środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 22

      Wpatrywałam się w ziemię pode mną z szerokim uśmiechem na twarzy. To był dla mnie nie lada wyczyn, ponieważ zawsze miałam problem z zapanowaniem nad swoim darem. Zanim stałam się dhampirem, to było to w miarę znośne, bo miałam prawie całkowitą kontrolę nad swoją mocą. Tylko czasami się zdarzało, że wymykała mi się spod kontroli. Dopiero teraz było to dość częstym zjawiskiem, a ja zaczynałam się zastanawiać, czy aby na pewno będę musiała uczyć się wszystkiego od nowa. W dzieciństwie było to dla mnie jak coś w stylu nieuniknionej kary, jaką mimo wszystko trzeba odbyć. Nawet to określenie wydawało się być za łagodne. To było coś okropnego i marzyłam o tym, by nie posiadać tego daru. Pragnęłam z całego serca być normalna...
      Wzięłam głęboki wdech, po czym zmarszczyłam czoło. Te przepaście, jakie spowodowała rozstępująca się ziemia, wyglądały okropnie i byłam pewna, że przy najbliższej okazji, jaka miała się przydarzyć, mogłam tam wpaść. Albo jakieś niewinne, bezbronne zwierzątko... Nie chciałam tego, dlatego wciąż powtarzałam sobie w myślach, by przepaście zniknęły. W jednym momencie zdarzyło się, że ziemia drgnęła, ale nic więcej. Zdenerwowało mnie to, ponieważ bardzo chciałam mieć kontrolę nad swoim darem, ale doskonale wiedziałam, że to jest niemożliwe. Przynajmniej na obecną chwilę. Wykrzywiłam swoją twarz w grymasie niezadowolenia, ponieważ zdałam sobie sprawę, że dramatyzuję. W moich oczach odbiło się nie lada zdziwienie. Westchnęłam ze zrezygnowaniem. Miałam ochotę siebie uderzyć. Najlepiej w głowę. Samą mnie zaczynał denerwować fakt, że byłam taka... nieznośna. W mojej głowie przemknęła myśl, jak Nathan ze mną wytrzymywał? Przecież musiało być to męczące... Popatrzyłam w jego stronę. Wampir jak zawsze nie ukazywał żadnych uczuć. Miałam wrażenie, że do wszystkiego podchodzi lekceważąco.
      — Postawisz mnie w końcu na ziemi? — zapytałam, kątem oka zerkając na wampira. — To naprawdę nie jest śmieszne — fuknęłam, gdy wciąż milczał.
      Usta Nathana wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, co zaczęło powoli mnie irytować. Nie dość, że musiałam wisieć w powietrzu, to on jeszcze się z tego powodu cieszył! Miałam ochotę go rozszarpać, jak tylko znajdę się z powrotem na ziemi. Wiedziałam, że chłopak słyszy moje myśli, ponieważ jego kąciki ust wciąż drgały w celu uśmiechnięcia się, ale usilnie starał się tego nie zrobić.
      — Hm... —zaczął teatralnie udawać bardzo zamyślonego. — Dobrze — uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach dostrzegłam błysk.
      Odległość pomiędzy mną, a ziemią zaczynała się powoli, aczkolwiek diametralnie zmniejszać. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Miałam wrażenie, że moje oczy zabłysły. Już szykowałam się, by w końcu dotknąć stopami gruntu, kiedy nagle zawisłam niecałe dziesięć centymetrów nad powierzchnią ziemi. Zaskoczona podniosłam wzrok na Nathana, na którego twarzy przemknął cień uśmiechu. Chłopak na początku bacznie obserwował moją reakcję, ale zaraz za pomocą swoich mocy wzniósł mnie trzy metry w górę. Otworzyłam szeroko oczy, które miotały błyskawice. Moje usta wykrzywiły się w idealny kształt litery ,,o’’, kiedy ja nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Zaczęłam krzyczeć wniebogłosy, jednocześnie wymachując rękami. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że wyglądało to przezabawnie, ale ja już nad tym nie panowałam. Wampir obiecał mi, że postawi mnie na ziemi, po czym nie wywiązuje się z obietnicy i z powrotem zaczynam wisieć w powietrzu! Zrobiłam groźną minę, a Nathanowi posłałam mordercze spojrzenie. Ogarnęła mnie jeszcze większa złość, kiedy to zaczął bezczelnie się śmiać.
      — Bardzo zabawne — syknęłam najbardziej jadowitym tonem, na jaki było mnie stać.
      Wampir w odpowiedzi uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zacisnęłam dłonie w pięści i ze zmrużonymi oczami obserwowałam Nathana. Jeszcze nigdy mnie tak nie zdenerwował i pierwszy raz w życiu miałam ochotę zrobić komuś krzywdę. Na moim miejscu na pewno wszyscy zachowywali by się podobnie. Nie miałam pojęcia, co Nathaniel chciał przez to osiągnąć. Zobaczyć, jak działa mi na nerwy? Przecież już nie raz się o tym przekonał!
      — Nathan! — krzyknęłam na całe gardło, przez co bardzo mnie zabolało. Musiałam się za nie złapać.
      — Co? — zapytał rozbawiony, a mi wcale nie było do śmiechu.
      — Dobrze wiesz co! — syknęłam jadowicie.
      Wzięłam głęboki wdech w nadziei, że to mi pomoże, ale tak się nie stało. Jeszcze tylko bardziej pogorszyło sytuację, ponieważ moja złość stała się większa. Byłam pewna w stu procentach, że na twarzy stałam się czerwona. Zmarszczyłam nos i posłałam chłopakowi mordercze spojrzenie. Obserwowałam wampira, który nie miał nawet najmniejszego zamiaru w zrobieniu czegoś w tej sprawie. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że marudziłam, ale nie mogłam znieść, że wisiałam w powietrzu, a Nathan traktował mnie jak tandetną zabaweczkę! Czułam się poniżona. Byłam jedynie szczęśliwa z powodu, że nie wybuchłam płaczem, jak to często mi się zdarzało.
      — Postaw mnie na ziemi — powiedziałam wolno i wyraźnie, akcentując ostatnie słowo.
      — A jak nie, to co? — założył ręce na piersi, a na jego twarz wstąpił cwaniacki uśmieszek.
      Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Co ja mogłam mu zrobić?! Nathan był ode mnie silniejszy i nie miałam z nim nawet najmniejszych szans. Mogłam użyć swojego daru, ale nie chciałam ponownie stracić nad nim kontroli. W odpowiedzi zazgrzytałam tylko zębami i zmrużyłam oczy. Gdy postawa Nathana nie zmieniła się, zacisnęłam dłonie w pięści.
      — Postaw mnie — warknęłam, a żyła na mojej skroni niebezpiecznie pulsowała.
      — Na pewno tego chcesz? — zapytał Nathaniel, uśmiechając się jeszcze szerzej.
      — Tak! — krzyknęłam, nie podejrzewając żadnego podstępu.
      — Zastanów się jeszcze kilka razy — polecił i przybrał poważną minę.
      — Nie ma nad czym! — wydarłam się, gdy moje oczy zaczęły ponownie miotać błyskawice.
      — Jest — na jego twarzy przemknął cień uśmiechu.
      — Nie ma — powiedziałam już trochę niepewnie, zakładając na piersi ręce.
      Wampir wzruszył ramionami, ale wypełnił moją prośbę. Zaczęłam powili zniżać się do ziemi, nie odrywając wzroku od Nathana. Miałam wrażenie, że coś kombinuje, ale nie miałam zielonego pojęcia, co mógłby zrobić. Podniosłam jedną brew, kiedy na jego twarz wstąpił jeszcze większy uśmiech, niż był. Nim zdążyłam otworzyć buzię, by coś powiedzieć, wzniosłam się na dwa metry w górę nad samą rzekę i... po minięciu zaledwie ułamka sekundy, wylądowałam w wodzie, rozpryskując ją na wszystkie strony. Z moich ust wydobył się okrzyk niedowierzania, a jednocześnie złości. Po jakimś czasie jak się okazało, siedziałam na czymś w stylu skały i z tego powodu woda sięgała mi na siedząco tylko do pasa. Uderzyłam dłońmi w kamień, rozpryskując przezroczystą ciecz naokoło mnie. Skierowałam swój wzrok przepełniony złością na Nathana, który dławił się śmiechem. Głośno rozbrzmiewał i echem był niesiony w głąb lasu. Zazgrzytałam zębami, po czym zacisnęłam szczęki.
      — Ty...— syknęłam, wbijając paznokcie w swoje dłonie.
      — Tak? — zapytał nieumiejętnie. — Przecież chciałaś znaleźć się z powrotem na dole.
      — Ale nie w wodzie! — krzyknęłam, opryskując wampira wodą.
      — O niczym takim nie wspominałaś — zamyślił się, drapiąc się po głowie i kątem oka zerkając na mnie z widocznym rozbawieniem.
      Ponownie zazgrzytałam zębami i zeszłam ze skały, przez co znalazłam się jeszcze niżej, a woda zaczęła mi sięgać kilka centymetrów nad pasem. Zaczęłam iść w stronę Nathana, a ten nawet ani drgnął. Jakby się nie obawiał, że mogłabym mu coś zrobić. Zrobiłam zaledwie krok do przodu, kiedy coś przykuło moją uwagę, a mianowicie moje odbicie. Było troszeczkę niewyraźne, ale mimo to doskonale je widziałam. Moja twarz wydawała mi się być ładniejsza niż zwykle, a do tego bledsza. Tylko oczy i rysy twarzy pozostały takie same. Zmarszczyłam czoło, a na mojej twarzy pojawił się grymas, ponieważ na policzkach miałam czarowne ślady. Minął zaledwie ułamek sekundy, kiedy przypomniałam sobie, że dzisiaj płakałam. Przez swoje lekko rozchylone usta nabrałam do płuc powietrze, po czym je wypuściłam. Włożyłam dłoń do wody, czując jej zimno. Gdy ją wyciągnęłam, wytarłam ślady po łzach, by już nie wyglądać jak upiór. Uśmiechnęłam się lekko, gdy uzyskałam wyczekiwany efekt.
      — Dlaczego zmyłaś? Do twarzy ci było — Nathan zrobił smutną minkę, mówiąc przy tym z wyrzutem.
      — Naprawdę? — powiedziałam z sarkazmem.
      — Wciąż jesteś zła? — zdziwił się.
      — Nie widać? — syknęłam.
      Nathan przewrócił oczami, a na mojej twarzy pojawił się sporych rozmiarów uśmiech. Jak zdałam sobie z tego sprawę, szybko się opanowałam i na powrót przybrałam groźną minę, a ręce założyłam na piersi. Podniosłam dumnie głowę i zaczęłam iść przed siebie, żeby w końcu wyjść z zimnej wody, jaka stawała się ograniczeniem dla moich ruchów. Gdy już wydostałam się na ziemię, odetchnęłam z ulgą. Miło było z powiatem poczuć grunt pod nogami.
      — Przez ciebie mam mokre ubranie — skrzywiłam się na twarzy, jednocześnie posyłając wampirowi groźne spojrzenie.
      Chłopak wybuchł głośnych śmiechem, na co ja zacisnęłam szczęki i zmrużyłam oczy. Taka reakcja ze strony Nathana była częsta i normalna, a ja wciąż nie mogłam się do niej przyzwyczaić. Nie lubiłam, kiedy się ze mnie naśmiewał. Czułam się wtedy poniżona i robiło mi się smutno. Nathaniel natomiast nie zdawał sobie z tego sprawy. Przynajmniej na to nie wyglądało. Dziwiłam się, że to znosiłam. Nie powinnam mu na to pozwalać.
      — To nie jest śmieszne — warknęłam.
      — Owszem. Nie jest — na twarzy chłopaka zagościł szeroki uśmiech. — To jest jeszcze bardziej śmieszne.
      Przewróciłam oczami, po czym zgarnęłam z twarzy mokry, zabłąkany kosmyk włosów. Zabrałam się za wyciskanie z ubrania zimnej wody, ponieważ dzięki temu miało ono szybciej wyschnąć. Nathan zaczął mi się przyglądać, przez co czułam się niezręcznie. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ale nie było to takie łatwe. Bardzo mnie to rozpraszało, a za razem irytowało. Czy on chciał mnie w ten sposób jeszcze bardziej zdenerwować? Zacisnęłam dłonie w piąstki, zaciskając usta w prostą linię.
      — Długo będziesz mi się tak przyglądał? — spytałam lodowato.
      — A czemu pytasz? — w jego oczach dostrzegłam znajomy błysk.
      — Denerwuje mnie to — pożaliłam się. — Nie masz niczego innego do roboty?
      — Na obecną chwilę nie — udał zmartwionego.
      — To możesz poszukać mi jakiś ubrań — zaproponowałam.
      — A skąd ja ci je wezmę? — otworzył szeroko oczy.
      — No niech pomyślę... — moje usta ułożyły się w idealny dzióbek. — Możesz wrócić do domku i stamtąd przynieść niektóre z moich ubrań. Poruszasz się bardzo szybko, więc nikt cię nie przyłapie. Gdybym ja tam poszła, to...
      Przełknęłam głośno ślinę, a w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy, kiedy przypomniałam sobie, co niedawno spotkało biedną Nicole. Z miłą chęcią poszłabym po swoje rzeczy, ale bałam się, że mogłabym tym razem coś zrobić któremuś z przyjaciół. Omal nie zabiłam Rudej, więc reszta była tak samo narażona na niebezpieczeństwo. Jak krew, to krew. Skoro nie mogłam powstrzymać się wtedy, to tym razem byłoby dokładnie tak samo... A później żałowałbym tego do końca swojego życia. Tak bardzo chciałam, by to się zmieniło. Ja tak nie mogłam żyć. To coś okropnego...
      — Pod jednym warunkiem — Nathan zmrużył oczy. — Nigdzie się stąd nie ruszasz.
      — Jasne — powiedziałam od razu, patrząc na niego lekceważąco.
      — Nie wychodzisz nigdzie poza to miejsce — mówił, patrząc mi prosto w oczy. — Rozumiemy się?
      — Tak — powiedziałam z powagą.
      Nathaniel jeszcze przez jakiś czas bacznie mnie obserwował, kiedy ja patrzyłam na niego oczami niczego niewyrażającymi. Dopiero po minięciu kilku sekund postanowił w końcu pójść. Zrobił to bardzo niechętnie, ponieważ nie do końca mi ufał. Mało mnie to obchodziło, ale w tamtym momencie byłam jak najbardziej szczera. Nie miałam nawet najmniejszego zamiaru ruszać się nie dalej, jak kilka metrów od zamku. Nie chciałam, by powtórzyła się sytuacja, jaka miała miejsce niedawno z udziałem Nicole. Postanowiłam sobie, że wyjdę stąd dopiero wtedy, jak zacznę się kontrolować. Na obecną chwilę miałam z tym ogromny problem.
      Przerwałam swoje rozmyślania, by spojrzeć, jak sylwetka Nathaniela zmniejsza się i niknie w zieleni drzew oraz krzewów. Już po minięciu zaledwie dwóch, trzech sekund zniknęła. Spuściłam wzrok w ziemię i zaczęłam przyglądać się szparom, jakie się w niej znajdowały. Zmarszczyłam czoło, ponieważ wyglądało to na pewien sposób okropnie i odrzucało samym swym widokiem. Całą swoją uwagę skupiłam na ziemi, którą chciałam ze sobą złączyć. Wciąż powtarzałam w myślach te same słowa w nadziei, że to coś pomoże, ale moje wysiłki szły na marne. Serce zabiło mi mocniej, kiedy ziemia rozwarła się jeszcze bardziej. Westchnęłam ze zrezygnowaniem, a z moich ust wydobył się jęk rozpaczy. Zagryzłam dolną wargę, po czym zaczęłam iść w stronę zamku. Tym razem okrężną drogą, gdzie szerokość rzeczki była mniejsza. Przeskoczyłam ją bez żadnego problemu i z uśmiechem na ustach wylądowałam na powierzeni ziemi. Zaczęłam kopać kamienie, jakie znajdowały mi się pod nogami. W pewnym momencie jeden z nich wzięłam do rąk, ponieważ chciałam przekonać się, czy jestem równie silna co Nathan. Przez chwilę wpatrywałam się w kamień, by po chwili zacisnąć dłoń, w których go trzymałam w pięść. Pokruszył się! Jednak moja radość nie trwała długo, ponieważ zdałam sobie sprawę, że kamień był mały. Podrapałam się po ręce i już zaraz wziąłem do rąk większą i twardszą skałkę. Uczyniłam z nią to samo, co z poprzednią i uzyskałam oczekiwany efekt. Moje usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Podeszłam do sporych rozmiarów kamienia i uderzyłam w niego z całych sił pięścią. Poczułam lekki ból w miejscu, gdzie moja dłoń złączyła się ze skałą, ale bynajmniej ona pękła na pół, a już po chwili jedna z połówek upadła na ziemię. W oczach odbiło mi się zdziwienie, bo na początku nie chciałam wierzyć, że mogłabym być silniejsza niż wcześniej. Dopiero jak się o tym przekonałam, zmieniłam swoje zdanie. Innym mogło wydawać się to głupie, ale mnie nie intrygowało, że byłam silniejsza niż normalny człowiek.
      Wstałam z kucek, a nawet nie zorientowałam się, kiedy znalazłam się w takiej pozycji. Zgarnęłam włosy na lewy bok i powolnym krokiem poszłam do zamku. Nie miałam niczego innego do roboty, dlatego postanowiłam trochę posprzątać. Skoro miałam z Nathanem tu pozostać na jakiś czas, to przydałoby się doprowadzić do porządku to miejsce. Nie miałam zamiaru żyć w brudzie. Bałagan mi nie przeszkadzał, ponieważ w moim pokoju często taki panował, gdyż jak było posprzątane, to nie mogłam niczego znaleźć, ale jak dookoła było brudno... Moja twarz zawsze momentalnie wykrzywiała się w znanym grymasie. Wolałam, jak było czysto i schludnie.
      Weszłam do środka, gdzie jak stanęłam w drzwiach, założyłam na biodra ręce. Zaczęłam się zastanawiać, od czego mogłabym zacząć. Dopiero po jakimś czasie zdecydowałam, że najlepiej byłoby zacząć od wyrzucania niepotrzebnych i zbędnych rzeczy. Okrążyłam dookoła pomieszczenie, jakie uznałam za salę tronową i zdecydowałam, że jedyne, co zasługuje na miano ,,niepotrzebnej rzeczy’’, to niewielka szafka, która stała w kącie ściany przy oknie. Żwawym krokiem podeszłam do niej i już miałam zamiar ją wyrzucić, kiedy przyszło mi na myśl, by ją przeszukać. Usiadłam po turecku i po kolei zaczęłam przeglądać szuflady. W pierwszych trzech nic nie było, natomiast w ostatniej, co przykuło moją uwagę to to, że znalazłam jakiś materiał, w którym coś się znajdowało. Włożyłam dłoń w głąb szuflady i wyciągnęłam z niej zawartość. Okazała się to być skóra, która coś w sobie kryła. Ktoś starannie ją zwinął, więc musiałam się trochę namęczyć, zanim wyciągnęłam to, co znajdowało się w środku. Na mojej twarzy odbiło się ogromne zdziwienie, jak w ujrzałam diadem. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, ponieważ wydawało się być nierealnym, by w takim miejscu przechowywać tak bardzo cenną rzecz.
      — Prawdziwy? — mruknęłam do siebie.
      Wyciągnęłam diadem do światła, by lepiej go widzieć. Z zaciekawionym wzrokiem wpatrywałam się w swoje odbicie. Zdziwiło mnie, że rzecz nie miała nawet najmniejszej rysy. Była idealnie gładka i połyskiwała w świetle dnia. Diadem był śliczny, a do tego miał utkwione w sobie drogocenne kamienie, jakie ładnie kontrastowały się z jego jasną barwą. Musiałam kilka razy zamrugać oczami, by się opamiętać. Z głośnym westchnięciem schowałam przedmiot z powrotem do skóry i położyłam w widocznym miejscu. Mianowicie na stole. Tęsknie na niego patrząc, zrobiłam kilka kroków w tył, po czym powróciłam do ,,sprzątania’’. Tak naprawdę to większość mojej pracy opierała się na tym, że wciąż coś oglądałam.
      Zwinnym ruchem podeszłam do szafki, wcześniej jeszcze raz dokładnie ją przeglądając i wzięłam ją bez najmniejszego problemu do rąk. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, gdy już szłam żwawym krokiem w stronę wyjścia. Postawiłam mebel obok jednej ze ścian, po czym wróciłam do środka. Stół i krzesła postanowiłam zostawić, ponieważ były w dobrym stanie. Musiałam je jeszcze przetrzeć, bo były bardzo brudne, ale to wolałam pozostawić na sam koniec. Przemieściłam je tylko w inne, bardziej oświetlone miejsce. Gdy już to zrobiłam, wyszłam na korytarz. Zrobiło się diametralnie chłodniej, ale za bardzo nie zwróciłam na to uwagi. Podeszłam do drzwi, jakie były najbliżej mnie i lekko je pchnęłam. Jak już się otworzyły, weszłam do środka.
      W pomieszczeniu panował półmrok. Mimo swojego wyostrzonego wzroku, widziałam tylko kontury mebli. Niepewnie weszłam do środka, kiedy drewniane drzwi upadły na ziemię z głośnym hukiem. Aż podskoczyłam ze strachu, a moje serce przyspieszyło. Odruchowo złapałam się w miejsce, gdzie miałam serce. Przeniosłam wzrok z powrotem na pomieszczenie, które stało się już jaśniejsze. Wszystko było widoczniejsze, a ja ze zdziwieniem stwierdziłam, że znalazłam się w kuchni. Drewniane, stare meble były już w rozsypce. Większość z nich została już prawie w pełni zjedzona przez stworzonka zwane kornikami. Mój wzrok wędrował w każdy zakątek pomieszczenia. Nie znalazłam niczego ciekawego, dlatego postanowiłam zajrzeć do innego pomieszczenia. Wyszłam z kuchni i skierowałam się w stronę innych drzwi.
      — Aua — jęknęłam, wpadając na ścianę, na której się zatoczyłam jak pijana.
      Lekko zszokowana otworzyłam szeroko oczy. Spuściłam wzrok na podłogę i zrozumiałam, co było przyczyną mojego potknięcia. Z podłogi wystawało drewno, jakie się do tego przyczyniło. W korytarzu rozbrzmiał mój cichy śmiech, który był niesiony przez echo gdzieś w dal. Moja niezdarności rozbawiła mnie. Dziwiłam się, że wciąż zdarzało mi się być taką niezdarą.
      Doprowadziłam się do porządku i otworzyłam drzwi, do jakich nie wiem kiedy doszłam. Pchnęłam je lekko, a w duchu modliłam się, by nie wyleciały z zawiasów. Nieświadoma tego, co robię, zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero wtedy gdy nie usłyszałam charakterystycznego huku. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do pomieszczenia, którego widok spowodował, że momentalnie się zatrzymałam. Byłam zdziwiona, że było ono puste. Z moich ust wydobył się okrzyk zaskoczenia. Miałam nadzieję, że tutaj coś znajdę, a była tylko pustka. Przez jakiś czas wpatrywałam się w pusty pokój, po czym wzruszyłam ramionami i wyszłam na korytarz. Ze spuszczonym wzrokiem szłam przed siebie. Już po chwili natknęłam się na jakąś ściereczkę. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, ponieważ dałabym sobie rękę uciąć, że wcześniej jej tutaj nie było. Miałam doskonały wzrok, więc nie mogło to ujść mojej uwadze...
      — Ja mam jakieś zwidy... — skrzywiłam się znacznie na twarzy.
      Wzięłam materiał do rąk i przyjrzałam mu się. Był to skrawek jakiegoś, niezbyt drogiego i nieprzyjemnego w dotyku materiału. Wcale nie porządnego, tylko... Wydawało mi się, że mógł należeć do człowieka, który nie miał za wiele pieniędzy. Zmarszczyłam czoło. Skrawek tkaniny nie nadawał się do niczego, dlatego postanowiłam wykorzystać do go starcia z mebli kurzu, jaki zdążył się osadzić przez ostatnie lata. W ekspresowym tempie znalazłam się w sali tronowej, gdzie zaczęłam zabierać się za czyszczenie mebli. Przejechałam materiałem po powierzchni stołu. Moje oczy ogarnął szok, kiedy zauważyłam różnicę, jaka była pomiędzy częścią brudną, a czystą. Kolor mebla miał kolor ciemny. Wręcz czarny. Wytarłam go cały i z wymalowanym uśmiechem na twarzy zabrałam się za ścieranie kurzu z innych mebelków. W międzyczasie musiałam kilka razy wytrzepać ściereczkę, ponieważ bardzo szybko się brudziła. Przez to w powietrzu zaczął unosić się kurz, co na pewien sposób ślicznie wyglądało. Nie wiedziałam, czy był to tylko wymysł mojej wyobraźni, ale byłam prawie pewna, że sprzątanie zajęło mi nie więcej, jak kilka minut. 
      — Aż tak ci się nudziło? — usłyszałam w oddali męski głos.
      Odruchowo popatrzyłam w stronę wejścia i zauważyłam Nathana, który opierał się o framugę drzwi. Uśmiechnęłam się lekko i wzruszyłam ramionami, co wywołało na twarzy wampira uśmiech.
      — Trochę — odpowiedziałam, zgarniając z twarzy kosmyk włosów.
      Dopiero teraz zorientowałam się, że obok Nathana stała torba, w której prawdopodobnie znajdowały się moje, jak i pewnie jego ciuchy. Na moją twarz wpełzł lekki uśmiech. Jak Nathaniel zobaczył, na co patrzę, zaśmiał się cicho. Tylko... dlaczego?
      — Wyglądasz, jakbyś pierwszy raz na oczy widziała torbę — zadrwił sobie ze mnie.
      — Zabawne — odparłam, przenosząc na niego wzrok wyrażający niezadowolenie.
      — Wszystkiego nie wziąłem — powiedział po chwili.
      — Jasne — uśmiechnęłam się. — Przecież nie mogli się zorientować, że czegoś brakuje.
      — Właśnie...
      Przejechałam opuszkami palców po blacie już idealnie czystego stołu. Po chwili zaczęłam rozglądać się dookoła, by zatrzymać swój wzrok na oknie, przez które dostawały się do środka promienie słoneczne. Ze spojrzeniem wyrażającym tęsknotę wpatrywałam się w tamto miejsce. Nie mogłam tam pójść... Dopiero po minięciu kilku sekund z powrotem przeniosłam wzrok na Nathana.
      — Kiedyś będziemy musieli opuścić to miejsce — powiedział wampir.
      — Co? Ale dlaczego? — zapytałam zszokowana tym wyznaniem. — Przecież nikt tu nie przychodzi...
      — Nikt nie przychodzi, ale chyba nie będziesz tu siedziała całe życie. Kiedyś będziesz musiała nauczyć się kontrolować — powiedział wampir z powagą.
      — Och... Mam rozumieć, że nie zatrzymamy się w jakimś miejscu na stałe? — zapytałam, by potwierdzić swoje przypuszczenia.
      — Tak — powiedział beznamiętnie Nathan. — Ludzie w końcu zaczną coś podejrzewać.
      — Co podejrzewać? — zapytałam, bo wydawało mi się, że coś pominęłam.
      — Wampiry się nie starzeją. Tak samo jest z dhampirami — wytłumaczył szybko.
      — Jesteśmy wiecznie młodzi?! — zapytałam głosem, jakbym odkryła właśnie nowy kontynent.
      Wizja, w której byłam przez całą wieczność młoda, wydawała mi się być wspaniała! Nie musiałam już się zamartwiać, że na starość będę miała zmarszczki, a włosy zaczną mi siwieć. Jakoś nie potrafiłam wyobrazić sobie siebie jako starszą panią, która ubiera się w dziwne ciuchy. Tylko czasami zdarzały się momenty, kiedy to męczyło mnie, czy na stare lata będę zrzędzącą i bez życia babunią. Może byłabym szczęśliwą mężatką, a za razem babcią?
      — A nie możemy mieszkać w lasach? — zapytałam po chwili z nadzieją w głosie. Bardzo nie chciałam mieć kontaktu z ludźmi.
      — Jak jakaś dzicz? — zaśmiał się Nathaniel, a na mojej twarzy zawitał grymas. — Powinnaś nauczyć się kontrolować. Co zrobisz, jak spotkasz człowieka? W mieście jest bezpieczniej niż w lasach.
      — Aha. Czyli ogólnie mówiąc, będziemy prowadzić koczowniczy tryb życia? — mimowolnie skrzywiłam się na twarzy.
      — Tak! — zaśmiał się wesoło Nathan.
      — Och... Ale naprawdę jesteśmy wiecznie młodzi? — chciałam się jeszcze upewnić.
      — Tak — Nathaniel wzniósł oczy ku niebu, a w tym przypadku ku sufitowi. — Jedynie co, to co kilkaset lat wampiry musimy zmieniać swoje ciało — dodał po dłuższej chwili.
      — Że co? — wytrzeszczyłam oczy, ponieważ nie miałam zielonego pojęcia, co on do mnie mówił.
      — Jakaś ty nieogarnięta — zaśmiał się. — Po minięciu kilkuset lat musimy zmieniać swoje ciało, ponieważ... Hm. Jednym słowem mówiąc: zużywa się. Gdy to da się rozpoznać, to zaczynamy szukać swojej ofiary, w którą nasza dusza wstępuje. Najczęściej są to osoby młode, które nie mają nawet najmniejszych szans na przeżycie.
      — A... A jak można rozpoznać, że ciało się... zużywa? — zapytałam ze ściśniętym gardłem, a moje oczy wyrażały przerażenie, a jednocześnie obrzydzenie.
      — Zachodzą między innymi zmiany na skórze. To najczęstszy objaw — wampir wzruszył ramionami. — Czasami, ale to naprawdę bardzo rzadko, ciało zaczyna się rozkładać, co wiąże się z tym, że odpadają niektóre jego części.
      Ogarnęło mnie obrzydzenie, a do tego zaczęło mi się zbierać na wymioty. Nie spodziewałam się takiego czegoś. Wszystko, ale nie to! Według mnie było to ohydne. Jakoś nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Pokiwałam lekko głową w geście, że wszystko rozumem. Na miękkich nogach cofnęłam się i usiadłam na jednym z krzeseł, które wcześniej odsunęłam od stołu. Nie minęła nawet sekunda, kiedy siedzenie załamało się pod moim ciężarem i z głośnym hukiem upadłam na zimną podłogę, boleśnie obijając sobie przy tym pupę. Jęknęłam z bólu, a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, które za wszelką cenę chciały ujrzeć światło dzienne. Zacisnęłam szczęki, by tylko się nie rozpłakać. Bycie dhampirem wcale nie miało plusów jeśli chodzi o ból. Łapczywie nabrałam do płuc powietrza, po czym ponownie zacisnęłam szczęki. Zmarszczyłam czoło, a moja twarz wyrażała ból. Moich uszu doszedł głośny, aczkolwiek melodyjny śmiech Nathana. Chłopak widocznie starał się wcześniej stłumić ten atak, ale szybko dał mu upust. Zmrużyłam groźnie oczy i popatrzyłam na wampira.
      — Bardzo zabawne — syknęłam, zaciskając dłonie w pięści.
      — Żebyś wiedziała — powiedział pomiędzy atakami śmiechu. — Widocznie jesteś za ciężka.
      — Jasne! Na pewno nie ważę więcej, niż ty! — krzyknęłam głosem przepełnionym złością. — Weź też pod uwagę, że te krzesła mają swoje lata! Poza tym większość została zjedzona przez korniki!
     — Tak. Takie tłumaczenie — mruknął z rozbawieniem.
      —Ale... No... Ugh! — uderzyłam pięściami o podłogę. — To wcale nie jest śmieszne!
      Zrobiłam minę obrażonego dziecka. Wlepiłam wzrok w podłogę i założyłam ręce na piersi. Niewygodnie siedziało mi się na odłamkach krzesła, ponieważ wbijały mi się w różne części ciała, ale mało co mnie to obchodziło. Siedziałabym w takiej pozycji zapewne długo, ale w pewnym momencie Nathan wyciągnął w moją stronę rękę. Spojrzałam na nią niepewnie i dopiero po jakimś czasie ją chwyciłam, a raczej starałam się to zrobić. Wampir z szerokim uśmiechem na twarzy w błyskawicznym tempie ją zabrał. Zdezorientowana wpatrywałam się w wampira, który zaczął się śmiać, po czym ni stąd ni zowąd chwycił moją dłoń i podniósł szybko z ziemi tak, że na niego wpadłam. Czułam się, jakbym była szmacianą lalką. Cała czerwona na policzkach odsunęłam się od niego, obserwując, jak na jego twarzy gości szeroki uśmiech.
      — Głupi jesteś — bąknęłam zawstydzona pod nosem.
      — Wiem — zaśmiał się dźwięcznie.
      Przewróciłam oczami i westchnęłam. Odsunęłam jedno z krzeseł od stołu i zaczęłam sprawdzać, czy jest stabilne. Nathan w tym czasie zaczął się ze mnie naśmiewać. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale nie było to takie łatwe i tylko zazgrzytałam zębami. Jak stwierdziłam, że krzesełko nadaje się do użytku, ostrożnie na nim usiadłam i uśmiechnęłam się szeroko, gdy nie rozwaliło się jak poprzednie. Wystawiłam Nathanowi język, jak mała dziewczynka, a on tylko na to prychnął. Zachichotałam w duchu. Przeniosłam wzrok na blat stołu, gdzie dostrzegłam jakąś kartkę. Zmarszczyłam czoło i wyciągnęłam w jej kierunku dłoń. Wzięłam papier do ręki i zorientowałam się, że było to zdjęcie, jakie przedstawiało moją mamę z biologicznym ojcem.
      — Wpatrujesz się w to zdjęcie, jakbyś widziała je pierwszy raz na oczy — westchnął ze zrezygnowaniem Nathan. — A tak naprawę to widzisz je już setny raz.
      — Jego tu nie było — odparłam z lekkim szokiem.
      — Było — poprawił mnie Nathan i zaczął przyglądać się uważnie. — Przez cały czas.
      — Nie było go — zaprzeczyłam.
      — Było — powiedział dobitnie wampir.
      — Nie było — odparłam już mniej pewnie.
      Mogłam dać sobie rękę uciąć, że tego zdjęcia tutaj wcale nie było. Nie przypominałam sobie, żebym je tutaj stawiała. Przecież nie mogłam mieć tak słabej pamięci! Mój zszokowany wzrok wciąż był utkwiony w fotografii, a ja sama toczyłam walkę z myślami. Czy to zdjęcie znajdowało się tam, czy nie? To pytanie wciąż nasuwało mi się na myśl i za każdym razem odpowiadałam sobie, że fotografii wcześniej nie było na stole. Wiedziałabym, gdybym ją tam położyła.
      — Czy ze mną jest naprawdę tak bardzo źle? — zapytałam ze zrezygnowaniem.
      — Możliwe — odpowiedział Nathan.
      — Dziękuję za szczerość — bąknęłam z niezadowoleniem pod nosem, na co wampir uśmiechnął się lekko.
      — Ależ nie ma za co — powiedział głosem przepełnionym rozbawieniem.
      Im dłużej wpatrywałam się w zdjęcie, tym większą miałam chęć, by poznać swojego ojca. Wydawało mi się, że skoro zostawił mamę, jak ta zaszła w ciążę, to przydałoby się dowiedzieć, dlaczego to zrobił? Wciąż mnie to dręczyło. Na myśl przychodziło mi wiele myśli. Jedna była taka, że mój biologiczny ojciec tak naprawdę nie kochał mamy i chciał się tylko z nią zabawić. Natomiast kolejny pomysł mówił, że mógł kochać mamę, ale przeraziło go to, że zostanie ojcem i dlatego uciekł jak tchórz. Do głowy przychodziło mi jeszcze wiele innych propozycji, ale większość wydawała się być bez sensu. Czułam, że ta sytuacja jest beznadziejna.
      — Jak myślisz... Gdzie on teraz może być? — zapytałam, wskazując w miejsce na zdjęciu, gdzie znajdował się mój tata.
      — Wszędzie — powiedział beznamiętnie Nathan.
      — No tak. Głupie pytane — bąknęłam zawstydzona.
      — Żebyś wiedziała — potwierdził Nathaniel.
      — Ale... Dlaczego zostawił mamę? — zapytałam z wyrzutem.
      — Andrea... Skąd ja mam to wiedzieć? — wampir popatrzył na mnie tak jakoś... dziwnie.
      — Przepraszam — zrobiłam minę skruszanego dziecka. — Po prostu wciąż mnie to zastanawia i nie daje spokoju. Tak bardzo chciałabym poznać prawdę... Żyć w niewiedzy to naprawdę coś okropnego. Mama nie wie, co było przyczyną, że ją zostawił, a ja przeczuwam, że coś w tym było. Że coś musiało się stać... Nigdy nie odczuwałam tego, że mój tata nie jest moim tatą. Nawet po tym, jak mama powiedziała mi prawdę. Dopiero teraz zaczęło mnie dręczyć, jaki jest mój biologiczny tata. Nie ukrywam, że chciałabym go poznać. Tylko... Ja nawet nie wiem, gdzie go szukać — skrzywiłam się na twarzy, zakańczając przemowę.
      — Jest możliwość, że sam kiedyś cię znajdzie — powiedział poważnym tonem wampir. — Może być ciekawy ciebie tak samo, jak ty jego.
      — Wątpię — powiedziałam z sarkazmem.
      — Dlaczego? Przecież nie wiesz, czemu tak się stało.
      Ostatni raz popatrzyłam na zdjęcie, po czym odstawiłam ją na stół i zaczęłam bawić się swoimi palcami u rąk. Może Nathan rzeczywiście miał rację, że mój tata chciałby mnie poznać? Ale... gdyby miał w planach to zrobić, to trochę bez sensu wydawało mi się, że zostawił mamę, a jednocześnie mnie. Choć może... to on podrzucał mi to zdjęcie? Przecież mama zaprzeczała, że to jej, a ja gdzie się nie ruszyłam, fotografia wciąż była przy mnie, a do tego nie miałam zielonego pojęcia, czy ją ze sobą brałam, czy nie. To było naprawę bardzo dziwne, a mnie z każdą chwilą coraz bardziej intrygowało.
      — Kiedyś to się wyjaśni — kąciki ust Nathana podniosły się lekko.
      — Mam taką nadzieję — westchnęłam ciężko.
      — Andrea — zaczął wampir, a ja utkwiłam w nim swój wzrok. — Przestań się tym zadręczać. Było, minęło. Nie wracaj do przeszłości, proszę. Żyj teraźniejszością i nie zamulaj mózgu zbędnymi rzeczami. Co ci to da? Może tylko dodatkowo sprawić, że będziesz cierpiała. Prawda czasami potrafi być bolesna.
      Patrzyłam oniemiała na wampira. Trudno było mi uwierzyć, że mówił do mnie takie pouczające rzeczy. Jeszcze nigdy w życiu nie pomyślałabym, że mógłby odzywać się do mnie, jak matka, czy ojciec do swojego dziecka. Było to dla mnie czymś nowym, ale za to pojawiło się dziwne uczucie, jakie zaczęło mi towarzyszyć. Miałam wrażenie, jakby Nathan nie chciał, by coś mi się stało. Bym nie cierpiała, nie zamartwiała się...
      — Aha... Yyy... No... — nie wiedziałam, co powiedzieć.
      Wzrok Nathana przeszywał mnie na wskroś. Z tego powodu po plecach przeszły mnie ciarki. Wzdrygnęłam się. Zamrugałam kilkakrotnie oczami, po czym spojrzałam w inną stronę, niż stał Nathan. Mój wzrok automatycznie powędrował w stronę wyjścia, gdzie słońce właśnie schowało się za chmurami.
      — Wyjdziemy? — spytałam cicho. Zachciało mi się wyjść na zwierzę powietrze.
      — Jasne — wampir potaknął głową.
      Wyszłam z Nathanem z zamku, a wiatr od razu zaczął na wszystkie strony rozwiewać moje już długie włosy. Musiałam zgarnąć je na bok i trzymać w dłoni, bo zaczęło mi to przeszkadzać. Że też los tak chciał, że nie miałam przy sobie gumki... Z wampirem kierowaliśmy się w stronę ruin. Nie wiedziałam dlaczego, ale wciąż coś mnie tam ciągnęło. Nie mogłam jednak zrozumieć, co? Jakaś magiczna siła pchała mnie w jednym kierunku i nie mogłam się jej oprzeć. Miałam takie wrażenie i nie mogłam stwierdzić, czy to nie był czasem wymysł mojej wyobraźni. Kątem oka zerknęłam na Nathana, którego wyraz twarzy niczego mi nie mówił. Mimo to podążał w tym samym kierunku, co ja.
      — Widzisz? — zapytał Nathaniel, podchodząc do jednej z jeszcze stojących ścian.
      Podeszłam do niego i zauważyłam, że znajdowały się w niej drzwi. Wampir bez nawet najmniejszego trudu je pchnął i oto przed nami ukazały się wąskie schody prowadzące na dół. Stałabym tak w tym miejscu, gdyby nie Nathan, który zaczął iść pewnym krokiem w tamtą stronę. Otrząsnęłam się z lekkiego szoku i poszłam za wampirem. Im zapuszczaliśmy się głębiej, tym robiło się coraz ciemniej, a moje serce zaczynało być mocniej i szybciej. Szczerze powiedziawszy, nie przepadałam za ciemnością. Zawsze miałam wybujałą wyobraźnię i z tego powodu na myśl od razu przychodziło mi, że coś zaraz wyskoczy i się na mnie rzuci.
      — Po co tam idziemy? — zapytałam lekko trzęsącym się głosem.
      — A co? Boisz się? — odpowiedział pytaniem na pytaniem Nathan. Byłam pewna w stu procentach, że się uśmiecha.
      — Nie — skłamałam.
      Bałam się jak diabli i marzyłam, by w końcu zrobiło się jasno. Wciąż trzymałam się blisko ściany, by w razie czego mieć jakąś podpórkę. Czułam, że schodzimy w dół, a każdy swój ruch wykonywałam ostrożnie, dokładnie stawiając nogi na stopniach schodów. Powtarzałam w myślach, by gdzieś pojawił się ogień, ponieważ nie miałam zamiaru błąkać się w ciemnościach. Mój dar po raz kolejny zawiódł i nic się nie stało.
      — Nathan? — jęknęłam, ale odpowiedziało mi tylko głośne echo. — Jesteś tu?
      Serce podeszło mi do gardła. Z trudem przełknęłam ślinę, a moje serduszko wypełniło przerażenie. Miałam wrażenie, że zaraz ze strachu stracę przytomność. Na miękkich nogach, które zaczęły się trząść jak z galarety, stawiałam kolejne kroki.
      — To nie jest śmieszne! — warknęłam i przeklęłam, co było u mnie rzadką rączą.
      Zrobiłam kolejny krok do przodu i pech tak chciał, że źle postawiłam nogę i w piskiem stoczyłam się ze schodów na sam dół, mocno się przy tym obijając. Byłam na siebie bardzo zła, ale to nie była moja wina, że nic nie widziałam w tych egipskich ciemnościach! Ciężko oddychając leżałam na brzuchu z szeroko otwartymi oczami. Po minięciu zaledwie kilku sekund na mojej dłoni pojawił się ogień. Zrobiłam minę zbitego psa, ponieważ w najbardziej potrzebnym momencie nie mógł się wytworzyć. Zacisnęłam szczęki i spojrzałam przed siebie. Od razu tego pożałowałam, bo na wysokości mojej twarzy znajdowała się ludzka czaszka. Moje oczy przepełnione strachem otworzyły się szeroko, a usta ułożyły w kształt litery ,,o’’. Zorientowałam się, że nie była to tylko czaszka. Przede mną znajdował się szkielet. I to w całości! Z moich ust wydobył się głośny krzyk przepełniony przerażeniem. Zerwałam się z miejsca i zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku. Musiałam wyglądać jak osoba, która właśnie uciekła ze szpitala psychiatrycznego, ponieważ wymachiwałam rękami, a do tego zaczęłam głośno krzyczeć. Wpadłam na ścianę i okazało się, że teraz przylgnęłam do kolejnego szkieletu. Zaczęłam drzeć się jeszcze głośniej, a mój krzyk miał w sobie również obrzydzenie. Ze łzami w oczach oderwałam się od kości byłego człowieka i rzuciłam w nie ognistą kulą, jaka rozproszyła się dookoła. Z wymalowaną paniką na twarzy skierowałam się w innym kierunku i tam zaczęłam biec. Niestety mój ogień zgasł i musiałam poruszać się na oślep. Byłam przerażana jak nigdy dotąd, a mój niepokój o to, czy po tym wszystkim moja psychika będzie jako tako, wzrósł. Na moje nieszczęście wpadłam jeszcze na coś, co było zimniejsze. W myślach modliłam się, by nie był to kolejny szkielet.
      — Nathan? — wyjąkałam trzęsącym się głosem.
      — A niby kto? Ksiądz? — zaśmiał się dźwięcznie.
      — Zostawiłeś mnie! — wybuchłam i wymierzyłam mu z pięści siarczysty policzek. Zdziwiłam się, że dobrze wycelowałam. Mimo to zabolała mnie dłoń. — Przez ciebie prawie umarłam za zawał!
      Miałam ochotę uderzyć go jeszcze raz, ale zaczęłam histerycznie płakać. Kucnęłam i oparłam się o ścianę. Zakryłam dłońmi twarz i tak oto po moich policzkach wciąż spływały łzy. Widok prawdziwych szkieletów był dla mnie przerażający, ponieważ nawet w filmach bałam się podobnych rzeczy. Bardzo chciałam o tym zapomnieć, ale było to za ciężkie. Moje łzy wielkości grochu spadały na ziemię, a ja nie miałam zamiaru przestać ich ronić. Poczułam, jak Nathan obejmuje mnie i próbuje uspokoić, ale szło to na marne. To było za wiele. Nie zdawałam sobie sprawy z zaistniałej sytuacji i musiało minąć kilka minut, nim zorientowałam się, co się stało. Zdałam sobie sprawę, że wypłakiwałam się w ramkę Nathana i momentalnie znieruchomiałam. Wzięłam kilka głębokich wdechów, by się uspokoić, po czym pociągnęłam dwa razy nosem. Już po chwili zaczęłam wycierać mokre od łez oczy.
      — Jest ok? — zapytał niepewnie Nathan.
      — Jak najbardziej — skłamałam, bo tak naprawdę to wciąż trzęsłam się ze strachu. — Chodźmy stąd.
      Wstałam z kucek i zaczęłam iść przed siebie. Dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że nie nie miałam zielonego pojęcia, dokąd szłam. Jęknęłam zrezygnowana i odwróciłam się, ponownie wpadając na Nathana. ,,Kiedyś będę przez niego cała w siniakach!’’, przemknęło mi przez myśl. Szłam za wampirem, kurczowo trzymając się jego ręki, ponieważ nie chciałam się zgubić, a tym bardziej by to on mnie znowu zostawił. Bałam się. Nie wiedziałam, gdzie podążamy, ale w pewnym momencie usłyszałam dziwny dźwięk. Coś podobnego do kołowrotka...

Witam Was kochani! :3 Na początek przepraszam baaardzo za taką długą nieobecność, ale... Tak wyszło. Już w poprzedniej notce napisałam Wam, że rozdziały nie będą pojawiały się regularnie. Szkoła robi swoje... W wakacje powinno się to zmienić :)
Jak widać zmieniłam wygląd bloga. Podoba się Wam? Bardzo ważna jest dla mnie Wasza opinia na ten temat. Może powinnam coś zmienić, hm...? Może coś w nagłówku jest nie tak? Może poprzedni był jednak lepszy...?
A jak wrażenia po rozdziale? Ja mam wrażenie, że przynudzam. Znowu -_-;; Jeszcze kilka takich rozdziałów, a później będzie tylko ciekawiej! :D Ale chociaż pod koniec zaczęło się dziać! Wybaczcie, że zakończyłam w takim momencie, ale nie chciałam już przedłużać. I tak rozdział wyszedł długi. Jedynie zdradzę, że w kolejnym rozdziale pojawi się nowa postać, która zawita już na... Stałe. Macie jakieś pomysły? Ty Jessi na pewno wiesz, więc cii xD Czekam na Wasze propozycje! :D
Również dziękuję baaardzo za opinie, jakie napisaliście do akcji: People, who read say na http://katalog-opowiadan-o-wampirach.blogspot.com Czytałam je z wypiekami i ogromnym uśmiechem na twarzy! Dziękuję z całego serducha za tak wspaniałe słowa! ♡ :* Pozwolę je sobie tutaj wymienić:
⦁    Ten blog jest świetny ! Autorka ma wiele pomysłów na fabułę, nie czuć u niej nudy. Z rozdziału na rozdział fabuła coraz bardziej się rozwija, lecz mimo to wciąż czujemy powiewy świeżości. Polecam Livice
⦁    Widać, że autorka się stara i wkłada dużo serca w swoje rozdziały, ale czytając je często się męczę. Za dużo kompletnie niepotrzebnych opisów i wydarzeń, które tylko rozwlekają opowiadanie. Tak jakby chciała na siłę przekazać WSZYSTKO. A czytelnik sam powinien się różnych rzeczy domyślać. Za długo, zdecydowanie.
⦁    Jest niesamowity! Genialny, serdecznie go polecam. Ma świetną, oryginalną fabułę, a autorka świetny styl pisania! Uwaga do autorki: NIE ZABIJAJ NATHANA!!! serdecznie go polecam!
⦁    Uważam, że opowiadanie Maggie ma w sobie to coś. Dużo się w nim dzieje, a i autorka opisuje wszystko w sposób przystępny dla czytelnika. Losy Andrei intrygują wszystkich, którzy trafili kiedykolwiek na jej bloga. Opowiadanie, jak i sama autorka rozwijają się z każdym kolejnym rozdziałem, co jest bardzo widoczne. Fabuła jest bardzo ciekawa, nie można wcale narzekać na nudę. Osobiście trzymam za nią i jej twórczość kciuki i liczę, że na tym opowiadaniu Maggie nie przestanie tworzyć.
⦁    Świetny blog, piękny szablon, miło się czyta. A kreatywności autorce opowiadania powinien pozazdrościć nie jeden pisarz!
⦁    To jest świetny blog. Jego autorka ma niewiarygodny talent pisarski, bohaterów są bardzo dobrze przedstawieni i łatwo ich polubić. Fabuła jest genialna. D.T.
⦁    Suuuuuper, ale za dużo opisów *.*
⦁    Sądzę, że blog ma cudowną fabułę i czytam go z ogromną przyjemnością! <3 Megan pisze cudownie i mam nadzieję, że nie raz mnie jeszcze zaskoczy swoją przecudowną historią. :D
⦁    Blog godny polecenia. Dużo się dzieje, jest dreszczyk emocji, po prostu fantastyczny!Najlepszy blog ever!!!!! Sama fabuła jest ciekawa, ale autorka jeszcze lepsza! Kurde... taki talent pisarski to i ja bym chciała mieć. Jest miła, pomaga (np. mi xD) i w ogóle. Szablon jest piękny, zwłaszcza, że (jakby ktoś nie wiedział) robiła go w stu procentach sama (tak jak wszystko na blogu). Literówki i błędy to wielka rzadkość. Kocham główną bohaterkę blog (choć czasem nie rozumiem jej zachowania xD) , ale jeszcze bardziej Nathana!! ♥♥ Jak dla mnie powstał nowy pairing - ♥ Nathandrea ♥ Jestem zakochana w tym blogu na milion procent. Czytam wszystko - co do literki. I jeśli ktoś na nim jeszcze nie był, to z całego serca polecam, bo naprawdę warto wejść, a jak już się wejdzie w świat Nathandrei to... już się nie wyjdzie ♥
⦁    Autorka z każdym rozdziałem coraz bardziej się rozwija i pokazuje, że ciężka praca naprawdę się opłaca.
⦁    Blog ten jest bardzo interesujący. Autorka z każdym nowym rozdziałem wnosi wiele ciekawego do opowiadanie. Fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się błaha, lecz z każdym słowem okazuje się, że tak nie jest. Bardzo lubię go czytać i z niecierpliwością wyczekuję nowych rozdziałów. Ten blog jest niezwykle wciągający i pomimo wielu starań nie można się od niego oderwać.
⦁    Moim skromnym zdaniem - świetne opowiadanie, pisane przez równie świetną osobę! Jedna z najlepiej pisanych historii na Bloggerze, z charakterystyczną dokładnością opisywania najdrobniejszych szczegółów przez Autorkę. Jak dla mnie - naprawdę profesjonalnie i intrygująco. Wiele się dzieje, jest mnóstwo doskonałych opisów przeżyć głównej bohaterki, którą jest sympatyczna, choć ciut nierozgarnięta Andrea, a wisienką na torcie jest boski wampir Nathan, megaprzystojny i zimny (dosłownie!), który zdążył już chyba uwieść z premedytacją ponad połowę czytelniczek...! Jak dla mnie - blog, który naprawdę warto odwiedzić! ^^
⦁    Uważam, że opowiadanie na blogu jest naprawdę interesujące. Czytanie kolejnych rozdziałów sprawia mi przyjemność - nie obserwuję z przymusu. :) Mimo, że nie przepadam za wampirami, Maggie naprawdę z każdym postem ciekawi mnie coraz bardziej.
⦁    Jest super
⦁    Ogólnie podoba mi się pomysł na bloga. Mimo tego, że jest to opowiadanie o wampirach, czyli dość popularny temat, to znajdziemy tu wiele niuansów, jak dodatkowe moce bohaterki. Do tego blog pisany w przystępnym stylu. Sądzę, że warto przeczytać.
⦁    Achhhhhh... Kocham tego bloga;))) Klasyczny przykład dzieła, które w przyszłości muszą zostać spisane w formie książki, która oczywiście zajmie honorowe miejsce w moim pokoju.
⦁    Świetny blog, autorka ma super pomysł i styl, sprawdzam codziennie czy nie ma nowego rozdziału.
⦁    Ładnie napisane, schludnie. Szybko i przyjemnie się czyta. Jak dla mnie opowiadanie 10/10.
⦁    Uwielbiam ten blog! Podoba mi się to jak autorka wykreowała postacie i to, jak są zmienne. Choć na początku nie przepadałam za postacią Nathaniela, teraz się do niej przekonuje :D Dużo opisów miejsc, zdarzeń, przemyśleń. Po prostu fantastyczne fantasy :D
⦁    Wspaniała historia pukająca do serca każdego wampiromaniaka z elementami fantastyki :) Opisy, długie i konkretne, tak dobrze oddające każdą sekundę życia bohaterów, to coś pięknego, gdy w opowiadaniu fantasy odnajdujesz też zakamarki zwykłego, codziennego życia. Gdy opowiadanie zwraca Twoją uwagę na coś, co zwykle omijałeś. Po przeczytaniu jednego rozdziału chce się więcej, mimo że każdy jest ekstremalnie długi, to wciąga i masz ochotę rzucić wszystko i czytać. Wyobraźnia jest tu bardzo ważna, Autorka niewątpliwie ją ma i beztrosko się nią z nami dzieli. Na wielu blogach są opisy, ale tu jest inaczej. Są dokładne, zwracają uwagę na drobiazgi, jak smuga światła, mysz w rogu zamku, wiatr czy kurz w powietrzu. To to właśnie sprawia że czytelnik staje zaraz za ramieniem bohaterki i widzi wszystko jej oczyma, czując niemalże krople deszczu czy zimny wiatr na ramionach. Emocje, znajdziemy ich tu wiele, często mieszające się ze sobą. wprowadzające czytelnika w dokładnie te same rozmyślania, które ma bohater. Są tu różne watki, jest ich całe mnóstwo. Zaczynając od zwykłego życia i trudów każdego zwykłego dnia, przyjaźni, miłości czy rodzinie, a kończąc na skomplikowanym świecie wampirów i innych stworzeń żyjących w wyobraźni Autorki. Mogłabym tu jeszcze wiele napisać, ale żeby to zrozumieć, trzeba to po prostu przeczytać, także serdecznie zapraszam do czytania opowiadania mojej sąsiadki! :) ~ Avery ~
⦁    " Bo los pragnie, byś spełnił swoją własną legendę... mów szeptem jeśli mówisz o miłości" - już sam tytuł aż wzywa do czytania. To naprawdę niesamowita historia, rozgrywająca się w fantastycznych miejscach. Autorka rewelacyjnie wykreowała postacie, zwłaszcza głównego bohatera - Nathana!! Potrafi porwać w każde przestworza wyobraźni !! W tej historii tkwi coś fantastycznego, jakby z magii :D Autorka z każdym rozdziałem daje nową dawkę emocji i pozytywnej energii. Pomysły jej się nie kończą! Tą opowieścią jest mała dziewczynka, która chwyci Cię za rękę i zaprowadzi do tajemniczego świata pełnego wszystkiego co niemożliwe i co może wykonać tylko tak fantastyczna wyobraźnia, jaką ma autorka bloga :D Z całego serca polecam, czytam od dawna i zawsze przeżywam wszystkie emocje razem z główną bohaterką - Andreą! Magda naprawdę ma niesamowity talent do pisania, kocham tą historię! ~~ Vicky13
⦁    Blog jest cudowny, pomysł genialny, wykonanie boskie, szablon wspaniały. Podoba mi się w tym blogu wszystko, prócz jednego – rozdziały są tak rzadko :( Uwielbiam tego bloga, ponieważ jest inny (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).
⦁    Blog "nowy świat Andrei" jest (według mnie) napisany cudownie, szczególnie dzięki wielkiemu talentowi jego autorki. Opowiadanie jest napisane bardzo oryginalnie, nigdy jeszcze nie spotkałam się z takimi świetnymi pomysłami w tematyce fantastycznej. Rozdziały czytam z zapartym tchem, a po przeczytaniu niecierpliwie wyczekuję nowych pomysłów autorki. Serdecznie polecam jej bloga oraz zachęcam do wejścia! Naprawdę warto! Kolorowa Dama
⦁    Tu wpisz odpowiedź...
⦁    Pisz dalej, wierzę, że kiedyś wydasz własną książkę ;D
Opinie znalazły swoje miejsce w zakładce ,,O blogu’’. Myślę, że to dobre miejsce na nie :3 A jeśli ktoś nie zdążył napisać swojej, a bardzo by chciał, to można napisać pod tym rozdziałem ( tylko poinformować, że to opinia ) lub na priv, gdzie kontakt ze mną znajdziecie w zakładce ,,O mnie’’ ^.^
Hm. Za bardzo nie wiem, co mam napisać, więc nie przedłużam. Tylko jak znajdziecie jakieś literówki, to miło by było, gdybyście jeszcze napisali, gdzie takie się znajdują. Będzie mi lepiej poprawiać :3 A piszę na telefonie, więc... No właśnie. Słownik kocha robić swoje xD Do napisania! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! ♡ :***

Maggie

71 komentarzy:

  1. Wyczaiłam rozdział! <3 Napisze szybko króciutki komentarz bo czas goni, rano trzeba wstać i te sprawy.
    Więc,uwielbiam Nathana i te jego zagrywki. Właśnie! Zmieniłaś jego zdjęcie Cwaniuro jedna! <3 Teraz kocham go jeszcze bardziej. Cóż, ciągle jestem ciekawa co to dalej będzie, kiedy i jak ona się w końcu ogarnie, jak będzie wyglądać jej kolejne wyjście do ludzi? Mam tyle pytań! Ale rozdział świetny, przezabawny, naprawdę, aż idę spać z bananem na twarzy!

    Co do konkursu (nie wiedziałam że opublikują to w poście! :D ). Nie ma za co jeszcze raz, sama prawda!

    Życzę weny i uciekam do łóżeczka! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana baaardzo! ♡ :*** Haha! Racja! Ja też już idę spać. Jutro mam projekty edukacyjne xD Zmieniłam zdęcie Nathana i mi też teraz jeszcze bardziej się podoba! ^.^ Jeśli chodzi o wyjście Andrei do ludzi to musisz jeszcze trochę poczekać. Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba i jeszcze raz z całego serducha dziękuję za opinię na temat mojego bloga! ♡!!! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  2. Świetny rozdział! :D
    Zanim zapomnę, muszę Ci powiedzieć, że znalazłam błąd. Potem nie będę pamietać, więc muszę napisać o nim teraz. ;) Otóż coś mi się zdaje, że w miejscach słowa "bynajmniej" powinno być "przynajmniej", bo jeśli mnie pamięć nie myli, to pierwsze to tak jakby przeczenie. Ale nie wiem, mogę się mylić. ;)
    A co do nagłówka - jestem teraz na telefonie i mi się podoba, ale żeby skomentować obiektywnie, musiałabym wejść na komputer. :p
    I wreszcie przechodzimy do rozdzialu! :D
    Nathan jest chamski. Tak, zdaję sobie sprawę, że to odkrycie roku i dziękuję za wszystkie gratulacje. :") A tak na serio, to nie było to za miłe, kiedy trzymał Andreę w powietrzu - przecież wie, że jest bardzo uczuciowa i wrażliwa, a teraz, kiedy stało się, co się stało, jest jeszcze bardziej... hm... podatna na płacz? Niech będzie. XD Ale to jego zachowanie może też wynikać z tego, że chce rozśmieszyć dziewczynę (co byłoby trochę dziwne) lub po prostu nie może żyć bez zaczepek, albo nie umie sobie "poradzić" z pocieszeniem Andie. No nie mam pojęcia, z czego wynika jego zachowanie.
    Kurczę, zastanawiam się, o co chodzi z tym zdjęciem i szmatką. Jestem prawie pewna, a przynajmniej w połowie, że to wszystko za sprawą ojca dziewczyny. Tylko dlaczego on to robi, gdzie jest i o co mu chodzi...?
    A z tą sytuacją w piwnicy... No cóż, Andrea tez czasem przesadza i to porządnie. Rozumiem, że mogła się bać, ale to uciekanie przed niezywymi szkieletami było lekko nienormalne, ale też przezabawne. XD Oczywiście do Ciebie nie mam tu uwag, bo jak zawsze mówię, bohater nie może być idealny, musi mieć i wady, i zalety. :)
    Kończę juz, bo trzeba sie do szkoły zbierać. ;)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę mnóstwa weny, a przede wszystkim CZASU,
    !Ala!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana ogromnie za wskazanie tak bardzo rzucającego się w oczy błędu! Już poprawiłam! :D Cieszę się bardzo, że szablon Ci się podoba. Długo nad nim siedziałam (: Haha! Racja! Nathan jest chamski, ale taka jego natura. Każdy ma te swoje wady, a u niego właśnie taka występuje. Trzeba jednak przyznać, że czasami potrafi okazać serce :D Czy Twoje podejrzenia okażą się trafne? Zobaczysz! :D Ja na miejscu Andrei to zachowywałabym się tak samo, gdybym zobaczyła te wszystkie szkielety. Ale tak naprawdę... :/ Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  3. Hej :-)
    Tak jak komentarz wyżej, bynajmniej jest związane z zaprzeczeniem i jestem tego w 100% pewna. Powinnaś użyć słowa przynajmniej. I było kilka literówek, ale teraz trudno mi znaleźć bo czytam na telefonie.
    I znów stanę w obronie Nathana, no przepraszam was bardzo, ale jakby jakaś laska mi cały czas zawodziła, płakała to nawet dla własnej przyjemności bym się tak zachowywała. W pewnym sensie Nathan nie ma też jakiś większych doświadczeń w pocieszeniu, więc uznał ze to zabawne, Andy na chwile przestanie myśleć o tym wszystkim.
    Jeśli ddobrze pamiętam ostatnio Andy podarła to zdjęcie wiec jeszcze bardziej mnie intryguje, co się tu dzieje. Przecież samo się nie posklejało.
    Chyba tyle miałam napisać, ale pewna nie jestem..
    Weny,weny i jeszcze raz czasu życzę i czekam na dalsze rozdziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Już poprawiłam! :D Haha! Ja myślę tak samo, jak Ty! A z Andreą naprawdę jest trudno wytrzymać. No cóż. Taka jej uroda. Nie ma człowieka idealnego xD Yyy. No tak. Andrea podarła to zdjęcie. Zobaczysz, dlaczego powróciło (: Dziękuję bardzo jeszcze raz! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  4. Boziu.... Jak przeczytałam swoją opinię to aż mnie coś za serce złapało <3 Naprawdę, cieszę się, że wszyscy razem sprawiliśmy Ci taką przyjemność ;) Znaczy się... Nie przeczytałam do końca, ale tam z tych pierwszych była jedna nie do końca pochlebna, ale zupełnie się nią nie przejmuj ;) Jestem pewna, że wszyscy są zadowoleni z tego jak piszesz i... jesteśmy z Tobą, więc pisz dalej dla nas! ;)

    Jessie, tak? :D Ty wiesz (nie wiem co, ale wiem, że wiesz xD) ZDRADZAJ MI TU WSZYSTKO ZARAZ XDDD
    Dostałam nagłego natłoku myśli, więc mam nadzieję, że o niczym nie zapomnę xD
    Coś mi się wydaje, że to z tą szmatką itp. ma powiązanie z kołowrotkiem ;) Jestem prawie pewna, że również z czarownicą/wiedźmą i to ona będzie tym nowym bohaterem ;) Mam nadzieję, że jeśli będzie to jakakolwiek kobieta to nie zacznie odbijać Nathana Andrei xD
    Nie wiem dlaczego, ale przemknęła mi przez głowę taka myśl, że oni będą rodzeństwem (Nathanek i Andrea), ale mam nadzieję, że tak nie będzie i w końcu doczekamy się momentu ich miłości ;)
    Zaciekawiłaś mnie z tymi zmianami ciała :D Pierwszy raz spotykam się z czymś taki w tym 'wampirzym środowisku' xD
    Ogólnie Moja Droga wszystko jak zawsze mi się podoba ;) Tak jak mówiłam - niczym się nie zrażaj, piszesz i to co robisz jest piękne ;) Mam nadzieję, że i mi kiedyś uda się osiągnąć taki sukces jak Tobie ;)
    Pozdrawiam z całego serduszka, życzę weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! Zapomniałabym :D Nagłówek piękny ;)

      Usuń
    2. Nie nic nie powiem;)
      Jestem wredna od urodzenia niczym Nathan i mam z tego satysfakcję, bo wiem więcej niż ty;p

      Usuń
    3. O Ty zły człowieku......... xD
      Ale jesteś od urodzenia jak Nathan?.....
      Kochani, w tej oto chwili znalazłam SWĄ MIŁOŚĆ FOREVER <3
      xD

      Usuń
    4. Ja zawsze jestem sobą
      Kurcze miło, że zauważyłaś we mnie złego człowieka chociaż wolę określenie wredna;)
      Od urodzenia;)

      Usuń
    5. Dziękuję Mara za wspaniałe słowa ^.^ Będę pisała choćby dla Was! A tymi wszystkimi opiniami sprawiliście mi ogromną radość! :D Hm. W sumie połowa Twoich podejrzeń zgadza się z prawdą. Ale chociaż tyle! :D Haha! Jak będzie to kobieta to na pewno nie będzie odbijała Nathana. ( ja nic nie powiedziałem, że Andie coś czuje do Nathaniela xD ). No zobaczymy, czy się doczekasz :D Z tymi zmianami ciała... Tak jakoś wpadło mi do głowy xD Cieszę się ogromnie, że tak bardzo Ci się podoba ^.^ A nad nagłówkiem spędziłam sporo czasu xD
      Haha! Jessi! Ty lepiej siedź cicho, bo jeszcze przez przypadek coś zdradzasz! xD
      Pozdrawiam Was cieplutko kochane! Mocno ściskam! :***

      Usuń
  5. Cześć ;*
    Rozdział jak zwykle cudowny!
    Aaa! Nathan sam się przyznał, że jest głupi!






    No dobra. Nie jest głupi. Jest... O Boże, jest idealny *.*
    A co do tych ciał... Może Nathaniel jest ojcem Andrei? (O nie, to coś myśli! Ratujcie się!) Cicho siedź, cioto. Jak już mówiłam, rozdział przeboski! A teraz cię muszę opieprzyć: CZEMU TAKI KRÓTKI?! JA CEM WIĘCEJ!!


    Tak więc ten... Do nn! :*
    Dravelia DSE

    http://wiecej-jest-rzeczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do szablonu... Każdy Twój szablon jest superowy, więc zostaw, ltóry chcesz. Albo wyliczanka. Ene due rike fake... Albo w ogóle załóż bloga graficznego, co?

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa kochana! ^.^ Haha! No nie wiem, czy Nathan jest idealny. Ma te swoje wady xD Ale on na 100% nie jest ojcem Andrei :D Cieszę się bardzo, że szablon Ci się podoba. Bloga graficznego nie założę, bo nie mam na to czasu (: Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  6. Głupio trochę, że chcesz bym ja wpadał do ciebie i zostawiał u ciebie komentarze, jeśli sama nie czynisz tego u mnie. Zastosuj się najpierw do swojej zasady, postaraj się szanować każdego autora i nie ograniczaj do pozostawianie jedynie spamu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam na komentarz który zostawiłaś u mnie:
      Oszuści zdarzają się wszędzie i trzeba się z tym pogodzić. Jednak jestem zdania, że zanim zostawi się u kogoś spam, to powinno się zapoznać z treścią danego bloga (nikt nie mówi tutaj o nadrobieniu kilkunastu czy kilkudziesięciu części, ale o przeczytaniu choćby jednego postu i skomentowaniu go choćby po to by sprawdzić czy dana historia będzie w stanie cię zainteresować).
      Ja oczywiście mogę zapoznać się z twoim opowiadaniem (początkiem), ale obecnie staram się nadrobić blogi, które mam w polecanych, u niektórych mam do nadrobienia nawet kilkadziesiąt rozdziałów. Tak wiec jeśli ci zależy na tak marnym czytelniku jak ja, który zawsze robi sobie zaległości, a potem czyta i komentuje po 3-10 rozdziałów w jeden dzień, no to nie ma problemu. Tylko może najpierw sprawdź czy jesteś w stanie przeczytać coś mojego, bo ja przyznam szczerzę, że często miałem ochotę przeczytać jakiś blog (ze względu na autora i opis), niestety wykonanie już mnie "nie zajarało" i moje czytanie kończyło się po prologu albo kilku pierwszych rozdziałach gdy nie widziałem poprawy. Nie mam w zwyczaju się do niczego zmuszać, tak więc u mnie nie obowiązuje czytanie za czytanie (ja wejdę na blog osoby, która zostawiła komentarz u mnie, ale czy na nim zostanę zależy od treści bloga, a nie od tego czy jego autor będzie moim stałym czytelnikiem).
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Już odpowiedziałam u Ciebie. Również pozdrawiam (:

      Usuń
  7. W końcu, bo dodawanie komentarzy mi się scieło/zcieło
    zajmuję odległe bo odległe miejsce i mam nadzieję, że za niedługo uzupełnię swój komentarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej jaka Jessie? Jessi bez e. Z powodu, że pisałaś na telefonie uznaje to za literówkę i proszę o poprawkę (tyle czepiania się o nieprawdziwe imię to świat jeszcze nie widział)
      Kołowrotek moje słowo dnia
      Ta nowa postać ma nie być żadną maszkarą! Ach jak ja kocham docinki Nathana;) Jestem osobą z dystansem do wszystkiego i zachowanie wampirka bardzo mi się podoba :) z miłą chęcią zamieniłabym się miejscem z Andie z wyjątkiem tej szkieletarni łeeeee boję się ciemności i szkieletów, no i krwi no u igieł łeeeee.
      Ty przynudzasz? Ty siebie słyszysz? Ja tu omal nie umarłam niczym Andie na zawał a ty mówisz mi, że przynudzasz? Wiem narzekam i panikuję bez powodu, ale taka niestety jestem;)
      Nagłówek? Szczerze? Wole ten poprzedni nie wiem czemu, ale ten też jest fajny;)
      Jessi;)

      Usuń
    2. Tak. Pisałam na komórce. Wybacz za błąd. Zaraz poprawię :D Haha! No zobaczysz, jaka będzie ta nowa postać! :P Ha! Ja też się tego boję! Ale bardziej węży... :/ Cieszę się bardzo, że nie przynudzam. A nagłówek... Mi ten bardziej się podoba, ale cieszę się, że nic do niego nie masz. Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  8. Dzięki Ci, że masz streszczenie!
    Mam ogromne zaległości na twoim blogu, ale postaram się to nadrobić :D
    Co do rozdziału - jest cudny, jak wszystkie, które przeczytałam! Zauważyłam, że zmieniłaś zdjęcie Nathan i według mnie, tak jest lepiej :)
    Mam nadzieję, że wybaczysz mi mój brak aktywności na twoim blogu
    Pozdrawiam, Pantera :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Ogromnie się cieszę, że już jesteś!! Naprawdę! ♡ :* Haha! Wiedziałam, że streszczenie się przyda! :D Cieszę się baaardzo, że rozdział Ci się podobał. To dla mnie wielka radość ^.^ Też uważam, że teraz zdjęcie Nathana jest lepsze :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  9. Hej!
    Jestem w końcu. Muszę Ci powiedzieć, że jak weszłam do Ciebie na bloga, to mi dosłownie szczęka opadła. Serio. Ten nagłówek jest CUDOWNY. Uwielbiam takie szaro-czarne klimaty. Tamten też był w porządku, ale moim zdaniem ten jest o wiele lepszy.
    Dobra co do rozdziału to te końcowe sceny to już przeczytałam jednym tchem. Kto by się spodziewał, że Andrea tam natknie się na tyle trupów? To musiało być okropne. W ogóle co to za dziwne miejsce?
    Zastanowił mnie jeszcze ten diadem, ale w sumie skoro to zamek to wcześniej tam musiał mieszkać królowa, proste, chyba...
    A akcja jak pod Andreą załamało się krzesło... bezcenne :D :D Oj wiem, co to jest, bo już raz przez to przeszłam xD Nathan miał się z czego śmiać >.<
    A wyłapałam kilka błędów i literówek, ale jak przeczytasz, to znajdziesz ;)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i weny życzę :)
    Pozdrawiam :**
    Scarlett

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku! Cieszę się ogromnie, że szablon tak bardzo Ci się podoba! Spędziłam nad nim sporo czasu i miło słyszeć takie pochwały :D Szczerze? Ja na miejscu Andrei zareagowałbym tak samo. Tak. Dobrze myślisz. Diadem się pojawił, bo... No bo to zamek! :D Haha! Z tym krzesłem to nie mogłam się powstrzymać xD Nie. Znowu literówki! -.- Zawsze coś mi umknie... Ale już przeczytałam, poprawiłam i mam nadzieję, że już nic się nie znajdzie :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  10. Jestem! Przeczytałam! Ale rozpiszę się jutro bo umieram ;-; do jutra :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźniałam się z odpowiedzią 3 dni, bardzo przepraszam, ale za to zrobiłam wrzutkę.
      Zatem: jest to pierwsze opowiadanie fantazy, które czytam. Jestem fanką tego "gatunku" [(?) dobrego słowa tu użyłam?] Piszesz bardzo ciekawie, zachęcająco, nie przymulasz. Dialogi nie przeważają, fajne opisy emocji, rzeczy, które wykonuje bohaterka. Czyta się to przyjemnie :)
      A teraz może coś o tym rozdziale? Zatem: Nathan zdecydowanie za długo droczył się z dziewczyną, to w pewnym momencie zrobiło się męczące zwłaszcza że ją to za szczególnie nie bawiło. O wrzuceniu do rzeki już nie chce wspominać, to było chamskie. Andrea spróbowała swoich sił na kamieniach. Najpierw mały, potem średni i duży. Wydaje mi się że dzięki temu zdobyła wiarę w siebie. Ma duży problem jednak z żywiołami, które powinna zacząć opanowywać. Jakieś lekcje u magów lub innych doświadczonych dhampirów powinny jej pomóc, ale teraz pytanie gdzie takich znaleźć? Aby nie zostawać w zamku może wyruszy w podróż. Skoro nie chce przebywać z ludźmi wybierze się na samotną podróż gdzie będzie mogła wszystko przemyśleć? Dziewczyna ma dar i żal by było to zmarnować. Wciągnęłam się, nie powiem ;) Czekam na kolejny :*

      Usuń
    2. Cieszę się ogromnie, że postanowiłaś do mnie zajrzeć i pozostać! Dziękuję baaardzo! :*** Dziękuję ogromnie za pochwały! Aż uśmiechnęłam się! Miło słuchać ( w tym przypadku czytać ) tak bardzo wspaniałe słowa. Dziękuję jeszcze raz! :*** No cóż. Nathan to Nathan. Taka jego uroda i kocha wkurzać Andreę :D No właśnie. Bohaterka ma problem z zapanowaniem nad sowim darem. Może kiedyś będzie miała nad nim kontrolę? Jeszcze raz serdecznie dziękuję! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  11. Jestem. Wybacz, że dopiero teraz. Rozdział cudny. Biedna Andrea! Że też Nathan musiał wrzucić ją do wody. Ale i tak końcówka była najlepsza. To jak on próbował ją pocieszyć. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo kochana! To dla mnie wielka radość, że Ci się podoba! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  12. Jestem! ^.^ Dzisiejszy komentarz będzie chaotyczny, wybacz. Za dużo emocji u mnie wywołałaś, to Twoja wina!
    Kiedy on ją wreszcie pocałuje?! ;-; No ja się pytam kiedy!!!? To już 22 rozdział, a ich dalej stać tylko na przytulenie i trzymanie za rękę? Zgłaszam protest! ;-;
    Dzieje się za dużo podejrzanych rzeczy... I jeszcze kiedyś poznamy ojca Andrei... Czekaj! *olśnienie* A może to on się pojawi? W ogóle, jeszcze musi się pojawić tamten z początku, jak mu tam... Co z nim na randce była... (Nie mieszam opowiadań, co? To by było smutne. :<) I wilkołaki! I ten od randki (wydaje mi się, że to mógł być Eric... Nie chce mi się sprawdzać. :/) to pewnie też wilkołak. :3 #Holmes
    Co jeszcze powiedzieć? Pisz żeż szybciej!
    Weny! ♥ ^.^

    A! Powinnam wypowiedzieć się na temat wyglądu? Róbta, co chceta, byleby tekst był widoczny nawet dla okularników. Obecnie jest dobrze.
    Nie jestem wzrokowcem i nie mam żadnego wyczucia w sprawach plastycznych, a moja estetyka ogranicza się do: "Ta kreska jest krzywo...", ewentualnie: "Plan doświadczenia wyszedł mi za mały!" i jeszcze: "Jak ja mam zrobić zadanie z taką krzywą bryłą...?". Ale nieważne co ze mną! Blog wygląda ładnie, genialnie piszesz, a Nathan ma wreszcie pocałować Andreę! Bo dorwę i zniszczę. ;-;

    Jeszcze raz weny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo! Cieszę się bardzo, że wywołałam w Tobie tyle emocji! :D Hm... No zobaczymy, czy kiedyś będą razem. Na razie mam inne plany. Ja zua xD Tak. On miał na imię Eric i prawdopodobne jeszcze kiedyś się pojawi :D A wilkołaki... Będą, będą. A ojciec Andrei to na pewno nie pojawi się w kolejnym rozdziale, ale kiedyś na pewno :D I cieszę się ogromnie, że wygląd bloga Ci się podoba. Sporo czasu nad nim siedziałam (: Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  13. Na początku napiszę ci, że bardzo podoba mi się nowy szablon, choć poprzedni też był świetny. Mnie tam bez różnicy, bo oba są świetne ^-^ Szczególnie podoba mi się ten boczny profil bohaterki, który jest w nagłówku.
    Co do rozdziału, to tradycyjnie cudny ^-^
    Hah, a Nathan nie popuści Andrei. On po prostu musiał wpuścić ją do wody, inaczej nie byłby sobą :') Przynajmniej potem się ogarnął i poszedł po ubrania na zmianę. Tutaj zaczęły mnie poważnie zastanawiać ich relacje. Są coraz bardziej śmielsi do siebie, ale mają jeszcze jednak dość spore granice, przynajmniej Andrea. Ona jest wrażliwą, uczuciową dziewczyną i te wszystkie docinki i robienie na złość ze strony Nathana rzeczywiście robi jej na złość. Trafia to gdzieś głębiej do niej i rani ją. Dużo przeżyła już jako dziecko, dlatego teraz jest tak na wszystko wyczulona. Teraz znalazła się też w nowej sytuacji, więc on zamiast ciągle robić sobie z niej jaja, powinien jakoś pomóc jej się w niej odnaleźć. Nie przeczę, że to zrobił, bo zrobił, ale powinien dać jej do zrozumienia, że ona ma w nim oparcie, a on nie jest tylko takim, który ją wyśmieje i poniży. Trochę powagi, drogi Nathanie ;)
    Wciąż zastanawia mnie sprawa ojca Andie i wciąż myślę, że on był wampirem. Może to właśnie z tego powodu zostawił jej mamę? I może dlatego Theo też odszedł, bo też był wampirem...? Nie wiem już sama, tyle możliwych rozwiązań tutaj istnieje, że jestem pewna, że jeszcze mnie zaskoczysz ^-^
    Tak rozmyślam, czy oni zawsze będą już poza cywilizacją, tak odsunięci od niej. To chyba nie jest do końca dobre rozwiązanie. Ja bym się chyba zanudziła, bo tak to zawsze się gdzieś pójdzie, zaszaleje, czy coś XD Ale na poważnie, to pewnie postanowią wrócić do ludzi, tak jak kiedyś sam Nathan wrócił, tylko Andrea musi się nauczyć kontrolować. Musi dojść do tego momentu, gdzie zapach człowieka nie będzie robił na niej wrażenia, a wtedy będzie już gotowa. To, że będą się co jakiś czas przenosić, to dobre rozwiązanie. Dzięki temu nie wpadną w monotonię.
    Ech, no i musiałaś skończyć w takim momencie -,- Dobrze to jednak rozumiem, w końcu sama piszę i również lubię budować napięcie :D
    Czekam z niecierpliwością na te rozdziały z akcją, na te bez akcji też, pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że rozdział jak i szablon Ci się podobają! :D Taa. Nathan, to Nathan. Nie może żyć bez dokuczania Andrei. Co poradzisz? Andrea jest wrażliwa. To prawda. Hm. Może nasz Nathaniel kiedyś zorientuje się, że robi źle? No zobaczymy! :D Haha! Możliwe, że Cię zaskoczę! Sprawa taty Andie niedługo się wyjaśni, natomiast jeśli chodzi o Theo... Trochę będziesz musiała poczekać. Na razie nie mam w planach nic wyjaśniać. Wybacz (: Zapewniam, że bohaterowie nie odetną się całkowicie od ludzi. O to się nie martw. A skończyłam w takim momencie, bo... Lubię! Haha! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! :))

      Zostawiłaś u mnie zaproszenie, więc postanowiłam Cię wreszcie odwiedzić... :)) Swoją drogą dziękuję kochana za zachęcającą reklamę! :** :)) ^^

      Jak dobrze sobie przypominam, gdzieś już kiedyś natknęłam się na Twoje opowiadanko. Wtedy jednak nie miałam czasu zostać tu dłużej. Przeczytałam prolog i muszę przyznać, że pomysł z dziewczyną, która potrafi władać nad wiatrem bardzo przypadł mi do gustu! :)) Szkoda mi tylko ogromnie brata Andrei... Choć za samą fantastyką niezbyt przepadam, Ty kochana piszesz do tego stopnia świetnie, iż udało Ci się mnie przekonać do siebie! :D Tworzysz lekko i zgrabnie oraz wciągająco! BRAWO! :))

      Liczę kochana, że tak jak obiecałaś, odwdzięczysz mi się tym samym i przeczytasz mój króciutki prolog oraz równie nie długi rozdział pierwszy, gdyż aby przeczytać Twoje 22 rozdziały będę musiała poświęcić trochę czasu... Sama rozumiesz, czytelnicy czekają... :)) Nie mniej bardzo chciałabym tu zostać, dlatego oczekuję Twoich odwiedzin! :)) :**

      Pozdrawiam serdecznie oraz życzę mnóstwa weny! <3

      http://you-have-been-the-one.blogspot.com/

      Usuń
    2. O jejku! Dziękuję ogromnie, że w ogóle zdecydowałaś się zajrzeć i pozostać! To dla mnie dama radość! :P Cieszę się ogromnie, że mimo iż nie przesadzasz za fantastyką, to udało mi się Ciebie przekonać. I przy okazji dziękuję baaardzo za miłe słowa ^-^ Na pewno zajrzę do Ciebie! A jak! Nie ma innej opcji! Ale nie musisz nadrabiać tych wszystkich rozdziałów. Zapraszam do zakładki ,,Streszczenie’’. Akurat te 22 rozdziały są streszczone :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  15. No hej laska <3<3
    Jestem wreszcie!!
    Oj kochana rozdział jak zawsze cudowny, rozkładasz mnie na łopatki :D
    Zakochałam się w tym rozdziale na zabój, zresztą co ja gadam... w TYM OPOWIADANIU !!
    Bardzo podoba mi się też pewien cytat z tego posta, a mianowicie :
    "Przestań się tym zadręczać. Było, minęło. Nie wracaj do przeszłości, proszę. Żyj teraźniejszością i nie zamulaj mózgu zbędnymi rzeczami. Co ci to da? Może tylko dodatkowo sprawić, że będziesz cierpiała. Prawda czasami potrafi być bolesna."
    Naprawdę skłania do przemyśleń nie tylko Andre, ale także mnie samą <3<3
    Uwielbiam takie teksty kochana :D
    A ty z każdym rozdziałem coraz bardziej mnie zaskakujesz :)
    Twoja głowa to studnia genialnych pomysłów :)
    Z tego powodu wielki szacun w Twoją stronę skarbie <3<3
    Ja bym na miejscu głównej bohaterki chyba umarła ze strachu...
    Podziwiam jej odwagę :D
    Jak Ty to robisz, że tak świetnie odzwierciedlasz ich uczucia?!
    Ja tak nie potrafię... a czytając Twoje opowiadanie czuję jak bym sama była Andreą :)
    Jesteś fenomenalna dziewczyno !!!!!
    Pierwszorzędne opowiadanie, kocham je całym swoim sercem, jedno z moich ulubionych :D
    Kocham Cię lasia i mocno ściskam. No i oczywiście Nathana też ^^
    ~Vicky13



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Dziękuję Ci za tak wspaniałe słowa, jakie zawsze wywołały na mojej twarzy ogromny uśmiech! Dziękuję z całego serducha! Miło słyszeć, że ktoś zakochał się w moim opowiadaniu ^-^ O! Nie sądziłam, że ktoś w ogóle zwróci uwagę na ten fragment. Jak tak teraz przeczytałam... Rzeczywiście zmusza do myślenia. Wcześniej nie patrzyłam pod tym względem :3 Haha! Ja też na miejscu Andrei padłabym na zawał! Cieszę się ogromnie, że czytając moje opowiadanie odczuwasz takie emocje. Jeszcze raz dziękuję kochana! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  16. Biedna Andrea, Natan zachował się wrednie. Ciekawa sprawa z tym powracającym zdjęciem, bo jak dobrze pamiętam to bohaterka je podarła. Nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! No przecież to Nathan! :D No tak. Zdjęcie wciąż powraca, mimo że bohaterka je podarła. Kiedyś to się wyjaśni xD Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  17. Ja tylko zaznaczam, że wciąż gdzieś tu bytuję i nie opuściłam tego opowiadania! ^^ Będzie krótko. :3
    Bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga, bardzo dużo zmieniałaś, jest tak tajemniczo i mroczno. Jak lubię! ^^
    Nathan to jest bezczelny typ! Matko, jaki on jest boski! ^^ Uwielbiam te ich porachunki, przyjacielskie oczywiście! Matko, zmiana ciała...? To opowiadanie czasem mnie przeraża...! Jestem ciekawa, kiedy wreszcie osiądą się wśród ludzi i rozpoczną wspólne życie. To dziwne, że Nathan tak z dobroci serca zajmuje się Andreą... Albo ona jest ślepa albo głupia, nie obrażając Andrei. To, że wampir robi jej na złość stało się już tradycją w tej historii... :D Mam tu na myśli to zepchnięcie do wody. Ile Nathan ma lat? Stary jest, a zachowuje się jak dziecko! :D
    Dziwna sprawa z tym zdjęciem. I w ogóle z tymi przedmiotami, która raz bohaterka widzi, a raz nie. xD
    Czekam na więcej, oceanu weny! :*
    ~Rebecca~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że wygląd bloga Ci się podoba ^.^ Haha! No nie sądziłam, że moja twórczość może kogoś przerażać! xD Kiedyś bohaterowie powinni osiąść się wśród ludzi, ale jeszcze nie teraz. Z tą zmianą ciała to tak jakoś wpadło mi do głowy xD Jeśli interesuje Cię wiek Nathana, to zapraszam do zakładki bohaterów :D A z tymi przedmiotami to z czasem wszystko się wyjaśni. Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  18. Cudownie! *w* Czy wspominałam może, jak bardzo kocham Nathaniela? Po prostu go ubóstwiam! Może jego zachowanie mogłoby wydawać się dość... złośliwe, ale na swój dziwny "Nathanowski" sposób próbuje odpędzić od Andrei smutek. Zauważyłam to dopiero w połowie, ale on absorbuje całą jej uwagę swoimi złośliwościami, a w ten sposób nie ma ona czasu pomyśleć nad rodziną i faktem, co bycie dhampirem zmieni w jej życiu.
    Podziwiam Andreę, że chciało jej się wziąć za porządki. Ja na jej miejscu nawet pod groźbą spalenia się na śmierć na słońcu nie weszłabym do tego zamku pełnego pajęczyn i korników. Bo co jeżeli dach się nagle zawali? Hmm? Sądzę, że BHP miałoby wiele przeciwwskazań odnośnie tego budynku!
    Diadem! Sądziłam, że odkryje coś, co należy do Nata, albo jakieś stare dokumenty, czy dziennik. Tym znaleziskiem mnie jednak zaskoczyłaś. Choć ja na jej miejscu założyłabym sobie go na głowę, usiadła na krześle tronowym i zaczęła udawać wielką królową jakiejś krainy. W momencie w którym Nathaniel by wszedł, wrzasnęłabym "Zakuć go w dudy!".
    Albo zamknąć w lochu... Byle tylko go nie zabijać :3
    Uwielbiam horrory! Jednak nie chodzę do kin na nie, bo wiem, że większość seansu przesiedziałabym z zamkniętymi oczami. W kinach po prostu wszystko wydaje się takie realistyczne, że jestem niemal całkiem pewna, że na miejscu Andrei to pierwszy raz w życiu straciłabym przytomność.
    Brawo dla bohaterki, za odważny krzyk. Ja bym się obawiała na jej miejscu, czy mój wrzask... jak to się mówi? "Jej wrzask mógł obudzić nieboszczyka" - o tym pomyślałam, gdy czytałam ten fragment i już wyobraźnią widziałam wojowników-kościotrupów, którzy chcą ją ucieszyć, aby móc odpoczywać w spokoju w swoim życiu pozagrobowym.
    Współczuje Andrei.
    Poważnie! Jak Nathaniel mógł zostawić Andreę? Nie dziwie się, że dziewczyna wybuchła płaczem i go uderzyła (moim zdaniem powinna celować kolanem w miejsce między jego nogami - to bardziej by zabolało). Bo jak mógł coś takiego zrobić? W każdym razie, koniec końców spodobało mi się to, że Andrea trzyma go za ramię! Już widzę jak się do niego tuli... Uhu właściwie to w końcu jednak wybaczam mu, że zostawił Andreę, bo to była opracowana męska strategia (czyli mało logiczna dla kobiet), aby ona się do niego tuliła! <3
    Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! <3
    Rozdział był egipski, bajeczny, tajemniczy, mroczny, genialny, feeryczny i oczywiście apolliński, co do literki! :D
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwo czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Ja też kocham Nathana ♡ I pomyśleć, że wcześniej za nim nie przepadałam. Nie mam pojęcia, czemu xD Hm. Ja też czasami mam takie odpadły, że sprzątam swój pokój. Takie... Dziwne. Choć na drugi dzień, a nawet w tym samym jest już bałagan, więc wiesz... Haha! Gdybym ja znalazła diadem to zrobiłabym dokładne to samo! Poczuć się jak królowa... Ach! Marznie :D Nie sądziłam, że uda mi się kogoś zaskoczyć tym znaleziskiem! Racja. To było okropne. Ja na miejscu Andie to od razu padłabym na zawał. Naprawę! Ha! Tuliła się, tuliła się. Choć w normalnej sytuacji by tego nie zrobiła xD Tak naprawdę to się bała i... No. I tak wiem, że będziesz to tłumaczyła na inny, swój sposób xD Dziękuję ogromnie za miłe jak zawsze słowa! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  19. Nie bardzo podobała mi się ta początkowa scena z Nathanem i Andreą, bo wydaje mi się, że zachowują się zbyt dziecinnie. O ile samo 'podniesienie' Andrei było ciekawe, to to przedtrzymywanie, krzyki, wrzaski śmiechy już trochę... przesadzone;) Takie sytuacje sprawiają, że akcja opowiadania się nie posuwa tylko tak jakby stoi w miejscu. Mam wrażenie, że od kilku rozdziałów ciągnie się jeden i ten sam dzień, a stron minęło już sporo. Mam dla Ciebie jedną radę - przyspiesz to trochę i zrezygnuj z tych trochę dziecinnych wstawek;) Wiem, że oni są młodzi i nie muszą wszystkiego przyjmować z powagą, ale może ich spotkać teraz wiele różnych przygód i na tym się skup;)

    Kolejna część rozdziału podobała mi się o wiele bardziej, bo wreszcie zaczęło dziać się coś ciekawego, co miało związek z akcją. Aczkolwiek brakowało mi troszkę opisu zamku, bo nie bardzo wiedziałam jak go sobie wyobrazić.
    Podobało mi się, że Andrea była ciekawa co się gdzie znajduje i zaczęła przeszukiwać szafki i to, że nagle zaczęły pojawiać się rzeczy, których wcześniej nie było. Fajne jest też to, że nie mówisz nam od razu:tego zdjęcia nie było, tylko, że Andrea sama nie jest tego pewna. Dzięki temu i my nie mamy pewności, że dzieje się coś dziwnego w tym miejscu, a z drugiej strony przeczuwamy, że coś może być nie tak.

    Ogólnie rozdział mi się podobał i uważam, że był bardzo ciekawy;) Tylko wyeliminuj w miarę możliwości te dziecinne dogryzania i zachowania ze strony bohaterów. Bo o ile dla 10-14 letniego czytelnika mogą być fajne, to 20-letniego męczą;)

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Bohaterowie czasami zachowują się dziecinnie. To prawda xD Oki! Postaram się omijać te niepotrzebne sytuacje i trochę to wszystko przyspieszyć. Dziękuję ogromnie za uwagę ^.^ Cieszę się bardzo, że akcja, jaka się później pojawiła, spodobała Ci się. Nie chcę przynudzać, a jeśli chodzi o opis zamku, to w odpowiednim momencie postaram się go opisać ;) I postaram się wyeliminować te niepotrzebne rzeczy. Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
    2. Ja też często odnoszę wrażenie, że blog i to opowiadanie zostało stworzone z myślą o nastolatkach i to pod nie było pisane. Akceptuje to, jednak co za dużo to albo za zdrowo, albo zupełnie niezdrowo. Także uważam, że te dziecinne wstawki są za częste i za długie (ciągną się jak flaki z olejem i tracą na humorze, a stają się zwyczajnie męczące). Około 40% rozdziału to ich debilne, gówniarskie przepychanki jak nie słowne to siłowe.
      To samo z opisami, czasami jest ich za dużo i się powtarzają w nich często nie tylko te same słowa, ale nawet całe zdania. Mam wrażenia jakbyś czasami chciała specjalnie wydłużyć rozdział, a to nie o to moim zdaniem chodzi w pisaniu. Choć równie dobrze możesz mieć też taki styl, w Hobbicie też było dużo opisów, albo we wszystkim co Sienkiewicza (dlatego nigdy nie lubiłam twórczości ani Tolkiena, ani tego drugiego). U ciebie opisy zajmują większą część rozdziału, a wydaje mi się że powinno to zostać zminimalizowane choćby do 50 na 50, czyli pół na pół z dialogami. Choć ja chyba wolę jak wypowiedzi dialogowych jest więcej, a opisów malutko. Łapię się na tym, że w niektórych książkach zdarzało mi się omijać przydługie opisy. Czytając twojego bloga nie raz miałam ochotę na to samo, ale z szacunku do ciebie przeczytałam całość, nie pominęłam ani jednego słowa.

      Usuń
    3. Postaram się omijać te wszystkie niepotrzebne fragmenty i skupić się bardziej na fabule (: Hm. Jeśli chodzi o opisy i dialogi, to to już samo wychodzi xD Hm. Powtórzenia niestety często mi się zdarzają, a staram się je omijać. Nie jest to łatwe :/ Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
    4. Ja już wcześniej mówiłem, że ich dziecinada nie jest moim zdaniem ani urocza, ani subtelna i jak dla mnie nic do opowiadania nie wnosi, poza żałosnym przedstawieniem głupkowatej ze wszystkiego drwiącej i zawsze nie umiejącej się zachować młodzieży.

      Dryga część faktycznie prezentuje się znacznie lepiej.

      Usuń
  20. To jest mój pierwszy komentarz na Twoim blogu i raczej nie ostatni :)
    Ostatnio dosyć rzadko trafiam na blogi o wampirach, więc z przyjemnością zajęłam się czytaniem Twojego. Muszę przyznać, że masz na niego naprawdę wiele ciekawych pomysłów. Ta historia rozwija się wraz z Tobą i z każdym rozdziałem z większą chęcią wyciąga się rękę, aby zapoznać się z jego fabułą. Niemniej jednak czasem przez długość opisów robi się trochę nudno. Podoba mi się, jak dokładnie starasz się wszystko przedstawić, ale wydaje mi się, że niektóre sytuacje nie straciłyby na swojej wartości, gdyby były zawarte w krótszym fragmencie tekstu. Właśnie czasem wolałabym, abyś przyśpieszyła, zdynamizowała akcję. Cóż mam wrażenie, że niektóre momenty wręcz tego wymagają, ale to tylko moje zdanie :)
    Zastanawia mnie jakim cudem Andrea była takim mądrym dzieckiem, a gdy stała się nastolatką straciła swój ponadprzeciętny intelekt. Osobiście nic jej nie zarzucam, bo w zasadzie zachowuje się całkiem normalnie (jak na półwampirzyce), tylko czasami mam wrażenie, że jest naprawdę niedomyślna... Ogólnie jednak ją lubię, chociaż o wiele bardziej Nathana. Cóż on potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy. Za Ericiem na przykład za bardzo nie przepadałam.
    Co do tego rozdziału. Te wiszenie w powietrzu jakoś strasznie mi się dłużyło. Nie wiem. Może to dlatego, że z czytania w poprzedniej notce o tym, jak Nathan nie chce oddać dziewczyny pod siły grawitacji, przeszłam od razu w tym do tego samego? Może gdybym miała dłuższą przerwę między tymi rozdziałami, byłoby inaczej, ale teraz już tego nie sprawdzę :)
    Zamek jest intrygujący. Mam wrażenie, że ma on w sobie jakieś tajemnice. Bardziej jednak zastanawia mnie, co też ta dwójka bohaterów znajdzie w miejscu, do którego zmierza. Swoją drogą nie wiem, czy po prostu mi to jakoś umknęło, czy naprawdę nie było to wyjaśnione w tekście, ale nie mam pojęcia dlaczego oni w ogóle tam zeszli? Rozumiem, że ruiny przyciągały Anreę, ale nie zauważyłam, aby pałała jakimś wyjątkowym entuzjazmem odnośnie schodzenia po schodach, dodatkowo po ciemku... Poza tym nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że dziewczyna spotka swojego ojca.
    Tak na zakończenie powiem Ci jeszcze, że ogólnie zaintrygowałaś mnie całym zarysem historii. Jest ciekawa :) Trzymam kciuki za twój pisarski rozwój, aby było tylko lepiej i abyś popełniała mniej błędów. Nie wyłapywałam ich jakoś specjalnie, ale zdarzały Ci się literówki. Chociaż jeżeli chodzi o nie to zdarzają się każdemu. Mnie dosyć często...
    Żeby nie przedłużać życzę Ci weny i jeśli będziesz miała ochotę zapraszam do mnie. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ogromnie za miłe słowa! Cieszę się w ogóle, że postanowiłaś tutaj zawitać! To dla mnie ogromna radość! :* Dziękuję z całego serducha za pochowały i rady, które wykorzystam. Postaram się przyspieszyć tą całą akcję :D Hm. Może lepiej zadać pytanie: Kogo znajdą w zamku? Bo już zdradzę, że będzie to ktoś. Ale już ciii ^.^ Na ojca Andrei jest jeszcze czas! Pojawi się, ale nie teraz. Za... Kilka rozdziałów. Cieszę się bardzo, że udało mi się Ciebie zachęcić do czytania :D Taa. Literówki zdarzają mi się zawsze, a rozdziały sprawdzam xD Jeszcze raz ogromnie dziękuję! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  21. Hejo, jestem wreszcie... może zacznę, jak zwykle, od wyjaśnień? - Szkoła. To tyle :3
    No, czy tylko ja dostrzegam tę troskę Nathana? Cóż, przynajmniej pod koniec :P Ale tak to cały rozdział jest uroczy i naprawdę mi się podoba. A czy mogę liczyć za niedługo na jakąś akcję? Bo naprawdę, nie mogę się doczekać :3
    W sumie trochę się działo... cóż, ja tam bym wolała jakąś akcję.
    Andrea w wersji sprzątaczki - tego jeszcze nie było :P Biedna, musi siedzieć w izolatce, jaką jest dla niej odosobniony zamek...
    I teraz dochodzi kwestia z jej ojcem... może on ją obserwuje? Jeśli jest wampirem, może przecież jakoś ukryć swoją obecność, racja? Tak? I to pewnie on podrzuca jej to zdjęcie, chociaż nie wątpię, że zapewne gdzieś może być osoba, która po prostu pragnie, aby Andrea wiedziała o istnieniu swojego prawdziwego ojca.
    Dzisiaj krótko, na prawdę ciężko mi wiele rzeczy ogarnąć :)
    Zapraszam również do mnie na nowy rozdział! ;D Pozdrawiam i ślę masę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał ^.^ Na akcję jak najbardziej możesz liczyć! Już niedługo się pojawi! O to się nie martw! :D Tak. Ten zamek to taka izolatka, więzienie xD Już niedługo wszystko wyjaśni się z tatą Andrei i tymi dziwnymi rzeczami ( czytaj: zdjęcie ). A rozdział już przeczytałam! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  22. Kochana!
    Masz ogromny talent! Świetnie, że go rozwijasz- nie tylko dla Ciebie, ale również dla czytelnika, bo ja śledząc każdą linijkę zbliżałam się do monitora i uśmiechałam się, widząc, jaka gwiazdeczka istnieje na blogspocie i tworzy tutaj magię. Dokładnie nie wiem, co się dzieje w tym opowiadaniu, ponieważ dopiero co zaczęłam je czytać, ale jeszcze dziś zabieram się za początek. I na pewno będę tu często. Więc dodaję do obserwowanych i czekam na kolejną notkę, bo ta była świetna.
    Życzę bardzooo duuużo weny i pozdrawiam gorąco
    Eriss

    Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku! Dziękuję za wspaniałe słowa, które sprawiły mi tyle radości! Dziękuję z całego serducha kochana! ♡ :* Z miłą chęcią wpadnę do Ciebie! Ale uporam się z zaległościami, jak będę miała czas (: A jeśli chcesz, to zapraszam do zakładki ,,Streszczenie’’. :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  23. Rozdział przecudny. Nic dodać nic ująć. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Zawsze w nowym rozdziale pojawia się coś co zaskakuje.
    Pisz szybko.
    Pozdrawiam
    Ps: Na Kronice Dark Hills pojawił się nowy rozdział. serdecznie na niego zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam. Przepiękny nagłówek. Nie mogę od niego oderwać zwroku

      Usuń
    2. Cieszę się baaardzo, że Ci się podoba. To dla mnie ogromnie ważne ^.^ Ha! To jeszcze nie wszystko! Mam nadzieję, że jeszcze bardziej uda mi się Ciebie zaskoczyć! I to pozytywnie! :D A rozdział u Ciebie już przeczytałam ^.^ O! Jak się cieszę, że nagłówek Ci się spodobał! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  24. Hej hej hejo! :* Przybywam z nowym komentarzem :3
    Kurcze no tym rzucaniem Andie do wody Nathan znów pokazał jakim jest dzieciakiem :x Mógłby już sobie darować, z kolei jej napady złości, to rzeczywiście są śmieszne xD Ja mam przy nich niezły ubaw, po pachy. Andrea jest zbyt potulna, była zbyt potulna, przez co Nathan robi z nią co chce. Gdyby tak użyła czegoś przeciwko niemu... tylko nie wiem czego. Coś co by sprawiło, że Nathan nie zachowywałby się tak... No w każdym razie, śmieszni oni są. Oboje.
    No z tym to się jeszcze nie spotkałam! :D Żeby tak wampir musiał zmieniać ciało bo się zużywa :D Bardzo fajny pomysł, już mi się podoba xD
    Bleee szkielety... ugh! Ohyda ;x A no i tutaj też Nathan był niedobry, że ją zostawił, ale już od początku się tego spodziewałam xD To nie byłby on gdyby jej nie postraszył i zostawił. Pech chciał, że wpadła do lochów ;c
    Pozdrawiam gorąco kochana i czekam na następny rozdział :* Życzę dużo weny i pomysłów :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Cieszę się, że zauważyłaś, że są śmieszni! Ja sama mam czasami z nich polewkę xD I zgadzam się. Są dziecinni :3 Cieszę się bardzo, że to ze zmianą ciała Ci się spodobało. Tak jakoś wpadło mi do głowy xD Tak! Szkielety to ohydztwo! Ja na miejscu Andrei to padłabym na zawał -_-;; Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  25. Cześć! Już niedługo zacznę być na bieżąco z Twoimi opowiadaniami, ale zanim do tego dojdzie chcę skomentować ten zacny rozdział.
    Co do tej całej sytuacji w zamku to jestem po prostu załamana i wystraszona w jednym. Czy tam są duchy? Kurde pojawiające się z znikąd zdjęcia, szkielety, jakieś odgłos ;o
    Błagam nie, bo zacznę się bać! Andrea postąpiła zdecydowanie tak jak ja bym postąpiła w sytuacji gdy odnajduje Nathaniela. Ja też bym mu wymierzyła jeden lub dwa, w porywach na pięć policzków!

    Pisz dalej, jesteś genialna! Pozdrawiam serdecznie i przesyłam całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo kochana! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci się podoba! To dla mnie ogromna radość! :D :D :D Hehe. Ja też bałabym się na miejscu Andrei. To okropne xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  26. Bardzo fajny blog i jeszcze lepsze opisy. Jako wielbicielka opisów nie mogłam przejść obojętnie obok tego bloga, ponieważ wydawał mi się idealny na poprawę humoru. A humor czasami mogą poprawić małe rzeczy. Dla mnie to w tym momencie były te długie teksty, w których przedstawiałaś akcję. Uwielbiam, kiedy autor nie nakręca zbyt długich dialogów. Dialogi powinny być zostawione na później, jako dodatek. Cała reszta opowiadania to przede wszystkim mozolne, ale nie nudne opisy sytuacji, miejsc, osób itd. I u Ciebie to wszystko znalazłam za Ci serdecznie dziękuję. I jeszcze na początku ten moment kiedy Nathaniel wrzucił wrzucił dziewczynę do wody. Ja osobiście wkurzyłabym się na niego znacznie bardziej, nie mówić już o tym, że dostała bym ataku paniki, ponieważ nie umiem pływać.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    somethingdiffernet-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ogromnie kochana! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że podobają Ci się opisy i Cię nie nudzą! :D Kiedyś moje opowiadanie z większości tekstu składało się z dialogów, ale wciąż się rozwijam ;) Ja też na miejscu Andrei wnurzyłabym się na Nathana xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  27. Nathan to już mnie naprawdę irytuje! Za każdym razem, jak już zaczynam go lubić, to on coś wywija, że znowu trafia na moją czarną listę! Gdyby to mnie wpakował do tej rzeki, to spaliłabym go żywcem! I w sumie dziwiłam się, że tym zamkiem nikt się nie zainteresował, bo gdyby ktoś o to trochę zadbał to mógłby zarabiać np. na wycieczkach do takiego miejsca, czy coś... Ale kto by chciał inwestować w nawiedzony zamek? Bo teraz już jestem pewna, że on jest nawiedzony! I ten kołowrotek na końcu... Nie wiem, czemu, ale skojarzył mi się ze śpiącą królewną xD Wybacz, uwielbiam bajki Disneya :P
    Diadem...musi być sporo warty tym bardziej, jeśli kamienie są prawdziwe :P Ja na miejscu Andrei kombinowałabym, jak go sprzedać (chociaż może w jej przypadku to niezbyt dobry pomysł...Wiadomo, chęć posmakowania ludzkiej krwi i tak dalej :P ). Lecę do kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Hm, no to jakby teraz tu zacząć...?
    Może od przepraszam. Jednego naprawdę wielkiego przepraszam za tak długą nie obecność. Nie mam zamiaru jakoś szczególnie wnikać teraz w szczegóły, bo uważam, że nie ma co tracić na to czasu, chcę jedynie wspomnieć, że te wszystkie opóźnienia ani trochę nie były celowe, ani tym bardziej spowodowane jakąkolwiek niechęcią do Twojego opowiadania.
    Dobrze, a teraz pora na tą odrobinę bardziej emocjonalną część XD
    Jeju, jak ja się stęskniłam za tym opowiadaniem, naprawdę! *____* Nie wiem, na ile ufasz internetowym ludziom w sprawach ich słów, zostawianych pod Twoimi rozdziałami, jednak mam wielką nadzieję, że nie potraktujesz tego komentarza jako przesadzony czy przesłodzony, a tym bardziej fałszywy bo naprawdę taki nie jest. Gdybym miała kłamać, to w ogóle bym tu nie wchodziła i nie czytała :p
    Jednak udało mi się zabrać za pełną wersję rozdziału, z czego jestem bardzo zadowolona ♥ I mam naprawdę gigantyczną nadzieję, że tych wersji będę trzymać się aż do końca :)
    Ale okay, przejdźmy wreszcie do jakichś konkretów! :D
    Ogólnie lubię, jak chłopcy mają dobre poczucie humoru i lubią żartować, ale teraz to aż się zezłościłam na Natha, że tak "bawił się" dziewczyną :( Było mi jej strasznie szkoda, zwłaszcza, kiedy nie chciał postawić jej na ziemi, a potem wrzucił ją do wody. W sumie, kiedy się z niej śmiał również! Sama chyba w takiej sytuacji zdążyłabym się rozpłakać, a potem (raczej z niezbyt przyjaznymi zamiarami) rzucić się na niego XD
    Kurczę, to takie okropne, co Andrea musi przechodzić z samokontrolą, szczególnie, kiedy znajduje się w pobliżu ludzi ;-;
    I skąd w tym zamku wzięła się ta szmatka oraz zdjęcie? Czyżby oprócz Nathana i Andrei w budynku znajdował się ktoś jeszcze...?
    Oh, i jak zazdroszczę wampirom i dhampirom tego niestarzenia się, bo sama również chciałabym nie musieć martwić się wizjami życia ze zmarszczkami, siwymi włosami i niesprawnymi narządami...
    Szczerzę mówiąc, w tych całych podziemiach, to chyba umarłabym na zawał. I zdołałaby zrobić to już przez samo znalezienie się w ciemnym miejscu... A jeszcze te trupy?! Nie żebym bała się jakichś kości, po prostu fakt, że ktoś tam umarł jest dość przerażający o.O
    A zakończenie... No kurczę, jak zwykle nim denerwujesz XD Przynajmniej z posiadania wielu rozdziałów do nadrabiania jest jeden plus - od razu można sprawdzić, co dzieje się dalej :D
    Ogólnie - rozdział jest naprawdę świetny, super się go czytało i nie mogłam się od niego oderwać (serio, przez Ciebie poszłam się myć o pierwszej zamiast o północy! XD). Nudny?! Co Ty znowu wygadujesz kobieto?! :P Nigdy w życiu nie nazwałabym tego nudnym, nawet, gdyby ktoś miał mi za to zapłacić! XD
    Ah, na koniec przepraszam jeszcze za dwie rzeczy:
    1) że jestem dopiero dzisiaj, mimo że obiecałam, że zrobię to już wczoraj (no bo przecież północ już minęła!), ale miałam problemy z internetem >.<
    2) że nie wskazuję literówek i jakichś małych powtórzeń, mimo że coś tam znalazłam, ale nie mam już siły na ponowne ich znajdowanie ;-;
    A teraz - lecę już do kolejnego! I mam nadzieję, że uda mi się go jeszcze skomentować ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Na miejscu Andrei byłabym przerażona, gdybym natknęła się na trupy. Brr, aż ciarki przechodzą.
    Błędy poniżej:
    Miło było z powiatem poczuć
    z powrotem
    wybuchł głośnych śmiechem
    głośnym
    A później żałowałbym tego
    żałowałabym
    jak w ujrzałam diadem.
    bez "w"
    Moja niezdarności rozbawiła mnie.
    niezdarność
    co kilkaset lat wampiry musimy zmieniać
    albo musimy, albo wampiry muszą
    że wszystko rozumem.
    rozumiem
    No tak. Głupie pytane
    Głupie
    Zachciało mi się wyjść na zwierzę powietrze.
    świeże
    a moje serce zaczynało być mocniej
    bić
    odpowiedział pytaniem na pytaniem Nathan
    na pytanie
    co było u mnie rzadką rączą.
    rzeczą
    że wypłakiwałam się w ramkę Nathana
    ramię
    Nathan mógłby przestać mówić o tym, że Andrea jest nieogarnięta, bo to nie jest miłe, nawet jeśli jest to prawda... Bowiem skąd dziewczyna ma dowiedzieć się o tytułowym "nowym świecie", gdy nie ma nikogo, kto mógłby jej wszystko wytłumaczyć, oprócz niego? Musi być cierpliwy i odpowiadać na jej pytania, a nie wyszydzać ją, kiedy zadaje głupie pytanie. Przecież on sam chciał jej pomóc, został z nią, ona go o to nie prosiła.
    Sądzę, że chcesz wprowadzić czarownicę, tą starszą babuleńkę, która ostrzegła Andreę przed wilkołakami. Czy mam rację, dowiem się jutro, bo myślę znowu przeczytać kilka rozdziałów.
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Hejo!

    Tak, Nathan musi mieć niewyczerpane pokłady cierpliwości, że dał radę z tobą wytrzymać, Andreo. Ty nawet mnicha byś doprowadziła na skraj rozpaczy. XD Andrea sama się zastanawia, jak mógł z nią wytrzymać, jaka to jest nieznośna i nic to nie dało, bo za moment zachowuje się tak samo. I tak w koło Macieju. Nathan też pomału zaczyna ponownie mnie irytować. Jak zyskał w moich oczach, tak teraz traci na rzecz swojego dziecinnego zachowania - ma już swoje lata, a zachowuje się jak gówniarz. Czy w tym opowiadaniu wampiry przestają dojrzewać w momencie ugryzienia? Bo chyba tak... Przez tę zabawę w poprzednim i tym rozdziale mam dość tej dwójki bohaterów. Jak historia mi się podoba, tak oni mi ją obrzydzają, a obserwowanie wszystkiego z punktu widzenia Andrei jeszcze bardziej mnie odpycha. Chyba za stara już jestem, żeby mnie to bawiło.

    Nie rozumiem kolejnej kwestii. Dla mnie czysto i schludnie oznacza pokój posprzątany całkowicie, nie walają się w nim żadne papierki, jedzenie czy ubrania. Natomiast w przypadku Andrei nie jestem w stanie zrozumieć, co tak właściwie rozumie poprzez "czysto i schludnie" - bałagan kontrolowany? XD

    Mnie zastanawia - czym tak właściwie Andrea zamierza posprzątać kurz, pajęczyny i myszy, które się tam zgromadziły, skoro się ich boi? Zaraz, kto normalny schowałby sobie diadem w szafie, którą każdy mógł przeszukać i pewnie nie jedna osoba już splądrowała to pomieszczenie. Dziwnym trafem inne szafki są opróżnione, ale to co najcenniejsze w niej pozostało? Nie bardzo chce mi się w to wierzyć. I też w sumie nie ogarniam czy ona robi porządki, czy po prostu plądruje? XD Niby miała sprzątać, a do kuchni tylko weszła, nic ciekawego nie znalazła (choć masa roboty by ją czekała) i poszła dalej. XD

    Ojj Andreo, ty już jesteś zrzędą, ale młodą... Czyli dhampiry żyją tyle, co zwykli ludzie, ale umierają z młodzieńczym wyglądem? Ciekawe, ale tego najbardziej jest szkoda... Poza tym oni najwyraźniej nigdy nie dorastają mentalnie, więc umierają dosłownie jako szczyle.

    Zaraz, co? Ciało się zużywa, choć jest wiecznie młode? Za cholerę to nie pasuje do całości. W przypadku "paktu milczenia" to pasowało i widać było, jak ciało się zużywa. Tutaj natomiast ono się nie zmienia, więc na czym to zużycie w ogóle polega? To raczej ich dusza powinna się starzeć/zużywać, a nie ciało. Nie rozumiem tej koncepcji i nie trafia ona do mnie. Wyjaśnienie Nathana, w jaki sposób można rozpoznać zużyte ciało już w ogóle jest abstrakcyjny, nierealny i niepasujący. Jakby wymyślony na siłę. To nie jest potrzebne. Również nie czaję, co tak Andreę przeraża, skoro ona nigdy tego nie doświadczy? W końcu jest tym dhapmirem, który żyje najkrócej, więc co ją to obchodzi?

    Wow, najpierw znienawidziła matkę, obwiniała za to, że żyje swojego biologicznego ojca, a teraz nagle chce go spotkać. Jej, ona naprawdę jest dziwna i zmienna jak pogoda. Co? Żyć w niewiedzy to coś okropnego, ale przecież tego chciała, nie wiedzieć, kto jest jej prawdziwym ojcem. To ona chce wiedzieć czy nie, bo już nie wiem...

    Zaraz, jak to po co tam idziecie, skoro ty pierwsza zaczęłaś iść w stronę ruin, więc o co ci Andreo chodzi? Boże, niech ona wreszcie się na coś zdecyduje i przestanie być taka głupiutka, bo jej perspektywa naprawdę boli. XD

    Poza tym końcówka niczym cięcie na polsacie, w najlepszym momencie, w którym czytelnik już chce wiedzieć, co się wydarzy. Nowa postać wkracza na wokandy? Już jestem ciekawa, kto to. Czyżby siostrzyczka? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwagi:
      "Obserwowałam wampira, który nie miał nawet najmniejszego zamiaru w zrobieniu czegoś w tej sprawie" - raczej "zrobić czegoś"
      "...zakładając na piersi ręce" - powinno być "zakładając ręce na piersi"
      "Miałam wrażenie, że coś kombinuje, ale nie miałam..." - zbędna powtórka "miałam", trzeba zastąpić innym synonimem
      "Zaczęłam iść w stronę Nathana, a ten nawet ani drgnął" - "nawet" nie jest tu potrzebne
      "...ponieważ na policzkach miałam czarowne ślady" - chyba "czerwone"
      "...jaka stawała się ograniczeniem dla moich ruchów" - lepiej brzmi "która" zamiast "jaka"
      "Miło było z powiatem poczuć grunt pod nogami" - powinno być "z powrotem"
      "Zacisnęłam dłonie w piąstki, zaciskając usta w prostą linię" - według mnie zdanie brzim bez sensu
      "— To możesz poszukać mi jakiś ubrań — zaproponowałam" - powinno być "jakichś"
      "Ja tak nie mogłam żyć" - to "ja" w większości zdań jest zbędne. W tym wypadku lepiej brzmi "nie mogłam tak żyć"
      "Podrapałam się po ręce i już zaraz wziąłem..." - wykreśl "już" albo "zaraz" i "wziąłem" zamień na "wzięłam", bo to punkt widzenia Andrei
      "Dopiero jak się o tym przekonałam, zmieniłam swoje zdanie" - "swoje" jest tutaj zbędne
      "...założyłam na biodra ręce" - ten sam błąd, powinno być "ręce na biodra"
      "Dopiero po jakimś czasie zdecydowałam, że najlepiej byłoby zacząć..." - w poprzedzającym zdaniu również miałaś słowo "zacząć", więc te zamień na inny synonim
      "Na mojej twarzy odbiło się ogromne zdziwienie, jak w ujrzałam diadem" - "w" jest zbędne
      "Zamrugałam kilkakrotnie oczami..." - według mnie "oczami" jest zbędne, bo niczym innym nie da się zamrugać
      "...jakie ładnie kontrastowały się z jego jasną barwą" - powinno być "które ładnie kontrastowały z"
      "Musiałam kilka razy zamrugać oczami, by się opamiętać" - to samo co wcześniej, nie da się zamrugać czymś innym niż oczami, więc to słowo jest tu zbędne
      "Byłam zdziwiona, że było ono puste" - "było" zamień na inny synonim
      "Wytarłam go cały..." - lepiej brzmi" wytarłam go w całości"
      "Przecież nie mogli się zorientować, że czegoś brakuje" - nie rozumiem sensu tego zdania w kontekście całości
      "— Jak jakaś dzicz?" - a nie "jak jakiś dzikus"?
      "Jedynie co, to co kilkaset lat wampiry musimy zmieniać swoje ciało" - 2 razy "co" jest zbędne, to pierwsze usuń, a zdanie niech brzmi "Jedynie musimy co kilkaset lat"
      "Pokiwałam lekko głową w geście, że wszystko rozumem" - powinno być "rozumiem"
      "Nie przypominałam sobie, żebym je tutaj stawiała" - skoro to zdjęcie bez ramki to nie da się go postawić, a można jedynie położyć
      "— No tak. Głupie pytane" - raczej "pytanie"

      Usuń
    2. "Dopiero teraz zaczęło mnie dręczyć, jaki jest mój biologiczny tata" - tutaj zamiast "tata" napisz "ojciec", bo za bardzo nadużywasz w ostatnich zdaniach słowo "tata"
      "Ostatni raz popatrzyłam na zdjęcie, po czym odstawiłam ją na stół..." - raczej "położyłam je na stole"
      "Zamrugałam kilkakrotnie oczami..." - znowu, nie da się zamrugać czymś innym niż oczami
      "— Wyjdziemy? — spytałam cicho. Zachciało mi się wyjść na zwierzę powietrze" - któreś "wyjść" należy zamienić na synonim, a "zwierzę" na "świeże"
      "— Jasne — wampir potaknął głową" - raczej "wampir przytaknął", a "głową" wywalić
      "Wyszłam z Nathanem z zamku, a wiatr od razu zaczął na wszystkie strony rozwiewać moje już długie włosy" - jak to "już"? w sensie wcześniej miała krótkie, a teraz jej urosły? to "już" jest zbędne
      "...a moje serce zaczynało być mocniej i szybciek" - chyba "bić"
      "— A co? Boisz się? — odpowiedział pytaniem na pytaniem Nathan - "Nathan" możesz stąd wywalić, nikogo innego z nią nie ma, więc nikt inny jej nie odpowie
      "Na miękkich nogach, które zaczęły się trząść jak z galarety, stawiałam kolejne kroki" - to zdanie brzmi dziwnie
      "— Zostawiłeś mnie! — wybuchłam i wymierzyłam mu z pięści siarczysty policzek" - z pięści nie da się kogoś spoliczkować, a raczej wymierzyć sierpowego
      "Zdałam sobie sprawę, że wypłakiwałam się w ramkę Nathana i momentalnie znieruchomiałam" - raczej w "ramię"
      Cały czas nadużywasz słów "Nathan", "Nathaniel" i "wampir", zamiast użyć "chłopak", "brunet", "zielonooki" (sry, nie pamiętam koloru jego oczu, więc to tylko przykład).

      Pozdrawiam cieplutko,
      Lex May

      Usuń