wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 7

      Wyszłam z domu. Robiło się już trochę ciemno, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Wiatr nadal wiał, a że był wieczór, to było jeszcze zimniej niż w dzień. Brr... Mimo, że było mi zimno to nie wracałam do domu. Nie miałam ochoty. Chciałam pobyć trochę sama. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że jestem tak bardzo dziwna? Ten mój dar... Powinnam się cieszyć, że go mam. Poczuć się jakaś wyróżniona, czy coś takiego, ale nie umiem. Nie potrafię się nim cieszyć. Sprawia mi same problemy, które nie zawsze umiem naprawić. Na przykład ten wiatr. Do tej pory go nie zlikwidowałam. Szczerze mówiąc to nawet nie mam ochoty go likwidować. Dlaczego? Sama nie wiem.
      Szłam już pustymi ulicami. Od czasu do czasu na kogoś się natykałam, ale to była rzadkość. Mimo, że ciemność dookoła mnie budziła we mnie strach, szłam dalej. Świeciły lampy, więc nie miałam się czego bać. Patrzyłam w ziemię, a powinnam patrzeć przed siebie szczególnie, że jest ciemno. Jaka ja głupia! Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że niedaleko znajduje się cmentarz, na którym jest pochowany mój brat. Pójść tam? Czemu nie? Ruszyłam żwawym krokiem w wyznaczonym mi celu. Już po kilku minutach byłam na miejscu. Stanęłam przed masywną bramą. Jakoś zaczęłam się wahać, czy mam tam iść. Tak sama... W nocy, gdzie nikogo nie ma. Owszem, na cmentarzu nie było aż tak bardzo ciemno, bo świeciły się znicze, ale i tak się trochę bałam. Zawsze chodziłam z kimś, a teraz... Wzięłam głęboki wdech. Złapałam za klamkę, pchnęłam furtkę i weszłam na cmentarz. Od razu przeszły mnie ciarki. Chyba ze strachu. Takie miejsca zawsze wzbudzają we mnie strach. Szłam prosto przed siebie. Nie potrzebowałam jakiejś latarki, by oświecić sobie drogę, bo znałam ją na pamięć. Doszłabym na nagrobek brata nawet z zamkniętymi oczami, o ile po drodze nie potknęłabym się o inne nagrobki. Zatrzymałam się dopiero na miejscu. Spojrzałam na grób, a następnie na na napis, znajdujący się na nim. Imię i nazwisko mojego brata, oraz data urodzenia i śmierci. Co do daty śmierci to nie jestem taka pewno, bo przecież on może jeszcze żyć. Pod spodem widniał napis "Kiedy odchodzą Anioły zostaje wiatr po ich skrzydeł trzepocie". W moim oku zakręciła się łezka. Westchnęłam ciężko i odmówiłam modlitwę. Po jej skończeniu chciałam zapalić znicze, bo prawie wszystkie pogasły, ale nie miałam przy sobie zapałek. Zagryzłam dolną wargę. Zaczęłam gorączkowo myśleć o ogniu. Skąd ja go mogę wytrzasnąć? Miałam wątpliwości co do tego, czy w ogóle zapaliłabym znicz. Od dziecka bałam się ognia i omijałam go szerokim łukiem. Teraz miałabym zapalić znicz? Mało prawdopodobna. Kucnęłam krzywiąc się z bólu. Kiedy ten tyłek przestanie mnie boleć?! Zamachnęłam się ręką, bo prawie się przewróciłam. Wtedy właśnie stało się coś niespodziewanego.
      Z przerażeniem stwierdziłam, że moja dłoń się pali! Był to najprawdziwszy w świecie ogień! Krzyknęłam. Byłam przerażona! Co najgorsze, nie czułam bólu! To chyba z tych emocji! Może to i lepiej?! Nie będę czuła jak się spalam! Zaczęłam gasić palącą się dłoń na wszystkie sposoby, ale nie mogłam! Coraz bardziej panikowałam choć nie byłam pewna, czy bardziej w ogóle się da. Machałam ręką na wszystkie strony, gasiłam ją bluzą, przykładając ją do dłoni, sypałam ziemią, ale to wszystko było na nic! Spalę się żywcem! Po twarzy zaczęły mi ciec strumienie łez. Nic mnie nie bolało, ale bardzo się bałam. Zginę, jak mój brat, ale to będzie męczeńska śmierć! Zaraz! Mnie nikt nawet nie pochowa, bo zostanie ze mnie sam popiół! I co ja zrobię! Bałam się jak diabli. Histerycznie gasiłam swoją dłoń, ale nic nie działało. Ogień wciąż lizał moją rękę... Jak doszło do tego, że się podpaliłam?! Musiałam chyba dotknąć ognia z jakiegoś znicza. Co najdziwniejsze, ogień się nie rozprzestrzeniał, ale to pewnie było chwilowe. Płakałam jak nigdy dotąd. Tak bardzo chciałam zniknąć, albo umrzeć jak najszybciej. Nie chciałam cierpieć. Czekałam na falę bólu, ale nie nadchodziła. Zaśmiałam się histerycznie. Nie kontrolowałam już swoich emocji. Nie chciałam umierać w tak młodym wieku. Zaczęłam biegać dookoła cmentarza i krzyczeć. Zachowywałam się nie inaczej jak człowiek, który właśnie uciekł ze szpitala psychiatrycznego. Tarzałam się po ziemi, płakałam, znowu biegałam i tak w kółko. To był koszmar. Nie wiedziałam co mam zrobić. Tak bardzo chciałam, żeby to był jakiś zły sen, z którego zaraz się obudzę, ale nie! Los sprawił mi takie coś! W końcu nie wytrzymałam. Położyłam się na ziemi i czekałam na śmierć, która nie nadchodziła. Bałam się, ale bardziej o rodziców, a szczególnie o mamę. Co jeśli znowu popadnie w depresje?! Krzaczek, który znajdował się obok mnie się zapalił. Zaczęłam sypać na niego ziemię, bo nie chciałam wywołać pożaru. Co?! Krzak się ugasił, a moja ręka nie?! Co to ma znaczyć?! Załkałam jeszcze głośniej. Czekałam aż się spalę. Za szybko się poddałam, ale to nie moja wina, że jestem taka słaba. Przyglądałam się temu, jak ogień bezkarnie lizał swoimi mackami moją dłoń...
      Nie wiem ile czasu tak siedziałam, ale ogień nagle zgasł. Zaśmiałam się histerycznie jak jakaś niezrównoważona psychicznie wariatka. Doznałam wielkiej ulgi. Byłam szczęśliwa. W końcu przeżyję! Bałam się tylko spojrzeć na moją dłoń. Na pewno była cała zwęglona. Zaczęłam płakać jeszcze głośniej. Czułam się podle. I co ja teraz powiem? A co, jeśli jest gorzej niż myślę? Przecież nie czuję bólu! Musi być bardzo źle... Cała trzęsłam się ze strachu. Powoli zaczęłam przenosić wzrok na moją dłoń. Nie zauważyłam na niej żadnych zmian. Zaczęłam się śmiać. Przecież powinna być cała zwęglona! To mnie przeraziło. Z niedowierzaniem patrzyłam na swoją rękę. Nie mogłam uwierzyć, że jest w całości. Że nie ma na niej żadnego śladu oparzenia! Nadal płakałam, ale teraz były to łzy szczęścia. Jakim cudem? Przecież się paliłam! Może mam jakieś zwidy? Ale... Przecież to działo się naprawdę! Nie mogłam sobie tego wymyślić! A ten krzaczek?! On się ugasił, a moja ręka nie?! Co to ma znaczyć?! Zaczęłam z trudem oddychać. Zdałam sobie sprawę, że wiatr przybrał na sile. No pięknie! Przygryzłam dolną wargę, bo zaczęła do mnie docierać pewna informacja związana z tym, co się przed chwilą wydarzyło. Krzak został ugaszony, a moja ręka nie, bo sama się ugasiła. Ogień nie zrobił mi krzywdy, bo dłoń jest w całości. Czy... Czy to może być... Mój dar? Przełknęłam z trudem ślinę. Czy ja potrafię panować nad ogniem? Ale dlaczego odkryłam to dopiero teraz? Tylko dlatego, że wcześniej omijałam go szerokim łukiem? To bez sensu! Ziemia, wiatr, czyli powietrze, teraz ogień! Co ja sobie ubzdurałam?! Trzy żywioły?! Nie... Czy ja... A woda? Czwarty żywioł?
      Poderwałam się z miejsca. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Czułam się jak jakaś idiotka z myślą, ze mogę jeszcze władać nad wodą. To głupie, ale skoro władam nad tymi trzema żywiołami to czemu nie? Przez całą drogę do domu biegłam nie zważając za silny ból tyłka. Mało, co mnie to w tym momencie obchodziło. Biegłam ile sił w nogach. Byłam trochę zdenerwowana. Odkryć co jeszcze potrafię? Dlaczego dopiero teraz to wszystko się ujawnia? Dlaczego nie wcześniej? Jest na to jakieś sensowne wytłumaczenie? Po kilku minutach byłam już na miejscu. Nic nie mówiąc, od razu schodami popędziłam na górę do łazienki.
      -Andrea? To ty?- usłyszałam krzyk mamy. Po glosie rozpoznałam, ze jest zdenerwowana.
      - Tak- odkrzyknęłam zdyszana.
      -Czy coś się stało?- dociekała dalej.
      -Nie!
      -To dlaczego biegniesz?
      Kobieto! A co cię to?!
      -Muszę pilnie do toalety!- wypaliłam bez chwili zastanowienia.
      Była to odpowiedź trafna, bo mama już się nie odzywała. Wbiegam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Pierwsze co zrobiłam, to odkręciłam wodę w kranie. Przykucnęłam przy zlewie i zaczęłam uporczywie wpatrywać się w wodę lecącą strumieniem z kranu. Mijała sekunda za sekundą, minuta za minutą i nic się nie działo. Serce waliło mi tak mocno, ze miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Co za idiotka ze mnie! Zaczęłam dochodzić do wniosku, że to wszystko sobie wymyśliłam, ale ten ogień... Przecież on był prawdziwy! To nie była jakaś Fata Morgana! Przecież on sam zgasł! To nie mógł być czysty przypadek! A jeśli jednak był? Może ja tylko śnię? Ach! Czego ja się spodziewałam?! Idiotka!
      -Andie, dlaczego bez przerwy leci woda?- usłyszałam za drzwiami pytanie mamy.
      Ze strachu aż podskoczyłam i z trudem stłumiłam pisk.
      -Yyy...- bałam się cokolwiek powiedzieć, bo nie wiedziałam, czy głos czasem mi nie drży.
      Napuściłam do zlewu wody, po czym włożyłam do niej rękę i zaczęłam nią poruszać tak, że woda uderzała o ściany zlewu. Słychać było pluskanie.
      -Kąpie się!- wypaliłam. Uff... Głos mi nie drżał.
      -A... A ręcznik masz?- spytała mama.
      -Tak, tak.
      -Aha...
      Słyszałam jak mama odchodzi i schodzi po schodach. Całe szczęście.Westchnęłam z ulgą. Po chwili podeszłam na palcach do drzwi i je otworzyłam. Wyjrzałam, czy nikogo w pobliżu nie ma. Gdy się okazało, że droga jest wolna poszłam na palcach do swojego pokoju, by wziąć piżamę. Jak już to zrobiłam to wróciłam do łazienki. Ciuchy położyłam na szafeczką, a sama weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zamknęłam oczy. Ciepła woda leciała na moje ciało, a ja się relaksowałam. Nawet nie wiem, ile tak stałam. Zakręciłam kran, wykręciłam włosy, żeby pozbyć się z nich wody, a następnie sięgnęłam po niebieski ręcznik, który wisiał na wieszaku obok kabiny. Szczelnie się w niego owinęłam i wyszłam spod prysznica. Spojrzałam w lustro. Zobaczyłam swoje odbicie. Zdziwiło mnie to, że moja twarz wyglądała na bardzo zmęczoną. Nawet trochę pobladłam. Chora będę? Przecież jest za ciepło! Oderwałam wzrok od swojego odbicia. Wzięłam ręcznik tym razem mniejszego rozmiaru i wytarłam nim włosy. Nigdy nie używałam suszarki, bo ona niszczy włosy. Wzięłam z szafki swoją piżamę i się w nią ubrałam. Chciałam umyć zęby, ale przypomniało mi się, że w zlewie wciąż jest napuszona woda. Już miałam ją spuścić, kiedy zorientowałam się, że ona drgnęła. Ja chyba mam jakieś zwidy. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się w nią wpatrywać, jak ta głupia. Co ja przez to chciałam osiągnąć?! Chciałam ją spuścić, ale coś we mnie krzyczało, żeby tego nie robić. Dlaczego? Całą swoją uwagę skupiłam na tej wodzie. Nic się nie działo. Przecież mogłam się tego spodziewać. Nie wiem kiedy, ale w pewnym momencie zaczęłam wymachiwać rękami jak jakaś wariatka. Musiało to wyglądać bardzo dziwnie. Sama czułam się głupio, jak to robiłam. Tak robią tylko mimowie!  Ruszałam rękami w geście, by ta woda się podniosła, czy coś takiego. Okropne. Mimo, że śmiać mi się chciało z tego, co robiłam, to byłam na maxa skupiona. Nie wiem przez jaki jeszcze czas wymachiwałam w ten dziwaczny sposób rękoma, ale w pewnym momencie cała woda, która znajdowała się w zlewie, wylądowała na mnie z bardzo dużą siłą. Przez to upadłam na podłogę prosto na mój obolały tyłek. Co za pech! Zachłysnęłam się wodą i zaczęłam kaszleć. Z wielkim trudem łapałam powietrze. Byłam w szoku. Dopiero po pewnym czasie doszłam do siebie. Zgarnęłam z twarzy mokre kosmyki włosów, które utrudniały mi widzenie i z trudem podniosłam się z podłogi wyłożonej białymi kafelkami. Musiałam się złapać zlewu, bo inaczej ponownie bym upadła. Było tak bardzo ślisko. Syknęłam, bo ból pośladków dał o sobie znać, ale w zdwojonej sile. A było już lepiej... Popatrzyłam na siebie. Byłam cała mokra! Koszmar! Zaczęłam wyciskać z włosów i ubrania wodę. Nie wiem, czemu nie robiłam tego nad wanną tylko nad podłogą. Była przez to jeszcze bardziej mokra! Ja już nie myślę... Zaczęłam rozglądać się za jakąś ścierką do podłogi, ale nigdzie nie mogłam takiej znaleźć. Czy ten pech musi akurat mnie prześladować?! Z paniką poszukiwałam czegoś, czym mogłabym wytrzeć podłogę. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. To chyba była znowu mama. Nie myliłam się, bo powiedziała:
      -Andrea, co się stało?
      -Nic! A co miałoby się stać?- spytałam z lekką paniką w głosie.
      -Słyszałam jakiś huk. Upadłaś?- zapytała mama z troską.
      Przez chwilę milczałam, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. W końcu odparłam:
      -Mydło mi spadło.
      Ale ze mnie idiotka. Mydło?! Też coś!
      -Naprawdę? Nie wydaje mi się. Otwórz drzwi- powiedziała stanowczo mama.
      -Nie!- pisnęłam.- Jestem pod prysznicem!
      -Andrea nie zmyślaj. Otwórz te drzwi!- kobieta nie dawała za wygraną.
      -Ale ja naprawdę jestem pod prysznicem!- powiedziałam z przerażeniem.
      -Dziewczyno. Albo otworzysz drzwi, albo zawołam ojca!- pogroziła mi.
      Nie wiedziałam, co mam zrobić. Jak mama się uprze, to dopnie swego. Zrobiłam burzę mózgu, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Że też musiałam się wywalić! Dlaczego ten pech mnie prześladuje?! Życie jest takie niesprawiedliwe!
      -John- krzyknęła mama do taty.
      -Daj jej spokój. Jak zechce to wyjdzie- odparł tata beznamiętnie. Uff... Tylko on niczego się nie czepia.
      -Czy ty siebie słyszysz?!- krzyknęła zdenerwowana mama i zeszła na dół. Całe szczęście.
      Rzuciłam się do kosza na brudne ciuchy. Wzięłam pierwsze lepsze ubranie, które wypadło mi w ręce. Okazała się nim być moja bluzka, którą dostałam od ciotki Margaret. Czerwony ciuch z trójkątnym dekoltem, trzy czwarte rękawami i dziwnymi wzorami z tylu. Wzdrygnęłam się. Nie dość, że nie w moim typie, to jeszcze brzydka. Cóż... Ciocia nigdy nie miała dobrego gustu. Niestety musiałam chodzić w tej bluzce, bo mama mi kazała. Nie sprzeciwiałam się jej, ponieważ miała wtedy depresje spowodowaną zaginięciem Theo. Coś okropnego! Bluzka nadawała się idealnie do ścierania podłogi. Nie płakałabym, gdyby się nie doprała.
      Zrobiłam krok w tył i tak się rozkraczyłam, że gdybym w porę nie przechyliła się na bok to prawie zrobiłam szpagat. Wkurzona uderzyłam pięścią w podłogę rozpryskując wodę na wszystkie strony. Wtedy niespodziewanie woda podniosła się jak jakiś latający dywan i wisiała sobie w powietrzu. Z wahaniem podniosłam wzrok do góry. Cudnie to wszystko wyglądało. Obraz był całkiem rozmazany, ale widziałam światło, które się odbijało od niej. Mój zachwyt jednak szybko zastąpiła złość, ponieważ cała woda wylądowała na mnie z głośnym pluskiem, jeszcze bardziej mnie przemaczając.
      -No pięknie - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
      Bluzka, którą trzymałam w rękach była teraz cała mokra. Co za ironia losu! Wściekła rzuciłam ją na podłogę, rozpryskując dookoła wodę, a sama nad wanną wycisnęłam z piżamy i włosów bladoniebieską ciecz. Byłam zła jak nigdy dotąd! Sięgnęłam po bluzkę i wycisnęłam z niej wodę nad zlewem. Następnie zabrałam się za pozbycie się jej z podłogi. Na początku praca szła mi opornie, ale z biegiem czasu coraz szybciej. Jak już skończyłam robotę, to bluzkę rzuciłam do kosza na brudne ciuchy, a sama cała mokra wyszłam z łazienki, po drodze biorąc ręcznik. Przemieściłam się w stronę swojego pokoju najciszej jak umiałam. Uchyliłam drzwi tak, by nie było nic słychać i weszłam do pomieszczenia. Tam udałam się prosto do szafki z ciuchami. Nie mogłam znaleźć żadnej piżamy, dlatego wzięłam krótkie różowe spodenki i białą koszulkę z krótkim rękawkiem. Szybko się wytarłam, przebrałam, a piżamę, którą wcześniej miałam na sobie rozwiesiłam na kaloryferze, żeby wyschła. Wróciłam do łazienki, żeby zobaczyć, czy czasem na podłodze nie ma jeszcze wody. Nie znalazłam jej, więc w spokoju umyłam zęby, których wcześniej nie zdążyłam umyć.
      Zastanawiałam się, dlaczego właśnie dzisiaj odkryłam, co jeszcze potrafię robić. Przecież z wodą i ogniem spotykam się na co dzień! Już wcześniej mogłam się zorientować, że nad nimi panuję, a nie dopiero teraz! Ma to z czymś związek? Jeśli tak, to z czym? Moje wcześniejsze dary, a raczej część moich umiejętności, bo panuję nad czterema żywiołami, a to można uznać jako jeden dar odkryłam, gdy miałam niespełna sześć lat. Na początku zorientowałam się, że potrafię panować na powietrzem. Około trzech lat później odkryłam, że panuję nad ziemią. Oba te talenty były dla mnie czymś nowym, no i bardzo dziwnym. W końcu człowiek nie posiada takich umiejętności. Wiele razy przez bardzo długi czas siedziałam przy komputerze i szukałam informacji na temat osób, które mogłyby posiadać nieludzkie talenty. Wyskakiwały mi rożne rzeczy. Jakieś mity, w których pojawiały się postacie rodem z legend (na przykład wampiry), które posiadały przeróżne umiejętności. Te od niegroźnych, po te piekielnie groźne. O człowieku takim jak ja nie znalazłam nic. Owszem. Były wzmianki o kobietach, które ponoć miały jakieś talenty, ale je uznawano za czarownice i spalano na stosie. W końcu się poddałam, bo przeszukałam już chyba wszystkie możliwe strony. Teraz ciekawość powróciła. Czy ja mogłabym być jakąś czarownicą, wampirem, albo inną istotą nie z tego świata? Wydaje mi się to bardzo śmieszne, bo to tylko legendy, mity, ale mój dar jest prawdziwy. Nie wiem już sama, co mam o tym wszystkim myśleć...
      Skończyłam myć zęby. Wytarłam buzię w ręcznik, po czym wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju. Tam od razu przykuł moją uwagę kalendarz, który był otwarty na jednej ze stron. Podeszłam do biurka i wzięłam go do ręki. Spojrzałam na dzień. Ósmy czerwca. Czytałam dalej i wielkimi drukowanymi literami napisanymi na kolorowo przeczytałam "MOJE URODZINKI"! Stałam jak jakiś posąg. To dzisiaj jest ósmy czerwca?! Na śmierć zapomniałam, że mam dzisiaj swoje szesnaste urodziny! Z nadmiaru tych emocji wyleciało mi to z głowy. Jejku... Jaki człowiek zapomniałyby o takim dniu? Chyba tylko ja! 

Witam Was kochani! Rozdział nie jest już taki długi, jak poprzedni. Pewnie to zauważyliście xD Ponad tysiąc słów krótszy! ^^ Myślę, że się Wam spodobał... Tak, tak wiem. Kolejny dar, a raczej odkrycie pełnych swoich umiejętności. Na pewno nasuwa Wam się pytanie: Dlaczego Andrea odkryła dopiero teraz, że potrafi władać jeszcze nad ogniem i wodą, skoro z tym ma do czynienia na co dzień? Czym to jest spowodowane?... Powiem, że z czasem zostanie to wyjaśnione, ale musicie trochę poczekać. Nie umiem powiedzieć, który to będzie rozdział... Myślę, że wytrzymacie! Zanim zaczęłam pisać bloga to chciałam, żeby Andrea od początku władała nad tymi czterema żywiołami, ale w pewnym momencie do głowy wpadł mi pewien pomysł, dlatego talent naszej bohaterki podzieliłam jakby na dwa. Teraz odkryła dokładne, co potrafi robić, ponieważ powoli zbliżamy się do... Jakby to powiedzieć, żeby Wam tego nie zdradzić? Hmm... Zbliżamy się do dnia, kiedy zmieni się życie Andrei? Chyba tak będzie dobrze (: W następnym rozdziale też będzie się działo i to będzie kolejny szok dla bohaterki! Zapraszam do komentowania!

madziula0909

56 komentarzy:

  1. Sytuacja w łazience... Padłam. Chichrałam się z dwie minuty. Biedna An, żeby tak na cmentarzu, gdy jest się samej, zapalić się... Tfu, co ja piszę, ulec samozapłonowi... Biedna. Też bym panikowała... Ale z wodą... Jesteś genialna! Mam nadzieję, że szybko wstawisz nowy rozdział, bo osobiście się do ciebie pofatyguję :)
    Pozdrowionka i morza weny,
    Dravelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa ^.^ Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że mój blog ci się podoba. Jest mi niezmiernie miło :D Nowy rozdział powinien być za jakiś tydzień. Myślę, że wstrzymasz xD

      Usuń
  2. jezu sytuacja w łazience mnie rozwaliła :) rozdział jest naprawdę cudny, świetny, normalny jest słodki jak nutella xD
    kocham bloga <3333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <333 Baardzo się cieszę, że ci się podoba! Jeszcze raz dziękuję ^.^

      Usuń
  3. Cholera, tyle emocji! Od powagi, rozbawienia do głośnego śmiechu xD
    podobała mi się akcja z ogień. Wiesz, bo tak nagle w końcu ktoś się nie zapala :d
    Jeden z lepszych rozdziałów! Taka perełka, którą będę mogła czytać w nieskończoność :3
    życze Ci duuużo weny, i żeby rozdziały pojawiały się czyściej :D przydałoby się, bo naprawdę się wkręciłam *w*
    Pozdrawiam serdecznie! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za wspaniały komentarz! To dla mnie wielka radość ^.^ Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ci się podoba! Według mnie to ten rozdział też jest najlepszy ze wszystkich xD

      Usuń
  4. Hejka :3 Jestem już :33 Na początku nagana, za powtórzenie :D było zimno i było zimno. Dwa razy zimno w dwóch zdaniach tuż obok siebie, co od razu rzuca się w oczy. Poza tym, sądzę, że raz wystarczyłoby stwierdzić, że było zimno :D Taka drobna uwaga :)
    Nie podoba mi się to użalanie Andrei nad sobą, odnośnie swoich umiejętności. Za bardzo przejmuje się, że nie umie kontrolować, że bla bla bla. Wiadomo, że nic nie przychodzi od razu, ale w pewnym stopniu powinna zaakceptować to, że jest inna niż reszta i raczej cieszyć się z tego powodu, a nie tylko użalać się nad swoją odmiennością.
    Następnie, nie od czasu do czaru, tylko od czasu do czasu :D Przykro mi to mówić, ale nie spodziewałam się po tej dziewczynie, że kiedykolwiek pójdzie na cmentarz sama, już nie wspominając o wędrówce w nocy. Ona wydaje mi się strasznie strachliwa i pójście na cmentarz mówi albo o desperacji, albo o próbie pokonania własnej siebie.
    Ta scena z ogniem, rozśmieszyła mnie. Tarzała się po ziemi, zasypywała rękę a on i tak nie chciał zgasnąć xD Lol, to było komiczne. Ale w sumie, mogłaby położyć się na jakimś grobie i jakby spaliła się, to może umarlak przesunąłby się jej? ;> xD Wydaje mi się, że ona za bardzo histeryzuje :c Skoro nie czuła bólu, to raczej było logiczne, że nic jej nie jest. Nie ma takiego oparzenia przy którym nie czułoby się bólu.
    Natarczywość i nadopiekuńczość matki mnie odstrasza. Gdyby Andrea miała 8 lat, to rozumiem ale, żeby starej dziewczyny pytać się o ręcznik? x.x Trochę mnie to zdenerwowało. No a później jeszcze zawołała ojca, żeby otworzył drzwi do łazienki. No to ona chyba powinna się leczyć... :c
    Panowanie nad ogniem i wodą? No no, dziewczyna się rozwija. Mam nadzieję, że będzie jakiejś wyjaśnienie, kim dokładnie jest :)
    Przepraszam, jeśli mój komentarz wydawał się, hm... ,,suchy"? Pewnie tak, ale to dlatego, że mam dzisiaj migrenę i przez to nie mam humoru. No, mam nadzieję, że następny wypadnie mi lepiej.
    Pozdrawiam, ściskam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Twój komentarz wcale nie jest "suchy" xD Zresztą... Zawsze musi się znaleźć osoba, która czegoś się uczepi! Bardzo się cieszę, że ci się podoba, nawet nie wiesz jak ;* Jeśli chodzi o to, że Andrea bardzo się nad sobą użala... Cóż. Jest już taka z natury i trudno przyjąć jej do wiadomości, że jest inna. Mnie też drażni, że jej matka jest taka troskliwa, ale stała się taka po śmierci Theo. Bardzo się boi o Andie (: Błędy lecę już poprawiać! :D

      Usuń
  5. Zatkało mnie. Andrea ma dwa kolejne dary. To niesamowite. Jak już zaczęła panować nad poprzednimi to teraz te dwa. Pisz szybko bo oszaleję z ciekawości co dalej. ~Dorcas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh. Na początek chciałam zrobić, by Andie od samego początku panowała nad czterema żywiołami, ale zmieniłam zdanie, bo do głowy wpadł mi pewien pomysł xD Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  6. Andrea ma strasznie nadopiekuńczą mamę. Coś czuję, że w następnym bohaterka spotka swojego brata albo wyjaśnią się sprawy z dziwnym Nathan'em. Nie mogę się wprost doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Mama Andie jest strasznie opiekuńcza, ale stała się taka po śmierci Theo. Zobaczysz, co będzie się działo w następnym rozdziale, ale musisz poczekać ^.^

      Usuń
  7. No! To było świetne! I tak jak mówiłam, coś działo... z jej darem! Tak... Ja jasnowidz... xD
    Współczuje naszej bohaterce tego, co przeżyła na cmentarzu. Wcale nie dziwię się jej nagłemu atakowi paniki. Ja nie wiem jak bym się zachowywała. Nie zazdroszczę jej też nadopiekuńczej mamy, która chce jej wejść do łazienki xD Przecież ona brała prysznic! Znaczy nie brała tylko tak powiedziała, ale matka powinna zrozumieć! Dziewczyna jest już duża i jeśli jest w łazience to raczej nie chce, aby ktoś wtedy wszedł do tego pomieszczenia! Na szczęście ojciec stanął po jej stronie :D
    Jejku... Ja tu się o łazience rozpisałam najbardziej!... :D
    Dziękuję za Twoją opinie na temat szablonu :)
    Pozdrawiam, życzę weny!! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za miłe słowa ;* Bardzo się cieszę, że ci się podoba! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaskoczyłaś mnie bardzo tym rozdziałem. Nie spodziewałam się takie obrotu akcji :P. Niby prawie dorosła, a tak naprawdę zaczyna poznawać samą siebie. :)
    Scena z ręką w zlewie jest śmieszna. To musiało komicznie wyglądać:D
    Albo moment jak była na cmentarzu. Biedna była przerażona tym co się stało. Wyobraziłam to sobie jak musiała bezradna biegać po tym cmentarzu, ale ważne, że to tylko jej moc. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że wyjaśnisz o co chodzi z tymi darami ;). Pozdrawiam! <3
    xxforeverxxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ;*** O co chodzi z darami to zostanie wyjaśnione, ale dopiero z czasem. Powiem tylko, że z Andreą będą się teraz działy same dziwne rzeczy xD

      Usuń
  10. Sądziłam, że to moja mama jest nadopiekuńcza .-. Tak myślałam, że An będzie miała albo te dwa dary, ale znajdą się jeszcze podobni do niej z innymi mocami lub będzie posiadała wszystkie dary. Podejrzany jest nawias "(na przykład wampiry)". Heh, no nic chyba każdy się domyślił kim jest Nathan :P Każdy oprócz bohaterki. Niecierpliwie czekam na nn! Dużo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ^.^ Mam tylko jedno pytanko do ciebie... Usunęłaś swojego bloga??? Bo ostatnio chciałam wejść i wyświetliło mi się, że blog został usunięty :/

      Usuń
  11. Jeju, jak mnie denerwuje mama Andrei... -,- Niby rozumiem, że straciła syna i martwi się, żeby jej drugiemu dziecku nie spadł włos z głowy, ale to już jest przesada. To nie jest normalne, że kiedy dziewczyna jest w łazience i mówi, że jest pod prysznicem, ona słyszy niepokojące dźwięki i chce za wszelką cenę wejść i sprawdzić, co się dzieje. Gdyby jeszcze mieli piecyk gazowy to ok, w końcu tyle się słyszy o zatruciach czadem... XD
    Boję się o te nowe dary. Ogień i woda to potężniejsze żywioły niż te, nad którymi włada główna bohaterka. Będzie znów musiała poświęcić dużo czasu, by nauczyć się nad nimi panować i pilnować, by nie wymykały jej się spod kontroli. Sądzę, że odkryła je dopiero po tym czasie z powodu odwiedzin grobu Theo, choć mogę się mylić. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że niedługo pojawi się niekoniecznie on, ale coś, co pomoże naprowadzić Andreę na dobry trop do niego. Takie moje małe domysły XD Tak czy siak, rozdział jest zajebisty, (choć mogłaś dać więcej dialogów, jednak rozumiem, że tutaj były bardziej przemyślenia bohaterki) no i czekam na więcej ^-^ Wspaniale piszesz, masz do tego talent i ciekawe pomysły ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miły komentarz! Co do Andrei... Owszem, będzie musiała nad sobą popracować. W końcu zdobyła nowe umiejętności, które nie są związane z tym, o czym myślisz. Niestety. Tu chodzi zupełnie o coś innego, ale o co, to dowiesz się nie prędko xD Z jednym masz rację, ale gdybym powiedziała z czym, to za dużo byś się dowiedziała, więc... Cii. Musisz poczekać! :D Jeszcze raz dziękuję! ^.^

      Usuń
  12. Kochana Madziulko!
    Przychodzę do Ciebie, aby poinformować Cię, że... właśnie zostałaś nominowana przeze mnie do LBA! Mam nadzieję, że weźmiesz udział. Więcej informacji znajdziesz u mnie :)
    Pozdrawiam!
    Pusheen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję bardzo ;*** Oczywiście, że się w to bawię! xD Jutro odpowiem na pytania i wg. Jeszcze raz dziękuję! :D

      Usuń
  13. Ja też! Ja też zapominam o swoich urodzinach! Ale ja zapominam o wszystkich ważnych datach... >.< Czytając Twoje opowiadanie popłakałam się ze śmiechu :D
    Zaczęło się tak niebezpiecznie, że aż myślałam, że w którejś chwili wyskoczy Nathaniel i ją ugryzie... albo jakiś zboczeniec, który załaduje ją do auta i wywiezie do Tajlandii, gdzie w tanim domu publicznym będzie musiała zabawiać mężczyzn, a wtedy zakocha się w pewnym mężczyźnie, który ryzykując swoje życie, będzie chciał ją uwolnić... muszę ograniczyć ilość czytanych romansów :D
    Moment z ogniem niesamowity! Ty wiesz, że jak polejesz ogień wodą (taki z dużymi płomieniami), a będzie jej za mało, to ogień wybucha! Poważnie! Ja niemal nie miałam spalonych rzęs i brwi od tego!
    Teraz Andrea będzie mogła robić fajne sztuczki!
    Właściwie to też uważam ogień za jedną z najgorszych śmierci, ale znów utopienie się (raz niemal do tego doszło) uważam ją za najpiękniejszą... to słońce odbijające się od tafli, a co tak ślicznie opisałaś i ten uciekający tlen w bąbelkach... to po prostu najpiękniejszy widok i nawet gdy jesteś w szoku, to nie myślisz "boże zaraz umrę!" (jak w przypadku płomieni) tylko z niedowierzaniem patrzysz się na piękny obraz... co prawda ja puściłam się drabinki od basenu, wypuściłam cały tlen, ale mniej niż chwilę później mój tato mnie wyciągnął, więc tylko wyplułam wodę i zakasłałam... doszłam do ściskania w płucach, ale nie pieczenia.
    Fajnie, że dziewczyna wyszła z domu, gdy za oknem zapadł mrok, trochę mnie to zaskoczyło, bo w końcu ma taką zaborczą matkę :3 Ja tam w ogóle nogo bym za próg domu nie wystawiła w ciemnościach, ale przyznam się, że chodzenie w ciemności, gdy na ulicach nie ma ruchu, wszyscy są w domu, a Tobie towarzyszy tylko cisza i lampy uliczne ma wspaniały urok!
    Łazienka... reakcja jej matki i ojca... obłędna! Obłędna! Po prostu OBŁĘDNA!
    Urodziny?
    Właściwie coś mi się wydaje, że Andrea okaże się wiedźmą, bo to przeważnie one mają wybuchy mocy w różnych wiekach. Choć zastanawiam się jeszcze nad tym, czy nie jest ona dzieckiem anioła albo demona, choć właściwie to możliwe, że ktoś z jej drzewa genealogicznego był owym stworzeniem, po kilku latach zawsze rodzi się ktoś z mocami :3
    Czy moje pomysły są dobre?
    Genialny rozdział :D Te z mocami i z jej "najlepszym" (sarkazm) kumplem są moimi ulubionymi, nie muszę wyjaśniać o jakim "przyjacielu" tutaj wspominam, nie? :D
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku! Dziękuję bardzo za wspaniały komentarz i za te wszystkie pochwały! Jest mi niezmiernie miło, jeszcze raz dziękuję <333 Baardzo się cieszę, że Ci się podoba! Rozśmieszyły mnie Twoje wizje, co by przytrafiło się Andrei na cmentarzu. Hehe :D Muszę Cię zmartwić. Żadne z Twoich propozycji, kim może być Andie nie jest trafne... Z czasem to się okaże, ale będzie trochę... Skomplikowane? Nathan oczywiście będzie się jeszcze pojawiał! Jeszcze raz dziękuję ^.^

      Usuń
  14. Ooo :) Kolejne dary! A ten numer z płonącą ręką... Masakra! Ja to mniej więcej wiem jak to jest. Raz matka kazała mi podłączyć lampki świąteczne na dworze. No to Annabel podłączyła! Jak mi od razu coś buchło, to się tak przeraziłam, że aż mi łzy poleciały. Patrzę na rękę, a ona czarna! Ale że miałam łzy w oczach to nie widziałam niczego dokładnie. Potem się okazało, że tylko tak mi "osmoliło", źe tak powiem. Ale serce mi wtedy stanęło.

    A gdzie Nathan?! Myślałam, że się pojawi w tym rozdziale...

    Jak można zapomnieć o swoich urodzinach?! A rodzice żadnych prezentów? Nic? Łe...

    Ja myślę, że Andrea jest jakąś czarownicą. Bo wampirem raczej nie...

    Pozdrawiam,
    Annabel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i miłe słowa! :D Nathan się nie pojawił i w następnym rozdziale też go nie będzie, ale później to się zmieni. Andrea niestety nie jest czarownicą... Jeszcze raz dziękuję! ^.^

      Usuń
  15. Rozdział jak zawsze świetny:) Naprawdę mnie wciągnęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;** Tak się cieszę, że Ci się podoba! :3

      Usuń
  16. Znów tu przybyłam. Przeglądałam tak sobie mojego tumblra i znalazłam to http://xxxxforeverxxxxx.tumblr.com/post/107001234780
    Od razu skojarzył mi się z tym rozdziałem i po prostu musiałam ci to przesłać :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę przyznać, że ciekawie to wymyśliłaś - chodzi mi oczywiście o sytuację na cmentarzu :) Myślę, że... cóż, każdy zareagowałby w podobny sposób, czyli był, najzwyczajniej w świecie mówiąc, przerażony. W końcu nie codziennie pali nam się ręka :D Momentami wydawało mi się, że za bardzo panikowała, ale z drugiej strony... nie byłoby osoby, która w takim momencie poczułaby się odprężona. Mama Andrei, krótko mówiąc, stanowczo nadopiekuńcza, troszeczkę nawet mnie to denerwowało, bo moja mama bardzo ceni prywatność i akurat takiej sytuacji - na szczęście! - nigdy by nie było, więc co tu dużo pisać... po prostu trochę mnie irytowała :D. Zdziwiło mnie, że rodzice jakby kompletnie zapomnieli o tych urodzinach? Akurat mi się nie zdarza zapominać o własnych, rodzicom także nie, więc dlatego... ale w sumie wszystko może się zdarzyć :D Rozdział mi się bardzo podobał i czekam na kolejny! :*
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! :D Mnie też irytuje matka Andie, ale ona już taka jest xD Jej rodzice nie zapomnieli o jej urodzinach. Zdradzę, że w kolejnym rozdziale będzie to opisane (: Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pochwały^.^

      Usuń
  18. Haha ta akcja w łazience - palce lizać! Pozwól, że to tak określę ;)
    Biedna dziewczyna :( Ma poważny problem :/ Najpierw powietrze i ziemia, a teraz wszystkie cztery ! :D
    No cóż, życzę więc powidzenia Tobie i bohaterce! :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam do mnie, jest już rozdział siódmy:)) Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację, później wpadnę, ale mam prośbę. Mogłabyś informować mnie o nn w SPAMIE?? Dziękuję ;*

      Usuń
  20. Może to głupio zabrzmi i może nie powinnam zareagować w taki sposób, ale gdy czytałam o tej scenie na cmentarzu to nie mogłam opanować śmiechu! Przeczuwałam, że ten ogień nie pojawił się znikąd i to może być jej następna moc, więc nie bałam się o nią i była pewna, że nie zwęgli jej się ręka. Natomiast jej ruchy, zachowania, to darcie, tarzanie się po ziemi i wszystko, co robiła mnie bardzo rozśmieszyło:D Wyobraziłam to sobie nie nie mogłam się powstrzymać;D

    Rzeczywiście, ciekawe dlaczego dopiero teraz ujawniły się te moce, ale wydaje mi się, że skoro jest tak młodą osobą to to normalne, że nie otrzymała tego wszystkiego od razu. Może to naturalne, że pojawiają się stopniowo? A może chodzi o to, że potrzebowała tego ognia, dlatego on się pojawił, a nad wodą chciała zapanować, więc jej się to udało? Nie wiem i nie mam pojęcia, co wymyślisz;)

    Czekam na kolejny i pozdrawiam gorąco!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! ;* Baardzo się cieszę, że Ci się podoba! Jeśli chodzi o jej moce, to pojawiają jej się akurat teraz, ponieważ kiedyś miało miejsce pewne wydarzenie, o którym będzie wspomniane trochę później xD Jeszcze raz dziękuję ^.^

      Usuń
  21. Jejku, nawet nie wiesz, jak mi głupio :/ Rozdział ukazał się tak dawno, a ja komentuję dopiero teraz. Przepraszam Cię z tego powodu bardzo mocno, ale wszystko zrzucam na szkołę. Takiego nawału nauki to ja dawno nie miałam. Ale teraz, przynajmniej w ferie postaram się być bardziej na bieżąco, przysięgam!
    Ale juz teraz tylko o rozdziale. Na początku myślałam, że tylko dla mnie ta sytuacja z... samozapłonem Andrei śmieszyła. Ale jak widać, nie jestem jedyna xD To naprawdę musiało wyglądać śmiesznie, jak dziewczyna biega po cmentarzu w środku nocy, tarza się po ziemi, aby ugasić ogień. Chociaż z drugiej strony to trochę absurdalna sytuacja. Ale w końcu Andrea żyje w nie do końca normalnym świecie i kto powiedział, że takie sytuacje są zupełnie niemożliwe?
    W ogóle cały rozdział czytało się przyjemnie,a ta sytuacja w łazience znowu wywołała uśmiech na mojej twarzy :D Biedna Andrea, nie była w stanie zapanować nad swoimi umiejętnościami.
    Znalazłam kilka błędów, głównie jakieś literówki czy przecinki, ale kiedy Andrea chyba po raz drugi ochlapała się wodą, był tam taki wyraz, który nie pasował do zdania. Ale już nie pamiętam dokładnie, gdzie on był :(
    No i zastanawiam się, jak można zapomnieć o własnych urodzinach -.- W końcu to najważniejszy dzień w roku. Chociaż... Takie rzeczy są możliwe :D
    Czekam na następny rozdział. I przyłączam się do próśb powyżej- więcej Nathana!
    Pozdrawiam,
    lilka24

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej! Nie ważne kiedy pojawił się rozdział! Ważne, że już jesteś xD Bardzo się cieszę, że notka Ci się podobała. Jest mi bardzo miło ^.^ Wiem. Andrea zapomniała o swoich urodzinach, ale to z nadmiaru tych wszystkich emocji. Nathan będzie się często pojawiał, ale dopiero za jakieś czas. Na razie będzie od czasu do czasu. Musisz poczekać (: Dziękuję o poinformowanie mnie o literówkach. Często mi się darzą, niestety :/ Już lecę je poprawić! Dziękuję za komentarz! :D

      Usuń
  22. Zmieniłaś szablon zauważyłam, wygodniej się czyta teraz! :)
    Biedna Andrea, jej życie zmienia się co chwilę bardziej i bardziej, aż się zastanawiam co ją jeszcze spotka! Naprawdę mi jej szkoda! Choć jej przygody są zabawne, to mam takie myśli "Jakbym to była ja, to pewnie nie śmiałabym się tak, jak teraz..."

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zmieniłam. Też uważam, że jest lepiej xD No cóż... Żeby w życiu spotkało szczęście, trzeba wycierpieć (: Dziękuję za komentarz! ;***

      Usuń
  23. Hmmmmmm .. nowe moce jej ją też chcę. Andrea ma urodziny trzy dni przyjemna :-P przepraszam, że nie komentowałam ale już wracam. Pozdrawiam LS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi! Cieszę się, że już jesteś! :D Dziękuję za komentarz! ;***

      Usuń
  24. Nigdy bym się nie odważyła pójść sama na cmentarz o tej porze :)
    "Kiedy odchodzą Anioły zostaje wiatr po ich skrzydeł trzepocie" - świetny cytat. Daje do myślenia.
    Kolejny dar? Niesamowite. Wydaje mi się że ten i władanie nad wodą będą najciekawsze.
    Zastanawia mnie tylko czemu nadal nie panuje nad powietrzem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Ci się podobał ^.^ Ja też bałabym się pójść sama o tej porze na cmentarz. Brr. Ten cytat znalazłam na Internecie. Ech. Nawet nie wiesz, ile szukałam odpowiedniego :/ Tak, tak. Kolejny dar xD Andie wciąż panuje nad powietrzem, w kolejnych rozdziałach o tym będzie. Jeszcze raz dziękuję! :***

      Usuń
  25. Witam ponownie! :)
    Tak na początek - wow, ile Ty masz tutaj komentarzy! :o :D
    Kolejny rozdział mam już za sobą. W sumie dziwię się, że to nadrabianie tak szybko mi idzie :)
    Rozdział jest po prostu świetny, z resztą jak cała reszta, którą do tej pory przeczytałam c: Rzeczywiście była akcja! :) Coś tak czułam, że Andrea będzie potrafiła opanować więcej żywiołów ;)
    I znowu upadła na tyłek! XD Oby się szybko pozbierała, bo ze swoim szczęściem w końcu zostanie kaleką :p
    Moment, w którym dziewczyna weszła na cmentarz był dla mnie strasznie smutny. Gdyby nie pojawienie się ognia na ręku bohaterki, które strasznie mnie rozśmieszyło, bo skojarzyło mi się z pewną sceną z "Zaplątanych", to chyba bym się popłakała :')
    Fragment z próbowaniem ogarnięcia wody - genialny 8) Spadające mydło rzeczeywiście musi brzmieć zupełnie jak spadający człowiek XD
    A losy biednej bluzki od ciotki, przez którą, przy wyobrażaniu jej sobie, aż się skrzywiłam, mnie rozśmieszyły :D Z pewnością nadawała się ona na szmatę :)
    Wcześniej napisałam Ci coś w stylu, że na razie pewnie nie będę pisać komentarzy, ale tak się w wciągnełam i to pokochałam, że naprawdę az głupio zostawić któryś z rozdziałów bez swojej opinii i spostrzeżen, więc przygotuj się na jeszcze trochę pochwał w komentarzach, zamęczę Cię nimi na śmierć >:D No dobra, na śmierć może nie, bo kto by mi wtedy dokończył pisać to opowiadanie? :'(
    Jeszcze coś! Jak można o swoich urodzinach zapomnieć? :P

    Tak mnie tutaj nastawiasz na ten następny rozdział, że chyba jeszcze teraz przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ;* Cieszę się bardzo, że Ci się podoba (piszę już to nie wiem który raz xD )To, że była akcja, to wiem. Sama kocham ten rozdział :3 Cóż... Andreę pech prześladuje i wciąż upada na ten tyłek. Takie życie xD Hmm.... Ta akcja, która się wydarzyła to bardzo mi pasowała, by działa się na cmentarzu. Tak... Mrocznie? ;D Nie wiem, czy spadające myło brzmi jak człowiek. Tak porostu napisałam xD Dziękuję jeszcze raz ślicznie! :***

      Usuń
  26. Hej!
    Podoba mi się ten mroczny klimat na początku, zaczynałam się bać, myślałam, że ją coś zaatakuje na tym cmentarzu ;) A ta akcja w łazience heheh :D no brak słów. Wiesz, teraz po przeczytaniu tego rozdziału i tych bieżących, zaczynam nabierać podejrzeń, że Andrea też jest wampirem, czy to możliwe? No i jestem ciekawa, co to za dzień, który zmieni jej życie, więc się nie rozpisuję i lece dalej :)
    Pozdrawiam,
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Nie sądziłam, że komuś może się podobać, a w szczególności, że uda mi się stworzyć taki klimat :D Cieszę się, że podobała Ci się ta akcja na cmentarzu i w łazience. Starałam się :* Ha! Nie powiem, kim jest Andrea. To taka słodka tajemnica xD A! Ten dzień będzie prawdopodobnie w 16 lub 17 rozdziale! Pozdrawiam! :***

      Usuń
  27. "taka pewno" - pewna
    Resztę błędów nie wyłapałem, bo wyjątkowo cię nie czytałem, a słuchałem (jednocześnie kończąc przygotowywanie obiadu).
    Z tego co widać Andrea panuje nad wszystkimi czterema żywiołami.
    Czytając ten rozdział zastanawiałem się jak na bluzce mogą zostać plamy po samej wodzie? Nie da rady. Nawet wódka nie plami xD
    Ale ogólnie ten rozdział jest strasznie nudny, same opisy i właściwie nic więcej, a to już siódmy, powinno się zaczynać coś dziać, jakaś akcja nie tylko z samą Andreą, ale też innymi bohaterami.
    Rodzice też zapomnieli o jej urodzinach? Jak to możliwe? Nie było nawet życzeń? - Trochę to grubymi nićmi szyte.

    OdpowiedzUsuń
  28. Czyli nie dwa a cztery żywioły. Dziewczyna nie radziła sobie z dwoma, to ciekawa jestem jak poradzi sobie z czterema. Dlaczego zorientowała się, że panuje też nad wodą i ogniem tak późno? Będzie to wyjaśnione?

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak coś myślałam, że na cmentarzu, pośród tych wszystkich zniczy wyjdzie coś z tym ogniem. I nie pomyliłam się! Tylko wydało mi się to dziwne, że Ana zaczęła tak lamentować! Wiadomo, że w takich chwilach ludzie nie zachowują się normalnie, ale w jej przypadku to było zbyt nienormalne xD
    A później ta akcja w łazience! W sumie rozumiem jej mamę - ja pomyślałabym, że dziewczyna się tnie. I jednak jest coś z tą wodą! Myślę, że dziewczyna czym jest starsza, tym jej moce są potężniejsze i bardziej dają o sobie znać. No i powinna coś w końcu zrobić z tym wiatrem. Bo może zacząć wyrządzać jakieś szkody!
    Lecę dalej. Wątpię, żeby udało mi się dziś nadrobić wszystko, ale będę się starała!

    OdpowiedzUsuń
  30. Bohaterka ma chyba o sobie niskie mniemanie, cały czas mówi o tym, jaka ona jest dziwna i słaba, wielokrotnie mówi do siebie per "idiotka". W poprzednich rozdziałach wspominała też, że lepiej by było gdyby zmarła (czy coś w tym stylu), w tym pisała o szybkiej śmierci (co prawda tutaj bała się, że umiera, no to jej wybaczę). Dochodzę do wniosku, że Andrea jest naprawdę zdrowo kopnięta.
    Nie ma to jak samotne, nocne przechadzki po cmentarzu, też wymyśliła :)
    Błędy niżej:
    Jaka ja głupia!
    lepiej by brzmiało: Jaka jestem głupia
    Doszłabym na nagrobek brata nawet z zamkniętymi oczami, o ile po drodze nie potknęłabym się o inne nagrobki
    To zdanie trochę nie trzyma się kupy, kolokwialnie rzecz ujmując, bo Andrea mówi, że doszłaby z zamkniętymi oczami na cmentarz, a potem twierdzi, że mogłaby się potknąć. To albo mogłaby dojść z zamkniętymi oczami, albo nie.
    to nie jestem taka pewno
    pewna
    Kobieto! A co cię to?!
    A za ten komentarz sprałabym bohaterce lanie. Wybacz, ale moim zdaniem dziewczyna pokazała tutaj jak głęboko ma w poważaniu swoją matkę, która przecież nie zasłużyła na takie traktowanie. Andrea to rozpuszczona gówniara, której nie da się na razie lubić :/
    To nie była jakaś Fata Morgana!
    fatamorgana
    Ciuchy położyłam na szafeczką,
    szafeczkę
    W tekście pojawia się kolejny błąd logiczny. W rozdziale 4 piszesz:
    "Ale czemu te problemy nie pojawiły się wcześniej tylko teraz, kiedy za niedługo będę miała siedemnaście lat?" To wydaje się sensowne, bo pisałaś, że część dziewczyn ma już prawo jazdy.
    Z kolei tutaj Andrea mówi, że obchodzi swoje szesnaste urodziny.
    Więc w końcu które? 16 czy 17?
    Dziwne, że nikt też nie złożył jej życzeń :/

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Hejcia!
    Cóż, rozdział krótki, ale bardzo ciekawy. Andrea odkrywa dwa kolejne żywioły, nad którymi panuje i zapewne to sprawka jej szesnastych urodzin, ale czemu akurat tych? Na odpowiedź jeszcze poczekam. Dla mnie nie jest dziwne, że zapomni się o urodzinach, jeśli miało się dużo na głowie, a już zwłaszcza tak dziwacznych jak bohaterka. XD To normalna rzecz.
    Uwagi:
    "Mimo, że ciemność dookoła mnie budziła we mnie strach..." - lepiej brzmi "Mimo, że otaczająca mnie ciemność wzbudzała strach/grozę..."
    " Co do daty śmierci to nie jestem taka pewno..." - chyba powinno być "... taka pewna..."
    "Mało prawdopodobna" - powinno być "mało prawdopodobne"
    "Przez całą drogę do domu biegłam nie zważając za silny ból tyłka." - powinno być "... nie zważając na silny..."
    "Wbiegam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi na klucz." - to jeden z wielu mankamentów w opowiadaniu, czyli mylenie czasów. Trzeba się nastawić na jeden, w głównej mierze jest nim u ciebie przeszły. Zatem powinno być "wbiegłam..."
    "Ciuchy położyłam na szafeczką..." - powinno być "na szafeczce..."
    "...potrafię panować na powietrzem" - powinno być "... panować nad..."
    "Około trzech lat później odkryłam..." - powinno być "około trzy lata..."
    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń