Siedziała na zielonej trawie. Zgięła nogi w kolanach, a ręce owinęła wokół nich. Wiatr bezkarnie bawił się jej długimi, czarnymi włosami. Nieobecnym wzrokiem spoglądała gdzieś w dal. Z daleka sprawiała wrażenie głęboko zamyślonej. Rzeczywiście tak było. Zastanawiała się, dlaczego to akurat jej zostało powierzone tak ważne zadanie. Była jeszcze młoda, bo miała zaledwie trzynaście lat. Miała przed sobą całe życie, a bardzo prawdopodobne było, że umrze. Obawiała się, że stanie się to zanim znajdzie ich. Nie wiedziała, kim oni są.
— Lilith — odezwał się dźwięczny głos. — Długo masz tak zamiar siedzieć?
— Nie wiem — powiedziała dziewczyna, nawet nie zwracając uwagi na ducha. — Powiedz mi, Rose... Dlaczego ja?
— Nie wiem — odparła smutnie jej towarzyszka.
Podeszła do niej tanecznym krokiem i usiadła obok.
Mimo iż była duchem, miała piękne rysy twarzy, długie, skręcone przy końcach, włosy i błyszczące oczy. Miała na sobie pelerynę z kapturem, który zawsze miała na głowie, a pod nim sięgającą do kolan sukienkę. Chodziła na boso. Cała jej osoba miała odcień niebieski. Jej lekko przeźroczysta cera powodowała, że stawała się tajemniczą osobą.
— Rose? — zapytała Lilith.
— Hm? — mruknęła pod nosem.
Położyła się na plecach i wpatrzyła w czyste, błękitne niebo, po którym latały wolne ptaki. Też tak chciała.
— Mogę cię o coś zapytać? — Czarownica była zdenerwowana.
— Jasne. — Uśmiechnęła się.
— Jak umarłaś?
Usta Rosalie momentalnie wykrzywiły się w prostą linię. Nie lubiła tego wspominać, bo to zawsze wywoływało bolesne wspomnienia, o których chciała zapomnieć, jednak to, kim się stała, uniemożliwiało to. Tak bardzo chciała cofnąć czas i tego dnia nie wychodzić z domu. Po jej policzku spłynęła błękitna łza, połyskująca w świetle dnia. Spadła na ziemię, a w miejscu tym wyrosła biała róża. Tylko ona była prawdziwa, ta łza. Duchy przenikały wszystko. Były jak jakieś złudzenie, ale ich łzy jak u człowieka, tyle że niebieskie i lecznicze.
— Rose? — po raz kolejny zapytała Lilith.
— Przepraszam — szepnęła. — Nie lubię o tym rozmawiać.
— Rozumiem. — Czarownica uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
Przed oczami Rosalie pojawiła się ta scena. Wyszła z domu, bo szła do koleżanki. Poszła przez las, bo chciała skrócić sobie drogę. Nie zwróciła uwagi na to, że księżyc miał inny kolor. Gdy słyszała szelest w krzakach, nie zwróciła na to uwagi, bo wiał wiatr. Była już blisko wyjścia na drogę, ale przed nią wyrósł wielki wilk. Stanęła i z przerażeniem w oczach patrzyła w czerwone ślepia. Nie była w stanie się ruszyć, bo strach spowodował, że nogi odmówiły jej posłuszeństwa. W ułamku sekundy poczuła na sobie wielkie, włochate cielsko, które boleśnie przygniotło ją do ziemi. Nie mogła zapomnieć tego okropnego bólu. Płakała i krzyczała, ale nikt nie słyszał jej wołań o pomoc. Myślała, że umarła, ale wciąż żyła, tylko niczego nie czuła. Widziała, jak bestia znęca się nad jej ciałem. Uciekła, nie mogąc na to patrzeć.
Dziewczyna-duch zaczęła cicho szlochać. Wokół niej powyrastały białe róże. Lilith chciała ją pocieszyć, ale gdy tylko ją dotknęła, jej ręka przenikała przez nią, więc powstrzymała się.
— Odebrał mi ciało — załkała. W jej oczach kryła się nienawiść. — Rozumiesz?
Czarownica pokiwała głową. Znała Rose już od trzech lat i nigdy nie widziała, żeby ta była w takim stanie emocjonalnym. Nigdy nie dawała po sobie poznać, że jest jej smutno. Jej usta zawsze wykrzywiały się w szerokim uśmiechu, maskując prawdziwe odczucia. Zrobiło jej się bardzo żal przyjaciółki, ale wiedziała, że nic nie mogła poradzić, mimo że bardzo chciała. Zdecydowała się jedynie na pocieszające słówka, które nic nie dawały.
— Kim on był? — zapytała.
— Wilkołak — wyszeptała Rosalie.
— Co? — Lilith wydała z siebie zduszony okrzyk.
— Słyszałaś o krwawych wilkołakach? — Zwężała brwi.
— Nie — powiedziała z zaciekawieniem czarownica.
— Kilka tysięcy lat temu, urodził się pewien wilkołak. Był inny, niż reszta watahy. Objawiał się agresją nie tylko dla wrogów, ale i swoich. Kilka razy zdarzyło się, że próbował zabić kogoś ze swojej rodziny. Nikt nie mógł dać sobie z nim rady, dlatego postanowiono go zabić. Oczywiście nie udało się. Zdążył uciec, a od tamtej pory co sto lat rodzi się kolejny taki wilkołak. Skąd to wynika? To pozostaje bez odpowiedni. Prawdopodobnie jest to w genach, bo każdy taki nadnaturalni jest potomkiem tego nadnaturalnego.
— Nie słyszałam o czymś takim — powiedziała Lilith i popatrzyła na Rosalie wzrokiem, jakby jej nie wierzyła.
— Ja też nie — szepnęła. — Zaczęłam dociekać ponad sto lat po tym, jak mnie zabito. Wcześniej nie byłam w stanie. Nie mogłam pogodzić się ze swoją stratą. Od razu udałam się do czarownic. Coś mnie tknęło, żeby pójść akurat do nich. Niestety nie znalazłam tam odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Na początku myślałam, że będą to wiedziały... W końcu są mądre. Dopiero u wilkołaków dowiedziałam się całej prawdy. Nie chcieli mi nic powiedzieć, ale jeden z nich uznał, że mam do tego prawo.
— I słusznie — powiedziała Lilith.
— Szczerze? Mimo to poczułam się jeszcze gorzej — wyszeptała i wzniosła oczy ku niebu. — Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, albo zapomnieć o tym, co się wydarzyło.
— Nie dziwię się... Ale czy mimo to żałujesz, że... No wiesz. Że stałaś się duchem?
Rose pogrążyła się w lekkiej zadumie. Zaczęła kiwać się do przodu i tyłu. W końcu na jej twarz wstąpił szeroki uśmiech.
— Nie — powiedziała szczerze i z ukosa spojrzała na towarzyszkę. — Nie — powtórzyła, jakby chciała utwierdzić przyjaciółkę w przekonaniu, że nie kłamie.
Czarownica odwzajemniła uśmiech. Cieszyła się, że Rosalie jest szczęśliwa. Dość rzadko widziała ją smutną, co i tak powodowało w jej sercu żal.
— Powinnyśmy iść — powiedziała lekko zaniepokojona Rose. — Czuję, że jak dłużej tu zostaniemy, coś złego się wydarzy.
— Nawet tak nie mów — skarciła ją Lilith.
Dziewczyna sama zaczęła się bać. Wyglądała na odważną, ale w głębi tak nie było. Od samego początku, odkąd dowiedziała się, co ją czeka, bała się wszystkiego. Nawet swojego cienia. Miała dopiero trzynaście lat. Za dużo nie wiedziała o życiu, co niestety na pewien sposób ją drażniło. Wolała spodziewać się, co za chwilę się wydarzy.
Po plecach Lilith przeszły ciarki. Wzdrygnęła się i skrzywiła na twarzy. Dźwięk łamiącej się gałęzi przestraszył ją. Stojąca obok niej Rosalie czujnie wpatrywała się w ciemność lasu, który wydawał się jeszcze bardziej mroczny, niż był w rzeczywistości.
Niespodziewanie ciało czarownicy wygięło się w łuk. Rozległ się krzyk dziewczyny przepełniony niewyobrażalnym bólem. Upadła na ziemię, mając nadzieję, że w końcu jej ulży, ale cierpiała coraz bardziej. Pragnęła zamknąć oczy i obudzić się dopiero wtedy, gdy to się skończy. W duchu modliła się, by tak się stało, ale cichy głosik, siedzący w jej podświadomości, szeptał, że to jeszcze potrwa. Przerażona Rose nie była w stanie nic zrobić. Stała z rękami przyłożonymi do drżących ust, a szeroko otwarte oczy patrzyły na przyjaciółkę.
Powili, aczkolwiek pewnie, z lasu zaczęła wyjawiać się ciemna postać. Duże skrzydła zapierały dech w piersiach. Mimo że potwór wyglądał mrocznie i odrażająco, przyciągał i intrygował samą swoją osobą. Wymachiwał kolczastym ogonem, a z jego ust wydobywała się para, niknąca w powietrzu. W czerwonych ślepiach kryła się nienawiść, a ostre kły mroziły krew w żyłach.
— Przestań! — krzyknęła na całe gardło Rosalie.
Mimo że dziewczyna-duch uniosła głos, on wciąż był melodyjny i przyjemny.
Odpowiedział jej szyderczy śmiech, ale Lilith przestała krzyczeć i siłą woli zdołała podnieść się do pozycji siedzącej. Była blada na twarzy, a oczy miała lekko zaczerwienione, natomiast na czole pojawiły jej się pojedyncze krople potu. Ciężko oddychała i miała wrażenie, że powietrze jest zimne, a tak naprawdę to tylko jej było gorąco.
— Kim jesteś? — zapytała cienkim głosem.
Potwór przechylił głowę na bok.
— Powinnaś wiedzieć — powiedział głosem Hildy.
Lilith myślała, że to głos bestii, bo nigdy wcześniej nie spotkała złej wiedźmy.
Rose jakby wyczuła zagrożenie, bo stanęła przed dziewczyną, by obronić ją swoim ciałem. Potwór ponownie się zaśmiał.
— Przecież przez ciebie wszystko przenika! Jak chcesz ją obronić? — krzyknęła.
Rosalie poczuła smutek i żal. Bolało ją, gdy ktoś usilnie przypominał jej, że jest duchem. To, że wszystko przez nią przenika, było jedną ze znienawidzonych przez nią cech ducha, które jej dokuczały. Zacisnęła szczęki i z mordem w oczach spojrzała w szkarłat oczu potwora. Nie chciała dać po sobie poznać, że w jakikolwiek sposób została urażona.
— Uważaj, co mówisz — warknęła.
— W niczym mi nie przeszkodzisz — zadrwiła bestia.
Dłonie ducha zacisnęły się w pięści.
Posłaniec Hildy nie zwrócił na to nawet najmniejszej uwagi. Miał powierzone zadanie i tylko na tym chciał się skupić. Rzucił w stronę Lilith czar, który miał ją unieruchomić. Rose wciąż się nie ruszała i pewna siebie zasłaniała przyjaciółkę. Doskonale wiedziała, że rzucone zaklęcie przez nią przeniknie, ale miała obawy. Podejrzewała, że to przez to, że była kiedyś człowiekiem.
Potwór myślał, że tak jak chciał, czarownica zostanie unieruchomiona, ale zdziwił go fakt, że tak się nie stało. Dlaczego? Pojawiła się Awena, która zatrzymała czar. Bestia groźnie ryknęła i ruszyła w stronę czarownicy, jednak ta jednym zaklęciem uniemożliwiła jej dalsze iście. Po minięciu zaledwie kilku sekund, zniknęła. Lilith i Rose były zszokowane zaistniałą sytuacją. Najbardziej zdziwiło je, że Awenie udało się tak szybko pokonać przeciwnika.
— Nic ci nie jest? — Czarownica zwróciła się do uczennicy.
— Nie — ta odpowiedziała niepewnie.
— Znalazłaś już ich? — zapytała wprost. Nie chciała zaczynać tematu zabicia potwora.
Trzynastolatka pokręciła głową, wciąż bacznie przyglądając się nauczycielce.
— Nie wiem gdzie ich szukać — szepnęła. Ale chyba są gdzieś blisko. Tak mi się wydaje... Co tutaj robisz?
Wiedźma zmrużyła oczy.
— Chodź —zarządzała.
— Gdzie? — zapytała zdziwiona Lilith.
— Nie zadawaj zbędnych pytań — warknęła.
— Zachowujesz się inaczej — zauważyła i oddaliła się od Aweny.
Ta uśmiechnęła się lekko i z maską łagodności na twarzy zwróciła się do młodej dziewczyny.
— Czyżby? Coś ci się wydaje. Za dużo emocji jak na jeden raz. — Wykrzywiła usta w sztucznym uśmiechu.
Zerknęła na niczego nieświadomą Rose i cicho wyszeptała słowa, których nawet nie rozumiała Lilith, mimo że doskonale je słyszała. Dziewczyna-duch nie mogła się poruszyć ani nic powiedzieć. Zaczerpnęła łapczywie powietrza, choć ten nie był jej potrzebny do życia.
— Rose? — zapytała cicho Lilith.
Zaniepokoiła się, gdy nie usłyszała odpowiedzi.
— Idziemy. — Awena złapała uczennicę za ramię.
— Ale co z Rose?
— Poradzi sobie — syknęła zniecierpliwiona czarownica.
Siłą zaciągnęła ją w stronę lasu.
— Aweno... — zaczęła, ale nie dokończyła, bo wiedźma jej przerwała.
— Nie odzywaj się! — warknęła.
— Nie poznaję cię... — Głos Lilith zadrżał.
Oczy Aweny stały się krwistoczerwone. Dziewczyna chciała się cofnąć, ale wciąż znajdowała się w stalowym uścisku nauczycielki. Miała wrażenie, że krew nie dopływa do jej lewej dłoni, bo w tej samej ręce czarownica trzymała ją za nadgarstek.
— Kim ty jesteś? — zapytała przerażona.
Rosalie z daleka obserwowała przyjaciółkę z czarownicą. Denerwowała się, bo wciąż nie mogła się ruszać. Bardzo bała się o Lilith. Znała Awenę i nie mogła uwierzyć, że mogłaby ją unieruchomić i tak zachowywać się wobec Lilith. Odprowadź była tylko jedna. Prosta i logiczna. To nie była Awena. Była duchem, jednak gdyby wciąż była człowiekiem, zapewne zrobiłoby jej się słabo na tę myśl.
Mogła się ruszyć dopiero kilka minut po tym, jak została całkowicie sama jak palec. Niepewnie zrobiła krok do przodu. Gdy była już pewna, że nikogo nie ma, pobiegła w stronę lasu.
***
Wiedziała, że nic nie wskóra, ale mimo to rzucała wszystkie odczarowujące zaklęcia, które przyszły jej na myśl. Denerwowała się jeszcze bardziej, gdy żadne z nich nie chciało zadziałać. W końcu sięgnęła po jedną z ksiąg, stojącą na półce. Położyła ją na drewnianym stole. Zdmuchnęła z powierzchni okładki kurz i otworzyła księgę na jednej ze stron. Uważnie przeczytała zaklęcie, po czym spojrzała na kamienną twarz brata. Przez chwilę wahała się, jednak zebrała w sobie odpowiednią ilość sił i rzuciła czar na Nathana. Nie zadziałało. Zrezygnowana usiadła na podłodze i oparła się o zimną ścianę.
Dlaczego tak bardzo zależało jej na odczarowaniu Nata? Nie wiedziała. Znała go krótko, a mimo to czuła po nim w sercu jakąś dziwną pustkę. Miała poczucie, że mimo wszystko powinna próbować coś z tym zrobić. Może miała nadzieję, że jak będzie chciała odwrócić czar, coś się zmieni? Wiedziała, że tak się nie da. Nathan sam wydał na siebie ten wyrok. Przed swoją głupotę. Wszyscy go ostrzegali, a on co?
— Jessico, wróciłam — powiedziała Bella, wchodząc do pomieszczenia.
Stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła Nathana. Nie była w stanie wydusić z siebie choćby jednego słowa. Niepewnie spojrzała na Jessi, a następnie z powrotem na wnuka. Jej wzrok wydawał się być pusty i odległy.
— Mógł z nimi nie iść — wyszeptała Jessi. — Czy każda osoba, która miesza się z czyjeś przeznaczenie, zmienia się w kamień?
Isabella pokiwała lekko głową.
Hejo kochani! ♥Rozdział miał być dłuższy, ale nie jestem w stanie napisać nic sensownego. Czuję się podle. Chyba złapałam choróbsko od brata -.-Mam nadzieję, że rozdział mimo że jest krótki, spodobał się Wam. W bohaterkach pojawiła się już postać Lilith i Rose (:W najbliższym czasie nadrobię u Was wszystkie zaległości. Właśnie zaczęłam ferie (w końcu) :DJak znaleźliście jakiś błąd, to prosiłabym o skopiowanie zdania.Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
No witam Panią :) Trochę dziś krótko, ale ważne, że jest.
OdpowiedzUsuńLubię wilki. Należałam nawet do takiego zastępu xD Te zwierzęta to moc, odwaga, siła i tak dalej, ale nie zawsze ma to pozytywny skutek. Ten krwawy wilkołak to nic przyjemnego. Bardzo współczuję bohaterce, że teraz jest duchem (Boże, ale się wczułam xD). Niby ma to swoje plusy, ale mienie postaci człowieka (ciało) jest według mnie lepsze. Liliath i Rose są jakimiś takimi postaciami, które polubiłam. Nie umiem określić dlaczego. Coś w nich jest.
Lecę dalej z innymi blogami, bo i ja mam trochę x)
Do kolejnego! :D
Hejo kochana! :3
UsuńDziękuję bardzo za komentarz! ♥
Cieszę się bardzo, że polubiłaś Rose i Lilith :D
Też uwielbiam wilkołaki ♥ Nie rozumiem osób, które za nimi nie przepadają xD No ale są gusta i guściki ;)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No hej!
OdpowiedzUsuńNa reszcie dowiedzieliśmy się kim jest 3. Fajne imię. Od początku coś czułam, że to nie Awena. To pewnie Hilda ją dorwała. I co teraz, zabije ją? Przecież ona nie może umrzeć, ma takie ładne imię.
Kolejny duch - Rose. Jakaś taka dziwna. Przewrażliwiona.
Faktycznie szkoda, że tak krótko, ale znam to.
Szkoda mi Jess. A Nathan był bardzo ważną postacią i dużo wnosił do historii, dziwnie bez niego.
No to życzę wszystkiego wenowego na ferie! Odpocznij i nabierz na nowo ochoty do pisania
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że spodobało Ci się imię. Też je uwielbiam ^-^
Hm... No zobaczymy, co będzie dalej z Lilith xD
Wiesz. Gdybyś była na miejscu Rosalie to może zmieniałabyś zdanie. Przeżyła ciężkie chwile w swoim życiu :/
Oj. Na pewno przyzwyczaisz się do braku obecności Nathana :D
Dziękuję bardzo ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Genialny
OdpowiedzUsuńHejo kochana! :3
UsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że się podoba ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Też właśnie zaczęłam ferie ;) Rozdział mimo, że nie długi to i tak świetny. Jestem bardzo ciekawa dwóch nowych bohaterek. No i co z Aweną? Czyżby jakiś krwawy wilkołak się w nią przemienił? Dziwne... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńhttp://myenchantix.blogspot.com/
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że Ci się podoba :D
Zapewniam, że nowych bohaterek będzie więcej ;)
A co z postacią Aweny, to już w kolejnym rozdziale dowiesz się, kto się pod nią podszywa ;)
Dziękuję bardzo! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Nie przeszkadza ta długość, tak moim skromnym zdaniem nawet jest ciut lepsza, czyta się szybciej, nie ma uczucia znurzenia, jakie czasem mam przy tych bardzo długich. (nie bij, będę grzeczna)
OdpowiedzUsuńW końcu wiemy kim jest dokładnie ta trzecia :) ładne imię Lily :> i bardzo spodobała mi się postać Rose, jest taka.. Prawdziwa. Jest takie stare powodzenie :" pod najpiękniejszym uśmiechem, kryją się najbardziej gorzkie łzy " bardzo się sprawdza w jej sytuacji.
No i ta cała sytuacja z Hildą i Aweną... Wow.. Nie umiem nic więcej powiedzieć i jeszcze odwaga Rose.
Po płakałam się :'( fakt, że Nathan umarł może nie był jakiś ruszający, ale Jessi... No tak mi jej żal. Odnalazła brata i po kilku dniach straciła
Czekam na następny rozdział.
Całuję i tule
Udanych ferii :*
Hejo kochana! :3
UsuńDługość rozdziałów głównie zależy od tego, co chcę w nich zamieścić i to różnie wychodzi xD
Cieszę się, że polubiłaś Rose :D Rzeczywiście te słowa bardzo się sprawdzają i są piękne ♥
Cóż poradzisz? W życiu wydarza się wiele rzeczy. Nie zawsze idzie coś po naszej myśli :/
Dziękuję bardzo! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
niewidzącym wzrokiem - nieobecnym
OdpowiedzUsuńpołyskującą w świetle dnia - połyskująca
A więc pojawiają się nowe postacie. Wszystko pięknie i super, ale ja nie mogę się już doczekać tej wojny. To trochę straszne, że tylko Nathan umarł. Uśmierć jeszcze Jess, boże jak ona mnie wkurwia... Jeszcze mnie Andrea irytuje, ale się obawiam, że ta z nami będzie aż do końca.
Pomarudzę jeszcze, że trochę dużo tych postaci i niby nie ma w tym złego nic, ale ja już przestaje kojarzyć kto jest kim i jak wygląda i jakie ma zadanie w opowiadaniu.
Pozdrawiam.
Hejo! :3
UsuńDziękuję bardzo za wskazanie błędów. Już zostały poprawione ;)
Za jakiś czas wojna będzie. Może nie taka dosłownie, ale będzie się zaczynała :D
Dziękuję bardzo ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
W końcu pojawiła się trzecia osoba z przepowiedni. Ciekawe kim dla niej jest Rose. Może też w jakiś sposób będzie jej pomagać.
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie trochę zachowanie Aweny. Pewnie się zmieniła będąc duchem albo któraś czarownica się w nią przemieniła.
Czekam na kolejny rozdział.
Hejo kochana! :3
UsuńPrzekonasz się, jaką rolę odegra Rose :D
Jeśli chodzi o Awenę, to w kolejnym rozdziale się wyjaśni, ale jesteś bliska, że to czarownica ;)
Dziękuję bardzo! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Dużo tych postaci. Nie narzekam oczywiście, bo lubię jak jest różnorodność, ale czasem się gubię;D
OdpowiedzUsuńOd początku mi się wydawało, że ta cała Awena jest jakaś dziwna no i proszę, mamy Hildę. Podobała mi się wzmianka o tych krwawych wilkach. W sumie to jestem bardzo ciekawa jak przedstawisz te walki ;) Ale chyba nie ma postaci, za którą jakoś szczególnie bym płakała ;D
Pozdrawiam!
Hejo kochana! :3
UsuńUwierz mi, że czasami mają jeszcze więcej postaci i dopiero idzie się pogubić xD
Haha! Mi też się wydaje, że raczej nie ma takiej postaci xD Mam nadzieję, że jak nadejdą rozdziały, gdzie już powoli będzie dochodziło do walk, spodoba Ci się ;)
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję! xoxo :***
Hejcia, ja z kolei staram się nie siedzieć dużo przy kompie, bo strasznie mnie oczy bolą, wystarczy że książki zawsze czytam do późna w nocy i niszczę oczy, dlatego zawsze zjawiam się później z czytaniem rozdziału, bo nie mogę usiedzieć przy lapku.
OdpowiedzUsuńRozdział no nic dodać nic ująć. Fenomenalny. Trochę drastyczny...
I dlaczego ona ma 13 lat! Nie mogłaś trochę starszej dziewczynki dać? Nigdy nie mogę sobie wyobrazić tak młodej osoby w powieści z jej perspektywy.
Biedna Jessica, nie wiem czemu ty jej to zrobiłaś. Teraz smutno jest bez Nathana, do tej pory pamiętam ten rozdział jak w zamian od Andrei chciał buziaka i jak się śmiała Jessica i ja też. :D
Błędu nie znalazłam, a może tak mnie wciągnęło, że nie widziałam. :D
Trzymaj się ciepło i nie choruj! Też właśnie zaczęły mi się ferie. :) ♥
Hejo kochana! :3
UsuńJa też staram się siedzieć mniej, ale i tak tego nie robię, bo jak w coś się wciągnę, to tracę rachubę czasu xD
Cieszę się bardzo, że rozdział Ci się spodobał ♥
Chciałam zrobić jakiś wyjątek od reguły i dać kogoś, kto ma właśnie 13 lat :D
Haha! Nie sądziłam, że ktoś to jeszcze pamięta! xD Cieszę się bardzo, że ta scenka utkwiła Ci w pamięci, choć ja teraz uważam ją za trochę dziecinną xD
Dziękuję bardzo ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
A ja się ciesze, ze sa nowe postaci, wreszcie! Brakowało ich przez długa czesc opowiadania. Zdecydowanie dobrze zrobiłaś,ze zmieniłaś narrację.
OdpowiedzUsuńPoznaliśmy wiec trzecia osobę z orzepowiedni. Troche smutno, ze jest taka młoda, bo chyba nie do końca ogarnia, ze z Awena stali sie cos złego. Niby uratowała ja przed tym potworem, ale dziwnie sie zachowuje, No i zaczarowała Rose... Zastanawia mnie jednak, czy Awena aby na pewno została zaatakowana dwa rozdziały temu przez posłannikiem Hildy? DlacZdgo czarownica miałaby napuszczać na siebie nawzajem swoich podwładnych? Ale kto ja tam wie wlasciwie... Zastanawia mnie ,czy walka o przywrócenie Nathana do zycia ma jakis sens..: pewnie sie Bella niedługo na ten temat wypowie. Jesli chodzi o aspekt techniczny: w początkowych opisach było dużo powtórzeń: słów miec i osoba, było tez troche dziwnych sformułowań, ale na pewno mniej niz kiedyś, wiec zle nie jest. Zapraszam do mnie na zapiski-Condawiramurs :)
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo :D
Już w kolejnym rozdziale dowiesz się.
Do Ciebie wpadnę w wolnej chwili, obiecuję (:
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Nieźle wymyśliłaś z tym krwawym wilkołakiem. Rozdział jak zawsze fajny, nie mogę się doczekać na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że pomysł Ci się spodobał :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Bardzo krótko, bo mi śpieszno. xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się: długość, treść, nowi bohaterowie (Rose szczególnie wydała mi się znajoma xD), opisy, dialogi tego rozdziału. :D Ogólnie - oby tak dalej! :*
Hejo kochana! :3
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa! Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hejo!
OdpowiedzUsuńNowe postacie bardzo fajne. Dobry pomysł z ich dodaniem ;)
Nie wiem dlaczego (?)... Nie lubię Hildy! Wiem, jak to brzmi xD Tylko, że mnie z reguły jakaś dziwna siła ciągnie zdecydowanie do czarnych bohaterów. A tu taki wyjątek.
Ogólnie zauważyłam, że masz sporu zasób pomysłów. To jakaś przepowiednia, teraz ten krwawy (?) wilkołak. Mam wrażenie, że wszystko, co czytam, jest z góry dokładnie zaplanowane. W każdym razie to dobrze! xD
Nadal szkoda mi biednego Nathana :( Mam nadzieję, że uda się go jakoś uratować...
W wolnym czasie zapraszam do siebie na prolog ;)
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że Ci się podoba :D
Hah. Wcale nie dziwię się, że jej nie lubisz :D Mnie też zazwyczaj ciągnie do tych mrocznych postaci. Szczególnie tych płci męskiej xD
Cieszę się, że to zauważyłaś :D Mam nadzieję, że jest dokładnie i niczego nie pominęłam xD Pomysły zazwyczaj zapisuję, żeby czegoś nie zapomnieć, czy pominąć (:
No zobaczymy, co z Nathanem xD
Do Ciebie już wpadłam ;)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Polubiłam Rose... nie wiem czemu, po prostu wzbudza we mnie sympatię. Zdziwił mnie jej wiek, ale to nieistotne <3 Ciekawy ten wątek z krwawym wilkołakiem. No i Awena... jejku, po tym rozdziale siedziałam iii myślałam :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na next i pozdrawiam cieplutko <33
Hejo kochana! :3
UsuńCieszę się bardzo, że ją polubiłaś :D
Dziękuję bardzo! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Jak widzę znowu są nowe postacie, w tym kolejny duch, który najwyraźniej zna Theo. Powiedziałabym nawet, że fajnie by było, jakby łączyło coś ich więcej, ale ze względu na to, że są duchami, to chyba to raczej odrzucę xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł z krwawym wilkołakiem. Fajnie to wymyśliłaś, że pojawia się tylko raz na 100 lat.
A co do Jessi... Mam nadzieję, że jakoś uda jej się odmienić Nathana. Ze wszystkich bohaterów jego chyba lubiłam najbardziej i chyba wolałabym, żeby to Andrei coś się stało, chociaż to chyba mało prawdopodobne, bo to główna bohaterka.
Reakcja Izabell wydała mi się taka obojętna. Jakby to, co się stało Nathanowi mało ją obeszło. Ja rozumiem, że stał się kamieniem właściwie na własne życzenie, ale bez przesady. Jakby tylko Jessi chciała przywrócić mu dawną postać.
Lece do kolejnego :D
Hejo kochana! :3
UsuńA dlaczego odrzucasz taką myśl? A jeżeli okazałaby się trafna? W kolejnym rozdziale o tym będzie :D
Cieszę się bardzo, że podoba Ci się ten pomysł :D
Ojjj. To że Andrea jest główną bohaterką, to nie znaczy, że jest nietykalna xD Zapewniam, że coś jej się przytrafi (już nie mogę się doczekać!) :D
Bella po prostu wie, że nic nie da się zrobić.
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Głupi krwawy wilkołak! Niech spada z.z No i cholerna Hilda się pojawiła z.z Po ostatnim rozdziale, jak Nathan skamieniał, strasznie jestem zua na te wszystkie wiedźmy. Nie wiem czemu ale obwiniam je za to z.z Poza tym co to ma być, że jak ktoś się wtrąca do przepowiedni to kamienieje?! Tu czuć wiedźmy na miliardy kilometrów. To okropne stworzenia... :c
OdpowiedzUsuńTrochę ta Lilith taka bezbronna... czemu dziewczyny są takie bezbronne?
Hejo kochana! :3
UsuńNo ale spójrz na to, że Lilith ma dopiero 13 lat :)
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Jestem. W końcu! Wybacz, że tak długo mnie nie było :(
OdpowiedzUsuńTak dawno mnie tu nie było, że czytając początek przez chwilę czułam się zgubiona, ale potem się okazało, że to nowa postać. I wszystko już jest okay. :D
Dość intrygująca sprawa z tym krwawym wilkiem.
Póki pamiętam: "nadnaturalni jest potomkiem nadnaturalnego" - drobna literówka w pierwszym słowie ;)
Moment z tym stworem jakoś ciężko mi było sobie wyobrazić. Niestety nie poruszyłaś mojej wyobraźni, co do tej bestii, więc nie do końca wiem, jak on wygląda. No i pojawienie się Aweny tak znikąd. I żadnego opisu jej wyglądu...
Jess mogła się bardziej postarać przywrócić brata do życia. Ja bym się tak szybko nie poddała.
Pozdrawiam! :)
Hejo!
OdpowiedzUsuńMoment, Lilith zna ducha od 3 lat, a jakoś nie widziałam jej wcześniej, w domu tej czarownicy Aweny. Niby jak i gdzie się poznały oraz dlaczego pokazuje się dopiero teraz?
Cóż, ładne mi "ostrzegały" Nathana, skoro nie powiedziały mu nic konkretnego, więc zbagatelizował niebezpieczeństwo. To też jest ich wina.
Wiadomo, że przeniesienie stwora w inne miejsce to nie jego unicestwienie, ale ta młoda wiedźma nie mogła tego wiedzieć. Poza tym, skoro wiemy, iż Awena nie żyje to podszywać się pod nią może tylko Hilda. Jednak nie rozumiem, po co ta maskarada, skoro zachowuje się tak, żeby zniechęcić do siebie Lilith.
Cóż, trochę za dużo tych postaci już jest. Zwłaszcza, że większość z nich znika i nie odgrywa żadnej znaczącej roli w opowiadaniu, poza zapychaniem stron swoim istnieniem.
Rozdział krótki, ale również lekki, więc czytało się go niezwykle szybko.
Uwagi:
"Położyła się na plecach i wpatrzyła w czyste, błękitne niebo, po którym latały wolne ptaki" - raczej "patrzyła" lub "wpatrywała"
"Prawdopodobnie jest to w genach, bo każdy taki nadnaturalni jest potomkiem tego nadnaturalnego" - raczej "nadnaturalny" i to drugie może lepiej zamień na wilka
"Powili, aczkolwiek pewnie, z lasu zaczęła wyjawiać się ciemna postać" - chyba chodziło o "wyłaniać"
"— Chodź —zarządzała" - chyba "zażądała" i odstęp pomiędzy pauzą i drugim słowem
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May