-Andrea!- krzyknęła z dołu mama.
-Tak?!- zapytałam. Co ona chciała?
-Zejdź na dół!
-Idę...
Domyślałam się już, że rodzice przygotowali coś z okazji moich urodzin. Zawsze robią to w najmniej spodziewanym momencie. Miałam już iść, kiedy usłyszałam dźwięk dzwoniącej komórki. To był mój telefon! Od razu rzuciłam się na sprzęt, który leżał na łóżku. Wzięłam go do ręki. Hmm... Dzwoniła Alex. Co ona chciała? Przecież dzisiaj się widziałyśmy. Zaciekawiona odebrałam.
-No cześć!- zaświergotała. Po głosie poznałam, że z jakiegoś powodu bardzo się cieszy.
-Hej- powiedziałam lekko zszokowana.- Coś się stało, że dzwonisz?
-Żebyś wiedziała, że się stało!
Znieruchomiałam. Co miało się stać? Chyba nikomu nic poważnego! Na tą myśl serce zaczęło mi szybciej bić. A jeśli ktoś z moich przyjaciół miał wypadek i leży nieprzytomny w szpitalu?! A jeśli jest w śpiączce i się już nie obudzi?! Dlaczego mi do głowy zawsze przychodzą najgorsze scenariusze? Może to z powodu zaginięcia mojego brata? Zaczynałam już panikować, kiedy zorientowałam się, że coś jest nie tak. Przecież Alex nadal miała wesoły ton głosu...
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!- pisnęła tak głośno, że w uchu, do którego miałam przyłożoną słuchawkę mi zadzwoniło.- Dużo szczęścia, radości, żebyś w końcu znalazła sobie przystojnego chłopaka i nie została starą panną z kotem, by spełniały się twoje wszystkie marzenia... Co mam ci jeszcze życzyć? Wszystkiego najlepszego! A! Żebyś w końcu dostała złą ocenę, bo straszny kujon z ciebie! Jeszcze raz wszystkiego dobrego!
Stałam ja jakiś posąg. Nie spodziewałam się tego, że Alex może pamiętać o moich urodzinach. Wiem. To moja przyjaciółka, ale wspominałam jej o nich zaledwie dwa razy, a Alex ma strasznie słabą pamięć do takich rzeczy. Przyznam szczerze, że byłam zszokowana.
-Dziękuję-powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Szczerze, to przed chwilą mi się przypomniało, że masz urodziny. Przepraszam, że zapomniałam! W ramach przeprosin proponuje ci jutro wypad na zakupy! Co ty na to?
-Zgoda- odparłam wesoło. Na zakupach dawno nie byłam, a przydałaby mi się jakaś rozrywka.
-To jesteśmy umówione! Jutro około trzynastej po ciebie przyjadę. Może być?- chciała się upewnić.
-Jasne!- zgodziłam się. W sumie to mi było wszystko jedno.
-To się cieszę! Do jutra!- pożegnała się i już po chwili usłyszałam sygnał kończący rozmowę.
-Pa- powiedziałam cicho do siebie.
Już miałam odstawić telefon, kiedy on ponownie zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz. Tym razem była to Chloe.
-Witam! Witam! Witam!- zaświergotała do słuchawki moja przyjaciółka.- Rano nie zdążyłam ci złożyć życzeń, bo z Alex już pojechałaś, więc teraz ci je składam. Dużo śmiechu, mniej nauki, więcej szczęścia i radości, mniej tchórzostwa, boś wstydliwa, mało smutku, bo go nie trzeba, wiele marzeń i wszystkiego, czego dusza zapragnie!
-Jejku. Dziękuję- powiedziałam wzruszona. Jej życzenia się zrymowały. Chloe zdarzało się układać coś w rymy, ale zawsze był to czysty przypadek. Bynajmniej ona tak sądziła.
-Nie ma sprawy- odpowiedziała dziewczyna, co w ogóle nie pasowało jako odpowiedź.-To do zobaczenia!
-Pa- odparłam.
Westchnęłam. Tak szybko? No cóż... Nic nie trwa wiecznie. Odstawiłam telefon na łóżko i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Miałam zejść na dół, ale telefon znowu zadzwonił. Przez chwilę stałam w miejscu, ale w końcu zawróciłam. Wzięłam komórkę do ręki. Hmm. Jared. Odebrałam.
-Dzień dobry! A raczej, dobry wieczór!- krzyknął chłopak zanim zdążyłam się w ogóle odezwać.- Tak więc życzę ci dużo imprez i więcej luzu, boś trochę za sztywna, super życia, dużo forsy, fajnej fury, odlotowej chaty, a przede wszystkim nie żałuj sobie niczego! Spełnienia marzeń!
-Dziękuję- odparłam z szerokim uśmiechem.
-Spoko. Smacznego jajka!- zarechotał.
-Dzięki, ale to chyba jeszcze nie czas- zauważyłam. Z trudem powstrzymywałam wybuch śmiechu.
-Na jajko zawsze jest czas!- oburzył się.
W sumie to racja. Jajko można zjeść w każdej chwili. Jaka ja głupia.
Jared się rozłączył nawet się nie żegnając. Czy ktoś będzie jeszcze dzwonił? Nie mam zamiaru tak przez cały wieczór sterczeć z telefonem w dłoni. Czekałam, aż ktoś zadzwoni. Już po chwili moja komórka zaczęła wibrować. Tym razem była to Nicole.
-Witam moją solenizantkę!- powiedziała wesoło dziewczyna.- Z okazji twojego święta chciałam ci złożyć dużo zdrówka, szczęścia, pomyślności, potopu miłości, lawiny radości, żeby każdy dzień był dla ciebie dniem udanym, żeby uśmiech nie znikał ci z twarzy. Po prostu wszystkiego najlepszego!
-Dziękuję bardzo- podziękowałam wzruszona.
-Ależ nie ma za co! Spędź urodziny w dużym gronie rodziny.
-Jasne- odparłam choć wiedziałam, że to nie będzie duże grono. Ja, mama i tata...
W słuchawce usłyszałam jakieś chichoty. Chciałam się o nie zapytać, ale w tym właśnie momencie Nicole powiedziała:
-To pa! Buziaczki!
No i się rozłączyła. Teraz to byłam pewna, że z nią jak i z Chloe i Jaredem jest reszta moich przyjaciół. Czy oni zamierzają każdy z osobna do mnie dzwonić? Nie lepiej złożyć mi życzenia wszyscy razem? Może po prostu mają niezły ubaw z tego, że bez przerwy odbieram telefony? Fajna zabawa, ale mi się nie podoba!
Telefon zadzwonił ponownie. Tym razem była to Paula. Odebrałam i zanim ta zdążyła się odezwać, ja powiedziałam jednym tchem:
-Wiem, że jesteście tam wszyscy. Nie musicie dzwonić każdy z osoba chyba, że chcecie mnie wykończyć.
Na chwilę zapadła głucha cisza, która według mnie była za cicha. Nikt się nie odzywał. Słyszałam tylko bicie własnego serca. W końcu jedna osoba przerwała tą ciszę.
-Jak się domyśliłaś? To był taki genialny pomysł!- zaśmiał się Matthew.
-No cóż... Już cztery osoby pod rząd do mnie dzwoniły- powiedziałam beznamiętnie.
-Cztery?!- krzyknęło kilka osób.
-Tak. Jeszcze Alex dzwoniła- wytłumaczyłam.
-Kiedy?- spytał zszokowany Paul.- Pamiętała?
-Widocznie tak, a dzwoniła dosłownie chwilę przed wami.
-Ta to ma wyczucie- mruknął Jared.
-Dobra, cicho! Chcę w końcu złożyć życzenia Andrei!- krzyknęła Paula. Wszyscy natychmiastowo ucichli.- Kochana! Życzę ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, dużo szczęścia, radości, wodospadu miłości i wszystkiego, czego sobie zapragniesz!
-Dzięki- mruknęłam uśmiechając się lekko.
-I oderwij się choć trochę od tych książek!- krzyknął Nathan.- Bo mózg ci się z lansuje.
-Spoko- odparłam. Wow. Nie wkurzył mnie jego komentarz. Nowość! Może to dlatego, że już dostałam tyle życzeń i nie jestem w stanie się złościć?
-I znajdź sobie w końcu jakiegoś chłopaka, bo zostaniesz starą panną- dodał i się zaśmiał.
Jejku. Mówi tak samo jak Alex. Czy go naprawdę może interesować, że mogę zostać starą panną? Niemożliwe! Na pewno mówi tak w żartach. Zresztą jak zawsze. Nigdy nie był wobec mnie poważny i to mnie drażni. Zawsze się ze mnie naśmiewa. Inne dziewczyny najzwyczajniej w świecie by go olewały, ale nie ja. Nie potrafię.
-Andrea! Idziesz?!- usłyszałam krzyk mamy z dołu. Nie ukrywała zniecierpliwienia.
-Już!- odkrzyknęłam.
-To ja jeszcze życzę ci wszystkiego najlepszego i czego dusza zapragnie- powiedział pospiesznie Matthew.
-Dziękuję- odparłam. Ile już dzisiaj razy wymówiłam to słowo?
-Sto lat i dużo szczęścia- dodał Paul.
-Dużo kasy i kiełbasy- zarechotał Nathan.
-Dzięki- mruknęłam.
-Andrea!- mama ponownie krzyknęła.
-To my już się rozłączamy, bo twoja mama zaraz przyleci i cię rozszarpie- zaśmiał się Nathaniel.
-Ona wcale taka nie jest!- skarciłam go. Jak on śmie oceniać moją mamę?! Na oczy jej nie widział! Jaki dupek!
-To cześć- powiedziała Chloe i zaraz po niej wszyscy po kolei się ze mną żegnali.
-Cześć!- odpowiedziałam.
Rozłączyłam się, rzuciłam telefon na łóżko i wyszłam z pokoju, po czym szybko zbiegłam na dół i wbiegłam do salonu, gdzie czekali na mnie rodzice z małym tortem (była nas tylko trójka), do którego było włożone szesnaście świeczek. Od razu jak pojawiłam się na horyzoncie, rodzice zaczęli śpiewać "Sto lat!". Uśmiechnęłam się wzruszona. Czułam, że do oczu cisną mi się łzy. Nie wiem, dlaczego tak ten widok na mnie zadziałał. Im staję się starsza, tym jestem coraz bardziej... Wrażliwa? Po skończonej piosence mama, jak to zawsze, powoli (tak, by świeczki nie zgasły) podeszła do mnie z tortem. Uśmiechała się przy tym radośnie. Nie mogłam nie odwzajemnić gestu. Szczerze, to chciało mi się płakać. Weź się w garść, dziewczyno!
-Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki- powiedział z wymalowaną radością na twarzy tata.
Poczułam się jak jakieś małe dziecko. Mam pomyśleć życzenie przed zdmuchnięciem świeczek? Wydaje się to śmieszne, ale zawsze jak byłam mała to tak robiłam. To taka... Tradycja? Nie wiem, jak to nazwać. Oczywiście nie kupuję tego, że moja prośba się spełni. Mam już skończone szesnaście lat i nie wierzę w jakąś moc spełniania życzeń. To takie dziecinne. Odkąd zaginął Theo, to moim największym marzeniem było to, żeby mój brat się odnalazł i żeby moi rodzice nigdy więcej nie cierpieli. To jest dla mnie najważniejsze. Mimo, że uważałam to wszystko za bajki, to pomyślałam, żeby rodzice już nigdy więcej nie cierpieli i zdmuchnęłam świeczki. Zrobiłam chyba tak z przyzwyczajenia. Już tyle lat to robię. Trudno byłoby mi się od tego odzwyczaić.
Tata zaklaskał głośno w dłonie. Zawsze tak robił. Znowu poczułam się jak mała dziewczynka. Na moje policzki wstąpił rumieniec. Uśmiechnęłam się niepewnie. Mama postawiła na stół tort, podeszła do mnie i złapała za ręce.
-Zdrówka kochanie. Dużo szczęścia, radości, żeby dobrze wiodło ci się w życiu- mówiła przez łzy. Ona zawsze musi się rozpłakać. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale łzy jej na to nie pozwalały. Zamiast tego, mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję mamuś, ale już nie płacz. Proszę cię...- wychrypiałam. Dzielnie powstrzymywałam łzy. Miałam wrażenie, że się rozpłaczę. Zawsze jak ktoś płacze, a ja jestem w pobliżu, to mi też chce się płakać. Dlaczego łzy innych tak na mnie działają?
-Już się uspakajam- załkała.
Osunęła się ode mnie i otarła wierzchem dłoni łzy, po czym uśmiechnęła się lekko. Na jej miejsce przyszedł tata i to teraz on mocno mnie przytulił.
-Wszystkiego dobrego córeczko. Spełnienia marzeń. dużo szczęścia, żebyś zawsze była uśmiechnięta- powiedział z pogodnym wyrazem twarzy.
Tata nigdy nie płacze. Tylko raz widziałam go w takim stanie. Było to na pogrzebie Theo. Nie mógł powstrzymać łez. Przed uroczystością był, a raczej udawał twardego. Możliwe, że po kryjomu szlochał, ale ja tego nie widziałam...
-Dziękuję- powiedziałam ze ściśniętym gardłem.
-Czas na prezenty!- zaświergotała mama.
Tak szybko się uspokoiła? Niemożliwe! Zawsze szło jej to opornie. Skąd ta nagła zmiana? Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Tata wraz z mamą zaczęli grzebać w szafce w meblach, by po chwili z powrotem znaleźć się obok mnie. Obydwoje trzymali w rękach eleganckie, granatowe etui. Oba były podłużne tyle, że mamy było trochę mniejsze. Wyglądało na to, że znajdowała się tam biżuteria. Czyżby rodzice zdecydowali się na kupienie mi jej? Zawsze w prezencie dawali mi jakiś gadżety. Hmm... Miła odmiana. Na mojej twarzy musiało się pojawić lekkie zdziwienie, bo mama z tatą wybuchli gromkim śmiechem. Już po chwili wręczyli mi prezenty. Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam ich.
-Dziękuję- powiedziałam z uśmiechem.
-Podziękujesz, jak zobaczysz- powiedziała dumnie mama.
Podziękuję, jak zobaczę, tak? Oderwałam się od nich i otworzyłam jedno z etui. Akurat trafiłam na te od taty. Moim oczom ukazał się śliczny, złoty łańcuszek z wypukłym po obu stronach serduszkiem. Uśmiechnęłam się. Następnie otworzyłam etui od mamy. W środku znajdowała się bransoletka. Również była ze złota z serduszkiem. Pewnie komplet. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Do oczu cisnęły mi się łzy.
-Dziękuję- podziękowałam ponownie i znowu rzuciłam im się na szyje.
Rodzice odwzajemnili uścisk. Byli zadowoleni z tego, że prezent mi się podoba. Gdy już wypuściłam rodziców z mojego uścisku, to założyłam na siebie wisiorek i bransoletkę. Uśmiechnęłam się szeroko. Później ja, solenizantka pokroiłam tort. Niby był mały, ale i tak zostało jeszcze niego połowa. No dobrze. Więcej niż połowa. Tort okazał się być pyszny! Był o smaku czekoladowo kakaowym, posypany małymi serduszkami z białej czekolady, natomiast na górze było duże serce również z białej czekolady. Powoli jadłam po małym kęsie słodyczy, który rozpuszczał się w ustach. Jejku. Jakie to było pyszne! Nie mogłam się temu nadziwić. Nie byłam w stanie się oprzeć i wzięłam dokładkę, którą skonsumowałam tak szybko, jak pierwsza porcję. Posmutniałam, bo chciałam jeszcze, a byłam już najedzona. No cóż... Nic nie trwa wiecznie. Odstawiłam talerzyk na szklany stół. Zaczęłam patrzeć niewidzącym wzrokiem przed siebie. Siedziałabym tak, gdyby rodzice nie zaczęli ze mną rozmawiać. Ogólnie to wypytywali się, jak w szkole, choć doskonale wiedzieli, że wszystko jest dobrze, albo o to, co ciekawego się wydarzyło. No cóż... Zwykła rozmowa rodziców z dzieckiem. Później zamieniliśmy się rolami i to ja im zadawałam pytania. Rzadko, co mówią mi, co u nich słychać. Jak zwykle wykręcali się tym, że wszystko jest w porządku. Ach, ci rodzice. Nie zamartwiają dzieci swoimi sprawami.
Później zaczęliśmy oglądać nasze stare zdjęcia. Nie zaprzeczę, ubaw był po pachy. Tata znalazł zdjęcie, na którym ja byłam cała zasmarkana, zapłakana i miałam naburmuszoną minę. Do tego twarz miałam czerwoną jak burak i mokrą od łez! Nie wiem, co się wtedy stało i nie chciałam wiedzieć. Miałam wtedy około trzech lat. Nie mogłam uwierzyć, jak do tej pory się zmieniłam! Kiedyś zawsze miałam włosy związane w dwa wysokie kitki i prosto ściętą grzywkę. Teraz wyglądam zupełnie inaczej! Tata powiedział, że wstawi to zdjęcie w ramkę i postawi na meble! Nie mogłam do tego dopuścić, dlatego szybko wstałam ze swojego miejsca i próbowałam mu je zabrać. Nie mogłam pozwolić, by ludzie, którzy przychodzą do tego domu widzieli takie coś! To jest niedopuszczalne!
-Tato, nie!- krzyknęłam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Mężczyzna nie dawał za wygraną. Nie miał nawet najmniejszego zamiaru oddać mi zdjęcia. Zawsze, gdy znalazłam jakąś fotografię, na której wyglądam koszmarnie, to ją zabierałam i chowałam w swoim pokoju w mojej skrytce, jaką jest zwykłe pudełko po butach schowane w szafie, w której trzymam swoje ciuchy. Jeszcze nikt tych zdjęć nie znalazł, nawet mama. Może dlatego, że nigdy nie grzebie w moich rzeczach?
Moje próby zdobycia fotografii szły na marne. Myślałam, że mama przy tym pęknie ze śmiechu. Jejku. Zamiast mi pomóc, to ona jeszcze się śmieje! W końcu dałam za wygraną i usiadłam naburmuszona na podłodze. Miałam nadzieję, że tata się zlituje, ale nie. Szkoda.
Wzięłam następną fotografię. Byłam na niej ja i Theo. Chłopak siedział w kuchni na stole (mama zawsze z tego powodu na niego krzyczała) i trzymał mnie na swoich kolanach. Miałam wtedy może pięć lat? Obydwoje uśmiechaliśmy się szeroko. W oczach mojego brata dopatrzyłam się iskierek szczęścia. Mimo, że było to zwykłe zdjęcie, to i tak jego oczy wyglądały jak żywe. Zachciało mi się płakać, dlatego odłożyłam fotografię i wzięłam następną.
Spojrzałam na nią i omal oczy nie wyszły mi z orbit. Była na niej moja mama z jakimś facetem! Chciałam się bliżej przyjrzeć fotografii, ale mama mi ją wyrwała z rąk i schowała za siebie za poduszkę. Zszokowało mnie to. Patrzyłam oniemiała na matkę, której twarz pokazywała przerażenie. Czyżby to zdjęcie było zdjęciem, którego nie powinnam zobaczyć? Skoro tak, to dlaczego znalazło się w pamiątkach rodzinnych? Posłałam kobiecie pytające spojrzenie, ale ta tylko uśmiechnęła się krzywo i odwróciła wzrok, po czym powróciła do poprzedniego zajęcia. O nie. Ja tak szybko się nie poddam! Za wszelką cenę dowiem się, co to za zdjęcie i kim jest ten facet! Muszę tylko tą fotografię jakoś dostać w swoje ręce... Zorientowałam się, że tata przygląda się mi i mamie z lekkim zdziwieniem. Żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń, to wzięłam pierwsze lepsze zdjęcie i wlepiłam w nie wzrok. Patrzyłam na fotkę niewidzącym wzrokiem. W głowie krążyła mi jedynie myśl o tym, co przed chwilą się wydarzyło. Mama myślała, że na nią nie zwracam uwagi, ale myliła się. Doskonale widziałam, jak bacznie mi się przygląda. Zacisnęłam szczęki. Wzięłam kolejną fotografię i na nią również nie zwracałam uwagi. Robiłam tak w kółko, aż w końcu zdjęcia się skończyły. Jak mam zabrać tamtą fotografię?! Mama schowała ją za siebie... W pewnym momencie do głowy wpadła mi pewna myśl. Wzięłam pierwsze lepsze zdjęcie, po czym usiadłam koło matki i je jej pokazałam.
-Mamo, ile tutaj miałam lat?- zapytałam z udawanym zaciekawienia. Kobieta popatrzyła na mnie niepewnie, ale po chwili się uśmiechnęła, widząc moją minę. Byłam świetną aktorką i mama była pewna, że to mnie interesuje.
Matka połknęła haczyk, bo wzięła ode mnie fotkę i zaczęła się jej przyglądać. Ja w tym czasie powoli przysuwałam trzęsącą się rękę za poduszką i wymacywałam zdjęcie. Starałam się być przy tym jak najbardziej ostrożna. Serce waliło mi jak oszalałe, a na czole pojawiły się krople potu. Byłam zdenerwowana i bałam się, że mama zorientuje się, o co mi tak naprawdę chodzi. Jest mało domyślna, ale nigdy nic nie wiadomo. Poczułam sztywną, śliską kartkę. Jest zdjęcie! Powolutku je wyciągnęłam...
-Wydaje mi się, że pięć- powiedziała z zastanowieniem mama.
Prawie poskoczyłam i siebie zdradziłam, tak mnie wystraszyła. Odetchnęłam z ulgą, kiedy kobieta nie dała żadnych oznak, że się czegoś domyśliła. Poczułam ogromną ulgę. Po kryjomu schowałam zdjęcie do kieszeni i spojrzałam na fotografię, którą wcześniej dałam mamie.
-Dlaczego pytasz?- zapytała mnie z widocznym zainteresowaniem.
-Po prostu jestem tego ciekawa. Na tych wszystkich zdjęciach jestem taka mała i podobna, że nie umiem określić ile miałam wtedy lat, a zapytałam się o to akurat ciebie, bo ty jesteś znawcą w takich sprawach- wytłumaczyłam z szerokim uśmiechem na twarzy.- Ja już idę spać, bo jestem śpiąca...- dodałam i ziewnęłam potężnie na potwierdzenie moich słów.
Mama uśmiechnęła się lekko i odparła:
-Idź, idź. Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
Wstałam leniwie z kanapy i do taty, który chował zdjęcia do mebli krzyknęłam "Dobranoc" . Dopiero, gdy mężczyzna mi odpowiedział to pobiegłam do swojego pokoju. Wparowałam do mojego "królestwa" i zamknęłam cicho za sobą drzwi na klucz. Nie chciałam, żeby mama tutaj weszła, gdyby zorientowała się, że zabrałam zdjęcie. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni fotografię i usiadłam po turecku na łóżku. Z mocno bijącym sercem spojrzałam na zdjęcie. Była na niej moja mama w ciąży i jakiś facet, który ją obejmował. Wyglądali jakby byli szczęśliwie zakochaną w sobie parą! Mężczyzna ten na pewno nie był moim ojcem, bo poznałabym go. Pierwszy raz widziałam go na oczy! Na początku miałam wrażenie, że to zdjęcie mogło być robione za czasów, gdy moje mama chodziła do szkoły, ale nie była taka młoda. Spojrzałam na tył fotografii i ujrzałam wyraźnie napisaną datę. Przecież to zdjęcie było robione siedemnaście lat temu! To mama była wtedy w ciąży ze mną! Jak to możliwe?! Spojrzałam jeszcze raz na matkę na zdjęciu. Oprócz zmarszczek, które teraz ma, to nic się nie zmieniła. Swoją całą uwagę skupiłam teraz na mężczyźnie. Był bardzo przystojny i chyba w wieku mamy. Miał brązowe włosy, trupio bladą twarz i... Nie! Nie wieżę! To nie może być prawda! On ma MOJE oczy! Moje szare oczy! On... On jest moim ojcem? Mam rozumieć, że mój tata nie jest moim tatą?! A może to po prostu jakiś zbieg okoliczności? Może ten facet to jakiś znajomy? Ale te oczy... Przecież one są takie same jak moje! Jakoś nigdy nie interesowałam się tym, dlaczego nie jestem podobna do swojego taty, ale teraz... Do oczu zaczęły mi się cisnąć łzy, by po chwili ujrzeć światło dziennie i spływać mi strumieniami po policzkach. Z niedowierzaniem gapiłam się na twarz mężczyzny. Oprócz oczu to miałam podobne rysy twarzy do jego...
Nie mogłam wytrzymać i rozpłakałam się na dobre. W sercu poczułam ból. Nie ból fizyczny, ale psychiczny. Cierpiałam. Chciałam zniknąć i już więcej nie powrócić. Zdałam sobie sprawę, że rodzice mogą mnie usłyszeć, dlatego szybko zakryłam dłonią usta. Dławiłam się się swoimi łzami, płaczem. Moje serce pękło na milion malutkich kawałeczków nie do sklejania. Otworzyłam drzwi balkonowe i wyszłam na dwór, zamykając za sobą wejście. Tu rodzice nie mieli prawa mnie usłyszeć. Mimo, że wiatr stał się silniejszy niż był poprzednio, to nie miałam zamiaru wracać do ciepłego pomieszczenia. Wolałam marznąć. Było mi wszytko jedno. Czułam się strasznie. Po same brzegi wypełniła mnie gorycz, żałość, ból, smutek, którego nigdy tak bardzo nie doznałam. Nie dowierzałam temu, co przed chwilą odkryłam. To było dla mnie coś strasznego. W głowie ciągle huczała mi myśl: "Mój tata nie jest moim tatą. Mój tata nie jest moim tatą..." I tak w kółko. Byłam na sto procent pewna, że to prawda. To spojrzenie mamy... A ten facet? Nie przez przypadek jestem podobna do niego. Oczy, twarz... Nienawidziłam swojej matki z całego serca. Jak ona mogła mi to zrobić? Nie spodziewałam się tego po niej. Co?! Myślała, że kiedyś się nie dowiem?! Że wszystko zachowa w tajemnicy?! Myliła się! Przez nią cierpię! Dowiedzieć się, że twój ociec nie jest twoim ojcem to najgorsza rzecz, jaka może spotkać człowieka. Nie mogła mi powiedzieć tego prosto w twarz? Co z tego, że być może się bała! Może przyjęłabym to jakoś inaczej, gdybym usłyszała to z jej ust!
Usiadłam na zimnym gruncie. Stałam się strasznie słaba. Opadałam z sił. Już po chwili zrozumiałam dlaczego. Wiatr szalał jak jakaś wichura! Na początku to mnie nie obchodziło, ale gdy zobaczyłam, że drzewa się bardzo mocno uginają, to aż otworzyłam buzię. Był bardzo silny. Musiałam zlikwidować ten wiatr za wszelką cenę. Nie widziałam jak, ale musiałam spróbować. Nie mogłam tego tak zostawić. To nie normalne zjawisko. Przecież jest czerwiec. Zamknęłam oczy, bo było mi się lepiej skoncentrować i całą swoją uwagę skupiłam na wichurze. Ciągle myślałam, by wiatr zmalał na sile. Im bardziej się starałam, tym byłam coraz słabsza. Czułam, że zaraz odpłynę, ale nie poddawałam się. Zmarszczyłam czoło. Nie czułam żadnych zmian, dlatego skupiłam się najlepiej jak potrafiłam. Nie było to łatwe, bo wciąż nie mogłam dojść do siebie po tym, co odkryłam. Stawałam się coraz słabsza. Nie był to wysiłek fizyczny, ale i tak strasznie męczący. Opadałam z sił.
W pewnym momencie poczułam, że coś ciepłego spływa mi na usta, a następnie aż po brodę i spływa po samą szyję. Pociągnęłam nosem. To coś miało niemiłą woń. Podobną do zapachu rdzy. Zmarszczyłam nos. Otworzyłam oczy i dotknęłam tego, co spływało mi na usta. Spojrzałam na palce i ujrzałam rubinową ciecz. Krew? Wystraszyłam się. Krwawiłam z nosa. Czyżby to z wysiłku? Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. I tak ma się kończyć każda próba zlikwidowania tak silnego wiatru? Do oczu zaczęły mi się cisnąć łzy. Powstrzymałam je jednak i nie przejmując się moim stanem ponownie skupiłam się na poprzednim zadaniu. Wiem, że nie powinnam była lekceważyć tego, co się ze mną działo, ale nie mogłam pozwolić, by jakaś krew, która ciekła mi z nosa, nie pozwoliła dokończyć mi zadania. Nie mogłam na to pozwolić...
Siedziałam po turecku oparta o drzwi jak jakaś roślinka. Nie ruszałam się, na nic nie zwracałam uwagi, bo byłam skupiona na powierzonym mi przeze mnie celu. Zlikwidowania wiatru. Patrzyłam niewidzącym wzrokiem przed siebie i ciągle myślałam o tym, co chcę, żeby się stało. Wiatr powoli zaczynał maleć, ale za to pojawił się silny ból głowy. Chwilami miałam wrażenie, że rozsadzi mi czaszkę. Przed oczami pojawiły mi się ciemne plamy. Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. Nie odróżniałam już, co dzieje się w mojej głowie, a co na jawie. Odpływałam gdzieś daleko. Chciałam zostać, ale byłam wobec tej siły bezsilna. Oczy mi się zamykały. Za wszelką cenę próbowałam zostawić je otwarte, ale nie dawałam rady. Zobaczyłam ciemność i poczułam, jak osuwam się na podłogę. Nic już nie słyszałam. Byłam gdzieś daleko stąd.
Rozdział dedykowany wszystkim moim czytelnikom <3 ;*
Witam Was kochani! Na początek przepraszam za to, że przeze mnie nasza bohaterka tak bardzo cierpi, ale to, że jej ojciec nie jest jej ojcem z czasem bardzo dużo wniesie do historii. Musiałam tak zrobić, bo w mojej głowie zrodziła się pewna myśl. Według mnie ciekawa, ale o niej Wam nie powiem. Z czasem się dowiecie xD Naprawdę nie chcę tak katować Andrei, ale musiałam. Wybaczcie :) A teraz pytanie. Jak wrażenia po przeczytaniu? Podobało się? Jestem ciekawa Waszych opinii! Czekam na wszystkie komentarze, nawet te krytykujące! ^.^ Przepraszam za literówki, jeśli się zdarzyły. Do napisania! :3
madziula0909
Witam!
OdpowiedzUsuńNa początku dziękuję za komentarz u mnie. Miło mi, że jest ktoś, kto będzie czytał moje wypociny :D
Co do rozdziału :
Urodziny. Taa. Andrea to strasznie uczuciowa dziewczyna, skoro płakała na własnej szestnastce. Ja na swojej osiemnastce to ani jednej łzy nie uroniłam, bo to też wstyd i nie mogę tego zrozumieć. Ogólnie to za bardzo szału z jej urodzinami nie było. Żadnych znajomych krewnych, tylko ojciec i matka. Błeee. Ja tu liczyłam na imprezę, bibę konkretną, a tu tylko dali prezenty złożyli życzenia i właściwie koniec. Ogólnie moment składania życzeń przez wszystkich znajomych mogłaś pominąć, bo nie wnosił właściwie nic, dla dalszego rozwoju akcji, a życzenia praktycznie walili te same. ;/ A to chłopaka, pieniędzy, szczęścia, miłości, zdrowia... U mnie jeszcze to było zdanej matury. Ogólnie życzenia standardowe jak cholera (też mi znajomi, składali życzenia przez telefon, jakby nie stać .ich było na przyjście do domu jubilatki) Kasy żadne z nich nie miało na prezent i dlatego każde dzwoniło, ot i cała tajemnica! Każde z nich mogło się jakoś wykazać, a nie tylko dzwonić. Mi było by przykro kiedy by tylko dzwonili, a żadne by nie przyszło.
Potem intryga zupełnie jak w dlaczego ja, albo ukrytej prawdzie. nagle dowiadujemy się, że ojciec Andrei tak naprawdę nie jest jej ojcem! Spodziewałam się, że właśnie podczas szesnastych urodzin właśnie oznajmią jej tą ,, straszną nowinę'' a nasza bohaterka jak rasowa bohaterka onetowego ,,opka'' tupnie nóżką, rzuci, że przez ten cały czas rodzice jej nie kochali, i że ich nienawidzi, a potem wybiegnie z domu. Jak bohaterka opka, nic dodać, nic ująć. Tymczasem... oni mają ciekawe zainteresowania, jeśli co roku oglądają rodzinne zdjęcia podczas urodzin córki, naprawdę. Przepraszam bardzo, Andrea, ty kozo biała skąd możesz wiedzieć, że ten mężczyzna na zdjęciu to jest twój ojciec? I co z tego, że ma szare oczy? A twój ojciec to niby jakie ma? Fioletowe?! Nie ma to jak znaleźć jakieś stare zdjęcie, odczytać datę (siedemnaście lat to wcale nie przypadek) i stwierdzić, że mężczyzna na zdjęciu to jej ojciec!
Pozdrawiam!
Oczywiście, że będę czytała Twojego bloga! Nie ma innej opcji ;D Wiem, że Andrea jest taka uczuciowa, ale potrafi też pokazać... pazurki xD Wiem, że urodziny to nie była jakaś impreza, jak chciałaś, ale tak jakoś wyszło... Andie domyśliła się, że ten facet na zdjęciu to jej ojciec, ponieważ ma jego oczy, rysy twarzy... Ogólnie to więcej będzie o tym w następnym rozdziale. Dziękuję za komentarz! ;***
UsuńJa tam ryczałam chyba na każdych swoich urodzinach, od paru dobrych lat ;) Choć ja się takich spektakularnych wieści nie doczekałam w owym dniu. No cóż, bohaterka zareagowała tak, jak zareagowałaby każda bohaterka książki/filmu tego typu ;)
UsuńDziękuję za komentarz ;*
UsuńKocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba ^.^
UsuńChcę Cię poinformować, iż u mnie jest już nowy post! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ok, już lecę ;*
UsuńDużo kasy i kiełbasy XD No nie mogę, uśmiałam się nieźle, jak wszyscy zaczęli do niej dzwonić z życzeniami. I ta sugestia Nathana... Coś mi się wydaje, że on postanowił sprytnie ukrywać, że Andie mu się podoba ^-^ Te ich sprzeczki są słodkie i mam nadzieję, że w końcu coś z tego wyjdzie. Trochę tylko się zdziwiłam, że nikt do niej nie przyszedł, nie dał prezentu, ale może gdy wróci do internatu, to będzie czekała tam na nią niespodzianka? Kto wie. Rodzice też mogli się trochę lepiej postarać. Wciąż traktują Andreę jak małą, bezbronną dziewczynkę, choć w sumie im się nie dziwię. Stracili w końcu syna, który nie wiadomo, gdzie jest i czy w ogóle żyje. Ten facet na zdjęciu zaciekawił mnie strasznie. Kim on może być? Czyżby kimś znaczącym w życiu mamy głównej bohaterki? Czyżby miał coś wspólnego ze zniknięciem Theo? Nie wiem, ale wydaje mi się, że być może, ale to się wszystko z czasem okaże ;) A końcówka to już mnie strasznie zaintrygowała... Jak mogłaś skończyć w takim momencie? Wiem, że chciałaś nas zaciekawić, ale no zlituj się! Teraz będę się zastanawiać, dlaczego ta krew zaczęła jej lecieć i co się w ogóle stało. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, pisz szybko, bo nie wytrzymam! Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;* Cudownie piszesz, mówiłam już ci to? ^-^
OdpowiedzUsuńHeh... U mnie bardzo często w klasie, gdy składają życzenia urodzinowe mówią: ''Dużo kasy i kiełbasy", dlatego tak napisałam xD Czy coś będzie między Nathanem, a Andie to nie powiem. To taka słodka tajemnica. Buhahaha ;D O tym facecie na zdjęciu będzie jeszcze w następnym rozdziale i kto wie, może jeszcze kiedyś??? ;p Andrei krew zaczęła lecieć z nosa, ponieważ chciała zlikwidować ten wiatr, a była już bardzo osłabiona... Dziękuję za komentarz i miłe słowa! ;***
UsuńAch, więc w takim razie musiało mi coś umknąć ;) Fajną masz klasę XD Już się nie mogę doczekać rozwiązania tych wszystkich tajemnic ;)
UsuńRozdział mega :D Kiedy tak każdy dzwonił do Andrei z życzeniami urodzinowymi, nieźle się uśmiałam. Już myślałam, że kiedy Andie zejdzie na dół, okaże się, że oni wszyscy tam na nią czekają. Ale nie czekali, niestety :( A szkoda, tak szczerze mówiąc.
OdpowiedzUsuńIch życzenia miły były trochę podobne do siebie, w sumie chyba tylko Nathan popisał się jakąś większą kreatywnością. I ja także odnoszę wrażenie, że on ukrywa, że Andie nie jest mu obojętna.
A co do tego zdjęcia... Kto od razu powiedział, że ten facet ze zdjęcia to jej ojciec? Owszem, mogła tak sobie pomyśleć, ale nie ma się co załamywać, nie mając niezbitych dowodów. Tak przynajmniej myślę.
Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na nowy rozdział. I ja chcę więcej Nathana!
Pozdrawiam,
lilka24.
PS. Dziękuję pięknie za komentarz u mnie ^^
Tak bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podoba! ^.^ Cóż... Andie tak sobie pomyślała, bo ten facet ma jej oczy i rysy twarzy. Więcej o tym będzie w następnym rozdziale i może kiedyś tam ;D Nathan pojawi się dopiero za dwa rozdziały. Myślę, że wytrzymasz :3 Dziękuję za komentarz! ;***
UsuńCudny rozdział! Tak mnie zaskoczyłaś tym zdjęciem, że masakra! Mam nadzieję, że nic jej się poważnego nie stało. A tak poza tym to chcę więcej Nathan'a! Pozdrawiam i nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że rozdział Ci się podobał i że Cię zaskoczyłam ^.^ Nathan pojawi się za dwa rozdziały xD
UsuńWow... Jestem pod wrażeniem tego, że jej mama nie myszkuje jej w pokoju, jak również z powodu mini-przyjęcia urodzinowego. Czy tak jest naprawdę? Ja nigdy nie doświadczyłam takich urodzin, więc... również miałam łzy wzruszenia w oczach. Najbardziej zaskoczył mnie plan jej przyjaciół. Osobiście nie znoszę składać życzeń, bo nigdy nie wiem, co powiedzieć >-<
OdpowiedzUsuńWampir! Jest blady to musi być wampir :3
Chociaż osobiście liczyłam na szalonego naukowca, który był jej ojcem i eksperymentował z jej mamą, a gdy ta zrozumiała co robi jej kochanek porzuciła go dla jej obecnego ojca... przynajmniej tak to widziałam oczami wyobraźni, gdy mama Andrei zabrała jej zdjęcie, ale później, gdy ta odzyskała zdjęcie (brawo dla dziewczyny! Może śmiało zacząć karierę jako złodziejaszek :D). Zastanawiam się jakie to uczucie dowiedzieć się, że Twój ojciec nie jest Twoim ojcem... ja zapewne bym zamachała pięścią w powietrzu w geście triumfu i rzekła "Wiedziałam!", ale ponieważ jestem podobna do ojca nie mam na co liczyć.
Choć osobiście liczę na to, że moja mama nie jest moją rodzicielką... kiedyś zrobię badania genetyczna! Bo w końcu ja mam zielone oczy i brązowe włosy, gdy moi rodzice mają czarne i brązowe oczy (są do siebie bardzo podobni i wyglądają jak cygani).
Co się Andrea tak przejmuje?
Relacja Andrei z matką nigdy już nie będzie taka sama. Może jej wybaczyć (kiedyś, bo na pewno nie szybko), ale nigdy już nie obdarzy swojej matki takim zaufaniem jakim teraz darzy. Właściwie powinna z nią szczerze porozmawiać, bo ukrywanie takich rzeczy nie jest zbyt zdrowe w relacjach z rodzicami. To jest właściwie komedia. Obydwoje udajecie, że nic podobnego nie miało miejsca, a jednak w duchu zastanawiacie się, czy to naprawdę jest prawdą, a może tylko się jej tak wydawało?
Melancholia mnie złapała. "Co było, a nie jest nie pisze się w rejestr" :D
Biedna, biedna Andrea...
Po prostu... nieco zazdroszczę Andrei, że jej rodzice nie mieszają ją w ich kłótnie i problemy, że ma taką możliwość żyć na własny sposób. Odciąć się od tego wszystkiego, a na dodatek ma dar o którym nie chce gadać z innymi. Właściwie tajemnice mają do to siebie, że gdy człowiek raz nauczy się o nich milczeć, bardzo trudno jest się później zwierzyć...
Bogowie... co za melancholia się mnie trzyma!
W tym rozdziale naprawdę wpłynęłaś na moje emocję...
Hej! A wiesz, że raz doszła do mojego ojca jakaś Brytyjka i spytała się, czy może mu... no wiesz, zrobić to, co robią galerianki :D Oczywiście mój ojciec był tak zszokowany, że tylko kręcił przecząco głową i machał jej rękami, mówiąc we wszystkich znanych mu językach "Nie". Później się okazało, że jakieś polki ją na to namówiły i przepraszała mojego tatę... xD
Był Nathaniel :3 Mrrr... jestem z tego zadowolona! Tak się cieszę, że znów coś powiedział!
Właściwie w tym jak na nią działa Nathaniel trochę przypomina mi moją koleżankę, kiedy chłopak mojej przyjaciółki do niej przyszedł a my dwie u niej siedzieliśmy i powiedział "Więcej was matka nie miała?". Co w tym takiego strasznego? Bo moja koleżanka od razu się obraziła, wyszła z domu mojej przyjaciółki, a później trochę się popłakała... Może dramatyzowała...?
Będę kotem, co szczeka: Hau, hau, hau! (Pojęcia nie mam, czemu to napisałam xD)
Zmasakrować tak Andreę... może Ty mnie zrozumiesz i wyjaśnisz, czemu liczę na to, że na jej balkon nagle z dachy zeskoczył Nathaniel i urzeczony zapachem krwi ugryzie ją i zacznie ssać jej krew. A później ślad ugryzienia będzie przypominał malinkę i ku zdziwieniu reszty on sam nie będzie komentował tego śladu, co zaskoczył Andreę...
Dobra, nie będę się trzymać znanych historii o wampirach, bo wiem, że Ty z pewnością coś jeszcze ciekawszego wymyślisz (liczę na naukowca!). Na tym zakończę swój zawiły i nieco melancholijny komentarz :D
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Dziękuję za wspaniały komentarz (nawet nie wiesz, jak je uwielbiam ;* )! Baardzo się cieszę, że Ci się podoba :p W następnym rozdziale na pewno Andie będzie rozmawiała z matką, a jeśli chodzi o to, co napisałaś na koniec... Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego wydaje Ci się, że pojawi się Nathan i ugryzie Andreę >.< Może tak bardzo go lubisz i masz nadzieję, że ją przemieni? xD Muszę Ci powiedzieć, że szykuję zupełnie coś innego (: Dziękuję za komentarz! :**
UsuńCo tam błędy, skoro treść jest super? Zaciekawiłaś mnie :) Jeden zero dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka, weny, a ja CZEKAM NA NN!
Dravelia :*
Dziękuję bardzo ^m^.^
UsuńOjej! To straszne, dowiedzieć się, że ojciec nie jest twoim ojcem. Mam tylko nadzieję, że Andie nie wykrwawi się przez nos na śmierć. :( Czekam na kolejny rozdział! :)
UsuńPusheened
PS. U mnie jest już post! Wpadniesz? :)
Dziękuję za komentarz! ;D Co będzie dalej, dowiesz się już w następnym rozdziale! Już lecę do Ciebie ;3
UsuńOooo tak, taa czcionka!!!! Chyba jestem w Niebie :3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, bardzo mi się podobał. Szczególnie opisy, są takie magiczne, i coraz bardziej wkręcam się w Twoją historię właśnie dzięki nim :D
Cóż, czekam na kolejny rozdział! Bardzo mnie zaciekawiłaś, serio! O.o
Pozdrawiam i ślę dużo weny :***
Dziękuję bardzo! :D Nawet nie wiesz, ile tej czcionki szukałam :3 Baardzo się cieszę, że Ci się podoba ^.^
UsuńJestem zszokowana! Kiedy Andrea odkryła kim jest facet ze zdjęcia to po prostu mnie zatkało! Ciekawa jestem co dalej. Zapyta mamę? sama zacznie szukać mężczyzny? Nie będzie chciała mieć z obojgiem nic do czynienia? I przede wszystkim czemu jej ojciec ją zostawił? Same pytania! Czekam na więcej. Jeśli chodzi o cierpienia to uważam, że zawsze tak musi być. Główni bohaterowie muszą mieć czasem jakieś naprawdę poważne problemy aby historia nabrała smaku. Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny. ~Dorcas
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do mnie na rozdział 2. dar-kornelii-talent-czy-przeklenstwo.blogspot.com
Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! :D Co będzie dalej, dowiesz się w następnym rozdziale! Już lecę do ciebie :**
UsuńRozdział świetny:)) Przyjemnie się czytało. Mam nadzieję, że niedługo będzie kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję bardzo! ;D Jest mi bardzo miło (: I za niedługo pojawi się nowy rozdział ^.^
UsuńŚwietnie! :D To moje pierwsze wrażenie po rozdziale :) Ciekawi mnie ten Nathan i ojciec Andrei. Czyli jest ona władczynią żywiołów? ;) Fajnie ~.~ Uuuu coś czuję, że coś się w nast. części stanie °~° :D :D :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz ^.^ Jeśli chodzi o ojca Andie to będzie jeszcze o nim wspomniane w następnym rozdziale i kto wie? Może kiedyś się pojawi? Ale nie wypowiadam się na ten temat, bo nie chcę niczego zdradzać xD Nathan pojawi się dopiero za dwa rozdziały :D Jeszcze raz dziękuję! ^^
UsuńCo ty zrobiłaś Nathanowi? Przecież on jest wredny i za to go kocham! Ey! Dobra, niby były urodziny Andrei... Mam nadzieję, że przy następnej okazji wróci do normy.
OdpowiedzUsuńByły w paru miejscach powtórzenia ale zdarza się :P Fakt, że ojciec Andrei nie jest jej ojcem mnie nie zszokował. No nic. "Dużo kasy i kiełbasy". Hehe, wiem co Nathaniel miał na myśli ( ͡° ͜ʖ ͡°) Krótko mówiąc rozdział mega :D Już tworzę pairing Andhan/Nathdrea/Andraniel Napisz co lepsze. Czekam na nn a tym czasem zapraszam do mnie.
Cieszę się, że rozdział Ci się podobał ^.^ Jeśli chodzi o ten pairing, to według mnie lepsze "Andraniel" Ładnie brzmi ♡.♡ Ale czy coś z tego będzie... Nie powiem ;D Właśnie! Od dawna próbuje się do Ciebie dostać na bloga i za każdym razem wyświetla mi się, że blog został usunięty :/ Zmieniłaś adres, czy coś?? Dziękuję za komentarz! ;***
UsuńOjej. Kiedy zmieniałam nazwę wyłączyłam widoczność bloga. Teraz powinno wszystko działać ;)
UsuńHa ha, ale się śmiałam jak do niej dzwonili tak wszyscy po kolei. Do mnie nikt tak nie dzwoni :( A Andrea płacze na swoich urodzinach? Musi być bardzo uczuciowa w takim razie. Ja tam się uśmiecham jak głupi do sera, jak składają mi życzenia, ani myślę się popłakać. Nawet ze szczęścia :)
OdpowiedzUsuńNo ale po wszystkich tych czułościach nadchodzi prawdziwa bomba. Andie znajduje zdjęcie. Ja tu się od razu wtrącę, że jakbym była matką Adrei i chciałabym ukryć fakt, że moja córka ma innego ojca, to raczej nie wkładałbym tego zdjęcia do albumu czy tam czegoś, gdzie oni te swoje fotki trzymają. No nie?
Nom, zjechałam mamę Adrei, to teraz przychodzi czas na Andie. Ja naprawdę nie rozumiem jak można stwierdzić, że ten facet na zdjęciu to twój ojciec. Co z tego, że ma takie same oczy? Dużo osób ma ten sam kolor oczu! A ta siedemnastka, to mógł być zwykły zbieg okoliczności.
No to się nagadałam. Nie bierz mnie za jakąś jędzę, co ciągle zrzędzi, po prostu to była trochę niedorzeczna sytuacja. Wyobraź sobie, spotykasz na ulicy jakiegoś faceta, który ma identyczny kolor oczu. I co? Rzucasz się na niego, krzycząc "Jesteś moim ojcem!"?
No i wreszcie sprawa z wiatrem. Ona się chyba naprawdę musi kontrolować. Niedługo wywoła jakieś tornado. Albo gorzej, jak teraz włada wszystkimi żywiołami. No, ale trudno powstrzymać emocje w takiej sytuacji...
Pozdrawiam,
Annabel
Dziękuję bardzo za komentarz! :D Sytuacja ze zdjęciem i to, jak znalazło się w albumie z rodzinnymi fotografiami o.O wyjaśni się w następnym rozdziale. Andie jest tak uczuciowa, bo... W sumie nie wiem dlaczego. Tak jakoś wyszło. Może to dlatego, że ja taka jestem? Oczywiście nie beczę przy każdej nadarzającej się okazji! Wręcz przeciwnie! Po porostu czasami mi się zdarza, bo jestem wrażliwa. Bardzo. Wrażliwa -.- Więc tak wyszło xD Jeszcze raz dziękuję! ^.^
UsuńMeh, a mnie z kolei to rozdrażniło. Osobiście, wściekłabym się gdyby ktoś mi zrobił taki numer. Na całe szczęście, mam tylko jedną przyjaciółkę i ona mi nigdy tego nie zrobi. (Czarny charakter, jak Dylan) XD
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że do niego nawiązuje, ale po prostu jestem jakaś taka mało wrażliwa na takie rzeczy ._. A ona? Zamiast wziąć telefon ze sobą, czekała aż zaczną dzwonić i będzie odbierać. A jej zdenerwowana mamuśka jak zwykle no chodź i no chodź. Ugh, jak ona mnie denerwuje, nosz denerwuje mnie ta kobieta. Ja nie wiem, niech ją auto rozjedzie x.x Poza tym, ekstra impreza, tylko ona i rodzice. Swoich urodzin nie mogła spędzić w gronie przyjaciół? Ma ich przecież...
Hmm, bardzo elegancki prezent. Jakoś spodziewałam się różowego jednorożca a tu proszę xD No chociaż tyle :D
Coś mi się wydaje, że przy wymianie smaku czekoladowo kakaowy, powinna być - . Nie jestem pewna x.x Ale 80 % tej pewności jednak jest :D xD moje domysły x.x
Mój tata nie jest moim tatą? To wydaje mi się absurdalne! Matka zachowała się infantylnie. Skoro miała ten romans z jakimś kolesiem, tooo dlaczego zachowała takie zdjęcie? Po co ma to wszystko, wiedząc, że jej starsza córka może to znaleźć? W dodatku, jak czuje się jej mąż wiedząc, że kobieta go zdradziła i jeszcze trzyma zdjęcie tego, z którym go zdradziła? meh, to dziwne x.x
Potencjalnie i ogólnie, rozdział mi się podobał :3 Choć już mam dość tej rodzinki ;-; Ciekawe rzeczy dzieją się w szkole ^^ Pozdrawiam gorąco i serdecznie :* Do następnego :D
Dziękuję bardzo! ;* Mnie też drażni matka Andie, ale gdyby występowały same wesołego osoby, które są na luzie, to byłoby trochę nudno... Ale matka naszej bohaterki jest taka, bo... Sama nie wiem. Kojarzy mi się trochę z moją mamą i babcią. Obie mówią: Ubierz się ciepło, bo zmarzniesz, nie kupuj tego, bo za cienki materiał -_- Czasami jest to denerwujące,ale takie życie xD Dlaczego zdjęcie znalazło się w pamiątkach rodzinnych, to wyjaśni się w następnym rozdziale! Pocieszę Cię. Następny rozdział to ostatni, w którym będzie rodzinka (może kiedyś jeszcze będzie, ale to daleko w przyszłości) ;D Zapewniam, że później będzie już tylko ciekawiej! Bynajmniej według mnie. Cieszę się, że mimo zrzędzenia matki Andrei rozdział Ci się podobał ^.^
UsuńJestem! Przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale miałam strasznie pracowity dzień. XD
OdpowiedzUsuńRozdxial super! Słodkie było to jak przyjaciele dzwonili z życzeniami i nawet Nathan nie był taki niemiły, a potem zwrot o 180°. Nie pomyślałabym, że tak sprawa z jej mamą wyjdzie. Jestem bardzo ciekawa jak to rozwiniesz. Jednak tym co mnie bardziej interesuje oraz na co czekam z niecierpliwością jest wiecej konfrontacji między Andie i Nathanem.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę mnóstwa weny i pozytywnych emocji, a przede wszystkim czasu na kreowanie pomysłów.
Pozdrowionka
L.d.A
Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! :D Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ^.^ Jesli chodzi to, co się wydarzyło, to w następnym rozdziale będzie o tym więcej. Wszystko zostanie wyjaśnione. A może nie wszystko? :3 Konfrontacje między Nathanem, a Andreą będą,będą. Może nawet za dwa rozdziały? Kto wie? xD Jeszcze raz dziękuję! ;**
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz odwiedzam Twój blog...
OdpowiedzUsuńMiałaś rację, rozdział jest cudowny i bardzo wciągający!
A to, jak przyjaciele dzwonili do siebie z życzeniami, to było piękne.. po prostu piękne! Naprawdę.. Wzruszyłam się..
Serdecznie pozdrawiam i weny Ci życzę na dalsze rozdziały!
Ps. U mnie pojawił się już nowy rozdział: http://thetwilightsaga-forever.blogspot.com/2015/01/wampirzyca-z-forks.html
Dziękuję bardzo! ;3 Tak się cieszę, że Ci się podoba! ;D Jest mi bardzo miło z tego powodu! Jeszcze raz dziękuję za komentarz! Już lecę do Ciebie ;***
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. śmieszny był ten pomysł ich przyjaciół z tym dzwonieniem. Szkoda mi Andrei, w takim momencie dowiedziała się, że ma innego ojca. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga http://kronika-dark-hills.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo się cedzę, że Ci się podobało ;D Wena się przyda. Na pewno wpadnę do Ciebie ;*
UsuńWow świetny rozdział :D Piszesz genialnie :D Nie mogę doczekać się kolejnego wpisu :D
OdpowiedzUsuńwolfs-queen.blogspot.com
Zajrzysz? Dopiero zaczynam :/
Dziękuję bardzo za komentarz i pochwały! Na pewno wpadnę do Ciebie! ;D
UsuńNo wybacz, że się aż tak spóźniłam, ale to przez "kochaną" nauczycielkę od muzyki... Mniejsza o to :)
OdpowiedzUsuńJestem! A rozdział jest powalający! Nic takiego jakiegoś specjalnego się w nim nie wydarzyło, ale to z tymi urodzinami było świetne! xD Ja też tak chcę! :D Bardzo fajny pomysł :)
I skąd ja to znam, że mama nie daje mi spokoju tylko woła i woła... :D Ale ja nie mam aż tak nadopiekuńczej matki i jestem za to wdzięczna xD Na miejscu Andrei nie wytrzymałabym chyba :D
Ona ma przynajmniej o tyle dobrze, że posiada... śmiesznych? dziwnych? pozytywnie walniętych?... tak. Pozytywnie walniętych przyjaciół. Zazdroszczę! :D Choć i tak nie mam ostatnio co narzekać na nudę w szkole xD
Wybacz, że komentarz taki krótki i ogólnie się spóźniłam, ale nie mogę się więcej rozpisywać, bo jutro angielski... Czyli mój wróg...
Pozdrawiam, życzę weny! :D (też masz taki zawalony tydzień przez szkołę?? xD)
Dziękuję bardzo za komentarz! ^.* Cieszę się, że Ci się podobał! ;D Szczerze to mnie też drażni matka Andie, ale tak jakoś wyszło, że taka jest. Zresztą... Gdyby występowały same zabawne, na luzie osoby, to byłoby troche nudno, prawda? xD Ja w szkole też nie mam, co narzekać na nudę ;D Ale teraz to mam ferie, więc sobie odpocznę =P Szczerze, to też nie znoszę angielskiego. Piąteczka! ;* Tak w ogóle to nie lubię wszystkich obcych języków. Owszem. Mam bardzo dobre, dobre oceny, ale po jakimś czasie wszystkiego zapominam -.- Jeszcze raz dziękuję! ^^
UsuńHej!:) A teraz kolej na mnie i mój komentarz.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że nie bardzo rozumiem dlaczego Andrea tak się uniosła gdy Nathan powiedział, że mama ją rozszarpie. Przecież to nie było nic obraźliwego, raczej żart i wielokrotnie w luźnych rozmowach z kimś tam sama wiele razy coś podobnego słyszałam. Andrea do wielu spraw podchodzi bardzo emocjonalnie. ZBYT emocjonalnie. Kiedyś uznała, że ciotka jest złą matką, bo nie roztkliwia się nad każdym domkiem z klocków, które zrobi jej dziecko, tutaj wkurza się na Nathana za normalny, zwykły, nieobraźliwy tekst. Czasami naprawdę denerwuje mnie ta dziewczyna. Nie rozumiałam też dlaczego tak przejęła się zdjęciem matki z jakimś facetem. Może to był zwykły kolega ze szkoły, albo jakiś bardzo lubiony kolega? A może jeden z kuzynów, albo dalszej rodziny, której Andrea nie zna (przecież nie można znać CAŁEJ rodziny). Co innego jakby się całowali... A zwykłe przytulenie? Choć fakt, że tak szybko wyrwała zdjęcie z rąk Andrei rzeczywiście jest mocno zastanawiający. Mimo to uważam, że Andrea znowu zbyt silnie na to wszystko zareagowała. Ten płacz, lament, cierpienie było zupełnie nie potrzebne... Nie da się poznać po oczach czy ktoś jest twoim ojcem czy nie. Trochę taka histeryczka z niej;) Ale rozdział świetny i wzbudza emocje! :D I jestem strasznie ciekawa czy przypuszczenia Andrei okażą się prawdą;)
pozdrawiam! ;*
Dziękuję bardzo za komentarz ;** Cieszę się, że Ci się podobało! Cóż. Może i Andrea zareagowała zbyt emocjonalnie nie będąc pewna, czy to, co odkryła to prawda, ale tak patrząc, to jej matka też jest bardzo emocjonalna, a takie rzeczy dziedziczy się w genach (: W następnym rozdziale na pewno wszystko się wyjaśni! Jeszcze raz dziękuję ^.*
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na http://kronika-dark-hills.blogspot.com/
Jejku! Dziękuję bardzo! Jest mi niezmiernie miło ^.^ Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć ;-) Jeszcze raz dziękuję bardzo! ^.*
UsuńOk, dobra. Może zacznijmy od tego, że trafiłam tu przez bloga Pusheen i bardzo jestem zadowolona, że kliknęłam w ten link. :) Nadrobiłam od pierwszego rozdziału - historia naprawdę mnie wciągnęła. Andrea jest co prawda, delikatnie mówiąc, bardzo uczuciowa, ale każdy bohater w dobrej książce/oopowiadaniu, przynajmniej według mnie, powinien mieć i swoje wady, i zalety - także mi to nie przeszkadza. Ogólnie blog jest świetny.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, jestem ciekawa, jaki wpływ na fabułę będzie miało to, że ojciec Andrei nim nie jest (no bo zakładam, że cos na rzeczy jest :D:D).
W podsumowaniu: mam kolejny blog do czytania. No i co narobiłaś, Madziulo? To wszystko Twoja wina, że piszesz tak wciągające opowiadanie! ;D
I tak na koniec, mogłabyś wpaść też do mnie? :) the-world-is-meow.blogspot.com
Jejku! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Ci się podoba! Jestem cała w skowronach! ;D Dobrze myślisz, że to, że ojciec Andie nie jest jej ojcem, dużo wniesie do historii. Nawet ne wiesz, jak dużo! xD Z wielką chęcią wpadnę do Ciebie! Jeszcze raz dziękuję za komentarz i miłe słowa ;***
UsuńMi się bardzo podobał rozdział :) Chociaż troszeczkę się działo - głównie mam na myśli odkrycie prawdy o ojcu - to jednak nie był przytłaczający. Ogólnie bardzo smutne jest to, co się okazało... w końcu nikt chyba nie chciałby się dowiedzieć, że jeden z jego rodziców wcale nim nie jest... :< Przyjaciele pomysłowi, ale mnie też chyba by coś takiego denerwowało - ogólnie to bardzo łatwo jest mnie wyprowadzić z równowagi i ja na jej miejscu pewnie bym się zdrowo wkurzyła haha :D Jestem bardzo ciekawa jak wiele wniesie to do historii, bo jednak to dość ważny fakt i... cóż, skoro mówisz, że dużo wniesie to ja Ci wierzę, a po cichu też tak w sumie już czuję :D Rozdział mi się bardzo podobał i czekam na kolejny kochana! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz! Tak bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał! Jestem cała w skowronach ^.^ Fakt, który tu został zawarty, że ojciec Andrei nie jest jej ojcem, to duużo wniesie, ale trochę później. Można powiedzieć, że w obecnej chwili to nie ma znaczenia, ale później... xD Jeszcze raz bardzo dziękuję! ^.*
UsuńChyba to, że się spóźniam z komentarzem staje się normą. Ech...Możesz mnie z przezywać.:)
OdpowiedzUsuńZaczęłaś rozdział tak radośnie. Andi urodzinki. Kto by się spodziewał. No i życzenia od Alex. Kolejna niespodzianka dla bohaterki:)
Bardzo ciekawi mnie to zdjęcie. Ok. Jej mama, z jakimś facetem. Mógłby być to ktokolwiek i pewnie nikt by się tym nie przejął, gdyby nie dziwne zachowanie matki Andrei. Po co wyrywała córce fotografię? Matko, to tylko zdjęcie *mówi ta, która rozpływa się nad zwykłym kadrem nieba:)*.
Och i Andi straciła panowanie nad mocą. Mam nadzieję, że nic poważnego się jej nie stanie. Madziula, nie męcz tak swojej bohaterki:)
Pozdrawiam!
~ Bardzo spóźniona Tessa.
:D
Dziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Cóż... Życie bohaterów nie zawsze jest usłane różami, a to, że ojciec Andie nie jest jej ojcem, to bardzo dużo wniesie do historii i wpłynie na życie bohaterki. W mojej głowie zrodziła się pewna myśl i po prostu musiałam tak zrobić... Jeszcze raz dziękuję! ^.*
UsuńNa początek zacznę od tego, że jestem na Twoim blogu z czystej przekory. Pewnego deszczowego dnia w moim spamowniku pojawił się komentarz, prowadzący prosto na Twoje miejsce w sieci. Bodajże na samym jego początku było napisane, iż pewnie w ogóle na niego nie zajrzę, a ja, jako osoba robiąca wszystkiemu i wszystkim na przekór postanowiłam sprawdzić z czego ten blog jest zbudowany :D Zatem jak widzisz, poszłam na żywioł.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czemu, ale Andrea już na samym początku okropnie mnie irytuje. Może to tylko moje odczucia, ale teksty typu "Co ona chce", nawet w myślach są według mnie nie na miejscu i po prostu nieuprzejme. Następnie po odebraniu pierwszego telefonu Andrea od razu myśli, że stało się coś niedobrego, ktoś miał wypadek itp..., ale chwileczkę, od kiedy Twoja przyjaciółka dzwoni, aby poinformować Cię o wypadku wesołym głosem?! To dla mnie nie do przyjęcia, chyba, że rzeczona koleżanka jest kawałem sukinkota.
Zdziwienie bohaterki jest też mało wiarygodne, bo jeżeli przyjaciółce zależy na przyjaźni, to nawet jeśli nie pamięta o urodzinach, powinna się kogoś zapytać, a nawet i milion razy. Chyba właśnie między innymi na tym polega przyjaźń, prawda? Na wzajemnej pamięci o sobie? Jeżeli się mylę, to proszę, popraw mnie. Ok, Andrei wszystko jedno czy spotka się z koleżanką, czy też nie. Wszystko jeden pies, c'nie?
Denerwuje mnie również święte oburzenie Andrei na wzmiankę o rozszarpaniu przez mamę. Nie, to nie powód, aby się złościć, chłopak tylko zażartował, a ona już wielce oburzona. Ok, rozumiem, jest wrażliwą osobą, ale naprawdę nie musi się tak ciskać o zwykły żarcik. Uwierz, wiem coś o tym, sama mam w klasie podobnego żartownisia, tylko, że nikt jego przytyków na poważnie nie bierze.
Dalej jest w porządku, ale ten cyrk ze zdjęciem... Na ten przykład ja także mam w domu niezbyt ładną fotografię z dzieciństwa, ale nie trzeba od razu tak panikować. "To niedopuszczalne!" To przesada i to duża. W tym momencie zaprezentowałaś bohaterkę jako rozpieszczoną królewnę, z którą wszyscy musza się zgadzać. Może przesadzam, jednak to są moje odczucia, gdy to czytam.
Dalsze próby odzyskania "kompromitującego" zdjęcia okazały się daremne i księżniczka się fochnęła. Miałam ochotę przestać czytać na tym fragmencie, ale nie! Jestem zdania, iż jeżeli się coś ocenia, to trzeba to przeczytać do końca, tak więc lecimy dalej!
Postanowiłaś wpleść intrygę, całkiem dobry pomysł. Nie jestem tylko pewna czy będzie to kochanek, a może dawna miłość naszej mamusi? Mam też dziwne wrażenie, że może to być w jakiś pokrętny sposób rodzina. Ech, ja i moje spekulacje...
Kolejna sprawa, tak Andreo, ten facet ukradł Ci oczka, mhmmm. Nie no, sorry autorko, ale ja już tak mam, że czepiam się wszystkiego i wszystkich, na wszystkie możliwe oraz dostępne mi sposoby.
Po następnym fragmencie mogę wywnioskować, iż stworzona przez Ciebie bohaterka jest impulsywna i najpierw miele ozorem, a dopiero potem myśli.
Sprzeciw! Jest gorsza rzecz od zdrady! Mogłabyś na przykład stracić całą rodzinę w pożarze.
Jeszcze ta krew z nosa, nie wiem co o niej myśleć. Aha i ważna rzecz, roślinki nie siedzą po turecku i nie opierają się o drzwi. Znaczy przenośnia czy co tam sobie jeszcze chcesz, ale mi to po prostu nie gra.
No i nareszcie koniec! Nie to, żebym się czepiała, broń Jashinie! Ja jedynie wyrażam swoją opinię, mam nadzieję, że mnie nie zignorujesz. Mimo wszystko masz bardzo lekki sposób pisania i dobry dobór słów. Oby tak dalej! Życzę Ci tego z całego serca. Może moje odczucia byłyby inne, gdybym przeczytała również inne notki? Tak, przyznaję się bez bicia, nie czytałam reszty i chyba nie przeczytam.
No nic, pozdrawiam, życzę weny i takie tam. Miłego, żeby się powiodło.
Dziękuję za komentarz! ^.* Wiem. Andrea jest trochę irytująca, ale każdy bohater musi mieć swoje wady i zalety. Bohaterka po odebraniu telefonu od Alex myślała, że coś się komuś stało, ponieważ w wieku szczęściu lat straciła swojego brata, który nie wiadomo z jakich przyczyn zaginął i ciągle cierpi z tego powodu. Teraz po prostu się boi, że komuś z jej bliskich osób, coś może się stać. Zdziwiła się, że Alex pamiętała o jej urodzinach, ponieważ jest to osoba trochę... Roztrzepana? Jej w głowie tylko latanie za chłopakami i to, by ślicznie wyglądać. W wcześniejszych rozdziałach jest to tym napisane. Andie wkurzyła się na wzmiankę, że Nathan rozszarpie jej matkę, bo po pierwsze jest trochę wrażliwa, a po drugie ten chłopak ciągle jej dokucza. Jeśli chodzi o to zdjęcie, to więcej o nim w następnym rozdziale. Jeszcze raz dziękuję za te miłe, jak i krytykujące słowa! ;***
UsuńNo i wreszcie jestem! ( oklaski) xD
OdpowiedzUsuńNo to co do wcześniejszych rozdziałów: ( opisze je teraz żeby nadrobić opinię ;) )
O Boże! Ten rozdział z malcem!!! ( westchnięcie) I wiesz co? Też ci coś powiem! Zakochałam się! ( piski) W twojej postaci. ( słabszy głos i smutna minka)
Po prostu ten Tomy skradł moje serce. Bardzo lubię jak w rozdziałach występują małe dzieci. <3 Tak, wiem! Jestem już duża, a latam za młodymi! ( westchnięcie) Przykro mi ale już nic mi nie pomorze! Sama siebie nie rozumiem! ( oburzenie) Tak czy siak ubóstwiam tego malca.
Co tam dalej? A tak!
Ten ogień na cmentarzu był bardzo intereszting... ( dumam drapiąc się po brodzie)
Jestem bardzo ciekawa tego jak to wyjaśnisz, że tak nagle ten kolejny dar i wgl. :D
Bardzo mnie to ciekawi! Hahahaha... Ta akcja w łazience! Xd
"-Andie, dlaczego bez przerwy leci woda?- usłyszałam za drzwiami pytanie mamy.Ze strachu aż podskoczyłam i z trudem stłumiłam pisk. -Yyy...- bałam się cokolwiek powiedzieć, bo nie wiedziałam, czy głos czasem mi nie drży. Napuściłam do zlewu wody, po czym włożyłam do niej rękę i zaczęłam nią poruszać tak, że woda uderzała o ściany zlewu. Słychać było pluskanie.
-Kąpie się!- wypaliłam" Hahahaha... Przez ciebie tarzałam się po podłodze! XD ( śmiech na całe gardło)
( odchrząknięcie) Yy, no tak...
Bardzo ciekawa sprawa z tym zdjęciem. Podejrzane... ( mówię powolnie cichym głosem)
Jednym słowem... Y nie! Sorry! Tego nie idzie opisać jednym słowem. W każdym bądź razie, czekam niecierpliwie, weny!!! ;**
A teraz ( stoję przed tobą i grożę palcem xD) W tej chwili dawać mi tu następny rozdział!!!!
Teraz tak na koniec. Wybacz za dziwny komentarz ale... Wow! To chyba najdłuższy jaki kiedykolwiek napisałam!
Podejrzane...
No dobra jeszcze raz weny, kochana! ;**
Jejku! Tak się cieszę, że już jesteś! ^.^ Nawet nie wiesz, ile radości sprawił mi Twój komentarz! Nie jest dziwny, jak mówisz, ale nie wiesz jak się śmiałam, gdy go czytałam! Dziękuję! <3 Tak bardzo się cieszę, że ten jak i poprzednie rozdziały Ci się podobają :D To, że Andie odkryła swój nowy dar, to to jest z czymś związane, ale nie mogę powiedzieć z czym... xD Za jakiś czas będzie to wyjaśnione, ale powiem, że ze zdjęciem też ma to związek i to duży. Na razie nie będzie o tym mowy, bo to z czasem wyjdzie na jaw. Jeszcze raz dziękuję! ;***
UsuńUrodziny! Zabawnie postanowili ją urządzić!
OdpowiedzUsuńKurcze, Andrea ma naprawdę pecha jeśli chodzi o jej moce, kiedy będzie w stanie nad nimi panować? Mam nadzieję, ze niedługo i...
Kto to na tym zdjęciu???
http://zasnute.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz! Tak. Andrea ma problemy nad zapanowaniem nad swoimi mocami, ale tak jest zawsze. Musi minąć kilka lat, zanim nauczy się kontroli (: Kto jest na zdjęciu? Dowiesz się w następnym rozdziale :D Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńMatko ty tu masz z niektórych komentarzy wypracowania..... Ale ja krótko i na temat Rozdział super. Przeczytany dawno jak i reszta ale nie skomentowany co teraz naprawiam. Propo fajny nowy szablon( wiem że późno ale na telefonie się nie da Patrz poprzedni komentarz). Pozdrawiam LS
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Nie ważne, czy krótki, czy długi. Każdy się liczy! :D Cieszę się, że rozdział jak i szablon Ci się podoba! Choć szablon z czasem zmienię, ale to dopiero wtedy, kiedy historia w końcu nawiąże do fabuły ;3 Jeszcze raz dziękuję! ;***
UsuńNie mogłam się oderwać od tego rozdziału! Był taki mega wciągający, od razu chciałam wiedzieć, co będzie na końcu. :) Tak się ładnie zaczęło - śliczne prezenty i zmowa przyjaciół, która wyszła świetnie. :D Andrea ma cudownych znajomych :3 Ale ta straszna końcówka x__c Bohaterka musiała się czuć okropnie, aż trudno to sobie wyobrazić ;-;
OdpowiedzUsuńNo i samo zakończenie. Nie do końca wiem, co się dzieje... I to mi się podoba! :D
Na szczęście jestem już po szkole (hihihi, wspaniale jest mieć trzy lekcje >:)), więc od razu mogę czytać dalej. ^-^
Cieszę się, że tak bardzo Ci się podoba! ^.^ Nawet nie wiesz, ile radości sprawiają mi Twoje słowa! :D Wiem, wiem. Ja też uwielbiam znajomych Andrei. Są najlepsi! :3 Tak... Zaczęło się ładnie, a skończyło, jak skończyło. Taka już jestem xD Wiem, że Andie musi się czuć okropnie, Ja sama nie umiem sobie tego wyobrazić. Napisałam najlepiej, jak umiałam. Jeszcze raz dziękuję! :***
UsuńNie dziewię się, że tak skpńczyłaś, w końcu jej życie nie może być też takie idealne :) I tak wyszło świetnie! ;)
UsuńFajnie, że przyjaciele pamiętali o urodzinach Andrei. I fajnie, że te urodziny mogła spędzić z rodzicami. Tylko szkoda że w taki dzień się dowiedziała, że ojciec nie jest jej ojcem. Ciekawe czy gdyby nie oglądali tych zdjęć to czy by się dowiedziała.
OdpowiedzUsuńBędę czytać dalej.
Dziękuję bardzo! :D Też uważam, że przyjaciele Andrei są wspaniali! ^.^ Tacy są najlepsi! :D Zapewniam Cię, że to, że ojciec Andie nie jest jej ojcem, to bardzo dużo wniesie do historii. Tego możesz być w pewna :D Gdyby nie oglądali tych zdjęć... Bohaterka dowiedziałaby się o tym. Nie wiem tylko jak. Jeszcze raz dziękuję! :***
UsuńJestem bardzo ciekawa skąd ta krew i czy na pewno ma jakiś związek z jej darem. To takie miłe, kiedy jej przyjaciele składali jej życzenia jeden po drugim :) Widać że może na nich naprawdę liczyć ;)
OdpowiedzUsuńhttp://magiafuego.blogspot.com
Dziękuję ślicznie! :D Tak. Ja też uwielbiam znajomych bohaterki! Są najlepsi! :D Krew wzięła się z osłabienia. Trudno jest zlikwidować wiatr, kiedy jest się za słabym :/ Jeszcze raz dziękuję! Pozdrawiam! :***
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :D Hmm na początku nie chciałam uwierzyć, że ten facet ze zdjęcia to tata Andrei... Współczuję jej :/ I jeszcze Theo, jestem ciekawa czy jeszcze żyje i czy uda się go odnaleźć, bardzo bym chciała, żeby tak było, taki happy end ;)
Pozdrawiam,
Juliet
Dziękuję! ^.^ Ja też współczuję bohaterce, że jej ojciec nie jest jej ojcem, ale to naprawdę bardzo dużo wniesie do historii. Uwierz (: A jeśli chodzi o Theo, to nie wypowiadam się na ten temat... Pozdrawiam! :***
UsuńJest trochę błędów i powtórzeń, a niektórych rzeczy mogłabym się przyczepić, ale to jest za fajne. :D Pomimo że sama miszczem w pisaniu i nie robieniu błędów logicznych nie jestem, to się przygotuj, że ja będę na bieżąco, to Ci je wytknę. xD
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej! ♥ [Wpadnę jutro. :)]
Wiem, że sporo błędów i wg., ale jeszcze się uczę, a zapewniam Cię, że na obecną chwilę tak nie ma :D Cieszę się ogromnie, że mimo to Ci się podoba ^.^ Jestem jak najbardziej przygotowana na te wytykanie błędów! :D Cieszę się baaardzo, że postanowiłaś tu pozostać :3 Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńNajpierw było powiedziane, że "zaświergotała" oraz dałaś do zrozumienia, że rozmówczyni jest szczęśliwa, a potem nagle padają pytania o to czy mogło się stać coś złego - trochę to mało logiczne, ale z drugiej strony w końcu pisane oczami Andrei, a ona szczególnie rozgarnięta i dojrzała nie jest.
OdpowiedzUsuńNo tak do końca to się te życzenia nie zrymowały, tylko ich pewien fragment się rymował.
Dziwne, że tak wszyscy dzwonią pod rząd. Poza tym wypisywanie wszystkich tych życzeń nie było konieczne. Mnie osobiście czytanie ich wszystkich męczyło.
Też by mi się nie podobała taka zabawa w dzwonienie po kolei.
"każdy z osoba chyba" - osobna.
Boże co to jest za otok myślenia, że jak nie ma się chłopaka w wieku szesnastu lat, to zostanie się starą panną? Młodzież w dzisiejszych czasach naprawdę ma takie poglądy?
"dwa wysokie kitki" - dwie.
"zapytałam z udawanym zaciekawienia" - coś tu nie gra.
Czyżby Andrea nie była dzieckiem tego faceta, którego uważa za ojca?
"światło dziennie" - dzienne
Chociaż raz nie użala się nad sobą, no przynajmniej nie aż tak bardzo.
No i padła nam dziewczynka z wysiłku...
Strasznie zmęczyło mnie czytanie tych wszystkich życzeń, z czego niemal wszystkie były takie same. Natłok nagłych i naumyślnych powtórzeń mnie mózg zlasował. Jedynie Nathan tutaj się wybronił, bo pomimo, że to cham, to jednak całkiem zabawnie się o nim czyta i jest inny od pozostałych.
OdpowiedzUsuńA ten wiatr to sobie wiał i wiał i wiał... no boże mój drogi, to nie powinna paść wcześniej i czuć się coraz bardziej zmęczona stopniowo? Mogłaś to jakoś opisać bardziej obrazowo.
Woow! No, muszę przyznać, że tym o ojcu Andrei to mnie zagięłaś! W życiu bym się tego nie spodziewała! Ja nie wiem, co teraz dziewczyna zrobi, ale jej matka pewnie po tym znowu się załamie! Bo zawiodła swoje jedyne dziecko! Bo ukrywała przed nią całą prawdę! No ja byłabym wściekła!
OdpowiedzUsuńA co do urodzin, to nie wiem, jak ona mogła o nich zapomnieć! Ja tam już od dwóch miesięcy planuję swoje! A robiłabym to tym bardziej jakbym miała mieć sweet szesnastkę xD Taa, to była impreza xD
Lecę do następnego! Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się skomentować!
Na początku zirytowało mnie to składanie życzeń przez każdego z osobna, tak samo jak główną bohaterkę. Dopiero później zrozumiałam, że bohaterzy się zmówili, żeby trochę podręczyć Andreę :)
OdpowiedzUsuńBłędy niżej:
Stałam ja jakiś posąg
jak
Osunęła się ode mnie
Odsunęła
Spełnienia marzeń. dużo szczęścia,
Dużo
Akurat trafiłam na te od taty.
ten
jak pierwsza porcję.
pierwszą
związane w dwa wysokie kitki
dwie
Mama Andrei nie jest jednak aż tak dobroduszną, wrażliwą osobą, za którą ją uważałam. Ale o tym napiszę w kolejnym rozdziale :)
amandiolabadeo.blogspot.com
Droga Maggie. Witam! Zauważyłam, że cztasz bloga mojej przyjaciółki i strasznie podobał mi się szablon, który jej zrobiłaś. Też chciałam złożyć zamówienie i to zrobiłam. Czułam jednak, że będzie nie w porządku jeśli nie przeczytam tak zachwalanej historii tym bardziej, że fantasy!
OdpowiedzUsuńTak jak w poprzednich rozdziałach było trochę takich błędów lub po prostu trochę nie ładńa budowę zdania to tutaj zauważyłam sporą poprawę. Nieźle!
Na razie poza tymi wstawkami i zdolnościach paranormalnych pokazanych wprost nie zauważyłam innych elementów tego gatunku (poza Nathanielem). Czasem mam wrażenie zwłaszcza przy sytuacji z kuzynem, że zdażenia te są opisywane niepotrzebnie żeby wypełnić akcję. Wiem, że powinno być trochę wydarzeń pobocznych, ale jestem strasznie niecierpliwa i nie mogę się doczekać kiedy w końcu przejdziesz do głównego wątku.
Główna bohaterka jest całkiem fajna. Widać w niej realizm głównie przez problemy i ból którymi ją obarczasz. Jeśli chodzi o katowanie bohaterek to ja to uwielbiam! Moim własnym bohaterkom zadaję spore ilośco bólu. Trochę to masochizm, ale ...
Bohaterowie poboczni natomiast przypominają mi te wsztstkie płytkie dziewczyny z filmach o szkole. Czekam na rozwinięcie ich osobowości bo na razie poznaliśmy tylko Alex.
Nathaniel jest całkiem niezłym dodatkiem tej historii. Dodaje smaczku, a konkretnie wkurzenia. Tak samo jak ciotka oraz państwo Levis.
Paranormalne moce tutaj bohaterka przyswaja z ogromną trudnością. Tak jak bohaterka mojej książki. Taka forma ukazania mocy jest lepsza bo pokazuje, że nie jest to przyjemność i trzeba na nią zasłużyć.
79 komentarzy!?!? Chyba padnę! Skąd Ty ich wszystkich bierzesz? Mój rekord komentarzy pod jednym postem wynosi 12! Ups ... Chyba nie mam się czym chwalić.
Mam nadzieję, że akcja nabierze tempa. Czekam i pozdrawiam.
Hejcia!
OdpowiedzUsuńJezu, czy oni wszyscy musieli się z życzeniami rzucić w tym samym momencie? To się nazywa wyczucie czasu. Z jednej strony Andrea nie ma zamiaru sterczeć cały dzień z telefonem w ręku, ale i tak na te telefony czeka. Coś mi tu nie pasuje. XD No, przynajmniej tyle, że już koniec z tymi osobnymi telefonami, bo to męczące było...
Eeem, teraz to Andrea przesadza. Nathan tylko stwierdził żartobliwie, że mama może przylecieć i ją rozszarpać, bo długo czeka (o większości ludzi się tak mówi), a ta już wściekła, iż ocenia jej matkę i nazywa go dupkiem? Przesadziła. Chociaż dziwi mnie, że tym razem w formie życzeń jakoś przyjęła miło jego przytyki.
Też nie rozumiem, czemu takie "tajne" zdjęcie jest w pamiątkach rodzinnych i czemu dopiero teraz Andrea je zobaczyła? Ojciec też o niczym nie wie? Cóż, w takim wypadku wtykanie nosa w nie swoje sprawy nie jest dobrym pomysłem. Skoro to prywatna sprawa jej matki, powinna ją uszanować.
Skoro była na sto procent pewna, że jej tata nie jest jej ojcem, to czemu nie pójdzie zapytać o to matki tylko woli płakać? A jak matka nic nie powie to może ojciec? Zdjęcie było w pamiątkach rodzinnych (wciąż nie wiem, czemu), więc powinien coś o tym wiedzieć. Jeśli nie jest ojcem (jeżeli nie był w tym samym czasie z matką Andrei) to chyba oczywiste, iż zdaje sobie z tego sprawę. Tylko czemu ją okłamują zamiast od początku powiedzieć prawdę? To wciąż tylko jej przypuszczenia, a rodzice mogą to potwierdzić lub nie.
Widać, iż używanie tych darów całkowicie ją wykańcza, a wręcz może zabić. Odczuwa coraz gorsze skutki i powinna nauczyć się nad tym panować, aby nie robić sobie krzywdy lub całkowicie o swoich mocach zapomnieć.
Uwagi:
"Stałam ja jakiś posąg" - powinno być "stałam jak jakiś posąg"
"Osunęła się ode mnie..." - powinno być "odsunęła się..."
"Niby był mały, ale i tak zostało jeszcze niego połowa" - powinno być "Niby był mały, ale i tak została jeszcze z niego połowa"
"... związane w dwa wysokie kitki..." - powinno być "... w dwie wysokie kitki..."
"...gdy moje mama..." - powinno być "... gdy moja mama..."
"Nie wieżę!" - powinno być "Nie wierzę"
"Nie widziałam jak..." - powinno być "nie wiedziałam, jak..."
"To nie normalne zjawisko" - powinno być "to nienormalne zjawisko"
"Ciągle myślałam, by wiatr zmalał na sile" - lepiej brzmi "... by wiatr stracił na sile"
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May