— Dlaczego? — Oczy Vincenta patrzyły na Nathana z niedowierzaniem.
— Chciałbym pomóc. Poza tym...
— Nie — zagrzmiał, przerywając tym Nathanielowi i kręcąc głową. — Nie mieszaj się w to. W przepowiedni nie chodzi o ciebie.
— I co z tego? — Zmarszczył czoło. — To chyba nie stoi na przeszkodzie.
— Czy nie wyraziłem się jasno? —Zmrużył oczy. — Nie. To nie twoje przeznaczenie, jakkolwiek to ująć. Jesteś nam potrzebny, tutaj — powiedział, akcentując ostatnie słowo. — Sami sobie poradzą. Nie wydaje mi się, że mogliby mieć jakieś trudności.
— Jest ich tylko dwójka — zauważył Nathaniel.
Vince nic nie powiedział. Poszedł w kierunku drzwi i gdy już prawie za nimi zniknął, usłyszał pytanie Nathana:
— Mógłbyś chociaż uzasadnić swoje zdanie?
— Oczywiście. — Odwrócił się w jego stronę. — Nikt nie na prawa wtrącać się w przepowiednię, która go nie dotyczy. To może źle się skończyć. Możesz zaszkodzić sobie, a nawet innym. Nie ryzykuj. Chociaż raz mnie posłuchaj. Jesteś jeszcze młody i nie marnuj życia na takie coś.
To były ostatnie słowa, jakie wypowiedział. Później wyszedł z pokoju, pozostawiając osłupiałych wampirów, do których echo niosło dźwięk jego lekkich kroków. Rozmowa została uznana za zakończoną. Nathan nie był z tego zadowolony, ale wiedział, że nie zmieni zdania przywódcy. Westchnął ze zrezygnowaniem. Pokręcił lekko głową i zdenerwowany wyszedł z domu. Harry za nim. Nie rozumiał, dlaczego przyjaciel chciał iść na poszukiwania. Również był zdania, że szukaniem trzeciej osoby powinny zająć się ci, o których jest mowa w przepowiedni. Mieszanie się w to nie musiało koniecznie pomóc.
Na zewnątrz wiał chłodny wiatr, bezkarnie bawiąc się włosami wampirów i szeleszcząc liśćmi drzew i krzaków. Niebo było zasłonięte ciemnymi, gęstymi chmurami, przez które nie przedostawało się światło słoneczne, natomiast las nie wyglądał już tak bezpiecznie. Zrobiło się znacznie ciemniej. Na dróżce, po której szli nadnaturalni, znajdowała się znaczna ilość kolorowych kamyczków, przy obecnym świetle wyglądających na szare.
— W końcu wieczór. — Westchnął Harry. — Już głowa bolała mnie od tego słońca. — Skrzywił się na twarzy.
Nathan mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Rozmyślał nad słowami Vincenta. Nie chciał postępować wbrew jego zakazom, ale z drugiej strony chciał przeżyć jakąś ciekawą przygodę. Wyprawa na poszukiwania trzeciej osoby z przepowiedni mogła być dla niego nowym przeżyciem. A może otworzyłaby przed nim nowe możliwości? Nie docierało do niego, co mówił przyjaciel. Rozmyślał tylko o jednym, obstawiając argumenty za i przeciw.
***
Była noc. Dookoła panowała ciemność. Jedynie zza drzwi dochodziło słabe światło zapalonej, starej świecy. Wokół panowała głucha cisza, którą było można ciąć nożem. W powietrzu roznosił się zapach lawendy, nadający przyjemną dla nosa woń. Na stole leżała duża, stara księga, mająca ponad siedemset stron. Osoba, siedząca na przeciwko niej, tępo patrzyła na ostatnią stronę. Nie ruszała się. Jej klatka piersiowa równomiernie i powoli podnosiła się, i na przemian opadała. Jej długie, czarne włosy zakrywały chude ramiona. Przy oknie stała kobieta z elegancko upiętym, z siwych włosów kokiem, która wpatrywała się w ciemność za szybą. Była niespokojna, ale nie dawała tego po siebie poznać. Nie chciała, by jej uczennica coś zauważyła.
Odwróciła się. Podeszła do dziewczyny, roznosząc za sobą dźwięk skrzypiącej, drewnianej podłogi. Położyła na jej kościste ramiona blade, pomarszczone dłonie. Powoli nachyliła się i szepnęła do jej ucha pytanie:
— Czy jesteś już gotowa?
Młódka nawet nie drgnęła. Poczuła jedynie, jak po jej ciele roznosi się chłód. Przez chwilę miała wrażenie, że ktoś otworzył drzwi wejściowe, przez co zrobił się przeciąg, ale w domu nie mieszkał nikt oprócz niej i jej opiekunki.
— Tak — powiedziała cicho i niepewnie po dłuższej chwili. — Chyba tak...
Odwróciła głowę w bok i spojrzała swoimi dużymi, ciemnymi oczami w tęczówki kobiety. Nie widziała w nich nic. Żadnych uczuć, które mogłyby jej coś powiedzieć. Jak zawsze były puste. Nigdy nie wiedziała, co ma na myśli jej opiekunka, którą uważała za swoją matkę, gdyż jej nigdy nie miała. Zmrużyła oczy w nadziei, że może wtedy coś zobaczy. To nie pomogło. Rozchyliła usta, by coś powiedzieć, cokolwiek, ale skończyło się na ich zamknięciem. Otuliła się rękoma.
— Wahasz się — stwierdziła kobieta. — Zwlekałaś z odpowiedzią. Może powinnaś jeszcze...
— Nie — przerwała jej łagodnie. — To już czas. — Uśmiechnęła się smutno.
— Już czas... — powtórzyła bezsilnie. — Już czas...
Dziewczynka zamknęła księgę. Wstała od stołu, a książkę oddała swojej nauczycielce. Ta przyjęła ją. Podeszła do kominka, który za machnięciem dłoni zapalił się. Poczekała, aż płomienie zrobią się wystarczająco duże, po czym wrzuciła w ogień księgę. Uczennica podeszła i wraz z nią obserwowała, jak lekturę liżą macki czerwono-pomarańczowego ognia. Gdy już księga zniknęła, obie wiedziały, że pojawiła się u czarownicy, która miała nauczać kolejną osobę.
— Chyba powinnam już iść, Aweno.
Ich twarze były rozświetlone przez światło z kominka. Obie zrobiły smutne miny.
— Jesteś pewna? — zapytała z troską nauczycielka. — Przeszłaś przyśpieszony kurs nauczania.
— Tak. W stu procentach jestem tego pewna. — Uśmiechnęła się szczerze.
Kobieta pokiwała głową. Wiedziała, że jej uczennica da radę. Miała ją pod opieką od najmłodszych lat. Doskonale ją znała. To było zadanie, które zostało jej powierzone. Nie chciała się do niej przywiązywać. Próbowała tego nie robić, ale z każdym dniem coraz bardziej kochała dziewczynkę, która rosła w jej oczach. Szybko kradła serca innych. To mogło jej w przyszłości pomóc. Wciąż nie mogła uwierzyć, że przed tak bardzo młodą dziewczyną postawiono tak trudne zadanie. Czuła się źle z myślą, że padło akurat na nią. Dlaczego?
— To dobrze — szepnęła. — Bądź ostrożna.
Ucałowała uczennicę w sam czubek głowy, po czym przytuliła ją do siebie. Długo nie mogła się od niej oderwać. Bardzo zażyła się z podopieczną i nie chciała dopuścić do siebie myśli, że coś mogłoby się jej stać. Traktowała ją jak własną, rodziną córkę. Oczy zaczęły ją piec, a zaraz potem po zapadniętym policzku spłynęła słona łza goryczy.
— Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć — zapewniła, ukradkiem ocierając ślad po łezce.
— Nie płacz. — Oczom dziewczynki nie uciekł ten czyn. — Wrócę. — Posłała szeroki uśmiech, starając się, by wyglądał na naprawdę wesoły, a przede wszystkim na prawdziwy, a nie sztuczny. — Na pewno.
— Mam nadzieję. Trzymam cię za słowo. — Spuściła wzrok.
Młódka po raz kolejny uśmiechnęła się. Tym razem lekko, ale prawdziwie. Odeszła. Jeszcze w drzwiach zatrzymała się, by ostatni raz spojrzeć na opiekunkę. Mogła ją widzieć po raz ostatni w życiu. Nie chciała tego, jednak pragnęła zapamiętać ją jak najdokładniej.
— Nie smuć się. Pamiętaj, że wrócę — powiedziała.
Awena patrzyła, jak drobna osóbka znika w ciemnościach za drzwiami. Coś w niej pękło. Nie mogła się z tym pogodzić. Chciała za nią pobiec, choć doskonale wiedziała, że już spełniła swą powinność. Martwiła się o nią. Miała przed sobą jeszcze całe życie, a musiała iść na pewną śmierć. Chciała ją ochronić, jednak nie mogła. Musiało się wypełnić to, co zostało zapowiedziane. Bez pomocy innych. Inaczej byłoby jeszcze gorzej, niż dotychczas.
Starsza pani usiadła przy stole na drewnianym stołku. Łokciami oparła się o blat, natomiast dłonie ze sobą złączyła. Zamknęła oczy, zmarszczyła czoło i zagłębiła się w otchłani tęsknoty za podopieczną. Tak krótka chwila wystarczyła, by za nią zatęskniła. Wzięła głęboki wdech, chcąc się skupić. Widziała uczennicę. Szła przez las, uważnie rozglądając się na wszystkie strony. Była ostrożna i pewna siebie, ale mimo to Awena obawiała się najgorszego.
***
Andrea stała przy oknie, starając się, by promienie słońca jej nie dosięgały. Sama nie miała pojęcia, na kogo czeka. Z tęsknotą w oczach obserwowała, jak zwierzęta chodzą po słońcu i po trawie koloru żywej zieleni. Nic im się nie działo. Zazdrościła im. Bardzo chciała się znaleźć na ich miejscu. Już dawno nie chodziła po złocistym słońcu. Jego promyki nie grzały jej skóry. Brakowało jej tego. Z westchnieniem oderwała wzrok od lasu i powróciła nim do pomieszczenia.
— Musimy się zbierać — powiedział pewnie Dominic. Bardzo zależało mu na odnalezieniu ostatniej osoby z przepowiedni. Ślepo wierzył, że uda się.
Andrea pokiwała głową. Nie odezwała się, bo uznała, że nie ma po co. I tak miała mało co do mówienia. Wszystko stało się dla niej obojętne.
— Wiesz chociaż, gdzie jej szukać? — zapytała, śmiesznie marszcząc brwi.
— Nie — odparł wilkołak bez chwili zastanowienia. — Ale siedząc w miejscu i tak nic nie zdziałamy.
— No niby tak...
Do pokoju weszła Jessica. Zaczęła chodzić z jednego końca pomieszczenia do drugiego. Zawzięcie nad czymś rozmyślała, jednak nie chciała, by przyjaciele to zauważyli. W pewnym momencie zatrzymała się. Podniosła zgiętą w pięść dłoń, ale z wyciągniętym palcem wskazującym i uśmiechnęła się triumfalnie.
— A może po prostu jest wśród czarownic? — wyświergotała.
— Wątpię. Raczej by się kryła, bo Hilda na pewno chciałaby ją zabić. — Dominic, który siedział na krześle, założył nogę na nogę.
— Skąd to przekonanie? — Młoda czarownica podniosła brwi. — Będąc wśród swoich, byłaby bezpieczniejsza. Poza tym nie wzbudzałaby podejrzeń, bo ukrywając się, wiadomo by było, że coś jest na rzeczy.
— A jeśli ona nie wie, że to właśnie o niej jest mowa w przepowiedni? — zaniepokoiła się Andrea. — Ja też nie wiedziałam.
— Czyli masz zamiar wysłać nas do czarownic? — zapytał zszokowany blondyn, całkowicie ignorując pytanie Andie.
— No... Ja tylko mówię, że ona gdzieś tam może być, ale nie musi...
— Nie przekonałaś mnie.
— Wolisz się błąkać? Wydaje mi się, że lepiej jest sprawdzić.
— Przypominam ci, że czarownice nie tolerują wilkołaków. — Dominic założył ręce na piersi.
— Nie, ale zawsze mogę was przemienić w...
— Nie! — krzyknęła Andrea, łapiąc się za głowę. — Wszystko, ale nie to! Nie chcę przechodzić przez to po raz kolejny!
— Nie dramatyzuj. Przecież cię nie rozpoznały. — Jessica uśmiechnęła się.
— Może i nie, ale i tak dziwnie się na mnie patrzyły. Czułam się obco w swoim ciele! Poza tym wciąż miałam wrażenie, że jednak zorientują się, kim tak naprawdę jestem — wypomniała.
Czarownica przewróciła oczami. Nie miała zamiaru rezygnować ze swoich planów. Z drugiej strony nie chciała robić nic na siłę.
— Ale przeżyłaś — zwróciła się do dhampirzycy z uśmiechem.
Tym razem to Andrea przewróciła oczami i westchnęła.
Po dość długiej chwili Dominic i Andie w końcu zdecydowali się przystanąć na propozycję Jessici, bo ta nie chciała za nic odpuścić. Czarownica była bardzo przekonująca. Sam wilkołak nie wiedział, czy wynikało to z jej uroku osobistego i daru przekonywania, czy po prostu tak bardzo ją lubił? Albo użyła jednej ze swoich magicznych sztuczek, byleby wyszło na jej? Znacznie trudniej było przekonać Andreę, jednak udało się. Głównie dlatego, że z czasem Dominic sam dołączył do Jessici, bo zaczęło go ciekawić, jak to jest znajdować się w nie swoim ciele. Wiedział, że wciąż będzie w tym samym, ale ciekawiły go różnice. Zastanawiało go, czy będzie odczuwał jakiekolwiek zmiany.
Młoda czarownica machnęła ręką, wcześniej szepcząc zrozumiałe jedynie dla siebie zaklęcie. Wokół Andrei i Domica pojawiło się oślepiające, jasne światło, a już po chwili ich ciała przekształciły się w czarownice z długimi, siwymi włosami i pomarszczonej, suchej skórze. Andie, skrzywiona na twarzy, przystanęła z nogi na nogę, natomiast wilkołak uśmiechał się od ucha do ucha.
— Wciąż uważam, że nie jest to dobry pomysł... — wyszeptała, bardziej do siebie, Andrea.
Nikt zdawał się nie usłyszeć jej słów. Zamiast tego Dominic pociągnął dziewczynę w stronę drzwi, ale w tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Nathan. Automatycznie zatrzymali się i spojrzeli pytająco na wampira. Wszyscy byli niemal, w stu procentach przekonani, że przywódca wampirów nie zgodził się na uczestnictwo Nathaniela w poszukiwaniach. Zszokowałaby ich odpowiedź, gdyby było odwrotnie, ale na to były naprawdę marne szanse.
— Zgodził się — powiedział bez krzty niepewności i wahania.
— Żartujesz! — krzyknęła Jessica. W jej szeroko otwartych oczach kryło się przerażenie. — Powiedz, że to żart...
Nie doczekała się odpowiedzi brata. Doskonale ją znała. Naprawdę Nathan miał iść na poszukiwania? Nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby nie wiedziała, co się z tym wiąże. Martwiła się. Bardzo. Nie mogła uwierzyć, jak przywódca wampirów mógł pozwolić na takie coś. Na pewno wiedział, co może się stać!
— To my poczekamy na zewnątrz — powiedział Dominic, domyślając się, że Jessica chce porozmawiać z bratem i wolał pozostawić rodzeństwo same.
Po chwili zniknął z Andreą za drzwiami.
— Naprawdę ci pozwolił? — W pomieszczeniu rozległ się przepełniony bólem głos Jessi.
— Tak — Nat wzruszył ramionami. — A coś nie tak?
— Zastanów się jeszcze. Masz czas...
— A nad czym tu się zastanawiać? — przerwał siostrze i podniósł jedną brew.
— Nie powinieneś się wtrącać. W przepowiedni...
— I kolejna! — Nathan podniósł w górę ręce, a po chwili je opuścił.
— Co? — Spojrzała krzywo na wampira. — Co masz na myśli?
— W przepowiedni nie chodzi o mnie. To chciałaś powiedzieć? — Zrobił krok w jej stronę. — I co z tego? — zapytał, nie czekając, co dziewczyna ma do powiedzenia.
— Nie pozwolił ci. — Sama udzieliła sobie odpowiedzi na dręczącą ją myśl.
Czarownica była zszokowana zachowaniem wampira. Nie przyszło jej na myśl, że mógłby być tak zdenerwowany. Miała nadzieję, że jak przywódca nie pozwoli mu pójść, on posłucha. Nie wiedziała, że ma tak nieodpowiedzialnego brata. Myślała, że wie, w co się pakuje. Nie potrafiła powiedzieć, co nim kierowało.
— I? — Nathan odwrócił głowę w bok i spojrzał na okno, z którego dostawało się do środka światło dzienne.
— Co ci powiedział? — Głos Hiller był słaby i można było wychwycić w nim smutek.
— Że to nie moje przeznaczenie. — Ponownie spojrzał na siostrę.
— Ma rację — wyszeptała i przeniosła wzrok na swoje złączone dłonie. Kosmyki brązowych włosów spadły na jej rumianą twarz, zakrywając policzki. — Nie mieszaj się w to. To źle może się skończyć.
— Tylko tak mówisz — prychnął.
— Nie — powiedziała dobitnie. — Dlaczego mi nie wierzysz?
— Bo znam cię zbyt krótko? — odpowiedział pytaniem na pytanie. — Skąd mogę wiedzieć, czy czasem nie masz w tym jakiegoś celu?
— Jak możesz tak mówić? — Głos jej zadrżał, a w oczach pojawił się niewyobrażalny smutek i cierpienie.
Coś ukuło ją w sercu. Te słowa ją zabolały. Owszem. Znała brata krótko, ale chciała dla niego jak najlepiej. Bała się, że coś mogłoby mu się stać. Wolała go pilnować i mieć pewność, że nic mu nie jest. Mimo że wiedziała, że kiedyś z ust Nathana popłyną takie słowa, zadziałały na nią jak cios sztyletem. Sądziła, że jak dowie się, że jest jego siostrą, to od razu jej zaufa? Nie. Doskonale wiedziała, że będzie inaczej, a mimo to poczuła się bardzo dotknięta. Wargi zaczęły jej drzeć, natomiast oczy zaszkliły się. Zmrużyła je, byleby tylko nie popłynęły z nich łzy. Zacisnęła szczęki.
— Przepraszam, ale to prawda. Przykro mi — odparł beznamiętnie.
Pokiwała lekko głową, z trudem powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Zuchwale podeszła do Nata i machnęła ręką przed jego twarzą. Tak jak u Andrei i Dominica, jego ciało owinęła smuga światła i wampir zamienił się w czarownicę. Smutna cofnęła się o krok, a z jej dłoni jeszcze odchodziły promienie przypominające te słońca. Wolno zacisnęła je w pięści. Nathan ruszył w kierunku drzwi.
— Czekaj! — Jessica potruchtała za nim, ale zrezygnowała w połowie drogi, sama nie wiedząc, czego się obawiała.
Niechętnie zatrzymał się.
— Nie zdajesz sobie sprawy, jakie to będzie niosło za sobą konsekwencje — mówiła do jego pleców. — Będą poważne i...
— Nie chcę tego słuchać — syknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
Zrezygnowana oparła się o ścianę, po czym zsunęła na podłogę. Wyprostowała nogi. Po policzku spłynęła jej łza goryczy. Dlaczego nie była w stanie nic zrobić? Bała się. Nie rozumiała tylko jednego: Dlaczego Nathan tak bardzo uparł się, by pójść z nimi? Pragnęła uchronić go przed niebezpieczeństwem, ale on zdawał się za wszelką cenę to uniemożliwić. Najgorsze było to, że nawet gdyby chciała coś zrobić, a pragnęła tego z całego serca, nie mogłaby, bo to nie od niej zależał jego los.
W tym samym czasie Andie, Dominic i Nathan za pomocą umiejętności tego ostatniego teleportowali się do miejsca pobytu czarownic. Znaleźli się na obrzeżach ich małej wioski. Poszli w jej kierunku, starając się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi.
— Najlepiej będzie, jak się rozdzielimy — szepnął wilkołak, kiedy minęli jedną z prawdziwych czarownic.
Pozostali pokiwali głową i każdy poszedł w swoją stronę.
Andrea wciąż miała obawy, że ktoś ją rozpozna. Z tego powodu zachowywała się niepewnie i z lekkim strachem zerkała na wszystkie strony. W końcu zrozumiała, że tym może wzbudzić jakieś podejrzenia, więc starała się być pewniejsza. Mimo jej prób, nogi wciąż miała jak z galarety. Szła wzdłuż chat, które były takie same, jak te Isabelli. Błądziła dookoła wzrokiem w celu wypatrzenia jakieś młodej czarownicy. Im dłużej zajmowało jej szukanie, tym bardziej czuła, że to na nic. Gdy już ujrzała dwie młode czarownice, zatrzymała się. Skupiona patrzyła na nie. Wiedziała, że nie chodzi o żadną z nich. Będąc blisko dziewczyny, o którą chodziło w przepowiedni, czułaby, że to właśnie ona. Przy nich nie czuła nic. Pustka. Obie zdziwione spojrzały na Andreę, która zaskoczona wysiliła się na ciepły uśmiech, po czym wolnym tempem, ale dość szybkim, by szybciutko zniknąć w pola widzenia, pognała jak najdalej.
Serce waliło jej jak oszalałe. Próbowała wyrównać oddech, lecz nadal być szybki i cążki, a ona sama zdenerwowana. Uparcie patrzyła przed siebie, natomiast ręce trzymała wzdłuż ciała. Nie chciała przypominać szaleńca, który wszystko świdrował wzrokiem, dlatego za wszelką cenę próbowała doprowadzić siebie do porządku.
— Jesteś nowa? — zapytała jedna z wiedźm, łapiąc Andreę za ramię. Nie mogła przypomnieć sobie twarzy ,,czarownicy’’.
Dhampirzyca powili przeniosła na nią wzrok.
Całą scenką zainteresowały się wiedźmy będące w pobliżu. Poustawiały się w grupkach i z zaciekawieniem obserwowały całe zajście. Andrea zdębiała. Czuła, jakby była sparaliżowana. Mimo że bardzo chciała, nie była w stanie wydusić z siebie choćby jednego, łatwego do wypowiedzenia słowa. Jej największe obawy potwierdziły się. Mało brakowało, by została zdemaskowana. A nie miała nic do powiedzenia na swoje usprawiedliwienie. Czy mogło być coś gorszego?
***
Zadowolony Dominic zwinnie omijał co kolejne osoby, stające na jego drodze. Miał nadzieję, że szybko uwinie się ze znalezieniem poszukiwanej dziewczyny, ale mylił się. Dokuczała mu w tym wszystkim jedna rzecz. Nie spodziewał się w jednym miejscu tak sporej ilości starszych pań. Był szczerze zawiedziony, bo w głębi serca chciał spotkać kogoś mniej więcej w jego wieku. Szybko znudziło go patrzenie na pomarszczone i podobne do siebie twarze. ,,Już stare wilkołaczyce są ładniejsze’’ — pomyślał uszczypliwie i w duchu zaśmiał się. Oczami wyobraźni widział, jak któraś ze staruszek beszta go za takie słowa i aż na jego twarz wstąpił promienny uśmiech.
W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymał. Poczuł, że Andie ma jakieś kłopoty. Łącząca ich przepowiednia spowodowała między nimi więź, która pozwalała na odczuwanie tego, co czuje druga osoba, a nawet zobaczenia jej oczami tego, co ona widzi. Skupiony zmrużył oczy, by widzieć to, co dhampirzyca. Robił to pierwszy raz. Kiedyś w ten sposób chciał odnaleźć Andreę, ale nie mógł, ponieważ całkowite połączenie się osób z przepowiedni robi się, gdy złączą się za pomocą złapania za dłonie. Tak jak przy spotkaniu Dominica i Andrei sam na sam.
Zabolała go głowa. Syknął. Zobaczył rozmazany obraz, z którego nic nie mógł odczytać, mimo że bardzo się starał. Dopiero po kolejnych usilnych próbach wizja znacznie wyostrzyła się.
Czarownice stały w idealnym okręgu, a w środku przerażona Andrea, mająca na ubraniu zaciśnięte w pięści dłonie. Jej usta były lekko rozchylone, a szeroko otwarte oczy błądziły po twarzach wiedźm.
***
Monotonność tego miejsca zaczynała doskwierać Nathanowi. Wampir Zastanawiał się, jakim cudem czarownicom to się nie nudziło. Wszystko było poukładane w tym samym szyku i było niemal identyczne. Z pewnością założyłby się, że wnętrza wszystkich chat również wyglądają tak samo. Czarownice ceniły sobie porządek, a ułożenie wszystkiego w ten sam sposób może miało odstraszać?
Nathaniela zainteresowały dwie mieszkanki wioski. Gdy tylko usłyszał płynące z jednej z nich ust słowo ,,pokój’’ postanowił je śledzić, ponieważ z kontekstu zrozumiał, że chodzi o pokój pomiędzy rasami. Chciał wiedzieć coś więcej, a wiedźmy najwidoczniej zmierzały w konkretnym kierunku, co go jeszcze bardziej cieszyło.
Chłopak trzymał się z tyłu, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wszedł za kobietami do większej niż inne budynki budowli, o dziwo wybudowanej z cegły, a nie drewna. Zamknął za sobą masywne drzwi. Zdziwił się, bo znalazł się w sporych rozmiarów komnacie. Czuł, że użyto tam magii, ponieważ pomieszczenie nie zmieściłoby się w takim pomieszczeniu. Szczególnie że znajdowały się drzwi. Przez jasność, jaka dochodziła znad przeciwka, Nathan zawahał się, czy iść dalej. W górze zauważył okna, przez które przedostawało się światło dzienne. Na szczęście on znajdował się w ciemniejszej części.
Bezszelestnie podszedł do ściany. Zza niej wychylił jedynie lekko głowę, by mieć dobry widok. Przy oknie stała czarownica ubrana, o dziwo, w jasną, zadbaną szatę. Siwe włosy opadały na jej plecy. Z tyłu miała splecione dłonie. Za nią stały kobiety, które śledził Nathan. Teraz zaciekawiony oczekiwał, co się wydarzy.
— Chciałaś nas widzieć, Hekate — powiedziała jedna z przybyłych czarownic.
— Tak, Irino — odpowiedziała kobieta i odwróciła się w stronę przybyłych. — Będę musiała was na chwilę opuścić. Dopilnujecie wszystkiego?
Z wyrazu jej twarzy nie było można nic wyczytać.
— Dokąd idziesz? — zapytała druga czarownica.
— Vincent zorganizował spotkanie pomiędzy przedstawicielami gatunków...
— A co z Williamem?
— Nie żyje —odparła Hekate bez krzty żalu, czy współczucia. — Zabiły go te bestie. Zginął w tę noc.
— Ale ona wypada co sto lat! — pisnęła przerażona wiedźma. — Jak to możliwe?!
— Hilda, Mirando. — Jak na zawołanie przywódczyni zmrużyła groźnie oczy. — To jej sprawka — wysyczała z jadem.
— Jest aż tak silna? — zapytała jak dotąd cicha Irina.
— Tak. — Przytaknęła.
— Zgodzisz się, jak zaproponuje pokój? — zapytała Miranda.
— Oczywiście! Nie można pozwolić, by Hilda była jeszcze silniejsza, niż jest teraz, szczególnie że wykradła nam i wilkołakom płomienie. Najlepiej będzie, jak wszyscy się złączymy. Nie tylko dla nas, ale dla wszystkich.
Nathan domyślił się, że Hekate ma zamiar wyjść, dlatego sam postanowił opuścić budynek, zanim zostanie zauważony. Cichutko wycofał się. Przy drzwiach zatrzymał się jeszcze na chwilę.
— Szukają jej. — Echo rozniosło słowa przywódczyni.
— Proszę? — Irina za bardzo nie wiedziała, o co chodzi.
— Szukają ostatniej osoby z przepowiedni. — Hekate uzupełniła swoją wypowiedź.
Dopiero w tym momencie czarownice zdały sobie sprawę, że oczy przywódczyni patrzyły gdzieś daleko, przez co mogło się zdawać, że ona sama była nieobecna duchem. Miała wizję.
— Są tutaj — wyszeptała.
Nie była zaskoczona odkryciem. Spodziewała się, że prędzej czy później się zjawią.
Nathaniel otworzył drzwi, bezgłośnie modląc się, żeby nie zaskrzypiały. Odetchnął z ulgą, kiedy wyszedł na zewnątrz. Miał wrażenie, jakby właśnie wydostał się ze skorupy, jaka go więziła. Instynktownie pobiegł w stronę, która miała zaprowadzić do go Andrei i Dominica. Nie spodziewał się grupki czarownic, otaczającej jedną z nich. Potrzebował chwili, nim zorientował się, że jedną z nich jest właśnie dhampirzyca. Otworzył szeroko oczy, bo nie sądził, że wiedźmy mogłyby coś zauważyć. Przeklął pod nosem.
— Głucha jesteś? — zapytała jedna, zniecierpliwiona czarownica.
— Nie — odburknęła Andrea.
— Skąd jesteś?
— A czy to ważne? — dhampirzycę zaczynały irytować pytania skierowane w jej stronę.
— Odsuńcie się! — Na horyzoncie pojawiła się Hekate.
Nathan, który obserwował całe zdarzenie, złapał się za głowę. ,,Dlaczego ona? Dlaczego akurat teraz?’’ — pomyślał. Nagle ni stąd ni zowąd zaciekawiło go, czy przemiana w czarownicę zablokowała jego zdolności?
— Co kombinujesz? — Od tyłu podszedł Dominic. W końcu udało mu się dotrzeć.
— Podpal którąś chatę. To odwróci ich uwagę — szepnął Nathan.
— A ty co chcesz zrobić? — Wilkołak posłał mu podejrzliwe spojrzenie.
— Ja zajmę się Andreą.
Przez chwilę wahał się, ale w końcu zdecydował się wypełnić prośbę wampira. Nathan w tym czasie niecierpliwie czekał. Długo nie musiał. Już po zaledwie minucie czuć było swąd spalenizny, a ktoś z tłumu krzyknął:
— Pali się!
Nathaniel musiał się spieszyć, ponieważ czarownice mogły szybko i skutecznie ugasić pożar za pomocą czarów. Na szczęście wampiry posiadały dar telekinezy, jednak zanim go użył, za pomocą swojej wyjątkowej umiejętności sprawił, że niebo się zachmurzyło, jakby zbierało się na burzę — Nathan potrafił zapanować nad pogodą. Zrobiło się znacznie ciemniej. Wampir wykorzystał dar telekinezy i tak jak kiedyś, wzniósł Andreę ponad ziemię. Ta nie krzyknęła, ponieważ podejrzewała, że nie bez powodu to się dzieje. Poza tym w oddali ujrzała Nata i poczuła się upokorzona, ponieważ po raz enty była wyciągana z tarapatów. Uśmiechnęła się sztucznie, kiedy wylądowała na ziemi tuż obok niego. Akurat w tym samym momencie podbiegł do nich zziajany Dominic. Wampir ich obydwoje wziął za ręce i teleportowali się do lasu. Nathan planował wylądować zupełnie gdzie indziej i nie miał pojęcia, dlaczego stało się inaczej. W oddali usłyszeli krzyki przepełnione zszokowaniem i złością. Nie chcieli przypadkiem zostać znalezieni, więc ruszyli biegiem jak najdalej od miejsca zdarzenia. Mieli nadzieję, że już nic nie spotkają na swojej drodze, ale niespodziewanie uderzyli w niewidzialną ścianę. Chcieli zawrócić, ale za nimi ściana była również. Jak się okazał, byli zamknięci w czymś na kształt dużego pojemnika.
— Gdzie się tak śpieszycie? — Zza krzaków wyłoniła się smukła sylwetka Hekate. — Uciekać tak bez pożegnania?
Wiatr rozwiewał jej długie włosy na wszystkie strony. Mimo że twarz wyglądała na przyjazną, oczy były złowrogie i gdyby mogły, to by zabijały. Nathan próbował teleportować się, ale to ,,coś’’, w czym się znajdował, mu to uniemożliwiało. Widocznie blokowało zdolności. Czego mogli się teraz spodziewać?
Hejo kochani! ♥Dziś wigilia i tak bardzo chciałam napisać na dzisiaj rozdział i udało mi się! :D Na początku chciałam Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia (nie jestem w tym dobra xD): Życzę Wam wesołych świąt spędzonych w dużym gronie rodziny, niech ten czas będzie dla Was magiczny i radosny, wypocznijcie trochę, życzę udanego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku (niech będzie o stokroć lepszy, niż ten!)! Dla tych co prowadzą blogi życzę potopu weny twórczej! ♥♥♥Wiecie co? Już od jakieś 2 miesięcy czekałam na te święta, a teraz po prostu ich nie czuję. Też tak macie? Niby miały być białe, a słońce świeci, jest za ciepło jak na tę porę roku... -.- Ja chcę śnieg! Mam nadzieję, że może przy wigilijnym stole ta atmosfera trochę się zmieni. Ubraliście już choinkę? Ja tak ♥A przechodząc do rozdziału xDMam taką małą nadzieję, że się Wam spodobał i że każdy, kto przeczytał, skomentuje. To dla mnie bardzo ważne (:Hm... Chyba teraz każdy, kto myślał, że to Jessica jest tą trzecią osobą chyba zmienił zdanie ;)Za bardzo nie wiem, o co pytać, więc... Przejdę do czegoś innego.Wiem, że mam sporo zaległości na Waszych blogach, ale tamten tydzień całkowicie poświęciłam nauce. Miałam mega dużo zaległości w szkole i musiałam wszystko nadrobić. To cud, że mi się udało. Codziennie jak wracałam ze szkoły to do późna w nocy siedziałam nad książkami. Katorga -.- W najbliższym czasie wszystko nadrobię :*Jeśli ktoś znalazł jakiś błąd, to bardzo proszę o skopiowanie odpowiedniego zdania (:Jeszcze raz życzę Wam wszystkim wesołych świąt! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
Pierwsza?! Hahahahah. Zajmuję ;''')
OdpowiedzUsuńNo dobra, przeczytane! Matko moja, u mnie to samo! Przez ostatni czas było tylko: "chcę święta, chcę święta!!". A teraz co? 15 stopni! Świetna atmosfera świąteczna, naprawdę... Na dodatek przy stole było tylko 6 osób xDD Po prostu beznadziejnie ;'''( Nie ma śniegu, nie ma świat... Ale trudno.
UsuńMam nadzieje, że dostałaś masę prezentów? ;)
Oczywiście życzę Ci masy weny i szczęśliwego Nowego Roku!! ;)
A co do rozdziału - świeeetny. I długi. Ale mi się czytało bardzo miło ;D Dużo opisów, ogólnie wszystko fajnie ;) Wiesz co? Brakuje mi Nathandrei... Ja tak czekam i czekam (pewnie jak wielu wielu innych) aż... Aż chociaż się tak szczerze przytulę, rzucą sobie w ramiona, już nie mówię o buzi buzi... xDD W każdym razie czekam i będę czekać! ;)
Ja tam nigdy nie sądziłam, że Jessie może być trzecią osobą xD Ona by mi tam wcale nie pasuje! Hahahah :D W tym rozdziale była chyba najmniej denerwująca heheheh.
No więc... Czekam na ciąg dalszy! ;)
Pozdrowionka!! :D
(za błędy przepraszam, nawet tego nie czytam xD)
Haha! No widzisz! Jakoś nie czuć tych świąt xD
UsuńDziękuję bardzo! A prezenty oczywiście, że dużo (szczególnie piesełek jest uroczy *-*) ♥
Dziękuję bardzo! Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba! ♥
Hehe. Wiesz? Jakoś nie planuję, by coś pomiędzy nimi było xD No ale zobaczę, co da się zrobić :D
Jak dla mnie to też nie za bardzo pasuje xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ohohoho... Druga i to zaraz po Marze?? ;''')
OdpowiedzUsuńKochanie przede wszystkim mniej nauki na następny rok!! ;) Ogólnie szczęśliwego!
Ja dostałam jeden z najcudowniejszych możliwych prezentów, mam nadzieję, że Ty też ;)
Nathan weź Ty się ogarnij, bardziej to tej Andrei startuj, bo ktoś Ci ją świstnie sprzed nosa! xD
Odważne było to, że pognali do czarownic. Mam nadzieję, że jak najszybciej znajdą trzecią osobę! ;)
Niestety nie mam talentu do długich komentarzy...
Pozdrawiam!!
Dziękuję bardzo, kochana! ♥
UsuńJa też taki dostałam!! *-* ♥♥♥
Haha! Wszyscy coś mają z tym, by Andrea była z Nathanem xD
Hm. Czy szybko zajadą to nie potrafię powiedzieć, ale mogę zdradzić, że będzie trochę ciężko ;)
Nie szkodzi. Cieszę się, że w ogóle jesteś ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ach te święta... Mimo, że nie są białe i tak je uwielbiam. No i tak swoją drogą: Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o rozdział to faktycznie już nie podejrzewam Jessici o bycie tą trzecią osobą z przepowiedni. Całkowicie zmieniłam na ten temat zdanie. Cóż... Sama do tego doprowadziłaś. Poza tym zaintrygowała mnie ta tajemnicza dziewczyna. Jestem ciekawa, kiedy naszym bohaterom uda się z nią spotkać, no i jakich jeszcze kłopotów może naspożyć uczestnictwo Nathana w tej misji. Mam wrażenie, że są one nieuniknione. Tak przy okazji trzymam kciuki, że nasza trójka poradzi sobie z Hekate. Może ona i w ogóle pomoże? Kto to wie? Ja tam liczę na szczęśliwe zakończenia, a co! Hah :)
Przykro mi trochę na myśl o Jessice i o tym, jak potraktował ją Nathan, ale co do jednego chłopak miał rację - nie znają się długo, mimo że są rodzeństwem.
Cóż czekam na ciąg dalszy. Nie pozostaje teraz już nic innego, bo ten rozdział jest już przeczytany. Zatem pozdrawiam i weny życzę! :D
Dziękuję bardzo!! ♥
UsuńTo cieszę się bardzo! Tak szczerze to nwm skąd się wzięło, że niemal wszyscy uważają, że to będzie Jessi xD
Nie umiem powiedzieć, czy szybko spotkają tą dziewczynę, ale zdradzę, że będzie trochę ciężko ;)
Uczestnictwo Nathana może nieść za sobą pewne skutki.
A co będzie z Hekate, to już dowiesz się w następnym rozdziale :D
No. Nat z tym miał rację (:
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Cudo, cudo kochana. Proszę informuj mnie o rozdziałach na moim blogu w zakładce spam :D
OdpowiedzUsuńZapraszam także do przeczytania i oceniania fachowym okiem, pozdrawiam <3
http://newcompany-zaynmalik-ff.blogspot.com/
Dziękuję bardzo i będę informowała! :D
UsuńW wolnej chwili wpadnę ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo:***
Super. Wciągające to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńA wygląd bloga taki cudny bardzo *.* Taki estetyczny i dopasowany do opowiadania... Czyżbym widziała na zdjęciu Lily Collins? ;)
http://wyczytane-z-obrazu.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za pochwały! ♥ Tak, to Lily Collins :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Rozdział dłuuugi, cudowny jak zawsze :) Ojoj... ja od początku myślałam, że Jessi będzie tą trzecią... A'propos, Nath niefajnie się wobec niej zachował.Może i nie znają się długo, ale w końcu to jego siostra! Dużo wolnego czasu życzę, wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku! :**
OdpowiedzUsuńPusheen
PS: U mnie nowy post ^^
UsuńCieszę się ogromnie, że Ci się podoba! ♥
UsuńBędzie to inna osoba :D
No może, ale z drugiej strony za dobrze jej nie zna. No ale to Nathan xD
Dziękuję bardzo! Post już skomentowany! ♥ Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No tak, Nathan to Nathan xD
UsuńJa też dziękuję i pozdrawiam :**
Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i dziękuję! ♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Cześć Maggie, ale cię długo nie było. No tak nauka najważniejsza, jeszcze w 2 klasie to się uczyłam teraz kiedy jestem w 3 klasie technikum już nie mam siły. Strasznie zaczęłam się obijać. Dobrze, że się uczysz.
OdpowiedzUsuńJa już prawie zapomniałam o co chodzi w historii i bohaterów też zapomniałam, ledwo ogarnęłam co się dzieje.
No ale oczywiście bardzo mi się podobał rozdział i widzę nawet dajesz trochę napięcia. Ważne, że Andrea jest w tej przepowiedni, nie ważne która. :D
W tym zdaniu jest literówka:
— To my poczekam na zewnątrz — powiedział Dominic, domyślając się, że Jessica chce porozmawiać z bratem i wolał pozostawić rodzeństwo same. - "poczekamy"
Zmieniłaś wygląd jak mogłaś!? Kochałam tamten wygląd. Ten jest nawet fajny, lubię niebieski ale nie w takiej gamie, trochę za mocny.
I życzę Wesołego Nowego roku! :D ♥
Wiem, że długo. Miałam sporo rzeczy na głowie, a ostatni tydzień całkowicie poświęciłam szkole, bo miałam sporo zaległości :/ No tylko szkoda, że nic mnie nie interesuje xD
UsuńNie dziwię się, że zapomniałaś. Ostatnio rozdziały pojawiają się coś z dużym opóźnieniem (postaram się poprawić!) :(
Cieszę się bardzo, że Ci się podoba ♥
Jak zawsze wykapałaś jakiś błąd! Dziękuję bardzo! Już poprawiłam! ♥
Tak jakoś... Ten bardziej mi się podoba xD Ale z pewnością jeszcze nie raz wygląd bloga ulegnie zmianie :D
Dziękuję bardzo! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Wygląda na to, że trzecia osoba z przepowiedni się znalazła. Ciekawe kim ona jest. Bo na pewno jest czarownicą.
OdpowiedzUsuńNathan jednak nie posłuchał przywódcy wampirów i wyruszył na poszukiwanie tej osoby. Jak przepowiednia go nie dotyczy to powinien odpuścić sobie tą wyprawę jeszcze biorąc pod uwagę jakie to niebezpieczeństwo może przynieść.
Teraz jak przywódczyni czarownic ich wszystkich złapała to mogą być kłopoty, bo pewnie tak łatwo im nie odpuści. Ale mam nadzieję, że szybko sobie z tym poradzą i znajdą tą osobę.
Czekam na kolejny rozdział.
Tak! Znalazła się! :D Nie wiem, kiedy dowiesz się o niej więcej, ale zdradzę, że będzie trochę ciężko ją znaleźć xD
UsuńNo wiesz. Nathan to Nathan xD
Już w kolejnym rozdziale dowiedziesz się, czy będą kłopoty, czy nie :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Witaj Maggie! To ja, byla Lily D. Vessalius. Jak cofniesz sie do pierwszych rozdzialow, to zovaczysz tam prawdopodobnie moje komentarze. Chce cie poinformowac, ze wracam do czytania twojego bloga ;) Przestalam czytac, nie z powodu twoje beztalencia (a masz smykalke) ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ciebie i twoich bohaterow :*
Pamiętam, pamiętam! ♥
UsuńNawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę! :D ♥♥♥
I szkoda, że usunęłaś swój blog :(
Dziękuję! ♥ Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej kochana :*
OdpowiedzUsuńU mnie jak zwykle poślizg. Nie moja wina, że czytam trzeci raz, ale mój mózg nie chce nic sensownego wymyślić. Chyba się przerzucę na inne godziny czytania i komentowania niż "przed snem", "jak wstanę " choć może być ciężko z czasem.
Koniec, nie o tym miała być mowa.
Dlaczego nie chcą puścić Natha na tę wyprawę. Co z tego, że będą kłopoty. Przecież o to chodzi w przygodach, przepowieniach i innych takich. Jak dla mnie powinni iść cała czwórką.
Ciekawi mnie ta dziewczyna. Czy ona wie, że o nią chodzi w przepowiedni? Czy będzie chciała z nimi iść? Czy im uwierzy? Dlaczego musi uciekać (tak wywnioskowałam)? Tyle pytań... (nie chce odpowiedzi, grzecznie poczekam) .
Jak pierwszy raz wspomniałaś o Hekate myślałam o niej jako, o tej "miłej" i takie zaskoczenie na koniec. Jedno wielkie "ŻE CO PROSZĘ?! O_o" i to niby ja potrafię zaskoczyć czytelnika? Nie rozśmieszaj mnie.
Buziaki, tulę :*
Incaligo
Ja niemal zawsze czytam przed snem xD Mi też czasami trudno jest coś napisać. Szczególnie jak padam na twarz xD
UsuńNathana nie chcą puścić, bo to może nieść za sobą problemy. Mogę powiedzieć, że i tak będzie z nimi szedł, ale konsekwencje tego będą (Muhahaha!) :D
Na wszystkie pytania, związane z tą dziewczyną, będzie udzielona odpowiedź. A czy wie, że to o nią chodzi w przepowiedni, to już dowiesz się w kolejnym rozdziale :D
Ale Ty naprawdę potrafisz zaskoczyć czytelnika i nie wciskaj mi kitów! ♥ Cieszę się, że Ciebie zaskoczyłam :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
No cześć ^-^ Jak tam po świętach? Mam nadzieję, że spędziłaś je w miłej atmosferze ;)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny powtórzę, że uwielbiam twoje opisy. Zdarzało się kiedyś, że były zbyt długie i czasami juz się nudziły, ale teraz są naprawdę w porządku i dobrze się je czyta. Zazdroszczę ci ich ;)
Ciekawi mnie ta dziewczyna z przepowiedni, kim jest, jaką jest, jakie moce posiada. Chciałabym jakoś lepiej ją poznać.
Bardzo lubię Dominica, jest zaradny, stanowczy i rozsądny. Wierzę, że potrafiłby zapanować nad większością sytuacji, dba o Andie, jest takim można powiedzieć przewodnikiem, na co Nathan na pewno nie zawsze się będzie godził, w końcu obaj są samcami alfa :D Ale szczerze mówiąc Dominic mi bardzo pasuje do Andrei.
Z jednej strony rozumiem to ograniczone zaufanie Nathana do Jessici, w końcu pojawiła się znikąd, ale z drugiej strony nigdy go nie wystawiła, stara się mu pomóc, działa razem z nimi. Mógłby w końcu przełamać tę swoją dumę.
Hilda rośnie w potęgę, dzieje się coraz gorzej. Zobaczymy, jak to dalej będzie.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny, czekam na kolejny ;)
Oczywiście, że w miłej! ♥ Jedyne, czego mi brakowało, to śniegu...
UsuńNawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy!! ♥
Zapewniam, że lepiej poznasz dziewczynę z przepowiedni, ale musisz jeszcze poczekać ;)
Cieszę się, że masz takie zdanie. Też go lubię :D Hm... Pewnie potrafiłby zapanować nad sytuacją :3
No wiesz. Nathan, to Nathan. Zranił Jessi. Niestety :(
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Nie dziwię się, że Jessi zrobiło się przykro po tym, co powiedział Nathan, ale z drugiej strony nie powinna mu się dziwić. Ledwo się znają, więc N ma prawo mieć wątpliwości, co do jej szczerości. Też bym chyba miała. Ciekawa jestem kim jest ta "Młódka", która się tutaj pojawiła i jaka będzie jej rola w opowiadaniu. W sensie jak wpłynie na naszych bohaterów, bo nie mam wątpliwości, że niebawem się spotkają.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta akcja na końcu. Chyba byli trochę naiwni myśląc, że wszystko im się tak łatwo uda. Tylko co teraz? Jakie konsekwencje wyciągnie Hekate? Oj słabo to przemyśleli...
Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;*
Też się jej nie dziwię ;)
UsuńZa kilka rozdziałów wszystkiego się dowiesz. O młodej czarownicy będzie wspomniane jeszcze nie raz :D
Haha! No na pewno naiwni! xD Cieszę się, że podobała Ci się ta akcja :D Jakie będą konsekwencje, to już w kolejnym rozdziale (:
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Świetny rozdział! Jestem ciekawa co będzie dalej. Co zrobi Hekate? Chyba te wiedźmy mają coś wspólnego z trzecią osobą, skoro wiedziały, że po nią przyjdą. Hm... A może to "Młódka"?
OdpowiedzUsuńhttp://myenchantix.blogspot.com/
Dziękuję bardzo! ♥
UsuńJuż w kolejnym rozdziale się dowiesz! A Hekate wiedziała, że szukają trzeciej osoby, bo miała wizję.
Już za kilka rozdziałów wszystko się wyjaśni i mam nadzieję, że zaskoczę ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Witam kochana;)
OdpowiedzUsuńW końcu znalazłam czas by nadrobić moje zaległości na twoim blogu. Żeby nie przedłużać powiem tylko, że ostatnimi czasy miałam sporo poprawek związanych z klasyfikacją i tego typu sprawami, które określić można jednym słowem- szkoła. Teraz może lepiej już przejdę do mojego komentarza podsumowującego ten i poprzedni rozdział, gdyż nie zauważyłam tam mojego komentarza.
ad33-> fajny początek. bardzo podoba mi się ten opis. ogólnie mało się dzieje w tym rozdziale. nie mam nic do zarzucenia
ad34-> i co tu powiedzieć... wkurzył mnie trochę Nathan swoją ignorancją. No jak tak można postąpić. Siostra martwi się o niego, chce go powstrzymać, a ten takie coś odwala. Ja wiem, że nie zawsze rodzeństwo jest ze sobą zgodne, ale... no kurde... dobra przejde może dalej, bo mnie zaraz rozniesie. No i się nie posłuchał i wpakował ich w tarapaty. Coś sądze, że gdyby nic nie zrobił, to nie było by takiej tragedii skoro Hekate wiedziała, że tu są i szukają trzeciej osoby, a chciała pokonać Hilde.
Czyli podsumowując Nathan spierdzielił całą robotę.
A ja go ostrzegałam. Tak nawiasem mówiąc, to zachowanie Jessici w tamtym momencie i jej reakcja była jak to określiłam podczas czytania "mojo moja".
Całuski, buźki, uściski i Szczęśliwego Nowego Roku!
Metie;)
Właśnie bo zapomniałam. Zaciekawiła mnie ta młoda czarownica. Nie podałaś jej imienia i w ogóle nie wiem jak ona wygląda i achh no jestem taka niecierpliwa, bo nie nią zaciekawiłaś i przy okazji chce zobaczyć jak się skończy akcja dwójką przeznaczonych i łajzą-Nathanem, który mnie wkurzył.
UsuńDawaj mi następny, bo mnie ciekawi ta czarownica.
Ejno Nathan musi zrozumieć, że zranił siostrę i przy najbliższej okazji ją SZCZEŻE przeprosić!
Miałam podobnie! Musiałam nadrabiać zaległości w szkole (a było ich sporo), bo coś dużo w tym roku chorowałam. Masakra. Siedzenie do późna w nocy nad książkami (i w ogóle całodniowego uczenia się) było okropne -.-
UsuńNie tylko Ciebie wkurzył w tym rozdziale Nathan :D
W tym przypadku to nie przez Nathana Hekate wiedziała, że poszukują tej trzeciej osoby. Po prostu miała wizję, że są w wiosce. Bardziej chodzi mi o inny rodzaj kłopotów, czy bardziej tragedii... Tak. Tragedii, no ale to zależy dla kogo xD
Z czasem będzie coraz więcej o tej dziewczynie. Zapewniam, że na pewno się spotkają :D
A czy Nathan przeprosi Jessi, to zobaczymy :D
Dziękuję! Również życzę udanego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! ♥ Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Odpowiem tak samo, jak Adrian w moim nowym(który jeszcze dzisiaj się pojawi)Taaa. Zagmatwane trochę co nie. Chodzi oczywiście o szkołę. Doskonale wiem co to znaczy zaległości z powodu nieobecności w szkole, bo sama ostatnio tak miałam. Niestety nie jest to jednorazowe i w przyszłym półroczu też mnie w szkole nie będzie zbyt często, ale ja nie o tym chciałam napisać. Właśnie po co ja tu teraz piszę, przecież powinnam robić korektę rozdziału, bo jak się okazało możesz pisać jedno, a wyjdzie coś zupełnie innego. Przechodząc do sedna, Nathan musi przeprosić Jessice, bo inaczej się obrażę na niego! O będę stanowcza. Z tą Hekate, to mnie trochę źle zrozumiałaś, bo ja wiedziałam, że ona miała wizję, a z tą tragedią to miałam na myśli, że może jakby Nathan nie zrobił nic głupiego, to nie skończyłoby się tak, jak skończyło. Weź mi chociaż powiedz jak będzie się nazywała ta dziewczyna i nie trzymaj mnie już w takim napięciu
UsuńBuźka;***Metie;)
Jeeeest! To z niecierpliwością będę czekała na rozdział i mojego Adriana!!! ♥♥♥
UsuńMoże Nathan pójdzie po rozum do głowy i przeprosi Jessi, bo chyba nie będzie chciał, by się obraziła! xD
Z tą tragedią to nie ma nic wspólnego z Hekate (naprawdę!). I tak by wiedziała, że przyszli, nawet gdyby byli bez Nathana. Mam zupełnie inny pomysł :D
A jeśli chodzi o tą dziewczynę, to myślałam nad imieniem: Lilith. Jakoś tak mi się spodobało xD ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Jej jakie piękne imie!;D Dobra widze, że i tak mnie nie zrozumiałaś z tą Hekate(wzięłaś jej imie z Makbeta czy jak), więc już zostawię sprawę tak, jak jest w spokoju.
UsuńWieeedziałam, że nie judzie twojej uwadze wzmianka o Adrianie^_^
Dobra lece go kończyć
Metie;)
Też tak uważam! I raczej przy nim pozostanę ♥
UsuńAaaa! Chyba już skumałam o co chodzi. Masz na myśli, że gdyby nie jego pomysł na uratowanie Andrei, to nie byłoby takiego zakończenia? ;)
Tak natknęłam się na to imię i zostało Hekate (mi się podoba) :D
A jak! O moim Adrianie NIGDY! :P
Hej kochanie ;)
OdpowiedzUsuńJuż prawie wszystkie zaległości nadrobiłam, więc niedługo tu będę, obiecuję Ci ;***
Bardzo się kochana cieszę! ♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Bardzo krótko:
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, błędów nie wyłapałam, polecam się na przyszłość. :D
A może coś więcej? xD
Nareszcie akcja posuwa się do przodu i coś się dzieje. :3 Mam nadzieję, że już to utrzymasz do końca. :D
Ech, życie nie jest takie proste, żeby im się łatwo udało znaleźć tę trzecią osobę, prawda...? C: A do tego Nathan - choć ogromnie się cieszę, że nagle nie zniknie wśród ogólnej fabuły - zachowuje się nieodpowiedzialnie i niesubordynowanie nie respektując słów swojego przywódcy, a to wcale z dobrze o nim nie świadczy. :/ W końcu zawsze był z niego taki diabełek. xD
A Andrea, jak to Andrea znów wpakowała się w kłopoty i to przez swoją nieudolność, że tak to określę. O.o Czasem nasza główna bohaterka z tą dziecinnością i ciągłym brakiem pewności siebie bywa irytująca. :/
Oczywiście miało być krótko, więc już kończę. :D
Ogólnie rozdział dobry, ciekawi mnie ta trzecia dziewczyna, która już po części zaczęliśmy poznawać. Oby się szybko znaleźli! Czekam na kolejny i życzę weny! :*
Znowu miało być krótko, a wyszło długo xD
UsuńUf! Nie ma błędów! xD
Postaram się akcję podtrzymać do końca! ♥
Trzecią osobę odnajdą, ale powiem, że łatwo nie będzie ;)
Co mam powiedzieć? Nathan to Nathan. Postępuje nieodpowiedzialnie. To prawda, ale (nie)stety za to odpowie...
Hah! No znowu, znowu! xD No ale to w sumie czarownice zainteresowały się nią, bo to ,,nowa twarz’’, więc do końca nie była to wina Andrei, że znalazła się w tarapatach.
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
jedno słowo: Cudo <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę szczęśliwego Nowego Roku :D
Dziękuję bardzo! ♥
UsuńRównież życzę udanego sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ja chciałam tylko powiedzieć, że już wszystko nadrobiłam, także od teraz spodziewaj się mojej aktywności tutaj :*
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, kochana! ♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ja od początku nie ufałam siostrze Natana i dziwiło mnie, że Andrea i on tak łatwo jej zawierzyli, tak więc teraz Natan zachował się dokładnie tak jak powinien.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Młódka to ta czarownica z przepowiedni, że to ona nią jest a nie Jess, ale mogę się mylić.
Akcja na końcu - super, ale niech teraz nie ujdzie im wszystko płazem. Ciągle im się coś przytrafia i zawsze wychodzą z tego ogromną ręką, a mnie odrobinkę brakuje ofiar - tak, jestem żądna krwi! xD
Pozdrawiam i jak widzisz, znowu udało mi się być na bieżąco.
Tak. Ta Młódka to dziewczyna z przepowiedni. Nigdy nie miałam zamiaru robić, by była nią Jessica :D
UsuńCieszę się bardzo, że spodobała Ci się akcja na koniec. Cóż... Powiem, że tym razem też uda im się wyjść cało (jest tego powód), ale kolejnym razem już nie :D
Cieszę się, że jesteś na bieżąco (:
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Tak kochanie, nareszcie jest u Ciebie ta marnotrawna Vicky13 do której już nie mam siły...
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że rozdział jest fantastyczny ;D To, że dostałaś do pisania ogromny talent to pewne i wiem, że się powtarzam, ale to prawda i będę ją powtarzać nawet do znudzenia ;)
Owszem Nathan jest uparty i zawzięty, ale uważam że są to u niego bardzo dobre cechy. Nie wyobrażam go sobie innego ;D Jest pewny siebie i z determinacją dąży do tego czego pragnie. Potrafi stawić czoła innym, to sprawia, że jest jeszcze silniejszą postacią niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
Bardzo polubiłam Dominca ;D Zdobył moją sympatię już od początku ;D Więź, która wytworzyła się między nim a naszą Andreą jest bardzo fascynująca ;D Uważa, że im obu może uratować życie w bardzo skrajnej sytuacji ;D A w dodatku opisałaś to co ich połączyło w fantastyczny sposób ;D Ta więź stała się wręcz namacalnie dla czytelnika. A wiesz, że to bardzo ważne w opisach, kochanie, dlatego gratuluję Ci, że potrafisz z takim realizmem oddawać obrazy wytworzone w Twojej wyobraźni ;D Szacun, kochanie!
Nie dziwię się Andrei, że tak się obawiała… I podziwiam ją za jej odwagę, bo jednak nie stchórzyła. Nie miała też wyjścia, ale ja nie jej miejscu na pewno nie miałbym w sobie tyle siły… Zuch dziewczyna! ;)
Ujęła mnie historia z przepowiednią ;D To bardzo dobry wątek, z pewnością potrafisz go w fantastyczny sposób rozwinąć ;** Czytałam wiele książek, gdzie autor miał bardzo dobry zamysł fabuły, ujmował mnie jakiś wątek, uważałam, że jest fantastyczny i w pewnym momencie autor zaczął go tak tragicznie prowadzić, że potrafił schrzanić rzeczy, które najbardziej w tej książce kochałam. U Ciebie tego nie ma! Ty od początku do końca bardzo dobrze wszystko rozgrywasz ;D Zaczynasz świetny wątek i w taki sposób go ciągniesz, że on przez całe opowiadanie rzuca mną na kolona ;D Potrafisz go w tak fantastyczny sposób rozwinąć, że nie ma tu mowy, żebyś coś zepsuła! Nie ma tu banałów! W Twoim opowiadaniu nic nie dzieje się bez przyczyny ;) Jedna sytuacja wynika z poprzedniej. Nie ma tu niedopracowanych charakterów postaci czy miejscami o samych nazwach bez opisów ;) Masz wszystko dopięte na ostatni guzik ;D I tego talentu Ci strasznie zazdroszczę, bo u mnie często wiele rzeczy jest niedopracowanych. I podziwiam Cię, że Ty potrafisz tak wszystko ogarnąć ;)
Każdą akcję masz przemyślaną, tworzysz świetny nastrój w opowiadaniu, a więzi między bohaterami są stworzone z prawdziwych emocji ;) Nie ma tu żadnej sztucznie stworzonej relacji ;D Za co jeszcze bardziej Cię kocham ;*****
Kochanie, wiesz, że uwielbiam Cię czytać ;D Mówiłaś kiedyś, że Twoim marzeniem jest wydanie książki ;** Ja mocno wierzę w te marzenie i trzymam za Ciebie kciuki, kochanie ;D
W głębi duszy mocno wierzę w to, że Ci się uda <3<3
Ściskam skarbie <3
Cieszę się baaardzo kochana, że już jesteś!! ♥♥♥♥♥♥♥
UsuńDziękuję bardzo za tyle pochwał! Zawsze potrafisz wywołać na mojej twarzy ogromny uśmiech! Wzruszyłam się czytając ten komentarz. Szczerze powiedziawszy to miałam łzy w oczach (naprawdę!). Nie uważam, ze mam jakiś szczególny talent do pisania (choć źle mi to nie idzie), bo są osoby, którym idzie to o stokroć lepiej, ale cieszę się bardzo, że masz takie zdanie ♥
Też nie wyobrażam sobie innego Nathana. I pomyśleć, że na początku miałam zamiar zrobić z niego takiego spokojnego, cichego i nieśmiałego chłopaka (mówię serio) xD
Też polubiłam Dominicka. Na początku nie miałam zamiaru go wprowadzać, a teraz żałuję, że nie wprowadziłam go wcześniej. Przyszedł mi na myśl w trakcie pisania rozdziału :D
Niektórzy uważają, że to przez Andreę stało się tak, jak się stało (większość jej nie lubi xD). Tak jak Ty jestem tego samego zdania i to nie jej wina, że w ogóle stała się obiektem zainteresowań czarownic.
