niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 9

      Obudziły mnie ciepłe promienie słońca padające na moją twarz. Było to bardzo miłe uczucie. Otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam, bo promienie słoneczne mnie oślepiły. Oczy mi załzawiły, co nie było fajnym uczuciem. Chciałam podnieść dłoń, żeby je otrzeć, ale zorientowałam się, że nie mam na to siły. Zastanawiałam się właśnie, dlaczego? Rozglądnęłam się dookoła i z uśmiechem stwierdziłam, że wichura przeszła. Wiatr przestał wiać, wiatr przestał wiać... Zaczęłam chichotać jak nie zrównoważona psychicznie wariatka. Dokonałam niemożliwego. Do oczu napłynęły mi łzy szczęścia. Zamknęłam powieki i zaczęłam się bezgłośnie śmiać do nieba. Musiało to wyglądać bardzo dziwnie, ale byłam taka szczęśliwa, że mnie to w ogóle nie obchodziło.
      Tą miłą chwilę przerwał warkot silnika. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam, że tatowy samochód wyjeżdża na ulicę. Tata musiał jechać do pracy. Z ulicy był dobry widok na mój balkon, dlatego niezdarnie skuliłam i przytuliłam się do ściany, żeby nikt mnie nie zobaczył. Zauważyłam, że cała podłoga jest we krwi. Tak samo było z moim ubraniem. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale teraz... Przełknęłam ślinę. Moja twarz musiała wyglądać równie okropnie. Przygryzłam dolną wargę i poczułam dziwny smak... To ta zaschnięta krew. Jest ohydna! Zemdliło mnie. Zakryłam dłonią usta, bo zbierało mi się na wymioty. Dlaczego to tak na mnie działa?! Dlaczego musiałam przygryźć tą wargę?! Zamknęłam mocno oczy. Minęła chwila i mi przeszło...
      Otworzyłam oczy. Z ust zabrałam dłoń i łapczywie nabrałam powietrza. Teraz było mi tego potrzeba. Oddychałam ciężko przez jakiś czas. W końcu wstałam, a raczej próbowałam wstać, bo chciałam dostać się do swojego pokoju, ale nie miałam na to siły. Byłam wykończona. Nie uśmiechało mi się siedzenie tutaj cały dzień. Szczególnie, że dookoła znajdowała się krew. Gdzie bym nie spojrzała, tam ona była. Coś okropnego... Musiałam jakoś dostać się do swojego pokoju! Zaczęłam gorączkowo myśleć, jak mogłabym to zrobić. Przecież nie jestem w stanie ustać na nogach... Siedziałam i myślałam, aż w końcu  do głowy wpadł mi pomysł, który postanowiłam wcielić w życie. Przecież mogę dojść do pomieszczenia na czworaka. Jak te małe dzieci, które jeszcze raczkują.
      Otworzyłam drzwi i już po chwili czołgałam się po ziemi. Nie było można tego nazwać raczkowaniem, bo to tego nie przypominało. Cóż... Bynajmniej mogłam przemieścić się do swojego "królestwa". Czołgałam się po podłodze. Chciałam doczołgać się do upragnionego celu, którym jest łóżko, ale utrudniał mi w tym dywan. Czy mnie zawsze muszą spotykać jakieś trudności? Chyba tak. Jeśli mam to po swoim nieznanym mi jak dotąd tatusiu, to się załamię jeszcze bardziej. Po długiej chwili znalazłam się przy miękkim łóżku. Z trudem na nie weszłam. Byłam wycieńczona! Nie przeszkadzało mi to, że mam całe ubranie we krwi. Liczyło się to, że byłam już na miejscu.  Położyłam głowę na poduszkę i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
 ***
      Tak jak przedtem obudziło mnie słońce. Nie miałam zasłoniętych żaluzji i przez to było za jasno. Otworzyłam zaspane oczy, po czym je przetarłam rękoma. Miałam już dużo więcej sił, niż przedtem. Uśmiechnęłam się szeroko z tego powodu. Przeciągnęłam się leniwie. Musiałam rozprostować kości. Za długo leżałam. Sięgnęłam po komórkę, która leżała obok mnie. Była godzina jedenasta trzydzieści. O nie! Za półtorej godziny miała przyjechać po mnie Alex, a ja muszę jeszcze porozmawiać z mamą i posprzątać na balkonie! Jak rodzice zobaczą, co się stało, to zejdą przeze mnie na zawał! Postawiłam telefon na szafce nocnej, a sama wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Od razu tego pożałowałam. Zatoczyłam się jak pijana i gdybym nie złapała się szafki nocnej, to boję się pomyśleć, jak to wszystko mogłoby się skończyć. Odetchnęłam z ulgą, kiedy nie runęłam na podłogę i z ulgą stwierdziłam, że nic mi się nie stało. Przez to wszystko ręce mi się trzęsły. Zanim doszłam do siebie, musiała minąć długa chwila.
      W pewnym momencie usłyszałam jadący samochód. Podeszłam wolno do okna. Nie miałam zamiaru się spieszyć, bo bałam się, że znowu się zatoczę. Oparłam ręce o parapet i mrużąc oczy spojrzałam przez okno na drogę. Przed oczami śmignął mi samochód, w którym jechała mama. Pewnie na zakupy. Skrzywiłam się na jej widok. Nie chciałam na nią patrzeć. Wiem, że nie powinnam zachowywać się tak w stosunku, co do matki, ale nie potrafiłam inaczej. Nie po tym, co zrobiła. Odwróciłam się tyłem do okna. Skoro mama pojechała, to ja w spokoju mogę sobie posprzątać na tym balkonie. Nie będę musiała się kryć. Teraz będzie o wiele łatwej. Nie trzeba będzie się tłumaczyć, co robię.
      Podeszłam do krzesła, które stało przy biurku. Sięgnęłam po torebkę i wyciągnęłam kosmetyczkę, a z niej lusterko. Lękliwie spojrzałam na swoje odbicie. Bałam się, co mogę tam zobaczyć. Wystraszyłam się, kiedy ujrzałam swoje odbicie. Wyglądałam koszmarnie. Jak z jakiegoś horroru! Na mojej twarzy widoczne były ślady zaschniętej krwi, która pozostawiła po sobie ślady ciągnące się od nosa, po brodę i aż po samą szyję. Wiedziałam, że dalej ciecz spływała na moje ubranie. Nie musiałam się o tym przekonywać, bo widziałam to, jak pierwszy raz dzisiaj rano się obudziłam. Z przerażeniem zabrałam lusterko z pola widzenia. Z wyglądu przypominałam nowonarodzonego wampira, który właśnie wrócił z polowania. Nie raz widziałam w filmach, jak niedoświadczone krwiopijcy wracały z niego. Wyglądałam tak jak one i przez to wzdrygnęłam się na ten widok. Szczerze to nie mam zielonego pojęcia, dlaczego akurat z tym mi się to skojarzyło.
      Po traumatycznym widoku postanowiłam, że czas posprzątać na balkonie. Poszłam do łazienki i tam wzięłam wiadro do sprzątania i napuściłam do niego wodę. Następnie z kosza na brudne ciuchy wzięłam bluzkę, którą dostałam od ciotki Margaret. Nie płakałabym gdy się nie doprała. Szczerze, to bardzo bym się z tego cieszyła. Z rzeczami poszłam na balkon i zabrałam się za sprzątanie. Szorowałam grunt z zaschniętej krwi, ale sama woda nic nie mogła zdziałać. Musiałam wrócić do łazienki po silne detergenty. Gdy już je wzięłam to z powrotem poszłam na balkon i powróciłam do swojej roboty. Zapach, który czułam przy czyszczeniu był nie do wytrzymania. Nie w jednym momencie zbierało mi się na wymioty z powodu zapachu i tego widoku. Czułam się tak, jakbym była seryjnym zabójcą, który właśnie kryje dowody zbrodni. Robiło mi się słabo na takie stwierdzenie. Chciałam skończyć robotę, zanim wróci mama, dlatego się spieszyłam. Już po około pół godziny skończyłam z wyczekującym efektem. Wstałam z klęczek i poszłam do łazienki. Tam wylałam wodę zmieszaną z krwią do toalety. Spuściłam wodę i porządnie wyczyściłam sedes, po czym wiaderko.  Chciałam do tego wżyć bluzkę, która służyła mi jako ścierka, ale uznałam, że się nie dopierze. Ba! Nie było na to nawet najmniejszych szans! Musiałam się jej tylko jakoś pozbyć... Wyrzucić jej nie mogłam, bo gdyby rodzice ją znaleźli, to zaczęłyby się pytania, których nie mogłabym uniknąć. Jaki człowiek nie dociekałby, gdyby znalazł bluzkę całą we krwi? Jeszcze by mnie zaczęli podejrzewać o jakieś zabójstwo! Przygryzłam dolną wargę, ale po chwili zaczęłam wypluwać ślinę do zlewu, bo zapomniałam, że się jeszcze nie umyłam. Przeszły mnie ciarki.
      Ściągnęłam brudną piżamę i rzuciłam ją na podłogę wyłożoną niebieskimi kafelkami. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurek. Ciepła woda spłynęła na moje ciało. Sięgnęłam po swój żel pod prysznic o zapachu truskawkowym i porządnie się nim namydliłam. Trudno było domyć tą krew, ale przecież nie mogłam do umycia się użyć detergentów. Musiałam poradzić sobie samym żelem. Cóż... Jakoś się udało. Zakręciłam kurek i woda przestała lecieć. Sięgnęłam po biały ręcznik i się szczelnie w niego owinęłam. Taka poszłam do swojego pokoju i w szafie zaczęłam szukać jakiś ciuchów. Wybór padł na krótkie dżinsowe spodenki i miętową koszulkę. Wzięłam bieliznę i z ciuchami poszłam do łazienki. Tam się ubrałam. Wzięłam do rąk zakrwawianą bluzkę od ciotki Margaret (mimo, że bluzka była czerwona, to i tak było na niej widać plamy rubinowej cieczy), oraz piżamę i poszłam z ubraniami na balkon. Miałam zamiar zrobić rzecz, która była trochę ryzykowna, ale nie miałam innego wyjścia.
      Zatrzymałam się na miejscu i wzięłam głęboki wdech. Wyciągnęłam przed siebie ręce i zamknęłam oczy. Skupiłam się na tym, co chciałam, żeby się stało. Wiem, że nie powinnam była eksperymentować z ogniem, ale prędzej, czy później i tak musiałabym to zrobić. Poczułam, jak miłe ciepło oplata moje dłonie. Nie bolało mnie. Wręcz przeciwnie. Było to przyjemne uczucie. Chyba mi się udało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że ubrania się zapaliły. Spodziewałam się takiego widoku, ale i tak on mnie wystraszył. Przez to ogień zrobił się większy. Serce zaczęło mi szybkiej i mocniej bić. Nie chciałam, żeby ogień wymknął mi się spod kontroli. Starałam się uspokoić. Pomagała mi w tym myśl, że ogień, który ja wytwarzam nie robi mi krzywdy. Co najwyżej komuś, ale nie mi. Ogień momentalne zmalał. Uśmiechnęłam się szeroko. Patrzyłam, jak ciuchy, które trzymałam w dłoniach powoli się spalają. Najpierw robiły się czarne, przez co po chwili w tych miejscach pojawiały się dziury, aż w końcu pozostawał sam popiół. Misja została ukończona! Tak to chyba można było nazwać. Pozostałości po ubraniach wyrzuciłam na podwórko. W trawie nie było tak bardzo tego widać i to wielki plus. Wróciłam do pokoju i ze zmartwieniem stwierdziłam, że na pierzynie znajduje się krew. No nie... Ściągnęłam pościel z niej. Na szczęście tylko ona była brudna. Wyszłam z nią na balkon i zrobiłam to samo, co z ciuchami, które już spaliłam. Na szczęście nie stwarzało mi to żadnych problemów. Zdziwiłam się, ale nie chciałam wiedzieć, dlaczego tak jest. Cieszyłam się, że wszystko jest ok.
      Usłyszałam jadący samochód. To mama wróciła. W końcu! Muszę z nią porozmawiać. Wyszłam z balkonu. Nawet nie raczyłam zamykać drzwi. Przebiegłam przez pokój, po drodze biorąc nieszczęsne zdjęcie, które zaraz schowałam do kieszeni i niczym torpeda przebyłam schody. Po drodze o mało, co nie zaliczyłam gleby, bo potknęłam się o buty, które nie wiadomo jakim cudem znalazły się przed schodami. Stanęłam przed drzwiami i otworzyłam je w tym samym momencie, kiedy chciała to zrobić mama. Kobieta była przerażona moim widokiem. Widocznie zauważyła brak zdjęcia.
    -Musimy porozmawiać- powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
      Mama przełknęła głośno ślinę, po czym potaknęła głową. Wzięłam od niej jedną torbę z zakupami, bo ona ledwo, co to wszystko trzymała w rękach. Poszłyśmy razem do kuchni i tam postawiłyśmy zakupy na stół. Oparłam się o jego blat i popatrzyłam wyczekująco na matkę. Ta skruszona spuściła głowę. Byłam pewna, że zastanawiała się właśnie, czy ma zostać, czy uciec. Domyślałam się, że chciała wcielić z życie opcję drugą, ponieważ niepewnie zerkała w stronę wyjścia. Nawet gdyby uciekła, to i tak rozmowa by jej nie ominęła. Prędzej, czy później i tak musiałabym rozpocząć tą rozmowę. Ja jestem pamiętliwa szczególnie, jeśli chodzi o takie rzeczy.
      Patrzyłam na kobietę, która nie miała zamiaru się odzywać. Czekałam cierpliwie, bo wiedziałam, że w końcu coś powie. Spuściłam wzrok na swoje dłonie i zaczęłam się nimi bawić. Musiałam jakoś zabić czas. W pewnym momencie moją uwagę przykuła bransoletka, którą dostałam wczoraj od rodziców. W pierwszej chwili chciałam ją zerwać, ale po pierwsze było mi jej żal, a po drugie była również od taty. Podniosłam wzrok na mamę. Ta wciąż patrzyła w podłogę. Zaczynałam się niecierpliwić. Przecież ja muszę dowiedzieć się, dlaczego ona to zrobiła?! Dlaczego mi tego nie powiedziała?! Co z tego, że mogła się bać! Przecież mogło to coś zmienić...
      Wyciągnęłam z kieszeni zdjęcie i pokazałam je mamie. Kobieta niechętnie na nie spojrzała. Jej oczy się zaszkliły.
      -To jest zdjęcie, jak widzisz...- zaczęłam powoli. Głos mi drżał.- Jesteś na nim ty z jakimś facetem. Możesz mi to wyjaśnić?
      Mama zaczęła głośno płakać. Zakryła twarz dłońmi. Wiedziałam, że żałuje i okropnie się z tym wszystkim czuje, ale mi też jest źle i to bardzo. Czuję się o stokroć gorzej od niej. W końcu to ja jestem osobą, którą ona zraniła. Patrząc na nią zrobiło mi się jej żal, ale to uczucie szybko zstąpiła złość, bo przypomniało mi się, dlaczego teraz szlocha.
      -To jest twoja odpowiedź?- zapytałam głosem przepełnionym bólem.
      Mama odpowiedziała mi jeszcze głośniejszym płaczem. Postanowiłam poczekać, aż się trochę uspokoi, choć doskonale wiedziałam, że szybko do tego nie dojdzie. Obserwowałam, jak próbuje coś powiedzieć, ale nie może. Łzy jej na to nie pozwalały. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami, które zawsze były przepełnione troską i radością, a tym razem bólem i wstydem. Jej twarz wyrażała lęk. Musiała bardzo się bać, że musi powiedzieć prawdę. Nie mogłam znieść tego widoku, dlatego odwróciłam wzrok. Do oczu cisnęły mi się łzy.
      -Mamo... Ten facet... Ja... Ja jestem do niego podobna. Czy on... Jest moim ojcem?- wychrypiałam. Musiałam odkaszlnąć, bo w gardle poczułam wielką gulę.
      -Tak- powiedziała przez łzy.- Uwierz mi tylko, że ja nie chciałam! On mnie uwiódł, a ja się dałam! Ja naprawę żałuję, uwierz...
      Spodziewałam się takiej odpowiedzi. Ba! To było pewne, że tak powie. Mimo to jej słowa podziałały na mnie jak sztylet, który wbił mi się w samo serce. Po raz kolejny moje biedne serduszko rozpadło się na milion malutkich kawałeczków nie do sklejenia. Jakiej ja w ogóle spodziewałam się po sobie reakcji? Przecież sama chciałam usłyszeć to z jej ust. Sama chciałam! Nikt na mnie tego nie wymuszał...
      Po moich policzkach zaczęły ciec łzy wielkości grochu. Nie umiałam już dłużej ich powstrzymać. Prędzej, czy później i tak wydostałyby się na zewnątrz.
      -Możesz mi powiedzieć, dlaczego to zrobiłaś?- spytałam. Nie byłam pewna, czy w ogóle mnie zrozumiała, bo mój głos był strasznie niewyraźny.
      -Z twoim tatą... Nie układało nam się...- zaczęła powoli.
      -I to był powód?!- wybuchłam. Nie mogłam się powstrzymać.
      -Ciągle się mijaliśmy- kontynuowała nie zważając na moje zachowanie. Pewnie uznała je za normalne w takiej sytuacji.- Jak on szedł do pracy, to ja wracałam do domu, a jak ja szłam do pracy, to on wracał. Tak było w kółko. Nie dziw się, że oddalaliśmy się od siebie-mówiła, bacznie mnie obserwując. Na chwilę przestała mówić, by otrzeć łzy, spływające jej po policzkach. Już po chwili kontynuowała.- Pewnego dnia poznałam Michaela. Twojego prawdziwego ojca... Był taki... Przystojny. Bardzo. Jeszcze nigdy nie widziałam takiego mężczyzny... Wytwarzał wokół siebie aurę, której nie było można się oprzeć... Na początku była to zwykła znajomość. Dopiero później przerodziło się to w coś więcej. Zakochałam się w nim- przestała na chwilę mówić, by zaśmiać się gorzko.- Jak się okazało, on odwzajemniał moje uczucia. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że są to tylko puste słowa, które nic nie znaczą, że tak naprawdę nic do mnie nie czuje...
      Twarz mamy momentalnie posmutniała. W jej oczach zobaczyłam tyle cierpienia, a zarazem wstydu i nienawiści. Ścisnęło mi się żołądku. Już sama nie wiedziałam,co mam o tym wszystkim sądzić.
      -Pewnego dnia umówiliśmy się i wtedy...
      -Przespałaś się z nim!- krzyknęłam. Tak bardzo chciałam, żeby zaprzeczyła. Widziałam, że nie stanie się tak, jak chciałam.
      -Tak- potwierdziła i uśmiechnęła się smutno.- Wtedy zaszłam z nim w ciążę. Powiedziałam mu o tym, ale on tylko mnie wyśmiał. Następnego dnia nie było go w kraju. Wyjechał i mnie zostawił. Tchórz jeden. I pomyśleć, że nie widziałam świata poza nim.- Oczy mamy ponownie napełniły się łzami, które po chwili ujrzały światło dzienne.- Nie miałam innego wyjścia i powiedziałam Johnowi, że to z nim jestem w ciąży. Bardzo się ucieszył. Zaczęłam wierzyć, że wszystko wróci do normy. Tak też się stało, bo John był cały w skowronkach, kiedy urodziłaś mu się ty- uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie.
      -Tak, ale nie widział, że to dziecko nie jest jego!-  krzyknęłam z żałością.
      Uśmiech z twarzy mamy znikł tak szybko, jak się pojawił. Teraz wykrzywiła usta w grymasie bólu. Nie zrobiło to mnie żadnego wrażenia. Nie chciałam jej znać.
      -Nie mów tak...- powiedziała cicho. Do jej oczu napływały łzy.
      -A jak mam mówić?! Mam kłamać?! Oszukiwać go tak, jak ty?! No proszę cię!- wykrzyczałam z niedowierzaniem.
      -Nie mów mu nic, proszę...
      -Czy ty siebie słyszysz?- spytałam powoli. Byłam pewna, że się przesłyszałam.
      Jak ona może tak mówić? Nie dość, że przez tyle lat oszukiwała mnie i tatę to jeszcze będzie mnie nakłaniać, żebym okłamywała ojca? Co za tupet! Ona nie wie, co mówi? Nie mogę w to uwierzyć! Przecież... Przecież na ślubie ludzie zawsze przysięgają sobie miłość, że nie opuszczą cię aż do śmierci, a przede wszystkim wszystkim, ślubują sobie wierność! Mama właśnie nie jest wierna, co do taty i najwidoczniej nie ma takiego zamiaru! Okłamała go i mnie! Jakim trzeba być człowiekiem? Z drugiej strony... Tata jest moim tatą. Co z tego, że nie biologicznym? Geny nie mają nic do tego! To tata mnie wychował, uczył mówić i stawiać pierwsze kroki. To chyba jest najważniejsze w byciu ojcem, prawda? Nie chciałabym mieć innego taty, a szczególnie nie chciałabym go zranić. Jest teraz taki szczęśliwy. Nie chcę tego niszczeć. Nie chcę, żeby cierpiał tak, jak ja teraz. Owszem. Źle będę się czuła z tym, że go okłamuję, ale co zrobić? Życie jest pełne kłamstw...
      -Dobrze...- powiedziałam cicho.- Nic mu nie powiem.
      Na twarzy mamy zagościł szeroki uśmiech. Podeszła,do mnie, by mnie przytulić, ale ja się odsunęłam. Nie chciałam. Nie po tym, co zrobiła. Nie chciałam jej widzieć na oczy. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam się tak zachowywać, ale inaczej nie mogę. Nie potrafię. Odwróciłam się na pięcie. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, ale w pewnym momencie do głowy przyszło mi pewne pytanie...
      -Mamo... Skąd to zdjęcie wzięło się w naszych pamiątkach rodzinnych?- spytałam ze łzami w oczach.
      Kobieta popatrzyła na mnie tak jakoś dziwnie. Przez chwilę panowała między nami głucha cisza, która była zdecydowanie za głucha. Na twarzy mamy odbiło się uczucie wstydu, a w jej oczach doczytałam się zagubienia. One błądziły gdzieś, ale nie wiadomo gdzie. Zaniepokoiło mnie to. Czyżby ona sama tego nie wiedziała?
      -Ja... Ja nie wiem...- wyjąkała na potwierdzenie moich słów.
      Że co?! Ona nie wie jak to zdjęcie się tam znalazło?! Przecież to jest niemożliwe! Co ona w ogóle mówi?! Wciska mi jakiś tani kit, w który ja mam uwierzyć?! Nie...
      -Robisz mnie w konia- powiedziałam z niedowierzaniem.
      -Nie... Ja naprawdę nie wiem, jak to się tam znalazło- podniosła na mnie swoje niebieskie oczy.- Ja nie miałam takiego zdjęcia.
      Ja nie miałam takiego zdjęcia, ja nie miałam takiego zdjęcia... Te słowa ciągle odbijały mi się jak echo w głowie. Przecież to nie może być prawda. Ja się przesłyszałam. Ja coś źle zrozumiałam! Przecież to jest nierealne! Niemożliwe! To musi być jej zdjęcie! Może sobie po prostu nie przypomina? Tak... Chyba tak...
      -To nie jest moje zdjęcie- odezwała się ponownie, gdy zobaczyła wymalowany szok na mojej twarzy i otwartą buzię.
      "Ona mnie okłamuje", przemknęło mi przez myśl. Przecież to nie kleiło się w logiczną całość! Skoro to nie jej zdjęcie, to kogo?! Księcia z bajki?! Może taty, który o niczym nie ma zielonego pojęcia?! Może to on wynajął jakiegoś prywatnego detektywa, który jakimś cudem i nie wiadomo od kogo, zdobył zdjęcie i dał je tacie, a on załamany je podrzucił do pamiątek rodzinnych, bo chciał, żebym ja też je znalazła i odkryła prawdę?! Czy jej na mózg siadło? Co w nią wstąpiło?! Czy ona wie, co mówi?
      Patrzyłam na matkę, jak na jakąś idiotkę. W tym momencie za nią ją miałam. Nie dowierzałam temu, co usłyszałam. Obstawiałam wciąż przy swojej opcji, ale ta mina mamy... Przez nią zaczynałam mieć wątpliwości. Coraz bardziej jej wierzyłam. Te oczy, w których kryła się powaga i szczerość. Twarz, która nie pokazywała nawet cienia podstępu... Nie. Ten świat schodzi na psy.
      Szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju, nie oglądając się za siebie. W połowie drogi już biegłam. Nie wiem, dlatego. Może tak bardzo spieszyło mi się do samotności? Żeby to wszystko sobie na spokojnie przemyśleć? Nie można było tego wykluczyć.
     Weszłam do swojego "królestwa" i ciężko opadłam na łózko. Zaczęłam cicho łkać. Nie mogłam się już powstrzymać. To, co usłyszałam, to było już za wiele. Trudno było mi to wszystko przyjąć do wiadomości. Dowiedzieć się, że twój tata nie jest twoim ojcem to najgorsza rzecz, jaka może spotkać dziecko. Może istnieją na świecie jeszcze gorsze rzeczy, ale ta jest właśnie jedną z nich. To coś okropnego. Do tego jeszcze to zdjęcie nie jest mamy... Czułam się podle z tym wszystkim. Byłam jak ta roślina, z której uszło całe życie. W moim sercu był żal, smutek i żałość. Tych uczuć jeszcze nigdy tak bardzo nie doznałam. Chyba, że gdy dowidziałam się, że Theo zaginął, ale to, to co innego. Teraz czułam nieopisany ból. Nie był to jednak ból fizyczny, ale psychiczny, który był nie do zniesienia. Odwróciłam się na plecy i wlepiłam wzrok w sufit. Łzy spływały mi po policzkach strumieniami. Ocierałam je wierzchem dłoni, ale dałam sobie z tym spokój, gdy uznałam, że nie ma to najmniejszego sensu. Już po chwili poduszka, na której miałam głowę, była cała mokra. Szczerze, to nie obchodziło mnie to. Byłam tak bardzo załamana...
      W pewnym momencie poczułam, że coś jest nie tak. Wokół mnie było wilgotno, co i tak było za łagodnym określeniem. Dotknęłam pierzyny, na której leżałam. Poczułam zimną wodę. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Ze mnie żywcem lała się bladoniebieska ciecz! Zerknęłam na lożę. Na nim również znajdowała się woda. Załkałam. Teraz wszystko działało na mnie tak, że chciało mi się płakać. Po prostu drażniło mnie to. "Dziewczyno! Ogarnij się! Nie jesteś jakimś dzieckiem, które na każdym kroku beczy!", skarciłam siebie w myślach. Czy naprawdę za każdym razem, nie ważne, czy będę szczęśliwa, czy smutna, mój dar będzie mi płatał takie figle? No proszę! Otarłam łzy. Uwzięłam z łóżka pierzynę i wyszłam z nią na balkon. Tam wylałam niej wodę na podwórko, a ją samą powiesiłam na poręczy. Świeciło słońce, więc szybko wyschnie. Wróciłam do pokoju i tam poszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej rozkloszowaną lilaróż spódnicę, która sięgała mi do kolan,  białą koszulę bez rękawów, zapinaną na guziki i bieliznę. Ubrania rzuciłam na krzesło, a sama wzięłam niebieski ręcznik, który wczoraj zostawiłam w pokoju i po ściągnięciu mokrych ciuchów wytarłam się w niego. Następnie wzięłam suche ubrania i się w nie ubrałam, chowając koszulę w spódnice, a mokre powiesiłam na kaloryfer.
      W tym właśnie momencie usłyszałam zatrzymujący się samochód. Wciąż popłakując podeszłam do okna i zobaczyłam, że przyjechała Alex. No tak... Miałyśmy dzisiaj jechać na te zakupy. Wzięłam torbę, która leżała na fotelu. Rozejrzałam się po pokoju by sprawdzić, czy wszystko wzięłam. Nie miałam komórki. Szybko dostrzegłam ją na szafce nocnej. Wzięłam ją do ręki i schowałam do torby. Wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi i zeszłam po schodach na sam dół. Zdziwiłam się, bo dotarcie mi do celu zajęło mi nie lada moment. Podniosłam ze zdziwienia brwi. Przecież się ociągałam... Stanęłam przy drzwiach i otworzyłam je dokładnie wtedy, kiedy moja przyjaciółka chciała zadzwonić. Była zszokowana moim widokiem. Miałam wciąż czerwone oczy od płaczu? Kurczę...
      -Hej- przywitałam się siląc na wesoły ton głosu.
      -Cześć - powiedziała dziewczyna ostrożnie.
      Nic już więcej nie mówiąc przeszłam przez próg drzwi. Odwróciłam się i już miałam zamknąć wejście, kiedy natknęłam się na wzrok mamy, czego tak bardzo chciałam uniknąć. Jej niebieskie oczy wyrażały tyle bólu i cierpienia. Przygryzłam dolną wargę. Nie czułam się wcale lepiej od niej, ale patrząc na tą jej kruchą sylwetkę miałam ważenie, że widzę ją po raz ostatni. Nie wiem, dlaczego. Tak bardzo chciałam do niej podbiec i ją przytulić, jak to zawsze robiłam na pożegnanie, ale kończyny odmówiły mi posłuszeństwa. Byłam tylko w stanie stać i patrzeć na mamę smutnym wzrokiem. Do oczu zaczęły mi się cisnąć łzy. Już po chwili po policzku spłynęła mi wielka kropla, wielkości grochu. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do rodzicielki, po czym ją przytuliłam. Mama odwzajemniła uścisk, ale w zdwojonej siłą.
      -Kocham cię- powiedziała czule.
      -Ja ciebie też- odparłam zachrypniętym głosem.
      -Wybaczysz mi?
      Odsunęłam się od niej i popatrzyłam na nią. Jej zaszklone oczy były takie smutne, a za razem szczęśliwe. Doczytałam się w nich szczerości, ale mimo to nie potrafiłam. Nie umiałam zapomnieć. Nie tego...
      -Nie... Nie teraz. Muszę to sobie wszystko przemyśleć. Przepraszam- powiedziałam smutno i uśmiechem się niepewnie.
      -Rozumiem- odparła kobieta odwzajemniając gest.- Bynajmniej nie oddaliłaś się ode mnie.
      Potaknęłam głową. Tak. Nie oddaliłam się, ale to dlatego, że nie potrafiłam. Przecież osoba stojąca na przeciwko mnie jest moją matką. Zraniła mnie bardzo, ale powinno się wybaczać nawet najgorsze rzeczy.
      -Alex czeka...- powiedziałam patrząc za siebie.
      -Tak, tak. Idź- uśmiechnęła się ciepło.- W przyszły weekend nie przyjedziesz, prawda?
      -Nie...
      -Miłego pobytu w górach.
      -Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem.
      -Uważaj na siebie- mówiła z troską w głosie.
      -Mamo... Nie mam pięciu lat- odparłam przewracając oczami.
      -Wiem, wiem, ale dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką.
      Po jej policzku spłynęła łza. Przewróciłam oczami i przytuliłam ją. Pożegnałam się i wyszłam z domu machając jej jeszcze na pożegnanie. Na dworze zastałam zniecierpliwioną przyjaciółkę. Cóż... Rozmowa z mamą się przeciągnęła i miała prawo być zdenerwowana. Popatrzyłam na nią przepraszająco i uśmiechnęłam się niewinnie.
      -Już jestem. Wiesz, jaka jest moja mama- próbowałam się wytłumaczyć.
      -Tak, tak. Wiem- powiedziała beznamiętnie.
      -To jedziemy?
      -Jasne!- Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Wiedziałam, że od razu poprawi jej się humor.
      Z przyjaciółką przeszłam przez całe podwórko, po czym wsiadłyśmy do srebrnego mercedesa. Zapięłyśmy pasy i już po chwili byliśmy w drodze do największego centrum handlowego w Nowym Yorku. Z Alex w każdej wolnej chwili tam jeżdżę. Galeria znajduje się niedaleko internatu, w którym mieszkam. To jest jeden z plusów. Można tam kupić  dosłownie wszystko! Dlatego też tam najczęściej chodzę. Niektórzy mówią, że z Alex jesteśmy zakupoholiczkami, choć to tak naprawę nie jest prawda. Po prostu lubimy spędzać wolny czas na zakupach. W przypadku wybuchu wojny, to bez zakupów bym przeżyła. A co to dla mnie!
      Oparłam głowę o szybę i patrzyłam, co dzieje się za nią. Budynki jednorodzinne powoli znikały mi z oczu.  Zaczęły się pojawiać bloki, a już po chwili większe budynki. Stawał się już to prawdziwy Nowy York. Centrum. Ludzie jak zwykle byli zabiegani. Zawsze wydawało mi się, że to dlatego, że uciekają przed przyszłością i przeszłością, że wolą żyć teraźniejszością. Tak jak ja. Boję się... Obawiam się tego, że kiedyś coś się stanie i nie będzie już odwrotu. Nie wiem, co to mogłoby być i dlatego boję się jeszcze bardziej...
      -Tutaj nie wolno parkować, drobie panie- usłyszałam męski głos. Skądś go kojarzyłam...
      -Ale ja zawsze tutaj parkowałam i...- Alex umilkła, bo mężczyzna wskazał na znak pokazujący, zakaz parkowania. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana. Co się będzie kłócić, skoro i tak nie wygra? Ma dowód przeciwko sobie.
      Widziałam jedynie dłoń faceta, dlatego musiałam odwrócić głowę bardziej w bok. Zobaczyłam policjanta, a na to wskazywał granatowy mundur i czapka policyjna. Czego mogłam się spodziewać, jak nie jego? Kto inny zwróciłyby nam uwagę? Facet miał na sobie okulary, ale mimo to dało się zobaczyć poważy wyraz twarzy. Gdy ujrzał mnie, od razu uśmiechnął się szeroko, co mnie zdziwiło.
      -Andie!- powiedział wesoło.
      Zamarłam, a serce zaczęło mi szybko bić. Skąd on mnie znał?! Przecież nigdy nie byłam karana za łamanie prawa, ani nic z tych rzeczy! W szczególności nie zadawałam się z policjantami! O co chodzi? Patrzyłam na faceta szeroko otwartymi oczami. Moja towarzyszka też zerkała to na niego, to na mnie. Policjant w pewnym momencie zaśmiał się głośno i ściągnął okulary. Mojej przyjaciółce zaparło dech w piersiach, ale ja nie zwróciłam na to uwagi, bo moim oczom ukazała się znajoma twarz.
      -Wujek!- powiedziałam lekko zawstydzona i zrobiłam się czerwona jak burak.- Nie poznałam cię.
      -Cóż... Zdarza się- zaśmiał się wesoło. -Dawno cię nie widziałem. Wyrosłaś.
      -Tak...- bąknęłam.
      Racja. Z wujkiem widuję się bardzo rzadko. Co z tego, że mieszka niedaleko internatu, w którym ja mieszkam, jak on prawie całe dnie spędza w pracy? Nie dziwię mu się, że nie ma go wcale w domu i woli spędzać czas na komendzie. Tam bynajmniej nie jest samotny. Gdybym ja mieszkała sama w domu, to zanudziłabym się na śmierć. Owszem, nie jestem tak bardzo towarzyska, jak Alex, ale nie jestem też typem samotnika.
      -Jak u rodziców?- spytał z zaciekawieniem.
      -Wszystko dobrze- powiedziałam. Nie chciałam się rozgadywać szczególnie, że nie byłam w nastroju do tego. Jak tylko przypominała mi się rozmowa z mamą, to czułam bolesne ukłucie w sercu.
      -Muszę kiedyś do was wpaść i oderwać się od pracy.
      -Nie mogę się doczekać- powiedziałam radośnie.
      Jak byłam mała, to z wujkiem spędzałam prawie każdą wolną chwilę. Bardzo lubiłam się z nim bawić. Często chodziliśmy na plac zabaw, kiedy mama miała depresję, a tata był w pracy. To najlepszy wujek, jakiego można sobie wyobrazić. Szczerze, to on nauczył mnie jak się bronić, kiedy ktoś mnie napadnie. No, ale w końcu jest policjantem i boi się, że coś może mi się stać...
      -Dobra. Zmykajcie, bo będę musiał wlepić wam mandat- powiedział i uśmiechnął się, na co Alex ponownie zaparło dech w piersiach.
      Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że dziwnie się zachowuje. Wujek poszedł, a moja przyjaciółka zaparkowała w innym miejscu. Chciałam zapytać się jej o to jej zachowanie, ale ona mnie wyprzedziła.
      -Jaki on jest przystojny!- pisnęła tak głośno, że w uszach mi zadzwoniło.
      -Czy masz na myśli...- chciałam się upewnić, czy chodzi jej o tą samą osobę, co mi.
      -Tak!
      Zdębiałam, choć tak naprawdę, to spodziewałam się takiej odpowiedzi. Owszem. Mój wujek jest bardzo przystojny, ale... Jest za stary dla mojej przyjaciółki! Ach! Ten bzik Alex na punkcie przystojnych osób płci męskiej.
      -Alex... Nie chcę cię martwić, ale mój wujek jest dla ciebie za stary- powiedziałam wolno i dobitnie. Chciałam, żeby to sobie uzmysłowiła.
      -Tak? A ile ma lat?- spytała z zaciekawieniem.
      -Trzydzieści osiem...
      -Żartujesz!- krzyknęła nie wierząc mi.- Robisz mnie w konia! Prawda? Powiedz, że kłamiesz!
      -Niestety nie- odparłam udając współczucie.
      -Hmm... A jak ma na imię?
      -Sam.
      -A ma żonę? Szkoda, żeby się zmarnował- nie dawała spokoju z pytaniami.
     Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Czy ona... Czy ona zamierza starować do mojego wujka?! O nie! Nie chcę mieć jej w rodzinie! Oczywiście kocham ją jak siostrę, ale gdyby znalazła się w moje rodzinie... Stałaby się moją ciotką! Zaraz... Co ja gadam? Przecież ona jest z Theo! Poza tym, mój wujek nie jest taki, żeby się dać uwieść jakiejś pustej nastolatce! Tak w ogóle, to jego serce już dawno zostało skradzione przez moją ciocię, która już niestety nie żyje. Potrącił ją jakiś pijany nastolatek i ciocia zmarła na miejscu. Wujek z rozpaczy wsadził chłopaka do więzienia, ale to i tak nic nie dało. Był kompletnie załamany i dlatego spędzał dużo czasu w pracy, tak jak teraz. Wciąż nie może się z tym pogodzić. Tragedia wydarzyła się czternaście lat temu. Trudno jest uwierzyć, że wujek do tej pory nikogo sobie nie znalazł. Przecież gdy umarła ciocia, miał zaledwie dwadzieścia cztery lata. No, ale trudno jest się pogodzić ze stratą osoby, którą kochało i wciąż kocha się nad życie. Wujek opowiadał mi o tym wszystkim kilka lat temu. Współczuję mu z całego serca, ale wiem, jak się czuje. Ja straciłam Theo, ale mój brat może gdzieś jeszcze jest na tym świecie?
      -Nie. Nie ma żony, ale ty już chodzisz z Theo, nie zapominaj!- przypomniałam jej.
      -Wiem... Tylko nic mu nie mów!- zaczęła błagać. Musiało jej bardzo zależeć na chłopaku.
      -Spokojnie. Nic mu nie powiem. Rozmowy nie było- uśmiechnęłam się ciepło.
      -Dziękuję- odwzajemniła gest.- Mam jeszcze tylko jedno pytanie dotyczące twojego wujka...
      Zaczęłam się bać. Co ona chciała jeszcze wiedzieć?! Mimo to, potaknęłam głową.
      -Czy twój wujek używa kremów odmładzających?
      Wybuchłam głośnym śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać. Alex widząc mój wybuch nic nie mówiła, tylko patrzyła na mnie wyczekująco.
      -Skąd takie pytanie?- teraz to ja spytałam. Nie chciałam na nie odpowiadać, dopóki nie dowiem się, dlaczego je zadała.
      -No... Twój wujek jest teraz taki młody i pomyślałam sobie, że skoro teraz taki jest, a stosuje jakiś kremów odmładzających, to mogłabym je zacząć stosować, jak zacznę się starzeć- powiedziała jednym tchem.
      -Zapewniam cię, że mój wujek nie używa żadnych kremów- powiedziałam śmiejąc się.- Jestem w stu procentach tego pewna.
      -Szkoda...- zasmuciła się.
      -Jeśli długo nie chcesz mieć zmarszczek, to używaj mniej tapety- poradziłam jej.
      -Wypraszam sobie!- pisnęła.
      Przewróciłam oczami. I tak wiedziałam swoje. Z przyjaciółką wyszliśmy z auta. Alex zamknęła mercedesa i we dwie ruszyłyśmy w stronę centrum. Już po chwili weszłyśmy do budynku. Znalazłam się w swoim raju na ziemi.

Witam! Cóż... Cały rozdział mi się skasował i wszystko musiałam napisać OD NOWA. A było 4000 słów z hakiem! I pomyśleć, że był stokroć lepszy niż ten, co teraz napisałam. A tak długo go pisałam... Jestem zrozpaczona! Nie potrafię wyrazić, jak się teraz czuję. Byłam bliska płaczu. Przepraszam bardzo, że się tak nad sobą użalam, ale to dla mnie to tragedia. Wielka tragedia! Płakać mi się chce, gdy pomyślę, że ten rozdział był taki piękny i bardzo długi :'( Chyba skończę na pisaniu na bloggerze i będę pisała na kompie... Mam nadzieję, że mimo to notka Wam się podobała. Według mnie poprzednia była lepsza, ale ja już nie pamiętam wszystkich rzeczy, które w niej zamieściłam :/ Ale mimo to, muszę się pochwalić, że ten rozdział wyszedł mi na 5263 słowa! Jestem w szoku *.*
Muszę Was pocieszyć. To już był ostatni rozdział, w którym występuje rodzinka (może jeszcze kiedyś wystąpi, ale to w dalekiej przyszłości)! Cieszycie się? Ja tak. Mam już po dziurki w nosie zrzędzenia matki Andrei. Bardzo mnie to denerwowało, ale jeśli mam być szczera, to przypadkiem wyszło tak, że matka bohaterki taka jest. No, ale może to i lepiej? Gdyby występowały tylko osoby wesołe, na luzie, to byłoby trochę nudno, prawda? Ale ocenianie zostawiam Wam. Jak wrażenia po przeczytaniu? Podobało się? Jeśli zdarzyły się jakieś literówki, to przepraszam bardzo za nie. Ja już ich nie wyłapuję -.- A i jeszcze jedno! Szczerze, to nie uśmiecha mi się, żeby w następnym rozdziale opisywać zakupy. Według mnie byłoby trochę nudno, bo co ciekawego może się wydarzyć? Następny rozdział rozpocznie się kolejnym dniem ;-) ALE JEŚLI CHCECIE ZAKUPY, TO PISZCIE W KOMENTARZACH. Zapraszam do komentowania! Do napisania! ^.*

madziula0909

69 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza:))
    Rozdział cudny, jak pozostałe. Cieszę się, że nie będzie już jej mamy. Była okropnie denerwująca...
    Pocieszę cię. Kiedyś też pisałam jakieś opowiadanie. Miałam już z czterdzieści stron i z własnej głupoty wszystko skasowałam xD Miałam tak dwa razy...
    Cóż, życzę weny i czekam na kolejne rozdziały. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Ci się podobał! ^.^ Ja też jestem wesoła z tego powodu, że nie będzie matki Andie (ale mam plany, żeby się jeszcze pojawiła, ale będzie to za bardzo długo czas i pojawi się tylko raz) :D Jeszcze raz dziękuję i za to pocieszenie też! Od razu mi lepiej ;***

      Usuń
  2. Rozdział wyszedł ci świetnie, myślę, że na pewno nie jest gorszy niż tamten, który ci się usnął ;) Piszesz tak ciekawie, że przeczytałam wszystko jednym tchem. Ale do rzeczy. Tak myślałam, że ten facet to ojciec Andrei. No i od razu zaczęłam się zastanawiać, czy ma on coś wspólnego ze zniknięciem Theo i z tym, że to zdjęcie pojawiło się ni stąd ni zowąd w albumie. Chyba jestem jakaś przewrażliwiona, bo co nowy bohater, to większe rozkminy do niego mam XD Bardzo mnie zdziwiło, że Andie potrafiła tak zapanować nad ogniem, który przecież jest chyba najsilniejszym żywiołem. Może to dlatego, że uwierzyła w swoje możliwości i powtarzała sobie, że będzie dobrze, że się uda? Może to właśnie dzięki temu, że jest spokojna i pewna siebie, to to wszystko jej się udaje. No ale ta akcja z wodą już nie była taka ogarnięta. Kurczę, ta dziewczyna naprawdę jest utalentowana, że może tyle udźwignąć. No i wreszcie powiedziała matce co nieco i prawidłowo. Jak ja jej nie znoszę -,- Dobrze, że się nie pojawi w najbliższej przyszłości. Jak tak można?! Zdrada, a potem kłamstwa. Okłamała własnego męża i córkę, no do cholery jasnej! Co za babsztyl... Na szczęście Alex poprawiła mi po niej humor ;) Ta to zawsze coś odwali. Trzydziestoośmioletni facet też kwalifikuje się do jej listy przystojniaków, nie pomyślałabym... Cóż, czekam na kolejny rozdział i jestem strasznie go ciekawa. Pozdrawiam i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! ^.^ Co jest powodem zniknięcia Theo? To zostanie wyjaśnione, ale jeszcze nie teraz. Myślę, że Cię zaskoczę xD Masz rację. To zdjęcie nie pojawiło się przez przypadek w albumie. To też z czasem wyjdzie na jaw. Andie poraziła sobie z ogniem, bo rzeczywiście uwierzyła w siebie. Cieszę się, że podobała Ci się scenka z Alex. Jeszcze raz dziękuję! ;**

      Usuń
  3. Rozumiem Twój ból, pisać coś jeszcze raz, OD NOWA, można dostać białej gorączki. Ale no cóż, można tylko napisać to jeszcze raz i kląć na siebie, że jest się gapą :D
    Cóż, co do rozdziału, dużo opisów, przeżyć wewnętrznych bohaterki. Podałaś mi w tym rozdziale Andree na tacy, mogłam ją lepiej poznać, poznać jej reakcje i to jak reaguje w kryzysowych sytuacjach. Mogę tylko powiedzieć, że polubiłam naszą bohaterkę :D jest jedną z moich ulubionych postaci z autorskich opowiadań, które czytam.
    Pominięcie zakupów to dobry pomysł, jeśli oczywiście nie ma na nie pomysły. Opisywanie jak dziewczyny przymierzają ubrania i itp. może być nudne, ale chwila spokoju i zwykłe codzienności na pewno doda opowiadaniu nowego charakteru. Zresztą, przeczytałabym o zakupach Alex i Andrei spod Twojego pióra :3
    no tak, więc kochana moja, wszystko jak najbardziej jak plus! Oby tak dalej :D
    Ślę dużo weny i serdecznie pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Ci się podobało! ^.^ Cieszę się również, że polubiłaś Andreę. Ja też ją lubię xD Heh. Ja też uważam, że opis zakupów byłby bez sensu. Trochę by było nudno... Ale zobaczę jeszcze, jak inni napiszą w komentarzach. Jak będą chcieli zakupy, to napiszę o nich. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pochwały! ;***

      Usuń
  4. Po pierwsze dzięki za komentarz u mnie na blogu :* Kochana jesteś <3
    Współczuję ci, że musiałaś pisać od nowa... jak ja tego nienawidzę -_- Jednak wyszedł ci cudowny <3 Coraz bardziej lubię Andree <3 Jednak ten facet nie był jej ojcem :/ xd
    -Alex... Nie chcę cię martwić, ale mój wujek jest dla ciebie za stary- powiedziałam wolno i dobitnie. Chciałam, żeby to sobie uzmysłowiła.
    -Tak? A ile ma lat?- spytała z zaciekawieniem.
    -Trzydzieści osiem...
    -Żartujesz!- krzyknęła nie wierząc mi.- Robisz mnie w konia! Prawda? Powiedz, że kłamiesz!
    -Niestety nie- odparłam udając współczucie.
    -Hmm... A jak ma na imię?
    -Sam.
    -A ma żonę? Szkoda, żeby się zmarnował
    Cudowny ten fragment :*
    Zapraszam do siebie ;)
    wolfs-queen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i moje słowa! Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! ^.^

      Usuń
  5. O jak dobrze, że już koniec tego przeklętego weekendu u rodzinki! Jezu jak ja nie cierpię tej matki. Teraz się jeszcze dowiadujemy, że zdradzała męża. Jak tak można! Nic jej nie usprawiedliwia.
    Ostatnio rozdziały są takie jakieś nudne! Weź zrób jakąś akację z Nathanem, co? Już nie mogę się doczekać aż ona się o nim dowie.

    Pozdrawiam,
    Annabel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! Też się cieszę, że to koniec rodzinki! ^.^ Akcje z Nathanem oczywiście, że będą! Za jakiś czas dowie się o nim prawdy, a on o niej! Cierpliwości! Jeszcze raz dziękuję! ;**

      Usuń
  6. No i jestem :). Rozdział bardzo mi się spodobał, to opowiadanie wessało mnie jak... korek wanny wodę xD. Biedna mama, współczuję jej. Okej, oszukiwała całą rodzinę, ale kiedy Andie na nią nawrzeszczała, zrobiło mi się jej żal. Alex i wujek Sam razem? Jakoś nie widzę tego różowo. Żeby zakochać się w wuju swojej przyjaciółki??! Alex. Ta to ma pomysły... Ou. Żeby pisać ponad 5000 znaków jeszcze raz?! I to mniej więcej o tej samej treści? Masakra. W każdym razie, kończę i czekam na następny rozdział tego cudownego opowiadania!! ^.^
    Potopu weny! :*
    Pusheen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa i komentarz! ^.* Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Tak... Te pomysły Alex xD Ona to tylko lata za przystojniakami :p Jeszcze raz dziękuję! ;***

      Usuń
  7. Juhu! Super rozdział! Dużo dowiadujemy się o głównej bohaterce. Uch, jak ja nie lubię jej matki.
    Najlepsza była akcja ze spalaniem ciuchów. Przydatna umiejętność, nie ma co. :D
    Czy ja dobrze rozumiem, że Andrea nie lubi widoku krwi? Wiec jak to będzie z Nathanem?
    Rozdział naprawdę super, chyba najlepszy, oczywiscie pewnie niedlugo pobije go następny Twoj rozdział dzieki osobie Nathana, ale tutaj umieściłaś rewelacyjne opisy, które naprawdę są ciekawe ( mi one zazwyczaj nie wychodzą, wiec stawiam na dialogi, lecz Ty świetnie sobie z nimi radzisz).
    Czekam niecierpliwie na kolejną część.
    Pozdrowionka
    L.d.A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! ;* Cieszę się, że Ci się podoba! Też nie lubię matki Andrei, ale to już ostatni rozdział z nią. Może jeszcze kiedyś się pojawi, ale to w dalekiej przyszłości i tylko raz. Tego możesz być pewna xD Jeszcze raz dziękuję za pochwały! Jest mi naprawdę miło z tego powodu! ;***

      Usuń
  8. Jejku, współczuję ci. Ten też jest super :) Literówek nie wyłapałam ale często były powtórzenia! >.< Uznajmy, że to przez ten zaginiony rozdział....
    Coś czuję, że Alex zrobi głupstwo, wielkie głupstwo. Po tej twojej notce na koniec mogę stwierdzić iż Andrea za niedługo wkroczy do "nowego świata".
    Oby było w nim dużo Nathana! ♥
    PS. Bardzo dziękuję za nominację! Niedługo pojawi się o niej post :)
    http://jace-another-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa! ^.* Masz rację. Andie za niedługo trafi do "nowego świata", ale będzie to za kilka rozdziałów. Kilka rzeczy za ten czas się jeszcze wydarzy i owszem, będzie tam dużo Nathana ;D Za nominację nie dziękuj, bo zasłużyłaś ;*** Jeszcze raz dziękuję! ^.^

      Usuń
  9. Biedna Madziulka... Przykro mi, ale ten rozdział też jest świetny, jak wszystkie inne! ^.^ Nie przejmuj się. Ogólnie, znów przeczuwam jakieś połączenie fabuły - ale tym razem ze zdjęciem. Jestem też ciekawa, czy wujek jest przypadkiem... Okaże się. A jak już jesteśmy przy nim, to Alex mnie rozwaliła, szczególnie z tymi kremami. :D Ogólnie, zadziwia mnie, w jakim tempie Andrea potrafi zmienić swoje emocje. W domu jeszcze płakała i była załamana, a w samochodzie uśmiechała się od ucha do ucha i wszystko było w porządku. Oczywiście spokoju nie daje mi też ten ojciec, jak i Nathan. Wnioskując z komentarza powyżej, myślę, że w tym nowym świecie odegrają ważne role. Podejrzewam tez "przyjaciela" Andrei o nadnaturalne moce itp., itd. Czas pokaże. :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny, wiele weny! I nie wpadnij nam w depresję, jak matka głównej bohaterki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! ^.^ Tak. Zdjęcie i ojciec Andrei są w pewien sposób połączeni z fabułą xD Wujek oczywiście jest przypadkiem, to od razu zdradzę, bo nie wiem, czy się jeszcze pojawi. Cóż... Andie szybko potrafi zmienia swoje emocje, ale przy Alex tak już jest. Po prostu tak na nią wpływa. Pozytywnie ^.* Zgadzam się z tym, że Nathan i ojciec Andie odegrają swoje role w "nowym świecie" bohaterki, ale tylko to powiem. Czy Nathan ma jakieś nadnaturalne moce? Z czasem się okaże ;D Jeszcze raz dziękuję! ;***

      Usuń
    2. Nie ma za co. :) Szkoda, ze wujek jest przypadkowy, bo go polubiłam. ^^

      Usuń
  10. Nie ma to jak ocean własnej krwi o poranku :3
    Choć tak właściwie to nie był poranek, ale tak lepiej brzmi ^^
    Początek był naprawdę prze zabawny (może tylko z mojego punktu widzenia), ale jestem pod wielkim wrażeniem logicznego myślenia Andrei. Szczerze mówiąc ja na jej miejscu nie poradziłabym sobie tak dobrze. W momentach przerażenia, często panikuje (czytaj: nieruchomieje), bądź robię coś naprawdę idiotycznego, że szkoda słów. Dlatego też jestem pod wrażeniem jej pomysłowości!
    Szkoda tylko, że Nathaniel nie przyszedł... (Niekoniecznie od ugryzienia wampira człowiek się w niego zmienia - miałam nadzieje, na wampirzą malinkę :3).
    Andrea miała dużo szczęścia, że nikt nie przyłapał jej na krwawieniu i sprzątaniu po "morderstwie" jakiego dokonała na biednym wietrze :D
    Fantastycznie to wszystko opisałaś, od przebudzenie, ukrywania się na balkonie przed ojcem, widok krwi i to czołganie... mi się to naprawdę podobało, a zwłaszcza to wielkie sprzątanie, które nastąpiło później!
    Jej moce wzrosły - tak mi się przynajmniej wydaje, gdyż teraz jej emocję mają większą władze nad żywiołami nad którymi panuje. Naprawdę zastanawia mnie kim był jej ojciec i czemu rozbawiło go to, że matka Andrei jest w ciąży.
    To prowadzi nas do rozmowy głównej bohaterki z matką... fajna jest taka odmiana, gdy to nie dziecko jest karcone a rodzic. Dajmy taki przykład jak moja mama, bo ona potrafi odwrócić kota ogonem i wychodzi na to, że TY musisz JĄ przeprosić za jej przewinienie, bo tak to wytłumaczyła, przekręciła, że człowiek czuje się winny -_-
    Kolejne pytanie które pojawia się w mojej głowie to: skąd wzięło się zdjęcie?
    Teoria Andrei jak najbardziej mi się spodobała :D Detektyw, ojciec z niecnym planem, aby wyznać prawdę córce... genialne *-* Po prostu genialne... będę trzymać się tego pomysłu, bo żadne inne nie przychodzi mi do głowy na chwilę obecną :D
    Andrea jest naprawdę zdumiewająca... jest taka... nie umiem tego nawet opisać, bo ma wiele świetnych cech, a które udało Ci się tak świetnie urzeczywistnić z paroma z jej potknięciami, że wydaje się naprawdę ludzka! Chętnie zaprzyjaźniłabym się z taką postacią ^^
    Aż jestem zaskoczona, że Alex nie zauważyła jej zapuchniętych oczów, ale znając jej matkę, zapewne dla przyjaciółki Andrei nie było to wcale dziwne. Zakupowy szał... wiesz, że osoba uzależniona zawsze, ale to zawsze będzie się wypierać, że jest uzależniona? Bo z tego wychodzi na to, że Alex i Andrea to prawdziwe zakupoholiczki! :P
    Wujek Andrei... co tu dużo mówić, facet przypomina mi dżentelmena ze średniowiecznej Anglii. Wtedy dla nikogo nie było zdziwieniem, że osiemnastolatka poślubia czterdziestolatka - to było jak najbardziej normalne. Dziwne było, gdy dwudziestoparoletni mężczyzna poślubiał osiemnastolatkę - to graniczyło ze skandalem!
    Moja rada dla Alex: Zaproponuj wujkowi Andrei, aby udawać czasu średniowiecznej Anglii i jak na prawdziwego dżentelmena tamtego okresu zaproponował jej wypad do Teatru, drogi prezent i szybkie oświadczyny :D
    Uwielbiam policjantów :3
    Właściwie ja uwielbiam każdy tym faceta o ile wygląda jak super przystojniak o szerokich barach :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opublikowało mi się nim zorientowałam się, że zapomniałam napisać, co następuje:
      Morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
      Oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i naprawdę cieszę się, że Andrea wraca już do szkoły, jakoś bardzo polubiłam jej nauczycieli, którym robiła psikusy ^^
      Moim zdaniem opis zakupów jest dość nudny... ja właściwie jestem diabłem wcielonym jak mam sobie coś kupić - takie zdanie mają wszyscy, którzy mnie znają, ale nie zdradzę tajemnicy, czemu tak jest.
      Pozdrawiam (po raz drugi tego dnia) ^^

      Usuń
    2. Dziękuję baaardzo za komentarz i miłe słowa! Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! ^.^ Jejku! Ty naprawdę bardzo lubisz Nathana, skoro ciągle masz nadzieję, że się nagle zjawi i przemieni Andie, czy coś w tym stylu xD Tak. Emocje Andrei mają władzę nad tymi żywiołami, dlatego jak bohaterka jest przybita, zła, to musi się bardziej kontrolować. Kim był jej ojciec? Z czasem to wyjdzie na jaw, ale jeszcze nie teraz. Heh. Moja mama też potrafi tak zrobić, że to ja czuję się winna. Skąd ja to znam? ;D Jeśli chodzi o zdjęcie, to nie znalazło się przez przypadek. To też z czasem wyjdzie na jaw. Cieszę się, że lubisz Andreę. Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  11. Z radością informuję, że zostałaś nominowana do LBA! :) Mam nadzieję, że odpowiesz szybko na pytania, które czekają na Ciebie pod adresem: http://the-world-is-meow.blogspot.com/2015/01/lba-2-1-czesc.html :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku! Dziękuję baaardzo! Jestem cała w skowronkach! ;*** Zaraz lecę odpowiadać na pytania! Jeszcze raz dziękuję! ^.^

      Usuń
  12. Hej, hej. Wybacz, że tak późno, ale musiałam iść do przeklętego miejsca - szkoły x.x
    Tak czy inaczej, zauważyłam drobne zmiany. Po pierwsze masz teraz gadżety po obu stronach, wcześniej było po jednej. No i przede wszystkim, pod każdym rozdziałem widzę coraz więcej czytelników ^^ Wcale mnie to nie dziwi, ponieważ piszesz naprawdę na dobrym poziomie historię. Opisów jest wystarczająca ilość, zwroty akcji są ciekawe no i przede wszystkim nie ma tutaj brukowego zachowania głównej bohaterki. Szczególnie pokazała to gdy w amoku rzucała się po ziemi na cmentarzu. No i przede wszystkim zauważyłam, że była bardzo grzeczną dziewczynką, a w poprzednim rozdziale była lekko poirytowana natrętnością matki, przynajmniej tak mi się wydaje.
    Hmm ,,Minęła chwili i mi przeszło..." Chyba wkradła się tu drobna litrówka :) Minęła chwila, raczej tak powinno być.
    W tym rozdziale, to poczułam jednak nadmiar opisów x.x Nie wiem dlaczego. Nie jestem fanką zbyt dogłębnego opisywania, zwłaszcza, kiedy nie chodzi o jakieś rzeczy, tylko czyny. Pierwsze kilka akapitów z góry było o tej krwi, która się jej to litrami wylała z nosa wprowadza ją w stan abominacji. Meh, dobrze, że są opisy, ale jak dla mnie, było ich troszkę za dużo. : c
    No, wreszcie się dowiedziała, że nie jest córką swojego taty! Matka zaczęła ryczeć, hmm, odniosłam wrażenie, jakby chciała wzbudzić w Andrei litość. To co ona mówi ani trochę nie trzyma się kupy. Po pierwsze na zdjęciu była kobieta w ciąży i facet który ją obejmował. Skoro była w ciąży, to miała brzuszek, skoro miła brzuszek musiał być to któryś miesiąc, no bo inaczej jak by poznała, że Matka była w ciąży? Tak czy owak, wynika z tego tylko to, że matka Anderii spotkała się z tym kolesiem jeszcze raz, zrobili sobie fotę po czym on zniknął. Podsumowując, matka jest głupsza niż myślałam. Miała nadzieję, że okłamie córkę, nie wyszło.
    ,, żeby się dać uwieźć jakiejś pustej nastolatce!" Po pierwsze, nieźle chamsko ją tu nazwała :D po drugie, nie uwieźć tylko uwieść :)
    No, no, rozdział był całkiem spory i na końcu już nie było tylu opisów. Ogółem, bardzo mi się podobał, błędy, które wyłapałam podałam :) Mam nadzieję, że nie będziesz zła. Wybacz, za ,,suchość" mojego komentarza, ale jakiś taki dzień męczący i bardziej skupiłam się na stylistyce i błędach, niż na tym co by mnie mogło rozśmieszyć. A tak nawiasem mówiąc, mam czarny humor, więc nie wszystko mnie rozśmiesza x.x
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny :) Czekam na następny, no i życzę jeszcze większej ilości czytelników! :)
    Justyna B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję baaardzo za komentarz i miłe słowa! ^.^ Oczywiście nie mam Ci za złe, że poinformowałaś mnie o błędach. Wręcz przeciwnie! Bardzo się cieszę, że mi o nich powiedziałaś! Wiesz, ja już ich nie wyłapuję -.- Wiem, trochę opisów było, ale tak jakoś wyszło. Nigdy to mi się nie udawało xD Twój komentarz wcale nie był suchy! Jeszcze raz za niego dziękuję! ;***

      Usuń
  13. Jestem już u Ciebie przy czwartym rozdziale, postaram się nadrobić wszystko jak zdam... yym, to znaczy PODEJDĘ do egzaminu z angielskiego ^^
    Wyobraź sobie, co czuła moja mama, kiedy w pewnym momencie nie mogła znaleźć na komputerze swojej pracy licencjackiej i myślała, że wszystko się usunęło ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Dziękuję za komentarz i pocieszenie! Cieszę się, że czytasz ;***

      Usuń
  14. Przepraszam Madziulko, że to już 4 komentarz i Ci tak spamuję, ale chciałam zapytać, w jakim programie robiłaś nagłówek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi ^.* Szablon robiłam w Gimpie2 tu masz link do pobrania: http://www.instalki.pl/programy/download/Windows/edycja_grafiki/GIMP.html

      Usuń
  15. Świetny rozdział! Dobry pomysł z pominięciem zakupów skoro nic ciekawego się tam nie zdarzy. Kiedy ona w końcu spotka tego swojego brata? I najważniejsze, gdzie Nathan? Pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Czy Andie spotyka brata, czy nie, to z czasem się zobaczy xD Nathan niedługo się pojawi! Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  16. Szczerze, to coś mi nie pasi z tą całą Alex +.+ Jakoś taka bezuczuciowa mi się wydaje. I taka podejrzana trochę °_° Myślę, że ona coś ukrywa *.*
    Mama Andie to taka beksa XD Wkurzająca jest >.<
    Poza tym, sądzę, że tata Andrei już o wszystkim wiedział '.'
    Założę się, że ten biologiczny ojczulek Andi to tajniak i to po nim, Andi odziedziczyła swoje moce XD
    Świetnie napisane i czekam na nast. Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ;3 Tak, tak. Matka Andrei jest wkurzająca, to wiem xD Płakała, bo chciała wzbudzić litość w córce. Wiesz, jak to jest ;D Muszę cię zmylić. Tata Andie o niczym nie wiedział (ten przyszywany, oczywiście) >.< Jeśli chodzi o jej prawdziwego ojca, to się zobaczy ;) Dziękuję jeszcze raz! ;***

      Usuń
  17. Rozdział cudowny. Mam nadzieję, że ciąg dalszy już nie długo bo ciekawa jestem co będzie się działo. Najbardziej ciekawi mnie czy Andrea pozna swojego prawdziwego ojca. Weny ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ^.^ Rozciął powinien pojawić się za niedługo :D Jeśli chodzi o jej ojca, to zobaczymy, czy go spotka. Wszystko w swoim czasie :) Dziękuję ;***

      Usuń
  18. Super rozdział. Śmieszna ta Alex. Na początku myślałam, że ten policjant to jej biologiczny ojciec, ale się zdziwiłam jak okazało się, że jej wujek jest policjantem. Zauważyłam, kilka literówek, ale to mi również się zdarza. Wiem co czujesz z tym rozdziałem. Mi również zdarzało się, że usunął mi się rozdział. Czekam z niecierpliwością na next.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Cieszę się, że Ci się podoba! ^.^ Wiem, Alex jest śmieszna, ale taka jej natura xD Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  19. Byłam tu wcześniej i nie skomentowałam, niedobra ja.
    Rozdział jak zwykle cudowny! I dłuższy niż moje wypociny. I wogóle wyszedł ci taki... No nie wiem. Dobry to za mało.
    Ja też chcę suę obudzić we krwi! Tak, wiem, jestem masochistką, sadystką i Merlin jeden wie, czym jeszcze ;)
    Jeju, ta Alex mnie rozwala :D Ja sobie nie wyobrażam siedemnastolatki z facetem około czterdziestki (no, wyjątkiem jest Sevmione, ale wiadomo, to jest Hogwart, tu wszystko jest możliwe :))
    Też nienawidzę pisać rozdziału na nowo.
    Komentarz bardzo długi jak na mnie, więc doceń to :)
    Pozdrawiam i morza weny,
    Dravelia
    Ps. Jeśli miałabyś czas i ochotę, to zapraszam na http://bractwo4zywiolow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! ^.^ Oczywiście doceniam to! Cieszę się, że rozdział Co się podobał! :D Na pewno zajrzę na bloga! Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  20. Ojć, wybacz, że dopiero dziś :( Ja już chcę ferie!! :D
    Rozdział bardzo fajny ;) Zresztą jak każdy inny. Teraz jeszcze bardziej współczuję Andrei... Ten jej prawdziwy ojciec okazał się totalnym dupkiem! Znaczy słyszałam i to nieraz o facetach, którzy zostawiali swoje żony w ciąży, ale BEZ PRZESADY! Nadal się nad tym zastanawiam... To jest taki chore... Po prostu faceci to czasem (zazwyczaj...) wielkie świnie! I nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że w górach coś się wydarzy... Coś się musi wydarzyć i koniec! :D
    I nie musisz opisywać zakupów. Ja już jestem strasznie ciekawa co będzie dalej... Zwłaszcza że Andrea jest z Alex... Po tej akcji z wujkiem to się można wszystkiego spodziewać xD
    I mi też się raz coś takiego przytrafiło, że się rozdział usunął... Na tym moim "starym blogu" piszę jednak nadal na bloggerze, ale na "nowym" na wordzie :D Wolę nie kusić losu :)
    Pozdrawiam, ściskam, życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i miłe słowa! ^.^ Masz rację. W górach się coś wydarzy! I to dużo się wydarzy xD Ale wyjazd w góry będzie dopiero za jakieś cztery rozdziały... Myślę, że wytrzymasz :D Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  21. Witaj!
    Biedna Andrea! Gdybym obudziła się w kałuży krwi... Grrr...:/
    Smak, zapach krwi przyprawia mnie o mdłości.
    Ta sprawa z zdjęciem. Nie chciałam bym się dowiedzieć, że mój tato tak na prawdę nie jest tym prawdziwym, biologicznym ojcem. Nie wyobrażam sobie tego. To po prostu za mocny ból. Nie do opisania. Zachowanie Andrei jest mądre i trochę mnie zaskoczyło. Mam nadzieję, że się wszystko ułoży.
    Oczywiście, że nie musisz opisywać tych zakupów. Zacznij od tego jak wrócą. ;)
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział! A! Jeszcze jedno! Mam nadzieję, że za niedługo pojawi się Nathan! xD
    Pozdrawiam! Duuuużo weny, kochana! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Też nie mogę patrzeć na krew. Brr... Ja też nie chciałabym się dowiedzieć, że mój tata nie jest moim ojcem, ale jeśli chodzi o Andreę... W historii to dużo wniesie. Nathan oczywiście niedługo się pojawi :D Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  22. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Czekam nn.
    *Lou*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Cieszę się, że Ci się podoba :***

      Usuń
  23. Cześć. Nadrobiłam :D

    Czas goni nas, tak więc nie przedłużajmy:
    Tak bardzo współczuję Andrei. To okropne, po ponad szesnastu latach dowiedzieć się, że twój ojciec nie jest twoim ojcem... tak, wiem, niezbyt to sensowne...
    Jednakże uważam, że matka Andrei powinna mu o tym powiedzieć i to już dawno. Takie kłamstwo, im dłużej przeciągane tym potem gorzej je znieść. Jest to nieco... bestialskie? Może.
    Cieszę się jednak, że bohaterka ma przy sobie takie osoby jak Alex, która może i zadaje kilka pytań, ale nie naciska. To naprawdę jest miłe. Pomijając fakt, że chciała uwieść wujka Andrei...
    Co również mi się podobało a nie skomentowałam wcześniej: Moce wody i ognia. Ciekawie są przedstawione, ale dlaczego Andrea odkryła je dopiero teraz? Czemu wszystko zaczęło się od magii powietrza? Nie rozumiem...
    No i oczywiście jak wyczekuję jakiejś akcji, czy ją dostanę? A jak tak to kiedy?
    Cudowny sposób marnowania. Poplamić je krwią i spalić. Mogła je oddać mnie, ja tam bym się nie przejęła...
    I przez ten rozdział strasznie naszła mnie ochota na zakupy. Przy okazji, co z tą wycieczką w góry? Bo chyba bohaterowie mieli jechać, prawda? Czy ty coś planujesz zrobić z tym wątkiem? Powiedziałaś "A" to musisz powiedzieć "B" inaczej będą kłopoty. A na dodatek - co tam u Nathana? Nawet go polubiłam. Wydaje mi się, że on również posiada jakieś zdolności. Czy to prawda?
    Dziękuję za komentarze i serdecznie pozdrawiam :* Wodospadu weny i pomysłów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Z czasem zostanie wyjaśnione, dlaczego Andrea dopiero teraz odkryła, że potrafi jeszcze panować nad wodą i ogniem. Jest to z czymś powiązane ^.* Oczywiście będą działy się akcje, ale te bardziej związane z fabułą, to trochę później. Nathan za niedługo się pojawi z powrotem, a czy ma jakieś zdolności? Z czasem się okaże :D Jesli chodzi o ten wyjazd w góry, to owszem, będzie. Powinien być za jakieś trzy, może cztery rozdziały. Właśnie w górach akcja będzie już taka większa i nawiąże do fabuły (: Jeszcze raz dziękuję! ;***

      Usuń
  24. Rozdział, jak zawsze genialny :D
    Początek trzyma w napięciu i mnie to się bardzo podobało. Niby taka drobnostka, ale coś w tym było strasznego. Ale to zdjęcie...Dlaczego? Przecież żyli tak dobrze,a teraz Andrea musi znów truć swój organizm kolejnymi tajemnicami :<. Zastanawiam się czy nie wygada się ojcu, zobaczymy co będzie :D. Ale Alex mnie rozbawiła z tym wujkiem hahahaha:d. Uwielbiam ją ^_^.
    Przepraszam, że tak długo tu nie wchodziłam, ale nie miałam czasu :<.
    Pozdrawiam, czekam na kolejny i życzę duuużo weny!! :***
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! Cieszę się, że Ci się podoba! ^.^ To, że ojciec Andie nie jest jej ojcem to dużo wniesie. Do głowy wpadł mi pewien pomysł, więc musiałam tak zrobić. Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  25. Nie raz (niestety :<) zdarzyło mi się, że usunął się mój rozdział, tylko właśnie było to wówczas zapisane na komputerze - swojego czasu miałam dość poważne problemy ze starym komputerem stacjonarnym i często trzeba było go formatować czy też "sam" nagle uznał, że trzeba wgrać oprogramowanie od nowa i ni z gruszki ni z pietruszki wszystkie pliki, których nie zapisałam na dysku D, usuwały się :< Dlatego też doskonale rozumiem Twój ból, jednakże muszę Cię pocieszyć, czy też właściwie napisać zdanie poparte obserwacją - że ten rozdział był bardzo dobry i nie ma co się martwić :)
    Jeśli chodzi o zakupy to jak dla mnie, jeśli nie ma niczego ciekawego co mogłoby się wydarzyć, to bez sensu byłoby opisywanie ich. Trochę wyszłoby to nawet sztucznie, takie przedłużanie, więc może ich nie opisuj :)
    Odniosę się teraz do rozdziału... zastanawia mnie ten ojciec biologiczny. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że to nie jest zupełnie przypadkowy człowiek i wszystko ma jakieś swoje wytłumaczenie... no i jeszcze to zdjęcie! Ciekawe, ciekawe... cóż, ja mogę jedynie spekulować, a dopiero w odpowiednim czasie dowiem się jak to wszystko wygląda, więc... czekam na kolejny rozdział! :*
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba szczególnie, że ostatnio mam wrażenie, że przynudzam... :/ Oczywiście o zdjęciu i biologicznym ojcu Andrei jeszcze będzie, ale dopiero w późniejszym czasie. Mogę jedynie powiedzieć, że to, że ojciec bohaterki nie jest jej ojcem, to dużo wniesie do historii ^.^ Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  26. Matka mnie zaskoczyła. Nie sądziłam, że przyzna się córce do wszystkiego. gdyby zaczęła się wypierać, wymyśliła jakąś wiarygodną historyjkę to wszystko uszłoby jej płazem i włąśnie taką opcję przewidywałam w tej sytuacji. A ona się przyznała, wyjawiła tą tajemnicę i jestem w szoku z tego powodu. Naprawdę łatwo poszło! W sumie jestem tez zaskoczona, że dziewczyna nie chce nic powiedzieć ojcu. Ale rozumiem ją. Po co ma cierpieć? To i tak w ich stosunkach nic nie zmieni, Chociaż z drugiej strony... powinien znać prawdę. Kiedyś to się wyda, a wtedy uzna, że oszukiwała go nie tylko żona, ale i córka. I czyżby to po biologicznym ojcu zyskała te nadprzyrodzone zdolności?
    Ciekawa jestem skąd to zdjęcie wzięło się w albumie skoro nie należało do matki. Nie sądzę, że kłamała w tej sprawie. Skoro przyznała się do wszystkiego to po co miałaby oszukiwać o jakieś głupie zdjęcie?

    No i ten wujek:D Rozśmieszyła mnie ta scena. Aleź jest niezła kokietka! ;D Hahaha wujka jej się zachciewa;D

    Pozdrawiam serdecznie!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo komentarz! ^.^ Cóż. Matka się przyznała, bo skoro Andie odkryła prawdę, to czemu miała dalej kłamać? Czy ojciec bohaterki się o wszystkim dowie, to się zobaczy (: Zapewniam, że zdjęcie nie znalazło się przez przypadek w albumie. Z czasem zostanie to wyjaśnione :D Czy Andrea ma tez zdolności po ojcu? To też z czasem wyjdzie xD Jeszcze raz dziękuję ;***

      Usuń
  27. W końcu dotarłam do ostatniego dodanego przez Ciebie rozdziału! :)

    Ten wujek, chciałabym go zobaczyć!
    A co do matki... Odważna, to prawda, powiedzieć córce od tak, po prostu. Straciła u mnie wiele, przespać się z pierwszym lepszym, a potem wmówić komuś innemu, że jest z nim w ciąży...
    Kto robi coś takiego?! To po prostu okrutne, ojciec powinien znać prawdę, każdy powinien ją znać, on ma prawo wiedzieć!
    Ależ się zdenerwowałam je zachowaniem. -.- Jestem jednak bardzo uczulona na wszelkie takie kłamstwa i ukrywanie prawdy.

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! ^.^ Wiem. Matka Andie powinna być szczera, ale wiele osób robi tak, jak ona, bo boi się, że bliskie osoby się od niej oddalą. Rozumiem ją, ale według mnie też tak nie powinno być. W sumie to ja nie wiem, czy ja odważyłabym się powiedzieć prawdę na jej miejscu :/ Czy ojciec bohaterki się dowie prawdy? Z czasem to wyjdzie! Jeszcze raz dziękuję :***

      Usuń
  28. kochana bardzo cię przepraszam, że w ostatnim czasie nie komentowałam, ale to była wina mojego lenistwa i tego, że byłam w szpitalu :/
    Rozdział świetny, najbardziej chyba podobała mi się rozmowa naszej bohaterki ze swoją mamą, nie wiem czemu ale skojarzyła mi się scena z "pamiętników wampirów" , ale cóż moja logika to jest coś ... DZIWNEGO xDD
    a podsumowując rozdział mega, super, ekstra naprawdę <3

    Dużo weny życzę i czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Mam nadzieję, że nic poważnego Ci się nie stało, bo skoro byłaś w szpitalu... Jeszcze raz dziękuję! ;***

      Usuń
  29. Współczuję Ci niesamowicie, że rozdział Ci się skasował, bo wiem, jakie to uczucie x___x Skoro ta wersja jest idealna i nie wyobrażam sobie lepszej, to jaka mogła być tamta, jeśli opisałaś ją stokroć lepszą :o
    Jaki długi rozdział, poważnie... Mój najdłuszy miał troczę ponad połowę z tego, to straszne! XD
    I znów masz tyle komentarzy... Nie, tym razem jest ich nawet więcej! :D Choć oczwyiście mnie to nie dziwi, przecież wiem, że na nie wszystkie zasłużyłaś, tak samo jak na tak dużą ilość czytelników oraz nominacji do LBA ^-^
    Wow, już prawie wszystko naddobiłam, naprawdę nie spodziewałam się, że tak szybko się z tym uporam, ale to wszystko przez te wspaniałe treści! :)
    A to kolejny rozdział, który przeczytałam na raz z zapartym tchem... Znów taki mega wciągający :)
    Właściwie myślałam, że mama Andrei najpirw była z tym prawdziwym tatą, ale potem on zaginął, a reszta myśała, że zmarł, a mama znalazła sobie nowego męża :D A tu się jednak okazuje, że jej matka jest jakaś dziwna i głupio się zachowuje ;<
    Mam tutaj kolejne teorie dotyczące i taty, i brata, i pojawiającego się zdjęcia, ale przedstawię Ci je dopiero, jak nam tu wszystko ładnie wyjaśnisz >:D
    Jestem zachwycona. I tym rozdziałem, i całym opowiadaniem. I Twoim talentem! :3 A z każdym następnym postem jeszcze bardziej się o tym przekonuję :3
    Gratuluję Ci, szczerze Ci gratuluję ^-^
    No, to się rozpisałam... :D
    A teraz lecę czytać dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :D Nie sądziłam,że moje rozdziały tak bardzo Cię wciągną. Naprawdę! Bardzo się cieszę z tego powodu :3 Hehe. Ilość komentarzy sama mnie dziwi, ale cieszę się, że ktoś czyta moje wypociny xD Dziękuję serdecznie za gratulacje! ^.^ Wiem, że mama Andie tak się zachowała. Niby taka opiekuńcza, niewinna, a tu takie coś. Chyba Cię zaskoczyłam xD Heh. Czekam na Twoje domysły, bo bardzo jestem ich ciekawa! Umieram z ciekawości! ^.* Dziękuję ślicznie za pochwały! :***

      Usuń
  30. Współczuję, że musiałaś pisać wszystko od nowa, ja najpierw piszę wszystko na komputerze, a dopiero później kopiuję i wstawiam na bloga. Nie zapisało Ci się nawet w szkicach? To niemożliwe. ;)
    Co do rozdziału, wyjątkowo długi i pełny opisów co bardzo mi się podoba :)
    Nie mogę uwierzyć, że to naprawdę się stało? Jak jej matka mogła przez tyle lat okłamywać ojca Andrei? Ja bym chyba nie wytrzymała psychicznie wyrzutów sumienia na jej miejscu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Wiesz... Ja prawie się popłakałam, gdy to mi się usunięto. Piszę na bloggerze i mi się przez przypadek usunęło. Teraz wzięłam się na sposób i zapisuje w notatkach na kompie :3 Worda nie mam. Mam tylko WordPad, ale on nie pokazuje błędów... Ja też nie wytrzymałabym, gdyby tak nagle okazało się, że mój ojciec nie jest moim ojcem. To smutne... :( Ale życie nie zawsze jest usłane różni. Prawda bardzo dużo wniesie do historii :D Jeszcze raz dziękuję! :***

      Usuń
  31. Hej!
    Ciekawa sprawa z tym zdjęciem, jak ono się tam znalazło skoro mama Andrei mówi, że to nie jej? Ale jakoś tak myślę, że ona mówi prawdę... A ta woda, czy zawsze , kiedy Andrea będzie wkurzona, będzie płynąć z niej woda? :D Mam nadzieję, że uda jej się nad tym zapanować :)
    Reakcja Andrei; " Czy ona zamierza starować do mojego wujka?! O nie! Nie chcę mieć jej w rodzinie!:" Bezcenne :D
    I współczuję ci, że tyle ci się usunęło :/ Ja zawsze piszę na kompie ;)
    Pozdrawiam :**
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Wszystko się z czasem wyjaśni! Cierpliwości! :D Ale zdjęcie nie znalazło się przez przypadek... Ktoś je porzucił :D Jak Andrea się wkurzy, to różne rzeczy się z nią dzieją. Niestety, ale takie życie uzdolnionej osoby (: Ha! Wiedziałam, że niektórych rozśmieszy zachowanie Alex! ;D Ech. Jakoś przeżyłam i teraz staram się być ostrożniejsza :) Pozdrawiam gorąco! :***

      Usuń
  32. "Zamknęłam oczy" a chwile po tym "Otworzyłam oczy" - Takie powtórzenia strasznie biją po oczach.
    Jak może dywan jej utrudnić dojście do łóżka? - Nie rozumiem tego.
    Czym się zajmują rodzice Andrey? To trochę dziwne, że mają aż dwa samochody.
    Kolejna sprawa to Andrea szybko mamę skreśliła, i to bez rozmowy, bez wyjaśnień. Wcale nie jest powiedziane, że ten facet to potencjalny ojciec Andrei, przecież może być bratem jej matki chociażby.
    Wzmianka o bluzce już była.
    Kto normalny wylewa brudną wodę do zlewu? Takie rzeczy wylewa się do muszli klozetowej. Czy ta dziewczyna naprawdę nigdy nie sprzątała? To tylko potwierdza moje poprzednie przypuszczenie iż Andrea to rozpuszczona księżniczka rodziców.
    "Serce zaczęło mi szybkiej i mocniej bić" - szybciej
    Wywalić ubrania na podwórko? Normalna jest? Poza tym krew na pościeli mogła wytłumaczyć choćby okresem.
    Nie chciała, on ją uwiódł, a ona się dała - Jak nie chciała? Chciała skoro się dała. W końcu sama rozkładała uda. To iż facet ją porzucił nie jest usprawiedliwieniem kłamstwa, a córkę całe życie okłamywała. Kolejna sprawa to interesuje mnie kiedy on ją porzucił skoro na zdjęciu jest już w ciąży. No i dlaczego ten facet nie kontaktuje się ze swoim dzieckiem? Zabrzmię teraz okropnie, ale jeśli on sam nie walczył o kontakty z Andreą to uciąć mu... wiadomo co. To, że się mijali wcale nie znaczy, że jej nie kochał, przecież pracował (takie są niestety realia).
    No i właśnie się nie zgadza! Strasznie zamotałaś. Kobieta na zdjęciu z Michaelem była w ciąży, a kiedy dowiedział się o ciąży rzekomo prysnął z kraju - jak to możliwe? Przecież brzucha nie widać zaraz po poczęciu. No i kiedy niby razem mieszkali i się mijali skoro spali z sobą raz, a potem się rozstali? - Moim zdaniem spieprzyłaś tutaj sprawę i to totalnie. Czyli jeśli o mnie chodzi, to rozdział do poprawy.
    "Nie widział, że to dziecko nie jest jego" - wiedział.
    Nakłamała... matka nakłamała po całości. Jak mogła coś takiego zrobić mężowi? Teraz rozumiem, że to mijanie się to z pierwszym mężem, ale i tak mogłaś to opisać jaśniej, bo z początku naprawdę się nie wie o co chodzi.
    Nie popieram okłamywania tego faceta i Andrea powinna mu powiedzieć prawdę. Wyznać że zawsze będzie traktowała go jak tatę, ale poinformować go o tym, że żona go zdradzała. Ta kobieta powinna ponieść konsekwencje.
    "Opadłam na łózko" - łóżko.
    "Zerknęłam na lożę" - Jaką lożę?
    "miałam ważenie" - wrażenie
    Dziwne, że przeprowadzają takie rozmowy przy obcej Alex.
    A więc jednak Alex nie było w domu podczas rozmowy? Kiedy wyszła? Chyba tego nie zauważyłem, albo ty nie napisałaś.
    "na prawe nie jest prawda" - prawdę, prawdą
    "miała dowód przeciw sobie" - nie czasem naprzeciw siebie?
    20 lat różnicy... niby dużo, ale czasami takie związki się zdarzają i im się udaje. Oboje są zresztą dorośli.
    "Czy ona zamierza do niego sterować" - startować.
    "zaczęłam błagać" - zaczęła
    Rozdział i tak jest długi, chyba najdłuższy jaki dotychczas czytałem na tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tą sprawę z poczęciem Andrei i ciążą jej matki tak zamotałaś, że naprawdę nie wiele idzie z tego zrozumieć. Nie chcę krytykować jej matki, bo mogła mieć swoje powody, nie popieram zdrady, ale staram się zrozumieć że czułą się samotna, opuszczona, zostawiona sama sobie i brakowało jej bliskości i wtedy pojawił się kochanek. Jednak ciekawi nie czemu nie porozmawiała z mężem, dlaczego nie poczyniła kroków aby cokolwiek w ich relacji zmienić
    Skoro ojciec Andrei uciekł od odpowiedzialności zaraz po pierwszej czy tam któreś z kolei nocy, gdy tylko dowiedział się, że jego kochanica jest w ciąży, to jakim cudem znalazł się na zdjęciu obok niej, gdy ona była już w widocznej na fotografii ciąży?
    Wiem, że mężczyzna ma prawo wiedzieć, że wychowuje nieswoje dziecko, ale jeśli to miałoby go zranić i zmienić jego podejście do córki, to może rzeczywiście lepiej jest mu niczego nie mówić, w końcu na te słowa jest już moim zdaniem za późno. Niech wszystko biegnie swoim rytmem, normalnie, tak jak dotychczas.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie wiem, czemu Andie ze wszystkiego robi taką aferę? xD Serio, nawet nad słabością Alex do jej wujka się rozmyśla, jakby nie mogła stwierdzić, że po prostu się jej spodobał. Czasami mnie bawi te jej nadwrażliwość na wszystko :P
    No i jednak się okazało, że jej tata nie jest jej prawdziwym tatą (jak to w ogóle brzmi xD). Nie wiem, jak można uwieść kobietę, potem zrobić jej dzieciaka i stchórzyć?! Takich to powinno się za jaja wieszać (wybacz za wyrażenie. Zdenerwowałam się...).
    Nasza Andie ma skłonności do paranoi, ale też widzę, że szybko zapomina o tych wszystkich problemach. To dobrze, inaczej pewnie już miałaby depresję xD

    OdpowiedzUsuń
  35. Coś mi nie pasuje z tym zdjęciem. W poprzedniej części pisałaś:
    "Była na niej moja mama w ciąży i jakiś facet, który ją obejmował. Wyglądali jakby byli szczęśliwie zakochaną w sobie parą!", a mama Andrei wyraźnie powiedziała: "Wtedy zaszłam z nim w ciążę. Powiedziałam mu o tym, ale on tylko mnie wyśmiał. Następnego dnia nie było go w kraju.", czyli wynikałoby, że jest tu błąd logiczny. Tylko, że mama Andrei mówi, że to nie jej zdjęcie, więc może zostało sfałszowane przez ojca Andrei, żeby dziewczyna pokłóciła się z matką i myślała, że to nie on ją zostawił... Sama nie wiem. Ciekawa jestem jak to dalej wyjaśnisz :)
    Błędy niżej:
    Nie płakałabym gdy się nie doprała
    gdyby
    Ścisnęło mi się żołądku.
    w żołądku
    Nie zrobiło to mnie żadnego
    na mnie
    a przede wszystkim wszystkim
    bez jednego "wszystkim"
    Zerknęłam na lożę
    łoże
    Uwzięłam z łóżka pierzynę
    Wzięłam
    Tam wylałam niej wodę na podwórko
    z niej
    ale w zdwojonej siłą.
    ze zdwojoną siłą
    i uśmiechem się niepewnie.
    uśmiechnęłam
    Drobie panie
    Drogie
    zamierza starować do mojego wujka?!
    startować
    Rzeczywiście to byłoby dziwne gdyby Alex rzuciła Theo dla wujka Andrei :P
    Myślę, że bohaterka powinna powiedzieć ojcu prawdę albo jeszcze inaczej - zażądać, żeby to matka przyznała się mężowi, inaczej ona sama porozmawia z ojcem. Może wybaczyłby jej matce błąd w przeszłości, a jak nie - to trudno, powinna ponieść konsekwencję wybryku.
    Nie dziwię się, że Andrea była zła na matkę. Ale dość szybko się z nią pogodziła, choć to w sumie dobrze. Bądź co bądź to jest jej matka i nie chciała dla niej źle :)

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  36. Hejcia!
    Tata jedzie do pracy nawet w weekend? Teraz chyba powinna być niedziela. Podobnie ta krew, skoro było jej tak dużo to wydaje mi się, iż powinna się wykrwawić. Emmm, nie chciała być otoczona krwią, więc wyszła z balkonu, ale jak jest cała w niej umazana i łóżko ubrudzi to nic? xd Ojj, Andrea, załamujesz mnie, kobieto!

    Czyli jednak zdradziła męża, miała z nim dziecko, zrobiła sobie z tym kolesiem zdjęcie i wsadziła je do pamiątek rodzinnych, gdzie każdy mógł je zobaczyć? Byłaby aż tak nierozsądna, skoro chciała zachować to dla siebie?

    Dokładnie, nie liczy się czasem ten, który dzieciaka zrobił, skoro uciekł i miał wywalone, tylko ten, który przy dziecku trwał i je wychował jak własne. To, że nie jest jego biologicznym dzieckiem nie powinno mieć teraz nagle znaczenia.

    Czyli ktoś to zdjęcie podłożył i ona nawet go nie miała? Prawdziwy ojciec czy ktoś je tam wyczarował? xd

    Jejku, współczuję ci, kochana. Skasowanie rozdziału jest naprawdę irytujące. Chyba też kiedyś tak miałam (już trochę pamięć mnie zawodzi) i pisz sobie to od nowa, kiedy ledwo się pamięta "wykwintne" określenia, których się użyło... XD Odechciewa się wtedy pisać. :/

    Uwagi:
    "Zaczęłam chichotać jak nie zrównoważona psychicznie wariatka." - powinno być "... jak niezrównoważona..."
    "Odetchnęłam z ulgą, kiedy nie runęłam na podłogę i z ulgą stwierdziłam, że nic mi się nie stało" - drugie "z ulgą" nie jest potrzebne
    "Wiem, że nie powinnam zachowywać się tak w stosunku, co do matki..." - tutaj "co" jest zbędne
    "Nie raz widziałam w filmach" - lepiej brzmi "na filmach"
    "...jak niedoświadczone krwiopijcy wracały..." - powinno być "jak niedoświadczeni krwiopijcy wracali..."
    "Chciałam do tego wżyć bluzkę..." - powinno być "... wrzucić bluzkę..."
    "Mama przełknęła głośno ślinę, po czym potaknęła głową" - wystarczy tutaj jedynie "przytaknęła"
    "Nikt na mnie tego nie wymuszał..." - powinno być "... zmuszał..."
    "Nie zrobiło to mnie żadnego wrażenia." - powinno być "nie zrobiło to na mnie..."
    "...że nie opuszczą cię aż do śmierci..." - w tym wypadku zamiast "cię" powinno być "się"
    "W tym momencie za nią ją miałam" - lepiej brzmi "w tym momencie miałam ją za nią"
    "Obstawiałam wciąż przy swojej opcji..." - powinno być "Obstawałam..."
    "Nie wiem, dlatego" - powinno być "nie wiem, dlaczego"
    "W moim sercu był żal, smutek i żałość." - lepiej by brzmiało "... żal, smutek i zawód"
    "Mama odwzajemniła uścisk, ale w zdwojonej siłą." - powinno być "w zdwojonej sile" lub "ze zdwojoną siłą"
    "...powiedziałam smutno i uśmiechem się niepewnie." - powinno być "... uśmiechnęłam się niepewnie"
    "Potaknęłam głową" - znowu wystarczy samo "przytaknęłam" lub "kiwnęłam głową"
    "Zapięłyśmy pasy i już po chwili byliśmy..." - powinno być "... byłyśmy..."
    "-Tutaj nie wolno parkować, drobie panie" - powinno być "... drogie panie"
    "Ma dowód przeciwko sobie." - powinno być "ma dowód naprzeciwko siebie"
    "Mimo to, potaknęłam głową." - powinno być "pokiwałam głową" lub "przytaknęłam"
    "Czy ona zamierza starować do mojego wujka?!" - powinno być "... startować..."

    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń