sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 1


       Już dziesięć lat minęło od zaginięcia mojego brata. Do tej pory się nie odnalazł. Nie wiadomo dlaczego, z jakich przyczyn i kto mógł go uprowadzić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie znaleziono jego ciała. W końcu uznali go za zmarłego, ale ja nie chciałam w to uwierzyć. Codziennie modliłam się o to, by go jeszcze kiedyś zobaczyć, ale moje prośby nie zostały wysłuchane. Straciłam już w to wiarę. Strasznie mi go brakuje. Mama dopiero po pięciu latach doszła do siebie. Można powiedzieć, że zaginięcie Theo ja zniosłam najlepiej, choć nie było mi z tym wszystkim dobrze. Ciotka Margaret, a siostra mamy, nie chciała nam pomóc. Wykręcała się tym, że nie ma czasu, bo pracuje. Co za babka! Przez to wszystko tata stracił pracę, bo opiekował się mamą. Nasza sąsiadka, pani Charlotte, mimo swojego podeszłego wieku postanowiła nam pomóc. Poprosiła swojego syna, by porozmawiał ze swoim szefem o pracę dla mojego taty. Zgodził się i od tej pory tata pracował w firmie ochroniarskiej. Pani Charlotte codziennie do nas przychodziła, gotowała obiady, a przede wszystkim opiekowała się mamą, która w tym czasie popadła w depresję. Mama była w takim stanie, że nawet nie była w stanie wykonać najprostszej czynności. Jak już miałam dwanaście lat, pani Charlotte nie mogła nam pomagać. Nie pozwolił jej na to swój stan zdrowia. Rozumiałam to, ale i tak byłam jej bardzo wdzięczna. Musiałam wtedy pogodzić naukę z obowiązkami domowymi, a gdy ja byłam w szkole, mamą opiekowała się opiekunka polecona przez naszą sąsiadkę...

       Pogrzeb brata był dopiero wtedy, gdy uznali go za zmarłego. Dziwnie się czułam jak chowali tą pustą trumnę... Osobiście wolę unikać takich uroczystości. Nie lubię ich, ponieważ później w nocy śnią mi się koszmary, w których pojawia się zmarła osoba. Brr. Jednak tym razem nie miałam nic do gadania. Theo to mój brat... Nie mogłam mu tego zrobić! Nie mogłam go zawieźć! On na moim miejscu zrobiłby to samo, co ja. Wstyd by mi było, gdyby mnie tam nie było...

       Jeśli chodzi o mój dziwny, nieludzki dar... W końcu udało mi się go opanować. Na początku miałam z tym ogromny problem. Bez przerwy wywoływałam wiatr, który czynił wielkie szkody. Musiałam się wtedy z tego tłumaczyć rodzicom. Zdarzało się nawet tak, że gubiłam się w swoich kłamstwach. To był istny koszmar! Dużo czasu spędzałam na opanowaniu swojej umiejętności. Przez co zaniedbywałam naukę, ale nie miałam innego wyjścia. W szkole zdarzało mi się zupełnie nieświadomie użyć swojego daru. Raz nawet wiatr, który wywołałam zrzucił ze ściany zegarek, który spadł na nauczyciela. Bałam się, że w końcu zrobię komuś krzywdę. Zaczęłam wtedy udawać chorą, by ćwiczyć. Na początku szło mi to beznadziejnie. Opanowanie tego zajęło mi prawie dwa lata. Z czasem zorientowałam się, że umiem też panować nad ziemią, a to już był cios poniżej pasa. Zdarzało się, że jak tupnęłam nogą, to ziemia pękała. Żeby nikt tego nie zobaczył, to złamałam nogę, by nie ćwiczyć na wf-ie. Opanowanie tej umiejętności zajęło mi kolejne dwa lata.

       Czasami zastanawiałam się, dlaczego posiadam takie dary i dlaczego tylko ja. Chciałam o to zapytać mamę, ale ona miała wtedy tą depresję, więc spytałam się taty. On odpowiedział mi, że takie coś jest tylko w bajkach i to nie możliwe, żeby ludzie mieli takie talenty. Żeby nie wzbudzić podejrzeń zapytałam: "A gdyby mieli?". Tata przez chwilę się zastanawiał i uznał, że mam zbyt bujną wyobraźnię, ale gdy nadal pytałam go o to samo to odpowiedział, że takie osoby wysłaliby na jakieś badania, obserwacje przeprowadzane przez naukowców, albo po prostu wysłaliby tych ludzi do psychiatryka, bo zostałyby uznane za nienormalne. Po tej rozmowie z tatą uznałam, że jednak nikomu nie powiem o moim darze. Nie chciałam przechodzić przez jakieś badania lub być zamknięta w zakładzie psychiatrycznym. Miałam w tym czasie dopiero siedem lat, i całe życie było przede mną. Uznałam, że po prostu jestem jakimś odmieńcem, albo istotą nie z tego świata. Chorym na umyśle człowiekiem... Czasami nie mogłam się z tym wszystkim pogodzić. W niektóre chwile chciałam komuś, byle komu powiedzieć o wszystkim, o tym, co się ze mną dzieje, ale bałam się. Zostałam z tym sama i nie było mi z tym dobrze...

      -Andrea!- wrzasnęła Alex, moja współlokatorka, a za razem jedna z najlepszych przyjaciółek.

       Zaskoczona aż podskoczyłam, a serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Miałam wrażenie, że za chwilę wyskoczy mi z piersi. Zerknęłam gniewnie na przyjaciółkę.

      -Przez ciebie kiedyś dostanę zawału- warknęłam.

       Już niedługo minie rok, ja mieszkam w internacie. Do szkoły nie jest daleko, około dwóch kilometrów. Nie bez przyczyny wybrałam taką szkołę. Odkąd mama wyleczyła się z depresji, bez przerwy się o coś mnie czepiała, na przykład o to, że za dużo czytam książek lub że się uczę lub za późno wracam do domu... Z czasem zaczęła mi truć, żebym została prawnikiem, którego tak bardzo chciała mieć w rodzinie. Miałam już tego wszystkiego powyżej uszu, dlatego znalazłam się w tym internacie, i nie żałuję swojej decyzji. Poznałam tu wielu fajnych ludzi, między innymi Alex, Chloe, Jareda, Nicole, Paulę, Matthewa, z którymi stworzyliśmy paczkę, oraz znienawidzonego przeze mnie Nathana, który w tej paczce musi być, a którego toleruję tylko ze względu na swoich przyjaciół... Nie przeszkadza mi to, że jestem w środku Nowego Yorku, a rodzice na jego początku. W weekendy zawsze ich odwiedzam i to mi wystarcza. Zawsze byłam ich oczkiem w głowie. Jak oznajmiłam rodzicom, że chcę zamieszkać w internacie. to tylko tata poparł moją decyzję. Uznał, że muszę się usamodzielnić. Po długich namowach mama w końcu dała się namówić i tak tu się znalazłam.

       -Och nie marudź- zniecierpliwiła się dziewczyna, po czym dodała- Z Chloe jedziemy na zakupy. Zabierasz się z nami? 

       -Jasne!- odparłam wesoło bez chwili zastanowienia. Zakupy kochałam, a rzadko znajdowałam na nie czas. Cieszyłam się, że w końcu mogę się na nie wybrać.

      -To czekamy przed budynkiem- zaświergotała i już jej nie było.

       Zeskoczyłam z łóżka, po czym rozczesałam włosy, które strasznie mi się poplątały. Wzięłam portfel i schowałam go do torebki i wyszłam z pokoju zmykając przy tym drzwi na klucz. Już po chwili byłam na dole.

      -Szybka jesteś- powiedziała z uznaniem Chloe.  

      -No ba! Jeśli chodzi o zakupy to zawsze!- zaśmiałam się serdecznie. Alex i Chloe do mnie dołączyły.

       Z przyjaciółkami wsiadłam do srebrnego mercedesa Alexandry. Niedawno dostała go na swoje siedemnaste rodziny. Szczęściara. Moi rodzice obiecali mi samochód dopiero na osiemnaste, a ja mam dopiero szesnaście lat... Oczywiście nie zazdroszczę jej. No może troszkę... Ja muszę na razie nacieszyć się rowerem, ale to i tak nie jest taki zły środek transportu. Chyba, że jest zła pogoda...

       Razem z dziewczynami zdecydowałyśmy, że pojedziemy do naszej ulubionej galerii handlowej. Zawsze tam jeździmy.

       -Andie, jedziesz w ten weekend do rodziców?-zapytała mnie Alex.

       -Tak, a co?- Zaciekawiło mnie to. Nigdy się tym nie interesowała.

       -Bo ja jadę do cioci. Mieszka nie daleko twoich rodziców i pomyślałam sobie,  że mogłabyś się ze mną zabrać. Ja muszę zająć się młodsza kuzynką, bo ciocia będzie do późna w pracy, a wujek wyjechał w delegację- wytłumaczyła ochoczo, zerkając na mnie w lusterku.

       -A ciotka nie ma z kim zostawić twojej kuzynki?- zapytała Chloe.

       -Nie zostawia jej z obcymi- wytłumaczyła. -To co Andie? Zabierzesz się ze mną?

       -Jasne! Jesteś wielka. W końcu nie będę musiała jeździć tymi autobusami- odetchnęłam z ulgą.

       -To jesteśmy umówione!- ucieszyła się.

       -A kiedy wrócicie?- spytała Chloe.

       -Nie wiem- powiedziałam równo z Alex. Zaśmiałyśmy się głośno.

       -Będzie bez was nudno- zaczęła marudzić.

       Alexandra chciała coś powiedzieć, ale w tym samym momencie coś strasznie huknęło, a samochód automatycznie zwolnił. Strasznie nim trzęsło. Za nami jakieś auto głośno zahamowało, a jego kierowca zaczął wykrzykiwać pod naszym adresem przeróżne wyzwiska. Klną jak szewc. Jeszcze gorzej niż kierowcy ciężarówek! To wszystko tak szybko się działo, że nawet nie wiem, kiedy z przyjaciółkami zaczęłam piszczeć. Alex i Chloe z przerażonymi minami były przytulone do siebie, a na dodatek miały wytrzeszczone oczy. Ja z taką samą miną przywarłam do fotela. Nie miałam do kogo się przytulić... Za nami kierowcy samochodów trąbili klaksonami.

      -Alex... wyłącz... silnik...- wykrztusiłam drżącym głosem.

       Dziewczyna zrobiła, co powiedziałam. Trzęsła jej się przy tym ręka. Sztywnym krokiem wyszła z auta. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam, że za nami utworzył się spory korek. Ze zdziwieniem, a jednocześnie z ogromną ulgą stwierdziłam, że nie doszło do żadnego wypadku.

       -Dziewczyny...- Alex zajrzała przez okno z drzwiczkach.- Opona pękła- wyjąkała słabym głosem.

      -No to pchamy!- zadecydowała Chloe stanowczo.

       Wyszłam z nią z auta. Stanęłyśmy z jego tyłu, Alex od strony drzwi kierowcy i zaczęłyśmy pchać mercedesa. Jak już go dopchałyśmy na pobocze, Alexandra zadzwoniła po pomoc drogową. Ja oparłam się o samochód i patrzyłam, jak ludzie, którzy stali w co najmniej kilometrowym, albo i dłuższym korku odjeżdżali i posyłali nam gniewne spojrzenia. Wzdrygnęłam się na ten widok.

      -A to pech. Tak się napaliłam na te zakupy...- jęknęła Chloe.

      -Pech?! Co ja powiem rodzicom?! Nowy samochód!- rozpaczała Alex. Prawie zaczęła płakać.       -Obok jest lodziarnia, idziemy?- zapytałam z przekąsem.

       Chciałam odwrócić uwagę dziewczyn od tego, co zaszło. Moje przyjaciółki nie protestowały (całe szczęście) i poszły za mną. Lodziarnia może i była mała, ale za to przytulna. Co najważniejsze, sprzedawali w niej najlepsze lody na świecie! Z automatu, na gałki... Mniam! Ja oczywiście jak zawsze, kupiłam sobie lody poziomkowe. Najlepsze pod słońcem!

       -Co słychać u Toma?- zapytała Chloe tak od niechcenia.

       Wiedziałam, że Alex jak zacznie gadać, to nie będzie mogła przestać nawijać. To było w jej naturze, ale wielkie było moje zdziwienia, gdy burknęła:

       -Nie wiem.

       -Jak to?- krzyknęłam zdziwiona. Zerwał z tobą?!

       -Nie on ze mną moja panno, tylko ja z nim- powiedziała oburzona.

       -Ale dla czego?- chciałam się dowiedzieć. Tom to fajny chłopak. Z nim Alex była szczęśliwa. To była świetna para. Co było powodem ich rozstania?

       -Bez przerwy gadał o baseballu. To takie nudne...- Wywróciła z dezaprobatą oczami.

       -I to był ten powód?- Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Alex to ładna dziewczyna i to wykorzystuje oczywiście. Chodziła już z co najmniej połową chłopaków ze szkoły i to z tymi najprzystojniejszymi, a chodzi tu do szkoły dopiero niecały rok. To nie fair, że zmienia ich jak rękawiczki. Najdłużej chodziła z Maxem. Dwa tygodnie... Ilu jeszcze chłopakom złamie serce i czy znajdzie tego jedynego? A może Alex i Tom byli tylko w sobie zauroczeni? Według mnie miłość powinna przetrwać wszystko. A moje przyjaciółka zanim związała się z Tomem, mogła go lepiej poznać...

       -Znalazłaś już sobie nowego?- zapytała zaciekawiona Chloe.

       -Można tak powiedzieć...- zrobiła pauzę, by po chwili powiedzieć radośnie:- Ma na imię Theo. Jest taki słodki!- westchnęła z zachwytem. Ciekawe, przez jaki jeszcze czas będzie do niego wzdychała?

       Alexandra gadała jak nakręcona. W końcu po prostu przestałam jej słuchać. Szczerze, to mnie to za bardzo nie interesowało. Powoli jadłam swoją słodycz. Mimo, że był zimny, to i tak było mi gorąco. Czułam jak krople potu spływają mi po twarzy. Nie mogłam już dłużej wytrzymać w tym skwarze. Postanowiłam wykorzystać swój dar i wywołać wiatr. Całą swoją uwagę skupiłam na wywołaniu jego. żeby lepiej było mi się skupić, przymknęłam oczy. Ach... Łatwe to nie było. Jeszcze bardziej się zmęczyłam i spociłam. Mimo to nie postanowiłam się poddawać... Ech. Ostatni razem udało mi się go wywołać od razu. Może to dla tego, że rozpaczliwie go potrzebowałam?... Po kilku minutach męczarni w końcu mi udało mi się. Uśmiechnęłam się do siebie szeroko. To był nie lada wyczyn.

      -O jak miło...-westchnęła zachwycona Alex. Chloe przyłączyła się do niej.

      Taa... Wiatr, który wywołałam zaczął nam służyć jako wiatrak.

       -Pomoc drogowa przyjechała- odezwała się Chloe. Z Alex popatrzyłam w stronę, którą ona wskazywała.-Jacy przystojniacy...- dodała z uznaniem, gdy tylko przestała się na nich gapić.

      -Przecież ty masz już chłopaka- powiedziałam zdziwiona jej zachowaniem.

      -Ale ty nie.- uśmiechnęła się zawadiacko.

      Westchnęłam ciężko i wzniosłam oczy ku niebu.

      -No i co z tego?

      -A to, że masz już szesnaście lat i do tej pory nie znalazłaś swojej miłości. Weź zacznij rozglądać się za chłopakami, bo zostaniesz starą panną!

      -O to się nie martw. Nie zostanę- powiedziałam mało przekonująco.-Chłopak nie jest mi potrzebny. 

      -Ale ty jesteś uparta!- pożaliła się.- Masz powodzenie u chłopaków i powinnaś to wykorzystać! Umówić się w końcu z którymś i zostawić te książki!...

       Chloe coś tam jeszcze mówiła, ale mało mnie to obchodziło. Olałam ją. Nie wiem dla czego ona tak bardzo chce, żebym sobie znalazła chłopaka. To moje życie i nie powinno jej to obchodzić. Mi do szczęścia chłopak nie jest potrzebny. A poza tym, żaden którego znam, nie wpadł mi w oko. Niektórzy są nawet przystojni, ale to albo są już zajęci, albo są za głupi. Kiedyś na pewno sobie jakiegoś znajdę...

      -A gdzie Paula?- nagle mnie olśniło.

      -Z Paulem u jego rodziców. Chcieli ją poznać- wyjaśniła moja przyjaciółka beznamiętnie.

      -Ahaa... A Nicole? Nie widziałam jej dzisiaj... Była w ogóle w szkole?

      -Nie. Wczoraj zamiast hiszpańskiego miałyśmy trygonometrię. Facet znowu się na nią uwziął.

      -I niech zgadnę, uczy się?

      -Aha... Za bardzo nie rozumie tematu...

      -Dla czego mi nie powiedziałaś?!- wybuchłam nagle.

      -Nicole nie chciała ci robić problemu...

      -Nie chciała mi robić problemu?!

       Zazgrzytałam zębami. Zalała mnie fala złości. Lewis znowu zrobił sobie z Nicole kozła ofiarnego! Nie mogłam tego znieść! Ten facet jest okropny! Dobrze wie, że trygonometria nie należy do najprostszych przedmiotów, a mimo to dużo wymaga, a szczególnie od Nicole. Nikt nie będzie tak traktował mojej przyjaciółki! Już ja się o to postaram! Wytłumaczę jej wszystko co i jak i Lewisowi szczęka opadnie! Ach! Czy on da jej w końcu święty spokój?!

      -Idę jej pomóc!- warknęłam. Ledwie panowałam nad emocjami.

       Wstałam od stolika i gwałtownie zasunęłam za sobą krzesło. Szybkim krokiem minęłam Alex, rzucając jej przy tym przelotne "cześć". Dziewczyna popatrzyła na mnie zdziwiona, a za razem zaniepokojona. Nie tłumaczyłam jej nic, bo wiedziałam, że zrobi to Chloe. Szłam bardzo szybkim krokiem. Prawie, że biegłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w internacie i pomóc Nicole. Szybkie iście utrudniało mi to, że na ulicach było pełno ludzi, którzy wracali z pacy. Jak musiałam się zatrzymać, bo było czerwone światło to myślałam, że ta chwila trwa wiecznie. To światło mnie irytowało pod tym względem, że świeciło dłużej niż zielone. Z wielką ulgą przyjęłam to, że światło się zmieniło. Ruszyłam biegiem przed siebie...



Hej! Dzisiaj mikołajki i dlatego też z tego powodu wstawiam pierwszy rozdział. Myślę, że się wam spodoba. Prosiłabym o wyrozumiałość, ponieważ to pierwszy blog, w którym publikuje moją historię. Nie nabrałam jeszcze zbytniej wprawy w pisaniu. Zawsze pisałam opowiadania, jakie pisze typowa dziewięciolatka... Jakby brakowało jakiś opisów, w ogóle jakby czegoś brakowało to proszę komentować. Na pewno skorzystam z rad. Drugi rozdział powinien pojawić się za jakiś czas. Powiem, że będzie o wiele ciekawszy niż ten. Ten może się wam wydać trochę nudny, ale bez niego nie może się obejść. Za wszelkie literówki przepraszam.





madziula0909

35 komentarzy:

  1. Witaj!
    Zaprosiłaś mnie na bloga, więc jestem. Jak widzę komentuję pierwsza :3 Miła odmiana XD

    No więc... Kocham powieści fantasty, a jak zajrzałam do zakładki bohaterów i przeczytałam słowo "wampir" skakałam z radości. :D

    Podoba mi się. Piszesz przyjemnie, prawie nie widać, że to twój pierwszy blog ;) Zauważyłam kilka błędów ale nic nie szkodzi.
    Czekam na kolejną część. Pozdrawiam i życzę weny!

    http://historie-ktore-pisze-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze iż jestem tutaj druga :) Zgadzam się z PaulinaŻ. w 100%. Kocham opowieści gdzie pojawiają się wampki :) Rozdział jest super :)! Nic dodać nic ująć :D-Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko bo twoje opowiadanie wciąga! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzekoma depresja matki wcale mnie nie przekonuje, ani to że wyzdrowiała dopiero po pięciu latach. Opiekunka zajmowała się nią przez pięć lat? Serio? No way. Ja w to nie wierzę. Taak, ja wiem, że depresję leczy się latami, ale żeby nikt jej nie wspierał w tym czasie? Do kuźwy nędzy, gdzie był wtedy jej mąż, najbliższa rodzina, znajomi, przyjaciele? Magicznie wyparowali i musiała się nią zajmować opiekunka? Co? Dobra, matkę zostawiam w spokoju. Szukałam informacji w necie na temat zwyczaju chowania pustych trumien ale nie znalazłam. Myślałam, że opanowanie tej umiejętności zajmie jej co najmniej kilkanaście lat, a tu proszę. Dwa lata i wszystko opanowane. Siedmioletnie dziecko za cholerę nie zrozumiało by co za moc posiada, ani tym bardziej nie nauczyło się tego kontrolować. Chyba że jest się Bo Adams z serialu wybrana i posiada szereg dodatkowych umiejętności, takich jak lewitacja, telekineza, czy przewidywanie przyszłosci. Ona od małego nauczyła się nad tym panować. Chciałabym zobaczyć tą scenę kiedy siedmiolatka tłumaczy się dlaczego wywołała tornado. Naprawdę wszystko toczy się zbyt łatwo i za szybko. Opanowanie takich umiejętności to poważna sprawa, więc nawet teraz nie powinna mieć nad tym całkowitej kontroli. Jakoś mi się ten motyw z darami powtarza dziwnie. Było kilkanaście takich blogów i poek gdzie posiadali bohaterowie ,,nadprzyrodzone'' zdolności, więc w zasadzie nie jest to nic nowego. Jeszcze raz: chciałabym zobaczyć jak naprawdę radzi sobie ze swoimi zdolnościami, a nie hop siup i już potrafi wszystko elegancko kontrolować. To dopiero pierwszy rozdział, ale zobaczę jak będzie dalej. Eh... komentarze typu kopiuj wklej ja uznaję tylko i wyłącznie za spam. Też mogłabym napisać świetny rozdział, że świetny i ogólnie wodotryski, ale wolę wyrażać swoją opinię niż dwadzieścia razy wklejać w koło jeden komentarz, byleby mieć z głowy komentowanie. Czekam na kolejny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam i bardzo mi się podobało. Czekam na nową notkę i proszę abyś i ty napisała jakiś komentarz na moim blogu. Pozdrawiam ~Alice

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomyłka na maksa >.< Myślałam, że on nie żyje! Serio! Napisałaś "zginął" więc od razu założyłam tezę, że jest trupem, co nie oddycha i serce mu nie bije... sorki za to :3
    Jej brat nazywał się Theo, nie? No, a nowy chłopak Alex też się tak nazywa!
    Zbieg okoliczności? Nie sądzę :3
    Dodałaś nowa umiejętność! Panowanie nad ziemią :3
    Fajny pomysł z tym, że miała różne śmieszne wypadki, ale dwa lata nauki? Cóż to zdecydowanie naprawdę długo! Naprawdę jest wytrwała! No i na dodatek wychodzi na to, że jest świetna z trygonometrii... jest przestronnie uzdolniona ^^ Szczerze mówiąc kontrolować te żywioły nie jest taką prostą sprawą, ale jestem pewna, ze nauczyła się nieco nad nią panować.
    Co do pustej trumny... grr... to jest chyba najgorsze, co może spotkać każdą rodzinę! Dla mnie to jest okrutne, że władze tak postępują. Po iluś latach bez tropów i wskazówek, zamykają sprawy, a to, że najdroższe dziecko się nie odnalazło mają w głębokim poważaniu. Rodzina niby chowa swoje dziecko, ale wciąż przecież jest możliwość, że żyje?
    Wiem, że jej rodzice zakładają najgorsze scenariusze - tak mają chyba wszyscy kochający rodzice - ale sądzę, że w ich sercach nadal tli się płomyk nadziei "a może, jednak...?", choć pewnie jest on naprawdę maleńki, bo nikt już nie szuka ich synka... jakie to smutne T-T
    Nie ma, co przedłużać, mam zamiar dalej czytać :3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Generalnie to jakoś czytając opowiadania jakiekolwiek błędy mi umykają, ale tutaj rzuciło mi się w oczy pewne powtórzenie "Postanowiłam wykorzystać swój wiatr i wywołać wiatr." Właściwie zdanie nie ma do końca logicznego sensu, ale może z rozpędu jakoś napisałaś wiatr zamiast dar? No nie wiem... Mam też czasami tak, że czytam komentarze innych czytelników aby porównać ich opinię do mojej. Według mnie nie ma tutaj banałów, to znaczy w pewnym sensie niektóre rzeczy jest mi trudno sobie wyobrazić, no bo jednak nie ma takich ludzi w prawdziwym życiu czy też (na szczęście!) nie dotknęła mnie podobna tragedia... ale z drugiej strony jeżeli już ktoś jest naznaczony takim darem, to samo w sobie jest to niezwykłe... niby dlaczego nie mógłby w miarę szybko opanować kontroli nad tym? :) To brzmiało niemal, jakby takie zdolności były czymś często spotykanym w naszym życiu, a jednocześnie już kontrola nad nimi nie... Nie czytam zbyt wielu opowiadań, które nie są o mojej ulubionej parze (Dramione oczywiście <3) więc trudno jest mi cokolwiek porównywać, ale generalnie mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że podoba ci się moja historia :D Jeśli chodzi o to powtórzenie, to lecę je poprawić. Musiało mi jakoś umknąć :/
      madziula0909

      Usuń
  8. Witam, wpadłam tutaj przez przypadek i przeczytałam rozdział. Co prawda, mam ku niemu wiele uwag, ale nie będę już na początku o tym pisać. Zapraszam Cię do czytania mojego bloga o wampirach :) Troszkę, brutalne opowiadanie, ale może Ci się spodoba :) Mam zamiar zostać Twoją czytelniczką więc i Ciebie prosiłabym o to samo.
    Wracając do rozdziału. Opis przeszłości dziewczynki mnie nie urzekł. Niestety. Matka miała depresję, z której się wyleczyła po 5 latach. Hmm, według mnie, to trochę za krótko jak na wyleczenie kobiety. Choć i tak zdziwiłam się, gdy, mąż kobiety stracił pracę by opiekować się żoną, z kolei ta dostała opiekunkę, i po pięciu latach się wyleczyła. Hm.. tak szybko stracił prace i od razu dostał nową? Meh, bywa i tak .-.
    Następnie, dary. Uhhh... za młoda na opanowanie daru? tak. 7 lat i dzieciak umie coś zrobić? Poza tym, wielką krzywdę wyrządziła nauczycielowi tym, że spuściła na niego zegarek? x.x Gdyby zabiła kogoś, to bym zrozumiała, ale zrzucić ze ściany zegarek? x.x
    Poza tym, ziemia i powietrze według mnie nie idą w parze. Co to za odmieniec, który kontroluje aż dwa żywiły? Hybryda?
    Zastrzeżenia co do wyglądu. Kobietka w dużym tle, całkiem miła, lecz w żaden sposób nie pasuje mi do otoczenia, z kolei tło, czyli te siedzące kobietki, utrudniają czytanie i drażnią. Przynajmniej według mnie. Nie lubię przesytu kobiet. :c Według mnie, albo dodaje się zdjęcie do nagłówka albo na tło. Łączenie i tego i tego, wymaga naprawdę dużej precyzji, a tutaj, jest troszkę za dużo tych dziewczyn. Gdzie nie spojrzeć, tam dziewczyna x.x .-.
    No dobrze, było negatywnie, więc teraz pozytywnie.
    Podobają mi się dziewczyny, całkowite Amerykanki. Jedna kujonka, inna tylko za chłopakami, a druga lekko nieporadna :c Ale tworzą całkowicie świetnie dobrane trio :D Ciekawie się zapowiada, humorystycznie, a to najbardziej mi się podoba. Czekam teraz na tego wampira :3
    Dziękuję za uwagę! Przepraszam za mniej miłe słowa, :c Nie chciałam nikomu robić na złość :c Przepraszam :) To są tylko moje uwagi.
    Zapraszam do siebie :3
    http://rodzinadenverow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. To dla mnie wielka radość. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, ze postanowiłaś zostać moją czytelniczką >.< Jeśli chodzi o twoje uwagi to nie jestem zła, wręcz przeciwnie! :D Dzięki tym wszystkim krytyką uczę się lepiej pisać i zwracać uwagi na to, na co powinnam xD Bardzo dziękuję za komentarz. Lecę czytać twojego bloga!

      Usuń
  9. Moze zaczne od tego, ze przeglądam sobie komentarze i tu ten od 'Slice Spencer'. Co za su... nieuprzejma osoba! Doprawdy, czepiała sie byle czego. Nie potrafie zrozumiec jak ktos moze byc tak wredny. Nie podoba sie? To nie czytaj, a nie robisz innym przykrość. Jestem raczej osobą słabego charakteru, wiec na 95% płakałabym po przeczytaniu czegos takiego. Ludzie są okrutni.
    Wiatr, ziemia- czego chciec wiecej? Tak jej zazdroszcze tych umiejętności, ale tak cholernie, ze nardziej sie juz chyba nie da.
    Andrea miała okropne dziecinstwo. Tak mi jej zal. Matka z depresja, ojviec bez pracy. Przykro mi bylo czytajac takie rzeczy. Wychodze z założenia, że każdy ma swojego dobrego duszka, jej okazała się sąsiadka.
    Jestem uzalezniona od Stanów, poważnie :D Czytam blogi, ogladam filmki, przegladam zdjęcia. Twoje opowiadanie oddaje charakter tamtejszej atmosfery. Korki, zakupy i przystojniaki. Jestem w niebie!
    Pozdrawiam puck
    elizabeth-watters-heros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaraz, zaraz. Czy to możliwe, żeby chłopak Alex i brat Andrei to ta sama osoba? Nie, to nie możliwe. Zwykły zbieg okoliczności. Tak. Chociaż...

    A Andrea jest wspaniała koleżanką! Tak rzucić wszystko, aby pomóc przyjaciółce z wrednym nauczycielem. Wspaniała!

    Andy, tak ja będę nazywać, umieć tez władać ziemią! Super!

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiadasz, że nie masz wprawy, a mimo to rozdział wyszedł świetnie :) Podoba mi się, że Andrea ma nie jedną, a dwie moce. Ciekawe, czy może też zapanować nad wodą i ogniem?

    Pozdrowienia i weny,
    Dravelia

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest kilka drobnych błędów, ale myślę że z czasem dojdziesz do wprawy ;)
    Zaintrygowało mnie to, że ten chłopak też ma na imię Theo. W mojej głowie już rodzą się drobne przypuszczenia co do ciągu dalszego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział pierwszy przeczytany! :) Ogólnie historia mi się podoba, mój bohater także panuje nad żywiołem powietrza, więc od razu polubiłam Andreę. :)
    Wydaje mi się jednak, że powinnaś popracować nad błędami, niektóre słowa używasz w złych formach lub ogólnie w złych miejscach. Piszę to, bo pamiętam, że jak ja też miałam kiedyś takie problemy, ale dużo czytania i sprawdzania tekstu pod kątem stylistycznym i już mam mniej takich problemów. Jak tylko znajdę czas przejdę do rozdziału drugiego.

    Dodaję do czytanych.

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej!
    Fajny rozdział ;) Na razie jeszcze mało się dzieje, ale fajnie zaczęłaś, podoba mi się ten klimat opowiadania, umiesz wciągnąć czytelnika, przyjemnie się czyta :)
    Pozdrawiam :*
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję ślicznie wszystkim za komentarze, bo to naprawdę bardzo motywuje i jest to kolejny szeroki uśmiech na mojej twarzy! :***

    OdpowiedzUsuń
  16. Hey! Przeczytalam opis i zaintrygowal mnie, wiec zaczelam od pierwszego rozdzialu by wiedziec wszystko.
    Co prawda byly drobne bledy i powtorzenia, ale kazdemu sie zdarza a tak wredne wytykanie ich jak wyzej to zadna opinia. Krytyka krytyką, ale trzeba umiec napisac ja nie urazajac autorki. Co prawda mi troche nie zgadzalo sie, ze dziewczynka w wieku 7 lat umiala juz kontrolowac moce (albo zle zrozumialam tekst). A co do depresji...no ludzie, przeciez kazdy inaczej ja przechodzi. Jej to zajelo 5 lat a innym moglo wiecej. Kazdy jest inny i to indywidualna sprawa, kiedy wyzdrowieje, choc jakas czastka po depresji zostanie.
    Fajnie, ze dziewczyna ma moce i moze uzyc je w nawet normalnej sytuacji. Lubie to :3
    Z czasem nadrobie reszte rozdzialow i wybacz, ze pisze z anonima oraz bez polskich znakow. Jestem na komorce.
    Zycze weny i pozdrawiam! ^^

    ~Mari Kim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie! :* Bardzo się cieszę, że postanowiłaś zacząć czytać moje wypociny. Chciałam Ci tylko powiedzieć - bo nie wiem, czy wiesz - że mam zakładkę "Streszczenie", więc jak chcesz, to przeczytaj. Nie będziesz musiała wszystkiego nadrabiać :D Wiesz. Ja w sumie to już przyzwyczaiłam się do tych krytyk, które czasami mnie nie raz spotkały. Ale trzeba przyjmować je ze spokojem. Każdy ma swoje zdanie. Wiem, że były błędy i powtarzania, ale jakoś przedtem nie pisałam tak w miarę dobrze, jak teraz. Staram się tego unikać, a przedtem nie sprawdzałam rozdziałów przed opublikowaniem, a teraz nie mam na to czasu :/ Może kiedyś? Dobrze zrozumiałaś, że bohaterka już w takim wieku umiała panować nad swoimi mocami, ale jest to spowodowane tym... No właśnie. Tak naprawę jest kimś wyjątkowym, co wyjdzie, a raczej już wyszło w 16 rozdziale. Dlatego tak jest (: Ja też uważam, że każdy inaczej przechodzi depresję. Ja zrobiłabym wszystko, by z niej wyjść. Chociażby dla swojego dziecka, jakim na przykład jest tutaj Andrea. Pozdrawiam serdecznie i ślę całusy! :***

      Usuń
    2. Wiem, że jest streszczenie, ale jednak wolę przeczytać rozdziały, by bardziej wczuć się w opowiadanie. Poza tym mogą umknąć mi jakieś szczegóły. A to nie lektura tylko opowiadanie fantasy, więc z chęcią poczytam w wolnym czasie ^^

      Usuń
    3. Och! Podziwiam Cię, że wolisz przeczytać rozdziały, niż streszczenie. W końcu jest sporo do nadrabiania. Ja jak mam okazję to korzystam z tego, ale to dlatego, że nie mam czasu na nadrabianie zaległości :/ Ale bardzo się cieszę, że chcesz czytać! :*

      Usuń
  17. Opowiadanie mnie wciągnęło, chociaż mogłaś sobie odpuścić to "Szybkie iście"... Dziwnie brzbrzmi... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Cieszę się, że Ci się spodobało :D Hm. W sumie to dla mnie to szybkie iście nie brzmi dziwnie, ale każdy ma swoje zdanie :P

      Usuń
  18. Tak jak zapowiadałam, udało mi się już kawałek przeczytać :)
    Jedyne uwagi, jakie mogę mięć do tekstu to to, że zdarzają się drobne pomyłki, które przeszkadzają w odbiorze... Po prostu niewygodnie się czyta. Przykładowo: powinno być "zawieść" (od zawodzić), a nie "zawieźć" (od zawozić). Raczej nie będę wypisywać wszystkiego, bo nie jestem pewna, czy w ogóle byś to poprawiała.

    Do historii i bohaterów nie mam zastrzeżeń. Nie mogę się doczekać, gdy akcja sie rozkręci :D
    No i takie pytanie. Brat głównej bohaterki to Theo, a chłopak jej przyjaciółki to też Theo... Czy tu jest jakieś powiązanie? (nie odpowiadaj, zobaczę w kolejnych rozdziałach)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że postanowiłaś pozostać na stałe. Bardzo cieszy mnie ten fakt ^.^ Ech. Błędy zawsze mi się zdarzały i zdarzają, a ja jestem jeszcze kiepska w dziedzinie ortografii itd... Więc widzisz, jak to jest. Mimo to dziękuję za wskazanie błędu. Na przyszłość będę już wiedziała! :3 Akcja rozkręci się trochę później, ponieważ pierwsze rozdziały to takie wprowadzenie (: A czy Theo to ten Theo to zobaczysz! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***

      Usuń
  19. "i kto mógł go nie uprowadzić" - chyba bez tego "nie", prawda?
    "nie pozwolił jej na to swój stan zdrowia" - bez "swój"
    "wstyd by mi było gdyby mnie tam nie było" - nie brzmi mi
    Panowanie nad żywiołami - dar czy przekleństwo?
    Jak można samemu sobie złamać nogę? OMG xD
    Jej matka to miała strasznie długo tę depresję. Ja rozumiem, że po stracie dziecka nic już nie jest normalne, nie jest takie jak było, ale ta kobieta nie była samotną matką z jednym dzieckiem, ona miała jeszcze dla kogo żyć i dla kogo się starać. Jej matka zachowała się nieco egoistycznie, powinna się podnieść i iść dalej choćby na kolanach dla córki i męża.
    Znowu stawiasz spacje przed znakami typu "?" i "!".
    "siedemnaste rodziny" - urodziny
    "Chyba, że jet zła pogoda" - jest
    Jak na razie przedstawiłaś nam młodzież bez żadnego problemu, którzy wszystko dostają od rodziców, nawet samochody i jeszcze jedna śmie marudzić, że dostanie autko dopiero na osiemnaste urodziny, a ma szesnaście lat. No normalnie padłem jak to czytałem. Rozpuszczone gówniary. Mam tylko nadzieję, że nie stworzysz tutaj utopi, gdzie każdy ma pełną rodzinę, kasę na co tylko chce itd bo takie przekłamanie i idealizowanie zawsze mi w opowiadaniach przeszkadza, a na blogach jest aż nazbyt częste.
    Jeśli opona pękła to chyba mogła pojechać powoli na pobocze, nie musiały pchać. Poza tym co powie rodzicom? Że złapała gumę. Co w tym takiego strasznego?
    Po myślnikach robimy odstępy, nie łączymy myślników z literkami. I nie jestem pewny czy u ciebie występują myślniki czy minusy, ale to akurat błąd, którego większość nie zauważa.
    "w końcu mi udało mi się" - dwa razy "mi".
    Zastanawiam się czy te panowanie nad żywiołami nie sprawi jakiś problemów, bo np ja nie przepadam za zimą i gdybym miał takie możliwość jak główna bohaterka, to bym zimą sprowadzał ciepły wiaterek wprost z afryki, a w efekcie efekt cieplarniany, topniejące lodowce i tsunami byłyby tylko kwestią czasu.
    No tak, jak 16-latka nie ma chłopaka, to zostanie starą panną, na pewno... no co za idiotka to wymyśliła? Na dodatek "musisz mieć chłopaka, bo bez chłopaka nie istniejesz" - tak w moich uszach brzmiały słowa tej koleżanki. Jeśli miałbym ją ocenić to pusta idiotka, infantylna i zapewne też niezbyt odpowiedzialna.
    Mam duże zastrzeżenia do tego, że pojawia się dużo imion, nazwisk, wspominane są osoby, których czytelnik jeszcze nie zna i przywołujesz to wszystko w takim tempie i właściwie bez konkretnych opisów, że idzie się pogubić.
    Nie rozumiem po co biegła? To takie głupie. Mam wrażenie, że nie polubię bohaterów dopóki nie wykażą się jakąś dojrzałością, bo obecnie czytając o nich czuje się jakbym przypatrywał się i podsłuchiwał grupkę gimnazjalistów i to jeszcze pierwszoklasistów.
    Wybacz jeśli gdzieś jest błąd i coś w moim komentarzu jest nie jasne, ale czytałem rozdział i pisałem komentarz z przerwami, które były wymuszone przez siłę wyższą (moją córeczkę).
    Pozdrawiam i pędzę do kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapomniałam w poprzednim komentarzu pochwalić szablon. Naprawdę ładny. Niestety literówek jest sporo i błędów też. Oponę można przebić, a nie pęknąć. Samochodu z przebitą oponą się nie pcha, tylko powolutku zjeżdża na pobocze i włącza awaryjne oraz zmienia koło, albo dzwoni się po kogoś kto zmieni koło, a potem wulkanizacja.
    Zachowanie młodzieży... niektórych może taka beztroska urzeka, a mnie od razu rzuca się w oczy jakie to są głupiutkie małolatki bez doświadczeń życiowych. Oczywiście nie chcę by spotkało je coś szczególnie złego, ale jednak jakieś podstawy dorosłości powinny już sobą reprezentować.

    OdpowiedzUsuń
  21. tak czytałam o tej depresji matki głównej bohaterki i stwierdzam, ze musiał bardzo przeżyć to zaginięcie swojego syna. Na pewno długo go szukali ale ja mam wrażenie (i szczerą nadzieję) że on nadal żyje.
    No i nici z zakupów. jak dla mnie takie zachowanie nie przeszkadza. To jeszcze nastolatki, co mają zachowywać się jak stare baby? xD
    No i była tez wzmianka o tym, że powietrze nie jest jedynym żywiołem, nad którym ma władzę Andrea. Niby zaczyna się niepozornie, ale mam dziwne wrażenie, że będzie z tego jakaś większa akcja!
    Lecę na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama Andrei bardzo przeżyła zaginięcie Theo ( w końcu to matka ). A czy żyje? Przekonasz się ;) A żebyś wiedziała, że z tym darem Andrei będzie akcja. I to jaka! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***

      Usuń
  22. Niestety, tu znalazłam błędy logiczne w tekście, przykładowo:
    "Alex i Chloe z przerażonymi minami były przytulone do siebie"
    jak mogły przytulać się do siebie, skoro Alex prowadziła samochód? A przynajmniej to dałaś nam do zrozumienia wcześniej.
    Poniżej błędy do poprawienia:
    i kto mógł go nie uprowadzić.
    mógł go uprowadzić
    robiła obiady, a przede wszystkim opiekować się mamą,
    opiekowała
    która w tym czasie popadła w depresją.
    depresję
    Już niedługo minie rok, ja mieszkam w internacie
    jak
    że chcę zamieszkać w internacie. to tylko tata poparł moją decyzję.
    przecinek, nie kropka w środku zdania
    wyszłam z pokoju zmykając przy tym drzwi na klucz.
    zamykając
    Ja muszę zająć się młodsza kuzynką
    młodszą
    Klną jak szewc.
    Klął
    A moje przyjaciółka zanim związała się z Tomem
    moja
    Może to dla tego, że
    dlatego
    męczarni w końcu mi udało mi się.
    bez jednego "mi"
    Szybkie iście utrudniało mi to
    chodzenie, nie ma iścia
    którzy wracali z pacy.
    pracy
    Na szczęście dalej jest już coraz ciekawiej :)
    Czy Twoje bohaterki mają bogatych rodziców? Bo przynajmniej takie sprawiają wrażenie, płytkich dziewczynek, których jedynymi problemami to brak samochodu albo chłopaka. Trochę przykre jest to, że nastolatkowie nie mają innych priorytetów.
    No nic, zabieram się za kolejny rozdział :)

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej ;3
    Idzie mi powolutku, ale jednak jakoś idzie, więc to już coś. Przeczytałam pierwszy rozdział i dalej mi się podoba, choć na razie zbyt wiele się nie dzieje... Ale za to intrygujesz, najpewniej sama podejrzewasz co mam na myśli.
    Rozdział rutynowy, na swój sposób przejściowy, bo to naturalne, że musisz wprowadzić bohaterkę i wyjaśnić to, co działo się przez minionych dziesięć lat. Andrea dorosła, chociaż to mimo wszystko nadal dziecko - nawet jeśli oczytana i dorosła jak na swój wiek. W zasadzie zadziwia mnie już od prologu, a jak czytam o tym, że sama uczyła się panowania nad swoimi zdolnościami, na swój sposób nie jestem pewna, co o tym myśleć. Mimo wszystko za szybko, za perfekcyjnie... Ale przecież w pierwszych historiach każdy popełnia te same "błędy", odrobinę idealizując swoich bohaterów. Sama do tej pory czasami popełniam błędy logiczne, które z perspektywy czasu zaskakują nawet mnie, więc z wielką przyjemnością przymykam na to oko u innych, tym bardziej, że efekt jest pozytywny :D No i lubię Andreę, chociaż sama nie byłam pewna czy śmiać się, czy płakać, kiedy tak wystrzeliła, żeby pomóc przyjaciółce w nauce. Rzadko zdarzają się takie osoby, naprawdę ^^
    Na tym etapie nie oceniam bohaterów, przynajmniej na razie. Dziewczyny wydają się bez problematyczne i na pierwszy rzut oka nie przejmują się ważnymi rzeczami, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. W końcu takie są nastolatki, prawda? Mam zresztą wrażenie, że Andrea szybko zatęskni za takimi błahostkami, jak brak chłopaka...
    Theo.
    Ehm, ehm, nie wiem czy to przypadek, czy celowe działanie, ale to samo w sobie wystarczy, żebym czytała dalej. Swoją drogą, całkiem ładnie opisałaś rozpacz jej rodziców... W wielu historiach opisy i uczucia leżą, a tu jestem usatysfakcjonowana, chociaż naturalnie wraz z rozwojem historii i Twojego warsztatu bez wątpienia będzie lepiej ^^
    Na zakończenie mała uwaga: "Poprosiła swojego syna, by porozmawiał ze swoim szefem o pracę dla mojego taty." Chyba mogli rozmawiać "o pracy", ewentualnie na temat pracy... Taka mała literówka ;) No i te myślniki, ale to wiesz, więc nie będę co chwila o tym napominać ^^
    Weny, a ja pędzę czytać dalej.

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu tego rozdziału, to fakt, że Andrea jest naprawdę świetną przyjaciółką. Rzucić tak wszystko na pomoc... No cóż, niestety mało już takich osób na świecie ostatnio.

    Intryguje mnie brat Andrei, jestem ciekawa co się tak właściwie z nim stało. Przecież nikt nie znika tak sobie bez powodu.

    Theo. Zbieżność imion, zwykły zbieg okoliczności, czy może coś więcej kryje się za chłopakiem Alex?

    W tym rozdziale dowiadujemy się także, że nasza bohaterka umie władać ziemią. Ciekawe co z pozostałymi żywiołami.

    Pozdrawiam,
    Deea Keita

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej,hej :D Tak dawno mnie tu nie było :/ Ale zmobilizowałam się i oto jestem. Hm... co do rozdziału to za wiele nie powiem xD Jestem ciekawa co dalej i sądzę, że kolejny Theo to nie przypadek. Coś się za tym kryje ;)
    Pozdrówki :D Trzymaj się cieplutko i do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Hejcia!
    Cóż, mnie rozdział nie wydawał się nudny. Przedstawiłaś krótko, co działo się w tej rodzinie po zaginięciu Theo, jak przyjęli do siebie i zaakceptowali smutną myśl. Co do samej Andrei, jest dobrą przyjaciółką, jednak nie może się tak denerwować, bo to Nicole powinna mieć większe powody do irytacji na nauczyciela. :P Oooo, mam takie samo podejście, jak ona - chłopak nie jest potrzebny i na siłę się go nie szuka. XD Moja matka ma problem, ale jak kupuję bądź nawet wygrywam książki... Toż to już pasji mieć nie można, a kiedyś sama dużo czytała... Jeśli chodzi o panowanie nad mocami i zachowanie ich w tajemnicy - to naprawdę trudna sztuka. Musi przemilczeć przed rodziną i przyjaciółmi fakt, że jest "inna" i używać ich z rozwagą. :D
    Kolejne uwagi:
    "Mama była w takim stanie, że nawet nie była w stanie wykonać najprostszej czynności." - tutaj nie gra mi "w takim stanie, że nie była w stanie"
    "Nie pozwolił jej na to swój stan zdrowia." - tu w sumie "swój" jest zbędny, a jej można przesunąć i wyjdzie "nie pozwolił na to jej stan zdrowia"
    "Nie mogłam go zawieźć!" - w tym wypadku "zawieść"
    "Wstyd by mi było, gdyby mnie tam nie było..." - to zdanie też niezbyt mi gra
    "W niektóre chwile chciałam komuś, byle komu" - lepiej brzmi "w niektórych chwilach"
    "Już niedługo minie rok, ja mieszkam w internacie" - powinno być "... jak mieszkam w internacie"
    "Po długich namowach mama w końcu dała się namówić i tak tu się znalazłam." - może lepiej "... dała się przekonać"
    " Niedawno dostała go na swoje siedemnaste rodziny" - powinno być "... siedemnaste urodziny"
    "Klną jak szewc" - powinno być "klął jak szewc"
    "Alex zajrzała przez okno z drzwiczkach" - powinno być "przez szybę w drzwiach"
    "Ale dla czego" - powinno być "dlaczego"
    "A moje przyjaciółka zanim związała się z Tomem, mogła go lepiej poznać..." - powinno być "moja"
    "Całą swoją uwagę skupiłam na wywołaniu jego" - lepiej by brzmiało "... na wywoływaniu go"
    "Mimo to nie postanowiłam się poddawać..." - "nie" jest tutaj niepotrzebne
    "Ostatni razem udało mi się go wywołać od razu" - powinno być "ostatnim razem..."
    "Może to dla tego, że rozpaczliwie go potrzebowałam" - powinno być "może dlatego..."
    "Po kilku minutach męczarni w końcu mi udało mi się" - to pierwsze "mi" jest zbędne
    "Nie wiem dla czego ona tak bardzo chce, żebym sobie znalazła chłopaka" - powinno być "nie wiem, dlaczego..."
    "Dla czego mi nie powiedziałaś?!" - powinno być "dlaczego..."
    "Szybkie iście utrudniało mi to, że na ulicach było pełno ludzi, którzy wracali z pacy" - powinno być "... którzy wracali z pracy"
    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń