Ten wiatr... Jak ja mam u licha go zlikwidować?! Jeszcze nigdy nie wywołałam takiej wichury. Zawsze był to mały, niegroźny wiaterek, który zazwyczaj udawało mi się zlikwidować... Im staję się starsza, to tym mam większe trudności z użyciem mojego daru. Miałam już go prawie opanowany, a tu proszę! Wymknął mi się spod kontroli. Czy znowu przed dwa lata, albo i dłużej będę musiała się uczyć nad nim panować? A co, jeśli tym razem mi się nie uda i stanę się niebezpieczna dla otoczenia? Co ja wtedy zrobię? Ucieknę, czy co? Przecież to nie może się tak skończyć...
Wyszłam z klasy głośno zamykając przy tym drzwi. Czułam się już o wiele lepiej i nabrałam siły. Ucieszyłam się z tego powodu, bo miałam mieć teraz wf. Jak wyszłam na korytarz to wszyscy gadali o tym, co wydarzyło się na lekcji. To był chyba nowy news w szkole. Przez następne kilka dni nikt nie będzie gadał o niczym innym, tylko o tym. Masakra.
Wyszłam z klasy głośno zamykając przy tym drzwi. Czułam się już o wiele lepiej i nabrałam siły. Ucieszyłam się z tego powodu, bo miałam mieć teraz wf. Jak wyszłam na korytarz to wszyscy gadali o tym, co wydarzyło się na lekcji. To był chyba nowy news w szkole. Przez następne kilka dni nikt nie będzie gadał o niczym innym, tylko o tym. Masakra.
-Widziałaś jego minę?!
Dopadły mnie Chloe z Nicole. Nawet nie wiem, która się mnie o to zapytała. Obie
uśmiechały się promiennie, ale najbardziej Nicole. Ucieszyłam się, że
tak bardzo ją to cieszy. Zrobiło mi się z tego powodu ciepło na sercu.
-Jasne, że widziałam. Ale była beka!- zaśmiałam się głośno.
-Lewis nie zapomni tego do końca życia!- mówiła Chloe.
"Ja szczególnie ", pomyślałam zmartwiona.
"Ja szczególnie ", pomyślałam zmartwiona.
-Ale wiecie, co było w tym wszystkim dziwne?- ciągnęła swój monolog Chloe.
-Nie- powiedziałam przeciągle.Tak naprawdę to domyślałam się, że chodzi jej o ten wiatr.
-Widziałyście,
jak to okno się otworzyło? Przecież wcześniej było zamknięte. To nie
jest normalne, że tak nagle się otworzyło- powiedziała tonem, jakby właśnie odkryła coś ważnego.
Szłyśmy szkolnym korytarzem w stronę sali gimnastycznej. Wzrok miałam utkwiony w podłogę. Zastanawiałam się właśnie nad tym, jak mam zlikwidować ten wiatr. Nikogo o pomoc nie poproszę, bo nikt przecież nie wie, że to ja go wywołałam.
-No, ale może okno było przymknięte?- powiedziała z namysłem Nicole.
-Załóżmy, że tak było- zgodziła się Chloe- ale jakie wytłumaczenie znajdziesz na ten wiatr?
Nicole zabrakło słów. Widocznie nie mogła znaleźć na to racjonalnego wytłumaczenia.
-Patrzyłam przez okno, gdy ten wiatr się zerwał. Wcześniej go nie było- ciągnęła swój monolog przyjaciółka.
Zrobiła taką minę, jakby się nad czymś zastanawiała, a po chwili powiedziała tonem, który do niej nie pasował:
-Dziwne to wszystko.
Szłyśmy szkolnym korytarzem w stronę sali gimnastycznej. Wzrok miałam utkwiony w podłogę. Zastanawiałam się właśnie nad tym, jak mam zlikwidować ten wiatr. Nikogo o pomoc nie poproszę, bo nikt przecież nie wie, że to ja go wywołałam.
-No, ale może okno było przymknięte?- powiedziała z namysłem Nicole.
-Załóżmy, że tak było- zgodziła się Chloe- ale jakie wytłumaczenie znajdziesz na ten wiatr?
Nicole zabrakło słów. Widocznie nie mogła znaleźć na to racjonalnego wytłumaczenia.
-Patrzyłam przez okno, gdy ten wiatr się zerwał. Wcześniej go nie było- ciągnęła swój monolog przyjaciółka.
Zrobiła taką minę, jakby się nad czymś zastanawiała, a po chwili powiedziała tonem, który do niej nie pasował:
-Dziwne to wszystko.
Nie
wiem dlaczego, ale coś mnie tknęło, żeby zawrócić i wyjść na dwór. Nie
odpowiadając na pytania przyjaciółek, co robię, szybkim krokiem
przeszłam przez cały korytarz i wyszłam na dwór. Powiew wiatru dmuchnął
mi w twarz. Był bardzo chłodny. Jak w zimie. Jak dobrze, że miałam na
sobie swój sweterek, bo chyba bym zmarzła...
-Ale zimno- jęknęła Nicole.
-Ten wiatr...- zaczęła nieswoim głosem Chloe.- Jest jakiś dziwny... Taki magiczny...
"Nawet nie wiesz ile jest prawdy w tym, co mówisz...", pomyślałam i uśmiechnęłam się smutno. Zeszłam po schodach i ruszyłam w stronę ławek. Bynajmniej ja, bo moje przyjaciółki stały w miejscu. Wiatr był taki silny, że trudno było mi iść.
-Andrea!- krzyknęła Nicole.- Wracaj do budynku!
Nie słuchałam jej się i usiadłam na ławce. Wydawało mi się, że jak posiedzę na świeżym powietrzu, to uda mi się wymyślić, jak zatrzymać ten wiatr.
-Halo! Ziemia do Andrei!- Chloe pomachała mi ręką przed oczami.Kiedy się tu znalazła?
-Co?- spytałam.
-Ale zimno- jęknęła Nicole.
-Ten wiatr...- zaczęła nieswoim głosem Chloe.- Jest jakiś dziwny... Taki magiczny...
"Nawet nie wiesz ile jest prawdy w tym, co mówisz...", pomyślałam i uśmiechnęłam się smutno. Zeszłam po schodach i ruszyłam w stronę ławek. Bynajmniej ja, bo moje przyjaciółki stały w miejscu. Wiatr był taki silny, że trudno było mi iść.
-Andrea!- krzyknęła Nicole.- Wracaj do budynku!
Nie słuchałam jej się i usiadłam na ławce. Wydawało mi się, że jak posiedzę na świeżym powietrzu, to uda mi się wymyślić, jak zatrzymać ten wiatr.
-Halo! Ziemia do Andrei!- Chloe pomachała mi ręką przed oczami.Kiedy się tu znalazła?
-Co?- spytałam.
-Wracamy- powiedziała stanowczo i pociągnęła mnie za rękę.
-Ja tu jeszcze posiedzę...- odparłam bez przekonania i wyszarpałam rękę z jej uścisku.
Chloe wzruszyła ramionami i usiadła obok mnie.
-Ale dudni w uszy- krzyknęła Nicole i podbiegła do nas, po czym usiadła na ławce.
Zamknęłam oczy. W głowie krążyło mi tyle myśli, ale i tak nie mogłam się nad niczym skupić. Zaczęłam żałować, że w ogóle się urodziłam. Teraz jak miałam zlikwidować ten wiatr? Było mało prawdopodobne, że mi się uda... Dlaczego taki los spotkał mnie? Dla czego to ja mam ten dar?! Ludzie nie wiedzą, że na świcie znajduje się człowiek, który nie jest taki jak inni ludzie, że tym człowiekiem jestem ja i ja wywołałam ten wiatr!
Ciągle myślałam o tym feralnym wydarzeniu. Skupiłam się na wietrze. Może uda mi się go w końcu zlikwidować? Ciągle myślałam o tym, żeby się choć odrobinę zmniejszył. Westchnęłam ciężko, kiedy moje próby szły na marne. Mimo to próbowałam dalej. Byłam całkowicie skupiona na swoim zadaniu. Duchowo wcale mnie nie było chyba, że fizycznie. Czułam, że na czole pojawiają mi się krople potu. Mimo wiatru, zrobiło mi się gorąco. Nie wiem ile czasu minęło, ale nie udało mi się zlikwidować tego wiatru. Zacisnęłam mocniej powieki i skupiłam się jeszcze bardziej. Na maksa. Nagle zrobiło mi strasznie słabo. Zakręciło mi się w głowie i przez chwilę myślałam, że zemdleję. Złapałam się ławki, żeby z niej nie zlecieć. Otworzyłam oczy. Wiatr zmalał na sile. Nie zniknął, ale ważne, że nie był już tak silny. Uśmiechnęłam się szeroko. Byłam wykończona. To naprawdę jest męczące. Miałam u duchu nadzieję, że wiatr ponownie nie zwiększy się na sile...
Zamknęłam oczy. W głowie krążyło mi tyle myśli, ale i tak nie mogłam się nad niczym skupić. Zaczęłam żałować, że w ogóle się urodziłam. Teraz jak miałam zlikwidować ten wiatr? Było mało prawdopodobne, że mi się uda... Dlaczego taki los spotkał mnie? Dla czego to ja mam ten dar?! Ludzie nie wiedzą, że na świcie znajduje się człowiek, który nie jest taki jak inni ludzie, że tym człowiekiem jestem ja i ja wywołałam ten wiatr!
Ciągle myślałam o tym feralnym wydarzeniu. Skupiłam się na wietrze. Może uda mi się go w końcu zlikwidować? Ciągle myślałam o tym, żeby się choć odrobinę zmniejszył. Westchnęłam ciężko, kiedy moje próby szły na marne. Mimo to próbowałam dalej. Byłam całkowicie skupiona na swoim zadaniu. Duchowo wcale mnie nie było chyba, że fizycznie. Czułam, że na czole pojawiają mi się krople potu. Mimo wiatru, zrobiło mi się gorąco. Nie wiem ile czasu minęło, ale nie udało mi się zlikwidować tego wiatru. Zacisnęłam mocniej powieki i skupiłam się jeszcze bardziej. Na maksa. Nagle zrobiło mi strasznie słabo. Zakręciło mi się w głowie i przez chwilę myślałam, że zemdleję. Złapałam się ławki, żeby z niej nie zlecieć. Otworzyłam oczy. Wiatr zmalał na sile. Nie zniknął, ale ważne, że nie był już tak silny. Uśmiechnęłam się szeroko. Byłam wykończona. To naprawdę jest męczące. Miałam u duchu nadzieję, że wiatr ponownie nie zwiększy się na sile...
-O... Wiatr już tak nie wieje- powiedziała Chloe. -Był już dzwonek?!- Nicole prawie krzyknęła.
-Zaraz sprawdzę- powiedziała Chloe i popatrzyła na zegarek w telefonie.
Zajrzałam jej przez ramię i wytrzeszczyłam oczy.
-Wf!- krzyknęłam i pędem ruszyłam w stronę wejścia do szkoły.
Chloe z Nicole też zerwały się na równe nogi i pobiegły w ślad za mną. Mówiąc szczerze, to normalny nauczyciel nie zrobiłby wielkiej afery z tego,
że uczeń spóźnił się na lekcję. Co najwyżej zrobiłby ci
kazanie, ale nauczycielka wf-u jest inna. To żona Lewisa i nie znosi
spóźnialskich. Poza tym ma ten sam charakter, co jej mąż. Gdy ktoś
spóźni się na jej lekcję, karze biegać dwadzieścia długości sali, a sala
ma czterdzieści cztery metry długości! Ta sala jest wielgachna. Babka
jest chora na umyśle. Tak jak ja uważają wszyscy, oprócz jej pupilków,
którym wszystko odpuszcza. Nie raz widziałam jak ktoś biega te długości
sali. Nie zazdrościłam mu tego. Teraz ja będę musiała je biec! To
chore... Po lekcji wf-u zawsze jestem wykończona, a teraz będę jaszcze
bardziej! Mamo, ratuj! Przecież nie pobiegnę do dyrektora, by mu się
poskarżyć. Nie uwierzy mi, bo burak szanuje żonę Lewisa i jego samego. Małżeństwo już sporo lat pracuje w tej szkole i z czego, co wiem
to jeszcze dłużej niż dyrektor jest tu dyrektorem. Jak babka
dowiedziałaby się, że naskarżyłam a nią, to miałabym do końca u niej
przechlapane. Co za ironia losu!
Z
przyjaciółkami wpadłam do szatni i tam zaczęłyśmy się przebierać w swoje
stroje do ćwiczeń. Były to granatowe spodenki i biała koszulka z logo
szkoły. Masakra. Założyłam buty na wf i w tym właśnie momencie wpadł mi do głowy świetny pomysł.
-A może zerwiemy się z tej lekcji?- zapytałam. To było do mnie nie podobne, ale byłam taka zmęczona i nie chciałam biegać.- To tylko wf.
-Andie! I ty to mówisz?- zdziwiła się Chloe.
Tak, wiem. Pilna uczennica.
-To najlepsze rozwiązanie, jeśli nie chcemy biegać- powiedziała z uznaniem Nicole.
Już
się nie przebierałyśmy, bo uznałyśmy, że nie ma potrzeby. Schowałyśmy
ciuchy do swoich toreb i wyszłyśmy z szatni. Przedtem sprawdziłam, czy
nikt nie patrzy w naszą stronę. Grali w halówkę, więc trudno
było uciec niezauważonym. Mimo wszystko puściłyśmy się pędem. Biegłyśmy
dopóki nie zniknęłyśmy w widoku z sali gimnastycznej. Ale heca, uciec z
lekcji!
-Wiejmy z tej szkoły- ponagliła nas Chloe.
Już
miałyśmy iść, gdy usłyszałyśmy, że ktoś idzie. Przestraszyłyśmy się nie
na żarty. Najbliższa toaleta była dopiero na końcu korytarza, a wyjście ze szkoły jeszcze dalej! To za
daleko! Co robić?!
-Za mną!- powiedziałam szeptem. Głos mi drżał.
Pomieszczenie,
gdzie panie sprzątające trzymały rzeczy do sprzątania znajdowało się
koło nas. Na szczęście było otwarte. W sumie to zawsze było. Nikt ich nigdy nie zamykał, a później dziwili się, że coś zniknęło.Otworzyłam drzwi i tam razem z przyjaciółkami weszłam. Fuj!
Ale smród! Myślałam, że się porzygam! Tan zapach domestosu i innych
świństw. Brr. W pomieszczeniu było strasznie ciasno i ledwo, co tam
wszystkie się mieściłyśmy. Musiałyśmy stać nieruchomo w niewygodnych
pozycjach, by niczego nie ruszyć, bo to narobiłoby hałasu, ale i tak
byłyśmy oparte o drzwi, bo inaczej się nie dało. Nie wiem ile tak
stałyśmy, ale dla mnie to była wieczność. Najgorsze w tym wszystkim
było, że coś zaczęło mnie swędzieć w nosie. Zbierało mi się na kichanie.
Wiedziałam, że nie mogłam tego zrobić, bo bym nas wydała, ale to było
bardzo trudne do wykonania. Wstrzymałam oddech, bo myślałam, że to
pomorze, ale nie.
-Zaraz kichnę- poinformowałam z wielkim, bólem przyjaciółki.
-Nie! Powstrzymaj to- błagała Nicole z Chloe, ale było już za późno.
Już
po chwili kichnęłam. Nie umiałam tego zrobić cicho, bo nie
umiałam. Nigdy mi to nie wychodził. Za drzwiami było słychać coraz
głośniejsze kroki. Ktoś szedł. Skrzywiłam się.
-Przepraszam was- wyjąkałam. Oczy zaczęły mi łzawić.
Po
chwili drzwi się otworzyły. Od razu runęłam na podłogę, a razem ze mną i
Nicole. Tylko Chloe utrzymała się na nogach. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam przed samymi oczami sportowe buty. Już wiedziałam
kto to. Podniosłam głowę i ze złością stwierdziłam, że nauczycielka wf-u
uśmiechała się złośliwie. Mogłam się tego po niej domyślić.
Uśmiechnęłam się niewinnie, gdy na mnie popatrzyła.
-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy?- zapytała tonem, którego nienawidziłam z całego serca.
Przełknęłam
nerwowo ślinę. Zrobiło mi się głupio, bo gdybym nie kichnęła, to
nauczycielka by nas nie znalazła i dawno byłybyśmy poza szkołą. Teraz będziemy wszystkie miały przechlapane i to wyłącznie z mojej winy...
-No wstawać!- popędziła pani Lewis.
Z
Nicole podniosłam się z podłogi. Byłam strasznie słaba. Dopiero teraz zorientowałam się, że
przy upadku mocno walnęłam kolanem w podłogę. Trochę mnie bolało,ale
dało się to znieść. Z przyjaciółkami niczym potulne baranki
poszłyśmy za nauczycielką. Na początku chciałam uciec, ale uznałam, że
nie ma po co, skoro już nas znalazła. Byłam na siebie zła. Spojrzałam na
przyjaciółki wzrokiem, który wyrażał moje przeprosiny. Dziewczyny
uśmiechnęły się do mnie. To mi wystarczyło by stwierdzić, że mi
wybaczyły. Doszłyśmy do sali gimnastycznej. Wszyscy tam zebrani od razu
popatrzyli w naszą stronę. Paula, która tam stała wytrzeszczyła oczy,
gdy nas zobaczyła. Uśmiechnęłam się do niej krzywo, ale ta dalej na nas
patrzyła.
-No to biegamy dziewczynki!- powiedziała nauczycielka.
-Ile?- Z wielkim trudem wykrztusiłam tak proste pytanie.
-Piętnaście okrążeń- powiedziała z tym swoim uśmieszkiem.
-Cała sala dookoła?!- Chloe prawie krzyknęła.
-Tak.
Zerknęłam
kątem oka na Chloe. Miała buzię szeroko otwartą, a jej oczy wyrażały
niedowierzanie. Stała jak oniemiała. Ja sama byłam zszokowana. Przecież sala
ma czterdzieści cztery metry na trzydzieści. Jeśli mamy biec okrążenia,
to obwód wynosi sto czterdzieści osiem metrów. Jęknęłam. Mamy biec
piętnaście okrążeń?! Przecież to dwa kilometry z hakiem! Ona oszalała. Jest
zdrowo rąbnięta!
-Przecież to dwa kilometry - powiedziała cicho Nicole.
-I co z tego?- powiedziała babka słodko- Guzik mnie to obchodzi. Zabierać się do biegania.
Stałam z przyjaciółkami zszokowana. Nie widziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
-Biegać- wrzasnęła nauczycielka tak głośno, że myślałam, że bębenki mi popękają.- Nie zrozumiałyście polecenia? Chcecie biec dodatkowe dziesięć okrążeń?
Tego to ja już się wystraszyłam. Bez chwili zastanowienia zaczęłam biec, a za mną ruszyły Chloe i Nicole.
-Przecież to dwa kilometry - powiedziała cicho Nicole.
-I co z tego?- powiedziała babka słodko- Guzik mnie to obchodzi. Zabierać się do biegania.
Stałam z przyjaciółkami zszokowana. Nie widziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
-Biegać- wrzasnęła nauczycielka tak głośno, że myślałam, że bębenki mi popękają.- Nie zrozumiałyście polecenia? Chcecie biec dodatkowe dziesięć okrążeń?
Tego to ja już się wystraszyłam. Bez chwili zastanowienia zaczęłam biec, a za mną ruszyły Chloe i Nicole.
-A wy grajcie dalej w halówkę- zwróciła się do reszty klasy.- Chyba, że macie ochotę biegać.
Klasa
zabrała się do gry. W sumie to bez sensu taka groźba, bo za piłką i tak
muszą biegać. W tym momencie jednak mało mnie to obchodziło. Ja
musiałam biec i to dwa kilometry! W głowie mi się to nie
mieściło. Na początku biegłam truchtem, bo chciałam oszczędzić sił, ale nauczycielka mnie poganiała.
Nie wiedziałam, czy liczy te okrążenia, ale modliłam się w duchu, żeby
ich nie liczyła. Sama liczyłam okrążenia, ale to trwało wieki. Czas dłużył mi
się strasznie. Jeszcze byłam tak strasznie zmęczona... Gdy myślałam, że przebiegłam z pięć okrążeń okazywało
się, że tak naprawdę przebiegłam dopiero niecałe dwa. Masakra. Jeszcze nie miałam na tyle siły, by biec bez chwilowych przerw. Zmniejszenie wiatru na sile totalnie mnie wykończyło...
-Ile jeszcze?- zapytała Chloe. Ledwo to z siebie wydusiła.
-Dopiero przebiegłyśmy trzy- odparła Nicole szeptem.
Wspaniale! Złapała mnie kolka. Złapałam się za brzuch i zwolniłam. Strasznie bolało...
-Wszystko ok?- zapytała mnie z troską w głosie Nicole.
-Tak, tak- powiedziałam i wymusiłam się na uśmiech.
Starałam się oddychać miarowo. Wdychałam powietrze nosem, a wydychałam ustami. Na kolką to troszkę pomogło, bo aż tak nie bolało.
-Elson, nie obijaj się- popędziła mnie nauczycielka.
Wygarnęłam bym jej to, co o niej myślę, ale nie miałam najmniejszego zamiaru zaczynać z nią wojny. Zatrzymałabym się, jednak nie chciałam by pomyślała, że mam kiepską kondycję. Uciechy jej z tego nie dam.
-Ile jeszcze?- zapytała Chloe. Ledwo to z siebie wydusiła.
-Dopiero przebiegłyśmy trzy- odparła Nicole szeptem.
Wspaniale! Złapała mnie kolka. Złapałam się za brzuch i zwolniłam. Strasznie bolało...
-Wszystko ok?- zapytała mnie z troską w głosie Nicole.
-Tak, tak- powiedziałam i wymusiłam się na uśmiech.
Starałam się oddychać miarowo. Wdychałam powietrze nosem, a wydychałam ustami. Na kolką to troszkę pomogło, bo aż tak nie bolało.
-Elson, nie obijaj się- popędziła mnie nauczycielka.
Wygarnęłam bym jej to, co o niej myślę, ale nie miałam najmniejszego zamiaru zaczynać z nią wojny. Zatrzymałabym się, jednak nie chciałam by pomyślała, że mam kiepską kondycję. Uciechy jej z tego nie dam.
-Wymiękasz?-
spytał złośliwie Nathan, gdy go mijałam nie wiem który raz.
Spiorunowałam go wzrokiem i przyśpieszyłam tak, że dogoniłam
przyjaciółki.
Przebiegłyśmy
już cztery okrążenia. Miałam tego serdecznie dosyć. Myślałam, że padnę! W
duchu myślałam, że babka w końcu się nad nami zlituje, ale gdy
na nią patrzyłam, to od razu traciłam nadzieję. Czułam, że na twarzy
mam wypieki. Musiałam je mieć, bo moje przyjaciółki też je miały. Gdy
skręcałam, to te kilka metrów biegłam z zamkniętymi oczami. Dopiero gdy
wiedziałam, że zaraz będę musiała skręcać to je otwierałam. Nawet nie
wiem, kiedy wyprzedziłam dziewczyny. Cieszyłam się, bo miałam nadzieję,
że szybciej skończę biegać, ale byłam już taka padnięta. Nie miałam sił, żeby utrzymać się na nogach... Wiedziałam,
że z czasem Nicole albo Chloe mnie wyprzedzą. Obie są wytrzymałe. Ja nie
zawsze dobiegałam do końca, gdy biegliśmy na długi dystans, bo nie
jestem aż tak bardzo wytrzymała. Czasami zdarzało się, że dobiegłam, ale
wtedy to byłam na szarym końcu. Westchnęłam. Biegłam coraz wolniej.
Opadałam z sił. Kątem oka zauważyłam, że grupa w ogóle nie koncentruje
się na grze, a Alex o coś kłóci się z nauczycielką. Zaczęłam baczniej
się wszystkim przyglądać. W pewnym momencie natknęłam się na wzrok
Nathana. Jego twarz była bez wyrazu, ale w jego oczach zobaczyłam coś
jakby współczucie. Byłam w szoku. Czy jemu jest mnie żal, czy tylko mi
się wydaje? Zdziwiło mnie to tak bardzo, że potknęłam się o swoje nogi i
o mało, co nie runęłam na podłogę. Ale niezdara ze mnie.
Zwolniłam trochę, bo przez to wszystko zapomniałam o liczeniu okrążeń. Pozwoliłam, żeby Nicole mnie dogoniła i wtedy zapytałam:
-Ile jeszcze?
-Yyy... dziesięć- wysapała dziewczyna. Ledwo, co ją słyszałam, a była czerwona jak burak.
-Ile jeszcze?
-Yyy... dziesięć- wysapała dziewczyna. Ledwo, co ją słyszałam, a była czerwona jak burak.
Nogi
się pode mną ugięły. Myślałam, że padnę. Tak bardzo chciałam zniknąć.
Zatrzymałam się, ale nauczycielka na mnie warknęła, więc powróciłam do biegania.
Bieganiem to tego raczej nie można było nazwać. To nawet nie był
trucht! Ślimaki mnie doganiały. Ruszałam się jak mucha w smole. Ja chcę
do domu! Tu i teraz!
Alex
dalej dyskutowała z nauczycielką, ale tym razem do dyskusji dołączyli
Paula i Matthew. Babka nie patrzyła. Uff. Zatrzymałam się, by odsapnąć.
Nagle poczułam wielką chęć, żeby się położyć na podłodze, ale
nie mogłam, bo gdyby nauczycielka popatrzyła na mnie, to musiałabym w
tym momencie zacząć biec. Kiepska sprawa. Nagle nauczycielka wychyliła
się zza Matthewa i na mnie popatrzyła. Speszona zaczęłam biec. Szybciej
niż przedtem, ale już po chwili się zatrzymałam, bo miałam taką kolkę,
że po prostu nie mogłam dalej biec. Chloe zatrzymała się i padła na
kolana obok mnie.
-Nie mogę- wydusiła z siebie.
-Nie mogę- wydusiła z siebie.
-No niech pani im odpuści!- krzyknęła Alex wręcz błagalnie.- I tak już dużo przebiegły.
"Dużo" moja droga, to za mało powiedziane.
Zapadła głucha cisza. Wydawało mi się, że wszyscy wstrzymali oddechy. Słyszałam tylko szybkie bicie własnego serca.
-Siadać na ławkę- powiedziała stanowczo nauczycielka, ale w tym właśnie momencie zadzwonił dzwonek.
-Ale się nasiedziałam- jęknęłam. Usłyszała to tylko Chloe, która klęczała obok mnie.
Z klasą, a mianowicie z dziewczynami, udałam się do naszej szatni. Ja to
wlokłam się po ścianie. Nie miałam już na nic sił. W przebieralni od
razu usiadłam na ławce, bo musiałam trochę odsapnąć.
-Nienawidzę babki- syknęła Nicole. Jej czarne oczy nadal miotały błyskawice.
-Ja też- powiedziała Paula, która znalazła się koło nas.- Jest sto razy gorsza od swojego mężusia.
-Zgadzam
się- jęknęła Chloe. Usiadła obok mnie i oparła się o mnie, po czym
wypiła całą butelkę wody.- Jak dobrze, że nie wypiłam jej na stołówce.
Nagle mi też zachciało się pić. Wzięłam z torby swoją wodę i tak jak Chloe, wypiłam ją całą. Od razu poczułam się lepiej.
-Z dzisiejszej lekcji zapamiętałam jedno- zaczęłam.- Nigdy nie spóźniaj się na lekcję wf-u.
-Popieram- powiedziały równo Nicole i Chloe.
Zaczęłam
się przebierać. Szczerze, to nie miałam na to siły, ale musiałam. Z
wielką trudnością ściągnęłam buty, a następnie spodenki i założyłam
spódnicę. Ściągnęłam też koszulkę, by założyć tą przeklętą
białą koszulę. Co najgorsze była z długimi rękawami. Wkurzyło mnie to.
Rozpięłam guziczki przy rękawach i podwinęłam rękawy. Strój
wrzuciłam do torby. To samo zrobiłam ze sweterkiem, w którym przyszłam do szkoły. Nie miałam zamiaru go
zakładać. Przeżywałabym wtedy katusze. W szatni zostałam tylko ja,
Amanda i jej przyjaciółka Lissa. Obie zabierały się już do wyjścia.
Super. Tylko ja się tak ociągałam. Westchnęłam. Sięgnęłam do torby po
swoje baleriny, ale ich tam nie było. Zdziwiłam się. Przeszukałam torbę,
ale nic tam nie było oprócz książek. Chciałam się zapytać Amandy i
Lissy, czy nie widziały moich butów, ale ich już nie było. Zaczęłam się
więc rozglądać po szatni i w końcu je znalazłam. Były pod ławką.
Musiałam je zapomnieć, gdy z Chloe i Nicole uciekałam z wf-u. Założyłam je, a buty na wf schowałam do torby. Wstałam z ławki. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie mogłam
chodzić. Byłam taka padnięta. Szłam jak stara babcia. Dobrze, że nikogo
nie było w pobliżu. To byłby obciach. Wyszłam z szatni kiedy do głowy
wpadł mi pomysł, żeby zemścić się na nauczycielce wf-u.
madziula0909
Hej! I mamy nowy rozdział! Podoba się? Zapraszam do komentowania! Jeśli zdarzyły się jakieś literówki, to serdecznie za nie przepraszam. Każdemu się zdarzają, a szczególnie mi :/ Czekam na opinie i proszę komentować szczerze. Jestem przygotowana na wszelkiego typu komentarze. Nawet na te krytykujące ;p Jeśli ktoś chciałby być informowany o nn, to zapraszam do zakładki "Informowani" =D Buziaczki i do napisania ;*
PS. Dziękuję wszystkim za to, że poświęcacie swój cenny czas na czytanie mojego bloga. To naprawdę dla mnie bardzo cenne ;*
madziula0909
Właśnie dzisiaj się zastanawiałam, kiedy pojawi się u ciebie nowy rozdział, bo historia naprawdę mnie wciągnęła :3 Dziękuje oczywiście za poinformowanie mnie!
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania to zastanawiam się, cóż za zemstę wyszykuje nasz droga Andrea?
Babka od wychowania fizycznego jak i nauczyciel matematyki powinni iść na jakąś terapię, co za dyrektor ich zatrudnił?! Ktoś powinien napisać wniosek, czy podanie, a najlepiej skargę na tych dwoje. Nie mają żadnych pedagogicznych podejść do uczniów!
Normalnie się wzburzyłam!
Współczuje, co nie miara głównej bohaterce!
Najbardziej podoba mi się, to jak męczy się z czarami. Niby powinna umieć opanować wiatr, ale w końcu dawno z niego nie korzystała, a aby być dobra baletnicą trzeba ciężko pracować :3
Postać Nathaniela jest naprawdę tajemnicza, a czy mi się wydaje, czy on na swój dziwaczny "męski" sposób ją podrywa? Faceci są naprawdę dziwni! Czy oni ze sobą będą?
Zastanawiam się, czy Nathaniel jest takim normalnym nastolatkiem za jakiego chce uchodzić. Mój (zmyślony) zmysł detektywistyczny podpowiada mi, że główna bohaterka, czy będzie chciała, czy nie zostanie wciągnięta w inny świat, a w nim na pewno za towarzysza dostanie Nathaniela.
Ach, no i co z Alex? To przyjaciółka Andrei, nie? Zastanawia mnie jej nowy chłopak, bo o ile dobrze pamiętam miał tak samo na imię jak zaginiony brat głównej bohaterki...
Moim zdaniem piszesz bardzo fajnie, opisy masz, błędów rażących w oczy jak laser nie robisz :D Twoje opowiadanie ma ręce i nogi, humoru w nim nie brak, a twój styl pisania jest lekki i przyjemny. Moim zdaniem reprezentujesz wszystko, co lubię. Niestety nie wytknę Ci błędu, bo naprawdę rzadko kiedy je widzę (nawet sama je solę!).
Jeszcze raz dzięki, ze mnie powiadomiłaś :3
Życzę naturalnie i oczywiście morza weny, góry pomysłów i mnóstwo czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
http://life-of-heros.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że podoba ci się mój blog. To naprawdę dla mnie bardzo cenne i doceniam to, że w wolnym czasie czytasz moją historię ;* Jeśli chodzi o nowego chłopaka przyjaciólki Andrei, to musisz jeszcze poczekać. Mam zamiar zrobić tak, żeby pojawił się w 5 rozdziale. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWitam, witam, witam ;) rozdział przeczytałam jednym,tchem tak jakoś mało czasu zajęło mi jego czytanie ^^ a czytało się bardzo lekko i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie rozumiem zachowania tego,małżeństwa nauczycielskiego. Takie pastwienie się nad uczniami powinno być surowo zabronione. Już dawno powinni z tej szkoły wylecieć,i,w,ogóle nie pracować w swoim,zawodzie. Ale,tak to jest, kiedy nauczyciele mają dobre stosunki z dyrektorem i są z nim na ty- wtedy i tak zawsze,wyjdzie, że to,uczeń jest tym złym. Ale tak to,już jest.
I cały czas,zastanawiam się nad postacią tego całego Nathana. Widać, że nie lubi Andrei, ale pewnie też nie bez powodu się tak, a nie inaczej. Jestem ciekawa, jak to rozwiniesz dalej :)
Czekam na ciąg dalszy.
Weny i do napisania,
Lilka24
Twoja historia jest coraz bardziej wciągająca. Super. Czekam na next. ~Alice
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na nowe notki na
nowezyciealicecullen.blogspot.com
syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
Świetny rozdział! Coraz bardziej wciąga mnie to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Little Shadow
P.S. Pojawiły się nowe notki na moich blogach zapraszam.
Oki, już lecę czytać (~.^) Cieszę się, że podoba ci się moja historia. Pozdrawiam ;*
UsuńJak ja nie znoszę takich nauczycieli! Biedne dziewczyny. Nathan coś do niej ma, tylko pytanie brzmi czemu? Pewnie niedługo się tego dowiemy. Rozdział fantastyczny i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńwkurza mnie czcionka, nie wiem czemu - zamiast się skupić na czytaniu, marszczę brwi xD I dlaczego małe szanse, że odwiedzę Twojego bloga? Staram się przeczytać wszystko co mi podadzą w spamie. Poza tym Twój opis mnie zaciekawił :D Ale do rzeczy: opowiadanie dość ciekawe, oczywiście akcja rozwija się powoli i często musiałam się trochę zastanowić żeby wyciągnąć wnioski z lektury. Piszesz w narracji pierwszoosobowej ( nie cierpię tej narracji, bo skupiamy się wtedy na sobie, nie poznając reszty bohaterów ) ale u Ciebie jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza. :) Więc pisz ile wlezie bo historia ma potencjał!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny! :*
A także zapraszam do mnie, choć nowy rozdział dopiero po świętach : http://czasniedzialananaszakorzysc.blogspot.com
Widzę, że właśnie nie tylko mnie trochę denerwuje fakt, że tekst jest napisany kursywą. W pewnym sensie jest to utrudnienie dla czytelnika, akurat to mogłabyś zmienić :) Co do rozdziału... cóż, mogę stwierdzić tylko, że współczuję tym dziewczynom. Chociaż generalnie nie jestem typem osoby nienawidzącej sportu (uwielbiam rolki, rower, basen...) to jednak biegać szczerze nienawidzę i gdybym tak miała dwa kilometry przebiec (pierwotnie około tyle miały :D) to chybabym pozwoliła komuś na zastrzelenie mnie :D Podoba mi się w całej tej historii, że chociaż występuje pewien chłopak, to jednak nie jest on "najprzystojniejszym w szkole. Dopiero co przyszedł do mojej klasy, usiadł obok mnie bo nigdzie miejsca nie było, a ja jestem taką buntowniczką, która nie odzywa się do nikogo, każdy unika mnie szerokim łukiem bla bla bla". Duuuuży plus za kompletnie pominięcie czegoś takiego :) Co ja mogę powiedzieć... historia ma potencjał, nie ma banałów i widać, że piszesz coś, na co masz pewien pomysł :) Mam prośbę - mogłabyś mnie powiadamiać o kolejnych rozdziałach? :)
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię również zaprosić do mnie. Każdemu jest z pewnością miło, kiedy zyskuje nowych czytelników czy też może przeczytać opinie na temat swojej twórczości, więc naprawdę byłabym radosna, gdybyś mnie odwiedziła :)
http://dogonic-szczescie.blogspot.com/
Pozdrawiam Cię i życzę Ci dużo weny! :*
Już zmieniam czcionkę na normalną (~.^) Tak bardzo się, że podoba ci się moja historia :D Z chęcią odwiedzę twojego bloga ^.^ Pozdrawiam ;*
Usuńmadziula0909
Siemanko!!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest no... jakby to powiedzieć... GENIALNY!!!!
Hehehe.... Myślę, że Nathan będzie bardzo bliską i ważną osobą dla Andrei. Może teraz jej dokucza ale później ^^
No nie wiem czy dobrze myślę. Zobaczymy ;D zazwyczaj moje podejrzenia się nie sprawdzały więc teraz niecierpliwie czekam na dalsze losy.
Mam nadzieję, że dodasz za niedługo!!!
Współczuję dziewczynom. Bieganie... Grrr...
Czekam strasznie niecierpliwie na nn!!
Pozdrawiam i życzę weny.
Wesołych świąt!!! Duuuużo prezentów pod wielgachną choiną!!! :D
historie-ktore-pisze-zycie.blogspot.com/
Matko... Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś takiego... Ja nie nigdy nie wymyśliłabym takiej historii... I zgadzam się z przedmówczynią, z tym o Nathanie :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci duuużo weny i Wesołego Jajka xD
Zapraszam na http://cordelia-north.blogspot.com/
rozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńchętnie bym się rozpisała o tym jaki jest świetny, ale jest tak świetny, że brakuje mi słów :)
masz niesamowity talent do pisana i mam nadzieję, że nie zmarnujesz go :)
z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
@swagie_baby
Cześć!
OdpowiedzUsuńCzyżby znowu Andrea planowała wywołać wichurę, zamieć śnieżną albo tego typu rzeczy? Ja od zawsze myślałam że intensywność tych mocy w przypadku akurat mojej bohaterki zależy od emocji i właściwie tak to jest. A tutaj ona może to sobie tak po prostu włączać wyłączać? Jak to jest? Andrea chodzi do liceum czy gimnazjum bo nie wiem? To chyba zależy kto ile ma lat. Można mieć szesnaście lat i chodzić do gimnazjum, albo do liceum, chociaż ja się w tym nie orientuje za bardzo. Ja tez pamiętam że miałam takiego nauczyciela w gimnazjum francowatego, chociaż my właściwie w siatkówkę tylko napieprzaliśmy. A że u mnie z siatką to niekoniecznie... Więc nie grałam. Dalej ten cały Nathan... Ja wiem że go nie było w rozdziale, ale u tak o nim napisze. To on... Tak zaczepia główną bohaterkę bo... Chyba mu się spodobała ona. Na miejscu Andrei nie szalałabyn tak z tą mocą, bo ktoś się może domyślić o co chodzi. Pozdrawiam
Hej! Andrea chodzi akurat do pierwszej klasy liceum, tak jak jej przyjaciele (mogłam jednak wspomnieć o tym w pierwszym rozdziale) (: Jeśli chodzi o dar bohaterki... Andrea potrafi ( częściowo) panować nad swoimi umiejętnościami, ale ich intensywność jest spowodowana emocjami (jest to zależne, jak bardzo te emocje są silne) . W tym rozdziale siła jej daru jest spowodowana radością, dla tego wywołała ten wiatr (nieświadomie).
Usuńmadziula0909
A więc wszystko sprowadza się do jednego - zemsty na nauczycielce;D Ciekawa jestem co takiego wymyśli. Oby tylko nie przesadziła, bo potem mogłaby tego gorzko żałować. Bardzo fajnie przekazałaś zmęczenie dziewczyn, ale jako młode silne osóbki powinny mieć chyba trochę lepszą kondycję;D Rozśmieszyły mnie, że po 3 okrążeniach były takie zmachane;D I Nathan oczywiście musiał dorzucić coś od siebie... Mało go coś było w tym rozdziale! ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę Wesołych Świąt!:*
Mówiłaś, że są małe szanse na to, że wpadnę. Ale jestem! :D Dziękuję serdecznie za link, bo Tw historia jest naprawdę wciągająca. Ja sama pisze o wampirach, bo uwielbiam takie historie :)
OdpowiedzUsuńHmm... Nathan zdecydowanie coś do niej ma i mam nadzieję, że jak najszybciej dowiemy się co :)
Czekam z niecierpliwością na nexta i życzę WESOŁYCH ŚWIAT! :D
Piszesz naprawdę świetnie. Odkryłam twój blog dzisiaj i jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały. Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji ^-^ Uwielbiam opowiadania w takim stylu. Oficjalnie zostaję twoją czytelniczką. Wpadnij też do mnie, jeśli chcesz i zostaw komentarz, a będę bardzo wdzięczna ;) No i wesołych świąt!
OdpowiedzUsuńwelcome-to-the-world-ww.blogspot.com
Och kochana, literówki :c Wyszukałam ich parę.
OdpowiedzUsuńTo co rzuca się w oczy to strasznie pospolity język. Niektórych słów, nawet nie ma w słowniku. Sądzę, że mniej slangów byłoby tutaj wskazane :) Sytuacja ciekawa. Udało jej się opanować wiatr. Co do biegania... to wcale nie miały dużo do przebiegnięcia xD :p
Dziękuję za uwagi xD Już lecę poprawić błędy. Literówki często mi się zdążają :/
UsuńBuhahaha! Już nie mogę się doczekać aż Andy się zemści na Lewisowej. Ciekawe co zrobi?
OdpowiedzUsuńWiesz, ja sobie tak pomyślałam czemu Nathan jest taki nieznośny. I nic nie mogę wymyślić. Ale ponoć kto się lubi, ten się czubi, wiec może... On się w niej buja? Ale wątpię.
Zgadzam się z Paulą. Ta babka to idiotka!
OdpowiedzUsuńCiekawe,co zrobi An.
Lecę czytać dalej, może się dowiem.
Dravelia
Hej hej hej!
OdpowiedzUsuńPiąty rozdział zaliczony, teraz czas na komentarz.
Hmm... Czy przez cały pobyt w szkole Andie skupiona będzie na zemście?
Nie no, ale baba od wf-u jest strasznie wredna. W komentarzach nade mną różne osoby pisały coś w rodzaju: "Eeee, to wcale nie było tak dużo, piętnaście okrazeń to nie tak dużo...". Oczywiście nie chcę nikogo urazić, ale ja wzięłam pod uwagę również wielkość sali, która była naprawdę imponująca.
Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze wydarzenia i co zrobi Andie, aby zemścić się na nauczucielce.
Pozdrawiam!
Pusheen :3
Bohaterka jest strasznie mściwa i w sumie nie wiem czy to dobrze czy źle :)
OdpowiedzUsuńWredna babka, ale Andie się robi mściwa zauważyłam, nie wiem czy to dobrze oddziałuje na jej moce -.-
OdpowiedzUsuńhttp://zasnute.blogspot.com/
Hej!
OdpowiedzUsuńNo i mamy następnego walniętego nauczyciela :D Co za szkoła? :) Ja współczuję dziewczynom, jak one tam wytrzymają? No i ciekawe jaką zemstę wymyśli Andrea :D
Pozdrawiam,
Juliet
Dziękuję! Tak bardzo się cieszę, że Wam się podoba! To dla mnie naprawdę wielka radość! :***
OdpowiedzUsuńJa na miejscu tych dziewczyn to i tak bym poszla do dyrektora albo chociaz sie zbuntowala i nie biegala. Tak...czego to mnie szkola nauczyla xD serio im wspolczuje, bo ja po minucie bym padla, taka jest moja kondycja xD
OdpowiedzUsuńJutro sprobuje nadrobic troche rozdzialow, bo oczy mnie troche juz bola a bialy tekst na czarnym tle niestety mi nie sprzyja :/ to jedyne, co mi utrudnia czytanie.
Pozdrawiam! ^^
Dziękuję ślicznie! :D Ja też na miejscu dziewczyn poszłabym do dyrektora, ale on zawsze może nie uwierzyć. Tak już jest, jak ma się dobre stosunki z nauczycielami. W końcu komu uwierzy? Pracownikowi, który pracuje u niego już tyle lat,czy raczej jakiemuś uczniowi? Choć ja też to bym szybko padła. Naprawdę! Skądś już to znam -.- Och! Jak przeszkadza Ci kolor czcionki, to jutro zmienię! Tylko nie mogę zapomnieć! (: Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :*
UsuńNo w sumie tak, ale dyrektor powinien teoretycznie pomagac uczniom... Tylko w praktyce gorzej.
UsuńJak mi wieczorem nie zabiora WiFi to nadrobie rozdzialy. Powoli, ale do przodu^^
Pozdrawiam!^^
"miałam u duchu nadzieje" - w duchu.
OdpowiedzUsuń"że jeszcze dłużej niż dyrektor jest tu dyrektorem" - nie brzmi mi.
Co złego jest w bieganiu za karę, gdy dzieciak się spóźni? Sam stosuję taką zasadę, gdy mi się dzieciaki spóźniają na treningi (albo bieganie, albo pompki, ewentualnie przysiady lub skakanki). Moim zdaniem to tylko i wyłącznie ponoszenie konsekwencji i nie ma w tym niczego złego.
"Nigdy mi to nie wychodził" - wychodziło.
Moim zdaniem nie będą miały przechlapane przez Andree, a przez same siebie - każdy sam podejmuje decyzję, wszyscy znali ryzyko, podjęli je.
Dwa kilometry to wcale nie tak dużo, to właściwie tyle co nic. Niech dziewczyny nie przesadzają. Niektórzy tyle co rano chodzą do pracy i po 8-12 godzinach roboty fizycznej znowu idą dwa kilometry by wrócić do domu. Po raz kolejny utwierdzasz mnie w przekonaniu, że te dziewczyny to panienki z dobrego domu, rozpuszczone, nieznające życia, co nawet pół kilometra przemierzały taksówką, z szoferem, albo w samochodzie rodziców, ewentualnie w takim, który od rodziców otrzymali.
Kolka po dwóch okrążeniach? Boże, co za słabe pokolenie. Za moich czasów, to dzieciaki biegały po podwórku całe dnie i nikt nie narzekał na kolki. Widać, ze to wapniaki ledwie wyrwane sprzed ekranu komputera.
Andree jeszcze rozumiem, bo jednak byłą wyczerpana fizycznie, ale reszta? No i co zmieni narzekanie. Tylko marnuje energie na marudzenie zamiast przebierać nogami jak należy.
"Ale się nasiedziałam" - xD - taki komentarz chyba wystarczy.
Jest sporawo powtórzeń, ale i tak nie jest źle. Ubawiłem się przy czytaniu tego rozdziału. Ciekawe czy o mnie moi uczniowie/zawodnicy myślą podobnie.
Brak butów to spory problem. Zemsty nie popieram, zwłaszcza, że w tym przypadku to zemsta bez powodu, za nic. Moim zdaniem dziewczyny same były sobie winne, a jakaś dyscyplina jednak musi być. Ogólnie uważam, że trochę rygoru by im nie zaszkodziło, a może utrzymało w ryzach, zwłaszcza, że na pierwszy rzut oka widać iż to rozpuszczone panienki z dobrych domów co jeszcze śmią marudzić jak to mają ciężko.
Twoich bohaterów naprawdę ciężko polubić, ale może to dobrze, że nie są idealni, bo ideały są straszne, takie papierowe, przerysowane, niczym wycięta na idealnie skrojony wzór tektura.
Ja rozumiem, że Andrea była zmęczona i wycieńczona, bo jej moce wyssały z niej energię, ale cala reszta (jej koleżanki) chyba były w pełni sił. Dwa kilometry to naprawdę niewiele. Swojego czasu jakieś dwa kilometry chodziłam codziennie do szkoły. Humor niby jest, coś tam próbujesz pożartować, ale... no mnie pustota tych dziewuszysk nie śmieszy. Wkurzają mnie ich zachowania niemal tak samo jak wkurza mnie moja młodzież na "Się nie zdarza taka miłość", tylko ta twoja to się chociaż nie wykoleja, no ale za to ta moja ma poważniejsze zmartwienia w życiu niż kilka nieudanych sprawdzianów i brak samochodu. Więc jakbym miała ich zestawić obok siebie, to ciężko byłoby ocenić, którzy są gorsi, bo są to dwa zupełnie inne światy.
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam sporo literówek, które radziłabym poprawić.
Andie chyba rzeczywiście powoli traci kontrole nad powietrzem... Coraz trudniej jej zatrzymać to, co sama rozpętała, a to chyba nie jest dobry znak.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, ze dziewczynom się upiecze, uciekną z wf-u i będą miały chwilę wolnego, a ona ich przyłapała! I to wszystko przez głupie kichnięcie! I kazała im tyle biegać... Zołza. Jakbym miała do czynienia z moją nauczycielką z gimnazjum. Na szczęście teraz mam bardziej wyrozumiałego nauczyciela xD
Współczucie u Nathana? Nie wierzę :P
Twoje bohaterki dalej irytują - to stwierdzenie nasuwa mi się pierwsze po przeczytaniu tego rozdziału. Co nie jest złe, bo postacie powinny wzbudzać skrajne emocje, żeby wydawały nam się interesujące. Nikt nie lubi czytać o ideałach, postać główna musi mieć jakieś wady. Twoje są bardzo rozpieszczone :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że bohaterki z tego opowiadania zawsze dostawały to, czego chciały. A to samochód, a to chłopak. Teraz zostały zmuszone do biegu (wybacz, ale nie jest mi ich żal - same są sobie winne) i jęczą jakie to one biedne. Głównie tytułowa Andrea robi z siebie kozła ofiarnego. Rozumiem, że wyczerpały ją moce, ale nikt nie kazał jej się mścić na nauczycielu. Jak dla mnie zasłużyła na karę.
Błędy poniżej:
ale i tak nie mogłam się nad niczym skupić.
na
Dla czego to ja mam ten dar?!
Dlaczego
Miałam u duchu
w
karze biegać
każe (każe - kazać, karze - karać)
i z czego, co wiem to
z tego, nie z czego
nie zniknęłyśmy w widoku z sali gimnastycznej.
z
bo myślałam, że to pomorze, ale nie.
pomoże
Nigdy mi to nie wychodził.
wychodziło
Na kolką to troszkę pomogło
kolkę
Wygarnęłam bym jej
Wygarnęłabym
amandiolabadeo.blogspot.com
Pozdrawiam i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńOgłoszenia Radom
Hejcia!
OdpowiedzUsuńZaraz, Andrea tyle się uczyła i nagle dar robi jej takiego psikusa? Myślałam, że opanowała go niemal do perfekcji. Wiadomo, iż mógł nabrać na sile wraz z wiekiem bohaterki. I zapewne więcej jej siły życiowej do tego zabiera.
Myślałam, że dziewczyny zanim postanowiły uciec to przestały się przebierać i mają na sobie mundurki zamiast strojów do ćwiczeń.
Sam Nathan i jego współczujący wzrok? Coś mi tutaj nie pasuje... Taki wredny skurczybyk okazujący litość? Nieeee, przywidziało jej się. XD
Sama ucieczka z wf-u była niezbyt dobrym pomysłem, jeśli dziewczyny wiedziały, jak surowa potrafi być nauczycielka. Bieganie czekało je i tak, i tak.
Andrea nie chce, żeby ktoś ten dar odkrył, ale to właśnie najgorsze, co mogła zrobić - pójść sobie na dwór, żeby wymyślić, jak powstrzymać wichurę. Wiadomo, że koleżanki za nią pójdą i to będzie dziwne dla nich. :P
Uwagi:
"Miałam już go prawie opanowany, a tu proszę!" - lepiej by brzmiało "już prawie go opanowałam, a tu proszę"
"Czy znowu przed dwa lata, albo i dłużej będę musiała się uczyć nad nim panować?" - powinno być "czy znowu przez..."
"Nie słuchałam jej się i usiadłam na ławce." - lepiej by brzmiało "nie posłuchałam jej i usiadłam na ławce"
"W głowie krążyło mi tyle myśli, ale i tak nie mogłam się nad niczym skupić." - powinno być "... nie mogłam się na niczym skupić"
"Dla czego to ja mam ten dar?!" - powinno być "dlaczego..."
"Miałam u duchu nadzieję, że wiatr ponownie nie zwiększy się na sile..." - powinno być "miałam w duchu nadzieję, że wiatr ponownie nie przybierze na sile"
"Małżeństwo już sporo lat pracuje w tej szkole i z czego..." - powinno być "... i z tego..."
"Jak babka dowiedziałaby się, że naskarżyłam a nią" - powinno być "... na nią..."
"Biegłyśmy dopóki nie zniknęłyśmy w widoku z sali gimnastycznej." - powinno być "... z widoku..."
"Wstrzymałam oddech, bo myślałam, że to pomorze, ale nie." - powinno być "... że to pomoże"
"Nigdy mi to nie wychodził." - powinno być "nigdy mi to nie wychodziło"
"Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed samymi oczami sportowe buty." - powinno być "otworzyłam oczy o zobaczyłam przed sobą sportowe buty"
"-Tak, tak- powiedziałam i wymusiłam się na uśmiech." - lepiej by brzmiało "... zmusiłam się do uśmiechu"
"Na kolką to troszkę pomogło, bo aż tak nie bolało." - powinno być "na kolkę..."
"Wygarnęłam bym jej to, co o niej myślę..." - lepiej brzmi "z chęcią bym jej wygarnęła..."
"Zdziwiło mnie to tak bardzo, że potknęłam się o swoje nogi i o mało..." - lepiej brzmi "... potknęłam się o własne nogi"
"Musiałam je zapomnieć..." - lepiej brzmi "musiałam ich zapomnieć..."
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May