niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 26

      Mimo iż był początek lata, pogoda była ponura. Wiał chłodny wiatr, a do tego siąpił deszcz. Mężczyzna ubrany w ciemny płaszcz, chodził tam i z powrotem w pobliżu jednego domu. Jego wzrok był utkwiony w fotografii, na której niegdyś uwiecznił swoją ukochaną. Dziewczyna o blond, długich włosach i dużych, błękitach oczach uśmiechała się do niego w sposób piękny i uroczy. Śmiała się do całego świata, a najbardziej do swojego ukochanego. Nie wiedziała jednak, kim tak naprawdę jest. Wampir uśmiechnął się lekko, ale ze smutkiem, jaki ciążył mu od ponad osiemnastu lat. Był silnym mężczyzną, ale mimo to wciąż nosił po sobie żal po stracie Amy. W jego oczach, w których krył się niebezpieczny błysk, pojawiły się łzy. Już po chwili jedna krwawa łezka spłynęła po jego bladym niczym papier policzku, ale szybko ją otarł wierzchem dłoni.
      Michael wykrzywił usta w krzywym uśmiechu. Jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, z jego twarzy znikł smutek, a jego miejsce zajęła czysta nienawiść. Pewnym krokiem wszedł na terytorium domu, koło którego się kręcił. W szybkim tempie, ale takim, który nie ujawniał jego prawdziwej tożsamości, wszedł na taras. Już po chwili bez pukania wszedł do budynku, gdzie od razu skierował się do salonu, uśmiechając się przy tym z kpiną. Po drodze na umyśle trącił wazon stojący na szafce, który roztrzaskał się na podłodze w drobny mak, by domownicy mogli go usłyszeć. Rzeczywiście tak się stało, ponieważ mężczyzna będący w pokoju swojej córki na górze, zaniepokojony hałasem postanowił zejść na dół. Wcześniej całkowicie bezsilny wpatrywał się w swoją żonę, która wciąż płakała po stracie kolejnego dziecka. Jemu samemu było bardzo ciężko, ale usilnie starał się ukryć smutek i żal.
      W tym samy czasie Michael znalazł się w salonie, gdzie jedna rzecz od razu przykuła jego uwagę. Było to zdjęcie w ramce. Podszedł do stołu i wziął fotografię do ręki. Przedstawiała ona uśmiechniętą Andreę, która leżała na hamaku w ogrodzie. Zdjęcie było robione kila miesięcy temu, gdy dziewczyna była w weekend u rodziców. Wampir uśmiechnął się z pogardą. ,,Ci ludzie są niedomyślni!’’ — zaśmiał się w myślach. Odłożyli rzecz na swoje miejsce i zaczął rozglądać się dookoła.
      Niczego nieświadomy John zszedł powolnym krokiem po schodach. W korytarzu napotkał zbity wazon, co go zaniepokoiło. Nie przypominał sobie, by ktoś wcześniej coś z nim robił, ale przez zaginięcie córki często nie wiedział, co działo się wokół niego. Niepewnym krokiem zaczął iść za śladami, które ktoś pozostawił przez niewytarte buty. Przed wejściem do salonu zawahał się, ponieważ nikogo nie zapraszał, ale było mu już wszystko jedno. Zrobił pierwszy krok i widok, jaki zastał, zszokował go. Z wielkim trudem nabrał powietrza i zamrugał kilka razy oczami. W pierwszej chwili myślał, że śni, ale gdyby tak było, w swoim sercu nie odczuwałby tak bardzo dużego bólu, który towarzyszył mu od kilku dni.
      — To ty?! — powiedział z wymalowanym szokiem na twarzy John. Musiał oprzeć się o ścianę, by nie upaść.
      Pojawienie się jakiekolwiek osoby jeszcze nigdym tak nie podziałało na mężczyznę. Nie sądził, że po tylu latach spotka tego ,,człowieka’’. Ostatnim razem widział go ponad osiemnaście lat temu. Pierwszy raz w życiu był taki zagubiony i nie wiedział, co ma zrobić. Czuł w sercu dziwną obawę i bojaźń.
      — We własnej osobie — zaśmiał się złowieszczo wampir.
      Spojrzał na według siebie ,,marnego człowieka’’ z pogardą. W jego oczach momentalnie pojawiła się nienawiść, a jednocześnie radość, że w końcu będzie mógł jeszcze bardziej namieszać w życiu znienawidzonego przez siebie mężczyźnie.
      — Co ty tutaj robisz?! — John wciąż nie mógł uwierzyć własnym oczom.
      — Pamiętasz? — syknął Michael i pokazał człowiekowi zdjęcie swojej ukochanej.
      Elson drżąca ręką wziął fotografię. Nie wiadomo czemu bał się. Przełknął głośno ślinę i spojrzał w twarz, która się w niego wpatrywała. Od razu rozpoznał trzydziestoletnią dziewczynę, której twarz śniła mu się po nocach.
      Był wtedy letni wieczór. Wiał lekki, ciepły, przyjemny wiatr. John wsiadł do swojego samochodu. Skończył właśnie pracę i miał zamiar wrócić do domu. Do swojej rodziny, którą kochał całym sercem — do żony i syna. Odpalił silnik i ruszył. Jechał przez ciemną drogę, gdzie nie było latarni. Był to niebezpieczny obszar, szczególnie dla ludzi, którzy nocą chodzili tam pieszo. Mężczyzna miał szeroki uśmiech ma twarzy, ale nie miał pojęcia, że szybko on zniknie. Droga stawała się coraz ciemniejsza. Mimo zapalonych w aucie świateł, widoczność i tak była ograniczona. Elson jechał dość szybko i jak na razie to nie miał zamiaru zwolnić. Jeszcze nigdy podczas jazdy nic mu się nie przytrafiło. Był pewny w stu procentach, że i tym razem nic się nie stanie, ale mylił się.
      W pewnym momencie jak z ziemi wyrosła mu dziewczyna. Blondynka. Odwróciła się, a w jej, jak i Johna oczach pojawiło się przerażenie. Chciała uciekać. Już miała zrobić pierwszy krok, ale było za późno. Mężczyzna nie zdążył zahamować i potrącił ofiarę. Przerażony zatrzymał się ponad dwa metry dalej. Przez chwilę z wielkim strachem wpatrywał się w ciemność przed siebie. Chciał uciekać i jakoś zataić ślady, ale doskonale wiedział, że jego sumienia wciąż będzie przypominało o nieszczęsnym wypadku. Zaczął przeklinać siebie w duchu. Wyskoczył z auta i na nogach jak z galarety podbiegł do młodej kobiety. Bał się ją do ruszyć. Nie reagowała na jego słowa, co jeszcze bardziej zwiększyło strach w jego sercu. Zadzwonił po pogotowie. Wiedział, że będzie musiał przyznać się do winy. Po jego policzkach spłynęły słone łzy. Gorzkie łzy.
      Po przyjeździe karetki okazało się, że dziewczyna zmarła na miejscu. To jeszcze bardziej załamało Johna. Przyznał się do winy, przez co zabrała go policja, a jemu później po nocach śniła się ofiara.
      — To było ponad osiemnaście lat temu — szepnął Elson, odganiając od siebie wspomnienie. Mimo to było słychać, że jego głos drży. — Dlaczego do tego wracasz?
      — Kochałem ją, a Ty mi ją odebrałeś — Michael usilnie starał się powstrzymać łzy. Nie mógł pokazać, że były krwawe.
      — Ona pojawiła się tak nagle! Nie zdążyłem zahamować! — krzyknął z rozpaczą.
      — Mogłeś jechać ostrożniej! — warknął wampir i znalazł się niebezpiecznie blisko Johna.
      — Mi też jest z tym ciężko! Długo nie mogłem się po tym pozbierać! Ale to było osiemnaście lat temu! Dlaczego pojawiasz się akurat teraz?! — człowiek zrobił krok w tył.
      — Chcę, byś cierpiał tak samo, jak ja! — Michael zaśmiał się, jak szaleniec.
      — Chcesz zemsty? Dlaczego dopiero teraz? —Elson nie ukrywał zdziwienia.
      — Teraz jest odpowiedni czas i moment — nadnaturalny spojrzał na przeciwnika wzrokiem przepełnionym chęcią mordu.
      — Co masz zamiar zrobić? — zapytał lękliwie mężczyzna. Jego oczy wyrażały przerażenie.
      — Poznasz całą prawdę, a później będziesz sam! Samiuśki jak ten palec! — krzyknął.
      — Co?
      Przybrany ojciec Andrei miał wrażenie, że przed nim stoi szaleniec, który powinien być leczony psychiatrycznie. Jego słowa do niego nie docierały. Nie wiedział, że już niedługo straci tak bliską sobie osobę.

      Obaj mężczyźni usłyszeli w oddali kroki. Powoli po schodach schodziła kobieta. Jej duże, opuchnięte oczy były podkrążone i czerwone od płaczu, natomiast brązowe włosy zostały związane w niedbałego koka. Mimo to kosmyki włosów i tak opadały na bladą i wychudzoną twarz, na której bardzo odznaczały się kości policzkowe, a same policzki były zapadnięte. Emily wyglądała jak siódme nieszczęście. Zaniepokojona dłuższą nieobecnością męża, poszła do salonu. Potrzebowała go. W drzwiach zamarła.
      — Michael?! — powiedziała słabo z wymalowanych szokiem, a jednocześnie przerażeniem na twarzy.
      — Wy się znacie? — zapytał zdziwiony John. Patrzył na żonę z nieukrywanym niedowierzaniem i z szeroko otwartymi oczami.
      Kobieta zawahała się. Przecież nie mogła powiedzieć, że zdradziła go z mężczyzną, który stał przed nim! Szurając stopami, podeszła do fotela, na który ciężko opadła. Otarła samotną łzę, spływającą po jej policzku i pociągnęła nosem. Spojrzała na męża martwym wzrokiem. Czuła w sercu taką pustkę...
      — Tak jakby — szepnęła i spojrzała na biologicznego ojca córki wzrokiem przepełnionym bojaźnią. Ten tylko uśmiechnął się chytrze.
      — Co mam przez to rozumieć? — zniecierpliwił się John.
      — Usiądź. Pozwól, że wszystko ci opowiem — powiedział z cieniem uśmiechu na twarzy wampir. — Najwyższy czas, byś się dowiedział.
      — Nie! — krzyknęła Emily z przerażeniem. — To znaczy... Michael? Możemy na osobności? — zapytała drżącym głosem dawnego kochanka.
      — Skrywasz coś przeze mną? — Elson popatrzył podejrzliwe na żonę.
      Kobieta poczuła, że robi jej się gorąco. Nabrała łapczywie powietrza. Chciała uciec, bo bardzo się bała. Nawet miała taki zamiar, ale gdy napotkała mordercze spojrzenie Michaela, stchórzyła. Zakryła twarz dłońmi i siłą woli powstrzymywała się, by nie zacząć szlochać. Nawet cicho. Zresztą... Brakowało jej już łez. Wypłakała je po tym, jak dowiedziała się o zaginięciu córki. Nie mogła wciąż ich ronić. Jak na razie miała tylko opuchnięte oczy, co odczuwała, ponieważ czasami stawało się to dokuczliwe. Do tego ją piekły.
      W Johnie zaczął narastać niepokój. Patrzył to na Michaela, to na żonę, która z jego pojawieniem zaczęła zachowywać się dość... dziwnie. Nigdy nie podejrzewałby jej o zdradę. Przecież na ślubie składali sobie przysięgę małżeńską. Nie mogła go oszukać, a tym bardziej zdradzić. Ona taka nie była! Przybrany ojciec Andrei bił się z myślami. Obawiał się najgorszego, choć w głębi serca miał małą nadzieję, że jego podejrzenia nie okażą się trafne.
      Wampir usiadł na drugim fotelu, by mieć oko na domowników. Szczególnie na Emily. Założył nogę na nogę, a dłonie na piersi, by obserwować jej reakcję. Tak naprawdę nie musiał mówić całej prawdy, ale z całego serca chciał, by John cierpiał tak samo, jak on po śmierci swojej ukochanej Amy. Doskonale wiedział, że było jeszcze wiele innych zemst. Dlaczego wybrał tą? Otóż wiązała się z nią pewna rzecz, dzięki której nie tylko mąż jej dawnej kochanki będzie odczuwał ból.
      — Zacznę może od tego, że John pewnie nie powiedział Ci, że zabił człowieka... — zaczął Michael, a kobieta popatrzyła na niego, jak i na męża z niedowierzaniem. — Tak. Wyszłaś za mordercę.
      — To był wypadek! Nie widziałem jej! — warknął zdenerwowany John.
      — Zabiłeś człowieka? — kobieta zapytała przez łzy męża.
      — Tak — szepnął już nieco spokojniej, a w jego głosie dało się wyłapać smutek.
      — Stąd te wyjazdy... — powiedziała cicho Elson, przypominają sobie po dłuższej chwili liczne nieobecności męża, które miały miejsce ponad osiemnaście lat temu. Po raz kolejny dała się nabrać. — Dlaczego o tym mówisz?
      — Widzisz... — na twarzy nadnaturalnego pojawił się brzydki uśmiech. — Postanowiłem się zemścić. Pominę kilka rzeczy, jakie wydarzyły się wcześniej. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie Em?
      Emily zadrżała, gdy Michael zwrócił się do niej zdrobniale. Oczywiście, że pamiętała! Jak mogła zapomnieć? Przecież później spotykała się z nim niemal codziennie pod pretekstem, że idzie do znajomej, gdyż tego jej potrzeba. Utkwiło jej głęboko w pamięci, jak były kochanek obiecał jej wiele rzeczy, których nie spełnił. Gdy zaszła w ciążę, a on odszedł. Tak po prostu. Nie mogła tego znieść i przepłakała przez niego wiele nocy. Czuła się okropnie. Brzydziła się sobą. Dała się zabawić. Wiedziała, że upadła. Żałowała. Żałowała, że rozpoczęła z nim znajomość, ale jeszcze wtedy nie wiedziała, że spotykała się z mężczyzną, któremu jej własny mąż zabił ukochaną. Nieświadomie stała się tylko pionkiem w jego grze.
      — Wyjdź — powiedziała pewnie kobieta. — Wyjdź! — krzyknęła, gdy Michael uśmiechnął się perfidnie.
      — Dlaczego? Twój mąż na pewno będzie chciał się dowiedzieć, co działo się dalej — wampir przechylił głowę na bok.
      — Czy ktoś mi może powiedzieć, co tu się dzieje? — zniecierpliwił się John.
      — Nie wierz mu w nic, co powie! — niespodziewanie krzyknęła do męża kobieta, na co wampir zaśmiał się złośliwie.
      — Otóż twoja żona zdradziła cię — powiedział dobitnie Michael. — Mało tego zaszła w ciążę. Andrea to nie twoje dziecko. Ona jest moją córką.
      — Co?! — wycedził przed zęby Elson.
      — On kłamie! — Emily zaczęła głośno płakać. Nie rozumiała, dlaczego Michael przyszedł dopiero teraz. Po tylu latach. Na co mu to było? Nie powinien przyjść od razu, jak urodziła się Andrea? Albo wcześniej?
      — Spotykałem się z Em, gdy byliście w separacji — ciągnął wampir. — Wspominała, że nie układało się wam. Postanowiłem to wykorzystać, a twoja żona jest taka naiwna, że nie było żadnych problemów. Na początku była to tylko przyjaźń, ale bez trudny udało mi się ją w sobie rozkochać — zaśmiał się donośnie i popatrzył na zapłakaną byłą kochankę z wyższością. Nie wzruszały go jej łzy. — Przespałem się z nią, a ona później zaszła w ciążę.
      — Nie wierzę — John złapał się za głowę. Mimo to w jego głosie było słychać powątpienie. — Dlaczego mówisz to po tylu latach?
      — Interesy... — uśmiechnął się tajemniczo.
      — Jakie interesy? — Elson zmarszczył czoło.
      — To niestety muszę zachować dla siebie — powiedział wampir z udawaną nutką zmartwienia. Nie mógł powiedzieć rodzicom swojej córki o układzie, jaki zawarł osiemnaście lat temu. Wiązał się z tym plan, na jaki musiał się zgodzić, by osiągnąć swój cel. Już tak niewiele brakowało, tyle lat na to czekał...
      — I co ci to dało?! Co ci dało, że powiedziałeś prawdę?! — wydarła się mama Andrei. Wstała ze swojego miejsca i z oczami pełnymi bólu, wpatrywała się w ,,człowieka’’, którego niegdyś uwarzyła za miłość swojego życia.
      John popatrzył na żonę z niedowierzaniem. Miał jeszcze maleńką nadzieję, że to, co przed chwilą powiedział Michael, nie jest prawdą. Słowa kobiety zniszczyły ten płomyk. Poczuł, że się rozpada. Tak bardzo kochał żonę, która była dla niego wszystkim, całym życiem, a ona tak go potraktowała! Zdradziła go! Co z tego, że wtedy im się nie układało? To nie zmieniało faktu, że byli i są do tej pory małżeństwem! Mężczyzna nigdy nie pomyślał, że jego ukochana mogłaby być zdolna do takich rzeczy. Ufał jej całym sercem, a ona... To mu się w głowie nie mieściło! Nie spodziewał się, że kiedyś zostanie tak zraniony przez kobietę, a przede wszystkim przez swoją żonę. Jego świat legł w gruzach. Czy można było wyobrazić sobie coś gorszego od straty dzieci i zdrady żony?
      — Zostawiłeś mnie! Samą! — wciąż krzyczała Emily. Po jej policzkach spływały słone łzy. Nie mogła przyjąć do wiadomości, że kłamstwa wyszły na światło dzienne. — John! Ja... Ja nie chciałam!
      — Nie chciałam?! Czy ty sobie słyszysz, kobieto?! — nakrzyczał na żonę właściciel domu, przez co ona z powrotem usiadła i zakryła twarz dłońmi. — Gdybyś nie chciała, to byś tego nie zrobiła!
      — Ja przepraszam... — szepnęła drżącym głosem.
      — A wsadź sobie gdzieś te swoje przeprosiny! Przez tyle lat mnie oszukiwałaś! Kiedy miałaś zamiar mi to powiedzieć? Dziś?! Za rok?! Dwa?! A może nigdy?! Może zawsze miałem żyć ze świadomością, że Andrea nie jest moją córką?! — wykrzyczał niemal jednym tchem.
      — Ona jest twoją córką! — Em wstała i podeszła do męża, ale ten cofnął się. Brzydził się jej. Tyle razem wycierpieli, a tu nagle dowiedział się tak okrutnej prawdy... — To przecież ty ją wychowałeś! Kochałeś! Troszczyłeś się o nią! Czy jest inne tego świadectwo?! Geny nie mają nic do rzeczy!
      — Mogłaś mnie nie oszukiwać — szepnął, a po jego rozpalonym policzku spłynęła samotna łza.
      Michael uśmiechał się szeroko na widok kłócących się małżonków. Niezauważony wyszedł pewnym krokiem z salonu. Czuł w sercu radość. Wiedział, że John i Emily cierpieli po ,,śmierci’’ Andrei, ale chciał, by czuli się jeszcze gorzej. Szczególnie John. Wiedział, co miało się wydarzyć później i nie było mu żal, tylko ogarniała go jeszcze większa radość. Jeszcze kilka dni i miała się spełnić rzecz, o jakiej marzył tyle lat. Na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech. Zatrzymał się w korytarzu przy wejściu, gdzie jeszcze raz spojrzał do tyłu, po czym wyszedł z domu i głośno zatrzasnął za sobą drzwi. Wziął głęboki wdech. Wyciągnął z kieszeni zdjęcie ukochanej Amy i powiedział czułym głosem:
      — Już niedługo będziemy razem.

      John zaalarmowany dźwiękiem spojrzał w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział Michael. Zmarszczył czoło, ponieważ nie ujrzał osoby, której się spodziewał. Kątem oka spojrzał na zapłakaną żonę. Ścisnęło go w sercu, ale mimo to bez słowa odszedł od niej i poszedł na górę. Do sypialni. Jak zahipnotyzowany krążył po pokoju w poszukiwaniu pewnej rzeczy. Przez jakiś czas nie wiedział, czego chciał. Dopiero kilka minut później zatrzymał się przy szafie, z której wyciągnął dużą, czarną torbę na kółkach. Z westchnieniem zaczął wrzucać do niej swoje ubrania. Nawet ich nie składał, tylko wkładał, byleby były.
      — John! — krzyknęła Emily, kiedy niespodziewanie weszła do sypialni i zastała męża pakującego swoje rzeczy. — Co ty robisz?!
      Mężczyzna nie odpowiedział. Nawet nie raczył choć na sekundę zaszczycić jej spojrzeniem.
      — Wyprowadzasz się? — zapytała ze ściśniętym gardłem, a łzy ponownie spłynęły po jej zapadniętych policzkach.
      Nie odpowiedział. Kobieta znała odpowiedź. John nie chciał opuszczać żony, ale zmuszały go do tego okoliczności. Pragnął pobyć z dala od niej i na spokojnie wszystko sobie przemyśleć. Potrzebował spokoju i chwili wytchnienia. Na myśl przyszedł mu nawet rozwód. Była to za szybka i pewnie zbyt pochopna decyzja, ale z kobietą, która wypłakiwała się koło niego, nic już nie łączyło. Nawet jego miłość do niej zdawała się wygasać. A może to tylko przez te emocje? Był zdenerwowany, a jednocześnie bardzo smutny. Sam już nie wiedział, co robił, co działo się wokół niego. Nie miał pojęcia, czy zdoła wybaczyć Emily zdradę. Przecież był to cios poniżej pasa. Trudno jest zapomnieć o takiej rzeczy. Każde spojrzenie na kobietę przypominało mu o tym, a tak bardzo tego nie chciał.
      — John! — Emily złapała go za ramię, ale ten strącił jej dłoń.
      Mężatka poczuła, jakby ktoś wbił w jej serce sztylet. Czuła się taka samotna, odtrącona... Nie chciała takiego życia. Ta zdrada nie miała wyjść na jaw! To wszystko było nie tak, jak sobie wyobrażała! Miała mieć dom, kochającą rodzinę... Wszystko się układało, dopóki nie popełniła ogromnego błędu. Straciła dwoje dzieci, a przez swoją głupotę dodatkowo męża. Wiedziała, że zrobiła źle. Żałowała, ale już nie mogła cofnąć czasu. Tak się nie dało!
      Elson zamknął torbę, którą zaraz złapał za uchwyt. Wziął do ręki portfel z dokumentami i minął żonę. Zrozpaczona kobieta próbowała zastąpić mu drogę, ale ten się nie dał. Wyminął ją bez najmniejszego trudu. Jedynie patrzenie w jej zapłakane oczy, wyrażające tyle bólu i cierpienia powodowały, że jemu samemu robiło się ciężko na sercu. Zacisnął mocno szczęki i wolnym, aczkolwiek pewnym krokiem wyszedł z pomieszczenia. Od razu gdy zszedł po schodach na dół, wyszedł z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie miał, gdzie pójść, więc postanowił zamieszkać u Sama. Wiedział, że go przyjmie. Jego brat często przebywał poza domem, więc mógł wszystko na spokojnie sobie przemyśleć.
      Zrozpaczona Emily klękła na kolanach na podłodze. Zakryła twarz dłońmi i zaczęła głośno szlochać. Jeszcze nigdy nie czuła w sercu takiego bólu. Miała wrażenie, że coś rozrywa ją od środka. Teraz, kiedy potrzebowała bliskości, została sama. Nie miała do kogo się zwrócić. Bała się samotności, a ona teraz ją spotkała. Nienawidziła siebie. Wiedziała, że to wszystko przez nią, ale nie mogła już cofnąć czasu. Nie było jak temu zaradzić. Pragnęła, by mąż ją zrozumiał, ale ten tylko ją zostawił. Samą. Czuła, że nie da rady. Straciła dwoje dzieci, a teraz jeszcze męża. Winiła się za wszystko, a Michaela zaczęła obwiniać za całe zło, jakie ją spotkało. Kobieta była zrozpaczona.

***
      Na moim czole już dawno pojawiły się krople potu, serce zaczęło mocno bić. Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam, ale nie mogłam otworzyć oczu. Usilnie starałam się to zrobić, ale moje wysiłki szły na marne. Wierciłam się, a podłoga była zimna. To ja nie leżałam na kanapie? Moich uszu dochodziły czyjeś wołania. Nie mogłam ich rozpoznać, ponieważ były gdzieś daleko. Miałam wrażenie, że nie mogły przebić się przez niewidzialną barierę, jaka znajdowała się pomiędzy mną, a nawoływaniami. Zacisnęłam powieki, a dłonie w pięści. Ponownie spróbowałam otworzyć oczy, ale na nic. Jedynie zaczęłam rozpoznawać krzyki, które były kierowane w moją stronę. Wzięłam głęboki wdech i po męczarniach w końcu udało mi się podnieść powieki. Ujrzałam nad sobą twarz Jessici i Nathana. Nathaniel chyba był jeszcze bardziej przerażony, niż jego siostra. Zamrugałam kilkakrotnie oczami i wolno usiadłam, zginając jedną nogę w kolanie. Złapałam się za głowę i starałam uspokoić oddech.
      — To... tylko... sen... — wyszeptałam pomiędzy ciężkimi oddechami.
      — Wydaje mi się, że nie — powiedziała poważnie Jessi. Spojrzałam na nią zdezorientowana.
      — Słyszałem twoje myśli. Wszytko widziałem — dodał Nathan, patrząc na mnie uważnie. Jego twarz przybrała beznamiętny wyraz twarzy.
      — Andra... To wydarzyło się naprawdę — odparła czarownica. W jej oczach pojawił się żal i współczucie.
      — Skąd wiesz? — zapytałam ze ściśniętym gardłem. Wcale nie chciałam, by to się wydarzyło.
      — Zaniepokoiło mnie, że nie mogliśmy Cię obudzić. Nathan zaczął słuchać twoich myśli i wszystko mi powiedział. Zajrzałam w przyszłość twoich rodziców. Michael naprawdę do nich poszedł — zakończyła, posyłając mi smutne spojrzenie.
      — Ale dlaczego to zrobił? — zmarszczyłam czoło.
      Nie rozumiałam tego wszystkiego. Wokół mnie działy się dziwne rzeczy. Pojawił się mój ojciec, który powiedział, że jestem mu potrzebna do jakieś gry. Później nie wiadomo  czemu poszedł do moich rodziców, gdzie wyszło na jaw, że mój tata zabił jego... dziewczynę? Ale dlaczego dopiero po tylu latach wszystko opowiedział? Szukał zemsty, ale czemu wcześniej tego nie zrobił? I co to za chory układ?! Tata będzie cierpiał? Przecież już cierpiał! O co chodziło?!
      — Nie wiem. Jak na razie wszystko pozostaje jedną, wielką tajemnicą — powiedziała ze zmartwieniem Jessica.
      — Mam już tego dość. To wszystko mnie przerasta — odparłam ze smutkiem.
      — Musisz być silna — powiedział Nathan i położył rękę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się krzywo.
      — Mój kochany tatuś mógłby w końcu wszystko powiedzieć — pierwsze słowa wypowiedziałam z sarkazmem.
      — Niedługo wszystko wyjdzie na jaw — czarownica spojrzała na mnie pewnie.
      — Skąd ta pewność? — zapytałam zdziwiona.
      — Tak podejrzewam — wzruszyła ramionami. — Poza tym kiedyś musi to wszystko wyjść na jaw.
      — Racja — zaczęłam bawić się swoimi rękami. — Ale mój ojciec musi mieć w tym jakiś cel.
      — W to nie wątpimy — powiedział poważnie Nathan.
      Westchnęłam ciężko. Poderwałam się z miejsca i nic nie mówiąc, wyszłam na zewnątrz. Nathan i Jessica nawet za mną nie poszli i byłam im wdzięczna. Potrzebowałam spokoju. Zastanawiałam się, co teraz robiła mama. Martwiłam się o nią. To była delikatna i wrażliwa kobieta. To tak jak ja, ale mama była jeszcze bardziej. Po śmierci Theo taka się stała. Wiedziałam, że jak teraz została sama, to mogło coś jej przyjść na myśl. Niekoniecznie coś dobrego. Martwiłam się, że wymyśli coś głupiego, że coś sobie zrobi... Nie zniosłabym, gdyby coś się jej stało.
      Uważałam, że tata postąpił zbyt pochopnie z decyzją o wyprowadzce. Rozumiałam, że został zraniony przez mamę. W końcu zdrada to jedna z najgorszych rzeczy. Do tego dowiedział się, że nie jestem jego córką... Tak naprawdę prawda prędzej, czy później i tak wyszłaby na jaw. Ojciec mimo wszystko powinien być przy mamie. Teraz przeżywała najgorsze chwile swojego życia. Tak ja on... Musieli być razem i się wspierać. Miałam cichą nadzieję, że tata szybko wróci do mamy. Nie chciałbym, by coś się stało...
      A Michael... Nie rozumiałam go. Z tym snem pojawiło się jeszcze więcej tajemnic, które zaczęły mi chodzić po głowie, prosząc się o rozwiązanie. Tylko że ja nie wiedziałam, co mam zrobić. Od czego zacząć? Było tyle niejasnych rzeczy... Tylko od mojego biologicznego ojca mogłam się dowiedzieć, o co tak naprawdę chodziło, ale teraz nie miałam pojęcia, gdzie się znajdował. Czy się jeszcze pojawi? Możliwe. Przecież wspominał o interesie i o tym, że coś niedługo się spełni... Tylko co? Na co czekał tyle lat? Dlaczego ja byłam pionkiem w jakieś grze? To wszystko było... dziwne.
      Bijąc się z myślami poszłam nad rzekę. Usiadłam po turecku przy samym brzegu i wlepiłam wzrok w taflę wody. Ten widok zaczynał mnie dziwnie uspakajać, ale nie potrafił odgonić dręczących mnie myśli. Żałowałam, ale nic nie mogłam na to poradzić. Mogłam jedynie czekać na dzień, w którym to wszystko miało się wyjaśnić. Sądziłam, że szybko to nie nastąpi, ale często się myliłam.
      Zmrużyłam oczy i dałam dłonie na powierzchnie wody. Skupiona po chwili podniosłam je, a woda uniosła się wraz z nimi. Uśmiechnęłam się lekko, ale mimo to byłam zaskoczona. Już sama nie wiedziałam, dlaczego czasami potrafiłam panować nad swoim darem, a czasami nie. Często nawet gdy się skupiałam nie mogłam zrobić z mocą tego, co chciałam. Jedynie gdy się bardzo bałam, to prawie zawsze udawało mi się użyć daru, robiąc przy tym to, co chciałam.
      Zamknęłam w dłoniach wodę, po czym je otworzyłam i oddaliłam od siebie na odległość kilku centymetrów. Bezbarwna ciecz rozciągnęła się wzdłuż i przybrała kształt rulonika. Z lekko rozchylonymi ustami układałam wodę w różne kształty. Raz nawet przybrałam postać konia, co mnie zdziwiło. ,,Zwierzę’’ biegło po tafli wody, aż w końcu po trzech metrach biegu rozprysło się na wszystkie strony, jakby ktoś wpadł do wody. Mimowolnie zaśmiałam się radośnie jak mała dziewczynka. Zdarzyło się, że zaklaskałam w dłonie, ale szybko się opanowałam. Czy możliwe, że takie zjawisko poprawiło mi humor?
      Wstałam z miejsca i zaczęłam iść wzdłuż rzeki. Wpatrywałam się w swoje stopy, które stąpały po zielonej i już dużej trawie, w  której się chowały. Wsłucham się w piękny śpiew ptaków oraz wykrzywiłam usta w leciutkim półuśmiechu. Splotłam dłonie za plecami i podążałam dookoła zamku. Po minięciu kilku minut doszłam do jednego z okien, które było już trochę zniszczone. Minęłabym je, ale usłyszałam szepty  rodzeństwa Hiller. Wiedziałam, że nie ładnie podsłuchiwać, ale moja ciekawość wygrała. Stanęłam bliżej okna, ale w takim miejscu, by nikt mnie nie zauważył.
      — Myślisz, że powinniśmy jej powiedzieć? — zapytała Jessica. Jej głos był jakiś... inny.
      — Nie. Chyba nie. Nie wiadomo, jak to przyjmie — powiedział niepewnie Nathan.
      — Ale to jej matka! — oburzyła się czarownica i byłam pewna, że przybrała minę obrażonego dziecka, ale nie mogłam tego stwierdzić, ponieważ nic nie widziałam.
      — Wiem! Ale pomyśl, co zrobi, jak się dowie! Będzie chciała tam iść! — krzyknął Nathaniel, ale ostatnie zdanie wypowiedział już półgłosem.
      — I co z tego?
      — Nie panuje nad pragnieniem — powiedział śmiertelnie poważnie wampir.
      — Mimo to powinna wiedzieć. Nie możemy trzymać jej w niewiedzy. Nawet nie mamy takiego prawa! — syknęła.
      Usłyszałam kroki. Pewnie podeszła do brata.
      — A skąd wiesz, że to, co zobaczyłaś, wydarzy się naprawdę? — zapytał z powątpieniem Nathan.
      — To przyszłość. Pozatym zawsze się spra...
      — A jeśli będzie inaczej? — przerwał siostrze.
      — Nie ma takiej opcji. To, co się zobaczyło, zawsze się wydarzy. Tak już jest. Przykro mi — powiedziała z wielkim bólem.
      Kucnęłam i oparłam się o ścianę. Nie wiedziałam, o co chodziło. Dlaczego wspominali o mojej matce? Czego nie powinnam była wiedzieć? Miałam źle to przyjąć? Nie dość, że były same tajemnice związane z moim biologicznym ojcem, to jeszcze Jessica i Nathan nie chcieli mi czegoś powiedzieć. Czułam się... oszukana? Myślałam, że o wszystkim będą mi mówić... Przeliczyłam się. A może tak miało być? Ale Jessica upierała się przy tym, by mi powiedzieć. Do tego chodziło o mamę. Co więc ukrywali?
      — Powiemy? — zapytała zniecierpliwiona Jessi.
      — Nie — odpowiedział jej stanowczo wampir.
      — A jeśli nas podsłuchuje i wszystko wie? — warknęła czarownica. — O ile wiem, to dhampirów nie da się wyczuć.
      — Gdyby słyszała, to już by przyleciała — miałam przeczucie, że uśmiechnął się z drwiną.
      — Skąd wiesz? Mogła pobiec gdzieś indziej.
      Zapadła głucha cisza, przez co poczułam się nieco dziwnie. Wzięłam głęboki wdech i zgięłam nogi w kolanie. Oparłam głowę o ścianę zamku i czekałam na dalszy rozwój sytuacji. Siedziałam w milczeniu, choć nie zależało mi, by mnie znaleźli. Domyślałam się, że nie mieli już dalej zamiaru niczego mówić. Może to i nawet dobrze?
      Jak na złość zza chmur wyszło słońce i zaczęło świecić prosto na mnie. Zmrużyłam oczy, ale po minucie zazgrzytałam zębami, ponieważ poczułam znajome pieczenie na skórze. Spojrzałam na dłonie, na których zaczęły pojawiać się rany, które z chwili na chwilę robiły się coraz głębsze. Syknęłam z bólu. Z lekkim ociąganiem wstałam z miejsca i ruszyłam przed siebie. Miałam zamiar znaleźć jakiś cień, ale najbliższy był dopiero za zamkiem. Przyśpieszyłam kroku dopiero wtedy, jak ból stawał się nie do zniesienia.
      — Aua... — jęknęłam, gdy za zakrętem wpadłam na Nathana. Ach to poczucie zderzenia się z zimną skałą...
      — Tu jesteś — zaśmiał się rozbawiony, odsuwając mnie od siebie i patrząc na moją twarz. Skrzywił się, gdy zobaczył, w jakim jestem stanie. — Byłaś na słońcu?
      — I co z tego? — wzruszyłam ramionami i wymknęłam go. Wcześniej musiałam wyrwać się z jego uścisku, gdyż trzymał mnie za ramiona.
      Dumnym krokiem weszłam do zamku, gdzie od razu napotkałam zaniepokojone spojrzenie Jessici. Zacisnęłam mocno szczęki, po czym usiadłam na krześle stojącym przy stole. Założyłam ręce na piersi i zmrużyłam oczy. Przyjrzałam się uważnie rodzeństwu Hiller.
      — Czy możecie mi powiedzieć, co przede mną ukrywacie? — zapytałam wprost.
      Zapanowała głucha cisza. Zaczerpnęłam powietrza i patrzyłam to na Jessicę, to na Nathana. Twarz czarownicy była niezdecydowana, natomiast wampira bez wyrazu. Często mnie to denerwowało, ponieważ nie byłam w stanie odgadnąć, co czuł w danym momencie. Denerwowało mnie to, natomiast z drugiej strony zazdrościłam mu. Nie raz chciałam ukryć swoje emocje, ale jak zawsze nie udawało mi się to. Zgarnęłam zabłąkany kosmyk włosów za ucho i westchnęłam ze zrezygnowaniem.
      — Mam rozumieć, że nie macie zamiaru mi nic mówić? — zadałam retoryczne pytanie.
      Jessi ukradkiem popatrzyła na brata, który tylko pokręcił lekko głową. Wkurzyło mnie to. Wstałam z miejsca i pewnym krokiem podeszłam do niego, po czym nachyliłam nad nim. Zmrużyłam groźnie oczy i wymierzyłam wskazujemy palcem w jego klatkę piersiową.
      — Wspominaliście o mojej matce! — powiedziałam oskarżycielskim tonem. — Masz mi w tej chwili powiedzieć, o co chodzi!
      Nathan wytrzeszczył oczy. Kątem oka widziałam, jak zdezorientowana Jessi mruga oczami, a jej usta układają się w literkę ,,o’’. Mnie również zdziwiło moje zachowanie, ale nic nie mogłam poradzić, że denerwowało mnie, że nic nie wiedziałam. Zdawałam sobie sprawę, że nie mogłam wszystkiego wiedzieć. Pewnie nie wymagałabym odpowiedzi, gdyby nie chodziło o mnie, a co najważniejsze o moją mamę. Chyba miałam prawo dowiedzieć się o wszystkim! Chociaż o tej rzeczy!
      — A jak nie? Nie możesz mnie zmusić — powiedział z rozbawieniem wampir.
      — Dowiem się od Jessici — spojrzałam wymownie na jego siostrę.
      Dziewczyna zagryzła dolną wargę i odwróciła wzrok. Przewróciłam oczami i oburzona ponownie spojrzałam na Nathaniela. Jego spojrzenie wciąż mówiło to samo. Miałam ochotę wyjść, a najlepiej zacząć krzyczeć i wyżyć się na czymś. Zagryzłam dolną wargę i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu tam i z powrotem. Po kilku minutach ponownie stanęłam na przeciwko Nathana. Założyłam ręce na biodrach i mierzyłam go wzrokiem. On mnie również. Już po chwili z trudem powstrzymywałam wybuch śmiechu. Nie potrafiłam długo patrzeć na kogoś, ponieważ zawsze zaczynałam się śmiać. Dlaczego tak się działo? Nie minęła minuta, a parsknęłam głośnym śmiechem.
      — Co? — zapytał zdziwiony.
      — Nic — powiedziałam i machnęłam ręką. — To powiesz mi? — zrobiłam słodką minkę.
      — To na mnie nie działa — wyszczerzył zęby z szerokim uśmiechu.
      Mina mi zrzedła. Teraz to on zaczął się głośno śmiać.
      — No Nathan! — krzyknęłam zniecierpliwiona.
      Założyłam ręce na piersi i wlepiłam wzrok w podłogę. Toczyłam walkę z myślami, ale na nic nie mogłam wpaść. Dopiero po dłuższej chwili do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Był jak dla mnie trochę szalony. Nigdy bym się na to nie odważyła, ale sytuacja tego wymagała. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam bliżej Nathana. Nie wahając się, usiadłam na jego kolanach. Podniósł jedną brew i uważnie obserwował moje poczynania. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się słodko. Oparłam głowę na jego ramieniu i zadrżałam. ,,Czy on zawsze był taki zimny?’’ — pomyślałam. Zaczęłam się bawić jego czarnymi włosami. W głębi serca miałam ochotę pacnąć się w czoło. Nie sądziłam, że kiedyś zrobię z siebie taką idiotkę! Kątem oka obserwowałam, jak Jessica dławi się ze śmiechu. Oczywiście robiła to bezgłośnie, ale jej twarz była cała czerwona. Na wszelki wypadek zakryła sobie dłonią usta. Tak naprawdę to ja też chciałam wybuchnąć śmiechem, ale tym histerycznym. Co ja robiłam?!
      — Powiesz? — mruknęłam mu w ucho. Miałam wrażenie, że bezgłośnie zachichotał. Bawiło go to. Nie dziwiłam mu się, ponieważ na jego miejscu również zachowywałabym się dokładnie tak samo.
      Kąciki ust chłopaka podniosły się. Uśmiechnęłam się, ale szybko przybrałam pokerową twarz. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, gdzie powinno znajdować się serce. Jedną dłonią wciąż bawiłam się jego włosami. Miałam zamiar wsłuchać się w bicie serca wampira, ale nic nie ususzałam. Zmarszczyłam lekko czoło, ale nic nie powiedziałam. Trochę przeraziło mnie to odkrycie.
      — Myślisz, że to wystarczy, byś mnie przekonała? — wampir zaśmiał się rozbawiony. Podskoczyłam, ponieważ usłyszałam jego głos tuż przy uchu.
      — Staram się — warknęłam, a tak naprawdę miałam ochotę zacząć się śmiać z samej siebie. — To co mam zrobić? — jęknęłam.
      Nathan posłał mi całusa, na co Jessi nie wytrzymała i zaczęła się perliście śmiać. Zaskoczona spojrzałam w jej stronę i zobaczyłam, że z jej oczu pociekły łzy. Pokiwałam ze zrozumiem głową. Przeniosłam wzrok na wampira, który w tym samym momencie spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Popatrzyłam na niego pytająco. W jego oczach dostrzegłam znajomy błysk. On coś kombinował. Wiedziałam to! Zaczęłam się denerwować, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Wpatrzyłam się w jego bursztynowe oczy, z których chciałam coś wyczytać, jednak sama nie wiedziałam, co to miało być.
      — Powiesz coś w końcu? — zapytałam podenerwowana.
      — Może buzi? — zastawił się i wskazał na swój policzek.
      Z trudem utrzymałam beznamiętnym wyraz twarzy. Westchnęłam ciężko. Już kiedyś to zrobiłam, więc powtórka z rozrywki nie zaszkodziłaby. Pocałowałam go w policzek i szybko odsunęłam na kilka centymetrów. Uśmiechał się, ale mina mi już zrzedła, kiedy pokazał na swoje usta. Chciałam powiedzieć coś w stylu: ,,Po moim trupie!’’, ale powstrzymałam się. Usłyszałam obok siebie kolejny śmiech czarownicy, ale nie oderwałam wzroku od wampira. Zamiast tego spojrzałam na jego usta. ,,To był szantaż!’’ — przymknęło mi przez myśl. Wmawiałam sobie, że to nic. Cała czerwona na twarzy przybliżyłam się do niego. Zmrużyłam groźnie oczy i spojrzałam w jego oczy, w których tańczyły iskierki... szczęścia. Bez żadnego ,,ale’’ złączyłam ze sobą nasze usta. Dlaczego tak łatwo dałam się zmanipulować? Obiecałam sobie, że jak po tym nic mi nie powie, to go rozszarpię. Naprawdę!

Witam kochani! :3
Hehe. Ale szczerzyłam się, jak pisałam zakończenie xD Hm... Co o tym myślicie? Podobało się Wam? W końcu się pocałowali! ^-^ Taa. Długo na to czekaliście :D
A tak w ogóle... Co myślicie o Michaelu i o jego spotkaniu z rodzicami Andrei? Podejrzewanie, o co może chodzić z tym układem? O co tak naprawdę... Hm. Walczy? O czym marzy...? Jestem ciekawa! W ogóle jakie wrażenie wywarło na Was to spotkanie?
Hehe. Macie jakieś pomysły co do mamy Andrei? :D :D :D
Yyy... No nie wiem, o co mam Was jeszcze zapytać xD
Chciałam poinformować, że dzisiaj wyjeżdżam i przez tydzień mnie nie będzie. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Raczej będzie mało czasu na napisanie go. Jeśli chodzi o Wasze blogi to postaram się być na bieżąco, ale nie obiecuję. W każdym razie... Spodziewajcie się mnie... kiedyś tam xD
Jeszcze dodam, że Ci, którzy czytają http://jedno--slowo.blogspot.com to tam też niech wpadną. Jestem z siebie dumna, bo udało mi się napisać rozdział tu i tam! :D
Jeśli znaleźliście jakieś literówki, to prosiłabym o napisaniu. Najlepiej by było, gdybyście skopiowali fragment z błędem ;)
W takim razie do napisania! Pozdrawiam Was cieplutko i ślę buziaki! Ściskam! ♥ :***

Maggie

67 komentarzy:

  1. Zajmuję sobie miejsce, ale nie wiem kiedy skomentuję:)
    Jeszcze raz dziękuję za wygląd mojego bloga jesteś po prostu aniołem Kocham Cię:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze mam podobne podejrzenia, co koleżanka pode mną dotyczące Michaela
      Nie mów, że mama Andie chce się zabić proszę
      Aaaaaaaaaaa pocałowali się;DDDDD przez cały czas jak to teraz piszę, nie przestaję się szczerzyć;DDDDDD szantaż nie szantaż, ale ewidentnie widać, Andie się Nathanowi podoba. Pamiętaj, że u mnie ja umiem czytać emocje i uczucia, więc ja mam w tym małą wprawę;)
      Tak w ogóle to ja chyba do końca życia będę dziękowała Ci za piękny wystrój mojego bloga;* Jesteś kochana;*
      Ta, co ja jeszcze robię tutaj o tej godzinie? Przecież powinnam już dawno spać, bo jutro tak samo jak ty wyjeżdżam i muszę obudzić się o świecie ech…;/ co zrobisz z uzależnieniem ta słucham w tej chwili Loïca no i jestem tutaj. Tak jestem uzależniona od twojego bloga możesz być z siebie dumna;)
      Także wyjątkowo nie życzę Ci tak dużo weny jak zwykle, tylko życzę Ci udanego wyjazdu, wakacji, no i żebyś wreszcie doczekała się tego mojego rozdziału. Chyba jednak trzeba będzie wysłać Ci go mailem jak skończę, bo jestem przy końcówce, ale nie zdążę go niestety wstawić przed wyjazdem, bo jak zwykle zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, a wiadomo, że pakowanie to długi proces w moim przypadku, no i przez to niestety, bo bardzo żałuję nie udało mi się go dokończyć, a bardzo chciałam go wstawić specjalnie dla Ciebie, ale się nieudało;(((
      Miłych wakacji;)

      Usuń
    2. O jejku. Przeceniasz mnie ( no zaraz się zarumienię xD ). Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci się podoba! :D :D :D Hehe. Z tatą i mamą Andrei już niedługo wszystko wyjdzie. O to się nie martw! Taa. W końcu się pocałowali :3 Haha! Ja jak to pisałam to nie mogłam przestać się szczerzyć ( czy to dziwne, że momentami się z tego śmiałam? xD ). Hehe. Chyba zniosę to dziękowanie xD Jeszcze raz mówię: Nie ma za co! :D To dla mnie sama przyjemność ( dziwię się, że zrobiłam to w ciągu dwóch dni! :3 ) i cieszę się bardzo, że Ci się podoba ♥ Tak! Nawet nie wiesz jak jestem z siebie dumna, że uzależniłaś się od mojego bloga ( a tak w ogóle... miło to słyszeć ^-^ )! :D Hehe. Dziękuję bardzo! Jak chcesz, to wyślij i mailem! Mimo to dziękuję, że starałaś się specjalnie dla mnie ♥ Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  2. Myślę, że on chce użyć And by odzyskać tą laskę. Rozdział genialny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no! Baaardzo ciekawe podejrzenie, ale niestety nie mogę powiedzieć, czy masz rację xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  3. Rozdział fajny chociaż trochę dziwny. Co do mamy Andrei to nie mam pojęcia co się z nią stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Cieszę się, że mimo iż rozdział jest dziwny, podobał Ci się :D A z mamą Andrei to dopiero się stanie xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  4. Matko, ile my tu nagle mamy tajemnic! O.o
    Czy mnie to zszokowało? Skąd. Życie. :D
    Biedny Elson ma takie poczucie winy. I jeszcze dowiedział się o zdradzie Emily. To dla niego okropne przeżycie. Matka Andrei też ma beznadziejną sytuację... Oby tylko nie chciała się zabić! Straciła dzieci... Męża... Brrr!
    Michael kieruje się zemstą, no proszę, jakie to typowe! Jak narazie przewiduję, że czarną magią przywróci swą ukochaną Amy do życia, może poprzez śmierć Andrei? Nie wierzę, że tak mogłoby być! Nie, nie wiem, nieważne. Głupie domysły! >.<
    Ogólnie rozdział, który wiele wyjaśnia i wiele pytań nasuwa. :3
    A później... Matko, to było takie słooodkie!!! Zawsze uważałam, że Nathan coś czuje do Andie, a tu taki nieoczekiwany zwrot! Pocałunek! Choć nieszczery i wymuszony, ale... Może akurat...! Jeeeju! Ale mnie to rajcuje!! :D
    Przyznaj, nie planowałaś tego, pewnie samo się napisało... :D
    To takie pozytywne zakończenie rozdziału, w stosunku do reszty. Pięknie jest. ^^
    Jestem niesamowicie ciekawa co będzie dalej i nie wiem jak wytrzymam bez Ciebie i Twych cudnych pisadeł cały tydzień albo dłużej! Ale nic. Ty masz się dobrze bawić! :3
    Wybacz, że tak krótko, ale to przez natłok informacji. Mój mózg nie wyrabia... xD Wiadomo. WAKACJE!!! <3
    Oceanu weny i sto całusów! :*
    ~Rebb~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję kochana, że już niedługo wszystko się wyjaśni ^-^ Taak. Rodzice Andrei mają podłą sytuację :/ Ej! A dlaczego głupie domysły? xD Zapewniam, że już niedługo wszystko wyjdzie na jaw! :3 Haha! A gdybyś wiedziała, jak ja szczerzyłam się, jak pisałam scenkę z pocałunkiem xD I tak. Nie planowałam tego ( ale tak na serio ). Tak samo jakoś... :D Dziękuję kochana bardzo. Jak nie będę miała zaległości, to w wolnej chwili będę pisała ( tak jak teraz odpowiadam na komentarze ). Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  5. I znów te tajemnice... Masakra xd
    Szkoda mi Elsona - wina i zdrada Emily. No smutne, biedaczek ;;c
    Co do samej Emily to chciałabym zmielić ją w betoniarce :) No szkoda mi Elsona, bardzo szkoda, a ona zamiast go wspierać... makabra. Co do sytuacji matki Andrei, to ja się nie wypowiem; nie wiem co o tym sądzić. Trudne położenie. Ciekawe... Michael chce przywrócić życie Amy za pomocą czarnej magii? Uuuuu... super <3 Tylko żeby się nie stoczył - troszku go lubię...
    Szkoda, że pocałunek Nathana był wymuszony. Wierzę w niego <3 Mój ogier! Hahahahah xddd
    Rozdział nasuwa jeszcze więcej pytań niż poprzedni, ale przetrwam XD

    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam w wolnej chwili cccc;;;

    Weny!
    Hariet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No taak, ale co to za opowiadanie bez tajemnic? xD Zapewniam, że już niedługo wszystko się wyjaśni! :D Jak dalej to wszystko się potoczy, to zobaczysz. Mi też jest szkoda Johna... Hehe. Też lubię Michaela xD Haha! Może pocałunek i był wymuszony, ale był! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  6. AAAAA~ Wreszcie!!! Oni się pocałowali!!! WRESZCIE! I jak tu opanować Caps Lock? Nie chcesz wiedzieć, jak wyglądałam, kiedy czytałam ostatnią scenkę xD na bank wyglądałam komicznie...
    Dobra, lecąc po kolei:
    Jak widzę ojciec Andrei nie leniuchuje... Czyli przyszywany ojciec Andrei - John, nieumyślnie potrącił ukochaną wampira, a teraz jest przez niego nękany... jako tako...
    Czyli coś nam się chyba wyjaśniło. A przynajmniej ja zaczęłam główkować, więc mam jakiś przebłysk. Czyżby ojciec Andrei próbował ożywić swoją ukochaną, wykorzystując do tego celu samą Andreę? Tak mi się to nasunęło...
    No i oczywiście co chciała powiedzieć Jessi? Nathan jej nie pozwala, ale coś czuję, że czarownica wygada tę "tajemnicę". Mam taką nadzieję, bo mnie też korci, żeby ją poznać :P
    A Andrea zaskoczyła mnie niezmiernie! Nathanowi aż iskierki w oczach tańczyły ze szczęścia ^_^ Tak, spodobał mi się ten fragmencik :D się chłopak doczekał. No i oczywiście - musiałaś zakończyć w takim momencie? Musiałaś?! Ja chcę już następny rozdział...
    Pozdrawiam! Morza weny kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! A gdybyś wiedziała, jak ja szczerzyłam się, gdy pisałam tą scenkę ( czy to dziwne, że monetami się śmiałam? xD ) Hehe. Bardzo ciekawe podejrzenia, jednak i tak nic nie powiem ( już niedługo to się wyjaśni! ) :3 Hm... Możliwe, że Jessi się wygada. Muszę się jeszcze zastanowić ;) Cieszę się ogromnie, że podobał Ci się ten fragment :* Taa. Niestety musiałam zakończyć w tym momencie xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  7. Ojciec Andrei chce się zemścić. Ciekawe czemu teraz a nie te 18 lat temu.
    Ciekawe czemu Emily chciała dalej ukrywać zdradę jak to dawno już się wydało.
    No i co chce takiego zrobić że Jessi nie chce tego powiedzieć Andrei. Może się zabić? Bo w końcu depresję po zaginieciu Theo miała to teraz może wrócić, bo straciła córkę i maź odszedł.
    No i ciekawa końcówka. Nie myślałam, że Andrea i Nathan się kiedyś pocałują. No i że Andrea się tak zgodziła na to. Może kiedyś coś będzie z tego :d.

    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo się przekonasz, dlaczego ojciec Andrei chce się zemścić dopiero teraz :D A z jej mamą to już niedługo wyjdzie ;) Hehe. Ja nie planowałam tej scenki na koniec. Tak jakoś samo wyszło xD Ale gdybyś wiedziała, jak szczerzyłam się, gdy to pisałam xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  8. O jejku, ale dużo tajemnic się zrobiło! :D
    Bardzo zastanawia mnie ojciec Andrei.
    Ale szczerze mówiąc, dobrze, że Andrea i Nathan w końcu się pocałowali. Może jednak coś... :D
    Cudny rozdział! Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Buziaki! :*
    Zapraszam kochana również do siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dużo tajemnic, ale wszystko się wyjaśni :D Hehe. Pocałowali się w końcu, choć nie planowałam tego xD Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  9. Witaj :D Świetny rozdział! jak mówią powyżej faktycznie trochę tajemniczo się zrobiło. Nie no ten początek jak dramat romantyczny. Zdrada, dziecko z innym a prawda wychodzi na jaw po kilku latach. Kto by pomyślał że matka Andrei taka będzie. Świetnie napisałaś jak się załamała i rozczula nad sobą i dobrze jej tak zawiniła niech cierpi. Kurczę tylko co ten ojciec jej kombinuje bardzo ciekawe.
    Haha nie mogę faktycznie czytając końcówkę z tym pocałunkiem i jak się Jessika śmiała, od wyobrażania sobie tego cieszyłam mordkę do laptopa jak głupia :D No ale pocałowali się, jest super! Bardzo mi się podoba.
    No i będę ciut wredna znalazłam mały błędzik z czego Ci wyżej nie wychwycili go.

    "-Chcesz zemsty? Dlaczego dopiero teraz? - Elson nie ukrywał zdzwonienia"
    Tu chyba powinno być "zdziwienia" mam rację? Tzn. tak mi się wydaje.

    Więcej nic nie znalazłam, to chyba dobrze. Rozdział wyszedł perfekto.
    Pozdrawiam z całuskami :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Jak na razie jest dużo tajemnic ( i będą się pojawiały... ), ale wszystko się wyjaśni :D Cieszę się, że według Ciebie dobrze opisałam, jak mama Andrei się załamała xD Haha! A gdybyś wiedziała, jak ja szczerzyłam się ( a monetami śmiałam ), jak pisałam scenkę z pocałunkiem :3 Oj tam wredna! Cieszę się ogromnie, że znalazłaś ten błąd ( jak Ty to robisz? Bo ja tak nie umiem... :/ ). Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! Jeszcze raz dziękuje! :***

      Usuń
  10. O mój boże!!! Oni sie pocałowali! Zrobili to! Ja bym na miejscu Andrei dziwnie bym sie czuła, gdybym miała pocałowac chłopaka, a jego siostra stoi obok i sie smieje z nas. Ale ja to ja, a ona to ona :)) XD
    Zaciekawił mnie ten sen. Nie no, serio co Michael knuje?! I ciekawe co stanie sie matce Andrei. Świetnie opisałaś jej uczucia , gdy sie załamała, jak John dowiedział sie o zdradzie.
    Dopiero teraz to mowie, ale zawsze wyobrażałam sobie Jessi, jako jakąś rudą dziewczyne z kreconymi włosami, i tak raczej zostanie :D
    Zastanawia mnie to, czy Andrea i Nathan beda razem. Tak, prawda? Powiedz, że tak :)) Wszystko na to wskazuje.
    Żegnam, dziekuje jeszcze raz za zwiastun i zycze weny,
    Lost in Life- Zagubiona w życiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że Ci się podobało! :D Hehe. I ja też dziwnie bym się czuła xD A już niedługo dowiesz się, jak to wszystko będzie! :D Hm. Ja od początku wyobrażałam sobie Jessi inaczej, ale każdy ma swoją wizję :* Hm. Jeśli chodzi o Nathana i Andreę to na razie nie mam zamiaru robić z nich pary xD I za zwiastun nie dziękuj ^-^ I dziękuję za pochwały ^.^ Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  11. Końcówka oczywiście najlepsza! Co do mamy Andrei to myślę, że coś sobie mogła zrobić. Mam nadzieję, że wszystkie tajemnice wkrótce ujrzą światło dzienne. Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! A gdybyś wiedziała, jak ja szczerzyłam się, jak to pisałam xD Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba :* A co z mamą Andrei, to już niedługo się przekonasz. Tak samo wszystkie tajemnice wyjdą na jaw :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  12. Bardzo podobał mi się ten początkowy fragment, w którym występowała matka i ojcowie Andrei. Był utrzymany w klimacie grozy, tajemnicy i wielkiego cierpienia, a to sprawiło, że przemknęłam przez niego bardzo szybko. No i wydaje się już jasne, dlaczego Andrea w ogóle przyszła na świat i co to miało na celu. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że rozegrasz to w ten sposób! Andrea miała być zemstą za zmarłą bliską osobę Michaela? Świetny pomysł:D Ale przerażające jest to ile ten facet ma w sobie podłości... Żeby tak zaplanować zrujnowanie komuś życia to trzeba być prawdziwą kanalią.
    Jedyne co mi się nie podobało to dziecinne zachowanie Andrei. Sytuacja jest poważna, nikomu nie chciałoby się śmiać na jej miejscu, matka cierpi w samotności, ojciec się załamał, wszystko ogólnie jest do bani, a ona się chichra tylko dlatego, że popatrzyła chwilę na Nathana. Dobra, w normalnej sytuacji takie rzeczy się zdarzają. Ale nie podczas takich poważnych problemów. Dorośnij Andrea!

    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromne, że podobał Ci się fragment na początku :D Hm. Szczerze powiedziawszy to Andrea nie tylko z tego powodu przyszła na świat. Już niedługo to wyjdzie :3 Cieszę się, że pomysł Ci się podoba ^-^ No tak. Trochę przerażające, ale to Michael xD Hehe. No co poradzisz? To Andrea xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  13. Uuuuu Nathan i Andrea....kocham ♡♡♡ co do matki dziewczyny...czyżby chciała popełnić samobójstwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Gdybyś wiedziała, jak szczerzyłam się, gdy pisałam tą scenkę xD A co będzie z mamą Andrei, to już niedługo się przekonasz ^.^ Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  14. Żyję! :3
    Oba rozdziały mi się podobały, jak zwykle. Scena z rodzicami Andrei była dość dołująca, aczkolwiek... "którego niegdyś uwarzyła za miłość swojego życia." w tym miejscu śmiechłam.
    No nareszcie się pocałowali!!! Już myślałam, że się nie doczekam! Co z tego, że było to tylko, by wyciągnąć od Nathana informacje. Czytałam końcówkę z uśmiechem na ustach. :3
    Zastanawiam się, czy częścią planu ojca Andrei nie jest przywrócenie Amy do żywych... Jednak to wydaje mi się zbyt pospolite. >.< (Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ewentualnie władzę nad światem. :3)
    A matka Andrei może postanowiła się zabić? Tak mi przyszło na myśl, ale w sumie to nie wiem. Kiepska jestem w domysłach. :<
    Weny życzę i liczę na więcej szczerych, długich i romantycznych pocałunków! ♥ (Walki też mogą być. ♥)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! :3 Hehe. No tak. Trochę zabawny ten fragment, jak tak się na to spojrzy xD O! A gdybyś wiedziała, jak ja szczerzyłam się, jak pisałam scenkę z pocałunkiem! ^-^ A jaki jest plan Michaela ( i nie tylko jego ) to już niedługo się dowiesz ;) Hm... Czy romantyczne chwilę będą, to jeszcze nie wiem, ale walki na pewno :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  15. Przepraszam za to opóźnienie z mojej strony, ale ostatnio naprawdę ciężko jest mi się ze wszystkim wyrobić, jak to bywa u mnie w wakacje :) Z góry też uprzedzam, że ten komentarz będzie dosyć marny, bo nazbierało mi się zaległości, a czasu coraz mniej. Zapracowany Wampir, taaa :D
    Ogromnie podobała mi się ta scenka z mamą, ojcem i przybranym ojcem Andrei. Nie dość, że wyszła ci znakomicie, to jeszcze była tak przesycona emocjami ze strony każdego z bohaterów, że czytałam ją z zapartym tchem. Uwielbiam ojca Andie, choć jest draniem. Przecież ja draniów właśnie zazwyczaj lubię ^-^ Ale teraz już wiem, dlaczego pojawienie się dziewczyny nie było bez celu. To była zemsta, choć ja sądzę, że on ma jeszcze jakieś inne, poważniejsze plany. Poza tym nigdy nie spodziewałabym się, że za sprawą Johna zginął jakiś człowiek. Był spanikowany, a kobieta była w złym stanie, to zrozumiałe, ale przynajmniej powinien spróbować ją uratować. Teraz spotkała go za to kara, teraz musi cierpieć. Mama Andrei też zachowała się okropnie wobec męża. Nie dotrzymała wierności, zaszła w ciążę z innym, ukrywała to przez tyle lat. Przynajmniej teraz żałuje. Chciałabym, żeby John jej wybaczył, choć to naprawdę jest dla niego ciężkie, ale myślę, że razem lepiej mogliby przetrwać tragedię, która ich spotkała.
    Skoro to nie był sen, to może wizja? Może w jakiś sposób została wywołana przez ojca Andrei lub przez tę wiedźmę, która z nim współpracuje? Nie mam pojęcia, ale nie sądzę, żeby to było bez celu.
    Nathan szantażysta, hah :) Nie mam pojęcia, co on i Jessi mogą skrywać, ale podejrzewam, że to może być istotne w całej sprawie. Muszę przyznać, że podobał mi się ten pomysł ze skradnięciem całusa, był bardzo cwany :D Mam jednak nadzieję, że ten ohydny szantażysta spełni swoją obietnicę i powie Andrei, o co chodzi ;) Lubię go, no, ale wolę Erica, ty wiesz. Wciąż żywię nikłe nadzieje, że to z nim zwiąże się Andie. Ale bym się ucieszyła ^-^ Oni pasują do siebie mimo tej inności, no kurczę, żądam Andie i Erica :D
    Jeszcze raz przepraszam za taki marny komentarz, pozdrawiam, czekam na kolejny rozdział i życzę mnóstwa weny oraz udanych wakacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! :3 No ja też mimo iż są wakacje, czasami nie mam czasu, a zaległości się zbierają. Czasami kilka ( czytaj: więcej niż 10 ) osób w ten sam dzień wstawi rozdział xD Cieszę się ogromnie, że podobała Ci się scenka na początku. Starałam się i muszę powiedzieć, że polubiłam pisanie z perspektywy trzecioosobowej ( później nie mogłam się przestawić xD ) :D No tak. Może biologiczny tata Andrei jest draniem, ale... już niedługo wyjaśni się, dlaczego to wszystko robi. I tak. Andrea nie tylko z tego powodu przyszła na świat. Hehe xD Aaaach. Tak bardzo lubisz Erica, że w kolejnym rozdziale specjalnie dla Ciebie go umieszczę, a raczej... już umieściłam. Mam już ¼ rozdziału? xD Jeszcze raz dziękuję kochana. Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  16. Jak widać narobiłam sobie małych zaległości. Niemniej jednak już jestem i mam za sobą nie jeden, a aż dwa rozdziały. Hmmm.... Muszę przyznać, że całkiem sporo się w nich działo. To pojawienie się ojca Andrei... Mam wrażenie, że ono przynosi nam rozwiązanie wielu zagadek. Na przykład jest już całkowicie jasne, że nie kochał on matki dziewczyny. Zastanawia mnie jednak ta jego tajemnicza ukochana, którą przejechał John. Trochę absurdalne wydaje mi się jej nagłe pojawienie na drodze. Ale nie mam pojęcia skąd się tam wzięła, więc nie będę tego oceniać. W końcu mogła być ku temu jakaś konkretna przyczyna. W poprzednim rozdziale zainteresowała mnie też postać Hildy. Wydaje mi się, że nie wspomniałaś o niej od tak i jeszcze usłyszymy o tej czarownicy. Tym bardziej, że jest całkiem ciekawa... Według mnie przynajmniej :)
    Zastanawia mnie, co też ma się stać z matką Andrei. Biorąc pod uwagę zachowanie rodzeństwa, w czasie gdy dziewczyna podsłuchiwała ich niepełną rozmowę, można odnieść wrażenie, że to coś poważnego. Kiedy jednak przeszło się do dalszej części tekstu, zostało ono całkowicie zatarte. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ta dwójka tak chichotała i miała taki ubaw z zachowania bohaterki, gdyby na przykład jej matka miała zginąć. To byłoby chore. Powstrzymam się jednak przed oceną ich osobowości, to momentu, jak dowiem się o co chodzi. Gdyby jednak chodziło o śmierć, czy poważny wypadek osoby, która może i w komiczny sposób próbowałaby wyłudzić ode mnie tę informację, nie potrafiłabym się śmiać. No cóż chyba nie mam osobowości psychopatki... Hah ^^ Ale to tylko takie moje przemyślenia.
    Cóż mi teraz pozostaje? Czekam na ciąg dalszy i życzę weny. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Teraz co nieco powoli będzie się wyjaśniało ;) Heh. O Hildzie jeszcze sporo będzie. O to się nie martw :D A z mamą Andrei jak i z jej ojcem wszystko wyjdzie na jaw. Już niedługo, ponieważ najbliższe rozdziały będą się skupiały tylko i wyłącznie na tym. Mam nadzieję, że zaskoczę Was pewną rzeczą :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  17. To chyba pierwszy rozdział pisany z innej perspektywy niż ta Andrei i może to dziwne, ale mnie się wydaje, że wyszło ci o wiele lepiej, ale to może wina czasu, w końcu bloga prowadzić już długo więc musiałaś się rozwinąć, bo w końcu tylko idioci stoją w miejscu.
    A więc Michael się mścił, nie popieram go, ale umiem zrozumieć. W końcu ten facet (Jon) zabił jego kobietę, a więc on uwiódł jego żonę, z drugiej strony żona sama sobie winna, bo gdyby nie chciała to by nie zdradziła. Zwykła kurwa i tyle, ale mąż też nie był z nią szczery, tak więc jak dla mnie to fikcyjne małżeństwo, a nie oparte na szacunku, miłości i zaufaniu.
    Co do Andrei i Nathana - ja jestem na nie, choć już wiem, że zamierzasz z nich zrobić papużki nierozłączki i wielce zakochanych. Moim zdaniem oni zupełnie do siebie nie pasują, bo się nie uzupełniają. Są tak samo nieodpowiedzialni i infantylni.

    Pozdrawiam:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :D No fakt. Bloga już trochę prowadzę i rzeczywiście zdążyłam się rozwinąć. Mam zamiar jeszcze bardziej :3 Heh. Hm. Może to trochę pomieszane, ale czemu Michael tak postąpił, to już niedługo się wyjaśni ;) Hehe. Powiem Ci ( i pewnie Cię zaskoczę ), ale nie mam zamiaru robić z Andrei i Nathana pary. Może kiedyś chciałam, ale już dawno zmieniłam zdanie (: Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  18. Hejo laska :* wreszcie jestem :D Wybacz mi kolejną zwłokę ;/
    No ale rozdział WOW, po protu WOW, bo nie mam słów, odjęło mi zdolność mowy!Tego się nie spodziewałam :0 Genialnie mnie zaskoczyłaś, dziewczyno :) Te intrygi jej ojca - MISTRZOSTWO!! Ubóstwiam Cię za to!!
    Matka Andrei została teraz całkiem sama... Popełniła błąd w przeszłości, okay zgadzam się, no ale jest tylko człowiekiem, a przecież pomyłki to ludzka monotonność. Niech mąż jej da drugą szansę. Z jednej strony powinno się nienawidzić ojca Andrei, ale z drugiej on tyle wnosi do całej akcji, ma jakąś tajemnice, ma taki specyficzny typ bycia.
    No zobaczymy co będzie dalej :D
    A te ostatnie linijki, oj działo się a działo :* Mówiąc ściśle kocham Cię za to laska :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie kochana, że Ci się podobało i że udało mi się Ciebie zaskoczyć :D Hehe. To dopiero początek intryg taty Andrei. Jest jeszcze coś xD Hm. No zobaczymy, jak to będzie z mamą Andrei. Nie tak łatwo jest wybaczyć zdradę :/ Heh. Gdybyś wiedziała, jak szczerzyłam się, gdy pisałam scenkę na koniec xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  19. Jejku, kolejne tajemnice i kolejne niezakończone sprawy. I ten sen, naprawdę dziwny. Andrea tyle już przeszła, ale i tak ma kolejne problemy. Historia jej rodziców jest bardzo interesująca, jestem bardzo ciekawa co Nathan i Jessica ukrywają na temat jej matki.
    Przepraszam, że tak późno, ale już wszystko nadrobiłam i czekam na kolejny :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wie, wiem, ale zapewniam, że już niedługo wszystko się wyjaśni :D Hm... Zdradzę, że Andrea będzie miała jeszcze więcej problemów xD Cieszę się, że podobał Ci się fragment z rodzicami ^-^ Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  20. Szczerze mówiąc nie pomyślałam, że coś równie "ludzkiego" mogło przydarzyć się Michaelowi. Choć na początku myślałam, że mówiąc "Amy" ma na myśli matkę Andrei. Moja wyobraźnia zadziałała i już widziałam milion różnych wersji, tego, czemu musiał ją opuścić. Uśmiechnęłam się szeroko, ale gdy tylko John rozpoznał gościa, moja mina musiała przypominać tą Andrei, gdy widzi coś dziwnego.
    Wielkie oczy i otwarte usta.
    Można my stwierdzić, że wręcz z namaszczeniem czytałam cały ten fragment. Coś niesamowitego! Masz prawdziwy talent do pisania w tym stylu!
    Wow... John był w więzieniu.
    Andrea jest córką wampira i była wychowywana przez kryminalistę!
    Z takim życiorysem, jak nic dostanie dobrą posadę xD
    Czyli rodzice Andrei znów przeżywają zaginięcie kolejnego dziecka, a teraz na dodatek. Michael (do którego mam mieszane emocje) postanowił ich jeszcze bardziej pogrążyć. Zaskoczyło mnie najbardziej chyba to, że rodzice Andrei naprawdę się kochają.
    Czytając o małżeństwie przekonałam się, że nie jestem do nich stworzona.
    Wole być bezpłodnym wilkołakiem...
    Najbardziej zaskoczyło mnie przebudzenie Andrei i fakt, że jej się to wszystko śniło! Ogólnie aż dwa razy przeczytałam ten fragment, dla pewności. To włączyło mój czerwony alarm. Zwłaszcza, gdy zakończyłaś na fragmencie, że Em (mama Andrei) jest sama w domu. Ja już wszystko widzę w czarnych kolorach, a jednocześnie wydaje mi się, że to może zmarła Em pokazuje swojej córce ostatnie chwile swego życia?
    Bo tylko taka myśli mi przyszła do głowy...
    Później ten konik na wodzie - słooodki!
    Sekret! Ja jeszcze nigdy nie posunęłam się do tego stopnia. Jednak w wykonaniu Andrei to było naprawdę coś! Krótki był ten buziak... myślałam, że Nathaniel jakoś wykorzysta tą sytuację na swoją korzyść.
    Nie ma to, jak przerwać na najbardziej mrożącej w krew żyłach sytuacji!
    Naprawdę! Teraz z niecierpliwieniem będę oczekiwać kolejnego rozdziału!
    Rozdział niewiarygodnie genialny, przecudowny, bajeczny, fantastyczny, feeryczny, niezwykły i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że udało mi się Ciebie zaskoczyć ( o to też chodziło xD ) :D Hehe. Chyba zacznę pisać z perspektywy trzecioosobowej xD Hm... Emily nie umarła. Jak narazie jest jeszcze żywą ;) Haha! Gdybyś wiedziała, jak ja szczerzyłam się, jak pisałam fragment z pocałunkiem xD A rozdział powinien się jeszcze pojawić dzisiaj. Będę kończyła pisać :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  21. Cudo, cudo, cudo <33
    Jej! Ja to naprawdę mam szczęście do opowiadań :) Po prostu genialne, uwielbiam! Przypadkowo odkryłam Twojego bloga i zaczęłam trochę czytać, no i tak czytam, czytam i nie mogę się oderwać. Genialne, a zwłaszcza moment pocałunku - he he he Nathan! Nie łaaadnie ;D ! Nie mogę uwierzyć, że John był w więzieniu, a Andrea jest córką Michaela OMG dramat, romans, tajemnica - normalnie Trudne sprawy xd Dziwnie współczuję Emily, moim zdaniem każdy popełnia błędy.
    Mam nadzieję, że Nathan i Andrea będą razem :D
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że spodobały Ci się moje wypociny! Mam nadzieję, że pozostaniesz na dłużej :P Hehe. Nawet nie wiesz jak szczerzyłam się, jak pisałam scenkę z pocałunkiem xD Hehe. No tak. Te sławne Trudne sprawy xD A czy będą razem, to zobaczymy. Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  22. Witam!
    Ja jak zwykle spóźniona, ale ostatni tydzień spędziłam u Dziadków na wsi, więc internetów byłam pozbawiona. :c
    Komentuję więc!
    Czytam to Twoje opowiadanie i coraz bardziej niedowierzam. xd Z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie coraz bardziej i tylko siedzę przed laptopem z wytrzeszczonymi gałami. :D
    Nic nie zapowiadało takich zdarzeń! W ogóle cofając się ciut dalej nic nie zapowiadało, że przyszywany ojciec Andrei jest przyszywany. A jej biologiczny ojciec nie jest przyszywany, a przyszywany odegrał w jej życiu większą rolę. xd
    O matko, jak cokolwiek zrozumiesz z mojego bełkotu to wręczę Ci Nobla. :D
    Przepraszam, ale to wszystko wina pogody. Rano świeciło słonko, potem zaczęło padać i zerwał się wiatr, potem świeciło słonko, potem znowu padało, niedawno była burza, a potem się rozpogodziło i teraz jest druga burza. Ja z reguły na takie twórcze pogody reaguje lekkim rozkojarzeniem, bo ciśnienie skacze i mało co ogarniam. xd
    Ale! Wracając do tego, po co tutaj przybywam.
    Chociaż nie lubię Michaela, irytuje mnie, jak nie wiem co, jest mi go szkoda. :C Współczuje mu, że w tak okrutny sposób stracił ukochaną kobietę. Jak mówią zemsta jest słodka, ale szkoda też rodziny Andrei. Teraz wszystko się rozpadnie. :C A w ogóle to mama dziewczyny za Święta to nie jest. -.-
    Cóż, mam nadzieję, że Andrei uda się jakoś wszystko naprawić. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :*
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię zaskakuję! Już niedługo wszystko się wyjaśni :D Hehe. Dawaj mi Nobla. Zrozumiałam, co miałaś na myśli xD Oo. U mnie taka sama pogoda. Zimno, dreszcz, słońce, chłodno, burza ( raz 3 razy krążyła i nie przyszła ( w jeden dzień ) ), skwar nie do wytrzymania, zimno itd, itd., itd... No wiesz. O Michaelu jeszcze nie wiesz wszystkiego :D A rozdział będzie jeszcze dzisiaj :P Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  23. Kochana Magdusiu! Serdecznie Cię przepraszam, że komentuję dopiero teraz! Na mailach zadręczałam Cię kiedy next a ja nawet tego nie przeczytałam. Oczywiście już nadrobiłam szkodę i jestem ciekawa jak wszystkie się dalej potoczy. Podczas naszych rozmów wspomniałaś, ze będzie się dużo działo, to jeszcze bardziej mnie nakręca do odświeżania Twojego bloga w oczekiwaniu na opowiadanie numer 27 :) Andrea coraz bardziej mnie zadziwia, jestem ciekawa jak daleko zdoła się jeszcze posunąć ;)

    Czekam na kontynuację i serdecznie pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj! Ja cieszę się kochana, że już jesteś :*** Haha! No będzie się duuużo działo i jak się teraz okazało, będzie więcej emocji, niż myślałam xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  24. No nareszcie Xdd. Kiedy to czytałam to uśmiechałam się jak głupia :D. Co do mamy Andrei to może jest wiedźmą... albo nie oj no nie wiem... W każdym bądź razie czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie! :D Hehe. A jak ja szczerzyłam się, jak pisałam! xD Co będzie z mamą Andrei, to się przekonasz. Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  25. Hejka! Wybacz, że dopiero teraz, ale wiesz - była na wyjeździe xD
    Kurde no - jak ja kocham ojca (tego... prawdziwego) Andrei! Czy powinnam się bać? Widzę w nim coś z siebie xD O cholercia.... Cóż... Bywa xD Dobra, bo pisze bez sensu.
    To będzie bardziej sensowne - kocham Cię! Kocham Cię, bo oni się pocałowali! Co tam, że to obył szantaż... Kocham Cię! xD Ja pragnę więcej takich zakończeń xD
    No ok, jednak słońce mi uderzyło w mózg...
    Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę miłego wypoczynku i weny!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Też go lubię ( baaardzo! ) ♥ Hehe. Jak się szczerzyłam, jak pisałam zakończenie... ^-^ Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  26. Doleciałam w końcu do ciebie! Już "tupałam z nogi na nogę" żeby wejść na Nathana!
    Mówiłam już że go kocham? Po prostu wielbię go jak Boga!
    Co do snu, objawienia, widzenia przyszłości hah xD To powiem że mnie zaskoczyłaś, najpierw nie ogarnełam co się dzieje, a później odetchnęłam z ulgą ze to sen, po czym rozłozyłaś mnie na łopatki pisząc że to się wydarzyło. No tak zaskakiwać, to chyba tylko Ty umiesz!

    Uwielbiam jak Nathan przekomarza się z An. Po prostu to uwielbiam. Mogłabym czytać to w kółko, jak sobie dogryzają.

    Czekam na kolejny, mam nadzieję że na następny wpadnę bez opóźnień!

    Kocham, wielbię, ślę wenę i czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham Nathana ( jest mój! ♥ ) :D Cieszę się, że Cię zaskoczyłam. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz! :3 Cieszę się, że podoba Ci się, jak Nathan i Andrea się przekomarzają ^.^ A kolejny rozdział będzie jeszcze dzisiaj :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  27. Hejka! :)
    Wybacz kochana, nie wiem jakim cudem, ale umknął mi ten rozdział. Jeszcze raz przepraszam za takie opóźnienie.
    Początek cudowny <3 (nie tylko początek, ale od tego zacznijmy :D). Opisałaś to tak profesjonalnie i nadałaś taki klimat. Na początku nie wiedziałam, o co chodzi z ta kursywą. Myślałam, że to się dzieje naprawdę, Kurczę no prawie ryczałam :/ Szkoda mi bardzo tej mamy Andrei, że taki los ją czeka. To prawda, że zdradziła, ale w końcu każdy popełnia błędy. A teraz, kiedy będzie potrzebowała wsparcia, zostanie zupełnie sama. Hmm, może do tej pory jeszcze da się coś zrobić, żeby zmienić ta przepowiednię? Chociaż pewnie nie...
    Wyłapałam "jeszcze bardziej namieszać w życiu znienawidzonego przez siebie mężczyźnie" chyba powinno być mężczyzny ;)
    Hmm, ciekawe, co Nathan i Jessi ukrywają. Czyżby mama Andrei była na cos chora, jakąś nieuleczalną chorobę?
    Heheh na koniec też się uśmiechnęłam. Jak tak można, no?! To szantaż!! :D Andrea nie powinna się tak dać zmanipulować. Ale mimo wszystko to było słodkie... <3 I reakcja Jessi bezcenne :D
    Czekam na następny i weny życzę :*
    Ściskam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że udało mi się Ciebie zaskoczyć i wywołać takie emocje ^-^ Dziękuję za wyłapanie błędu! :* A co będzie z mamą Andrei, to już niedługo :D Hehe. Gdybyś wiedziała jak szczerzyłam się, jak pisałam scenkę na koniec xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  28. Pocałowała go! Nie sądziłam, że to zrobi... Rozdział cudny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że Ci się podobał! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  29. Ja wiem, ja wiem co robi Michael! Zakłada sektę! (Sorki, za dużo programów detektywistycznych… Opanuję to, jakem Salazar!) No. To ten… W MORDĘ JEŻA NIETOPERZA, NATHAN, JAK ŚMIESZ MNIE ZDRADZAĆ Z ANDREĄ?! A JA CIĘ MIAŁAM ZA PRZYJACIÓŁKĘ, ANDIE! TY NIEDOBRA, OKROPNA, HAPSTRYKOWATA I NIEKOLEŻEŃSKA! No. To to by było na tyle.

    Pozdrawiam i życzę weny i miłych wakacji,
    Emelia

    Ps. Miło mi cię poznać, Emily. To zaszczyt być, w pewnym sensie, matką jednego z bohaterów mojego ulubionego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Sekta nie. Niestety xD Och! Przepraszam Cię w imieniu Nathana! I Andrei! Nie wiedzieli! I ja nie wiedziałam! :P Dziękuję bardzo kochana! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  30. Dobra, teraz, to już naprawdę jestem skołowana i nie mam pojęcia, co mam myśleć! Jeśli plany Michaela nie dotyczą tylko Andrei, a także jej matki i przybranego ojca, to nic nie rozumiem! Chociaż w sumie jedno rozumiem: Michael chce zemsty za śmierć swojej dziewczyny (bo to była jego dziewczyna, prawda?), za której śmierć odpowiedzialny jest John. A jemu zależy na córce i żonie (mimo wszystko) i myślę, że MIchael wykorzysta je do zemsty na mężczyźnie. Ale nadal nie wiem, w jaki dokładnie sposób to zrobi...
    A jeśli chodzi o fakt, że Nathan i Jessi ukrywają coś przed Andreą to obawiam się, że jeśli to usłyszy, to nie będzie zachwycona... W innym przypadku przecież by przed nią tego nie ukrywali!
    Aaa, no i końcowa scena! Chwilami to Andrea wydaje mi się naprawdę głupiutka (wybacz, ale tak właśnie sądzę)! No bo chyba nie myślała, że jak zrobi do Nathana ładne oczka i da mu buzi w policzek niczym siedmiolatka, to on od razu wyjawi jej taką tajemnicę! Ale pomińmy, po prostu ich zachowanie czasami mnie śmieszy xD
    Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystkie pytania odpowiedzi pojawiają się w kolejnych rozdziałach. O to się nie martw :D Racja. Andrea nie byłaby zachwycona xD Haha! Żebyś wiedziała, że Andie jest głupiutka :P Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  31. Przybywam! Znów na szarym końcu, no ale jestem :D (muszę ograniczyć używanie ,,no" :x)
    Na początek, witam Cię kochana :* Już zabieram się do czytania ^^
    Aj! Mam naganę dla Michaela! Jak okrutny wampir może zdradzać swoje intencje? : O Niech nie zdradza! Niech wypruje flaczki z okropnej żony, która zdradziła Johna, a później np podeśle coś co należało do Andie xD Chociaż po tym czego dowiedział się John, mała Andie chyba nie będzie już dla niego zbyt wiele znaczyła. W końcu... to NIE jest jego córka! Nie ma obowiązku się nią interesować i przejmować :x W każdym razie Michael powinien być bardziej mroczny <3
    Andie całowała się z Hitlerem :D pogratulować :P A to ich droczenie się z nią, było nieco dziecinne... to logiczne że ich podsłuchiwała! A skoro już się części dowiedziała, to mogliby powiedzieć resztę :x
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się kochana, że już jesteś :3 Hm... No nie wiem, czy Michael będzie bardziej mroczny. No zobaczy się, ale nie zabraknie takich osób ;) A dla Johna Andrea na pewno wciąż będzie coś znaczyła, bo przecież ją wychowywał. Hehe. No wiadomo, że zachowują się dziecinnie xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  32. ...mam ochotę dać po głowie Andrei. No dziewczyno! Sprzedajesz buziaki za informacje? E....nie no proszę cię Andreo... łatwo dała się zmanipulować. Widać bardzo pragnęła pocałować Nathana skoro bez problemu całuje go i to w usta. Fuj XD haha
    I jeszcze te próby flirtu z nim. Trochę mi nie pasuje zachowanie Nathana na początku opowiadania, gdzie był jak zimny drań, a teraz jest taki casanova. Nie, proszę...
    Jestem już trochę zmęczona, ale znalazłam chyba dwie literówki. Jedna to "ususzałam", a druga to "Andra". Nie wiem, może tak odmienia się też jej imię, a jak nie to znaczy, że to literówka XD
    Dobra, lecę czytać dalej. Jeszcze mam dwa rozdziały przed sobą :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Początek bardzo mi się podobał. Motyw zemsty jak najbardziej też. W ogóle podoba mi się zachowanie Michaela, to bez wątpienia zły bohater, ale ma jaja, styl, swoją podłość i jest konsekwentny.
    Matce Andrei nie umiem współczuć, choć sama nie wiem co zrobiłabym na jej miejscu. Ja bym nie zdradziła męża, ale jeśli już, to czy powiedziałabym mu w twarz, ze wychowuje obce dziecko? Chyba nie, ale to ze względu na to dziecko, a nie na siebie. Nie chciałabym by nieswoje traktował inaczej niż to swoje. Mam wrażenie, że matka Andrei postąpiła tak z innego powodu, ona była egoistyczna i nie zależało jej tak na córce jak na sobie i tym jakimi uczuciami darzył ją mąż.
    Andrea i Nathan mnie męczą gdy są razem, to ich chichotanie, szarpaniny, przepychanki, jakby mieli po dwanaście lat... Masakra.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Hejo!

    Coraz bardziej nie rozumiem wydarzeń. Mhm, czyli to są aktualne wydarzenia, a nie "wspomnienia" dawnych wydarzeń? Sama używam kursywy do wspominek, więc się pomyliłam. xD

    Aham, ojciec Andrei kochał jakąś tam babę, którą potrącił John, a matka Andrei to kim dla niego była? Nienawidzę takich typów, którzy wykorzystują ludzi, jak zabawki i odstawiają na bok. W takim razie i tą babą pewnie się bawił i za wcześnie zabawkę mu odebrano, więc jest zły, ojej.

    Też nie rozumiem, czemu akurat teraz jest ta idealna pora na zemstę? Po co tyle czekać, skoro mógł go zabić od razu, po wypadku? To nie ma sensu.

    Sama matka Andrei nie lepsza, zdradziła sobie męża, gdy ten poszedł do więzienia, bo czemu nie? Trzeba korzystać z życia! Ale jakim cudem wmówiła Johnowi, że Andrea to jego dziecko, skoro od dwóch lat siedział wtedy w pierdlu, a nie wyszedłby tak szybko za wypadek ze skutkiem śmiertelnym? Nie czaję tego.

    Co kurwa? Jakim cudem nie wiedziała, że wyszła za mordercę, skoro to było 18 lat temu, Andrea ma 16 i starszego brata również miała. To niemożliwe, żeby sprzedał jej kit, że pojechał sobie na kilkuletnie wakacje i ma na niego zaczekać. Jechać z nim nie mogła, bo potrzebował samotności. To dopiero nie ma sensu. XD Wiedziałaby o tym, jako najbliższa rodzina. Nie brzmi to jak absurd? Co? jakie niby wyjazdy? Z więzienia by go nie wypuścili, więc to nierealne.

    Co do matki Andrei - nic do niej nie mam, nawet szacunku. Zdrada to zdrada i nie wiem, jak ładnie by to "gówno" ubrać w opakowanie słów i tak będzie śmierdziało. Zdradziła to niech konsekwencje ponosi, panna dupodajka. Hę? Jak to miał nadzieję, że to co powiedział wampir jest kłamstwem, skoro przed chwilą Emily to potwierdziła?

    No nie mów, że tu ingerować można nawet w życie pozagrobowe i Michael planuje ją wskrzesić? Nie, tylko nie to.

    No według mnie, Emily zasłużyła na to, co ją spotkało i to nie tylko wina Michaela, ona z własnej woli wepchała mu się do wyra. Niby jak mąż miałby ją zrozumieć? Zdrady nie da się zrozumieć i wybaczyć, to najgorsze zło, jakie można wyrządzić moim zdaniem. A tfu na niewiernych partnerów. A ja się z Andreą nie zgadzam, matka zasłużyła na wszystko, co najgorsze i popieram Johna, że się wyprowadził. Nie ma obowiązku współczuć tej, która zniszczyła doszczętnie ich więzi.

    Andrea sama nie chciała mówić o wszystkim rodzeństwu, ale w drugą stronę to już nie działa, jej wszystkie informacje się po prostu należą, jak psu buda? xD

    Cóż, zakładam, że jej matka chce popełnić samobójstwo, a może i nawet pociągnąć za sobą męża przez własną głupotę i egoizm?

    Co do warunków Nathana - już raczej jestem za stara, żeby do mnie to trafiało, ale gdybym była młodsza, raczej bym zareagowała pozytywnie, jak ty, gdy go pisałaś. :P Teraz tak bez emocji.

    Ogólnie rozdział był dla mnie nie do końca zrozumiały, jakby pogubiłam się w wydarzeniach, które dla mnie nie miały sensu. xD Nie chcę też tym komentarzem cię obrazić, kochana! Po prostu coraz częściej chwytają się mnie durne żarciki i próbuję je wpleść w komentarz, żeby nie wyszedł jako zbyt poważny. :P Poza tym czytało mi się go dość szybko i przyjemnie. Jestem ciekawa, co wydarzy się w kolejnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwagi:
      "Wiał chłodny wiatr, a do tego siąpił deszcz" - lepiej brzmi "padał"
      "Odłożyli rzecz na swoje miejsce i zaczął rozglądać się dookoła" - raczej "odłożył", bo zrobiła to jedna osoba
      "...namieszać w życiu znienawidzonego przez siebie mężczyźnie" - a nie "znienawidzonemu przez siebie mężczyźnie"
      " Bał się ją do ruszyć" - "do" jest zbędne
      "Na początku była to tylko przyjaźń, ale bez trudny..." - chyba "bez trudu"
      "...którego niegdyś uwarzyła za miłość swojego życia" - powinno być "uważała za"
      "...która wypłakiwała się koło niego, nic już nie łączyło" - raczej "nic już go nie łączyło"
      "Raz nawet przybrałam postać konia, co mnie zdziwiło" - chyba "przybrała", bo chodzi o wodę, a nie Andreę
      "Pozatym zawsze się spra.." - "poza tym"
      "— I co z tego? — wzruszyłam ramionami i wymknęłam go" - chyba "wyminęłam go"
      "— To na mnie nie działa — wyszczerzył zęby z szerokim uśmiechu" - chyba "w szerokim"
      ",,To był szantaż!’’ — przymknęło mi przez myśl" - raczej "przemknęło"

      Pozdrawiam cieplutko,
      Lex May

      Usuń