poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 25

      Ze zmarszczonym czołem wpatrywałam się w zmartwioną, a jednocześnie zaciekawioną twarz czarownicy. Mój wzrok był nieprzytomny i obca mi osoba mogłaby pomyśleć, że jestem chora. A ja tylko zastanawiałam się, czy mam powiedzieć o zdjęciu. Nie miałam pewności, czy wciąż tam było, a wystarczyło mi, że w oczach Nathana już od dawna byłam skończoną idiotką. On mi nie wierzył. Tylko Jessica, ale... czy czasem nie kłamała? Nie miałam pewności. Znałam ją tylko dzień. Nie więcej. Ona mogła tylko udawać, a to zdjęcie było po prostu dziwne.
      — Andrea! — Jessi pomachała mi dłonią przed oczami. — Ziemia do ciebie! Gdzie wywędrowałaś?
      Uśmiechnęłam się krzywo i przechyliłam głowę na bok. Jeszcze przed chwilę wpatrywałam się w czarownicę, by później wyminąć ją i usiąść w swoim miejscu na kanapie. Założyłam ręce na piersi i wlepiłam wzrok w podłogę.
      — Zachowujesz się dziwnie — stwierdziła Hiller i usiadła obok mnie.
      — Dlaczego? — na mojej twarzy pojawił się grymas.
      — Jesteś przestraszona. Jeszcze jakiś czas temu byłaś uśmiechnięta — przypomniała i spojrzała na mnie uważnie. — Co z tobą?
      — Nic — wysiliłam się na uśmiech.
      Siostra Nathana wciąż bacznie mnie obserwowała. Czułam się... nieswojo. Do tego to mnie drażniło. Nie znosiłam, gdy ktoś uporczywie się we mnie wpatrywał w celu wyciągnięcia czegoś ode mnie. Często to się udawało, bo nie mogłam tego znieść, ale postanowiła, że nie tym razem. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam w przeciwną stronę niż tą, po której siedziała dziewczyna. Miałam nadzieję, że to mi pomoże, ale wciąż czułam na sobie jej wzrok. Westchnęłam.
      — Masz zamiar tak nade mną czuwać? — fuknęłam.
      — Możliwe — uśmiechnęła się ciepło.
      Przewróciłam oczami. Ta czarownica była denerwująca! Spojrzałam błagalnie na Nathana, który już zdążył pozbyć się swojego sweterka, ale tylko się zaśmiał. Wykrzywiłam usta w krzywym uśmiechu i z miną dziecka, które nie dostało obiecanej zabawki, wstałam z kanapy i poszłam do korytarza. W to samo miejsce, gdzie wcześniej siedziałam. Zdjęcia nie było, natomiast za mną stała Jessica.
      — Ty mi nie dasz spokoju — powiedziałam zmęczonym głosem.
      — Nie — odpowiedziała bez chwili zastanowienia.
      Spojrzałam na nią wilkiem. Zastanawiałam się nad miejscem, gdzie mogłabym pobyć sama, ale nie byłam w stu procentach pewna, czy to będzie możliwe. Gdy Jessica odwróciła się, cichutko poszłam na schody, które prowadziły na na wieżę. Szybko przebiegłam przeze schody i w ułamku sekundy byłam na miejscu. Zadowolona uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na zewnątrz. Otuliło mnie zimne powietrze, a wiatr zaczął się bezkarnie bawić moimi włosami. Obróciłam się wokół własnej osi. Wzięłam głęboki wdech. Moje płuca wypełniło chłodne powietrze. Kucnęłam i oparłam się o ścianę wieży. Naciągnęłam golf po sam nos, a w rękawach ukryłam dłonie. Sweterek Jessici jednak na coś się przydał. Było mi ciepło, gdyby nie on, to pewnie marzłabym.
      Podmuch zimnego wiatru przyprawił mnie o dreszcze, które przebiegły po moich plecach. Zaczęłam chuchać w dłonie, by zrobiły się cieplejsze. Pogoda dzisiaj była wyjątkowo paskudna. Nie dość, że było zimno, to jeszcze wiał chłodny wiatr. Wstałam z kucek i odwróciłam się w stronę lasu. Spojrzałam na zielone drzewa, które bez słońca wyglądały mrocznie. Nawet śpiew ptaków ucichł, co wydawało mi się dziwne. Słyszałam tylko pojedyncze ćwierkanie ptaków. W momencie, kiedy zamrugałam oczami, bo wiatr niestety niósł ze sobą piasek, zauważyłam w głębi lasu postać. Wystraszona cofnęłam się do tyłu o kilka kroków. Przetarłam wierzchem dłoni oczy, gdyż wydawało mi się, że miałam jakieś omamy. Gdy ponownie zerknęłam w to samo miejsce, nikogo nie było. Jedynie w wietrze tańczyły zielone liście. Ze mną naprawdę było coś nie tak.
      Jeszcze jeden, ostatni raz spojrzałam tam, gdzie wcześniej i weszłam do zamku. Uśmiechnęłam się, kiedy w pomieszczeniu okazało się być cieplej. Powolnym krokiem zeszłam po schodach na sam dół i skierowałam się do salonu. Na początku zawahałam się, ale tam poszłam. Rozejrzałam się dookoła. Nathana nie było, natomiast czarownica siedziała w fotelu — była taka drobna, że z ledwością ją dostrzegłam — i za pomocą swoich czarów wciąż coś wyczarowywała.
      — A Nathan gdzie? — podeszłam do niej.
      — Poszedł na polowanie —powiedziała, nie przerywając swojej czynności.
      Usiadłam na podłodze przed nią. Wpatrzyłam się w jej dłonie, które wciąż coś czarowały. Na mojej twarzy odbiło się zdziwienie, kiedy z mgły powstał błękitny motyl i zaczął lecieć w moją stronę. Krążył wokół mojej głowy, aż w końcu powrócił do Jessi. Czarownica zamknęła go w swoich dłoniach. Zmrużyła oczy i coś szepnęła, jednak mimo swojego bardzo dobrego słuchu nie mogłam niczego zrozumieć. Dziewczyna otworzyła ręce, a z nich wyleciało kilka, a nawet kilkanaście motyli w kolorach tęczy. Z moich ust wydobył się okrzyk zachwytu. Z szerokim uśmiechem na twarzy wpatrywałam się z niecodzienne zjawisko. Na moment byłam... szczęśliwa. Moje serce przyspieszyło. Gdy motyle rozpłynęły się w powietrzu, poczułam smutek.
      — To było... — nie dokończyłam, bo nie potrafiłam dobrać odpowiednych słów.
      — Piękne? Urocze? — zaśmiała się czarownica.
      Pokiwałam głową i uśmiechnęłam lekko. Jeszcze długo nie mogłam zapomnieć o cudnym zjawisku! Spojrzałam na twarz Jessi. Wyczytałam z niej szczęście i szczerość. Od niej samej biła radość, a ja mimo to miałam wrażenie, że coś w głębi serca ukrywa. Nic na to nie wskazywało, ale byłam przekonana, że coś jest na rzeczy, skoro zjawiła się od tak. Przecież to trochę dziwne, że znikąd się pojawiła.
      Wbiłam wzrok w swoje splecione dłonie. Zaczęłam się nimi bawić, marszcząc przy tym czoło. Miałam tyle pytań, a na żadne nie było odpowiedzi. Dręczyło mnie nagłe pojawienie się czarownicy, która była siostrą Nathana, zdjęcie, przez które bałam się coraz bardziej, dziwny sen... Do tego musiałam opuścić rodzinę i przyjaciół dla ich bezpieczeństwa. Byłam potworem i nie czułam się dobrze z tą myślą.
      — Zjedz — Jessica podała mi talerz z kanapkami. Kiedy ona to zrobiła?!
      — Nie jestem głodna — bąknęłam i popatrzyłam na dziewczynę. Jej niebiesko-zielone oczy wciąż się uśmiechały. — Dlaczego tutaj przyszłaś?
      Na twarzy Jessi momentalnie pojawił się... smutek? Bardzo zdziwiło mnie to odkrycie. Zmrużyłam oczy i zaczęłam jej się badawczo przyglądać. Jej usta wykrzywiły się w grymasie, a oczy straciły na moment blask i miałam wrażenie, że się zaszkliły, ale czarownica gwałtownie zamrugała oczami i nie mogłam dokładnie tego stwierdzić. Czy ona była smutna?
      — Już mówiłam. Chciałam poznać Nathana, dopóki... — nie dokończyła, a w jej głosie wyłapałam żal. Dziewczyna wydawała się być taka bezsilna.
      — Dopóki co? — zapytałam zdziwiona jej zachowaniem.
      — Nie ważne — powiedziała cicho i uśmiechnęła blado.
      — Zachowujesz się dziwnie — stwierdziłam i popatrzyłam na nią uważnie. Zaskoczona otworzyłam buzię, ponieważ wcześniej Jessica powiedziała to samo do mnie.
      — Tobie też to się zdarza — mruknęła.
      — Ty coś ukrywasz — powiedziałam wprost.
      — Co? — przyjrzała mi się podejrzliwie.
      — A skąd mam to wiedzieć? — zniecierpliwiłam się.
      — Skoro nie wiesz, to dlaczego mnie o to podejrzewasz? — popatrzyła na mnie z politowaniem.
      — Wciąż kręcisz.
      — Wydaje ci się — zaprzeczyła i dla potwierdzenia swoich słów uśmiechnęła się ciepło.
      Postanowiłam jak na razie dać sobie spokój z czarownicą. Uznałam, że nic od niej nie wyciągnę. Nie rozumiałam tylko, dlaczego zrobiła się smutna? Przecież ja tylko zapytałam się jej, dlaczego przyszła... To było bardzo dziwne. Może coś ją trapiło? Ale co?
      — Andrea — usłyszałam cichy głos czarownicy. — Ja naprawdę jestem tutaj w dobrej wierze. Nie przyszłam po to, by coś wam zrobić. Uwierz mi.
      — Aha — powiedziałam z sarkazmem.
      Usłyszałam, jak Jessica westchnęła. Odwróciłam się do niej tyłem i spojrzałam na okno, przez które przedostawały się słabe promienie słońca. Kąciki moich ust uniosły się lekko. Na pewien moment zamknęłam oczy i wsłuchałam się w cichy śpiew ptaków, który dochodził z lasu. Gdy usłyszałam szuranie czegoś o podłogę, podniosłam powieki i odwróciłam się. Jessica stała i wzruszyła ramionami, gdy napotkała moje pytające spojrzenie. Podniosłam jedną brew. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i wyszła z pokoju na zewnątrz. Zrezygnowana usiadłam na podłodze i zaczęłam bawić się swoimi dłońmi. Nie minęła minuta, a usłyszałam przerażony krzyk Jessici.
      — Andrea! Nie!
      Wystraszona podskoczyłam na miejscu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz siostry Nathana przepełnioną strachem. Wyglądała, jakby właśnie zobaczyła ducha. Już miałam coś powiedzieć, kiedy obraz zaczął się zmieniać. Zamarłam, a serce zaczęło mi bić tak szybko i mocno, że miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Ze strachem obserwowałam, jak ściany i meble znikają, a ich miejsce zajmuje ciemny las. Widziałam jedynie konary drzew i cienie, które rzucały. Jedynie dzięki księżycowi byłam w stanie coś dostrzec. Mimo iż miałam na sobie sweterek od Jessi, zrobiło mi się bardzo zimno. Skuliłam się i z szeroko otwartymi oczami wbiłam wzrok w punkt przed sobą, a mianowicie krzaki. Poczułam się dokładnie, jak w tamtym śnie. Bałam się.
      — To jakieś żarty — powiedziałam z rozpaczą w głosie.
      Drgnęłam, kiedy w krzakach zaczęło się coś ruszać. Gdybym była w podeszłym wieku to padłabym na zawał. Zaczęłam się trząść, a w duchu modliłam się, by to wszystko tak jak poprzednio okazało się być tylko głupim snem. Przełknęłam głośno ślinę i uszczypnęłam w rękę. Na moje nieszczęście niestety zabolało. Jęknęłam cicho. Rozpaczliwie rozejrzałam się dokoła w nadziei, że znajdę drogę ucieczki. Zobaczyłam kontury dróżki. Uśmiechnęłam się blado, po czym poderwałam na równe nogi i zaczęłam biec w nieznane. Chciałam znaleźć się najdalej od tego miejsca, ale nie miałam pojęcia, gdzie mam biec i czy w ogóle z powrotem znajdę się w zamku. Koło głowy coś mi przeleciało. Prawdopodobnie jakiś ptak. Wzdrygnęłam się, ponieważ był bliski zetknięcia się ze mną. Z trudem powstrzymałam pisk. Mój oddech stał się przyspieszony. Starałam się równomiernie oddychać. Co chwila zerkałam na boki, ale widoki przyprawiały mnie o strach i dreszcze. Było ciemno, a momentami miałam wrażenie, że widziałam czyjeś duże ślepia utkwione właśnie we mnie. Moja wyobraźnia zaczynała mnie przerażać! Przez ostatnie dni bardzo się rozwinęła. W pewnym momencie potknęłam się o wystający korzeń drzewa i upadłam. Przeklęłam głośno.
      — Nie ładnie jak na dziewczynkę — usłyszałam nieznany mi głos, ale miałam wrażenie, że należał do wampira ze snu.
      Mimowolnie krzyknęłam, ale z zaskoczenia, lecz szybko zakryłam sobie dłonią usta tak, że zrobiłam się czerwona na twarzy. Wstałam z ziemi i zaczęłam biec w kierunku, co poprzednio. Nie miałam pojęcia, co chciałam przez to osiągnąć. Na pewno nie dostałabym się z powrotem do zamku. Biegłam ile sił w nogach, nie zważając na cierniste chaszcze, które mnie raniły. Nie czułam nawet bólu, choć niektóre rany były dość głębokie. Wiedziałam, że po chwili znikną, więc nie przejmowałam się nimi. Po kilku minutach zatrzymałam się. Zmęczona usiadłam koło jednego z masywnych drzew i z przerażeniem stwierdziłam, że zawędrowałam jeszcze głębiej w las. Miałam ochotę się zabić. Moje szeroko otwarte oczy uważnie wypatrywały wroga, ale jak na razie nikogo nie widziałam. Mimo to wciąż byłam zlękniona.
      Zza chmur wyszedł księżyc i troszeczkę rozjaśnił miejsce, w którym się znajdowałam. Wzięłam trzy głębokie wdechy, by się uspokoić, ale nie podziałało. Zacisnęłam wargi w prostą linkę. Moich uszu doszedł głośny trzask złamanej gałęzi. Od razu powędrowałam wzrokiem w odpowiednią stronę. Zobaczyłam postać, ale bałam się spojrzeć na jej twarz. Co ze mną się działo?!
      — Dlaczego uciekałaś? — odezwał się mężczyzna. Po plecach przeszły mnie ciarki.
      — Bo... — zaczęłam drżącym głosem, ale nie byłam w stanie dokończyć.
      Nie wiedząc jakim cudem i dlaczego, rzuciłam w nieznajomego swoim ogniem, który nie wiadomo kiedy wyczarowałam i zaczęłam uciekać. Za sobą usłyszałam jeszcze jego krzyk przepełniony bólem. Czy tylko w czasie niebezpieczeństwa potrafiłam na tyle się skupić, by używać swój dar bez żadnych większych konsekwencji? Chciałam znaleźć ścieżkę, która prowadziłaby w przeciwnym kierunku niż biegłam, ale żadnej takiej nie było. Miałam ochotę zniknąć i pojawić się, jak to wszystko się zakończy. Nawet nie oglądałam się za siebie, ale biegłam z zamkniętymi oczami. Mój instynkt umożliwiał mi wymijanie drzew, nie widząc ich. Podniosłam powieki dopiero wtedy, gdy na drodze jak z ziemi wyrósł mi ten sam mężczyzna, co wcześniej spotkałam. Zatrzymałam się zaledwie kilka centymetrów od niego. Od jego twarzy! Na nogach jak z galarety zrobiłam krok w tył.
      — Nie ładnie tak atakować ojca — powiedział niezadowolony i wbił we mnie swój lodowaty wzrok.
      Z trudem przełknęłam ślinę i spojrzałam w jego oczy. W moje oczy. Nasze były identyczne. Ten sam kolor... To po nim miałam. W realu wyglądały inaczej, niż na zdjęciu. To... To był mój ojciec. Biologiczny tata...
      — Coś sobie myślała? — zapytał ostro.
      Mimowolnie ponownie cofnęłam się o krok, przez co upadłam na ziemię. Znowu. ,,Co za niezdara ze mnie!’’ — krzyknęłam na siebie w myślach. Cała drżałam ze strachu, choć wolałam, by było to z zimna. Na twarzy ojca zagościł cyniczny uśmiech, a jego oczy patrzyły na mnie z wyższością. Wyobrażałam go sobie inaczej. Nasze spotkanie miało być inne! Nigdy nie sądziłam, że można spotkać się z biologicznym ojcem w takich okolicznościach. W takim miejscu, jakim był ciemny las. Do tego było bardzo zimno, a lęk we mnie wciąż rósł. Tata na zdjęciu nie wyglądał tak groźnie. Jego twarz była taka niewinna, a teraz przerażająca. Samo jego spojrzenie powodowało, że ogarniał mnie strach. To tak nie miało być!
      — Przepraszam — usłyszałam jego głos, ale był inny. Taki spokojny i kojący. — Uniosłem się, ale zaatakowałaś mnie.
      — Prze... Przepraszam — wydukałam drżącym głosem. — To... To ja... nie powinnam.
      Przełknęłam z dużym trudem ślinę. Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w mężczyznę. Dopiero po jakimś czasie odważyłam podnieść się z miejsca. Ukradkiem otrzepałam ubranie z ziemi. Cofnęłam się o krok i założyłam ręce na piersi. Nie wiedziałam, co miałam zrobić. Czułam się nieswojo. Nigdy nie myślałam, co będzie, jeśli spotkam swojego biologicznego ojca. Zawsze byłam pewna, że to John jest moim tatą. Spędziłam z nim tyle czasu, a po siedemnastu latach dowiedziałam się o bolesnej prawdzie. To był cios poniżej pasa.
      — Nie bój się — powiedział Michael. Znałam jego imię, bo mama mi je mówiła.
      Ojciec uśmiechnął się lekko i zrobił krok w moją stronę, a ja do tyłu.
      — Dlaczego tutaj jestem? — zapytałam ze ściśniętym gardłem.
      — By nikt nam nie przeszkadzał. Szczególnie ta mała wiedźma — powiedział jadowicie, aż się wzdrygnęłam.
      — Jessica? — zapytałam zdziwiona, a moje usta ułożyli się w idealną literę ,,o’’. Mężczyzna pokiwał głową. — Dlaczego akurat ona?
      — A dlaczego ty jesteś taka ciekawa? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
      — Po kimś to muszę mieć — bąknęłam.
      — Po matce. Była strasznie upierdliwa — mruknął z niezadowoleniem.
      — Nie kochałeś jej? — zapytałam cicho, widząc nienawiść w jego oczach.
      Michael zaśmiał się głośno. Poczułam się nie dość, że głupio, jakbym strzeliła jakąś gafę, to jeszcze taka mała. Jak mała dziewczynka z dwoma warkoczykami i lalką w ręce. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wydawało się być głupie, że nie kochał mamy, skoro z nią był, ale pozostawało pytanie: Dlaczego ją zostawił, gdy ta zaszła w ciążę? Bał się? Raczej nie, ponieważ był wampirem. Poza tym... Do spłodzenia dhampira jest potrzebna czarna magia. Michael musiał mieć jakiś w tym cel, skoro się urodziłam. Ale jaki?
      — Zadajesz za dużo pytać moja droga — powiedział czytając mi w myślach i posłał mi chłodne spojrzenie.
      — Bo to wszystko jest bez sensu, nie uważasz? Mama zaszła w ciążę, a do tego jest potrzebna jakaś czarna magia, którą znają jedynie najpotężniejsze z czarownic. Później ty bez słowa ją zostawiasz nie patrząc, jakie mogą być później tego konsekwencje i zjawiasz się dopiero po siedemnastu latach i wcale nie okazujesz wobec mnie żadnej sympatii, a kilka godzin przed spotkaniem mnie straszysz! Nawet nie zapytałaś, co słychać u mamy?! Jak sobie z tym wszystkim poradziła?!
      — Andrea, ucisz się — powiedział stanowczo.
      — Nie! — krzyknęłam. — Zjawiasz się tak nagle i czego ty oczekujesz? Że rzucę ci się na szyję? Pojawiasz się bez powodu! Do tego to zdjęcie... O co z nim chodzi? Co to ma być? Nie można go zniszczyć! Za każdym razem odnawia się!
      — Andrea! — warknął, a mnie przeszły ciarki. — Skończ to biadolenie!
      — Bo? — zmrużyłam oczy.
      — Za dużo gadasz — warknął. Jego oczy zrobiły się krwisto czerwone. Z wymalowanym przerażeniem na twarzy cofnęłam się o kilka kroków.
      — Chociaż powiedz mi, o co chodziło z tym zdjęciem? — burknęłam i zmrużyłam oczy.
      Michel zaśmiał się donośnie.
      — Jak podejrzewasz, była do tego potrzebna czarna magia. Tak się składa, że wszedłem w układ z pewną czarownicą... — przerwał, a mi na myśl przyszła Jessica. Ojciec ponownie się zaśmiał. — Nie, nie. To nie ta twoja wiedźma. Jest za mało uzdolniona — uśmiechnął się z pogardą. — Ale nie o tym. Ze zdjęciem chodzi o to, że zostało ono zaczarowane. Za nic nie można go zniszczyć, a osoba, która dotknęła je jako pierwsza, zostaje z nim... złączona. Elementy układanki.
      — I po co to? —oburzyłam się.
      — Początek zabawy — jego oczy zrobiły się jeszcze bardziej krwisto czerwone. Zadrżałam.
      — Jakiej zabawy? — pisnęłam z przerażeniem.
      — Niedługo się przekonasz — zaśmiał się złowrogo.
      Poczułam, że miałam nogi są jak z galarety. Moje włosy ze strachu stanęły na głowie. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Uciekać? A może pozostać i wciąż patrzeć w oczy tego szaleńca? Każda z tych opcji wydawała się okropna. Gdybym uciekła, to szybko by mnie dogonił. W końcu był wampirem, a ja nim tylko w połowie. Natomiast patrzeć na niego nie uśmiechało mi się. Bałam się go... Bardzo...
      — A... A dlaczego tutaj przyszedłeś? — jęknęłam.
      — Mam interes — uśmiechnął się tajemniczo.
      Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam niepewnie w bok. Przystanęłam niecierpliwie z nogi na nogę.
      — Jaki? — zapytałam cicho.
      — Dołącz do mnie — powiedział wprost.
      Gwałtownie zamrugałam oczami. Nie mogłam uwierzyć jego słowom. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego! Wydawało mi się, że coś źle usłyszałam, ale oczy ojca patrzyły na mnie wyczekująco. W pierwszym odruchu miałam ochotę dać mu siarczysty policzek. Co on sobie wyobrażał?! Pojawił się i od razu zadaje mi pytanie: ,,Czy dołączysz do mnie?!’’ Wydawało mi się, że niżej nie można było upaść. Popatrzyłam na niego z politowaniem, po czym zaczęłam się śmiać jak nierównoważoną psychicznie wariatka. Mój śmiech przypominał ten histeryczny, a nie miałam tego w planie. W moich oczach pojawiły się łzy złości.
      — Żartujesz?! — popatrzyłam na niego z politowaniem.
      — Nie. Dołącz do mnie — powtórzył, ale tym razem śmiertelnie poważnie.
      — Niby dlaczego? — zmarszczyłam czoło. — Co ci to da? I tak nie nadrobisz tych wszystkich lat!
      — Przydasz mi się.
      Moja mina musiała być komiczna. Nieznana mi osoba parsknęłaby głośnym śmiechem, gdyby mnie taką zobaczyła. Moje oczy były szeroko otwarte i wyglądały jak dwa duże spodki. Usta natomiast gdyby mogły, to jak w animowanych bajkach dosięgłyby ziemi. Stałam nieruchomo i z niedowierzaniem wpatrywałam się w biologicznego ojca. Co chwila mrugałam oczami, ponieważ nie byłam w stanie uwierzyć w jego słowa. Czy on uważał mnie za jakąś... rzecz? To było nie do pomyślenia! Może to śmieszne, ale poczułam się zraniona. Jeszcze nikt tak do mnie nie powiedział.
      — Co? — wydobyło się z moich ust. — Czy ja dobrze usłyszałam? Przydam ci się?! Za kogo ty mnie masz?! — wydarłam się na całe gardło zapominając, że przecież bałam się go. Cały strach nagle mnie opuścił.
      — Andrea, Andrea, Andrea. Najpierw się uspokój — powiedział spokojnie.
      — Po tym co mi powiedziałeś mam być spokojna?! No chyba śnisz! — zaśmiałam się panicznie.
      W oczach ojca pojawił się niebezpieczny błysk. Miałam ochotę wziąć nogi za pas i uciekać najdalej, gdzie tylko się dało. Był jednak problem. Nie miałam pojęcia, gdzie byłam, czy w ogóle było stąd jakieś wyjście... No ale to las... Cofnęłam się jeszcze o kilka kroków, ale jak na złość musiałam plecami dotknąć drzewa. Zacisnęłam mocno szczęki i dłonie w pięści.
      — Tak naprawdę jesteś tylko pionkiem w tej całej grze, dziewczynko. Nie bez powodu się urodziłaś — jego wzrok przenikał mnie na wskroś, a strach na powrót mnie ogarnął. — Fakt. Mam w tym wszystkim cel, ale jeszcze za wcześnie, byś cokolwiek wiedziała. Dowiesz się w odpowiednim czasie i to od ciebie zależy, jak to wszystko się potoczy.
      — Nie rozumiem — powiedziałam zdezorientowana.
      — Życie jest pełne niespodzianek, nieporozumień i niezrozumiałych rzeczy. Ty jesteś tylko marną istotą, która stara się to wszystko zrozumieć, ale to nie o to chodzi.
      — Przepraszam, ale wciąż nie mam pojęcia, o czym do mnie mówisz... — odparłam zawstydzona i spojrzałam w błotnistą ziemię.
      — I słusznie — kąciki jego ust uniosły się, gdy na powrót przenosiłam na niego wzrok. — To jak? Dołączysz?
      — Nie — powiedziałam bez chwili zastanowienia. Wypowiedziałam to jedno słowo z takim jadem, że sama temu nie wierzyłam.
      Odruchowo zakryłam twarz dłońmi, bo miałam przeczucie, że Michael rzuci się na mnie, ale on nawet nie drgnął. Jego twarz pozostawała bez wyrazu. Tylko zamglone, czarowne oczy patrzyły na mnie z niedowierzaniem, szokiem. Czułam się przy nim jak mała dziewczynka. Miałam ochotę uciec, ale nie byłam w stanie zrobić nawet jednego kroku. Ba! Nie mogłam ruszyć się choćby o milimetr! Starałam się nie okazywać żadnych emocji, ale mój ruch obronny pokazał o mojej słabości i to, że się go boję.
      — Na pewno? Jeszcze możesz to odwołać — powiedział dobitnie. Wydawało mi się, że jego tęczówki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Chciał mnie wystraszyć? No to udało mu się! — Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co robisz.
      — A co robię? — zapytałam niepewnie.
      Ojciec zaśmiał się... szaleńczo. Jego śmiech dudnił mi w uszach. Jak echo, które odbijało się o ściany pustego pokoju. Moje serce ogarnął jeszcze większy strach i waliło mocniej, niż poprzednio. Marzyłam, by to wszystko się skończyło. Nie rozumiałam tylko, dlaczego ja tu się znalazłam, a Jessica nie? Kolejna magiczna sztuczka? Dlaczego ta czarownica mu pomagała? Kim ona była? Same pytania, które pozostawały bez odpowiedzi.
    Las powoli zaczął znikać. Drzewo, o które byłam oparta również i z tego powodu poleciałam do tyłu, mocno się przy tym obijając. Pisnęłam z przerażeniem, a jednocześnie z zaskoczeniem. Z niedowarzaniem spojrzałam na ojca, który powoli znikał. Nikł w jasnym świetle. Musiałam zamknąć oczy, ponieważ mocny blask oślepił mnie. Spod przymrużonych oczu spojrzałam przed siebie, ale Michaela już nie było. Znajdowałam się jednak na powrót w zamku. Zdezorientowana powoli błądziłam wzrokiem po pomieszczeniu, aż w końcu natrafiłam na Nathana i Jessicę. Patrzyli na mnie oniemiali, a jednocześnie... szczęśliwi. Na twarzy czarownicy zagościł szeroki uśmiech, a już po chwili podbiegła do mnie i mocno przytuliła. Omal mnie nie udusiła. Jak na taką drobną dziewczynę, jej uścisk był mocny. Miała siłę!
      — Andrea! Nic ci nie jest! — odsunęła się ode mnie na odległość wyciągnięcia ręki. Spojrzała mi głęboko w oczy i ponownie przytuliła. Jeszcze mocniej.
      Byłam cała sztywna. Gdyby Jessi nie wiedziała, że przytulia się do mnie, to pewnie pomyślałaby, że jestem skałą. Brakowało jeszcze, bym była zimna jak ona. Uśmiechnęłam się blado i z trudem wyswobodziłam z uścisku dziewczyny. Odetchnęłam z ulgą, gdy mogłam wziąć głęboki wdech. Nie mogłam uwierzyć, że tak się martwiła. Przeniosłam wzrok z uśmiechniętej Jessici na jej brata. Nathan patrzył na mnie z niedowierzaniem, ale mimo to lekko się uśmiechał.
      — To był twój ojciec, prawda? — zapytała czarownica.
      — Skąd wiesz? — zadziwiona przeniosłam na nią wzrok.
      — Bo... Krótko przed tym jak zniknęłaś, miałam wizję... — przyznała się. — Przepraszam, że nie udało mi się jakoś zaradzić, ale... Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak silną magią. Coś mnie blokowało... — jęknęła. W jej głosie wyłapałam żal i smutek.
      — Nic się nie stało — posłałam jej blady uśmiech.
      — Mógł ci coś zrobić! Skąd wiesz, jakie miał zamiary? — powiedziała tonem troskliwej matki. Od razy przed oczami stanął i obraz mojej mamy, której już nie zobaczę...
      — Yyy... Dziwne? — bardziej zapytałam, niż stwierdziłam.
      — Co mówił? — do rozmowy włączył się Nathan i kucnął obok mnie i Jessici.
      — No... że ma interes... — zaczęłam cicho.
      — Jaki? — czarownica zmarszczyła czoło.
      — Chciał, bym do niego dołączyła... — szepnęłam i mimowolnie zadrżałam na przypomnienie sobie jego okropnych oczu.
      — Dlaczego?
      — Nie mam pojęcia — zgięłam nogi w kolanach i owinęłam je sobie rękami. — Mówił też, że ma układ z czarownicą.
      Wzrok Nathana automatycznie powędrował na Jessicę. W tamtym momencie nie dziwiłam się mu, ponieważ jego siostra pojawiła się tak nagle, bez żadnych wyjaśnień. Ja na jego miejscu też podejrzewałabym o to akurat ją, ale od biologicznego ojca wiedziałam, że to nie ona.
      — Ja nie mam z tym nic wspólnego! — ręce czarownicy powędrowały w górę w geście obrony. Gdy napotykała groźne spojrzenie swojego brata, cofnęła się.
      — Wiem — powiedziałam, nim Nathan zdążył otworzyć usta. — Michael wspominał, że to jakaś uzdolniona czarownica i że ma z nią układ...
      — Hilda! — krzyknęła Jessica, ale szybko zakryła sobie dłonią usta, przez co zrobiła się czerwona na twarzy.
      — Kto?! — zapytałam równo z Nathanem.
      — No... To jedna z najpotężniejszych czarownic, która odeszła, a raczej uciekła. Nie odebrano jej mocy, ponieważ nikt nie wie, gdzie się znajduje. Hilda to czarownica, która jako ta z nielicznych zajmuje się czarną magią. Przez cały czas coś kombinowała, eksperymentowała... Nie wiadomo, co miała na celu, ale wywnioskowali, że jest to coś niedobrego. Gdy zaczęła być osądzana o ujawnianie naszego ,,gatunku’’, postanowiła uciekać. Było to jakieś trzysta pięćdziesiąt siedem lat temu. Od tamtej pory nikt jej nie widział, jednak skądś wiadomo, że wciąż żyje... Hilda była podopieczną Ingid, którą czarownice spaliły na stosie za ujawnienie się. To właśnie ona wychowała ją w świecie czarnej magii. Przez nią stała się tajemnicza, zaczęła się oddalać... wciąż o coś wszystkich podejrzewała. Była bardzo nieufna. Czasami zachowywała się jak szaleniec. Kiedyś chciała wywołać wojnę pomiędzy czarownicami, wampirami jak i wilkołakami, ale w porę została powstrzymana. Do tej pory nie wiadomo, czym było to spowodowane, ale krążyły plotki, że chciała za coś zemsty.
      Oniemiała patrzyłam na Jessicę. Trudno było mi uwierzyć w jej słowa. Wciąż dowiadywałam się czegoś nowego, a nie było na to odpowiedzi. To było uciążliwe. Gdy byłam już tak blisko celu, odległość zwiększała się, bo na drodze stawały kolejne zagadki. Miałam ochotę wyjść i wydrzeć się na całe gardło. Może to pomogłoby wydostać się moim emocjom na zewnątrz?
      — Skąd wiesz, że to akurat ona mogłaby wejść w układ z moim ojcem? — zapytałam, uważnie przyglądając się czarownicy.
      — Nie powiedziałam dosłownie, że to ona — pożaliła się siostra Nathana. — Ja tylko ją podejrzewam! To babcia mi o niej opowiadała. Gdy zaczęła zajmować się czarną magią, stała się dla wszystkich postrachem. Oczywiście znajdowali się śmiałkowie, a raczej... Śmiałki? Trochę dziwnie brzmi... Ale nie wszystkie czarownice popierały Hilde. Ta strasznie się rządziła i wciąż chciała coś zmieniać. Już wspominałam, że chciała wywołać wojnę. Może z twoim ojcem coś planuje? On chyba też ma coś w planach... Przecież sama powiedziałaś, że wszedł z kimś w układ.
      — To wszystko jest bez sensu — jęknęłam i złapałam się za głowę.
      Pogubiłam się. Byłam w kropce. Jeszcze nigdy nie czułam się taka... pusta. Prawie zawsze udawało mi się znaleźć wyjście z sytuacji, a teraz było inaczej. Nie mogłam niczego poukładać w głowie, bo jak zaczynałam zastanawiać się nad jednym, to pojawiło się jeszcze więcej tajemnic z nim związanych. Niby wszystko do siebie pasowało, ale tak naprawdę nie chciało się ułożyć w logiczną całość. Zdjęcie, ojciec, jego układ, Jessica, jakaś Hilda, ja jako dhampir... To był koszmar.
      Pokiwałam lekko głową i zamknęłam oczy. Nie mogłam skupić się na żadnej rzeczy. Byłam tym wszystkim zmęczona. Chciałam odpocząć od tych niespodzianek, ale czułam, że to szybko nie minie. Miałam dziwne przeczucie, że już niedługo coś się wydarzy. Coś niedobrego. Ta myśl zaczynała mnie dręczyć i nie poprawiała humoru. Chciałam choć na jeden dzień zapomnieć o wszystkim, obudzić się bez żadnych zmartwień...
      — To z czasem się wyjaśni — Jessica uśmiechnęła się lekko.
      — Jesteś optymistką — spojrzałam na nią spode łba.
      — To zależy — zaśmiała się.
      Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. Nawet w takiej sytuacji nie zadręczała się, tylko uśmiechała. Uśmiech wciąż gościł na jej twarzy. Niby była smutna, ale kąciki jej ust prawie zawsze były uniesione. Zazdrościłam jej tej beztroski, choć w głębi serca miałam przeczucie, że tylko z zewnątrz jest taka pogodna i silna, a w głębi to taka wrażliwa dziewczyna. Zawsze mogła kryć swoje uczucia. Jeśli tak było, to znajdowałam się przed doskonałą aktorką.
      W rękach Jessi pojawi się dym, który zaczął układać się w jakiś kształt. Zaintrygowana przesunęłam się bliżej dziewczyny i przyjrzałam uważnie zjawisku. Nathana to ,,nie obchodziło’’, choć kątem oka również zerkał na siostrę. Obserwowałam, jak dym przybiera kształt twarzy. Otworzyłam szeroko oczy, kiedy zobaczyłam swoją. Jak odbicie w lusterku. Zamrugałam kilkakrotnie oczami i zaskoczona wlepiłam wzrok w czarownicę. Ta uśmiechnęła się ciepło i powiedziała:
      — Spójrz.
      Zrobiłam to, co mi kazała. Twarz była taka sama, jak moja. Różnił się jedynie jej wyraz. Był inny, nie taki, jaki zawsze pojawiał się u mnie. Wyczytałam z niej radość, a przeze wszystkim... siłę, powagę. Tylko oczy pozostawały beztroskie. Tak naprawdę to zawsze byłam słaba. Często nie potrafiłam się postawić, bo bałam się, jak zareaguje ta druga osoba. Z wielką chęcią pomagałam innym, ale nie umiałam poprosić kogoś o pomoc. Wolałam sama radzić sobie z problemami, co czasami nie kończyło się dobrze. Przykładem był dzień, w którym omal nie wywołałam tornada, jak byłam mała, ale wtedy to nie miałam do kogo zwrócić się o pomoc. Zdarzało się, że nie umiałam zawalczyć o swoje, bo wolałam dostosować się do innych w celu uniknięcia sprzeczek. Taka byłam. Słaba.
      — Bądź taka silna — powiedziała z triumfem na twarzy czarownica.
      — Nie umiem — szepnęłam i dodałam w myślach: — ale chciałabym...
      — Umiesz, ale nie chcesz uwierzyć w siebie — na jej twarzy wciąż gościł uśmiech.
      Westchnęłam ciężko i posłałam dziewczynie blady uśmiech. Już sama nie wiedziałam, co miałam o tym wszystkim myśleć. Jessi mówiła do mnie jak matka do swojej córki. Czułam się trochę głupio, bo z wyglądu była w moim wieku.

Rozdział z dedykacją dla Czarownicy Jessi, Mary♥, Eve Lovsed, Avery, Vicky 13, Lady Justice i Emilii DSE! Kocham Was dziewczyny! ♥♥♥ :***
Witam Was kochani! :3
W końcu przybywam do Was z nn! Znowu siedziałam do późna i pisałam ( ciągle piszę w nocy i się nie wysypiam... ). Dziś rozdział jest krótszy niż zazwyczaj, ale już nie chciałam go przedłużać ( poza tym jest późno ). Sytuacja, jaką miałam zamiar opisać, jest trochę długa, więc nie chciałam jej już tutaj wciskać. Mogę jedynie zdradzić, że będzie w niej uczestniczył biologiczny ojciec Andrei, ale Andrei, Nathana, czy Jessici tam nie będzie. Podejrzewacie, kto jeszcze mógłby  uczestniczyć z tej scence? xD Dopowiem jeszcze, że to, czego się tam dowiecie, może Was zszokować xD
A co myślicie o ojcu Andie? To najbardziej mnie ciekawi :3
Hehe. Wiecie co? Ze mną jest chyba coś nie tak, bo nie dobrnęliśmy jeszcze do połowy historii, a ja już napisałam ( w zeszycie ----> wyjątek ) epilog! o.O Dziwne, no nie? xD
Standardowo mam do Was prośbę. Jeśli wyłapaliście jakieś literówki, to prosiłabym o poinformowanie ( łatwiej by było, gdybyście skopiowali odpowiedni fragment, to zawsze pomaga ).
Hm. Za tydzień wyjeżdżam i przez tydzień mnie nie będzie. Z blogami u Was będę starała się być na bieżąco, bo mam internet w komórce ( Więc nie martwcie się! Prędzej czy później się zjawię! ). Kolejny rozdział postaram się napisać na niedzielę, byście nie musieli tyle czekać ;)
WAŻNE!!!! Nie mam pojęcia, czy wszyscy widzieliście, ale w poprzedniej notce wstawiłam zwiastun, jaki zrobiłam sama ( Tak w ogóle... Dostałam się na staż do http://zwiastunowa-wyspa.blogspot.com/ !!! Jaka jestem szczęśliwa! :D ). Tutaj macie bezpośredni link do posta: http://nowy-swiat-andrei.blogspot.com/2015/07/zwiastun.html
Czekam na Wasze opinie kochani! Pozdrawiam Was cieplutko i ślę całusy! :***

Maggie

61 komentarzy:

  1. Rozdział genialny! Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się kochana, że Ci się podoba! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  2. Pierwsza. Hehe. Rozdział genialny. Ojciec And, jest jakiś dziwny. W przyszłym rozdziale? Ojciec i czarownica. Dziwne, ale mam wrażenie, że czarownica to osoba dobrze znana And. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :*** Hehe. Zgadza się, jej ojciec jest dziwny xD Hm. No muszę Cię zmartwić, bo Andrea nie zna tej czarownicy :/ Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hej;) Dziękuję za dedykacje;)
      Wyjątkowo dzisiaj zacznę od błędu jaki wyłapałam-> "A może pozostać i wciąż patrzeć w oczy tego szaleńca? Żadna z tych opcji wydawała być się okropna."Coś mi tutaj nie pasuje, ale nie wiem do końca co. Szczególnie to drugie zdanie jest jakieś dziwne, albo ja.
      Genialnie opisałaś Jessice;) dokładnie o to chodziło perfekto
      Już nie lubię tego jej ojca. Dziwny gość.
      Mam nadzieję, że ten epilog, który napisałaś w ZESZYCIE! nie zabije mnie, Nathana ani Andie.
      Ej a co z Theo? Miało coś o nim być potem, a ja myślę, że jest już wystarczające potem :)
      Chyba się rozpisałam, ale jeszcze nie skończyłam, tak to już jest, kiedy komentuje u Ciebie i to jeszcze na telefonie
      Bardzo spodobała mi się reakcja Nathana, kiedy Andie zniknęła. On się martwił, bo jak się pojawiła spowrotem, to się ucieszył :) Ja im kibicuję od samego początku i mam nadzieję, że ich połączysz;) takie moje małe marzenie;)
      Ja tam wiedziałam, że Jessica nie jest tą złą;)
      Dobra kończę
      Życzę morza weny
      Buźka;*
      Czarownica Jessi;)

      Usuń
    2. Nie dziękuj kochana! ♥♥♥ Dziękuję, że wyłapałaś ten błąd. Dopiero po przeczytaniu tego zdania kilka razy zorientowałam się, że rzeczywiście jest bez sensu. Już poprawiłam! :3 Hehe. Cieszę się bardzo, że dobrze Ciebie przedstawiłam! :D A jeśli chodzi o epilog to zdradzę, że będzie napisany z Twojej perspektywy :D :D :D A z Theo to jeszcze musisz poczekać ;) Haha! Racja! Nathan martwił się o Andreę :3 Czy ich połączę? Zobaczy się :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  4. Tatuś jak z bajki! Naprawdę, lepszego sobie nie można wymarzyć! ;) Czujecie ten sarkazm...? xD
    Matko, ale ten facet jest... dziwny! I niech to coś trafi, ale......... JA GO LUBIĘ! Kurde... Coś z moją psychiką. A na dodatek powiem (napiszę), że nie lubię Jessie (oczywiście tej z opowiadania :D). Ta dziewczyna to mnie dopiero denerwuje! Nie, nie pytaj dlaczego xD Już tak mam - z reguł wolę albo tę 'złą stronę', albo mam jakiś dziwny tryb wybierania fajnych bohaterów :D
    Co do tych literówek to muszę przyznać, ze nie złapałam ani jednej xD Nie wiem czy czytałam jakoś koślawie czy faktycznie ich nie ma (myślę, że raczej jednak ich nie ma :D).
    Dziękuję za dedykację!
    I ♥ U!
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    Pozdrowionka, czekam na nn! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Nie sądziłam, że ktoś go polubi xD Ale fakt. Jest dziwny. Z tym się zgodzę xD Hehe. Ja Jessi lubię. Ale to każdy ma swoje zdanie. Ja nic do tego nie mam ;) Hehe. Ja nigdy nie mogę wyłapać literówek. To okropne >.< A za dedykację nie dziękuj :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  5. Super rozdział! Jeśli chodzi o ojca Andrei to wredna, sflaczała z niego dupa. Przepraszam, ale takie jest moje zdanie. Zrobił dziecko, dhampira bo mu potrzebne do jakiejś gry. Mam to w dupie i niech się od niej odwali. Wielki pożal się boże tatuś . Albo wraca żeby poznać swoją córkę i do końca przy niej być, albo niech spada na drzewo. Przepraszam za ten mój wywód ale trochę ciśnienie mi podskoczyło po jego zachowaniu. Czekam na next!
    PS
    Chciałabym zrobić zwiastun do swojego opowiadania, jednak mi to nie wychodzi, dlatego czy byłaby możliwości zamówienia u ciebie takiego zwiastunu? Oczywiście nie chcę teraz już. Proszę o kontakt w tej sprawie. ;)

    Claudia.in.life@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba ^-^ Hehe. Też mam takie zdanie o ojcu Andrei, więc nie przejmuj się ( nie jestem zła ani nic ) xD A jeśli chodzi o zwiastun to z miłą chęcią wykonam! Na gmailu już Ci napisałam :3 Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  6. Prawie spadłam z fotela, jak przeczytałam o tym spotkaniu Andrei z jej ojcem. Naprawdę. Zaskoczyłaś mnie tutaj ogromnie, bo nie spodziewałam się, że tak szybko do tego dojdzie i że on będzie od niej wymagał czegoś takiego. Ale od początku!
    Myślę, że Jessi rzeczywiście coś ukrywa przed Nathanem i Andreą. Sądzę, że to ma jakiś związek jednocześnie z nimi obojga. A może to jakieś osobiste powody lub coś związanego z rodziną jej i Nathana? Już sama nie wiem, coraz bardziej mnie intrygujesz :)
    Ojciec Andie jest taki oschły, wredny, taki typowy, mroczny typ, czarny charakter, ten zły, ale lubię go. Ty już chyba wiesz, że ja często darzę sympatią tych złych bohaterów, nawet tych, którzy uprzykrzają życie innym, których również lubię. Wyobrażałam sobie ojca naszej dhampirki jako takiego ponuraka, ale nie aż takiego. Zaskoczyłaś mnie, powiem ci. Myślę, myślę i nie mogę wymyślić, do czego ona mu jest potrzebna, ale podejrzewam, że do czegoś zuego i niecnego :D Ale to było chamskie. Zjawia się po siedemnastu latach i ni z tego, ni z owego chce, żeby porzucona przez niego córka się do niego przyłączyła. Nie tłumaczy jej nawet, dlaczego tak postąpił i co chce przez to osiągnąć. Wstrętny typ, a zarazem niezły agent, lubię go :)
    Ciekawi mnie również sprawa z tą czarownicą. Podejrzewam, że jest w zmowie z panem Dołącz-Do-Mnie-Przydasz-Mi-Się-Choć-Widzisz-Mnie-Pierwszy-Raz-W-Życiu-Córko-Którą-Porzuciłem-Siedemnaście-Lat-Temu, że pracuje dla niego, albo on dla niej, coś w tym stylu. Myślę również, że jest coś w tym wszystkim głębszego, poważniejszego, jeszcze nie wiem, co, ale się dowiem ;)
    Dlaczego to zdjęcie zostało zaczarowane tak, że nie można go zniszczyć, przecież, jak mniemam, ojciec Andie nie przepada za jej matką i za nią samą. Może chciał, by ta jego wyrodna córka się dowiedziała w ten sposób o jego istnieniu, żeby potem ją wykorzystać do tych swoich planów?
    Trzymam kciuki za Andreę. Chciałabym, żeby odnalazła w sobie tę siłę i potrafiła się postawić, walczyć. Zasługuje na to.
    Cudne robisz te zwiastuny, naprawdę masz talent dziewczyno. Jeszcze w związku z tym chcę ci coś napisać, ale to już w mailu, którego napiszę i wyślę, jak już nadrobię resztę blogów ^-^
    Miałam coś jeszcze napisać, ale zapomniałam, szlag. No trudno, napiszę ci, jak sobie przypomnę.
    Przypomniałam sobie właśnie w tej chwili XD No to tak, mam wrażenie, że w następnym rozdziale pojawi się Theo i myślę, że on ma kontakt z ojcem. Wyobrażam go sobie jako miłego, troskliwego chłopaka, ale w związku pojawienia się tego faceta to podejrzewam, że może on być taki jak on. Zobaczymy ;)
    Czekam na kolejny, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć :D Hehe. Dobrze myślisz. Jessica nie pojawiła się bez powodu i ma to związek z Nathanem i Andreą, jednak muszę Cię zmartwić. O co dokładnie chodzi to wyjdzie dopiero na sam koniec historii xD Hahaha! Też mam o ojcu Andrei takie samo zdanie ( jesteś już 2 osobą, która go polubiła ). Wiesz? Ja też lubię bohaterów z mrocznymi charakterami :D Jeśli masz na myśli czarownicę Hilde, to dobrze myślisz, że jest z nim w zmowie, jednak Jessi nie mam z tym nic wspólnego ;) Też uważam, że Andrea powinna w końcu znaleźć w sobie tą silę :D Cieszę się ogromnie, że podobają Ci się te zwiastuny ( zaraz się zarumienię xD ) :D Jeśli chodzi o Theo... Twoje podejrzenia nie są trafne. To od razu mówię :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  7. Cześć kochana! :*
    Jaki świetny rozdział, tyle się dzieje! ^^ Mam wrażenie, że coraz bardziej zaprawiasz się w pisaniu i idzie Ci to coraz lepiej! <3
    W każdym razie życzę Ci, żeby tak było! ;)
    Jedno zastrzeżenie, które sprawiło, że mnie strasznie rozbawiłaś! Mianowicie nie rozumiem, jak główna bohaterka może wiedzieć jaki ma wyraz twarzy, a Ty opisujesz to tak, jakby Andrea dokładnie go widziała... Dlatego wyrażenie, że jej oczy były okrągłe jak spodki, a wiadomo, że tego się nie da czuć?! strasznie mnie rozweseliło. :D PiszeszPrzepraszam, że tak otwarcie o tym piszę, ale jak dla mnie to nielogiczne (a to co nielogiczne śmieszy mnie ogromnie! ;D). Popracuj nad tym i zwracaj na to większą uwagę! :3
    Było parę błędów, pamiętam, że w którymś momencie zamiast "przełknęłam ślinę" było przeklnęłam, dlatego znów zachichotałam. :D Soreczka! Mam dzisiaj wyborny wręcz humor. :D
    Jessi naprawdę coś ukrywa, widać to gołym okiem. W pewnej chwili nawet pomyślałam, że może ona chce ich przed czymś ostrzec (zabrzmiało mi jak przed czyjąś śmiercią... Nie wiem skąd taka dedukcja. O.o). Mam jednak nadzieję, że nie będzie to nic okropnego! ;)
    Ojciec Andrei kojarzy mi się trochę z moim Doktorkiem i jeszcze z matką głównej bohaterki w moim starym opowiadaniu (ciążyła nad nią klątwa i chciała przez to zabić swoje dzieci... Ale nieważne. Była lodowata i okrutna!). Hm. Prócz Andrei i jej ojca pojawi się ktoś jeszcze...? Na myśl przychodzi mi tylko Theo, ale z drugiej strony co on miałby mieć z tym wspólnego...? W takim razie może ta cała Hilda wielka czarownica? To byłoby już bardziej logiczne. No ale zobaczymy co Ty nam zaplanowałaś! ^^
    Zgaduję, że w kolejnym rozdziale dowiemy się co dokładniej planuje Michael (bardzo lubię to imię, szkoda że tutaj jest czarnym charakterem, ale cóż... Jest niebezpieczny, a takich bohaterów ja lubię, więc może Ci to wybaczę... ;D). Piszesz, że to może być dla nas wstrząsające? Hm. W takim razie nie mogę się już doczekać! <3 :D
    Trochę jestem rozczarowana, że między Andreą, a Nathanem nic się nie dzieje... Ale to pewnie przejściowe. Jest o wiele więcej innych spraw na ich głowach! ;)
    Ciekawe jak się rzuca takie zaklęcie na zdjęcia... To by mogło być przydatne! ;P
    Hej. Wszyscy kibicujemy Andrei, żeby stała się silną i niezależną... Chciałam napisać kobietą, ale powinnam chyba dhampirem. Na pewno z pomocą przyjaciół da radę pokonać przeciwności losu! ;)
    Rozpisałam się dzisiaj, już dawnego tego nie robiłam. Patrzcie co wakacje robią z człowiekiem! xD
    Serdecznie gratuluję przyjęcia do zwiastunowej wyspy! Jestem pewna, że sobie na to zasłużyłaś! ^^
    Wyjeżdzasz gdzieś, w takim razie życzę spokojnej podróży, mile spędzonych chwil i oczywiście! OCEANU WENY! ;3
    Do niebawem kochana! :*
    ~Rebb~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! :3 Cieszę się, że zauważyłaś, że pisanie idzie mi coraz lepiej :D Hm. Ja wiem, jaki zawsze wyraz twarzy ( nawet czuję, jak szeroko otworzę oczy ) xD Znowu błędy? o.O A przecież czytałam! Masakra >.< Jak znajdę błąd to poprawię, choć może być ciężko... Tak. Jessi coś ukrywa, ale niestety wyjdzie to dopiero na koniec całej historii ( czyli jeszcze długo... ). Hehe. Kto pojawi się w kolejnym rozdziale, to się przekonasz, jednak nie będzie to żadna osoba, o której wspomniałaś ( Nathan, Andrea i Jessica oczywiście będą ). Haha! Tak! Może być dla Was szokiem to, czego dowiecie się w kolejnym rozdziale xD Dziękuję kochana! A wyjeżdżam dopiero za tydzień, ale i tak dziękuję! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  8. Oj, Andrea, Andrea... Ładnie to tak tatusia obrzucać ogniem? Ty niedobra, zła, okropna! Jak mu coś zrobisz, to wyślę do Ciebie Salazara. I Aryę, i Drav, i Akkarina, i Godrusia, i Papę Smerfa!

    Dziękuję bardzo za dedykację ♡ *kłania się we wszystkie pięć stron świata*

    Nie wiem, czy tylko ja jestem taka dziwna, czy to nadmiar cukru, ale przy tej całej sytuacji w lesie to mi się śmiać chciało XD Ja tam lubię tatusia An. Jest taki mroczny i... Ja go kochciam (nie pomylić z loffciam!) ♥♡♥ Mój wampiurek.

    Hilda, Hildzia, Hildegarda! Też cię lubię, ale mam nadzieję, że będziesz wyglądać przyzwoicie, znaczy się bez brodawek, bez niepotrzebnego tłuszczu i nie w samych czarnych szmatkach.

    Nathanielu, miłości ty moja ♥ Kocham cię bez względu na to, czy mnie zaprosisz na ślub czy nie! Ale zaraz, zaraz... Skoro będę panną młodą to będę na swoim własnym ślubie, prawda? To w takim razie Jessi może być świadkową, a Salazar świadkiem! [O nie, nie, nie! Ja już będę świadkiem na ślubie Saeko i Takashiego! Spytaj Godrydzia, może on będzie chciał!] Phi! To sama sobie będę świadkiem!

    A teraz, An, muszę cię opieprzyć! Nie wolno bawić się ogniem bez opieki dorosłego! Widać, że nie uważałaś na lekcjach o bezpieczeństwie... Ech, ta dzisiejsza młodzież...

    Wiesz, jak fajnie leży się w łóżeczku i czyta się o piromance i pokręconym świrze, podającym się za jej ojca? Bardzo fajnie ツ

    Aham. Chciałam ci jeszcze powiedzieć, że:
    A) Piosenka ,,Rhythm inside" nie podbiła mojego serca, ale uważam, że jest świetna. A teledysk też fajny.
    B) Polecam ci 13 odcinków serialu anime, doczytaj do końca, o wdzięcznej nazwie „Highschool Of The Dead". Ten horror podbił moje serducho, a oppening ciągle nucę.
    C) Zabieram się za książkę. Nie wiem, jak to będzie, ale jak już będzie, co będzie, to będzie co będzie, a wtedy będzie fajnie. Chyba.

    No. To to by było na tyle i...
    O mój Hirano, zapomniałabym! Świetny zwiastun!
    I papa :* ♥

    Życzę Ci morza takich gwiazdek ☆, gdzie każda ma tonę weny!

    To papa!
    Emelia DSE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Taa! Nie dobra Andrea xD Nie dziękuj za dedykację, kochana! :D Hehe. Naprawdę chciało Ci się śmiać? Nie wierzę! I wiesz? Jesteś już 3 osobą, która wprost powiedziała, że lubi tatę Andrei xD Hm. Czy Hilda się pojawi, to jeszcze nie wiem ;) Haha! A ja? Mnie nie zaprosisz na ślub...? Chlip :'( Hehe. Andrea to już duża dziewczynka xD Cieszę się bardzo, że zwiastun Ci się podoba ( a Rhythm Inside skradło moje serce!!! ♥♥♥ Powodzenia w książce! Trzymam kciuki! ;) Dziękuję kochana! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  9. Wiesz, wprawdzie czytałam całe opowiadanie od dłuższego czasu, ale zawsze coś się znajdywało co wybijało mnie z rytmu, by skomentować. Jestem akurat na próbie ślubu mojej starszej przyrodniej siostry, więc mam ograniczony czas na skomentowanie, ale pomyślałam, że ze chciałabyś przeczytać komentarz od mnie. Więc jestem. Rozdział świetny pod względem fabularnym i stylistycznym. Strasznie mnie ciekawi brat głównej bohaterki: gdzie on jest? kim jest? co robi? Ale najbardziej zastanawia mnie co ojciec Andrea'i kombinuje. Jest strasznie tajemniczy i, no cóż, strasznie przerażający. Dziewczyna wykazała się niezwykłą odwagą, bo ja już dawno bym uciekała gdzie pieprz rośnie. No i pozostaje Nathan i Jessica. Mnie trochę irytuje ta młoda wiedźma, ale nie mam zastrzeżeń do jej brata. Może dlatego, że coś między nim, a Andreą iskrzy. Więc czekam na ten moment, gdy coś między nimi się stanie. Tsk, tsk. Trochę się rozpisałam, a siostra już mnie pogania do pracy. Więc do napisania. Pozdrawiam i życzę weny :)
    xoxo, elose

    PS widzę, że lubujesz się w tematyce fantasty, więc pomyślałam, że może zechcesz poczytać opowiadanie fanfiction o wampirach mojego autorstwa: http://love-begins-with-hate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że się pojawiłaś! To dla mnie sama radość! Dziękuję z całego serduszka! :**** Cieszę się bardzo, że rozdział Ci się podoba. O Theo będzie, ale to dopiero później, natomiast jeśli chodzi o ojca Andrei, to powoli wszystko będzie się wyjaśniało :3 Hm. Czy coś będzie pomiędzy Nathanem i Andreą to jeszcze sama nie wiem xD Z miłą chęcią do Ciebie wpadnę ( Tak! Kocham Fantasy! ♥♥♥ ), ale dopiero jak nadrobię zaległości na blogach ;) Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  10. Witaj kochana :D
    Akurat miałam wolną chwilę i postanowiłam sobie przeczytać twój kolejny rozdział, który mnie zaskoczył. Piszesz obłędnie, wciąga dosłownie. Andrea spotkała Ojca no nieźle. Jego postać jest dość ciekawa, przede wszystkim jest tajemniczy. No i do czego jej potrzebuje? To jest ciekawe dlatego będę czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział. Uśmiałam się z Nathana, któremu udało się zdjąć w końcu różowy sweterek.
    Rozdział piękny ale parę błędów znalazłam:

    1. W 3 akapicie chyba jest literówka "sonie" powinno być "sobie"

    2...."Było mi ciepło, gdyby nie ono, to pewnie marzłabym." Od kiedy sweterek ma taki rodzaj powinno być "on" a nie "ono". 5 akapit chyba.

    3."Wyczytałam z niej szczęście, szczerość. " Zdanie niby okaj ale są wymienione tylko 2 słowa i powinno się je łączyć "i" zamiast przecinka. No i dziwnie brzmi co innego jakby były 3 słowa. No ale zdanie nie jest jeszcze takie straszne więc jak chcesz, możesz zostawić. Chyba akapit jakoś 9.

    4."— Nie! — krzyknęłam. — Zjawiasz się tak nagle i czego ty oczekujesz? Że rzucę ci się na szyję? Bez powodu pojawiasz się! ..." rozumiem że w wierszach stosuje się zmieniony szyk słów ale w powieści, wygląda okropnie chodzi mi o zdanie " Bez powodu pojawiasz się!" sama przeczytaj dziwnie brzmi powinno być raczej "Pojawiasz się bez powodu"

    I to koniec błędów, które wyłapałam a jednocześnie chciałam pochwalić za urozmaicanie treści i wzbogacanie jej mam na myśli "porównania" często stosowane w literaturze. Pozwala czytelnikowi bardziej zrozumieć bohatera lub coś innego i łatwiej jest mu wyobrazić. (Mam dobrą babkę od polaka dlatego tak się rozgadałam). A tak do rzeczy mam na myśli zdanie "Usta natomiast gdyby mogły, jak w animowanych bajkach dosięgłaby ziemi".

    Więc ogólnie bardzo mi się podobało i czekam na kolejny rozdział jak obiecany w niedziele. W nocy ma się najbardziej czysty mózg i najbardziej racjonalnie się myśli. Ja w nocy lubię czytać. Nie dziwię się że piszesz do późna.
    Pozdrawiam kochana :* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba! To dla mnie sama radość! :*** Hehe. Z tatą Andrei wszystko powoli będzie się wyjaśniało :D Dziękuję Ci kochana ogromnie za wskazanie tych błędów! Jesteś wielka! Zawsze przed opublikowaniem czytam rozdział, ale jeszcze mi się nie zdarzyło, bym wyłapała wszystkie błędy ( a piszę na komórce, więc słownik jak zawsze żyje swoim życiem )... Stokrotnie dzięki! :3 Już nawet poprawiłam ;) Dziękuję bardzo za pochwałę. Staram się opisywać wszystko jak najlepiej :D Hehe. Racja. W nocy też najbardziej mogę się skupić, ale niestety później chodzę niewyspana :/ Ale czego nie zrobi się dla bloga i dla Was? ♥ Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
    2. Ja się kocha pisać to się robi :D Tak ogólnie to sama się zdziwiłam że coś w ogóle wyłapałam, specjalnie się na gramatyce nie znam ale jak się czyta dużo to się trochę wie.
      Każdemu się zdarzy ja też potrafię swoje wypracowania szkolnej czytać z 5 razy a potem się okazuje że oczywistego błędu nie wyłapałam. Całuski :*

      Usuń
  11. Myślałam, że spotkanie Andrei z jej ojcem odbędzie się w innych okolicznościach.
    Ciekawe do czego Andrea może mu się przydać że chce żeby do niego dołączyła.
    Nie dziwię się Andrei, że się na to nie zgodziła. W końcu nie wiadomo czego się można po nim spodziewać. Poza tym przez te 17 lat się nią nie zainteresował.

    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana! :3 Hehe. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć! A o co tak dokladnie chodzi tacie Andrei, to w kolejnych rozdziałach będzie się wyjaśniało. Nie martw się :D Ja na miejscu bohaterki postąpiłabym tak samo... Chwilka... Olśniło mnie! Właśnie wpadłam na genialny pomysł! Dziękuję Ci kochana! Natchnęłaś mnie! ♥♥♥ Pozdrawiam Cię cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  12. Hej!
    Przez przypadek natknęłam się na Twojego bloga i jak zobaczyłam z boku ten bardzo chwytliwy bądź, co bądź tekst, że jak już zajrzałam, to mogę coś przeczytać, stwierdziłam, że czemu nie, mam wakacje i muszę odpocząć. Chociaż nie wiem, czy bardziej mnie kupiło to, czy ten śliczny gif pod tytułami postów. On jest po prostu hipnotyzujący!
    Dobra, po pierwsze - to nie moje klimaty. Wampiry, czarownice, wilkołaki. Mam uraz po tych wszystkich książkach rzekomo dla młodzieży, które swoim poziomem nie wyrastają ponad podstawówkę (albo czytałam złe książki). Z dhampirami też się spotkałam, dlatego odkrywcze to nie było. Mimo to doszłam do wniosku, że jak już zaczęłam to skończę.
    Opinia będzie trochę ogólnikowa, bo rozdziałów jest bardzo dużo, przepraszam.
    Narracja pierwszoosobowa dla mnie jest bardzo ograniczająca piszącego. Łatwiej w niej przekazać uczucia bohatera, ale musi on być też w centrum wszystkich wydarzeń, a cała reszta może mu być co najwyżej opowiedziana. To trochę frustrujące, bo nieraz powstawały właśnie takie przydługie monologi, w których informowali o czymś Andreę, a ja bardzo chciałam poznać jej reakcję. Tylko to jest inaczej jak się o czymś słyszy, niż jak w czymś uczestniczy i jest się w to fizycznie i psychicznie zaangażowanym. Człowiek bardzo odmiennie reaguje pod wpływem chwili. Ale nie ważne, bo to są wady narracji jako narracji, a nie sposobu w jaki wszystko przedstawiasz.
    Rozdziały do szesnastego, nawet siedemnastego były nudnawe. Przypominały taką szkolną komedię. Może to nie do końca dobre określenie, ale myślę, ze zrozumiesz o co mi chodzi. Wiesz, ta cała otoczka – szkoła, bale absolwentów, źli nauczyciele, na których bohaterka musi się wyżywać (albo wyżywa się przypadkiem) i którzy są wrzodem na tyłku. Przepraszam, po prostu istnieją naprawdę zajebiści nauczyciele, mający tak wielki wpływ na Twoje życie i postrzeganie świata, że to trochę niesprawiedliwe równać nauczyciela z wredną babą. Mam nadzieję, że to nie jest jakoś podparte Twoimi własnymi doświadczeniami.
    Wracając, cały świat przedstawiony pokazany jest z punktu widzenia Andrei. A sama Andrea jest nijaka. Na pewno w tych pierwszych siedemnastu rozdziałach, później zaczęło robić się coraz lepiej. Niemniej jednak, uważam, że zachowuje się na pewno zbyt infantylnie jak na swój wiek. Użala się nad sobą, ciągle przeżywa swoje moce i wszystko. Rozumiem, może potrzebuje więcej czasu na ogarnięcie tej kuwety, ale na litość Boską, niech w końcu ktoś jej zasunie porządnego kopa w tyłek. Mam nadzieję, że tak się stanie, że zostanie naprawdę silną bohaterką, która w końcu będzie umiała sobie poradzić bez Nathana. Bo jak na razie to od siedemnastego rozdziału drepcze za nim jak piesek za swoim właścicielem, od czasu do czasu marudząc.
    Nie zrozum mnie źle, ja naprawdę nie hejcę opowiadania, ponieważ historia jest ciekawa i serio wciągająca, ale Andrea jako bohaterka to takie ciepłe kluchy. Lub jeśli wolisz, dziecko błądzące we mgle, które dopiero co zauważyło światełko na horyzoncie. Starasz się zrobić z niej taką zabawno-sarkastyczną postać w dialogach (przynajmniej ja tak to odebrałam), ale o ile do Nathana to pasuje, to do niej niekoniecznie.
    Także nie lubię Andrei i gdyby nie relacja Andrea-Nathan to już bym odpadła na początku.
    Za chwileczkę leci ciąg dalszy, bo musiałam podzielić komentarz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciąg dalszy :)
      To teraz Nathan. Jest o wiele lepiej zarysowaną postacią. Trochę wygląda to tak, jakbyś miała pomysł na Nathana, ale nie na główną bohaterkę, dlatego wymyśliłaś ja na szybko, aby była.
      Nathan ma swoje urocze momenty, a w tym wszystkim wydaje się, o ironio, o wiele bardziej ludzki niż Andrea czy jej koleżanki. Ma swoje wzloty i upadki, typowe zachowania, pewien sposób bycia. To właśnie czyni go bardziej realną, a mniej papierową postacią. Mimo to z niego takiego opiekuna Andrei. Ja rozumiem, że chłopak jest zakochany, lecz bądźmy szczerzy, każdy by w końcu miał dość. W szczególności po tym, co Andrea odwalała na początku.
      Siostra Nathana wyskoczyła jak Filip z konopi i od razu podzieliła się swoją ckliwą historią. No dobra, chciała, żeby jej uwierzyli, ale serio? Całe jej życie opowiedziała prawie na jednym wydechu i ja na miejscu Nathana odpowiedziałaby „Wzruszyła mnie Twoja historia”, zabrała się i poszła. To było trochę takie opkowe zagranie i o wiele lepiej by się fabularnie sprawdziło, gdyby, no nie wiem, miała ze sobą jakieś zdjęcie ojca i matki i je pokazała albo coś. Nathan i Jessica się nie znają! Widzą się pierwszy raz w życiu i może nie gadają od razu ze sobą jak kochające się rodzeństwo, ale ich relacja by się mogła fajnie rozwijać, jeśliby ze sobą rozmawiali o przeszłości i np. Andrea by coś tam podsłuchała. Bo ona też nie musi wiedzieć wszystkiego! Ech, tu właśnie wychodzi narracja pierwszoosobowa.
      Najbardziej wyrazistą postacią jest Michael. Facet wie czego chce, nie owija w bawełnę. Jest bardzo roszczeniowi, ale to dobrze, tacy ludzie istnieją. Co oczywiście jest poniekąd przykre… Czekam na rozwinięcie wątku z nim, chociaż też szkoda, że od razu wyszła ta sprawa z Hildą. Jessica od razu wyłożyła kawę na ławę i właściwie czułam się, jakby zepsuto mi fajną niespodziankę. Bo tu było tyle możliwości, mogłaś trzymać czytelników w takim napięciu, mogliby tą Hildę nawet spotkać i później by było takie krach!, Hilda prawdopodobnie współpracuje z Michaelem.
      Kurdę, lecę na trzy komentarze...

      Usuń
    2. I wielki koniec tego potwornego komentarzyska!
      W każdym razie, Twój styl jest przyjemny. Nawet te pierwsze rozdziały nie były takie złe, bo ogólnie dialogi idą ci gładko, zgrabnie i naturalnie. Problemem były opisy. Na początku strasznie sztywne. Ach, w szóstym rozdziale jak był opis domu i ciotki to zaczęłaś pisać w czasie teraźniejszym. Domyślam, się, że chciałaś dać do zrozumienia, że dom i ciotka mają się dobrze, ale trzymaj się jednego czasu, ponieważ dla mnie to się strasznie ze sobą gryzło. I porośnięty ogród – prolog, zdanie pierwsze. Ogród może być zarośnięty. W ogrodzie mogą rosnąć… Porośnięty może być pień drzewa, dach, ściana bluszczem. Coś porasta coś. Przepraszam, to trzymało się mnie od początku.
      Jeszcze raz, Twój styl jest zgrabny, szybko się czyta, całkiem lekko pomimo tych drobnych zgrzytów. To daje naprawdę dużo. Podziwiam za wybór narracji i nie wychodzi to aż tak źle jak mogłaś pomyśleć z całej reszty komentarza. Po prostu trzymaj umiar w tym, co Andrea wie i jak widzi świat. Pamiętaj, ona naprawdę nie musi wiedzieć wszystkiego od razu. Nathan może coś chlapnąć podczas wspólnej rozmowy, Jessica może chcieć pogadać z nią na osobności i coś wytłumaczyć. Bo trochę w dwóch ostatnich rozdziałach atakowałaś tymi informacjami tak na siłę. Albo mi się źle wydaje.
      A z ciekawości, spróbowałaś coś kiedyś pisać w narracji trzecioosobowej? Bo moim zdaniem ona jest łatwiejsza i daje szersze pole do rozwoju świata przedstawionego. Zaznaczam, to tylko moje zdanie.
      Ogólnie sama historia wciąga i jak się już zaczęłam czytać, to bawiłam się dobrze. Pisz dalej, bo naprawdę podziwiam za zapał. Pomysły masz dobre, motyw mocy Andrei, tego jak musi panować nad swoimi emocjami jest naprawdę intrygujący. A czarownice przybierające postać staruszek są genialne (ja się nie spotkałam, ale jak na początku pisałam, mało książek o takiej tematyce czytałam, więc to było takie „łał, ale super, ja też tak chcę!”) Chciałabym więcej tajemnic i trzymania w niepewności, rozumiesz, aby Andrea powoli odkrywała wszystko i tym samym ewoluowała jako postać.
      Powinnam chyba kończyć. Przepraszam, że tak ogólnikowo, ale dwadzieścia pięć rozdziałów to bardzo dużo. Gratuluję tak pokaźnej liczby i co najważniejsze tego, że tekst jest niezły.
      Proszę, nie odbieraj tego barku emotikonek jako to, że jestem sztywna. Po prostu bardzo, bardzo rzadko korzystam z takich rzeczy.
      I nie myśl, że hejcę, bo naprawdę przeczytałam wszyściuchno i jest bardzo dobrze, tylko ten początek był słaby. Nie wiem też, czy historię masz przemyślaną, czy nie, ale myślę, że jej nawet pobieżne przemyślenie ogromnie wszystko ułatwi i poprawi kwestię dawkowania napięcia i informacji.
      Nie przestraszyłam Cię, co? xD
      Jak tak to przepraszam, nie taki był zamiar.
      Życzę Ci dużo weny i powodzenia w dalszym pisaniu! Chyba w zakładce o Tobie, przeczytałam, że chcesz być pisarką. Nie poddawaj się i pisz jak najwięcej! Nawet nie wiesz jak dużo tekstów mam sama i pewnie większości z nich nigdy nigdzie nie opublikuję, zresztą nawet nie mam takich ambicji (chcę pomagać ludziom jako lekarz, a piszę, że nie mam ambicji xD). Ale pisanie i czytanie książek to najlepsza metoda na wypracowanie własnego stylu i wzbogacenie słownictwa. Czytaj też dużo różnych poradników, nawet nie wiesz jakie są pomocne!
      Okej, to jeszcze raz, aby wena Ci z nieba spadła i żebyś miała dużo pomysłów na opowiadania. Żeby Ci się powiodło w twoim pisarskim planie. I udanych wakacji, oczywiście! (To zaczyna przypominać życzenia urodzinowe, więc kończę).
      Ten komentarz jest okropnie długi, kurczę. Wybacz błędy, mocno się zaaferowałam pisaniem i nie chce mi się tego sprawdzać.
      No nic, będę zaglądać od czasu do czasu i postaram się komentować, ale nie wiem jak to będzie. Jestem leniwym stworzeniem w tej materii.
      Gorąco pozdrawiam i dziękuję za umilenie tego trochę nudnawego wieczoru!

      Usuń
    3. Ten podział komentarza jest trochę dziwaczny, ale chciałam kończyć myśl w jednym i nie przenosić jej do następnego, to dlatego.
      Jeszcze raz pozdrawiam!

      Usuń
    4. Cieszę się bardzo, że zdecydowałaś się przeczytać. Nawet nie wiesz, jak się cieszę ^-^ Hehe. Też uważam, że ten gif jest uroczy. Po prostu musiałam go dać xD Hm. Jeśli chodzi o narrację pierwszoosobową to muszę powiedzieć, że mi lepiej pisze się właśnie z takiej. Zdaję sobie sprawę, że w ten sposób trochę ograniczam uczucia innych bohaterów, ale staram się pokazywać ich reakcję. Natomiast chodzi o te wszystkie wampiry, wilkołaki itd., to u mnie jest trochę inaczej ;) Heh. Może i te pierwsze rozdziały były trochę nudnawe, ale w międzyczasie pojawiło się trochę istotnych rzeczy. Jednak cieszę się, że mimo iż to Cię nudziło, czytałaś dalej :3 Hehe. Nie jesteś jedyna, która nie lubi Andrei ( prawie wszyscy lubią Nathana ). Zgadzam się, że trudno ją polubić. Ja lubię ją jako tako, ale trzeba przyznać, że czasami zdarzają się rozdziały, w których Andrea nie jest taka denerwująca. Trzeba też spojrzeć na to, że nikt nie jest idealny xD Heh. Szczerze powiedziawszy to wszyscy mówią, że Nathan kocha Andreę, a ja nic takiego nie powiedziałam xD Fakt. Samo jego zachowanie może o tym mówić, ale może się też po postu martwić xD Cieszę się jednak, że polubiłaś Nathana ( tak wywnioskowałam ) :P Hm. Szczerze powiedziawszy to Jessica nie prawiła się od tak po postu. Tak naprawdę miała, a raczej ma powód. Wyjdzie to niestety dopiero na sam koniec historii. Zdaję sobie sprawę, że to dość późno, ale koniec opowiadania to będzie odpowiedni moment. Uwierz ;) Wątek z Michaelem oczywiście, że się rozwinie. Teraz będzie o tym przez następne rozdziały. Może Jessica wyskoczyła z tą Hildą, ale jak na razie to tylko tyle. Owszem, tata Andrei współpracuje z Hildą, ale cała prawda i zamiary jeszcze nie wyszły. Mam nadzieję, że zaskoczę :D Cieszę się, że mój styl pisania Ci się podoba. Heh. Na początku właśnie miałam taki problem z tymi czasami, ale teraz już to kontrolkę. I dziękuję, że zwróciłaś uwagę ba ten błąd w prologu. Poprawię :D Hehe. Teraz tak patrzę i rzeczywiście ten opis domu musiał być nudny xD I postaram się tak nie atakować tymi informacjami :3 Pisanie z narracji trzecioosobowej kiedyś próbowałam. Wiem, że jest większe pole do widzenia, ale i tak lepiej czuję się w poerwszoosobowej. Skoro jesteśmy już przy tym temacie to zdradzę, że część ( możliwe, że większość ) kolejnego rozdziału będzie pisana z narracji trzecioosobowej ^.^ Cieszę się, że podobają Ci się moje pomysły. Też jeszcze nie spotkałam się, gdzie czarownice są staruszkami, a później tak nagle stają się młode. Możliwe, że gdzieś tam tak jest, ale też nie czytam dużo książek. Ciszę się ogromnie, że postanowiłaś zostać jak na razie na stałe i że ten słaby początek Cię nie zraził. Nawet nie wiesz, jak się cieszę! :D I tak. Chciałabym zostać pisarką i mam nadzieję, że mi się uda :D I jeszcze raz dziękuję! Nie sądziłam, że tak się rozpiszesz xD I wierzę Ci, że przeczytałaś :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  13. Nie przypadł mi jej ojciec do gustu, jest dziwny, tajemniczy i przerażający, a to zazwyczaj zła mieszanka. Oczywiście będą z nim pewnie duże kłopoty. Coś mi się wydaje, że siostra Nathan'a może niedługo odejść w zaświaty. Tak mi wpadło do głowy gdy mówiła: " — Już mówiłam. Chciałam poznać Nathana, dopóki... — nie dokończyła, a w jej głosie wyłapałam żal. Dziewczyna wydawała się być taka bezsilna." No cóż, czekam na następny, pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm. Jak narazie tata Andrei sprawia takie wrażenie ( w sumie to rzeczywiście tak jest ), ale mam nadzieję, że jak wyjaśni się, dlaczego tak jest, to zmienisz o nim zdanie :3 Ale kłopoty będą xD Hm... Heh. Twoje podejrzenia są ciekawe, ale... Hm. Coś się stanie, ale jeszcze nie teraz i nie z nią xD Również pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  14. Hejka! ;)
    Rany, podziwiam, że chce Ci się tak do późna pisać :D
    Rozdział bardzo ciekawy. Zastanawiam się czy to naprawdę Hilda miała układ z ojcem Andrei. To takie trochę groźne wszystko - czarna magia i w ogóle.
    A skoro już mowa o ojcu Andrei to mnie przeraził w tym rozdziale. Jaki to ma interes, ze Andrea ma żałować, jeśli nie dołączy? Może chce ją przemienić w wampira?
    Czekam na kolejny i weny życzę! :)
    Ściskam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Też się dziwię! Kiedyś pisałam w dzień, ale teraz nadrabiam nocki ( w dzień za bardzo nie ma jak ). Ale cóż... Czego nie zrobi się dla blog i dla Was? :D Z Hildą jeszcze będzie. Tak samo z tym układem. Mam nadzieję, że zaskoczę :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  15. Hej!
    To ja zacznę od Ojca Andrei.
    "Witaj moja córko, której nie widziałem przez siedemnaście lat, chcę zatem, żebyś do mnie dołączyła, szczegółów dowiesz się potem, nawet pewnie nie wiesz, na co się godzisz, ale dołącz do mnie."
    Tak odebrałam ten fragment xD Normalnie aż mi się nasunęła scena "Luke, I am your father". Tak bez powodu. Serio...
    No i oczywiście wydaje się mi on trochę szalony. Postraszy córkę, a potem chce, żeby do niego dołączyła... brawo, oficjalnie otrzymał medal ojca tygodnia.
    No i teraz Jessi. Wydaje mi się, że coś wie. Ona na bank coś wie, tego jestem pewna. Na dodatek ten moment. "Chciałam poznać Nathana, dopóki..." Dopóki co? No właśnie i oto jest pytanie. Z tego wnioskuję, że ona coś ukrywa, to jest niemal pewne.
    W następnym rozdziale będzie ojciec Andrei, bez Andrei, Nathana i Jessi? Ło matko, szykuje się coś ciekawego :P
    Serdecznie pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;D Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Wcale nie dziwię się, że tak to odebrałaś xD Fakt. Andrea nie wie, co może się stać ( mimo wszystko to ,,coś’’ jest nieuniknione ). Choć myślę, że jak dowiesz się, dlaczego tata Andrei tak robi, to zmienisz o nim zdanie :3 Tak! Jessica coś ukrywała! Ale... Co? Będzie dopiero na koniec historii. Przepraszam, ale koniec opowiadania to odpowiedni moment. Uwierz ( na bank wszystkich zszokuję! ) :3 No żebyś wiedziała, że w następnym rozdziale będzie ciekawe! I to jak! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  16. Wow, Hiller! Ty jesteś tak bardzo spostrzegawcza xD
    Ojciec Andrei... ugh! Podobnie jak koleżanka na górze odebrałam to jako "Luke, i am your father". Gościu nie zyskał mojej sympatii lub nawet cienia nienawiści. jest mi obojętny. Super tatuś. Wyczuliście ten sarkazm? XD
    Jessica coś ukrywa, ukrywa... A ja się dowiem co! Nie wiem jak, ale to mnie trzyma za gardło i nie chce puścić! Jakoś wyniucham jej tajemnicę. Co z tym Nathanem?! Kurczę, ja się uduszę, jeśli nie poznam prawdy!
    Przyznam się, że los ojca Andrei jest mi obojętny, ale... kurczę! On jest taki wstrętny, że aż muszę spytać, co on wyprawia! Hahah xd Ja nienormalna.

    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam cc;;

    Weny i ciepłych wakacji!
    Hariet

    PS Sorry, że tak późno
    PS2 CO ONI WSZYSCY UKRYWAJĄ?!?

    H

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Ja na Twoim miejscu też miałabym takie samo zdanie o ojcu Andrei xD Hm. W sumie to nikt nie wie, dlaczego tak się zachowuje... Myślę, że jak dowiesz się, co jest tego powodem, to choć trochę zmienisz zdanie ( ale nie koniecznie xD ). Tak! Jessica coś ukrywała! Ale muszę Cię zmartwić, bo to dopiero wyjdzie na sam koniec historii ( niestety, ale inaczej się nie da ). A co oni ukrywają, to powili będzie się wyjaśniało. Również życzę Ci wspaniałych wakacji! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
    2. I ciebie bawi to, że ja tu umieram z ciekawości?!
      Jesteś bez serca *foch*
      Powiedz... proszęęęę! No fak xd Jestem taka ciekawa, jprdl! To zżera od środka!

      Usuń
    3. Przepraszam mamo! xD Ale nie mogę powiedzieć, bo z tym wiąże się całe zakończenie historii ( wątpię, że chcesz to znać tak wcześnie ) :D Ale jeśli chodzi o wszelkie tajemnice z ojcem Andrei, to w kolejnych rozdziałach będzie się wyjaśniało :P

      Usuń
    4. Mamo?? Wypraszam sb, nie jestem aż tak stara. Ale dobra, wierzę ci XD A tak wgl to co tam? :*

      Usuń
    5. Haha! A czemu nie ( gdybyś wiedziała, ile razy mój kolega tak do mnie mówił )? xD Hm. Napiszę Ci na gg, oki? Właśnie u Ciebie na blogu znałam w kontaktach ( Muhahaha! Będę Cię dręczyć! ) :D

      Usuń
  17. Szczerze powiedziawszy podejrzewałam, że za tym wszystkim może stać albo jej brat, albo ojciec. Wyszło na to drugie i w sumie nie wiem na razie co myśleć;D Facet wygląda na kompletnego dupka i nie wiem czy jest aż tak głupi czy naiwny, że myślał, że Andrea zgodzi się z nim wspólpracować. najpierw ją obraża, swoim zachowaniem pokazuje jakąś kompletną ignorancję, kapi z niej i z jej matki, raczy jakimiś wyświechtanymi, dziwnymi tekstami, a potem jak gdyby nigdy nic pyta czy do niego dołączy. No kompletny idiota. Ciekawa jestem, o co tak naprawdę mu chodzi. Nie wygląda (paradoksalnie) na kogoś kto mógłby wpaść na taki pomysł, więc wydaje mi się, że on knuje coś większego, a to niby pytanie czy się do niego dołączy to taki pic na wodę. Ale zobaczymy;D Mogę się mylić;D

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Michael wygląda na dupka. Zachowywał się wobec Andrei karygodnie. Zgadzam się, że ma coś na myśli i zdradzę, że wyjdą z tego niestety nieprzyjemne konsekwencje :/ Mimo to myślę, że zmienisz o nim zdanie ( możliwe ) jeśli dowiesz się, dlaczego to wszystko robi ;) Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  18. Część mój kochany wampiroholiku ;*
    Przepraszam, ze na mój komentarz czekasz tydzień, ale nie było mnie w domku i bloger był daleko od mnie. Moje biedne rączki nie miały przez tydzień dostępu do jakiegokolwiek bloga. Ajjj! katusze znosiłam! :) A teraz tak na serio ;)
    Opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu. Jeszcze niedawno czytałam prolog a tu już rozdział dwudziesty piaty za mną. Szybko to zleciało, a pojawiło się multum bohaterów, scen i wgl wszystkiego. :) Mam nadzieję, że będzie baaardzo dużo opowiadań Twojego wykonania bo bardzo się wciągnęłam :)
    WTF!? Co to jest za ojciec, który nie był w życiu córki przez siedemnaście lat. Po prostu bank spermy nic więcej. No i ten teks, zabieram cię, wiem ze się zgodzisz. WTF!?
    Pisz szybciutko ;* Życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj! Nie przepraszaj! Wiem, że prędzej, czy później się zjawisz :D Cieszę się bardzo, że opowiadanie Ci się podoba. To dla mnie ogromna radość! :P Heh. Na pewno będzie więcej opowiadań mojego autorstwa, się już w formie książki xD A z tatą Andrei już niedługo wszystko się wyjaśni! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  19. Jejku jak mnie tutaj dawno nie było!
    Przepraszam kochana za zaniedbanie twojego bloga, ale jak zauważyłaś swojego także zaniedbałam. Obiecuję poprawę.
    Rozdział jak zwykle genialny! Życie Andrei trochę się pozmieniało. A więc czekam na dalszą akcję i również zapraszam do siebie, bo nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta o moim opowiadaniu. :D
    Buziaczki kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj. Cieszę się bardzo, że już jesteś :* Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał. I oczywiście, że pamiętam o Tobie! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  20. Kochana, przede wszystkim bardzo dziękuję za dedykację ;D
    To dla niesamowite wyróżnienie :)
    A rozdział mega! Ojciec Andrei - z jednej strony można powiedzieć "co za ojciec ", alem z drugiej - to przecież stworzyłaś świetną, oryginalną postać, tak świetnie wykreowaną, że już porwała moje serce, bo strasznie mnie intryguje XD
    Pokochałam Jessicę :D
    Ona jest taka troskliwa, i taka mła XD
    Kochammm :*
    I wybacz, że krótko, ale mam u Cb jeszcze jeden rozdział do nadrobienia i kilka innych blogów, kocham Cię skarbie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziękuj kochana ♥ Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał ^-^ Hm... Dlaczego Michael tak postępuje, to już niedługo się przekonasz ;) O! W końcu ktoś lubi Jessi ( jesteś jedną z niewielu ) :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  21. Okay, ten rozdział już za mną. Cieszę się, że poznaliśmy Michaela. Teraz zastanawia mnie do czego Andrea jest mu potrzebna i zaczynam rozumieć sentencję na blogu o tym, że los pragnie byś wypełnił swoją legendę.
    Z Jess jest coś nie tak - to stoprocentowo.
    Akcja mogłaby nieco ruszyć do przodu, bo to fantasta, więc powinno się dużo dziać fabularnie, a póki co to od kilku rozdziałów widzimy tylko magiczne sztuczki Jess, a akcja stoi.
    PS. Andrea chyba wreszcie zaczyna dojrzewać
    Czy Theo jest wilkołakiem?

    Pozdrawiam
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo dowiesz się, na czym zależy Michaelowi :D I cieszę się, że zaczynasz rozumieć tą sentencję (: Już za 2 rozdziały pojawi się więcej z fantastyki ;) A Theo... Cóż. Na pewno nie byłby wilkołakiem xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  22. Szczerze jakoś nie dziwie się zachowaniu Andrei. Są takie rzeczy, którymi boimy się dzielić. Rozumiem, że Andrea nie chce być uznana za wariatkę. Niestety takim mianem mogłaby nazwać ją trzecia osoba, która (tak jak my) nie była światkiem tych sytuacji ze zdjęciem. Sama (chodziarz otwarta na dziwactwa) zapewne patrzyłabym się na nią, choć w połowie, tak jak Nathaniel.
    Nadal nie wiem, jak dokładnie wygląda używanie magii w Twoim wydaniu...
    To jednak nie przeszkadza mi w wyobrażaniu sobie mnie samej, jako wiedźmy w Twoim opowiadaniu. Zdecydowanie miałabym w końcu swój harem wilkołaków. Tak! To mi przypomniało o Bezimiennym Wilkołaku, którego spotkała Andrea i ją nie wydał. Pamiętasz? Obiecałaś mi go. W sensie, że jest mój :P
    To rodzi u mnie pytanie, czy jeszcze o nim poczytam?
    Nagła zmiana tematu...
    Michael kojarzy mi się z Archaniołem Michałem... Czy ja właśnie spolszczyłam to imię? To tak samo się zrobiło, jak mój nagły wybuch śmiechu, po przeczytaniu po niemiecku zdania: "Ona nie chciała rozmawiać z panem Arogantem". Po prostu lałam się z tego, a sąsiadka z mojej ławki, nie mogła zrozumieć, czemu nazwisko (bo to było nazwisko, uwierzysz?) wywołało u mnie wybuch śmiechu. Nawet po przetłumaczeniu sobie tego, nie widziała w tym nic śmiesznego!
    Wracając do tatuśka, to jesteś tak tajemnicza w tym temacie, że mam więcej pytań niż kiedykolwiek! A trochę się ich nazbierało w czasie czytania tych (wow! sporo ich!) dwudziestu czterech rozdziałów! A przy tym doszło kilka nowych. Może z jedno, czy dwa pytania zniknęły, ale teraz minimum tuzin nowych doszedł.
    Trochę mnie niepokoi ten jej ojciec i sekret, jaki się odkrywa.
    Bardzo niepokoją mnie też słowa Jessici... Mianowicie te, czemu tutaj przybyła. Ostrzegam *robi krzyż palcami i wymachuje nimi, próbując pisać* obrażę się, jeżeli go zabijesz!
    W tym momencie przypomniał mi się wspaniały fragment z poprzedniego rozdziału... to pytanie Jassi, gdy pyta kto powiedział mu o tych głupotach z rozmnażaniem się wampirów i jego prosta odpowiedź "koledzy". To było tak, jakbym słyszała siebie i moją mamę.
    "Mamo, to prawda, że można z palca popiera się krew?"
    "Nie! Kto Ci takich głupot naopowiadał?"
    "Koleżanki"
    To tylko taki jeden przykład, jak bardzo łatwowierna jestem... nie wspomnę o koleżance, która wmówiła mi, że jest wampirem. Chociaż bardzo długo w to wierzyłam, jak również w to, że mam klucz do podziemi.
    Jestem ciekawa, co się dalej wydarzy, więc idę (niestety) już do ostatniego rozdziału, który został mi do przeczytania. Później już będę na bieżąco i będę musiała czekać :C
    Rozdział był feerycznie, arcymistrzowski, genialny, fantastyczny, niesamowity, bajeczny i apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się kochana, ale Twój Bezimienny wilkołak się pojawi! Tylko jeszcze nie mam pojęcia, kiedy go wprowadzę xD Cóż... Będzie pojawiało się dużo pytań. Na niektóre odpowiedź będzie pojawiała się szybko, a na inne późno. Mogę jedynie zapewnić, że wszystko z czasem się wyjaśni :D Jessica na pewno nie ma zamiaru nikogo zabijać (: Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał. Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  23. O matko kochana ile mam zaległości :x Ale mam teraz troszkę czasu żeby nadrobić xD Trzymam za siebie kciuki :P
    Andreę dręczyło nagłe pojawienie się wiedźmy, huhu! Mnie też to dręczy i to już od dłuższego czasu! Co ta dziewczyna sobie myśli? No i dlaczego Hitler nie wziął na polowanie Andrei? :x Przecież ona też musi coś zjeść!
    O masz! Zjawił się cudowny ojciec :D Imie Michael, chyba przestanie być lubiane xD Co za zbieg okoliczności! Twój Michael jest zły i mój był zły xD Złe te Michałki :D
    W każdym razie wcale się nie dziwię, że Andrea się do niego nie przyłączyła. Ale fakt, że ojczulek jest silniejszy mocno mnie martwi. No i jeszcze to,że Andrea jest jak zwykła rzecz. Coś. W jego oczach ona nie jest zbyt wiele warta :x
    Święta prawda! Jedyne mądre co wiedźma wydukała :P Andrea może być silna, pewnie jest silna, ale robi z siebie pokrakę :x Choć taka przemiana osoby będzie bardzo ciekawym fragmentem w opowiadaniu :D Kto wie, może zacznie ćwiczyć zabijanie z Hitlerem? xd (to brzmi dwuznacznie) XD
    Pozdrawiam kochana :*
    (Wybacz tego Hitlera, to było zamierzone xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Często jak czytam Twoje komentarze, to zaczynam się śmiać xD Ja za Ciebie też trzymam kciuki! :D Cóż... Dlaczego pojawiła się Jessica, to wyjdzie dopiero na sam koniec opowiadania ( czyli jeszcze dłuuugo trzeba czekać xD ). Hehe. Wstyd się przyznać, ale zapomniałam o Twoim Michałku xD No tak. W oczach Michaela Andrea nie jest nic warta... No zobaczymy, jak to będzie z Andreą! :3 Hitler... A czemu nie? xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  24. No to jestem! Jak zwykle z moich planów nici, ale się staram! fajnie mi się czytało ten rozdział i stwierdzam, że chyba Jessi lubię nawet bardziej, niż Andreę. Podoba mi się jej charakterek. I czasami zapominam, że ona jest dużo starsza od głównej bohaterki, pewnie głównie przez jej młodzieńczy wygląd.
    Co do ojca Any... Nie polubiłam go. I teraz już wiem, że on chciał dziecka, ale w jakimś konkretnym celu. I coś czuję, że Andrea będzie miała przez niego poważne kłopoty... Dlaczego mam dziwne wrażenie, że on chce ją zabić, żeby mieć z tego jakieś korzyści? No i czy to rzeczywiście Hilda jest z nim w zmowie? Bo jeśli tak, to coś czuję, że nawet z naszą Jessi mają marne szanse... Nadal nie wiem, co z babcią Nathana i Jessi i nawet, jeśli nie jest jakąś ważną postacią, to chciałabym wiedzieć coś o niej, bardzo mnie ta osoba ciekawi!

    OdpowiedzUsuń
  25. Moim zdaniem on chce posiąść żywioły Andrei i w tym celu musi ją ich pozbawić zapewne przez zabicie jej, albo w jakiś inny durnowaty sposób. Zastanawiam się też po kim Andrea odziedziczyła te moce, bo nie wydaje mi się by to była taka typowa cecha tych półwampirów. Jeśli Michael nie ma podobnych zdolności, to by znaczyło, że otrzymała je w genach od kogoś innego, od tej drugiej strony - matki, babki, dziadka. Jeśli więc ona ma takie zdolności, to by znaczyło, że Theodor też jakieś miał i być może dlatego go ktoś porwał by go tych zdolności pozbawić, a że on nie był półwampirem, to po takim zabiegu z użyciem czarnej magii umarł.
    Boże jakie ja dziwne teorie snuje. Musisz mi to wybaczyć, bo to wszystko wina tak późnej pory

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Ojciec Andrei wydaje mi się jak trochę typowa zła postać w opowiadaniu. Patrzy tylko na siebie i swoje korzyści wykorzystując ludzi i nie licząc się z ich uczuciami. Nawet nie liczy się z uczuciami własnej córki, którą porzucił. Taki zimny drań, co ma raczej gdzieś rodzinę. Ale cóż... i takie osoby się zdarzają w prawdziwym życiu.
    Powiem jeszcze coś o Andrei. Mam wrażenie, że jest strasznie...dziwna. Raz wydaje się być silna, a raz tak delikatna, jak małe dziecko. Tzn. kiedy biegła i ciernie ją raniły to nic sobie z tego nie robiła, ale jak tylko się potknęła, uważa się za sierotę. Hm... trochę... denerwuje mnie ona xD i niby jest miła i potulna, ale czasem pyskata. Jakby sama miała mętlik w głowie i nie wiedziała, jaki dokładnie ma charakter. XD
    Zanim zacznę czytać dalsze rozdział, wspomnę tylko, że znalazłam literówkę w tym zdaniu "Nawet nie zapytałaś, co słuchać u mamy?" - to wypowiedź Andrei do ojca.
    Dobra, lecę dalej czytać popijając kieliszek szampana ^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Andrea! Przyłącz się do mnie! Przejdź na ciemną stronę mocy!

    OdpowiedzUsuń
  28. Hejo!

    Zaraz, gdyby "Andrea" faktycznie chciała się zabić, jak to stwierdziła, to nie uciekałaby przed niebezpieczeństwem. Niby chciałaby to zrobić tylko dlatego, że wbiegła dalej w las? Cóż, ciężko mi ją zrozumieć.

    A sama akcja... To było przeniesienie jej do jakiegoś miejsca, czy tylko jej umysłu, a ciało wciąż leżało na podłodze w zamku? Bo nie jestem już do końca pewna. Do tego sam wampir nie mógłby tego zrobić, więc zapewne pomogła mu w tym wiedźma.

    No tak, bo najlepiej powinna siedzieć cicho i się go słuchać, choć nic o nim nie wie? A na śmiech za to, że nie kochał matki Andrei to powinna mu w pysk walnąć, a nie przyjąć to tak "aha, spoko, bywa".

    Ten jej ojciec jest śmiechu warty, przyłazi, wyśmiewa jej matkę, obraża Andreę, ale ma ona do niego dołączyć, bo on tego chce. Taki typ tylko kreowany na złego, nie lubię takich postaci, bo są nierzeczywiste. Skrajnie złe lub dobre, którym przez myśl nie przejdzie, żeby przemyśleć racje strony przeciwnej. Co? I jeszcze zszokowany, że mu odmówiła, bo jak tak można! Przecież on ma prawo zrobić wszystko, nawet swojego psa z Andrei, ale ona nie ma prawa nic powiedzieć. xD Jak śmie odrzucać ofertę merdania dla niego ogonem! Toż to zbrodnia!

    Co? Tylko po słowach "uzdolniona czarownica" już Jessica twierdzi, że to jakaś Hilda? Przecież takich może być od czorta, nie jedna wiedźma może być piekielnie uzdolniona. Nie trafia to do mnie. Dalej tłumaczenia do mnie nie trafiają. Wszedł z kimś w układ, jemu właśnie o wiedźmę chodziło, a przynajmniej to można było wywnioskować, więc nikogo poza czarownicą z nim nie ma... Pomału zaczynam się gubić.

    Rozdział dziwny, ciężko mi było pojąć, co się dokładnie działo (nie umiem w fantasy), ale nie było źle, szybko i przyjemnie się czytało. Czekam na więcej. <3

    Hehehe, te czasy zwiastunowej wyspy na zawsze pozostaną niezapomnianą, wspaniałą przygodą. Aż chciałoby się powrotu zwiastunowni, ale chyba nie ma sensu. ;x

    Uwagi:
    "W momencie, kiedy zamrugałam oczami..." - oczami zamrugać się nie da, lepiej pozbyć się "oczami" lub zmienić na "powiekami"
    "Z szerokim uśmiechem na twarzy wpatrywałam się z niecodzienne zjawisko" - powinno być "w" zamiast "z"
    "...zdjęcie, przez które bałam się coraz bardziej..." - chyba chodziło o "którego"
    "Zacisnęłam wargi w prostą linkę" - chyba chodziło o "linię/kreskę"
    "Czy tylko w czasie niebezpieczeństwa potrafiłam na tyle się skupić, by używać swój dar bez żadnych większych konsekwencji" - raczej "używać swojego daru"
    "— Jessica? — zapytałam zdziwiona, a moje usta ułożyli się..." - powinno być "ułożyły się"
    "Poczułam się nie dość, że głupio, jakbym strzeliła jakąś gafę, to jeszcze taka mała" - nie rozumiem sensu tego zdania, a raczej końcówki
    "— Zadajesz za dużo pytać moja droga..." - chyba "pytań"
    "Nawet nie zapytałaś, co słychać u mamy..." - chyba "nie zapytałeś"
    "Poczułam, że miałam nogi są jak z galarety" - "są" jest tu zbędne
    "Tylko zamglone, czarowne oczy..." - chyba chodziło o "czerwone"
    "Od razy przed oczami stanął i obraz mojej mamy..." - chyba "od razu" i "mi"
    " W rękach Jessi pojawi się dym..." - raczej "pojawił"
    "Wyczytałam z niej radość, a przeze wszystkim..." - raczej "przede wszystkim"
    I do tego sporo powtórzeń słów w tych samych lub następnych zdaniach.

    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń