Obudziłam się około godziny siódmej. Zawsze w weekendy wstaję o tej porze mimo, że mogę sobie dłużej pospać. Tylko do szkoły mam problem ze wstaniem. Zresztą ja zawsze... Jedyne co pamiętałam z wczorajszego wieczoru to to, że pisałam wypracowanie z angielskiego i chyba musiałam się zdrzemnąć. No dobra, nie będę siebie okłamywać. Zasnęłam na dobre. Byłam tak zmęczona wczorajszym dniem i tym wypadkiem, że opadałam z sił. Jak na zawołanie przypomniało mi się, że wczoraj spadłam ze schodów i obiłam sobie tyłek. Ruszyłam się i poczułam ogromny ból. Syknęłam. Bolało jak diabli! Może i mniej jak wczoraj, ale bolało. Chciałam jakoś wstać z łóżka, ale każdy ruch sprawiał mi ból. Mimo to musiałam jakoś to zrobić. Zacisnęłam szczęki i jakimś cudem wytrzymując ból podniosłam się z łóżka i stanęłam na równe nogi. No może nie na równe, bo trochę były ugięte. Nie byłam w stanie stanąć na prostych. Rozglądnęłam się po pokoju i zobaczyłam, że mojej współlokatorki Alex nie ma. Tak wcześnie wstała? Wzruszyłam ramionami. Dopiero teraz się zorientowałam, że wczoraj się nie przebrałam i nadal jestem w szkolnych ciuchach. Westchnęłam. Poczłapałam do szafy jak jakaś kaczka. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać jakiś odpowiednich ciuchów. Nie grzebałam w tych na dole, bo nie mogłam kucnąć. Co za pech! W końcu znalazłam jakąś białą, krótką koszulkę w cienkie, czarne paski z koronką z tyłu i krótkimi rękawami, które się podwijały, oraz czarną spódnicę sięgającą do kolan. Spodni nie chciałam ubierać, bo i tak wiedziałam, że nie dam rady ich założyć. Nie chciałam nawet wiedzieć, czy w ogóle się w nie zmieszczę! Ściągnęłam mundurek szkolny i na jego miejsce założyłam ciuchy, co sobie wybrałam. Trudno było mi założyć i ściągnąć spódnicę, bo tyłek mnie bolał i to mi to utrudniało...
-No w końcu wstałaś!- powiedziała głośno Alex wchodząc do pokoju.
-Możesz trochę ciszej?- spytałam niemal błagalnie. Niedawno, co wstałam, a ona musi się tak drzeć...
-Wcale nie mówię głośno- zaprzeczyła mojej uwadze.
-Zgadzam się. Ty nie mówisz głośno. Ty krzyczysz!- powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Dziewczyna przewróciła oczami. Zgarnęła swoje ciemnobrązowe włosy sięgające do łopatek na bok, by później przejść się dookoła pokoju. Nie wiem dlaczego, ale ona tak robi często. Zatrzymała się dopiero po chwili i oznajmiła:
-Dobrze, że się już ubrałaś. Jedziemy.
-Dokąd?- zdziwiłam się nie na żarty. Czy ja o czymś zapomniałam?
-Jak to dokąd? Miałaś dzisiaj jechać do swoich rodziców- przypomniała mi z wyrzutem.- Już nie pamiętasz?
A no fakt! Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Przecież co weekend jeżdżę do rodziców i nigdy o tym nie zapominałam. Coś ze mną nie tak?
-Pamiętam, pamiętam...- powiedziałam trochę cicho, zakładając swoje czarne baleriny.
Wzięłam swoją torbę, do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy, czyli kosmetyczkę, komórkę, portfel i tak dalej...
-Dla czego tak dziwnie chodzisz?- spytała z lekkim zdziwieniem Alex.
-Nie ważne- odparłam. Nie chciałam jej opowiadać o tym wczorajszym zdarzeniu.- Jestem gotowa.
-A... Nie bierzesz jakiś ciuchów?
-Nie. Mam u rodziców.
Dziewczyna nic już nie powiedziała. Wzięła swoją torbę i obie wyszłyśmy z pokoju. Przyjaciółka go zamknęła, a ja w tym czasie szłam wolnym krokiem korytarzem. Alex już po chwili do mnie dołączyła, ale zaraz się zatrzymała i powiedziała:
-Idę powiedzieć dziewczynom, że już jedziemy!
-Po co?- zdziwiłam się. Przecież same by się domyśliły, że pojechałyśmy. Wiedzą o naszych planach.
Alexandra nie odpowiedziała. Już po chwili jej nie było. Wzruszyłam ramionami. Ruszyłam żwawym krokiem w stronę klatki schodowej. Jak na taki szybki chód, tyłek tak mocno mnie nie bolał. Wzrok utkwiłam w podłogę. Zastanawiała mnie cisza, która wokół mnie, mnie panowała. Strasznie była dołująca. Jeszcze nigdy w weekend nie było tak cicho!
Zeszłam po schodach aż na sam parter. To doświadczenie nie należało do najprzyjemniejszych, ponieważ tyłek strasznie mnie bolał. Westchnęłam ciężko. Dopiero teraz zauważyłam, jak strasznie dudni. No tak, to ten wiatr, który wczoraj wywołałam. Nie zlikwidowałam go wczoraj. Udało mi się zrobić tak, że już tak mocno nie wiał, ale mimo to był silny. Zrezygnowana podniosłam wzrok znad podłogi. Drzwi wyjściowe o dziwo były otwarte. No cóż... Mogłam się tego domyślić. Już prawie przeszłam przez drzwi wyjściowe, kiedy wpadłam na coś strasznie twardego. Miałam poczucie, że zderzyłam się ze skałą! Wielkie było moje zdziwienie, że to coś na co wpadłam, przytrzymało mnie za łokieć, żebym nie upadła. Syknęłam, bo ból pośladków dał o sobie znać.
-Zapomniałaś, że trzeba patrzeć jak się chodzi?- spytał Nathan z wścibskim uśmieszkiem. Jak mnie drażnią te jego komentarze!
-Nie, nie zapomniałam, że trzeba patrzeć, jak się chodzi, Nathanielu!- zaprzeczyłam ostro.
Po raz pierwszy w życiu zwróciłam się do niego pełnym imieniem. Na twarzy chłopaka pojawił się dziwny grymas. Czyżby nie lubił, jak ktoś się do niego tak zwraca? Bingo! Chyba trafiłam w jego czuły punkt!
Mimo swojego odkrycia byłam na niego wściekła, ale i też wdzięczna za to, że mnie przetrzymał inaczej poleciałabym na ziemię. Wyrwałam rękę z jego uścisku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że skóra Nathana jest przeraźliwie zimna. Przecież jest lato i nie mogło być mu zimno! Popatrzyłam na miejsce, gdzie mnie trzymał. Na skórze pojawiła mi się gęsia skórka. Brr... Nathan popatrzył na mnie tak jakoś dziwnie. O co mu u licha chodzi?! Wpatrywał się we mnie bardzo intensywnie. Wyglądało to tak, jakby się chciał czegoś we mnie doszukać, tylko czego? Jego bursztynowe oczy były dziwnie magnetyczne... Takie hipnotyzujące. Dopatrzyłam się w nich lekkiego przerażenia, ale czym to było spowodowane?
-Co się gapisz?!- warknęłam w końcu. Nie mogłam tego dłużej znieść.
Chłopak nic nie odpowiedział. Zmierzył mnie jeszcze raz wzrokiem, po czym wszedł do internatu. Tyle go widziałam.
Jeszcze przez jakiś czas nie mogłam się z tego otrząsnąć. To zachowanie Nathana jest czasami bardzo dziwne. Niby zachowuje się normalnie, ale tak naprawdę jest zupełnie inaczej. Zawsze, gdy wydaje mi się, że coś w jego zachowaniu jest dziwne, a ten znajduje się w pobliżu, to zawsze tak krzywo się na mnie patrzy. Jakby nie wiem, co zrobiła! To staje się nie do ogarnięcia, ale jest zarazem intrygujące...
Alex jeszcze nie było. Sterczałam przed szkołą jak ta głupia, a jej jak nie ma, tak nie ma. Wkurzyłam się i weszłam do budynku. Szłam trochę wolno, bo tyłek mnie bolał, ale co ja na to poradzę? Chodzenie po schodach szło mi opornie.Trzymałam się drewnianej poręczy wygiętej przy końcach. Jak na swój wiek była w doskonałym stanie. Wiedziałam, że trzymanie się jej ma mój ból mi nie pomoże. Szłam po tych schodach, aż w końcu dotarłam na piętro, na którym miałam swój pokój. Szłam wolno korytarzem. Wzrok miałam wlepiony w podłogę. Zatrzymałam się dopiero wtedy, gdy usłyszałam dziwne odgłosy. Czy to ktoś się całował? Podniosłam wzrok i moim oczom ukazał się widok, którego tak bardzo nie znosiłam. Zdębiałam. Oto przede mną zobaczyłam, jak moja przyjaciółka Alex całuje się z jakimś nieznanym mi chłopakiem. Kim on jest, to ja nie wiem. Od razu się odwróciłam, ponieważ nie cierpiałam takich widoków. To było dla mnie obrzydliwe. Fuj! Ohyda! Nie mogli sobie znaleźć innego miejsca, tylko w miejscu publicznym?! Co za ludzie! Rzygać się chce, jak się a takie coś patrzy!
-Andrea!- zawołała wesoło Alex.
Westchnęłam ciężko. Niechętnie się odwróciłam. Było to spowodowane tym, że nie byłam pewna, czy dalej się obściskują. Popatrzyłam na nich. Uff. Nie całowali się. Jaka ulga.
-Poznaj Theo- przedstawiła mnie Alex swojemu chłopakowi.- Theo, to Andrea. Moja przyjaciółka.
Popatrzyłam na chłopaka. Przez chwilę miałam malutką nadzieję, że ten oto chłopak może być moim zaginionym bratem, ale nie. Nadzieja prysła jak bańka mydlana, gdy przyjrzałam się bardziej chłopakowi. Nie był nawet odrobinę podobny do mojej mamy lub taty. Do nikogo z mojej rodziny. Oczywiście był przystojny. Brunet o ładnych rysach twarzy, dużych zielonych oczach, które patrzyły z czułością na Alex... Był wręcz idealny. Uśmiechnęłam się smutnawo.
-Cześć- powiedział chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Hej- przywitałam się grzecznie.
- To ty jesteś tą kujonką?- spytał chłopak Alex. Miło, że postrzegał mnie w taki sposób. Popatrzyłam na niego groźnie, ale ten widocznie tego nie zauważył, bo dodał- Alex dużo mi o tobie opowiadała.
Teraz to swój wzrok przeniosłam na przyjaciółkę, tyle że był on o stokroć groźniejszy. Musiała przedstawić mnie w takim świetle? Kujona, tak? Właśnie przez to nie mam za wielu przyjaciół, bo kto chce się kolegować z kimś takim jak ja? Jaką szkoda, że wzrokiem nie można zabijać! Dziewczyna popatrzyła na mnie niewinnie. Na jej twarz wstąpił rumieniec wstydu. Przewróciłam oczami i powiedziałam do niej z wyrzutem:
- Miałaś iść na chwilę do dziewczyn...
-Tak, ale wpadłam na Theo i...
-Wiem. Wyobraź sobie, że widziałam.- Z trudem utrzymałam normalny wyraz twarzy. Byłam na nią trochę zła, ale gdy przypomniało mi się, jak całowała się z Theo, to tak mnie korciło, żeby się skrzywić, gdy to wymawiałam...- To wy sobie nie przeszkadzajcie. Poczekam na ciebie Alex na zewnątrz.
Odwróciłam się do nich tyłem i ruszyłam żwawym rokiem w stronę klatki schodowej. Jakoś nie chciałam przebywać w towarzystwie chłopaka Alex. Za bardzo przypominał mi o moim bracie. Może to przez to jego imię? Mają takie same. Dobrze chociaż, że nie są do siebie podobni. Idiotka ze mnie, że mogłam myśleć, że ten Theo to mój Theo... Braciszku, gdzie się podziewasz? Czy w ogóle jeszcze żyjesz?
Nawet nie wiem, kiedy wyszłam z budynku internatu. Od razu wiatr rozwiał moje włosy, tworząc mi na głowie totalny nieład. Nie przejmowałam się tym za bardzo. Nawet wiatrem. Nie miałam ochoty go likwidować. Ba! Nawet nie wiedziałam, czy w ogóle dam radę! Zatrzasnęłam za sobą drzwi od budynku, po czym nie zważając na ból pośladków przykucnęłam przy ścianie i schowałam twarz w ręce. Załkałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Tak bardzo brakowało mi mojego brata. Nic nie mogło się równać z bólem po jego stracie. Wiem, że Theo na pewno nie chciałby, żebym teraz roniła łzy, ale ja tak nie mogłam. Nie umiałam! Z trudem zaczerpnęłam powietrza do płuc. Próbowałam się uspokoić, ale moje próby szły na marne. Czasami jak zacznę płakać, to przez długi czas nie mogę się uspokoić... Otarłam łzy i spojrzałam przed siebie. Ludzie przechodzący obok mnie, zerkali na mnie krzywo. Odwróciłam wzrok w inną stronę. Zrobiło mi się głupio, że publicznie musiałam wybuchnąć płaczem. Co za idiotka ze mnie!
-Andrea...- usłyszałam cienki głos.
Popatrzyłam na przyjaciółkę, która przykucnęła obok mnie i przyglądała mi się z widoczną troską, która rzadko była u niej spotykana. Nie chciałam, żeby się o mnie martwiła, dlatego wysiliłam się na słaby uśmiech. Musiało to wyglądać żałośnie, skoro miałam załzawione oczy i na sto procent czerwone od płaczu.
-Powiesz mi, co się stało?- spytała wręcz błagalnie.
Przez jakiś czas mierzyłyśmy się wzrokiem. Nie wiem jak długo, bo straciłam rachubę czasu. Patrzyłam w wielkie brązowe oczy przyjaciółki, które oprócz zmartwienia nic nie wyrażały. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Alex objęła mnie ramieniem i przytuliła mocno do siebie.
-Cii...- powtarzała co chwilę, gładząc moje włosy.
Zaczerpnęłam gwałtownie powietrza. Wzięłam kilka głębokich wdechów, a gdy już się trochę uspokoiłam, to zajrzałam przyjaciółce prosto w oczy.
-Powiesz mi, co się stało?- zadała identyczne pytanie, co wcześniej.
Alex to dziewczyna, którą na ogół nic nie obchodzi. Jednym słowem, ma wszystko w nosie. Rzadko co, żeby kogoś wysłuchała, a co dopiero poradziła, pomogła! Zdarza się, że czasami błyśnie i okaże swoje wielkie serce tak, jak teraz. Jednak to u niej rzadkość. Aż trudno mi było w tym momencie uwierzyć, że interesuje się mną tak bardzo...
Uśmiechnęłam się krzywo do przyjaciółki. Nie byłam pewna, czy mam jej mówić, co mnie dręczy, ponieważ Alex bierze wszystko na luz. Poza tym, nie straciła nikogo bliskiego i nie wie, co czuje taki człowiek. Nie wie, co ja przeżywam w tej chwili. Wstałam z kucek i wyprostowałam się jak struna. Skrzywiłam się, poczułam silny ból w pośladkach. Alex poszła w moje ślady. Chciała coś powiedzieć, kiedy ja ją uprzedziłam:
-To co? Jedziemy?- spytałam z udawaną chęcią. Głos miałam jakiś nieswój.
-Ale...
-Nic się nie stało. Poza tym... Ty i tak nic nie zrozumiesz- powiedziałam, bo doskonale wiedziałam, co chciała powiedzieć moja przyjaciółka.
-A może zrozumiem?- upierała się. Była przy tym bardzo zadziorna.
Zerknęłam na nią niepewnie. Jej oczy jak zawsze były uśmiechnięte, ale jej wyraz twarzy wyrażał zupełnie co innego. Był poważny, co w ogóle nie pasowało do mojej przyjaciółki. Uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. W końcu się poddałam. Wzięłam głęboki wdech, po czym zaczęłam mówić:
-Po prostu Theo...
-Co zrobił?!- wybuchła Alex tym samym mi przerywając.
-Nic!- zaprzeczyłam dobitnie, machając przy tym przecząco rękoma.- Pozwól mi dokończyć!
-Okej- powiedziała z widoczną ulgą. Musiało jej bardzo zależeć na Theo, skoro tak wybuchła jak wymówiłam jego imię. Tak bardzo się bała, że jej chłopak mógł coś zrobić?
-Nigdy ci o tym nie mówiłam... Po prostu nie lubię rozmawiać na ten temat, ale...- z trudem wymawiałam te wszystkie słowa i powstrzymywałam cisnące mi się do oczu łzy.- Gdy miałam sześć lat, to zaginął mój starszy brat. Był jeszcze taki młody. Miał dopiero osiemnaście lat. Uwierzysz? Do tej pory się nie odnalazł... Nie wiem jak oni mogli, ale uznali go za zmarłego... Nawet pogrzeb zrobili! Czy ty wiesz jak mnie to boli? Jak mi go teraz bardzo brakuje?! Dziesięć lat go nie widziałam! Straciłam już prawie całą nadzieję, że mogę go jeszcze kiedykolwiek zobaczyć!- Mam czego tak bardzo nie chciałam. Po twarzy zaczęły mi spływać strumienie łez.- Ciągle gdy ktoś o nim wspomina, to mi chce się płakać. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki to jest ból! Ja...
Chciałam powiedzieć, że nadal nie umiem przyjąć tego do wiadomości, ale wybuchłam takim szlochem, że nic już nie mogłam powiedzieć. Poczułam, jak Alex mnie obejmuje i mocno przytula do siebie. Odwzajemniłam uścisk przyjaciółki. Tak bardzo nie chciałam wybuchnąć przed nią płaczem! Próbowałam się uspokoić, ale nie było to takie łatwe. Z trudem łapałam powietrze. W pewnym momencie odsunęłam się od dziewczyny, bo nie chciałam, żeby miała mokre ubranie od moich łez. Z zakłopotaniem stwierdzałam, że już miała je mokre...
-No dobrze, ale... Co ma z tym wszystkim wspólnego Theo?- spytała z nieukrywanym zdziwieniem.
-Wiem że to głupie- powiedziałam drżącym głosem.- Pewnie uznasz mnie za jakąś idiotkę, czy coś w tym stylu, ale... Mój brat też miał na imię Theo...
Pociągnęłam nosem. Alexandra patrzyła na mnie pustym wzrokiem. Czekałam aż coś powie, ale między nami panowała tyko głucha cisza. Postanowiłam ją przerwać.
-Przez cały czas starałam się unikać rzeczy, osób, które mogłyby przypominać mojego brata- powiedziałam cicho. Niemal szeptem.
-Osób?- zdziwiła się jeszcze bardziej moja przyjaciółka. Uniosła jedną brew.- W jakim sensie?
-Przypominające go trochę z wyglądu, albo jak w przypadku twojego chłopaka... Mające to samo imię.
Uśmiechnęłam się smutno, po czym spuściłam wzrok. Czułam się jak jakaś idiotka mówiąc jej o tym. To przecież nienormalne! Unikać kogoś, bo przypomina twojego brata, który zagiął i prawdopodobnie już od wielu lat nie żyje! Przecież ja powinnam tak nie robić! Normalny człowiek nie robiłby czegoś takiego, tylko żyłby jak każdy inny człowiek. Oczywiście pamiętałby o swoim bracie i czułby w sercu jakaś pustkę, ale nie unikałby przez to ludzi. Starałby być szczęśliwy, patrzeć kolorowo na świat, a nie tak jak ja. Zamknięty w sobie otwierający się tylko wtedy, gdy musi i widzący świat w barwach czarno białych... Ależ jaka ja głupia! Zapomniałam, że ja nie jestem normalna!
-Jedziemy?- spytałam beznamiętnie.
-Tak- powiedziała powoli Alex.
Ruszyłyśmy w stronę parkingu, który znajdował się za budynkiem internatu. Był niewielki, wyłożony kostką, której nienawidziłam. Jadąc po niej zawsze zbierało mi się na wymioty. Mimo to samochody się na nim mieściły. Może to dlatego, że niewiele osób je posiadało? W tej chwili parking nie był zapełniony autami. W końcu jest weekend. Ludzie zawsze gdzieś jadą.
Wsiadłam do srebrnego mercedesa przyjaciółki. Skrzywiłam się, bo zapomniałam, że boli mnie tyłek po wczorajszym upadku. Co za pech! Zapięłam pasy trochę gwałtownie, ale co poradzę? Rozglądnęłam się dookoła. W środku tapicerka była koloru czarnego i tej samej barwy siedzenia. Szyby były trochę brudne, a na lusterku, które znajdowało się pośrodku auta przy szybie, wisiał breloczek, przedstawiający pieska. Pluszowa maskotka koloru jasnego brązu i tej samej barwy (tylko ciemniejszej) łatki. Urocze. Kąciki moich ust lekko się uniosły.
-Ten wiatr nadal wieje- powiedziała Alex i wsiadła do auta.
-Tak... Ale on wieje od wczoraj- odparłam beznamiętnie.
Dziewczyna patrzyła na mnie przez chwilę, po czym wzruszyła ramionami, zapięła pas i odpaliła silnik. Już po chwili jechałyśmy po tej koszmarnej kostce. Zakryłam ręką usta na wszelki wypadek, gdybym miała mieć cofkę. Było mi niedobrze... Z trudem wytrzymałam do momentu, kiedy wyjechałyśmy na prosty asfalt bez żadnych dziur. Odetchnęła z ulgą.
-Mam nadzieję, że znowu nie trafi nam się jakaś niespodzianka- powiedziałam z nadzieją, kiedy to przypomniała mi się sytuacja, jak z Alex i Chloe jechałam na zakupy i wtedy pękła nam opona. Koszmar! Musiałyśmy pchać to nieszczęsne auto! Na szczęście nic nikomu się nie stało, ale do tej pory pamiętam spojrzenia ludzi, którzy patrzyli na nas z mordem w oczach. Przeszły mnie ciarki.
-Spokojnie- odparła moja przyjaciółka z szerokim uśmiechem na twarzy.- Wszystko sprawdziłam i jest okej.
-No mam nadzieję- powiedziałam bardziej do siebie, niż do niej.
Jechałyśmy ulicami Nowego Yorku. Otworzyłam okno, bo było strasznie gorąco. Od razu poczułam wiatr, który wiał mi przyjemnie w twarz przynosząc oczekiwaną ulgę. Uśmiechnęłam się lekko. Miło było go znowu poczuć we włosach. Zaczęłam przyglądać się ponuremu obrazowi miasta. Wszędzie była droga... Budynki, z których większość z nich była wybudowana niepotrzebnie, bez celu... Światła drogowe. Czerwone, pomarańczowe lub zielone, które świeciły na zmianę... Później znowu była droga, światła i budynki... Krążyło tak w kółko! To takie nudne. Nic wartego uwagi! Bardzo brakowała mi tu jakiś drzew, które dodawałyby uroku temu miastu. Mogli posadzić gdzieś jakieś rośliny. Jedną... Małą.... Roślinkę... Czy to tak wiele? Jedynym miejscem, gdzie można spędzić wolny czas w ciszy i w spokoju jest park. Tam znajdują się drzewa, które tak bardzo uwielbiam. W ogóle uwielbiam naturę! Jak byłam mała, to zawsze w domu w ogrodzie, w którym tak bardzo lubiłam spędzać wolny czas wspinałam się na drzewa i tam potrafiłam siedzieć cały dzień! Jak jakaś małpka! Często też biegałam po ogrodzie i zrywałam kwiaty. Robiłam z nich wianki na głowę, lub po prostu zwykłe bukieciki. Zawsze z tego powodu dostawało mi się od mamy. Ta również uwielbia naturę, ale jeszcze bardziej to, żeby coś wyglądało tak, jak ma należeć. Tutaj w Nowym Yorku było mało prawdopodobne by robić takie rzeczy. Uparcie przyglądałam się tłumom ludzi na chodnikach. Niczego innego do roboty nie miałam, a z Alex nie miałam ochoty rozmawiać. Jakoś mi się nie chciało. Ludzie, którym się przyglądałam to szli na jakieś zakupy, do pracy, lub po prostu byli na spacerze... Nudno jest prowadzić monotonny tryb życia. W moim przypadku jest to szkoła, czas wolny (o ile go mam), weekend u rodziców i tak w kółko. Chciałabym żeby mój tryb życia zmienił się choć odrobinę...
Nawet nie zauważyłam, kiedy to obraz za szybą zaczął się powoli zmieniać. Już nie było tak wielkiej ilości budynków, jak przedtem. Domy, owszem były, ale nie już w tak wielkich ilościach. Były mniejsze jednorodzinne. Niektóre miały już nawet ogrody. Już jestem blisko domu. Ucieszyłam się. Rodziców nie widziałam tylko kilka dni, a tak bardzo się za nimi stęskniłam. Jeszcze tak niewiele i już z rodzicami!
Po kilku minutach dojechałam z przyjaciółką pod mój dom. Alex wiedziała gdzie mieszkam, ponieważ kiedyś ( na początku roku szkolnego ) też miałam jechać do swoich rodziców, ale jakoś wypadło tak, że spóźniłam się na autobus, a następnego nie było, który by w tym samym dniu jechał tu, gdzie ja chciałam. Wtedy Alex zaproponowała mi, że mogę się zabrać z nią i jej rodzicami, którzy jechali w odwiedziny do kogoś z rodziny. Chyba do ciotki Alex. Wyszłam z auta przyjaciółki i pożegnałam się z nią, po czym ruszyłam w stronę furtki. Nawet nie patrzyłam, jak ta odjeżdża... Zobaczymy, co przyniesie dzisiejszy dzień.
Witam Was kochani! Na początek chciałam Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Wesołego sylwestra, spędzonego w dużym gronie rodziny, a w Nowym Roku dużo szczęścia, wodospadu miłości, radości, byście na co dzień byli uśmiechnięci, by spotykały Was same cudowne chwile, które zostaną Wam w pamięci, by Wasze marzenia się spełniały ^.^ Życzę Wam po prostu wszystkiego naj!!! >.<
Wracając do rozdziału. Jeśli pojawiły się jakieś literówki, to serdecznie za nie przepraszam. Wiecie, że często mi się zdarzają ;) Według mnie notka jest nudna. Mało się w niej dzieje, ale bynajmniej pojawił się w niej Theo, nowy chłopak Alexandry. Zabijecie mnie pewnie za to, że mało było tu Nathana. Obiecuję Wam, że z czasem to się zmieni ;-) Myślę, że notka choć troszkę się Wam spodobała (: Następne będą już ciekawsze (~.^) Zapraszam do komentowania! Do napisania! ^.^
madziula0909
Biedna dziewczyna... Tęsknota za bratem, ten cham Nathaniel (co nie znaczy, że nie jest jedną z moich ulubionych postaci ), no i ten tyłek... No ale wszystko się może kiedyś ułoży. Czekam na kolejny rozdział i na to, co spotka naszą bohaterkę u rodziców. Czekam też na księdza, bo chodzi po kolędzie XD Szczęśliwego Nowego Roku życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! ;*
UsuńWspółczuję Andrei. I wcale nie dziwię się, że nadal nie może pogodzić się ze stratą brata i cały czas ma nadzieję, że jednak może gdzieś jest i być może kiedyś się spotkają. Wielu ludzi, którzy są w podobnej sytuacji, mają takie same... marzenia, że ich bliscy gdzieś tam są.
OdpowiedzUsuńNo i trochę mało Nathana. Przyzwyczaiłam się już do konfrontacji jego i Andrei. Zastanawiam się, kiedy nasza bohaterka zorientuje się, że on jest inny niż wszyscy. W końcu już zorientowała się, że coś jest z nim nie tak... Ciekawe, kiedy pozna prawdę.
No i ten nowy chłopak Alex... Mam rozumieć, że on już na stałe zagości w tej historii?
Jestem bardzo ciekawa tego, jak przebiegnie wizyta Andrei w rodzinnym domu.
I notka wcale nie jest tak bardzo nudna, jak Ci się wydaje. W końcu coś i tak się dzieje.
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku! ^^
lilka24
Chłopak Alex może na stałe nie zagości, ale przez jakiś czas będzie. Nathana na razie nie będzie tak bardzo dużo, ale to się poprawi. Obiecuję xD
UsuńOgólnie to lubię Andreę, pewnie to już wspominałam wcześniej, ale jest tak pozytywnie zakręcona, no bo jednak jest niby dość poważna i porusza nawet we własnych myślach problematykę nie znowu taką banalną, ale jakoś tak ujmuje mnie ten jej lekki w sumie sposób postrzegania świata (tutaj ukłon w Twoją stronę, bo to Twoja zasługa :*). Widziałam dwa błędy takie, które by się w oczy rzuciły, jeden z nich to było "- Idę powiedzieć dziewczyną, że już jedziemy!" - powinno być dziewczynom, ale przecież najlepszym się zdarza, o :) Nie wiem dlaczego, ale po tej wzmiance o sposobie chodzenia jak kaczka (hahaha :D - "człapię jak kaczka <3) cały czas, gdy tylko było o bolącym tyłku, to widziałam ją jak idzie... jak kaczka i nie mogłam powstrzymać śmiechu, chociaż generalnie to współczuję (no ale... jak kaczka :D) Nic przyjemnego, taki upadek i jego skutki :< Rozbawiło mnie też to "- Co się gapisz?"... nie wiem w sumie dlaczego, ale mnie tak też trochę rozbroiło :) I mam taka uwagę... nie odnośnie bloga, tak mnie tylko natchnęło na przemyślenia... otóż wtedy, gdy Andrea nie mogła się schylić z powodu bólu... w takich sytuacjach chciałabym, żeby magia jednak istniała, bo mogłabym wyciągnąć różdżkę, krzyknąć "Accio..." i po kłopocie :D (nie raz tak mam, gdy nie mogę znaleźć czegoś i "demoluję pokój" haha :D).
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za życzenia i oczywiście ja również wysyłam je w Twoją stronę :* Co prawda Sylwestra nie spędzam z rodziną, ale z przyjaciółmi lecz mimo wszystko dziękuję <3 :* Szczęśliwego Nowego Roku! <3
Dziękuję bardzo za miło słowa! Jest mi niezmiernie miło z tego powodu! ^.^
UsuńZawiało lekko nuda... żartuje! Czasem dobrze jest wprowadzić taki spokojny rozdział, bo to działa nieco kojąco - na mnie z pewnością. Coraz bardziej jestem podejrzliwa względem Nathana! Mam co do niego dziwne przeczucie, że może okazać się jednak istotą okultystyczną :3
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to teraz zastanawiam się również kim jest Andrea? Jaką istotą? Męczy mnie to od dłuższego czasu, ale jedyne na co wpadłam to wiedźma żywiołów. Zastanawiam się również nad Shide (znane jako wróżki z jasnego dworu albo z ciemnego dworu). Jednakże Ty napisałaś, że jest człowiekiem, więc podejrzewam, ze ktoś jej zaaplikował jakiś zastrzyk mutujący DNA!
Ja i moje dziwaczne pomysły!
Wracając jednak do tekstu to nieco zaskoczyła mnie reakcja Alex, ja rozumiem, że nie wszyscy tak prosto radzą sobie z zaginięciem drugiej osoby, a jako najlepsza przyjaciółka Alexandra powinna wykazać więcej empatii! Andrea również nie powinna uważać siebie za nienormalną... no dobra czasami stworzy tornado, albo trzęsienie ziemi, ale są dużo dziwniejsi ludzie!
Łatwo mi doradzać, choć pewne na jej miejscu zdecydowanie gorzej bym sobie z tym wszystkim radziła, ale mój charakter odnośnie olewania różnych spraw jest nieco podobny do sposobu bycia Alex, tyle, że ja jestem typową romantyczką!
Szkoda mi Andrei, ale powinna nieco wziąć się w garść, jednocześnie również miałam nadzieje, że ten Theo okaże się jej bratem i byłam nieco zawiedziona, że tak nie jest. Jednak nie powinna od razu zakładać, że skoro nie jest podobny do jej rodziców... nie mniej pewnie pamięta jaki miał kolor włosów i oczów - a to nie powinno się zmienić!
Rozdział naprawdę fantastyczny! Chodziarz zabrakło mi trochę abrakadabry to jednak mam już małe podejrzenia odnośnie pochodzenia Nathaniela i pomimo, że teraz będę się trzymać tego, że może jest wilkołakiem, raczej fakty mówią, że jest z rasy, która wielokrotnie miała konflikt z psowatymi - jeżeli wiesz o co mi chodzi :3 Pewnie błyska często swoimi kiełkami ^^
Czy tylko ja tak bardzo lubię wilkołaki w kiltach? :D
Również życzę Radosnego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego roku, jak również górę pomysłów, morze weny i mnóstwo czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Ech... Według mnie rozdział był nudny, ale cieszę się, ze mimo to ci się podobał ^.^ To, kim jest Andrea nie mogę powiedzieć, ale z czasem to się wyjaśni. Musisz jeszcze poczekać xD Szczerze to chłopak Alex nie miał mieć na imię Theo, ale tak jakoś wyszło.. Jeszcze raz dziękuję za komentarz! ;**
UsuńPo pierwsze, dziękuję za życzenia i Tobie także życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, zdecydowanie spokojnie, bardziej melancholijnie niż zwykle ale podobało mi się. Poświeciłaś dużo słów na to by opisać emocji głównej bohaterki co mnie do niej bardziej zbliżyło, zupełnie jakbyśmy zostały dobrymi koleżankami :)
Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział! Życzę Ci duuużo weny i żeby następne odsłony opowiadania były częściej ( tego to nawet i sobie życzę xD).
Pozdrawiam cieplutko :*
Dziękuję! Też uważam, ze rozdział jest bardzo spokojny, ale nie mialem pomysłów na akcję. Cieszę się, że ci się podoba! ^.^
UsuńWszyscy piszą takie długie komentarze, aż się stresuję jak będzie mój wyglądał jeśli będzie taki krótki... xD
OdpowiedzUsuńNie iem po prostu co mam powiedzieć... Ja chcę, żeby on już była z Nathanem!! Niech się do siebie jakoś zbliżą... Tak chociaż troszkę? :D Ale to, że on jej dokucza to już plus, bo to zazwyczaj znaczy, że ktoś coś do kogoś czuje :D
Coś czuję, że u jej rodziców coś się wydarzy... Nie wiem co, ale wiem że coś xD
No to dziękuję chyba tak jak inni za życzenia i sama życzę Ci po pierwsze to udanego Sylwestra, żebyś go spędziła z kim chcesz i żeby szampan (chyba Picolo xD) Ci smakował (to bez sensu... xD) I po drugie szczęśliwego Nowego Roku, żeby był jeszcze lepszy niż ten, żeby spełniły się w nim Twoje wszyściutkie marzenia i żeby było w nim tyle miłości i przyjaźni i radości i szczęścia i wgl (ale głównie miłości) ile tylko zapragniesz! :D
Pozdrawiam :)
Nie ważne czy komentarz dlugi, czy krótki i tak sprawia mi wielką radość! Bardzo się cieszę, że ci się podoba! Muszę cię zmartwić. Andie i Nathan tak szybko się nie zaprzyjaźnią xD
UsuńOkej, no to może najpierw życzę ci wszystkiego najlepszego, by nadchodzący rok był dla ciebie wielce owocny. Co do rozdziału to nic nie szkodzi, że jest spokojny, czasem trzeba trochę przystopować z szybką akcją. Ogólnie rozdział fajny, mam nadzieję, że niedługo dodasz następny i będzie w nim więcej Nathana. Pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że ci się podoba! ^.^
UsuńHej. No więc po pierwsze Tobie również Szczęśliwego Nowego Roku. Po drugie przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie mogłam wcześniej. Po trzecie powiem krótko, że rozdział genialny (na więcej nie mam siły spać mi się chce). Pozdrawiam i życzę weny ~Dorcas
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;***
UsuńFajny rozdział. Po prostu świetny. Szczęśliwego nowego roku i weny życzę.
OdpowiedzUsuńLittle Shadow
Dziękuję ślicznie ^.^
Usuńto tak :
OdpowiedzUsuńwg mnie tak zupełnie szczerze, podoba mi się !!!
podoba mi się twój blog, rozdziały są naprawdę świetne ...
Tak naprawdę , nie umiem komentować (ale komentuje)
boże no co wiesz przecież, że piszesz mega zajebistego bloga, którego ubóstwiam i wgl.
czekam na nexta <3
PS. chora, ale żeby nie było ci przykro komentuje , z resztą za bardzo mi się podoba rozdział by nie skomentować :**********
Jejku dziękuję bardzo! Jest tak bardzo miło! Dziękuję za śliczny komentarz! Nie wiem, co napisać ;***
UsuńNo i nadrobiłam wszystkie rozdziały :333 Teraz czekać na następne :3
OdpowiedzUsuńCo tak naprawdę stało się t tym tyłkiem dziewczyny? =.= Od upadku boli ją aż dwa dni? Może powinna iść do lekarza? xD dr. Nathalniel <3 Oczekuje jakiś gorących momentów z panem wampirkiem :3 W ogóle, to mam jakieś dziwne, złe przeczucia co do spotkania u rodziców Andrei. Sądzę, że coś może się stać, niekoniecznie przyjemnego. Poza tym, nie lubię Alex. Jest cholernie pusta. Przyjaciółka, która tak przedstawia swoją współlokatorkę?! No trochę mi to nie pasuje... :c
Czekam na następny, a w wolnej chwili, zapraszam na trailer *-*
PS: Teraz, kiedy nadrobiłam rozdziały, będę starać się pisać dłuższe komentarze :3
Bardzo się cieszę, że nadrobiłaś zaległości xD Dziękuję za miły komentarz ^.^
UsuńNo cóż, Theo to jednak nie brat Andrei. Biedaczka, bardzo za nim tęskni :(
OdpowiedzUsuńI znowu ta sytuacja z Nathanem. Andy zaczyna odkrywać coraz więcej jego wampirach cech, nic dziwnego, że się trochę boi :)
Dodawaj notkę szybko ;
Jak odpisywałam ci na twój komentarz, nie wiedziałam, że masz takie świetne opowiadania :) To dla mnie zaszczyt :D Na pewno zostaje na stałe :3 Biedna Andrea, aż mi łezka popłynęła kiedy opowiadała o Theo. Smutne to, a ja nie lubię kiedy komuś jest smutno :( No nic, czekam na następny, i naturalnie, zapraszam do mnie :3 rozne-opowiadaniaa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJejku, dziękuję! Jest mi tak bardzo miło ^.^ Z chęcią wpadnę do cb :D
UsuńMam dziwne przeczucie, że ten chłopak Alex może być bratem Andrei. W końcu skoro nie widziała go przez tyle lat to mogła go nie poznać. Przecież przez 10 lat człowiek się bardzo zmienia, więc nie zdziwiłabym się jakby to on okazał się tym zaginionym. ten wątek bardzo mnie ciekawi i myślę, że możesz nas jeszcze bardzo zaskoczyć. Ale by były jaja gdyby moje przypuszczenia okazały się prawdą;D
OdpowiedzUsuńI mam dziwne wrażenie, że to zimno bijące od Nathana nie jest normalne. Chłopak dziwnie się patrzył na Andreę. Jakby coś hm.. zrozumiał? Odkrył? Może on też ma jakieś dziwne nadprzyrodzone zdolności? Ciekawe, ciekawe ;)
Bardzo dziękuję za komentarz u mnie i pozdrawiam serdecznie!:*
Dziękuję za komentarz! Poczekasz, a wszystkiego się dowiesz xD
UsuńPodać ci widelec? Pozwalam ci mnie nim dźgnąć:) Wielkie przepraszam, że dopiero teraz się pojawiłam!
OdpowiedzUsuńAle już komentuję!
O rzesz. Biedna Andrea. Co ona sobie zrobiła tym upadkiem? Może coś z kością ogonową, skoro nadal cierpi?
Współczuję Andi sprawy z bratem, ale życzę jej wiele cierpliwości w jego poszukiwaniach. A ciebie autorko proszę, nie katuj bohaterki nie wiadomo ile:)
Hmm...Nathan. Ciekawi mnie, intryguje, a z drugiej strony troszkę mnie przeraża. Nic o nim nie wiemy, jest totalną białą kartką.
Rozdział, jak najbardziej ciekawy:)
Pozdrawiam!
No dawaj ten widelec! xD Nie no, żartuję :D Cieszę się, że już jesteś! Dziękuję za komentarz! O Nathanie z czasem będę coraz więcej, ale to później. Musisz poczekać ^.^
UsuńNiezłe. A wręcz bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńDravelia
Dziękuję bardzo ;***
UsuńOkej, romans wyczuwam! ^^ Ale ja wszędzie ostatnio romanse wyczuwam więc instynkt mnie już zaślepia...
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje, czy ten cały Nathan jest również takim magiem, jak Andrea? Mylę się? Tak mi się tylko wydaje, ale coś w tym jednak jest.
Pozdrawiam ;)
Czy Nathan jest jakimś magiem, to z czasem się okaże ^.^ A czy on i Andie będą razem, czy nie, typ nie udzielam informacji na ten temat xD Dziękuję za komentarz! ;***
UsuńWydaje mi się , że Nathan jest wampirem, jakoś mam takie wrażenie.
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział ciekawy, żal mi Andrei (i jej pupy xD) ;)
Pozdrawiam!
http://zasnute.blogspot.com/
Tak, masz rację. Nathan jest wampirem xD Dziękuję za komentarz ;***
UsuńWybacz, że nadal mam zaległości w twoich rozdziałach, ale po prostu nie jestem w stanie przeczytać wszystkiego naraz ;)
OdpowiedzUsuńPowoli staram się wszystko nadrabiać jak widzisz :)
Zauważyłam kilka literówek,ale ogólnie nie zakłócają one odczytu.
Może jedynie tu: " W końcu znalazłam jakąś białą krótką koszulkę w cienkie czarne paski z koronką z tyłu i krótkimi rękawami, które cię podwijały" - które SIĘ podwijały chyba? ;P W sumie mogłoby być ciekawie gdyby rękawy mnie podwijały :D
Podoba mi się to, że opisy są coraz bardziej urozmaicone.
Miałam pewną teorię dotyczącą Theo, ale z tego rozdziału wynika, że chyba nie miałam racji, choć kto wie? :)
W międzyczasie bede czytać kolejne rozdziały i mam nadzieję że w końcu będę na bieżąco ;D
http://magiafuego.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za komentarz! Wiem, trudno jest nadrobić zaległości w czytaniu. Znam to :D Cieszę się, że Ci się podoba. Dziękuję za poinformowanie mnie o bredzie. Już lecę poprawić! Co z Theo? Czy Twoja teoria się sprawdzi? Zobaczysz ;D Jeszcze raz dziękuję :***
UsuńNo, piąty rozdział mam już za sobą :D Proponowałaś streszczenie, ale wolę przeczytać sobie wszystko po kolei, żeby lepiej się wczuć i nic nie stracić :*
OdpowiedzUsuńCo mogło się stać z Theo? Andrea jest teraz biedna podwójnie ;c Ja też tutaj już snuję pewne teorie dotyczące zniknięcia jej brata, ale siedzę cicho, bo jeszcze się tu zbłaźnię :D
Także po prostu będę czytać dalej, żeby znaleźć wreszcie rozwiązanie :)
Rozdział nie był nudny, naprawdę. Może i nie było więcej jakichś super mega emocjonujących zdarzeń, ale, jak wiadomo, takie spokojne rozdziały też są potrzebne ;)
W każdym razie, opowiadanie jest bardzo ciekawe, kontynuować czytanie będę... Wkrótce :)
http://arrowtales.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę ze, że według Ciebie nie był nudny. Wiesz? Z chęcią posłuchałabym Twoich teorii na temat zniknięcia Theo, bo jestem ich bardzo ciekawa! ;D Hehe. Zapewniam, że czytając dalej tak czy siak nie znajdziesz na to rozwiązania. Nikt nie wie, co wymyśliłam. Buhahaha! xD Jeszcze raz bardzo dziękuję, a wolniej chwili (chyba będzie to piątek, albo sobota ) nadrobię zaległości u Ciebie :D Pozdrawiam! :***
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, nawet się nie obejrzałam i już koniec, miałam przeczytać to streszczenie, ale jakoś mi się nie chce :D Fajnie piszesz te rozdziały i może trochę dłużej mi to zajmie, ale przeczytam jak będę miała trochę czasu ;)
Pozdrawiam :**
Juliet
Cieszę się bardzo, że podoba Co się, jak piszę. To dla mnie naprawdę bardzo cenne :D
UsuńBardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie! :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję jak najszybciej je doczytać i być na bieżąco. :)
Ogromnie się cieszę, że Ci się podoba ^.^ Mam nadzieję, że zostaniesz już na stałe :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńNo i mamy kolejną porcje narzekań Andrei. Naprawdę bym jej przylał gdyby to była moja córka albo żona, bo bym chyba nerwowo nie wytrzymał (to pisałem pół żartem pół serio, bo do rękoczynów bym się raczej nie posunął za coś takiego, ale zjebał to bym za wszystkie czasy).
OdpowiedzUsuń"szłam wolnym krokiem korytarzem" - dziwnie brzmi.
Istnieje imię Nathaniel? Zawsze myślałem że jest Nataniel i Nathan i że są to dwa zupełnie inne imiona tak jak nasz Aleksander i Olgierd, ale ja się nie znam więc mogę się mylić.
Jeśli Andrea będzie tak samo narzekała w kolejnym rozdziale i wspominała co kilka zdań o swojej bolącej dupie, to nie wytrzymam wrrr ;-/
"ma mój ból" - na mój ból
Najpierw powiedziała, że chłopak był jej nieznany, a potem że nie wie kim on jest - zbędne są takie powtórzenia.
Nie rozumiem też dlaczego, to że jakaś para się obściskuje i całuje ją zniechęca i tak obrzydza, przecież nie ma w tym nic złego.
Ja się nie dziwię, że Andrea nie ma dużo przyjaciół. Powiem szczerze, że sam bym się z nią nie kolegował. Za bardzo by mnie irytowała.
"ruszyłam żwawym rokiem" - krokiem.
Schowała twarz w ręce czy w dłonie? - To ma zupełnie inne znaczenie. W dłonie zazwyczaj płaczemy zakrywając oczy, a w rękach chowamy twarz osłaniając się przed uderzeniem.
"który zagiął" - zaginął
"czułby w sercu jakaś pustkę" - jakąś
Teraz się zastanawiam czy ten dar, który otrzymała ma coś wspólnego z zaginięciem jej brata, bo on zaginął w dzień, w którym ona odkryła swój dar (dobrze kombinuje?).
Jak jeszcze raz wspomni, że boli jej dupa, to ją sobie wyobrażę i w świecie fantazji przełożę osobiście przez kolano.
Boże jak ta dziewczyna marudzi. Parkingi jej się nie podobają. Dziury jej przeszkadzają. Może dobrze, że ona nie jest Polką, bo gdyby po naszych drogach jeździła, to by już na pewno umarła z powodu tego jakże wielkiego nieszczęścia (ironizuje, bo na Andreę zwyczajnie brak mi już słów).
"Bardzo brakowała mi tu" - brakowało.
W NYC to z pewnością mają więcej niż jeden park xD
Ona zjechała ze schodów, tak? Wydaje mi się, że po takim zjeździe odczuwałaby ból jakby mocniej usiadła, czy coś, ale nie aż taki... ja wiem, że to fantasta, ale jednak trochę realności by się w tym przydało.
OdpowiedzUsuńWidok całującej się ze swoim chłopakiem koleżanki nie powinien ją w żaden sposób brzydzić, przecież wymienianie śliny w związku jest całkiem normalną sprawą. Nie obściskiwali się znowu aż tak ostro by widok ten uznać za odrażający, nikt nikogo nie rozbierał i rąk nie wiadomo gdzie nie wkładał. Andrea jest naprawdę dziwna i nie chodzi mi tutaj o jej "żywiołowość".
Nathan jest wampirem! Ja to wiem, i już! I będę się cieszyła jak małe dziecko, jak się okaże, że miałam rację :D
OdpowiedzUsuńA jeśli chodziło tą tęsknotę Andrei do brata a, to nie wiem, czy nie jest ona przesadzona. Ja rozumiem, że ma prawo za nim tęsknić, ale minęło już sporo czasu od jego śmierci, a do tego ona była bardzo mała jak on zaginął i nie może unikać kogoś tylko dlatego, że jest do niego podobny fizycznie, abo ma tak samo na imię. To rzeczywiście jest paranoja. A teraz wróci do domu, gdzie pewnie niektóre przedmioty nadal jej go przypominają i nie wiem, czy to jej nie dobije.
Do następnego!
Andrea jest chyba największą marudą pod słońcem :P Cały czas coś jej przeszkadza, a tyłek ją tak boli, że powtórzyła o tym z sześć razy w tym rozdziale! W Alex to chyba już wszystko ją denerwuje (powtórzę się, ale nie wiem zatem czemu się z dziewczyną koleguje...) a i całowanie się z chłopakiem uważa za obrzydliwe. Rany, przecież pisałaś, że ona ma siedemnaście lat. To nie jest czternastolatka, żeby całowanie ją brzydziło.
OdpowiedzUsuńJa również myślałam, że chłopak Alex będzie bratem Andrei. No cóż, zakładam, że Theo kiedyś, ale w końcu się pojawi :)
Błędy poniżej:
Zresztą ja zawsze
jak
założyłam ciuchy, co sobie wybrałam.
które
Dla czego tak dziwnie chodzisz?
Dlaczego
która wokół mnie, mnie panowała.
jedno "mnie"
Jaką szkoda, że wzrokiem
Jaka
Z zakłopotaniem stwierdzałam
stwierdziłam
Odetchnęła z ulgą.
Odetchnęłam
Bardzo brakowała mi tu jakiś drzew
brakowało
amandiolabadeo.blogspot.com
Hejcia!
OdpowiedzUsuńFakt, mało tu Nathana, ale niezbyt mi to przeszkadza. To wredna istota, która nie wzbudza sympatii i chce się ją widywać jak najrzadziej. Co do samej Andrei, chwila publicznego rozczulenia i wsparcie przyjaciółki, choć sama niewiele jej pomogła aż przypomniała mi Mariskę i Catię. XD Każdy człowiek inaczej reaguje na tragedię, jaka go spotkała. Bohaterka zamknęła się na ludzi przypominających jej brata w jakimś stopniu, by nie czuć pustki i według mnie to zrozumiałe. Z czasem powinna się otworzyć. Niewiele mogę więcej powiedzieć, zobaczymy co dalsze rozdziały przyniosą. :D
Uwagi:
"Otworzyłam ją i zaczęłam szukać jakiś odpowiednich ciuchów." - powinno być "... jakichś..."
"Ściągnęłam mundurek szkolny i na jego miejsce założyłam ciuchy, co sobie wybrałam" - lepiej brzmi "... ciuchy, które sobie wybrałam"
"-Dla czego tak dziwnie chodzisz?- spytała z lekkim zdziwieniem Alex." - powinno być "dlaczego..." i "Alex spytała lekko zdziwiona"
"-Nie ważne- odparłam" - powinno być "nieważne..."
"-A... Nie bierzesz jakiś ciuchów?" - powinno być "... jakichś ciuchów"
"Zastanawiała mnie cisza, która wokół mnie, mnie panowała" - to drugie "mnie" i przecinek są niepotrzebne
"Jakby nie wiem, co zrobiła!" - powinno być "jakbym..."
"-Poznaj Theo- przedstawiła mnie Alex swojemu chłopakowi." - lepiej brzmi "Alex przedstawiła mnie swojemu chłopakowi"
"Jaką szkoda..." - powinno być "jaka szkoda..."
"Poczekam na ciebie Alex na zewnątrz." - lepiej brzmi "Będę czekała na zewnątrz"
"... i schowałam twarz w ręce" - lepiej brzmi "... i schowałam twarz w dłoniach"
"Przecież ja powinnam tak nie robić!" - lepiej brzmi "przecież nie powinnam tak robić/postępować"
"...i czułby w sercu jakaś pustkę..." - powinno być "... jakąś pustkę..."
"Starałby być szczęśliwy..." - powinno być "Starałby się..."
"Ależ jaka ja głupia" - lepiej brzmi " Ależ jestem głupia"
"Bardzo brakowała mi tu jakiś drzew..." - powinno być "... jakichś drzew..."
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May