Cieszę się, że podoba Ci się wątek z przepowiednią. Mam nadzieję, że uda mi się go dobrze rozwinąć i doprowadzić opowiadanie do końca :D
Jeszcze raz kochana dziękuję za tyle pochwał (czy tylko mi się wydaje, że mnie przechwalasz? :*). To dla mnie bardzo ważne i sprawia mi ogromną radość! Cieszę się, że doceniasz to, co tworzę. A nawet nie wiesz, jak Twoje komentarze motywują mnie do dalszego pisania! :D ♥
Ty kochana piszesz cudownie! Masz oryginalną fabułę i oczywiście, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik! Nie wmawiaj mi kitów, bo to, co mówisz, jest nieprawdą :* Prowadzisz cudownego bloga (a Twój James skradł moje serducho :* ♥) ♥♥♥♥♥♥♥
Też wierzę, że kiedyś wydam książkę. To wciąż moje wielkie marzenie ♥
Pozdrawiam cieplutko, kochana! xoxo :***
Mam już pomału dosyć tego, że tej paczce ciągle coś się przytrafia i zawsze to odlatuje w siną dal bez echa. To 34 rozdział i obywa się bez śmierci, bez wyłamywania kończyn, skręcania karku, cierpienia. Brak mi w tym emocji, bo ja co rozdział czytam z takim "pewnie znowu wszyscy przeżyją, a historia będzie się tak toczyła kołem w nieskończoność".
OdpowiedzUsuńTak więc zapytam droga autorko na którym mniej więcej rozdziale planujesz koniec opowiadania? Bo przyznam szczerze, że mam już dość, że to się tak ciągnie. Niby chciałbym poznać zakończenie, ale jak kolejne 34 rozdziały będzie się działo w kółko niemal ciągle to samo i tak powtarzało się to bez końca, to chyba sobie daruje, bo do niczego to nie prowadzi. Przez 34 rozdziały doprowadziłaś czytelników jedynie do jakieś legendy i co wcześniej? Jakie znaczenia miały poprzednie wydarzenia? Były tak zupełnie zbędne? Jakiś 25-30 rozdziałów zwykłych zapychaczy dziur?
Może Cię zaskoczę, może nie, ale nie wszyscy przeżyją.
UsuńWyjaśnienie na to pod ostatnim rozdziałem (:
"Czuł, że użyto tam magii, ponieważ pomieszczenie nie zmieściłoby się w takim pomieszczeniu." - Powtórzenie, jedno z wielu. Naprawdę, sporo tu ich było. Albo to: "wolnym tempem, ale dość szybkim, by szybciutko zniknąć w pola widzenia" nie dość, że na początku jest zaprzeczenie, no bo jak może być "wolno, ale szybko" to jeszcze potem z tym szybciutko... Poza tym wiele literówek, które moim zdaniem można wybaczyć początkującym, ale nie już takim blogerkom na dość zaawansowanym poziomie. Nie miej mi za złe, że zwracam na to uwagę, ale przynajmniej mi rzuca się to w oczy. A wystarczyłoby jeszcze raz przeczytać tekst.
OdpowiedzUsuńWiem, że zaczynam od niemiłych rzeczy, ale później bym zapomniała xD
Mam złe przeczucie co do tego, że Nath poszedł z nimi. Niby przyjaźni się z Andreą, ale również jestem zdania, że nie powinien się do tego mieszać. Niech zostawi to osobom, o których jest mowa w przepowiedni.
No i czuję, że mimo wszystko będą mieli kłopoty. U nich to chyba norma, że zawsze wplątują się w największe bagno xD
A jeśli chodzi o tą kłótnie rodzeństwa, to staję po stronie Jessi. Nath jest po prostu wrednym dupkiem, jeśli nie potrafi nawet docenić że siostra się o niego troszczy. Lecę do następnego :D
Wszystko okej, gdyby nie to, że Jessica coś dziwnego odwala :x No sorry, ale martwienie się o braciszka może sobie odpuścić. Fakt, nie znają się zbyt dobrze. Poza tym on jest WAMPIREM, a ona WIEDŹMĄ, dwa różne gatunki, więc niech tak nie trzęsie tyłkiem nad nim, tylko puści go wolno. I całe szczęście, że Nathan sam zdecydował, że coś trzeba zrobić. Niektórzy z nich naprawdę trzęsą portkami na samą myśl o Hildzie. Zawsze lepiej jest zginąć z bronią w ręku, niż bez. Jeśli zostaną zabici, to przynajmniej z honorem.
OdpowiedzUsuńNo czemu Andrea tak często (zawsze) wpada w kłopoty?! ;-; Ona ma jakiś pech ;-; do życia może i nawet ;-;
Pozdrawiam :*
Hejo!
OdpowiedzUsuńWciąż nie rozumiem, czemu musiał Vincenta pytać o zgodę. Lepiej by brzmiało, gdyby chciał wyjść, a przywódca zapytałby go "gdzie idzie". Nathan by wyjaśnił, że chce pomóc w poszukiwaniu wiedźmy i Vince by go ostrzegł, że śmiałkowie chcący pomóc w przepowiedni źle kończą. Tak to sytuacja jest dla mnie niezrozumiała, bo nie może go do niczego zmusić, Nathan sam podejmuje decyzje, w końcu było to powiedziane.
Skoro nie chciała, żeby szedł to po co mu pomaga? Gdyby nie przemieniła Nathana w wiedźmę to nigdzie by nie poszedł i byłoby po kłopocie. Nie udałby się do czarownic w swojej naturalnej postaci, bo od razu by go zabiły.
Myślenie, że to Jessica miała być tą trzecią wiedźmą jest niedorzeczne. W końcu bawiła się z wilkołakiem od dziecka i wtedy wytworzyłaby się między nimi ta "więź", bo zapewne za ręce nie raz się trzymali. A to, że się uczy, nic nie znaczy.
Cóż, rozdział jednak jest spokojny, bo pomimo tej akcji końcowej, nikomu nic się nie stało, a bohaterowie zostali złapani przez przywódczynię wiedźm. Hmm, tak właściwie dziwi mnie fakt, czemu wszystkie rasy ukrywają swoich wybrańców, skoro mają zmienić świat na lepsze? Nie chcą pokoju? Mają zamiar nienawidzić się i mordować w nieskończoność? Innego logicznego wyjaśnienia nie widzę.
Uwagi:
"Rozchyliła usta, by coś powiedzieć, cokolwiek, ale skończyło się na ich zamknięciem" - "cokolwiek" jest tu zbędne, a zamiast "zamknięciem" powinno być "zamknięciu"
"Bardzo zażyła się z podopieczną..." - raczej "zżyła"
"Traktowała ją jak własną, rodziną córkę" - to "rodziną" tu nie pausje, do wywalenia
"Wszystko, ale nie to" - lepiej brzmi "tylko nie to"
" po czym wolnym tempem, ale dość szybkim, by szybciutko zniknąć w pola widzenia, pognała jak najdalej" - "szybciutkim" trzeba usunąć, bo brzmi dziwnie oraz zamiast "w" powinno być z"
"Próbowała wyrównać oddech, lecz nadal być szybki i cążki" - chyba chodziło o "nadal był szybki i ciężki"
"Zadowolony Dominic zwinnie omijał co kolejne osoby, stające na jego drodze" - "co" jest tu zbędne
"Wampir Zastanawiał się, jakim cudem czarownicom to się nie nudziło" - "zastanawiał" powinno być z małej, bo nie ma kropki po "wampir"
"Czuł, że użyto tam magii, ponieważ pomieszczenie nie zmieściłoby się w takim pomieszczeniu" - musisz znaleźć inny synonim "pomieszczenia"
"Przez jasność, jaka dochodziła znad przeciwka..." - chyba chodziło o "z naprzeciwka"
"Chcieli zawrócić, ale za nimi ściana była również" - raczej "za nimi również była ściana"
"Jak się okazał, byli zamknięci w czymś na kształt dużego pojemnika" - raczej "okazało"
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May