTak, tak. Rozumiem, ale nie chodzi o to. Po prostu Hilda ma coś ich xD
Też lubię wilkołaki, choć wolę wampirki xD Fakt. Czarownice mają trochę kiepsko z tymi mocami, ale później już tak nie jest :3
Pełnia była. Na początku było, ale ten opis pewnie był tak nudny, że nie zwróciłaś uwagi na taki szczegół xD
Tatulek zniknął, ale mogę zapewnić, że jeszcze się pojawi. Jego rola się nie skończyła! :D
Hehe. Przeplasiam *robię słodką minkę*. W kolejnym rozdziale wyjawię jego imię. Jak na razie to jeszcze sama nie mam pojęcia, jakie ono będzie. Wciąż się waham. Jeszcze muszę się zastanowić xD
U mnie wilkołaki mają 2 postacie. Człowiek i wilk. Jeszcze więcej powinno o nich być, ale kiedy? Nie mam pojęcia :/
Tak. Muszę się zgodzić, że to świetna rzecz z tym wpojeniem. Tylko gorzej byłoby dla wilkołaka, gdyby się w kimś zakochał, a tamta osoba nie darzyłaby go tym samym uczuciem. Do końca życia być samotnym... Masakra.
Oj! Wcale mnie nie zanudzasz! Uwielbiam czytać Twoje komentarze! :D
Cieszę się ogromnie, że udało mi się Ciebie uszczęśliwić i że rozdział Ci się podobał! Ja notkę u Ciebie postaram się przeczytać jutro, znaczy już dzisiaj, ale teraz w końcu muszę iść spać, bo w szkole będę nieprzytomna xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Dziękuję z całego serducha za miłe słowa! ♥♥♥ Ja tam nie mam takiego zdania o szpitalu. Muszę się przyznać, że naprawdę za nim tęsknię. Tydzień w nim leżałam i się zżyłam. Haha! Ale za to mam wspomnienia z niego! A najbardziej wspominam głupiego Jasia, co mi dali przed zabiegiem! No nie mogłam przestać się śmiać, mimo że chciałam xD ♥
UsuńCieszę się bardzo, ze szablon Ci się podoba. Trochę się nad nim napracowałam, mimo że w nagłówku zmieniłam szczegóły xD
A tam zaraz talent. Każdy z czasem nabierze wprawy. Gdybyś wiedziała moje pierwsze prace! Coś okropnego! xD
Jeszcze raz pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Wykasował mi się komentarz, który pisałam dziesięć minut :"( a co najgorsze nie pamiętam co w nim pisałam.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od początku.
Podziwiam Jessi za jej opanowanie podczas spotkania z wilczkami. Ja bym zaczęła panikować. A ten wilkołak mnie zaintrygiwał. Nie wydał dziewczyn (to jak zdrada swojej rasy), wydawał się Andy znajomy. Ciekawe.. Ciekawe..
Mają gorszy nadzór niż w Potterze. Napewno nie chciałabym być czarownicą w Twoim opowiadaniu. Po pierwsze kontrola do końca życia, przecież całe życie się uczymy. Po drugie, świadomość że ciągle mnie ktoś nadzoruje spowodowałaby dłuuugą wycieczkę do psychiatryka (już sobie zarezerwowałam miejsce przy oknie, będę sobie z niego skakać podczas pełni :>)
No i nie wiem co miałam Ci jeszcze napisać. Chyba nigdy nie nauczę się pisać tego co myślę w całości, bez zapominania.
Obiecaj, że będziesz teraz dbać o siebie jeszcze bardziej, zdrowie to nie zabawka. Inaczej znajdę Cię i skutecznie uprzykszę życie.
Cieszę się, że już jesteś z nami (ale to już wiesz) i że wszytko juz jest w porządku (to też już wiesz).
Do następnego kochana :-*
incaligo
Znam kochana ten ból. Też tego nie lubię, bo później nie pamiętam, co napisałam xD
UsuńZ tym Bezimiennym wilkołakiem w następnym rozdziale powinno się wyjaśnić. Przynajmniej mam tak w planach :)
Haha! No racja. Trochę gorzej xD Ale gdy czarownica się wszystkiego nauczy, już nie jest kontrolowana ;) Obiecuję, że będę teraz o siebie dbała :D Jej. Mam się bać? xD
Dziękuję bardzo kochana! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
To naprawdę dziwne, że ten wilkołak ich nie wydał. Mam wrażenie, że doskonale wiedział kim jest Andrea, a mimo to nie chciał jej wpakować w kłopoty. Tylko pytanie, dlaczego? Pewnie to niedługo wyjaśnisz, więc niecierpliwie czekam. A co do Hildy to wydaje mi się, że robi sobie coraz więcej wrogów. O ile jej niechęć do Andrei po części rozumiem to zupełnie nie wiem o co jej chodzi z tymi wilkołakami. Cóż ona mogła im zabrać? Wyczuwam tu niebawem jakąś wojnę;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny! ;*
Wilkołak wie, kim jest Andrea. Dobrze myślisz. Ale co od niej chce? Mam zamiar to umieścić w następnym rozdziale, ale czy się uda? Zobaczymy ;)
UsuńHehe. Hilda ma sporo wrogów xD Czy wojna... Możliwe. Tylko ciii. Nic nie powiedziałam xD Tylko jeszcze nie teraz xD
Dziękuję bardzo! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
ciekawa jestem kim jest ten bezimienny wilkołak :d czekam na część dalszą część :D weny :p
OdpowiedzUsuńJuż niedługo wszystko się wyjaśni. Dziękuję bardzo kochana! :3
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Kocham to opowiadanie. Dziwne, co też Hil komponuje. Co te woli wyrabiają? Nie będę zgadywać bo i tak pewnie mi się nie uda ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo kochana! ♥♥♥
UsuńZ czasem wszystko się wyjaśni. Spokojnie :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Masz talent to pisania rozdział jest świetny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serducha! ♥♥♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Nie będzie to jakiś mega długi komentarz, ani też zbytnio kreatywny, gdyż czas mnie goni, ale ważne, że jest w ogóle, prawda...? :3
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi się w oczy rzuciło, to drastyczny spadek czytelników. No ludzie, jak możecie bezkarnie opuszczać tak cudne opowiadanie?! Wstydźcie się, o! Macie tu pisać duuużo komentarzy!
To teraz bardziej na temat. :D Podobało mi się, może jakiś szczególnych fajerwerków nie było (czyli krwi xD), ale ciekawość zżerała. ^.^
Zastanawiają mnie te wilkołaki, a już najbardziej ten jeden, który patrzył się bohaterce wprost w oczy. Kto to...? No i czego oni chcą od tej Hildy? Po prostu w następnym rozdziale musisz odpowiedzieć na te pytania, to rozkaz! :P
Nie rozumiem również czemu cudowny tatusiek się ulotnił powinien zostać i szczerze pogadać z własną córką, ale najwyraźniej mu zbyt nie zależy, a szkoda. Jego postawa mnie rozczarowała... :C
Heh, nie kupuję magii samej w sobie, więc ciut dziwnie czytało mi się tamte fragmenty, ale okejo, w końcu mam dziwne zasady. xD
Możliwe, że niczego nie pominęłam, a jeśli to zrobiłam, to upsik, jestem trochę nie w formie ostatnio. Szkoła mnie dobija. >.<
Reasumując... Rozdział fajny, czekam na więcej. <3
Weny! :*
O patrzajcie, a jednak się trochę tych słów nazbierało i wyszło jak zawsze! xD
UsuńNo oczywiście! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś! ♥♥♥
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. Jak zawsze potrafisz wywołać szeroki uśmiech na mojej twarzy :D
Postaram się na to odpowiedzieć. Przynajmniej mam w planach tak do wilkołaka xD
Hehe. Tatuś się ulotnił, ale mogę zapewnić, że jeszcze się pojawi i pokarze, jak zależy mu na Andrei. Taki spojler xD
Piąteczka! Mnie szkoła też dobija xD
I patrzaj. Uzależniłam się (ponownie) od ,,xD’’ xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Cześć! Pojawiłam się i jestem, czytaj - wreszcie się nie spóźniłam z komentarzem o tydzień! Ale o tym kiedy indziej...
OdpowiedzUsuńCóż, w tym rozdziale aż tak dużo się nie działo (czy tylko ja ostatnio tak bardzo pragnę akcji? '-') a niestety mój komentarz długi nie będzie... ale nie zostawię cię przecież bez mojej opinii! :D
Tak więc, wilkołaki - ostatnio pałam do nich dziwną miłością (głównie przez pewną książkę...) tak więc bardzo spodobała mi się scenka z nimi. Hilda im coś ukradła? Okej, dobra, nie wiem, jak ta czarownica, ale ja to bym się raczej bała coś podwędzić wilkołakowi ;-; to jak skakanie po jeżu.
No i na dodatek wprowadziłaś nam trochę uczuć Andrei co do jej ojca. Jak dla mnie bohaterka pragnie poznać go... i chyba ma jakąś nikłą nadzieję, że on nie jest taką świnią, jaką był wcześniej...
Co do błędów w tekście - wychwyciłam tylko jedno :)
"Przypominam, że nasze gatunki są ze sobą skrócone" chyba chodziło ci o "skłócone", R się niechcący wkradło :P
Pozdrawiam i życzę weny :*
Hehe. Ja w ogóle bałabym się coś podwędzić i wilkołakom, wampirom i wiedźmom (przede wszystkim Hildzie xD).
UsuńAndrea raczej ma taką nadzieję. Ja też bym ją miała ;) Michael jeszcze się nie raz pojawi i kiedyś tam udowodni coś Andrei xD
Dziękuję bardzo za wychwytanie błędu! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Przeczytałam i rozdział jest świetny , jak całe twoje opowiadanie :D -olczi
OdpowiedzUsuńDziękuje z całego serca! ♥♥♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Nudniejszy?!? Nigdyy!!! Cudowny :* czekam na nexta ❤Jula
OdpowiedzUsuńDziękuje z całego serduszka! ♥♥♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No to się porobiło xD Tak właśnie ostatnio zauważyłam, że Andrea nie bardzo przejęła się brakiem swoich mocy... I w ogóle, to dziwi mnie zniknięcie Michaela... ja tam bym na niego uważała.
OdpowiedzUsuńZaniepokoił mnie fakt, ze wilkołaki szukają Hildy. Przecież to naturalni wrogowie wampirów i myślę, że nasi mogliby mieć kłopoty, gdyby czarownica i „psiaki” połączyli siły. I w ogóle, to ten wilkołak, który zauważył dziewczyny i na nie nie zareagował... Mam wrażenie, ze on coś knuje :/ Obym się myliła!
Buźki :* I czekam na następny!
Ja sama nie wiem, czy przejmowałabym się stratą mocy, gdybym takie miała xD
UsuńMichael jeszcze się pojawi. O to się nie martw :D
Hm... Nie mam w planach, by ktoś z kimś zawierał sojusze xD Tym bardziej Hilda z wilkołakami, gdyż ta coś im ukradła xD
Bezimienny wilkołak może coś knuje, może nie... Zobaczy się! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No i jestem i ja :)
OdpowiedzUsuńInteresujący rozdział. Zastanawiają mnie te wilkołaki. Co też takiego zabrała im Hilda? Nie mam pojęcia, ale liczę, że niebawem się dowiem. Zresztą nie to mnie intryguje najbardziej. Moją szczególną uwagę przykuł ten wilkołak o niebieskich oczach. Nie wydał dziewczyn, co jest zastanawiające. Chociaż może poczekał z przekazaniem informacji o nich. W końcu jakim cudem wilkołaki tak szybko by je znalazły? Wydaje mi się, że chłopak mógł mieć w tym swój udział.
Andrea w ubiorze czarownicy. Tego to chyba jeszcze nie było. Cieszę się, że kamuflaż zdał egzamin.
Czekam na ciąg a dalszy, a tymczasem życzę weny! Pozdrawiam serdecznie! :)
Sama kochana nie mam pojęcia, kiedy dowiecie się, co Hilda ukradła wilkołakom xD
UsuńBezimienny wilkołak na pewno ma coś w planach. Co? Niebawem już się przekonasz! Możliwe, że w następnym rozdziale, ale nie jestem pewna xD
Hahaha! Racja! Jeszcze tego nie było! xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Prosiłaś o skopiowanie i pokazanie błędów. Tak więc będę na bieżąco czytać i jak coś znajdę, to wstawię. Wybacz, jeśli przez to mój komentarz może być nieco chaotyczny.
OdpowiedzUsuń"Niebo przybrało piękny, pomarańczowy kolor, mieszający się z barwą czerwieni i różu. Ogromna, pomarańczowa kula, znikała za linią horyzontu (...)" - powtórzenie [pomarańczowy-pomarańczowa]
Nie błąd, ale...zwykły człowiek też mógłby sobie coś złamać. Skoro jest dhampirem to moim zdaniem nie powinno nic jej się stać, jest silna.
--> "Nawet gdybym spadła, to co najwyżej nabiłabym sobie kilka siniaków. Może coś złamała, ale nic więcej."
"Drgnęłam, kiedy moich uszu zaczęły dochodzić ciche, aczkolwiek ciężkie kroki." - a nie "do moich uszu" ? Moim zdaniem tak brzmi lepiej...
"— Co? — popatrzyła na mnie zdziwiona.
— No... Ktoś tu idzie — schyliłam się, zmrużyłam oczy i spomiędzy konarów drzew zaczęłam wypatrywać przybyszów.
— Nic nie słyszę ani nie widzę — powiedziała pewna siebie i popatrzyła na mnie, jakby myślała, że jest ze mną coś nie tak.
— Jesteś przygłucha? Przecież doskonale słychać czyjeś kroki — powiedziałam dobitnie." - powtórzenia słów [popatrzyła] i [powiedziała]
"— Nie wiem, czy ty wiesz, ale czarownice nie mają tak bardzo wyostrzonych zmysłów — dała nacisk na słowo: ,,ty’’." - dalej w dialogu też masz z małej litery po myślniku. Z małej litery po myślniku piszemy, kiedy ktoś, np. powiedział, mruknął, rzekł, krzyknął, zawołał itp. W dialogu stawiamy kropkę, a po myślniku piszemy z dużej litery, kiedy chcemy napisać o pewnej czynności, jak wzruszył ramionami, podrapał się, kichnął itp. ;)
" — Tak — powiedziała przeciągle. — Odkąd zrodził się ten spór [kropka] — [z dużej litery] miałam wrażenie, że jej twarz na ułamek sekundy przybrała smutny wyraz."
"— Nie zwróciłam uwagi, ale tym lepiej dla nas, że tego no zrobił." - chyba miało być "nie" ;)
" Starałam się nie zwracać na nie uwagi, tylko patrzeć przed siebie. Tylko od czasu do czasu zerkałam na mijaną staruszkę." - powtórzenie [tylko]
I w ostatnim akapicie masz powtórzenie ze słowem [chciałam].
Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie za te wskazówki... Nie to miałam na celu.
Teraz co do treści... Zdziwiło mnie trochę, że wilkołaki złamali "prawo" (bo nie wiem czy mogę nazwać to prawem) i weszli na nie swój teren. Powinni wiedzieć, że to jest niebezpieczne. I nie bardzo rozumiem, dlaczego Jes nie może korzystać ze swoich mocy? A gdyby je te wilkołaki zaatakowały?
Wątek z tym iż Jes można znaleźć, gdy tylko ona użyje magii, przypomniał mi Namiar z Harry'ego Pottera. Poza tym... skąd już będzie wiadomo czy Jes jest już (kiedyś tam) samodzielna/odpowiedzialna itp? I czy nauczyła się już wszystkich zaklęć? Na jakiej zasadzie to działa? Może jakiś egzamin? ^^ Albo ceremonia dojrzałości czarownicy? :D By dostała fajną koronę na znak przynależności do czarownic...? E... coś chyba pokręciłam. Raczej na znak wstąpienia w... dorosłe życie czarownic? Cholera, nie wiem dokładnie jak to opisać xD To przez to, że mnie głowa boli i jestem głodna T.T nic dzisiaj jeszcze nie jadłam... poza paroma łyżkami kremu czekoladowego.
I ta Hilda... stara wiedźma -.- kobieto, lepiej zgiń już, bo wszystkim mieszasz i kradniesz. Nie lubię złodziei. Niech ją ktoś zabije czy coś.
I szkoda, że Andrea dalej nie ma tych mocy. Było ciekawie jak nie panowała nad nimi.
Czekam na ciąg dalszy. Pamiętaj by pić dużo wody!!
Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie!
Mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. :)
Dziękuję kochana z całego serduszka! Cieszę się baaardzo, że zwracasz uwagę na moje byki! Ja czasami potrafię czytać tekst kilka razy, i to wszystkiego nie znajdę xD Dziękuję ogromnie za wskazanie błędów. Poprawiłam tylko niektóre. Andrea jest w połowie wampirem, więc i tak mogłaby coś sobie złamać, ale za to szybko by doszła do siebie. 3 błędu nie poprawiłam, bo według mnie lepiej brzmi tak, jak napisałam. Ale każdy ma odmienne zdanie xD A w dialogach już będę zwracała uwagi na takie rzeczy. Dziękuję po raz kolejny! ♥ :****
UsuńJessi może korzystać ze swoich mocy, ale chodzi o to, że jak użyje silniejszych czarów, to starsze czarownice będą wiedziały, gdzie obecnie się znajduje. Tak, wiem. Pokręcone xD
Hehe. Jak na razie Jessica jeszcze się uczy, dlatego ma ten nadzór. Jak już będzie wszystko umiała (jak to ładnie nazwałaś: ,,wstąpi w dorosłe życie czarownic’’ :D) będzie... wolna xD Czy coś z tym będzie? Spodobał mi się pomysł z ceremonią... Ale jeszcze się zastanowię :D
Haha! Nie dziwię się, że masz takie nastawienie do Hildy xD
Heh. Mogę zaspojlerować, że o mocach Andrei jeszcze będzie xD
Pamiętam, pamiętam! Hehe. Wszyscy mnie o to męczą xD I dużo lepiej się czuję. Dziękuję kochana za troskę!!!!!! ♥♥♥ :****
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Rozdział świetny i emocjonujący. Ta historia wydaje mi się coraz lepsza. Weny życzę ~Dorcas
OdpowiedzUsuńDziękuję baaardzo kochana!!! ♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Witaj Madziu ;*
OdpowiedzUsuńDobra, przyszedł czas na moją wypowiedź hihi ;*
Rozdział jak zawsze rewelacyjny, kawał naprawdę dobrej roboty ;D
Czy Ty, Magdaleno (jakże oficjalnie hehe) zdajesz obie sprawę jak bardzo zaintrygowałaś mnie tymi wilkołakami, ich postawą, zachowaniem, po protu sposobem bycia i bezwględnością? Laska, powaliłaś mnie na kolana! ;) Rewelka i tyle w temacie ;D
Jakim cudem miałaś czelność przerwać w tym momencie, pozostawiając mi w głowie tysiące pytań na minutę?
Czego oni chcą od tej całej Hildy? Co ona takiego ich posiada? Gdzie jest ojciec An?
Kobieto, wprowadziłaś mnie w stan, z którego za szybko nie wyjdę ;)
Jak ja Cię kocham ;D
Dziękuję, że na tą chwilę odciągnęłaś mnie od monotonnej codzienności, od sterty kartek do zrobienia, od zadań domowych, od nauki, od zmartwień... Dziękuję Ci, że na tą chwilę mogłam poczuć się naprawdę niesamowicie ;D
I choć stąpam twardo po ziemi Ty sprawiasz, że mogę szybować w przestworzach ;***
Dziękuję Ci za to !! Jesteś po prostu niesamowita!!!!
Żadne słowa nie opiszą tego co czuję, gdy to czytam ;) Twoje opowiadanie po porostu leczy mój umysł z codzienności ;D
Jesteś wielka, kochana i przecierasz granice :***
Kocham mocno i czekam na next :D
Nie rozpisałam się za bardzo ,ale to dlatego, że mam sporo do zrobienia ;/
UsuńAle wiesz, że jestem z Tobą całym sercem <3
Yyy... Nie zdaję sobie z tego sprawy xD Ale ogromnie się cieszę, że udało mi się Ciebie zaciekawić! Hihi. Jak wszystkich tymi wilkołakami xD
UsuńHm. Hm. Hm. Niech się zastanowię... A miałam czelność! Bo lubię przerywać w takich momentach! Hahahaha! ... Ech. Noc dziwnie na mnie działa o.O xD
Michael jeszcze się pojawi, a już... nie wiem kiedy, ale dowiesz się, co Hilda zabrała wilkołakom :D
To ja kochana z całego serduszka dziękuję za przemiłe słowa, które jak zawsze wywołały przeogromny uśmiech na mojej twarzy i sprawiły ogromną radość! Jak Ty to robisz? Nawet jak mam doła, swoimi słowami potrafisz poprawić mi humor :D Dziękuję baaardzo! ♥♥♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej Kochanie :)
OdpowiedzUsuńWięc, po pierwsze, przepraszam za spóźnienie ale jak sama wiesz, mam ostatnio jakiś.. nadmiar i natok wszystkiego w koło. W dodatku mój modem ma chyab okres i raz się dogadamy i daje wifi,a araz pokazuje mi środkowy palec hehe :D
Po drugie, co ten rozdział taki krótki? Zawsze były dłuższe, albo mi sie tak szybko czytało że nagle wpadłąm na kropke i nie wiedziałam o co chodzi xD
Po za tym, przepraszam bardzo, co tak mało tu (matko chciałam napisac Hectora hahahah xD ) Nathana?!
Tęsknie za nim, zawsze jak się pojawia to mam banana na twarzy i te jego teksty.. W tym rozdziale zdecydowanie go za mało.
Co do jego siostry wróżki z zasiedmiogórogrodu to.. jakoś średnio ja lubię. Jakoś średnio jej ufam. Generalnie wszystko średnio z nią. Nie wiem czemu. Jest bardzo pomocna dla An i Nathana ale jakoś nie przypadła mi do gustu, ciągle ją podejrzewam o najgorsze xD
No ale czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że dłuższy i z większa ilością mojego kochanego Nathanka
Do napisania Kochaniutka, weny, inspiracji i wszystkiego co tam potrzebne do pisania! <3
Kochana! Nie przepraszaj, bo ja sama pojawiłam się z dużym spóźnieniem u Ciebie! :D xD
UsuńHehe. Też zauważyłam, że rozdziały są krótsze, ale tak jakoś wyszło... Może będą jeszcze dłuższe. Nie wiem xD
Oj! No... Bo tak! Ha! Ale przynajmniej jest xD :P
Niepotrzebnie podejrzewasz o to Jessicę. Mogę zapewnić, że ona jest tą dobrą postacią i nie zrobiłaby nic Andrei i Nathanowi. O to się nie martw :D
Postaram się kochana!!! ♥♥ ;)
Dziękuję baaardzo! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
dziwne że tamten wilkołak nie wydał Jessicy i Andrei.
OdpowiedzUsuńI co takiego chciała reszta wilkołaków od Hildy że ją szukają. Co takiego ona ma co oni chcą odzyskać. Musi to być dla nich bardzo ważne jak zależy im na odszukaniu jej.
Michael zniknął. Ciekawe gdzie poszedł. I czy w dobrych celach.
Czekam na kolejny rozdział.
Już niedługo dowiesz się, dlaczego ich nie wydał :D
UsuńNie mam pojęcia, kiedy wyjaśni się, co Hilda mogła zabrać wilkołakom. Mogę zapewnić, że to nie pozostanie bez odpowiedzi :D
Michael jeszcze się pojawi :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej Maggie :3
OdpowiedzUsuńJak mogłaś obiecałaś że dodasz rozdział w weekend i do dodałaś ale na sam koniec. Ja w tygodniu kompletnie nie miałam czasu na czytanie jakiegokolwiek blogu, nawet książki, dlatego cię nie odwiedzałam. Dziś mam czas to dopiero przeczytałam, mam nadzieje że się nie gniewasz.
Rozdział nic dodać, nic ująć bardzo ciekawy i udało ci się utrzymać mnie napięciu kiedy pojawiły się wilkołaki. Nie powiem, że wilkołaki już są dla mnie nudne (od razu mi się ze Zmierzchem skojarzyło , a tego nie chce). Kurczę właśnie se zdałam sprawę że nigdy nie czytałam żadnej książki o samych wilkołakach, tzn. chyba "Drżenie" będę czytać ale to wilkach. :(( Ale mniejsza z tym. Musisz coś naprawdę mocnego wymyślić do tych wilkołaków, bo się zanudzę :D
Rozdział oczywiście bardzo dobry nie przejmuj się tym zdaniem z wilkołakami. Mi się wydaje że ten wilkołak, (co ich nie wydał) to jest właśnie jakiś bliski Andrei, albo znajomy i ma to jakiś cel, dlatego jej nie wydał.
Jeden błąd znalazłam:
"-Chodźmy, póki ich znowu tu nic nie niesie - ponagliła Hiller.
Będzie: "-Chodźmy, póki ich znowu tu nic nie przyniesie (lub "nic nie przyciągnie") - ponagliła Hiller.
Co do wyglądu, biję się z myślami. Gdyż tamten wygląd bardzo mi się podobał i chyba wolę tamten, ale ten wygląda tak bardziej elegancko i poważnie, więc nie wiem, który w końcu lepszy.
Oczywiście, że masz dla kogo pisać! Ja uwielbiam czytać twoją powieść.
Także czekam na kolejny rozdział :D
Pozdrawiam cieplutko kochana, trzymaj się :** ♥
Taa. Zawsze dodaję tak późno, bo piszę na ostatnią chwilę. Mam mało czasu (szkoła się kłania xD).
UsuńCieszę się bardzo, że rozdział Cię zaciekawił. I o to mi chodziło! :D Wilkołaki na pewno nie będą takie same, jak w ,,Zmierzchu’’. To może nudzić czytelnika xD Więc o to się nie martw :3
Dziękuję za wskazanie błędu. Został poprawiony! :D
Mi się podobają te oba xD Ale znając życie i tak za jakiś czas pewnie zmienię wygląd, więc... No xD
Dziękuję kochana za miłe słowa! Baaardzo się cieszę, że ze mną jesteś! ♥♥♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Łoch, przeczytałam streszczenie wszystkich rozdziałów i jestem pod wrażeniem. Może streścisz mi jakąś lekturę? :)
OdpowiedzUsuńTaki żarcik.
Cudowny pomysł na historię. Jakoś nie specjalnie przepadam za wampirami, ale władanie żywiołami jak najbardziej.
Powiem ci, że cholernie nie lubię ojca Andie, którego poznałam w streszczeniu.
Łoł, długie piszesz te rozdziały.
Ten jest wręcz cudny. Troszkę się przestraszyłam tych wilkołaków, ale troszkę zajeżdża Jacobem Blackiem. AHoj z tym. Wilkołak, który ich nie wydał, o tego mi chodzi, jest wyjątkowo ciekawy. Chciałabym wiedzieć o nim nieco więcej, mam nadzieję, że go jeszcze wrzucisz do życia Andrei. Hiller od razu jest moją ukochaną postacią ♥. Bardzo ją polubiłam! :D
*http://bieg-wojny.blogspot.com* << Zapraszam na mojego bloga z Sevmione podczas wojny. Jak narazie pojawił się pierwszy rozdział, niezbyt udany, ale zapewniam: następne będą ogranięte :D
Zara
Cieszę się kochana, że udało mi się Ciebie zaciekawić. A jednak streszczenie się przydaje xD
UsuńHehe. Lektury to nie moja bajka. Owszem. Czytam je, ale niemal wszystkie są takie nudne... -,-
Cieszę się baaardzo, że spodobał Ci się pomysł na historię. Michaela może jeszcze kiedyś polubisz ;)
Dziękuję za miłe słowa! ♥♥♥ Hehe. Taka długość jest u mnie normalna. Czasami są dużo dłuższe xD
Spokojnie. Wilkołaki nie będą u mnie takie, jak w ,,Zmierzchu’’ :3
Bezimienny wilkołak jeszcze duuużo razy się pojawi! :D
Cieszę się, że polubiłaś Jessicę ^-^
Bloga z chęcią będę czytała! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Masz błędy w dialogach, przykład "założyła ręce na piersi" powinno być pisane z dużej litery "Z" - Założyła. W kilku podobnych przypadkach też był błąd, myślę, że jak przeczytasz jakiś poradnik i będziesz zwracała na to większą uwagę, to z czasem się nauczysz. Choć to normalne, że błędy jeszcze będą się zdarzać.
OdpowiedzUsuńCo do twojego pytania, to tak, szczerze tak - zaczyna się robić nudno, a całość - najbardziej początek i teraz od jakiś 5-9 rozdziałów ciągnie się niczym flaki z olejem. Opisy są lepsze, piszesz coraz zgrabniej, ale nie mogę się wczytać w wymyśloną przez ciebie fabułę, bo zamknęłaś całość we właściwie 2-4 bohaterach - główni to Andrea i Nathan, obok nich jest Natiego siostra i jeszcze ten ojciec i tak to trwa i trwa i trwa i... niby każdy rozdział wnosi coś nowego do opowieści, ale mam wrażenie, że jest to takie wciskanie wszystkiego co tylko możliwe na siłę. Czasami lepiej jest mieć mniej bajerów, ale za to bardziej skupić się na fabule i wewnętrznych przemyśleniach bohaterki, oraz przede wszystkim na konsekwencji bohaterów, bo póki co to każdy bohater jest skrajnie dziecinny i taki podobny do innych bohaterów z tego opowiadania - trzeba trochę różnorodności, a ja nie ukrywam iż to na bohaterów zwracam największą uwagę.
"nie przesłuchiwałam" - przysłuchiwałam, bo przesłuchiwać to można, ale kogoś, a nie się czemuś przesłuchiwać.
W tym rozdziale znowu Andreę spotkały jakieś kłopoty, tym razem dla odmiany były to wilkołaki, znowu była magia i znowu umknęła - ten schemat powtarza się od kilku rozdziałów i to już staje się nudne. Osobiście myślę, że wstęp już był, rozwinięcie też i teraz powinnaś już zmierzać do końca opowiadania, a nie je tak ciągnąć, i ciągnąć, i ciągnąć... Wszystko musi mieć kiedyś koniec, a niektóre pomysły lepiej zamiast wpychać w to opowiadanie, to zostawić je na inną okazję i zastosować do innego opowiadania, bo mam nadzieję, że na historii Andrei twoja przygoda z pisaniem się nie zakończy.
Pozdrawiam
sie-nie-zdarza.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Właśnie jedna osoba mi już o tym powiedziała xD Ale dziękuję bardzo za zwrócenie na to uwagi! :D Wiem, że tak nie powinno być, ale czasami po prostu nie zwracam na to uwagi xD
UsuńDziękuję bardzo. Postaram się jakoś to zmienić. I tak w kolejnym rozdziale ma pojawić się nowy bohater (trochę później jeszcze 2). W międzyczasie będą również inni, poboczni. Mam nadzieję, że będzie ciekawiej xD
Ech. To przez słownik w telefonie. Nie piszę na laptopie, tylko na swojej cegle, a gdy czytam to niestety nie potrafię wyłapać wszystkich błędów :(
Hm... Tak podejrzewam, że zakończenie byłoby za kilkanaście rozdziałów. W sumie to nie potrafię stwierdzić xD Pomysłów mam wiele. O to się nie martw. Oprócz tego to mam jeszcze fabuły na ponad 20 opowieści xD Czy skończy się na tym opowiadaniu? Cóż... Piszę jeszcze jednego bloga (http://jedno--slowo.blogspot.com) i to na tamtym się skończy. Później to chciałabym pisać książki (:
Jeszcze raz baaardzo dziękuję! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Powieść zawsze można opublikować na blogu w rozdziałaś, a potem korzystając z uwag poprawić, zdjąć z bloga i wysłać do wydawnictw. Wydaje mi się, że w twoim przypadku na powieść jeszcze za wcześnie, ale zawsze pozostaje ebook jeśli już na upartego byś chciała coś wydać, to też całkiem fajna i przyjemna forma.
UsuńCo do oceny rozdziału to zgadzam się z powyższym. Trochę za długo utknęłaś i ciągniesz jeden wątek. Poza tym mnie zachowanie Andrei i Nathana względem siebie bardzo się nie podoba, chyba jestem już za dorosły i ich dziecinada momentami mnie męczy. Wydaje mi się, że to może być fajne dla 12-17 latków, dla których takie przepychanki są jeszcze zajebiste, dla starszych osób już trochę żałosne, ale styl, opisy, dialogi - od pierwszego rozdziału widać znaczną różnice i bardzo ci się poprawiły.
Dodam też, że mnie często męczą moi bohaterowie, bo nie każdy z nich ma 30-40 lat i też nie każdy zachowuje się na tyle co ma, tylko ja nie do końca kupuje wątek od nienawiści do miłości i cały czas pamiętam jak Nathan popychał Andreę na ściany, a potem nagle zaczął jej pomagać tak ni z tego ni z owego zupełnie bez powodu i celu.
Wilk to pewnie Theo xD
Pozdrawiam
dariusz-tychon.blogspot.com
Jeśli się skusisz to możesz zajrzeć do "Skradzione dziecko" albo "Spróbuj", a ja wtedy z chęcią odwiedzę też "Jedno słowo".
Jeszcze raz pozdrawiam, trzymaj się i do następnego.
Może i za wcześnie xD Jak na razie to planuję skończyć pisać tego jak i drugiego bloga. Dopiero później poprawiać (początek i tak będzie inny, więc trzeba będzie pisać na nowo), więc trochę to zajmie xD Nie wiem. Może wydać książkę zdecydowałabym się za jakieś 2, góra 3 lata xD
UsuńHeh. No też tak właśnie zauważyłam, że za długo stoję w miejscu, bo akcja wciąż kręci się wokół tych samych bohaterów xD Teraz to się zmieni i pojawią się inni bohaterowie. No i akcja się rozkręci ;) Cieszę się, że pisanie idzie mi lepiej i że ktoś to zauważył xD
Też tego nie kupuję i mogę zapewnić, że Nathan i Andrea nie będą razem. Nie miałam tego w planach i jak na razie wciąż nie mam xD
A wilk to nie Theo xD
Może jak znajdę czas, to wpadnę. Jak na razie mam sporo zaległości na innych blogach xD
Również pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
O nie powiedz, że gdzieś na początku jest tam mój komentarz prosze
OdpowiedzUsuńJakim cudem jeszcze nie skomentowałam jednego z najlepszych rozdziałów na tym blogu;(
Miałam taki piękny komentarz do tego rozdziału i mi się nie dodał? Mój telefon chyba naprawde mnie nie lubi:(
Ten wilczek coraz bardziej mnie intryguje i nawet mam już jedną osobę, którą obstawiam na niego^^ w zasadzie jeśli dobrze pamiętam to od początku na tą osobę stawiałam
żeby nie było sotatnio przeczytałam (tak 3 po 3 by nie skłamać) od początku wszystkie rozdziały i jestem niemal w 100% pewna, że to on;) narazie nie powiem o kogo mi chodzi poczekam i się przekonam
Moja droga Madziu telefon mnie nadal nie lubi toteż pisze ten komentarz w notatniku, więc przepraszam, ale niezbyt dobrze pamiętam szczegóły i nie moge ich sobie przypomnieć
Pamiętaj, że ja zawsze czytam twoje rozdziału, bez względu, czy jest komentarz czy nie
Buźka
AriaMet;)
Niestety nie, kochana :(
UsuńNie martw się! Ja ogromnie się cieszę, że ze mną jesteś! To dla mnie najważniejsze! ♥♥♥ :***
Znam ten ból. Czasami tak mam i to jest wkurzające, bo później nie pamiętam wszystkiego, co napisałam xD
Oooo! Naprawę? Miło mi! :DJej. Ciekawe, na kogo stawiasz! Jestem bardzo ciekawa! Nie wiem dlaczego, ale do głowy przychodzi mi tylko Theo. Dobrze myślę? Jeśli tak, to od razu mówię, że to nie on xD
Pamiętam, pamiętam kochana! Wiesz przecież, że mimo wszystko ogromnie się cieszę, że ze mną jesteś i zawsze prędzej czy później się pojawisz! ♥♥♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Kochana, ja cię tak strasznie przepraszam za moją nieobecność, ale ja nie nadążam normalnie, mam tyle zaległości, a dwoję się i troję, wszędzie mnie pełno. 24h to za mało na dobę, nie wyrabiam ze wszystkim! Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ze znów niewiele tu napiszę, ale mam furę zaległości, których jeśli nie nadrobię dziś, to potem przez miesiąc nie nadrobię -,- Chcę, żebyś tylko wiedziała, że ja cały czas tu jestem, byłam i będę, czytam i zawsze się odezwę prędzej czy później.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam jeszcze raz i po raz kolejny obiecuję, że następnym razem napiszę cokolwiek więcej. Pozdrawiam, czekam na kolejny rozdział i życzę mnóstwa weny ;) Lecę nadrabiać dalej :*
Kochana! Spokojnie! Rozumiem! Sama mam mało czasu i wiem, jak to jest :D Wiem, że prędzej czy później i tak się zjawisz! ♥♥♥ I jak masz mało czasu to nie musisz się rozpisywać. Wystarczy mi, że napiszesz, że przeczytałaś :D Życzę kochana powodzenia! :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
PRZEPRASZAM! Z całego serduszka za nieobecność na blogu! :( Rozdział wspaniały! Podziwiam Jessi za tą pewność siebie podczas rozmowy z wilkołakami. I zastanawia mnie ten niebieskooki wilk. Kim on może być?
OdpowiedzUsuńTakże: czekam na nn, morza weny życzę i pozdrawiam. :)
Pusheen
Ps. Jestem tu. ;)
Ps2. Zapraszam do mnie.
Nie szkodzi kochana! Cieszę się ogromnie, że jesteś z powrotem! :D
UsuńJuż w kolejnym rozdziale dowiesz się, kim jest wilkołak o pięknych, niebieskich oczach (zawsze chciałam takie mieć... A mam brązowe. Chlip).
Dziękuję kochana! I w wolnej chwili wpadnę do Ciebie! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
To świetnie! Już nie mogę się doczekać! A moim zdaniem brązowy to najładniejszy kolor oczu i bardzo chcę takie mieć... A ja mam oczy koloru szaro-niebiesko-zielonego. Są dziwne. :D
UsuńCieszę się bardzo! :D Hm. Mówią mi, że mam ładne oczy, ale według mnie niebieskie i tak wymiatają xD Takie mieszane też są fajne. Wiesz. Moja koleżanka z klasy ma niby takie oczy koloru niebieskiego, a wokół źrenicy brązowe. Ciekawie to wygląda :D
UsuńNo hej hej tutaj Hariet! :3
OdpowiedzUsuń"" - A cytatu brak... :]
Tak na początek to: O, nowy szablon? :) Fajny.
Jessi taka pewna siebie podczas paplaniny z wilkołakami. No no, coraz bardziej zyskuje w moich oczkach :) Co do wilkołaków, to ciekawi mnie ten z niebieskimi oczętami; ale wątpię, żeby był kimś ważnym, nie?
No dobra, ja kończę, bo spadam na mecz, ale wiedz, że rozdział zarąbisty, czekam na następny.
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie c;
http://corka-hariet.blogspot.com/ - zapraszam do mnie c;;
Buziaki i weny!
Hariet
PS Bardzo przepraszam za długość tego komentarza!
Dziękuję kochana! Cieszę się ogromnie, że szablon Ci się podoba :D
UsuńJa Jessi uwielbiam! :D
Niestety jesteś kochana w błędzie. Wilkołak będzie ważną postacią w opowiadaniu. Można tak powiedzieć xD A dlaczego? Już niebawem się przekonasz!!! :D
W wolnej chwili wpadnę na bloga :3
Pozdrawiam cieplutko! xoxo:***
Jeeeeju, kocham twoje opowiadanie! Zaczęłam czytać 3 dni temu i wszystko nadrobiłam :* Od dziś zaczynam komentować :) A tak wg to czy mój kochany wilkołak Błękitnkooki jest zajęty? ;** Jak tak to go oddam w zamian za Nathana ;** A tak wg to troche nawiąże do poprzednich rozdziałów, bo coś mi nie pasuje: otóż w ~nastym rozdziale pisałaś że boi się lasu bo jak była mało to się zgubiła, a potem mi piszesz, że zawsze chciała mieszkać w lesie. Tego nie rozumiem. Zdarzają się z drobne literówki ale nic wielkiego nie zauwarzyłam. :) Kocham Nathana i Błękitnookiego, nawet lubię Hilde ( och wiem dziwna jestem) i Jessi, nie przepadam za *uwaga uwaga fanfary itd* Anderą! Denerwuje mnie jej charakter i to że w ~ nastych rozdziałach ciągle ryczała :):) Ojca An na początku lubiłam, ale potem zrobił mi się obojętny. Troche za mało zły ;) Muszę cię kochana pochwalić za świetny charakter Nathana :) Mi w życiu nie udałoby się tak doskonale stworzyć. :):):):):):):):):) Na koniec opieprzę się za nie logiczność tego komentarza i pochwalę Ci się że uwielbiam jedno słowo :):) Buziaczki, weny , wilkołaków, czarownic i wampirów życzę :*
OdpowiedzUsuń"pisałaś że boi się lasu bo jak była mało to się zgubiła" * mała :) za literówki i błędy przepraszam ale piszę z fon. a słownik ma nie małe udziały :)
UsuńDziękuję kochana! Cieszę się ogromnie, że się skusiłaś i że Ci się spodobało!!!! ♥♥♥ :*
UsuńHaha! Jeszcze zajęty nie jest xD I chyba nie będzie xD Ale jeszcze jedna osoba też oddałaby go za Nathana xD
Ups. Wtopa xD Będę musiała zwracać uwagę na takie szczegóły xD Dziękuję bardzo! :D
Taa. Literówki to (niestety) moja specjalność. Szczególnie że piszę na tel xD
Cieszę się, że ich polubiłaś :D To że lubisz Hildę, to nic dziwnego. Ja też potrafię polubić bohaterów o ciemnym charakterze ;) A że nie przepadasz za Andreą to nic nowego. Nie wszyscy ją lubią xD
Haha! Nathan na początku miał mieć zupełnie inny charakter. Nie planowałam tego. Uwierz. To wyszło ,,niechcący’’. Tak o! xD
Dziękuję kochana za miłe słowa i że tak bardzo podobają Ci się oba blogi! Ja i Mara♥ (w kwestii Jednego słowa) jesteśmy mega szczęśliwe! ♥♥♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Cześć! Wiem, długo mnie nie było. Bardzo przepraszam, ale obowiązków namnożyło się tyle, że gdybym w wakacje nie napisała kilku zapasowych rozdziałów nie miałabym czasu na pisanie. Teraz jednak jestem!
OdpowiedzUsuńNo to tak. Nie podobało mi się zachowanie Andrei na początku. To jak odzywała się do czarownicy o tym słuchu. Jej zachowanie przypominało mi zachowanie jakiegoś jedynaka lub rozpuszczonego dziecka. Zaciekawiły mnie wilkołaki. Skoro nie był to ich teren to czego tu mogły szukać?
Zauważyłam, że bohaterka często zaczyna zdanie na słowo "no", ale to tak na marginesie ;)
Jessica z jednej strony jest fajna a z drugiej, mam odczucie, że się rządzi. Może w słusznej sprawie, ale mam takie dziwne odczucie.
Zaczęłaś stosować tu nazwisko Hiller, na początku nie ogarnęłam, że to Natan i sądziłam, że to nowa postać, która mi gdzieś umknęła xD
Według mnie bohaterka powinna porozmawiać z ojcem, mimo tego co jej zrobił. Nie było to najmilsze, wręcz okropne, ale coś powinno go tknąć i dać do zrozumiana, że musi przeprosić. Rozmowa to jedyna opcja. Jeśli tego nie zrobią, rany mogą nie goić się przez lata.
Życzę weny, i do następnego rozdziału!
Cieszę się kochana, że już jesteś! :D
UsuńDziękuję za zwrócenie uwagi. Będę musiała to zmienić xD
Oj! Zdarza się xD Jedna osoba... Poprawka: Dwie xD Napisały mi, że zamiast Hiller, przeczytały ,,Hitler’’. Hehe xD
Taa. Rany mogą goić się przez lata xD Andrea w kolejnym rozdziale będzie rozmawiała z Michaelem, ale nie w tej sprawie xD
Dziękuję! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Kiedy będzie nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie pisania. Mam już ⅓ / ¼ rozdziału xD Postaram się napisać jak najszybciej. Może uda mi się na dzisiaj, ale wątpię (niestety mam mało czasu... Szkoła wykańcza) xD
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej! Ja jestem od niedawna aleee CZYTAM! :D I będę czytać :D
OdpowiedzUsuńBoże, ja tylko czekam aż Andie przekona się bardziej, bardziej do Nathaniela xd :D :D Kiedy następny rozdział ? :D Już nie mogę się doczekać! A co do Jessi... to ją... POKOCHAŁAM!! <33 Podpis: Amelia ; )
Dziękuję bardzo kochana! Cieszę się ogromnie, że się skusiłaś i postanowiłaś zostać! To dla mnie sama radość! ♥♥♥
UsuńHaha! Andrea może przekonać się do Nathana, ale nie mam w planach robić z nich pary xD Cieszę się bardzo, że polubiłaś Jessi! :D
Rozdział postaram się napisać jak najszybciej. Może na dzisiaj, ale wątpię. Mam dopiero ⅓ / ¼ rozdziału xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Cześć kochana!
OdpowiedzUsuńJak obiecałam tak też robię, znalazłam wolną chwilkę to czytam i komentuję moją ulubioną autorkę :) Jak wcześniej Ci mówiłam piszesz niesłychanie lekko i przyjemnie. W zasadzie teraz powinnam siedzieć i zakuwać z podstaw przedsiębiorczości, ale nie przeżyłabym gdybym kolejny tydzień miała nie przeczytać Twoich opowiadań :)
Jeszcze raz przepraszam za długo zwłokę w komentowaniu, ale znasz moją obecną sytuację, mały dostęp do internetu robi swoje. Andrea zmieniła się bardzo, ale to bardzo. Gdyby ktoś mi powiedział, że będzie ona tak ciekawą bohaterką na początku Twojej pracy to bym go wyśmiała, teraz to, aż mi głupio. Pisz tak dalej, ciekawa historia. W szczególności nowi bohaterowie, no nie tacy nowi, ale jednak są :) Biegnę czytać dalej, bo mam jeszcze jeden rozdzialik do nadrobienia, z czasem nadrobię wszystko, słowo harcerza! :)
PS. U mnie również pojawił się długo wyczekiwany rozdział, serdecznie zapraszam :)
Hej hej! Bardzo Cię przepraszam za moją nieobecność :c Chwilkę mi zajęło to wszystko, ale teraz jestem :) Mam nadzieję, że nie zawiodłaś się na mnie, jeśli tak, to bardzo Cię przepraszam :c
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam dzisiaj rano i przez cały dzień myślałam, co bym mogła napisać XD No cóż, stwierdzam, że to rzeczywiście dziwne zjawisko, żeby wampir, czy też dhampir zadawał się z wiedźmami. Dlatego wcale nie zdziwiło mnie zachowanie wilkołaków. Co jak co, ale oni zawsze byli swoimi wrogami xd Wydaje mi się, że zawsze to wampiry były tymi gorszymi, bo oni jakby byli z tego złego ducha, z tych złych mocy, odbierali ludziom życia, zabierali krew i to był taki swego rodzaju sposób upodlenia śmiertelników, a czarownice raczej nie były aż takie złe. Wydaje mi się, że ich obawiano się tylko ze względów religijnych, a nie dlatego, że coś potrafiły. Niemniej jednak, połączenie istot mroku, z zdolnościami magii to taka sprzeczność xD Co nie zmienia faktu, że mi się nie podobało :P Taka moja drobna uwaga... coś za mało Nathana mi było w tym rozdziale :c
Wygląda na to, że Hilda nieźle sobie nagrabiła, skoro nawet wilki jej szukają. W sumie, to się nawet ucieszyłam, gdy o tym przeczytałam. Jak ją rozszarpią, to będę skakać z radości ^^ Ot co, jedna wiedźma mniej XD Takie tam :P
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Jak Jessi mogła na coś takiego wpaść? W ogóle nie rozumiem tego, dlaczego ona zabrała Andzię do tego środowiska! Może i miała duże umiejętności, ale to było cholernie ryzykowne! Przecież Andrea to wampir! Sprzeczność gatunkowa! Ciekawa jestem, jak by wyglądała odwrotność tej sytuacji, gdyby to Andzia zabrała Jessi do siedliska wampirów. Wtedy to nic, tylko liczyć na szczęście xD
A mnie strasznie ciekawi co tam u ojczulka Andreii :D Wydaje mi się fajnym gościem XD
No dobrze, następny rozdział postaram się skomentować jutro :*
Pozdrawiam :*
Hej! :)
OdpowiedzUsuńNo i mamy wilkołaki. Ciekawe, czego chcą od Hildy. Raczej nie wróży to nic dobrego.
No i zniknięcie ojca Andrei. Może czuję się ona bardzo zraniona, ale ja na jej miejscu starałabym się przynajmniej trochę go zrozumieć. no ale wiadomo, to nie jest łatwe po tym wszystkim...
Pozdrawiam :**
Hejo!
OdpowiedzUsuńZaraz, czy Andrea powinna oglądać zachodzące słońce, które wciąż rzuca promienie mogące przypiec jej cztery litery? Raczej powinna unikać takich widoków, bo inaczej ta scena traci sens.
Zamaskowanie zapachu to nic, pewnie zobaczył snop światła, który oznaczał zaklęcie, ale pozostali też powinni to widzieć. Raczej Jessi musi czarować ostrożnie, bo nie tylko węchem mogą kogoś znaleźć, wzrok zapewne też mają bardzo dobry.
Zastanawiające jest też to, że odważyli się wejść na cudze terytorium, w poszukiwaniu Hildy. Co tak cennego im zabrała, iż zdecydowali się na tak radykalne działania?
A co niby chciał osiągnąć? Zranić Johna, odegrać się na nim. Ot, cała prawda. Wątpię, że miał w tym jeszcze jakiś ukryty motyw, łachudra jeden.
Nie jest ważna ilość, lecz jakość rozdziału. Żadnej potyczki nie było, więc można uznać go za spokojny, ale intrygujący oraz tajemniczy również.
Uwagi:
"— Nie wiem, czy wiesz, ale czarownice nie mają tak bardzo wyostrzonych zmysłów — dała nacisk na słowo: ,,ty’’" - ale słowo "ty" nie wystąpiło w jej wypowiedzi
"— Wyczują nas — wyszeptałam, gdy wilkołaki byli coraz bardziej" - "były" pasuje lepiej
"...powiedziała Jessica, gdy zadałam jej pytanie" - ale nie było żadnego pytania
"— Natknęłyśmy się na wilkołaków — zdenerwowana Hiller usiadła na starej kanapie, zakładając nogę na nogę" - raczej "wilkołaki"
"...Jessi i ugryzła owoc, jakie trzymała w dłoni" - raczej "jaki", bo owoc ma tylko jeden
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May