Zaczęło wschodzić słońce. Wszystko zaczynało przybierać swoje barwne kolory, ładnie się ze sobą kontrastując. Dźwięczny śpiew ptaków roznosił się po całym lesie, a wszystko zaczynało budzić się ze snu. Na wąskiej ścieżce, usypanej małymi kamyczkami, szły dwie osoby, a obok nich duch, zdający się niknąć w świetle dnia.
Andrea w głębi serca cieszyła się, że znalazła brata. Wyglądał tak samo, jak kiedyś. Identycznie. Dokuczało jej jedynie to, że był duchem i miał barwę zbliżoną do niebieskiego. Wiedziała, że nie mogła nic na to poradzić, dlatego pogodziła się z tym.
Wszystko wydawało się piękne i spokojne, ale Theo miał dziwne przeczucie, że coś mogło się wydarzyć. Nawet za chwilę. Ukrywał swoje zdenerwowanie, bo nie chciał niepotrzebnie niepokoić reszty. Do końca nie był pewien, czy czasem sobie czegoś nie ubzdurał. Przypomniał sobie, bez żadnej przyczyny, o Rose. Już jakiś czas jej nie widział i powoli zaczynał się o nią martwić. Również była duchem, więc wiedział, że nic poważnego nie mogłoby się jej stać, ale silne czary mogły już coś zdziałać.
***
— Gdzie jesteśmy? — zapytała niepewnie Lilith, rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu.
Chciała się zatrzymać, już po raz kolejny, ale silna dłoń czarownicy wciąż ją trzymała za nadgarstek.
— Mam prawo wiedzieć! — krzyknęła zdesperowana.
— Radzę ci, żebyś się zamknęła — syknęła kobieta.
Przerażona Lilith spojrzała w czerwone oczy kobiety, które mimo iż było ciemno, były doskonale widoczne. Po plecach przeszły jej ciarki.
— Nie jesteś Aweną — stwierdziła tonem, jakby odkryła coś nieprawdopodobnego. — Co z nią zrobiłaś?!
Była zła. Zła, jak nigdy wcześniej, a przecież prawdziwa Awena uczyła ją, że powinna trzymać emocje na wodzy. Bała się o swoją opiekunkę. ,,Czy ona jeszcze żyje?’’ — przeszło jej przez myśl.
— Jesteś bardzo spostrzegawcza — powiedziała z kpiną wiedźma.
— Kim jesteś i co z nią zrobiłaś?!
Wąskie wargi czarownicy wygięły się w krzywym uśmiechu, ale Lilith nie była w stanie tego dostrzec, bo w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności. Cisza, jaka jej odpowiedziała, podziałała na nią jak płachta na byka. Serce wciąż miała przepełnione złością, ale mimo to bała się. Nawet nie wiedziała, w czyich rękach się znalazła, co dokuczało jej jeszcze bardziej,
— Odpowiedź ci się nie spodoba — powiedziała wymijająco czarownica.
,,Czyli nie żyje’’ — pomyślała ze smutkiem dziewczyna. Miała malutką nadzieję, że się myli, ale wszystko wskazywało na to, że stało się najgorsze. Ścisnęło ją w sercu, a po policzku spłynęła jedna, malutka łza. Myślała, że jeszcze kiedyś ją zobaczy. W końcu spędziła z opiekunką prawie trzynaście lat.
— Jak ja was nie rozumiem. — Westchnęła wiedźma.
Lilith niespodziewanie stanęła czarownicy na nogę tak boleśnie, że ta krzyknęła i rozluźniła uścisk na jej nadgarstku. Wykorzystała moment i wyrwała rękę z dłoni wiedźmy i na oślep zaczęła uciekać jak najdalej. W ciemnościach wciąż wpadała na kamienne, zimne ściany albo o coś się potykała. Była niemal pewna, że ucieknie, lecz w pewnej chwili zatrzymała się bez możliwości jakiegokolwiek ruchu. Przeklęła w myślach. Wzrok miała wbity w rozciągającą się niedaleko jasną poświatę. Tak niewiele brakowało...
Zaczęła unosić się w powietrzu. Wciąż nie była zdolna się poruszać. Nie mogła nawet rozglądać się, bo gałki oczne również odmówiły posłuszeństwa. Ktoś, kto jej nie znał, mógł pomyśleć, że dziewczyna jest marmurowym posągiem. Sprawczyni całego zajścia szła dumnym krokiem z jeszcze większą szybkością, natomiast ciało Lilith szybowało za nią.
Po kilkuminutowej drodze znalazły się w lochu, który był oświetlany tylko przez jedną świeczkę. Wiedźma położyła Lilith w miejscu oddzielonym kratami, nie starając się na delikatność, i tym samym przywracając dziewczynie zdolność poruszania się. Młoda czarownica wolała wciąż leżeć w bezruchu. Nadal była w szoku.
Wiedźma w tym czasie wyczarowała w dłoni szklaną kulę i spojrzała w jej głąb. Gdy ujrzała to, co chciała, złowieszczo uśmiechnęła się.
***
Na czystym niebie zaczęły pojawiać się ciemne i gęste chmury. Nie wróżyły niczego dobrego. Zapanował półmrok i zrobiło się momentalnie zimno. Zerwał się silny wiatr, a w oddali było słychać groźne wycie wilków. Dominic z Andreą stanęli przerażeni, jakby zobaczyli upiora. Theo, stojący obok nich, stracił bijący od siebie blask. Wszystko przybrało mroczne kolory, że momentalnie nie miało się ochoty tam znajdować.
Gdzieś w oddali rozniósł się dźwięk łamanej gałęzi, który echo przyniosło aż do nadnaturalnych. Ci, zaniepokojeni, niespokojnie poruszyli się.
— Co się dzieje? — zapytała Andrea.
Miała szeroko otwarte oczy.
— Nie wygląda mi to na zwykłe zjawisko — powiedział niespokojnie Theo.
— A na co ci to wygląda? — Dominic zmarszczył brwi.
— Na czarną magię — wyznał duch.
— Czy to może być sprawka Hildy? — zapytała niemal niesłyszalnie Andrea.
Jej brat nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ ziemia zatrzęsła się, przez co Andie z wilkołakiem upadła. Chwilę później zaczęła pękać i powychodziły z niej kościotrupy. Ich widok nie przeraził tylko Andrei, ale i samego Dominica. Jeden z nich, dopiero co wychodził z ziemi, złapał Andreę za nogę. Pisnęła i nie kontrolując się, zaczęła okładać go pięściami. Miała w sobie tyle siły, że kościotrup runął na zieloną trawę, a połamany na kilka części już się nie podniósł.
— Co to jest?! — krzyknęła piskliwym głosem, który jej się lekko trząsł ze strachu.
Wszystkie szkielety w miejscach, gdzie powinny znajdować się oczy, świeciły się na czerwono, wyglądając przez to jeszcze upiorniej. Wszystkie skierowały się na jeden cel, którym była właśnie Andrea i Dominic. Niektóre z nich były tak bezmyślne, że zaczęły atakować Theo. Mimo że wszystko przez niego przenikało, one wciąż na niego ruszały.
Na powierzchni było ich kilkanaście, a wciąż pojawiały się nowe. Otaczały nienaturalnych, uniemożliwiając im ucieczkę. Ich widok obrzydzał, a brudne i przede wszystkim ludzkie kości powodowały odruch wymiotny u Andrei.
— Jest ich za dużo — szepnęła Andie.
— Zwątpiłaś we mnie? — Zaśmiał się Dominic.
Przemienił się w wilkołaka, czego dhampirzyca w ogóle się nie spodziewała. Odskoczyła na bok i z szeroko otwartymi oczami obserwowała, jak jej towarzysz z dziecinną łatwością rozwala szkielety. Niestety te po jakimś czasie odnawiały się i ponowne atakowały. Andrea poczuła, jak ktoś knebluje jej usta. W obrzydzeniem złapała za ręce szkieletu. Za wszelką cenę chciała odejść jak najdalej od oprawcy. Biła się z myślami, czy użyć magii Hildy, bo Hekate ostrzegała, by tego nie robiła. Gdyby nie było odpowiedniej chwili, pewnie by tego nie zrobiła...
Tak jak przez niewidzialną ścianę, przeszła przez kościotrupa. Wyciągnęła dłoń do przodu i wystrzelił z niej czerwony blask, który spowodował, że szkielet zamienił się w pył. Andrea dopiero teraz zdała sobie sprawę, jakiej silnej magii jest w posiadaniu.
— Idziemy — powiedział Dominic. — Wciąż się odnawiają.
Pociągnął dziewczynę za rękę i obydwoje pobiegli w stronę lasu. Andie jeszcze obejrzała się za Theo, ale nigdzie go nie zauważyła. ,,Pewnie poszedł’’ — pomyślała.
Szkielety wciąż biegły za nadnaturalnymi, dlatego Dominic przemienił się w wilkołaka i nakazał Andrei, żeby ta wsiadła na jego grzbiet. Tak też zrobiła i w co najmniej zdwojonym tempie znaleźli się w bezpiecznej odległości od kościotrupów.
Nikt nie zauważył, że księżyc był większy, niż zazwyczaj. Jego wielka tarcza zastanawiała i miała w sobie coś magicznego. Dominic i Andrea zauważyli to dopiero wtedy, gdy się zatrzymali.
— To nie jest normalne — powiedziała Andrea.
— Nie jest — potwierdził wilkołak i przełknął ślinę. — Narodził się kolejny.
— Co? — Andie nie rozumiała i dawała to po sobie poznać.
— Słyszałaś o krwawych wilkołakach?
— Nie — odpowiedziała od razu.
— Tak myślałem. — Uśmiechnął się pod nosem.
— Co... to? — zapytała nie bardzo wiedząc, jak ułożyć pytanie.
— Powiem tyle, że każdy z nich zabija z zimną krwią — odparł tajemniczo chłopak. — Jeszcze nikt nie przeżył, gdy miał stracie właśnie z takim wilkołakiem. Każdy z nich rozrywa swoje ofiary na strzępy. Są bezlitośni.
— Skąd się biorą?
— To już dłuższa historia.
Andrea pokiwała głową. Zrozumiała, że chłopak nie ma zamiaru o tym opowiadać, więc postanowiła dać sobie spokój. Obserwowała go, gdy ten był wpatrzony w księżyc. Dopiero po jakimś czasie ujrzała, że na jego karku świeci czerwona kreska, częściowo zasłania przez włosy.
— Ehm... Dominic? — odezwała się niepewnie.
Ten na nią popatrzył.
Nie wiedziała, jak ubrać zdanie w słowa, więc zdobyła się tylko, by pokazać na jego kark. Ten zorientował się, o co chodzi. Westchnął i spojrzał na dziewczynę ze smutkiem.
— To blizna — powiedział krótko.
— Która świeci się na czerwono? Nie wierzę. — Założyła ręce na piersi.
— Bo to nie jest zwykła blizna — powiedział podniesionym głosem, na co Andrea podniosła jedną brew. — To po krwawym wilkołaku.
— Jeszcze przed chwilą mówiłeś, że nikt nie uszedł z życiem po spotkaniu z takim — przypomniała i popatrzyła na niego podejrzliwie.
— Ojciec mnie uratował — powiedział łamiącym się głosem. — Odwrócił jego uwagę, bym mógł uciec. A sam...
Dhampirzyca otworzyła usta. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Domyśliła się, co stało się z ojcem Dominica i postanowiła już o nic go nie wypytywać. Zrobiło jej się go żal. Wiedziała, jak to jest żyć ze stratą kogoś bliskiego, więc doskonale go rozumiała. Nawet za bardzo. Sama straciła brata i przez bardzo długi czas nie mogła pogodzić się, że jej go odebrano. Uważała, że tak nie powinno być i na początku wszystkich o to obwiniała.
— Rozumiem. — Tylko na to się wysiliła.
Spojrzał na nią kątem oka, ale nic nie powiedział. Wciąż miał zaciśnięte szczęki i starał się nie zmienić wyrazu twarzy z beznamiętnej na taką, co wyrażałaby jego smutek. Ojciec uczył go, że nie powinien tego pokazywać, by nikt przez przypadek nie odkrył jego słabego punktu.
— Powinniśmy się zbierać — zdecydował.
— Gdzie masz zamiar iść? — Andrea przystanęła z nogi na nogę.
***
Rosalie w końcu dotarła do domu Aweny. Zatrzymała się w drzwiach, które były rozwalone. Pojawił się w niej niepokój. Powolnym krokiem weszła do środka i mimo że spodziewała się tego, co ujrzała, jej serce pękło na malutkie kawałeczki. Wokół panował istny chaos. Większość mebli była całkowicie zniszczona, a reszta porozrzucana po całym pomieszczeniu. Do tego wszędzie była krew. To najbardziej przeraziło Rose i już wiedziała, że Awena nie żyje. Jej największe obawy potwierdziły się. Nie chciała wchodzić głębiej do środka. Wiedziała, że nic tam nie znajdzie. Po policzkach spływały jej słone łzy, a na ziemi wyrastały piękne, żywe róże. Od razu je podeptała, ale że była duchem, nic im się nie stało. To jeszcze bardziej ją rozzłościło. Miała ochotę na czymś się wyżyć.
— Theo... — wypowiedziała szeptem.
Od razu postanowiła go znaleźć i wszystko mu powiedzieć. Chciała poinformować go o podstępnym uprowadzeniu Lilith i śmierci Aweny. Jej jednej z prawdziwych przyjaciółek.
Rose wyczuła obecność Theo dopiero około dwóch kilometrów od domku Aweny. Znalazła go opartego o pień drzewa. Najwidoczniej nad czymś myślał, bo jego twarz wyrażała głębokie zamyślenie.
— Theo! — krzyknęła.
Duch od razu na nią spojrzał, a na jego twarz wstąpił szeroki uśmiech.
— Gdzie byłaś? —zapytał.
— Zabrała Lilith! — powiedziała z przerażeniem.
Wyraz jego twarzy zmienił się, kiedy zobaczył załzawione oczy Rose.
— Kto? — Duch zwęził brwi.
— No jak to kto?! Hilda!
— Jak ją znalazła?! Przecież Awena rzuciła na nią czar, który demaskował jej obecność — szepnął jeszcze bardziej zamyślony, niż wcześniej.
— Awena nie żyje — poinformowała ze smutkiem Rosalie.
— Jak to nie żyje? —zdziwił się.
— Byłam u niej w domu. Wszędzie było pełno krwi... — Po policzku spłynęła jej łza. — Lilith znalazła bestia, na której poczułam obecność Aweny. Podejrzewam, że to ona ją zabiła.
Theo przytulił Rose i pozwolił jej się wypłakać. Pocałował ją w sam czubek głowy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Rosalie przyjaźniła się z czarownicą i jej strata musiała być dla niej jeszcze boleśniejsza niż to, że stała się duchem. Sam coś o tym wiedział, bo również przeżył bolesną stratę rodziny. Może nie stracił jej tak dosłownie, ale nie mógł do niej wrócić.
— No już. Cii — Zgarnął jej zabłąkany kosmyk włosów za ucho. — Będzie dobrze.
— Nic nie będzie dobrze! — Odsunęła się na taką odległość, by mogła spojrzeć ukochanemu w twarz. — Będzie wojna. To jest nieuniknione.
— Wiem — powiedział, jednak w głębi serca miał nadzieję, że tak nie będzie.
— Wszyscy zginą.
— Nawet tak nie mów — zwrócił jej uwagę.
— Tak będzie, Theo — popatrzyła na niego wilgotnymi oczami. — Muszą się przygotować.
Nie odpowiedział.
***
Nagle drzewa zaczęły się rozstępować. Odsłoniły wielki, niebieski, świecący okrąg. Był wypukły, a światełka w nim mieniły się, pojawiały i na przemian znikały. Okrąg dawał niebieskie światło, które rozjaśniało wszystko dookoła. Dominic ostrożnie podszedł do niego. Uważnie mu się przyjrzał. Wydawało się, że nic się nie stanie, ale to było złudne. Nastąpił wybuch, a z okręgu zaczęła lecieć woda, która swym ciśnieniem powaliła wilkołaka i Andreę na ziemię. Leżeli tak, póki woda nie przestała lecieć. Gdy się podnieśli, od razu spojrzeli za siebie.
Znajdował się tam tunel. Był ciemny i panowała tam cisza jak w grobowcu, którą było można ciąć ostrym jak brzytwa sztyletem.
— Czujesz to? — szepnęła Andrea.
— Tak — powiedział wilkołak.
Czuł to samo, kiedy znalazł Andreę. Dokładnie to samo uczucie.
— Ona tam jest.
— Jesteś pewien, że to nie jest żaden podstęp? — spytała dhampirzyca.
— Tak. Na sto procent.
Powolnym krokiem wszedł do tunelu. Andrea po chwili namysłu poszła w jego ślady, choć nie była przekonana, że robi dobrze.
***
Podłoga, na której leżała, była zimna. Poruszyła się niespokojnie, kiedy poczuła ich obecność. ,,Nie przychodźcie tutaj, proszę’’ — myślała. Chciała, żeby w jakiś magiczny sposób usłyszeli jej myśli, ale wiedziała, że jest to niemożliwe. Zamknęła mocno oczy i w duchu modliła się, żeby zmienili kierunek drugi.
— Doskonale.
Doszedł do niej głos Hildy. Już dawno domyśliła się, że to ona. Poderwała się na równe nogi i dotknęła krat, które ją więziły. Od razu poraził ją prąd. Echo rozniosło jej krzyk przepełniony bólem.
Witam kochani! ♥Mamy kolejny rozdział! Już myślałam, że nie uda mi się go na dzisiaj skończyć xDJak wrażenia po nim? Został trochę tak podzielony na kilka scen, ale mam nadzieję, że to nie przeszkadzało w czytaniu (:Za niedługo historia zostanie skończona. Będzie to szybciej, niż myślałam. Napiszę jeszcze 3-4 rozdziały (wątpię, że więcej) i epilog...Coś nie wiem, co mam jeszcze powiedzieć, więc... Do napisania! ♥Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
Nie nawidze Hildy
OdpowiedzUsuńHejo kochana! :3
UsuńNie dziwię się. Też za nią nie przepadam, choć zazwyczaj ciągnie mnie do takich osób xD
Dziękuję bardzo za komentarz ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
A jednak to Hilda... A myślałam, że krwawy wilkołak, chociaż jeden się narodził... Ciekawe co łączy Rosalie i Theo. Pewnie niedługo się dowiemy :) Biedna Awena i Lilith :( Czekam na kolejny rozdział i nie wierzę, że już niedługo ta opowieść się skończy.
OdpowiedzUsuńhttp://myenchantix.blogspot.com/
Hejo kochana! :3
UsuńKiedyś coś musi się skończyć. Ale po skończeniu tego bloga ruszę z kolejnym, więc nie mam w planach jeszcze odchodzić :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hildzie powoli udaje się doprowadzić do wojny. Ciekawe tylko kto zwycięży. Jak na razie ona ma niestety większe szanse, bo trzecią osobę z przepowiedni uwięziła a Andrea i Dominic jeszcze jej nie odnaleźli. Muszą się pospieszyć zanim Hilda ją zabije. Ciekawe czy im się uda.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
Hejo kochana! :3
UsuńJuż niedługo się przekonasz! Mam nadzieję, że zakończenie będzie zaskakujące :D
A czy Hilda zabije Lilith? W kolejnym rozdziale się dowiesz :)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Rany Hilda ale zamiata.
OdpowiedzUsuńTheo ty durniu czemu się zgubiłeś! Jak on mógł.
Jakoś nie współczuję Dominicowi. Daj coś jeszcze uwielbiam umęczone postaci. I Jamiego Campbel Bowera. I broń. I fantasy. Czyli Jace'a z Darów Anioła - Ciacho! W następnym Dom ma skopać dupę Hildzie!
Będzie jeszcze coś z Jess?
A Andrea stoi i stoi. Gdyby nie użyła mocy to bym jej kark skręciła za to, że nie nawala szkieletów.
Czyli w następym oczekuję żywej akcji. Czekam
Hejo kochana! :3
UsuńHaha! A no! :D
Hm... No zobaczymy, co da się zrobić. Mam nadzieję, że koniec będzie zaskakujący :D
Też go uwielbiam! I Dary Anioła też (właśnie uwielbiam go przez ten film)! ♥
Jessi jeszcze się pojawi :D
Hah xD
Oczywiście, że w kolejnym rozdziale będzie więcej się działo :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ja nie mogę no! Wszystko się akurat tera u wszystkich musi komplikować! czy wyście się uwzięli czy jak> Do kogo nie zajrzę to coś złego się dzieje xD
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Andrei i Dominica (mimo, że za nim nie przepadam). Do roli "tego wrednego" bardziej pasował mi Nathan... A wspominając o nim - może jednak go ożywisz? Byłoby serio fajnie xD :D <3
Szkoda, że zamierzasz kończyć. Trafiłam tu dopiero pod koniec historii, co nie zmienia faktu, że bardzo ją polubiłam.
Czekam na następny!
Hejo kochana! :3
UsuńHaha! No widzisz xD
Wiesz. Nie mam w planach przywracać Nathana do życia i niczego nie obiecuję (:
Cieszę się, że polubiłaś tego bloga, choć ja nie zaliczam go do udanych xD Po tym będę pisała kolejną historię, więc to nie jest koniec ;)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Witam w środku nocy, spać nie mogę to sobie czytam. Czytam, czytam a tu jakieś trupy z ziemi wyłażą i ja mam po tym zasnąć? Pięknie rozpoczyna się rozdział, mówię o pierwszym akapicie, cudnie opisane. Jakie znowu wilkołaki krwawe, chcesz wszystkich pozabijać?
OdpowiedzUsuńMatko Ale ta Hilda jest upierdliwa, no ciągle mnie denerwuje, już nie mogę o niej czytać. Tak to jest z czarnymi harakterami.
Rozdział dość długi ci wyszedł. Podobał mi się i jestem na tak (przechodzisz dalej :p ) odbija mi.
Nie pisz mi tu krwawych scen, bo ja to w nocy czytam. :D
Dobra idę spać, gadam bez sensu.
Trzymaj się ciepło :*
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że spodobał Ci się początek :D
Mnie zazwyczaj ciągnie do czarnych charakterów. Nwm czemu, ale w książkach, opowiadaniach itd. właśnie takie osoby lubię najbardziej xD
Heh. To raczej przeżuć się na tryb dzienny, bo jeszcze taka scenka się pojawi xD Nie w kolejnym rozdziale, ale jeszcze w następnym ;)
Dziękuję bardzo ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Rozdział z pewnością lepiej napisany, Andie i tak mnie wkurzyła, bo to norma ( tym razem tym, ze od razu sobie pomyślała: o, nie ma mojego brata, pewnie sobie poszedł... Troche dziwne, nawet sie o niego nie bała, ze te trupy mogły cos zrobić? A nawet jesli nie, to nie uważała, ze to dziwne i niegrzeczne, by Theo ot tak sobie poszedł i zostawił ja i Dominica z trupami? Ku mojemu zdziwieniu okazało sie ze faktycznie tak postąpił, bo poszedł do R.dziwne). Podobało mi sie, że pisałaś z rożnych perspektyw i że cała trojka sie spotkała, ale nie za bardzo mi sie podobała, ze to Hilda do tego doprowadziła... Mam nadzieje, ze ktos ich uratuje, a moze sami to zrobią? Awena juz chyba nie żyje?
OdpowiedzUsuńHejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że tak uważasz :D
Hahaha! Nie dziwię się. W końcu to ona xD
Tutaj trochę obronię ją i Theo. Theo jest duchem, dlatego Andrea nie miała po co się o niego martwić, a Theo i tak nie przydałby się Andrei i Dominicowi, bo nie miałby co robić. Co najwyżej stałby obok i... i nic więcej (:
Już w kolejnym rozdziale dowiesz się, jak to będzie :D A Awena nie żyje.
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Krótko, bo czas goni. C:
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie, że działo się trochę zbyt wiele jak na jeden rozdział, poza tym - nie za bardzo lubię te dzielenie na gwiazdki, takie przerywniki. Ale akcja ogólna - spoko. C: Rose i Theo są razem? :D Czy mi się wydaje? xD To mnie najbardziej interesuje. :D Dominic i Andrea wpadli w pułapkę Hildy, albo coś źle zrozumiałam. Bo ten tunel taki dziwny. O.o Jak dla mnie trupy wychodzące z ziemi to przegięcie i to w ogóle mi nie pasowało, ale co tam. xD I cieszę się, że już niedługo koniec. :D No co?! Lubię zmiany. xD Poza tym czeka nas nowe opowiadanie. ^.^ Lepsze. :*
Weny! :**
Hejo kochana! :3
UsuńNie każdy musi to lubić. Mi na przykład to nie przeszkadza ;) Ale w tym rozdziale było to konieczne. W końcu bohaterowie byli rozdzieleni i każdy mniej więcej w tym samym czasie robił coś dość ważnego (:
Tak! Dobrze myślisz. Są razem :D ♥
Dobrze zrozumiałaś.
Ooo. Ja też już cieszę się, że to niedługo koniec, bo ten blog to totalny niewypał xD
Dziękuję bardzo! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Oto i jestem.. Udało mi się w końcu.
OdpowiedzUsuńZacznijmy od tego co mi nie pasowało. Tylko i wyłącznie te kościaki. Już jest wystarczająco dużo nadprzyrodzonych. Krwawy Wilkołak był jeszcze na miejscu, ale to już przesada.
Rose i Theo <3 idealnie *_* czemu od razu nie połączyłam faktów..
Tyle się tu działo, ale to dobrze, w końcu niedługo koniec.
Nie zrozum mnie źle, ale się cieszę, że to koniec, no bo czasami widać, że ciągniesz tę historię, ale sama w sobie ci się ona już nie podoba. Piszesz coraz lepiej i ciekawiej ale już bez tych emocji ci na początku. Może inna historia będzie dla ciebie lepsza.
Czekam na następny rozdział (mam nadzieję, że w końcu ktoś skopie ten wstrętny zadek Hildzie i jej siostrzyczkom)
Do następnego, całusy :*
Hejo kochana! :3
UsuńJesteś już drugą osobą, której nie pasują te kościotrupy xD
Doskonale Cię kochana rozumiem. Sama cieszę się (i to jak bardzo!), że już będę kończyła tą historię. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę nową! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Lilith była dość naiwna, myśląc, że uda jej się coś ugrać i uciec, ale nie dziwię się wcale. W obliczu zagrożenia każdy robi, co może, żeby się uwolnić. Podobała mi się ta rozmowa na temat krwawych wilkołaków i to że Dom uszedł z życiem, ale ojciec zginął. Lubię takie fragmenty, bo nadają fajnej grozy opowiadaniu. To, że Awena została zabita tez mi się podobało:D Bohaterowie mają coraz bardziej pod górkę, dlatego jest coraz ciekawiej;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny! ;*
Hejo kochana! :3
UsuńDziękuję bardzo! ♥ Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba. Mam nadzieję, że spodoba Ci się jeszcze bardziej :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Pisz szybciej! mam niedosyt rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńHejo kochana! :3
UsuńJestem w trakcie pisania rozdziału. Za jakiś czas będzie :D Mam nadzieję, że zaskoczę :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Wiecej informacji w linku: http://justice-is-done.blogspot.com/2016/02/liebster-award-2.html
OdpowiedzUsuńHejo kochana! :3
UsuńDziękuję z całego serducha za nominację! W najbliższym czasie odpowiem :*
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Przepraszam, wcześniej nie zdążyłam dodać komentarza, a z telefonu jakoś niewygodnie :/
OdpowiedzUsuńJedyne, do czego nadal mogę się przyczepić, to te powtórzenia. Czasami naprawdę irytują.
A jeśli chodzi o akcję, to było wyśmienicie :D Widać, że zmierzasz do końca, bo wszystko coraz bardziej się komplikuje i tylko czekać na tę rozgrywkę ostateczną.
Zaskoczeniem były dla mnie te kościotrupy, i za bardzo nie wiedziałam, jak bohaterowie się ich pozbędą, zwłaszcza, kiedy starania Dominica na nic się nie zdały, ale na szczęście Andrea posłużyła się swoimi mocami, choć nadal uważam, że powinna z nimi uważać.
Uwięzienie trzeciej osoby z przepowiedni było sprytne i mam wrażenie ze Hilda doskonale wiedziała, że w ten sposób zwabi Andreę i Doma. Głupia nie jest, trzeba jej to przyznać.
A ta historia Doma i jego taty... To piękne, że oddał życie za syna. Choć to chyba oczywiste, to i tak wydaje się imponujące xD
Dobra, lecę :*
Hejo kochana! :3
UsuńRozumiem (a mi wręcz przeciwnie. Na tel jest mi lepiej xD) :D
Ech. Wciąż mam z nimi problem -.- Staram się ich unikać, ale widzisz, jak to mi wychodzi ;(
Cieszę się bardzo, że tak uważasz ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No nieźle :D Ojciec Dominica poświęcił życie żeby go ratować! Ale numer :D No wiem, jestem okrutna, ale jednak takie coś, jest godne podziwu! No i jeszcze blizna która świeci na czerwono <3 Zdobyłaś tym me serce :D
OdpowiedzUsuńKrwawe wilkołaki całkiem spoko, ale nie do końca :x Zawsze zabiją nie tego co trzeba! No i to by wyjaśniało, dlaczego Theo nie mogli znaleźć, skoro wilkołak rozszarpał go na strzępy, to nikt po palcach nie będzie szukał :D W znaczeniu dosłownym oczywiście :D Boże jaki czarny humor XD
Nie rozumiem dlaczego wpadli w tą zasadzkę, ale jak zabijesz tą wybawczą trójkę, to mój boże, będzie to ostre :D Wiem, wiem, że głównych bohaterów nie powinno się zabijać, bo są po to żeby żyć a nie ginąć (muaahahahahaha wcale nie) ale to może być całkowicie ciekawe :D Pomijając fakt, że miałaby ich zabić wiedźma...
Doczytałam, że już niedługo do końca, więc czekam na tą główną, krwawą, brutalną i mroczną walkę, gdzie ludzie tracą ręce i nogi :D A ich usta tworzą krwawe fontanny :D popłynęłam :P
Czekam na następny rozdział :* Szkoda mi dalej Nathana ;x Życzę weny :* Pozdrawiam :D
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się, że spodobała Ci się ta blizna! :D
Hahaha! Taka ich natura. Zabijają wszystkich, kto im stanie na drodze. Z wyjątkiem swoich (nie licząc tych zwykłych wilkołaków) xD
Ejj. Kto powiedział, że głównie bohaterowie są nietykalni???? W kolejnym rozdziale dowiesz się, jak to się potoczy i mam ogromną nadzieję, że zaskoczę :D
Naprawdę szkoda Ci Nathana? xD Może to dziwne, może nie, ale mimo że to mój ulubiony bohater, nie żal mi go xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hejo kochana! :3
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serducha za nominację! W najbliższym czasie odpowiem :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Przeczytałem dwa rozdziały pod rząd, więc wybacz, że komentuję tutaj łącznie. Cieszę się, że w końcu ludzie zaczęli ginąć. Znaczy nie ludzie, a nadprzyrodzeni. Nie rozumiem tylko dlaczego Theo jest duchem. Bo na dobrą sprawę, gdyby każdy kto umarł był duchem i Andrea by je widziała, to by się od tych duchów tak roiło, ze by miejsca im już brakowało.
OdpowiedzUsuńCoraz bliżej wojna, coraz bliżej wojna. Aż mi się mordka cieszy na to, że ta historia zmierza do końca. Nie zrozum mnie źle, ostatnie rozdziały nawet bardzo zaczęły przypadać mi do gustu, ale ciągle nie mogę się doczekać czegoś twojego, nowego, lepszego, bardziej przemyślanego. Tutaj widać, że większość wątków się twie, a nowe postacie wprowadza, gdy tylko jakiś pomysł zaiskrzy i nagle jest taki miszmasz, że ciężko się w tym nieco połapać. Ciągle jak nie ruszające się drzewa, to nagły atak kościotrupów, ale dlaczego tak się dzieje, skąd te dziwadła się wzięly, to już nigdy nie wyjaśniasz. Czary czarami, ale tego jak na mój gust jest trochę za dużo i nie ma już w opowiadaniu normalnych ludzi.
Hejo! :3
UsuńTheo jest duchem, ponieważ każdy, kto został zabity przez krwawego wilkołaka, jest później duchem (:
Rozumiem Cię doskonale! Ja sama bardzo się cieszę, że już kończę tą historię. Zdaję sobie sprawę, że to totalny niewypał. Z chęcią usunęłabym tego bloga, ale chcę go dokończyć dla osób, które chcą poznać zakończenie :D
Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo, że ostatnie rozdziały przypadły Ci do gustu. Też nie mogę się doczekać, kiedy nowy blog już ruszy, bo szablon i prolog mam już gotowy, ale chcę jeszcze zrobić zwiastun i dokończyć tego bloga. Nowa opowieść jest przemyślana (nawet plan wydarzeń zrobiłam xD).
A jeśli chodzi o te kościotrupy, to one pojawiły się za sprawą Hildy, tylko nie było to tak dosłownie przekazane (to ta scenka, jak zajrzała w tą swoją kulę).
Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Nadrobiłam! Sporo zdążyło się zdarzyć w ciągu tych trzech ostatnich rozdziałów. Chyba najbardziej przykro mi z powodu śmierci Nathana. W sumie to go polubiłam, a teraz? Został z niego tylko kamień. Nagle śmierć zaczyna tu gonić śmierć... No i jeszcze to "porwanie" Lilith. Swoją drogą ta cała Hilda jest naprawdę bezduszna. Zabijać swoją własną bestie? Chyba musi mieć takich więcej skoro jedna mniej jej nie przeszkadza. Zaciekawił mnie też wątek tych całych krwawych wilkołaków. Wygląda na to, że każdy, kto został zabity przez takiego, zostaje duchem. Tutaj mamy takie tam przykłady Theo i Rose. Zresztą ciekawa para z tej dwójki. Niestety ostrzeżenia Rose były za późne... Obawiam się tego, co teraz może się wydarzyć. W końcu Andrea wraz ze swoim kolegą wilkiem wpadli w niezłe tarapaty. Fakt, jeszcze nie są tego świadomi, ale mam wrażenie, że teraz będzie sporo akcji. Nie ma co warto na to czekać!
OdpowiedzUsuńTak więc weny życzę i z pewnością przeczytam ciąg dalszy. Poza tym podziwiam to, jak się rozwinęłaś w pisaniu. Twoje rozdziały są teraz świetne, czytam je z przyjemnością. Pamiętam, że jak po raz pierwszy pojawiłam się na Twoim blogu, wspominałam chyba o zbyt długich opisach, czy o czymś jeszcze innym... Obecnie nie mam zastrzeżeń! Poza tym historia Andrei przecież mnie wciągnęła :) Eh... Nie przedłużam. Pozdrawiam serdecznie!
Hejo!
OdpowiedzUsuńZaraz, Nathan zamienił się w kamień, a skoro na Theo mogą zadziałać silne zaklęcia, to znaczy, że on też powinien zostać skamieliną, skoro miesza się w przepowiednię. A on, jak gdyby nigdy nic, dalej sobie wędruje z Andreą i wilczkiem.
Ja jakoś nie kupuję tego "zżycia" Rosalie z Aweną, bo nawet ich razem w rozdziałach nie widziałam. Jedyny, w którym była Awena to ten, gdy Lilith odchodziła, a później zginęła. Poza tym z Lilith widziałam Rose tylko raz. Z tego powodu nie potrafię uwierzyć, jak bardzo się przyjaźniły, bo nie miałam okazji tego doświadczyć. Samego ducha też nie znam, więc ciężko jej nawet współczuć.
Zaczyna się już grubsza akcja, co naprawdę mnie cieszy. Nie jest przeszkodą ten podział na kilka miejsc, do tego trzecioosobowa narracja świetnie się sprawdza. W pierwszej raczej byś miała utrudnione zadanie.
Uwagi:
"Wszystko zaczynało przybierać swoje barwne kolory, ładnie się ze sobą kontrastując" - "się" jest tu zbędne
"W obrzydzeniem złapała za ręce szkieletu" - zamiast "w" powinno być "z"
"Zamknęła mocno oczy i w duchu modliła się, żeby zmienili kierunek drugi" - raczej "drogi"
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May