wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 35

      Byli przerażeni. Do końca nie przemyśleli planu. Nie sądzili, że któraś z czarownic, a tym bardziej ich przywódczyni, mogłaby mieć wizję, że poszukują ostatniej osoby z przepowiedni. Za każdym razem, gdy próbowali się wydostać, musieli zderzyć się z niewidzialną ścianą, która otaczała ich z każdej możliwej strony. Nawet znajdowała się na górze. Zaczynało ich to irytować, ale mimo to nie przestawali próbować. Dla kogoś stojącego z boku musiało wyglądać to zabawnie, gdyż trzy osoby zamknięte w niewidzialnym ,,czymś’’ za wszelką cenę chciały wyjść na zewnątrz, a stojąca na uboczu czarownica miała założone na piersi ręce i z lekkim rozbawieniem patrzyła ma swoich więźniów.
      Hekate nie odzywała się. Nie czekała, aż reszta zwróci na nią uwagę. Jej wzrok przykuła Andrea. Dhampirzyca przyłożyła dłoń do jednej ze ścian. Nieznacznie marszcząc czoło, sunęła palcami po jej powierzchni. W końcu przystanęła i teraz jej dłoń całkowicie przylegała do przeszkody ku wolności. Na początku nic się nie działo, jednak wystarczyło być cierpliwym, żeby zauważyć pewną rzecz, a ujrzała ją jedynie przywódczyni czarownic, bo Nathan i Dominic nie zwracali uwagi na towarzyszkę.
      Ściana, w miejscu, gdzie była dłoń Andrei, zadrżała, ujawniając swoje istnienie. Obraz za nią stał się niewyraźny, jakby przechodziła przez niego fala dźwięku. Andie poczuła przyjemne ciepło, znajdujące się jedynie w pobliżu jej ręki. Chciała, ale nie oderwała dłoni od powierzchni, ponieważ jakiś wewnętrzny głos podpowiadał jej, by tego nie robiła. Dlaczego go posłuchała? Nie wiedziała, jednak ucieszyła się, bo przez dzielącą ją ścianę przeszła jej górna kończyna. Nie wierzyła własnym oczom, ale mimo to na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. By przekonać się, że czasem nie śni, zrobiła krok do przodu. Nie poczuła żadnego bolesnego zderzenia. To było dla niej coś wywołujące ogromny szok. Gdy znalazła się na wolności, niepewnie obejrzała się za chłopakami.
      Przyglądająca się wszystkiemu Hekate nie kryła swoich uczuć. Z niedowierzaniem przypatrywała się sytuacji, jaka miała przed chwilą miejsce, a z podziwem Andrei, która była niczego nieświadoma — nie wiedziała, że to akurat ona została wybrana jako punkt obserwacyjny czarownicy.
      — Nie wiedziałam, że posiadasz aż tak wielką moc — powiedziała Hekate, ujawniając swoje szczere zaskoczenie.
      Dominic i Nathan zrozumieli, o czym jest mowa, dopiero wtedy, gdy zauważyli, że Andrea stoi poza ich więzieniem. Ze zdziwienia otworzyli szeroko oczy. Najbardziej zastanawiało ich, jakim cudem dhampirzyca znalazła się na zewnątrz, gdy oni wciąż siedzieli w środku. Nie chciało im się wierzyć, że to czarownica za tym stała. Wilkołakowi przyszło na myśl, że ściany wokół nich mogły zniknąć — według niego nie było innego wytłumaczenia — więc ruszył żwawym krokiem przed siebie. Zdziwił się, jak jego twarz rozpłaszczyła się na niewidzialnej powierzchni. Jęknął obolały i złapał za nos. Nathan w tym czasie siłą woli powstrzymywał się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, dlatego udał atak kaszlu, co u wampirów było rzeczą nadzwyczaj niemożliwą, gdyż te istoty nie chorowały.
      — Nie mam pojęcia o czym mówisz — powiedziała z ,,lekkim’’ niedowierzaniem Andie, ignorując zachowanie Nathana.
      Kąciki ust Hekate znacznie podniosły się. Nie zdziwiło jej, że dhampirzyca nie miała o niczym pojęcia. Kto mógłby to wiedzieć, jak nie ona sama? Jedyna posiadała tą wiedzę.
      — Nie zastanawia cię, jakim cudem udało ci się przejść przez ścianę? — zapytała.
      — Może trochę — powiedziała, marszcząc brwi. — Nie wiedziałam, że potrafię to robić.
      — Nie wiedziałaś, bo wcale tego nie umiałaś i nie powinnaś umieć. — Czarownica wydawała się być zdenerwowana, a jednocześnie zaniepokojona. — To czysty przypadek. To stało się nieumyślnie!
      — Zaraz... Co? — Andrea nie wiedziała, o co chodzi.
      Hekate przyjrzała jej się uważnie.
      — Eee... Nie chcę wam przeszkadzać, ale my wciąż tutaj siedzimy — fuknął zirytowany Dominic.
      Przywódczyni wiedźm nie zwróciła na niego nawet najmniejszej uwagi. Biła się ze swoimi myślami. Nie wiedziała, czy uświadomić dhampirzycę, w jakiej sytuacji się znalazła, czy poczekać na odpowiednią chwilę i dopiero później jej powiedzieć. Wciąż była zszokowana swoim odkryciem. Nie sądziła, że sprawczyni wszystkiego mogła być tak głupia! A może zrobiła to celowo? Po niej można się było spodziewać wszystkiego.
      — Widzisz — zaczęła Hekate. — Znalazłaś się w posiadaniu potężnych mocy, które niekoniecznie muszą być dla ciebie... dobre.
      — Proszę? Mogłabyś mówić jaśniej? — poprosiła grzecznie Andrea.
      — Oczywiście. — Jej twarz przybrała zaniepokojony wyraz. — Słyszałaś o legendzie mówiącej o dwóch czarownicach?
      — Nie — powiedziała Andie bez chwili namysłu. — Wychowałam się w zwykłym świecie.
      Hekate podniosła jedną brew.
      — W świecie ludzi — uzupełniła.
      — Chodź za mną.
      — A oni? — Andrea wskazała na Nathana i Dominicka.
      — Poczekają. — Hekate uśmiechnęła się mimowolnie. — Nic im się nie stanie.
      Dziewczyna wahała się. Posłała kobiecie pytające spojrzenie, ale ta już zaczęła iść przed siebie i tego nie widziała. Spojrzała oczami wystraszonego dziecka na chłopaków, lecz ci sami nie wiedzieli, co zrobić. Dominic wzruszył ramionami, a wzrok Nathana mówił sam za siebie. Nie chciał, by Andrea szła z kobietą. Obawiał się, że coś mogłoby się jej stać.
      — Idziesz? — zapytała zniecierpliwiona Hekate.
      Andie nie odpowiedziała. Nawet nie drgnęła. Stojąca za nią przywódczyni przewróciła oczami. Wystarczyło, by wyszeptała słowa, machnęła ręką i obraz już zaczął się zmieniać. Obie znalazły się na stromym brzegu klifu. Za nimi rozciągał się zielony i gęsty las, natomiast przed czysta rzeka, za którą na odległość kilometra rozciągało się pasmo wysokich gór. Na niebie znajdowały się gdzie nigdzie chmury. Latały po nim ptaki, wesoło śpiewając. Wiatr bawił się włosami Andrei i Hekate, układając je w nieład.
      — Lubię tu przychodzić — powiedziała czarownica.
      Andie zrobiła krok do przodu. Znalazła się na samym skraju brzegu. Spojrzała w dół i zaparło jej dech w piersiach. Znajdowała się dobre dwieście metrów nad poziomem morza. W pierwszej chwili chciała się cofnąć, ale zrezygnowała i zachwycała się widokami, zapominając o całym świecie.
      — Nie dziwię się — wyszeptała.
      — Ciesz się tą chwilą póki możesz. Później będzie tylko gorzej — wyznała.
      — Próbujesz mnie przestraszyć? — Andrea wytrzeszczyła oczy.
      — Nie. Strach pogorszyłby tylko sytuację. Przez niego pokazałabyś, jak bardzo jesteś słaba, a to nie byłoby dobrym zagraniem, uwierz. Słuchaj głosu serca.
      — Serce mówi co innego, a rozum co innego — zmartwiła się i popatrzyła gdzieś w dal.
      Nie czuła zagrożenia, jakie miało nadejść. Jak na razie było spokojnie i na nic się nie zapowiadało. Czy tak nagle miało się to zmienić? Ktoś by zapewne powiedział, że wszystko jest możliwe. Ale czy to też? Coś niebezpiecznego miało się niebawem wydarzyć?
      — Wspominałaś coś o jakieś legendzie — powiedziała Andrea, przypominając sobie, o co pytała ją wcześniej czarownica. Poza tym chciała przerwać panującą pomiędzy nimi ciszę.
      — Gdzieś bardzo dawno temu...
      — Za górami, za lasami i tak dalej? — Andrea uśmiechnęła się lekko.
      — Nie — zaprzeczyła rozbawiona Hekate. — Dawno temu, gdy jeszcze nasze gatunki żyły ze sobą w zgodzie, żyły dwie czarownice. Były ze sobą bardzo zżyte, mimo że nie były siostrami. Jedna była w stanie oddać życie za drugą. Nazywały się Mara i Morgana. Ta pierwsza nie bez powodu nosiła takie imię. Została na nią rzucona klątwa, przez co za dnia była sobą, a w nocy przybierała postać ducha. Mimo to Morgana dzielnie trwała przy przyjaciółce, gdy inni się od niej odwrócili. Pewnego razu Morgana została wezwana do przywódczyni. Zostało jej powierzone zadanie, by odebrała Marze moc. Dziewczyna w dniu swoich pięćdziesiątych urodzin miała na zawsze pozostać w postaci zjawy błąkającej się po świecie i rządnej zemsty za to, co jej zrobiono. Morgana nie chciała się na to zgodzić, bo była jej najlepszą przyjaciółką.
      — Dlaczego to akurat jej powierzono to zadanie? — przerwała Andrea.
      — Tylko jej ufała Mara. Reszta się od niej odwróciła. Nawet rodzina. Wiedziała, że Morgana nie mogłaby jej nic zrobić, dlatego wybrano ją. Chcieli jej wmówić, że z mocą Mara jest niebezpieczna i dlatego musi jej ją odebrać. Nie chciała dać się przekonać, dlatego rzucono na nią zaklęcie, dzięki któremu będzie spełniała wszystkie powierzone jej rozkazy.
      — To nie fair — zauważyła dhampirzyca. — Dlaczego to zrobili?
      — Dla bezpieczeństwa — powiedziała Hekate. — Dla bezpieczeństwa — powtórzyła. — Morgana nie była w stanie nic zrobić. Czar sprawił, że więź łącząca ją z przyjaciółką zanikła. Przynajmniej dla niej. Poszła do Mary dzień przed jej pięćdziesiątymi urodzinami. Ta niczego się nie spodziewała. Morgana odebrała moc Marze, nawet nie czując ukłucia bólu. Nikt wtedy nie wiedział, że z powodu połączenia, które zostało wytworzone pomiędzy czarownicami przez czar, którym odbiera się moce, część mocy Morgany przedostała się do Mary. Zorientowano się dopiero wtedy, gdy Morgana nie mogła wykonywać pewnych rzeczy. Niestety zaklęta zniknęła.
      — Dlaczego mi o tym mówisz? — zapytała Andrea.
      Hekate popatrzyła na dhampirzycę wzrokiem mówiącym ,,pomyśl’’, po czym przeniosła spojrzenie na góry i czekała na trafną odpowiedź.
      Zrezygnowana Andrea zdała sobie sprawę, że towarzyszka ani śni odpowiedzieć na jej pytanie. Na początku nie wiedziała, w którym iść kierunku, ale zatrzymała się na jednej myśli. Moce. Koniec legendy mówił, że Mara straciła swoją moc, ale część mocy Morgany dziwnym trafem trafiła do niej. Później ni stąd ni zowąd przypomniało jej się pierwsze pytanie Hekate i jak Hilda odebrała jej moce.
      — Czy to możliwe, że... No... — jąkała się.
      — Mów dalej — zachęciła ją czarownica.
      — Mam moce tej całej Hildy? — wykrztusiła.
      — Niezupełnie. Tylko ich część — uściśliła.
      — Skąd w ogóle wiesz, że mam jej moce? — dopytywała.
      — Tego już nie musisz wiedzieć. To... bardzo delikatna sprawa — mruknęła pod nosem i zgarnęła za ucho kosmyk swych siwych włosów.
      — Aha... No dobrze. W takim razie co teraz? — Andrea przystanęła z nogi na nogę.
      Na pewną chwilę zapadła głucha cisza. Było jedynie słychać świst wiatru i szelest liści drzew. Andie patrzyła wyczekująco na czarownicę i cierpliwie czekała, aż ta coś powie. Czuła się dziwnie z myślą, że ma coś wspólnego z Hildą, która tak jeszcze niedawno odebrała jej dar. Coś, dzięki czemu była wyjątkowa, ale bardzo nie rozpaczała nad tą stratą, ponieważ moc tak naprawdę nie należała do niej.
      — To niedobrze, że posiadasz te zdolności — powiedziała śmiertelnie poważnie Hekate.
      — Dlaczego? — Zaniepokoiła się dziewczyna.
      — Hilda ma mroczną duszę. Jej magia jest czarna. To zła kobieta, a posiadając tą część jej mocy, to tak, jakbyś posiadała cząstkę jej. To może być dla ciebie niebezpieczne. Powinnaś uważać. — Spojrzała na nią ze smutkiem. — Lepiej by było, gdybyś nie używała tych zdolności, dobrze?
      Andie pokiwała głową, po czym spojrzała gdzieś w bok.
      — Nikomu nie mów o naszej rozmowie. Tak będzie najlepiej — dodała czarownica.
      — A jak ktoś usłyszy moje myśli? Trudno nie zastanawiać się nad tym... — Skrzywiła się na twarzy.
      — Z tym nie będzie problemu. — Hekate uśmiechnęła się z triumfem.
      Wypowiedziała zaklęcie. Andreę zaczynało irytować, że ktoś ciągle rzucał na nią jakieś czary. Głównie miała na myśli Jessi, która często w jej obecności wypowiadała niezrozumiałe dla niej słowa. Czułaby się znacznie lepiej, gdyby wiedziała, co one oznaczają.
      Poczuła przyjemne ciepło, rozchodzące się po jej całym ciele, ale najbardziej czuła je w głowie. Z tego powodu po pewnym czasie zrobiło jej się gorąco i w duchu modliła się, by to już się skończyło. Była pewna, że na policzki wstąpił jej rumieniec.
      — To zaklęcie na blokowanie umysłu — poinformowała czarownica, gdy Andrea poczuła chłód. — Teraz nikt nie będzie mógł czytać w twoich myślach.
      — Tak zawsze? — zapytała zdziwiona.
      — Nie. W odpowiednim momencie czas pryśnie.
      Dhampirzyca chciała się zapytać, kiedy będzie ten odpowiedni moment, ale zerwał się silny wiatr. Obraz diametralnie zaczął się zmieniać. Zniknął klif, góry, rzeka... Ich miejsce zastąpił las. Było to to samo miejsce, do którego wcześniej teleportowali się poszukujący osoby z przepowiedni.
      Andie w oddali kilku metrów zauważyła znajomego wampira i wilkołaka. Miała zamiar do nich pójść, ale zatrzymała ją Hekate, która mocno złapała ją za nadgarstek.
      — Pamiętaj, dziecko, że nigdzie nie będziesz bezpieczna. Gdziekolwiek nie pójdziesz, zło złapie cię w swoje sidła — powiedziała z troską w głosie.
      Przez chwilę Andie patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. Nie kryła uczucia niepokoju, które zagnieździło się w jej sercu. Miała niewyraźny wyraz twarzy, a usta lekko otwarte. Gdy uścisk na jej nadgarstku zelżał, cofnęła się o krok i poszła w kierunku Nathana i Dominica. Ci siedzieli znudzeni w ,,więzieniu’’, jak to nazwali i o czymś rozmawiali. Gdy ich oczom ukazała się postać Andrei, od razu obaj przerwali wymianę zdań i poderwali się na równe nogi. Nathan uderzył w niewidzialną ścianę, która nie miała zamiaru zniknąć.
      — Spokojnie — powiedziała przywódczyni, niespodziewanie pojawiając się przed Natem.
      Położyła dłoń na powierzchni jednej ze ścian. Już chwilę później ogrodzenie wokół nadnaturalnych zniknęło. Dominic żeby się upewnić, że naprawdę tak stało, wyciągnął rękę przed siebie. Gdy niczego nie poczuł, zrobił pewny krok przed siebie i stanął koło Andrei. Nathan poszedł w jego ślady, przedtem srogo i ze skupieniem patrząc na czarownicę, lecz ta nie zwróciła na to uwagi.
      — Wiem, że szukacie trzeciej osoby z przepowiedni — odezwała się, patrząc na Andie i Dominica.
      — Tak — potwierdziła Andrea.
      — Nie wiem tylko, dlaczego ty jesteś z nimi — zwróciła się do Nathana. — Życie ci nie miłe?
      — Mówisz tak samo, jak inni — fuknął Nat.
      — Bo wiemy, jakie to niesie za sobą konsekwencje i chcemy cię przed tym ostrzec.
      — Sranie w banie — powiedział lekceważąco, na co Hekate pokręciła głową.
      — Będziesz żałował — powiedziała dobitnie. — Ale nie o tym chciałam mówić — zwróciła się do pozostałych. — Wiem, gdzie jest poszukiwana przez was osoba.
      Nikt nie krył swojego zdziwienia. Nie przyszło im na myśl, że przywódczyni mogłaby wiedzieć, gdzie znajduje się poszukiwana przez nich dziewczyna. W ich sercach pojawiła się nadzieja na odnalezienie jej.
      — Zleciłam jednej z nas, by opiekowała się nią. Miała ją uczyć, by była w stanie stawić czoło złu. — Posmutniała, przypominając sobie, jak bardzo młoda jest czarownica. — Jej opiekunka nazywa się Awena. Poinformuję ją, że do niej przyjdziecie, a żeby się do niej dostać, podążajcie tam, gdzie słońce zawsze wschodzi, gdzie nocą gwiazdy układają się w okrąg, a blask słońca odstrasza wszystko, co złe.
      Nie takiej wskazówki się spodziewali, ale nie zdążyli się pożalić, bo Hekate rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając po sobie strużkę białej mgły, która zniknęła i ich, rozkojarzonych i za bardzo niewiedzących, co zrobić.
      — No to pięknie — skwitował Dominic.
***
      Wokół panowała istna ciemność. Mogło się wydawać, że brakowało najważniejszej rzeczy. Życia, wokół którego wszystko się kręciło. Głuchą ciszę można było ciąć sztyletem. Jedynie światło, jakie znajdowało się w pomieszczeniu, dawała niewielka świeca, a jej malutki płomyk zdawał się niknąć w czeluściach ciemności. Wystarczyło jedno, leciutkie dmuchnięcie, by świeczka zgasła i zapanował całkowity mrok.
      Na środku pomieszczenia stało krzesło, a na nim siedziała stara kobieta. Miała zamknięte oczy. Jej cała twarz była w zmarszczkach, natomiast siwe włosy upięte w luźnego warkocza, dodającego sobie uroku. Tak naprawdę starsza pani nie była tak urocza, jak mogło się wydawać. Otworzyła oczy koloru czystego szkarłatu. Opuszkami palców przejechała po suchej skórze drugiej dłoni i uśmiechnęła się złowieszczo.
      Wstała na równe nogi. Zdmuchnęła świeczkę i wyszła z pokoju. Nie potrzebne było jej światło, bo bez niego doskonale wiedziała, gdzie podąża. Szła stromymi, krętymi schodami na sam dół. Zatrzymała się przed dużymi, metalowymi drzwiami, które były zamknięte na cztery klucze, tak dla bezpieczeństwa. Otworzyła je i weszła do ciemnego pomieszczenia, w którym znajdowało się dużo pajęczyn. Gdy tylko zrobiła pierwszy krok, rozległ się dźwięk uderzających o siebie grubych i ciężkich łańcuchów. Przykute nimi stworzenie ryknęło tak głośno, że nawet szczelnie zatkane uszy nic by nie zdziałały. Gdy zdało sobie sprawę, że przybyła jego pani, zamilkło.
      Bestia była cała czarna i chodziła na dwóch łapach. Miała szkarłatne bez źrenic oczy, posyłające każdemu mordercze spojrzenie. Jej zęby były długie i ostre. Górna ich część wystawała na zewnątrz. Tak samo jak długi, szorstki język, pokryty dziwnymi brodawkami. Jej ostre pazury były tak mocne, że pozostawiały po sobie zadrapania na kamiennej podłodze. Czarne, zapierające dech w piersiach skrzydła o ostrym zakończeniu i kształtem przypominający trójkąt, tylko czekały, aż będą mogły się rozłożyć. Machała na wszystkie strony długim, kolczastym ogonem.
      Kobieta podeszła do ,,zwierzątka’’. Obiema dłońmi złapała je za policzki i ucałowała w sam czubek głowy.
      — Zabij ją — rozkazała, uśmiechając się przy tym jak seryjny zabójca.
      Cofnęła się o kilka kroków. Potwór ryknął i zaczął się szarpać. Po którymś razie z kolei pozbył się łańcucha z jednej kończyny. Później kolejnego, aż w końcu stał się wolny. Przy okazji zrobił kolejne głębokie zadrapania na podłodze oraz ścianie. W końcu pozwolił, by jego skrzydła rozłożyły się. Wzniósł się wysoko w powietrze i wyleciał z pomieszczenia, robiąc w ścianie dziurę wielkości dwóch słoni. Bestia była w ogromnych rozmiarach, a co najważniejsze, bardzo silna.
      Stworzenie leciało nad ciemnym lasem. Z jego ust ciekła ślina, która kropelkami spadała na ziemię, wypalając dziury w miejscach, w które wylądowała. Wiedziała, gdzie ma lecieć. To właśnie Ona dała mu życie i rozumieli się bez słów. Nie było potrzeba niczego więcej.
      Dotarcie na miejsce zajęło mu zaledwie dziesięć minut. Bezszelestnie i gładko wylądowało na miękkiej trawie. Podeszło do drzwi i lekko uderzyło w nie, w wyniku czego rozwaliły się na drobny mak. Bestia nie potrzebowała wkładać w to więcej siły. Kobieta znajdująca się w środku podskoczyła z przerażenia. Nie wiedziała, co się dzieje. Nim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, została przyciśnięta do ściany. Poczuła, jak coś wbija się w jej brzuch. Jęknęła i popatrzyła zbolałym wzrokiem na oprawcę. Zamarła, widząc krwistoczerwony kolor tęczówek.
      — To już twój koniec, Aweno. — Bestia przemówiła Jej głosem. — Możesz pożegnać się z życiem.
      — I tak nie osiągniesz swojego celu. To już jest zapisane w gwiazdach. Nie uda ci się! — wykrzyczała czarownica.
      Odpowiedział jej szyderczy śmiech. Awena za pomocą darów odepchnęła bestię. Miała zamiar uciec, ale nie zdążyła dobiec do drzwi, bo potwór odepchnął ją ogonem. Poczuła, jak coś ostrego wbija jej się w skórę, a następnie przeraźliwy ból w czaszce, bo uderzyła głową o szafkę. Syknęła i złapała się za obolałe miejsce. Na chwilę zamknęła oczy, ale gdy je otworzyła, zobaczyła pędzącą w jej kierunku bestię. W ostatniej chwili odskoczyła na bok. Schowała się za blatem przewróconego stołu. Tam czuła się bezpieczniejsza. Nabrała do płuc powietrza. Wyszła z kryjówki i zaczęła okładać bestię czarami przeznaczonymi na atak. Wszystkie odbijały się od niego i wychodziło na to, że sama musiała przed nimi uciekać. Na potwora nic nie działało. Rzuciła na niego najsilniejszy czar. Zwierzę zaskomlało, jednak nie trwało to długo, bo rana na jego ramieniu szybko zniknęła. Awena nie wiedziała, co zrobić.
      — Nie sądziłam, że jest tak bardzo silna — wyszeptała z jeszcze większym przerażeniem i niepokojem.
      Coś ostrego przeleciało jej tuż koło głowy. To bestia rzucała w nią kolcami, wydobywającymi się z jej ust i mającymi taką samą truciznę, co ślina. Zaczęła uciekać. Nie zdążyła zrobić uniku i dostała w plecy. Kolec wypalił jej skórę. Krzyknęła, ale nie poddawała się. Biegła dalej. Gdy już była prawie przy drzwiach, oberwała w dwa miejsca. Ból zwalił ją z nóg. Był nie do opisania. Chciała się podnieść, ale nie była w stanie. Jęknęła przeciągle. Po policzkach spłynęły jej łzy cierpienia.
      Potwór podszedł do czarownicy. Nie zważając na jej rany, przyparł ją mocno do ściany. Ta nawet nie próbowała się bronić, bo wiedziała, że i tak nie ma najmniejszych szans. Martwym wzrokiem patrzyła w tęczówki oprawcy.
      — Gdzie ona jest? — Bestia ponownie odezwała się Jej głosem.
      — Nie powiem! Po moim trupie! — krzyknęła Awena i próbowała się wyrwać ze stalowego uścisku stworzenia, ale to tylko przyprawiło ją o kolejną dawkę cierpienia.
      — Wciąż jesteś taka zawzięta — zaśmiała się szyderczo Ona. — Jak zawsze. Czy kiedyś się tego oduczysz? — Potwór szarpnął ją za włosy. — Poradzę sobie sama. Szkoda marnować czas na ciebie.
      — I tak ci się nie uda. Nie zmienisz przeznaczenia.
      To były ostatnie słowa, jakie wypowiedziała Awena. Potwór zatopił w jej sercu pazury. Z oczu czarownicy popłynęły łzy. Przed oczami pojawiła jej się niewyraźna twarz młodej dziewczyny, którą nauczała. ,,Kocham cię’’ — pomyślała i zamknęła wilgotne oczy. Już nie poruszyła się. Umarła. Martwe ciało opadło na podłogę, plamiąc ją krwią. Bestia zaczęła znęcać się nad nim, aż w końcu postanowiła zrobić sobie z niego pożywienie. Dawno nie jadła.


Rozdział z dedykacją dla Taka Miłość. W komentarzu pod ostatnim rozdziałem napisałaś, że jesteś żądna krwi. Mam nadzieję, że choć trochę Cię zadowoliłam ;) 
Hejo kochani! :3
JEŻELI KTOŚ NIE PRZECZYTAŁ POPRZEDNIEJ INFORMACJI, TO BARDZO PROSIŁABYM O ZAPOZNANIE SIĘ Z NIĄ: Informacja 15# DLA MNIE BARDZ0 WAŻNA
Nie przedłużając, przejdźmy do rozdziału. Jestem wkurzona. Miał pojawić się wcześniej, ale część rozdziału mi się nie zapisała i musiałam pisać na nowo. Masakra -.- Wciąż mam to głupie wrażenie, że o czymś zapomniałam napisać. Pierwszy raz wychodzi mi tak pięknie, a później...
No dobra. Nie będę narzekała.
Jak się podobało? Co o tym wszystkim sądzicie? Macie jakieś podejrzenia co do tego, skąd Hekate mogła wiedzieć, że Andrea ma moce Hildy (w ogóle co sądzicie o tej legendzie? xD)? Wpadłam na to dopiero dzisiaj (a raczej wczoraj...) podczas pisania tego rozdziału. Nie! Wpadłam na 2 pomysły i mam ogromną nadzieję, że wszystkich Was uda mi się zaskoczyć :D
Jak koniec? Sama do końca nie wierzę, że udało mi się to napisać. Chyba jestem w tym kiepska ;'(
Aha! Wiecie, kim jest ta Ona? :D
Już nie będę zbędnie przedłużała. Chciałam napisać na dzisiaj rozdział i udało mi się (przepraszam, że znowu tak późno...). Jak znajdziecie jakieś błędy, to oczywiście proszę o skopiowanie zdania z błędem (: NO I UZUPEŁNIŁAM ZAKŁADKĘ Z BOHATERAMI :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

Maggie

37 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mi się rozdział bardzo podobał, chociaż mimo wszystko nie lubię opisów śmierci xD No, chyba, że jest to ktoś zły i raczej szanse są wyrównane, nie ma potwora, który jest na wszystko odporny i pluje trucizną i kolcami, nie ma pazurów, które są w stanie przebić teoretycznie wszystko i nie zjada potem swojej ofiary, także no... Mi tu krwi nie trzeba było xD A właścicielka pupilka to Hilda?? Hm...
      Jakież to urocze imię wybrałaś dla jednej z czarownic... Mara! xD No piękne!
      Po przeczytaniu tego rozdziału mogę śmiało powiedzieć, że odczuwam silny niepokój wewnętrzny, który pojawił się po słowach Hekate skierowanych do Nathana... NIE ZABIJAJ! Błagam! Weźcie Dominica! I tak go nie lubię hyhyhy xD
      Skąd ja znam ten ból? Tylko, że ja ostatnio straciłam cały rozdział hahaha xD
      Ogólnie bardzo dobrze mi się czytało ;)
      Czekam na nn!
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
    2. Cieszę się bardzo! :D Hm. U mnie z tymi oposami jest różnie xD
      Hehe. Tak. To Hilda :D
      Haha! Wybrałam Mara, bo wydawało mi się być odpowiednie xD Poza tym Mara oznacza też duch, więc tym bardziej postanowiłam dać akurat to imię :D
      Hahahahahaha! Naprawdę nie lubisz Dominica? xD Hm... Co do Nathana mam już plany. Do wilkołaka jeszcze żadnych :D I tak nic nie zmusi mnie do zmiany zdania xD
      Też raz straciłam cały rozdział. Masakra ;C
      Cieszę się bardzo! I dziękuję! ♥♥♥
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wierzę, że przybywam tak szybko xD W każdym razie, rozdział był ciekawy. Zaintrygowała mnie ta przepowiednia. Ale nie mam pojęcia skąd Hilda wiedziała, że Andrea ma moce Hildy. I w ogóle czemu się zorientowała. Tylko dlatego, że Andrea zdołała wyjść z tej pułapki?
    W ogóle nie sądziłam, że Hilda okaże się taka pomocna. Pozytywne zaskoczenie. Co do drugiej cześci, nie wywołała we mnie większych emocji, ale to dlatego, że ta Awena nie była mi bliska. A jesli nie znam bohatera, nie zżyłam się z nim to jego śmierć zawsze jest taka... nijaka. Ale ciekawa jestem czy ten potwór odnajdzie wybraną. Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz! Jednak cuda się zdarzają! :D
      Cieszę się, że Cię zaciekawiło. To dla mnie ważne :D
      Pomyliłaś imiona. To Hekate (Heh, oba imiona na ,,H’’). Dlaczego Hekate o tym wiedziała, to się wyjaśni. Mam na to sensowne wytłumaczenie i mam nadzieję, że zaskoczę :D
      Postanowiłam, że Hekate będzie tą dobrą. W końcu jej też zależy, by wszystko się ułożyło.
      Nie dziwię się. W końcu Awena pojawiła się tylko dwa razy c:
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  4. No to hej, jestem na twoim blogu pierwszy raz :-)

    Od razu mnie zachwycił, a trudno to zrobić, uwierz mi ;-)
    Rzadko czytam opowiadania fantasy, jednak twoje jest po prostu genialne!!!!!!

    Dominic sprawia wrażenie trochę pysznego i uważającego siebie za niewiadomoco... ale może to tylko moje wrażenie.

    Oczywiście uwielbiam Nathana i Andree, trochę ich shippuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku! Dziękuję bardzo! Cieszę się ogromnie, że udało mi się Ciebie zaciekawić! :D
      Heh. Może Dominic i sprawia takie wrażenie (nie wykluczam tego), ale i tak go lubię ♥
      Oo! Naprawdę lubisz Andreę? Znaczna większość osób za nią nie przepada xD
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  5. Cześć kochana! :*
    Jadąc autobusem do szkoły zaczęłam czytać i tak mnie wciągnęło, że zapomniałam o całym świecie! Naprawdę! Dopiero przed moim przystankiem spostrzegłam, że tak mi szybko czas minął na czytaniu (a dzisiaj jechałam dobre pół godziny xD), więc to chyba mówi samo za siebie. C: Mam na myśli mianowicie, że był to chyba jeden z lepszych rozdziałów ostatnio, co bardzo mnie cieszy. :3 Świetny początek na nowy rok! ^.^
    Hekate taka fajna! xD Serio, gdybym do kogoś się miała porównać tutaj, to chyba do niej. xD Swoją drogą to śmieszne, (no chyba, że to tylko takie moje wrażenie) wkręciłaś do opowiadania postacie z blogosfery, no a mnie tam jeszcze nie ma! xD Jakim prawem ja się pytam?! :D xD Żartuję oczywiście. :D Choć nie obraziłabym się poczytać o sobie. xD
    Cóż, nagle Andrea znów nie jest bezbronna - ma część mocy samej Hildy! Czy to nie oznacza, że czarownica, choć nadal potężna, ma tej potęgi mniej...? I czy to Hilda kazała bestii zabić Awenę? (Tu mi pasuje idealnie :D) No i jak Dominic wraz z Andreą oraz Nathanem (coś boję się, że on zginie w tej wyprawie, pcha się na siłę do nieswojego przeznaczenia :C) znajdą czarownicę? Przyjdą do miejsca, gdzie pokierowała ich Hekate i znajdą martwą kobietę (czy raczej jej szczątki), a trzeciej osoby z przepowiedni ani śladu! (To moje przypuszczenia xD) Teraz to mają naprawdę pod górkę! :/
    Czekam na dalsze losy. :3
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Cieszę się bardzo, kochana! ♥
      Przez te wszystkie komentarze też zaczęłam uważać, że to najlepszy rozdział, jaki do tej pory napisałam. Wyjątkowo mi wyszedł. Mam nadzieję, że z dalszymi notkami też tak będzie ;)
      Cieszę się bardzo, że polubiłaś Hekate :D
      Hehe. Ta Mara to nie ta, o której myślisz :D Mara oznacza duch, dlatego postanowiłam dać akurat to imię, bo według mnie pasuje idealnie :3 Jak bardzo chcesz, to oczywiście mogłabym Cię wrzucić do opowiadania. Żaden problem! :*
      No! Andrea nie jest już bezbronna :D I tak. To Hilda nasłała tą bestię. A któżby inny? :D Na razie nie mam zamiaru zabijać Nathana, ale podejrzewam (co ja gadam! Na pewno tak będzie), że nie spodoba się Wam to, co wymyśliłam xD Hah! Pod górkę mają! :D
      Dziękuję bardzo! :* Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  6. Hello!
    Rozdział czytało mi się naprawdę przyjemnie ;) Te nowe moce Andrei... Ciekawe. Pół Hilda? No nieźle.
    Po tych słowach do Nathana trochę się zaniepokoiłam xD Oczywiście mam nadzieję, że nic mu nie zrobisz. Chociaż w sumie trochę w to wątpię xD
    Szkoda mi tej Aweny. Mimo to przyznaję, że scena śmierci opisana na sześć z plusem. Mi takie rzeczy nie przeszkadzają, za dużo "Gry o Tron", żeby się tym brzydzić xD
    Soł... Czekam na więcej! :'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! :D
      Hm. Na razie nie mam zamiaru go zabijać, czy coś, ślę wątpię, że spodoba się Wam to, co wobec niego wymyśliłam xD
      Jejku! Naprawdę?! Cieszę się bardzo! Sceny śmierci to nie dla mnie, ale i tak będę musiała jeszcze kilka takich opisać xD
      Dziękuję bardzo! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  7. Hilda odebrała Andrei jej moce a sama jej dała swoje czarnomagiczne. Tak też było w legendzie którą opowiedziała Hekate, więc czarownice mogą uznawać tą legendę za prawdę.
    Awena została zabita. Pewnie Hilda albo ktoś od niej wysłał tą bestię, bo jej mogło zależeć na śmierci Aweny. Widać że teraz jest zdolna do wszystkiego i do tej wojny z nią dojdzie szybciej niż wszyscy myślą. Andie i Dominic muszą jak najszybciej znaleźć osobę z przepowiedni, ale teraz poszukiwania będą trudniejsze, bo nie ma osoby która więcej wiedziała o młodej czarownicy.

    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Teraz mogą uznawać tą legendę za prawdę :D
      Powiem, że była to Hilda. Zgodzę się, że jest zdolna do wszystkiego. Cóż... Pośpieszyć się będą musieli, ale co będzie dalej? Zobaczymy :D
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  8. Siemanko! :)
    Jestem! Przynajmniej raz na czas ;D No jeden dzień opóźnienia, ale to jeszcze wybaczalne. Chyba ;)
    W końcu nadrobiłam i jestem na bieżąco. Nie chce mi się pisać dwóch komentarzy, więc wypowiem się tutaj.
    Andrea ma część mocy Hildy. Myślę, że nie będzie ich używała, bo to naprawdę może być niebezpieczne, chociaż kto wie może przydadzą się w tej ostatecznej walce?
    fajnie tę legendę wymyśliłaś.
    Hehe xD Jak sobie wyobraziłam Nathana z nosem rozpłaszczonym na ścianie to się nie mogłam powstrzymać :D Nieźle to musiało wyglądać.
    A ta ostatnia scena. Wiesz, wcale nie odniosłam wrażenia, że piszesz coś takiego pierwszy raz. Moim zdaniem całkiem nieźle ci to wyszło. Szkoda mi tej kobiety. Niczemu nie był winna, a Hilda ją zamordowała przez tego swojego potworka (nawiasem mówiąc nawet jak się o nim czyta to wygląda trochę strasznie, nie chciałabym się z nim spotkać osobiście XD)
    I co teraz z trzecią osobą w przepowiedni? Jak ją odszukają? Ta wskazówka to taka średnio dokładna raczej była.
    Podsumowując, ten rozdział wyszedł Ci naprawdę świetnie. Powiedziałabym nawet, że najlepiej z tych, co do tej pory zamieściłaś, chociaż wszystkie były ciekawe, ale tutaj już akcja tak nabiera tempa, no i do tego jeszcze bardzo dobrze napisane. Super! :) Czekam na nexta i błagam pospiesz się, bo bardzo się zaciekawiłam :D
    Buziaki :**
    Scarlett
    PS. U mnie na blogu dzisiaj pojawi się pewna istotna informacja, mówię już teraz, bo nie wiem kiedy ponownie Cię odwiedzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś wiedziała z jakim ja czasami przychodzę opóźnieniem xD
      Czy te moce się przydadzą, to zobaczymy, ale wydaje mi się, że tak ;)
      Cieszę się bardzo, że podoba Ci się ta legenda! ♥
      To akurat był Dominic. Nathan stał z boku i próbował się nie śmiać (:
      Cieszę się bardzo, że masz takie zdanie :D Może za kolejnym razem opisanie takiej scenki pójdzie mi lepiej :D Naprawdę wygląda strasznie? Hm. Nie mam aż takiej wyobraźni. Musiałabym sobie narysować xD
      Haha! Właśnie o to mniej więcej chodziło (moc innego nie mogłam wymyślić xD)
      Też tak uważam :D Cieszę się ogromnie, że masz takie zdanie :D
      Na blogu już byłam i przeczytałam info ;)
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  9. No nareszcie! Przeczytałam! Hurra! Myślę, że Ty też się cieszysz.
    No cóż powiedzieć ... Normalnie widać zmiany! Poprawa Twojego stylu pisania jest spora. Gratualcję. Przypomina mi mój pieerwszy blog na bloggerze. Ach te czasy.
    Kim możw być Ona? Po pierwsze na pewno wampirzyca. Zapewne jakaś waża, zdrajczyni wampirów pomagając Hildzie.
    Mara + Morgana = Hekate i Hilda. To moja teoria.
    Na początku myślałam, że osobami z Legendy są Nathan (piękne imię) Jessi i Andrea. Nie miałam racji.
    No właśnie! Dominica gra mój ukochany!! Jamie I love you! No i jeszcze co rozwaliło mnie już totalnie to to, że on ma moje prawdziwe nazwisko! Nie wierze! *.*
    Nathan idiota. Nie lubiłam go od początku. Potem zrobił się trochę bardziej ... Jak pluszowy misiek. Szkoda. Myślę, że on boi się zostawić Andie, dlatego szuka z nimi Trójki (tak ją ochrzciłam skoro nie ma jeszcze imienia).
    Moją ulubioną postacią zdecydowanie jest Jess. Nie dość, że czarownica to jeszcze taka trochę infantylna. Super postać.
    Te ostatnie wpisy już zawierają taką prawdziwą akcję, a nie takie biadolenie jak na początku.
    Pozdrawiam i życzę wielkiego wora weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się cieszę! Podziwiam, że tak szybko! Ja od razu brałabym się za streszczenie, gdyby takie było xD
      Cieszę się bardzo, że to zauważyłaś. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej :D
      To na pewno nie jest wampirzyca, ale blisko jesteś :D
      Hm... Ta Twoja teoria... Cóż. W jednej kwestii się zgadzam. O ile mam to samo na myśli, co Ty :D
      Też uważam, że Nathan to piękne imię :D
      Ooo! To piąteczka! Też go uwielbiam! ♥ Na serio?! Haha! Ale się złożyło! :D
      Jesteś jedną z tych nielicznych osób, które nie lubią Nathana i lubią Jessi :D
      Hah! W końcu ktoś przyznał, że początki są okropne! :D
      Dziękuję bardzo!
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  10. Witam jestem późno, ale lepiej poźno niż wcale. Bardzo ciekawy rozdział i jest akcja co mi się bardzo podoba. Dlaczego ten potwór rozszarpał ja, przecież ona jest z przepowiedni to jak ona ma się spełnić bez niej? Hekate wydaje mi się, że mogła wiedzieć, bo sama jest przecież czarownica? Dobrze myślę? I Andrea niby ma moc po tej wiedźmie nie wierzę...

    — Dla bezeceństwa — powiedziała Hekate. — Dla bezpieczeństwa — powtórzyła. - literówka się wkradła. :)

    Rozdział cudo i jestem ciekawa co dalej. :) I tak jak koleżanka wyżej też myślałam że Nathan będzie w przepowiedni.
    Trzymaj się ciepło. ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! :D
      Awena nie jest z przepowiedni. Jest tylko, a raczej była opiekunką tej dziewczyny.
      Z Hekate to zależy, co masz dokładnie na myśli. Jeśli chodzi o tą scenkę, jak potwór zabił Awenę, to Hekate o tym nie wiedziała.
      Dziękuję bardzo za wyłapanie błędu! Już poprawiłam :*
      Cieszę się bardzo, że Ci się podobało! :D Może dałabym Nathana, ale postanowiłam dodać więcej bohaterów i żeby było ciekawiej. Poza tym Nathan to wampir, a Andrea też reprezentuje ten gatunek,więc to nie zgadzałoby się z przepowiednią (:
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
    2. A no tak różne gatunki. :D W takim razie okay. :)

      Usuń
  11. Przepraszam, że znów tak późno. Czytałam już dawno ale nadal nie wiem jak skomentować. Bo ile można czytać i pisać, że jest wspaniały, genialny itd. No ale nic innego nie można napisać. Zdecydowanie się wypalam.
    Dominic zaczyna mnie denerwować, tak samo Nathan, bo co oni nie potrafią, a nic nie umieją tak naprawdę. Ciekawa sprawa z tym przekazywaniem mocy. Nawet jeśli spontanicznie to napisałaś, to zdecydowanie na plus. No i jeszcze warto wspomnieć o Hekate, która nie okazała się taka jak podejrzewalam po poprzednim wpisie.
    Życzę zasp weny, ciepła i mnóstwo wolnego czasu (co jak na koniec semestru jest prawie nie możliwe)
    Tulę. In :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że spodobał Ci się ten pomysł :D
      Chciałam, żeby Hekate była tą dobrą, szczególnie że ostatnio wpadłam na pomysł związany z nią :D
      Dziękuję bardzo! :D Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :D Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  13. Rozdział niesamowity! Bardzo mi się spodobał :) Przepraszam, że tak dawno nie czytałam (zła Pantera, szlaban na czekoladę) :( Jestem strasznie ciekawa, kim jest trzecia osoba! Ciekawość aż we mnie kipi!!! A teraz żegnam, bo czuje słodkie!
    Pantera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba! :D Już niedługo pojawi się ta trzecia osoba :D
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  14. Dziękuję bardzo! ♥ Na bloga już wpadłam ;)
    Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć! W sumie, to jestem tutaj i komentuje pierwszy raz, ale śledziłam po cichu blog od pewnego czasu. Przeglądając twoje stare posty, muszę Ci powiedzieć, że twój styl pisania znacznie się poprawił, no i cóż... Wciągnęło mnie jak diabli. Sprawa z przepowiednią bardzo intrygująca, czekam na więcej <3

    ~Louise (http://morningmugfullofideas.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa! :3 Cieszę się, że spodobało Ci się. To dla mnie ważne, szczególnie że początki były koszmarne (:
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***

      Usuń
  16. czas pryśnie - czar
    ale ta Mara to wcześniej chyba inaczej miała na imię, nie? Bo marą to się stała jakiś czas po urodzeniu, czyli po nadaniu jej imienia, bo to się zwykle dzieciom nadaje.
    A więc Andrea ma nowe moce. Nie wiem czemu, ale już mnie to wkurza, że wszystko ma związek z Andreą i to właśnie jej się przytrafia. Ja wiem, że to główna bohaterka, ale powoli zaczynam odnosić wrażenie, że reszta bohaterów jest zupełnie zbędna, bo i tak tylko Andrea, i zawsze Andrea, i wszystko Andrea.
    Po śmierci Aveny nic nie poczułem, bo nie zdążyłem do niej nawyknąć, nie wiedziałem jaka jest, więc taka śmierć to jakby nie śmierć. Chyba bym wolał byś uśmierciła Jess, bo ona też taka zbędna i po nic w sumie jest.

    Pozdrawiam i czekam na odpowiedź ile jeszcze rozdziałów do końca, no i czekam na kolejny. Oby się wreszcie zaczęło coś dziać i to coś innego niż do tej pory, bo naprawdę już mam dosyć tego powielanego schematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz poprawię błąd ;)
      Teraz nie wszystko będzie przytrafiało się Andrei (:
      Nie dziwię się. W końcu Awena pojawiła się tylko raz, więc to niemożliwe, by ktoś choć trochę się z nią zżył.
      Szczerze powiedziawszy to nie wiem, ile będzie do końca. Przyznaję, że zakładając bloga nie miałam do końca ułożonej fabuły. Wiem, że to źle, ale co się stało, to już się nie odstanie. Pierwsze rozdziały (prawie wszystkie) są zbędne, okropne, dziecinne i w ogóle nie nadają się do publikacji, i usunęłabym je albo zaczęła pisać na nowo, ale nie chcę, by ktoś się pogubił, więc postanowiłam to ciągnąć dalej, ale staram się, by było tylko lepiej. Mam już ustalone, co się wydarzy i (według mnie) nie będzie nudno (:
      Pozdrawiam cieplutko! xoxo :*

      Usuń
  17. Przybywam dzisiaj, bo przeczytałam wczoraj, ale nie miałam już sił skomentować xD
    Znowu wyłapałam sporo literówek, ale liczę, że jak już będziesz poprawiała 34 rozdział, to i na ten przy okazji zerkniesz, więc się nie czepiam xD
    Coraz więcej się dzieje, pojawiają się coraz to nowe historie, w które Andrea jest zamieszana. Chyba już o pisałam kiedyś, ale nadal się zastanawiam, jak ty się możesz w tym nie gubić.
    Myślałam, że ta cała Hekate będzie wrogo nastawiona do intruzów, ale najwyraźniej nie jest tak źle. Dodatkowo to, co powiedziała o Morganie i Marze i nawiązanie do Andrei i Hildy... Jeśli dziewczyna ma choć część mocy wiedźmy, to uważam, że ma już jakieś szanse na jej pokonanie. A to dobrze.
    Ten potwór był obrzydliwy, ale i tak się nim jaram, bo lubię takie krwawe akcje. Zabił Awenę, ale na szczęście nie znalazł jej uczennicy. Tak coś myślałam, ze ta tajemnicza dziewczyna będzie miała coś wspólnego z przepowiednią, i jak widać nie myliłam się, bo to trzecia osoba. Dominic i Andrea muszą ją znaleźć, zanim Hilda i jej pupilek zrobią to pierwsi!

    OdpowiedzUsuń
  18. E tam, nie zadowoliłaś mnie zabiciem tej Aweny, bo ona ledwie się pojawiła i coś jej się przytrafiło tak właściwie po raz pierwszy. Natomiast Nathanowi i Andrei coś się przytrafiało ciągle, przez jakieś 10-15 rozdziałów, a oni nadal żyją. Buu!
    Z rozdziału jednak wynika, że przejmowanie cudzych mocy, to taka transakcja wymienna. Gdy się coś bierze to też trzeba coś oddać, nawet nie świadomie. Swoją drogą to bardzo mądre, bo nawet spotkałam się z takim cytatem "Nie da się czegoś zyskać, niczego przy tym nie tracąc, aby coś zdobyć, trzeba poświęcić coś o równej wartości".

    Pozdrawiam i lecę do kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  19. Noooo nie wiem co powiedzieć :x Nie znam się na wiedźmach i nigdy nie zagłębiałam tego tematu, więc nie wiem nawet co myśleć o tej wymianie mocy z Hildą. Ale, ja w przeciwieństwie do innych, cieszyłabym się z mrocznych mocy Hildy, bo to właśnie dzięki nim będzie można zabić Hildę ":D Może to być nadzwyczaj ciekawe, gdyby ta ropucha zginęła z ręki ... własnych czarów? XD
    Nooo! Zginęła wiedźma!!! <3 Nie ważne czy dobra, czy zła, zginęła! XD (jestem potworem ;-;) W zasadzie to też nie wiem co konkretnie o niej myśleć, bo ta babuszka była tylko przez dosłownie sekund pięć. Nie znaliśmy jej, więc... ot co kolejny trup :D Natomiast co mi się podobało! BESTIA! No myślę, tak w głębi serca, że porozdziera ta gadzina wszystkich nadnaturalnych na strzępy :D No albo przynajmniej część :D Nie no żartuję :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Z ogromnym opóźnieniem, ale się zjawiam. Mam jeszcze przed sobą kilka rozdziałów u Ciebie, ale mam wrażenie, że już je wszystkie skomentuję pod najnowszym. Jeśli zaś chodzi o ten. Podoba mi się. Całkiem sporo się w nim działo. Nie spodziewałam się, że Andrea uzyskała jakieś moce od Hildy. Niemniej jednak cieszę się z tego powodu. Cóż przynajmniej ma jakąś dodatkową moc do obrony, mimo iż nie jest ona do końca bezpieczna... Przykro mi z powodu Aweny. To nie musiało się tak skończyć. Jestem ciekawa, co w takim wypadku się teraz wydarzy. W końcu nasi bohaterowie do niej ruszają. Poza tym zaintrygowałaś mnie tą bestią i osobą, która ją wysłała na czarownicę. Myślę, że sporo mogę się na ten temat dowiedzieć nadrabiając kolejne rozdziały. Tak więc do napisania! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hejo!

    Ta wizja Hekate też była naciągana. Nagle doznała olśnienia, że pozostali wybrańcy poszukują tej jednej wiedźmy, akurat w chwili, gdy faktycznie przebywają oni w wiosce. To mi się nie klei. Nie lepiej, żeby była tam jakaś bariera magiczna, która wykrywa "magiczną moc", albo wpuszcza tylko czarownice do wioski, bądź wykrywa rzucony czar maskujący?

    Co? Takie "więzienia" powinny być absolutne, a Andrea, jak gdyby nigdy nic sobie wyszła? Ona łamie nawet prawa tego świata? xD

    Zaraz, kurna, co? Nie rozumiem. Andrei dotyczy jedna legenda i zaraz również druga? Po co to wszystko? Poza tym, jaki ma sens odbieranie mocy, skoro odbieranemu i tak dostaje się część siły odbierającego? To nie ma żadnego sensu.

    Hę? Niby jakim cudem Andrea ma moc Hildy, skoro miała jedynie dary jej sióstr, które zostały odebrane? No kupy mi się to nie trzyma. I tylko dzięki temu wyszła z więzienia, z którego wyjść się nie da? Wgl tego nie rozumiem.

    Zamiast ukarać tych, którzy wleźli do jej wiochy bez pozwolenia, to Hekate pogadała sobie z Andreą i wypuściła ich, a co! Jejku, jak ja jej nie rozumiem. I jeszcze podała im, jak znaleźć opiekunkę osoby z przepowiedni, żeby nie musieli się namęczyć. XD No, im łatwo wszystko przychodzi, nie ma co. I niby czemu nie wierzą, że Hekate tego nie wie? Raczej przywódca powinien o tym wiedzieć i Nathan sam to słyszał, więć skąd to zaskoczenie?

    Spoko, ale jaki ma sens tylko tymczasowe blokowanie myśli Andrei, skoro ktoś za jakiś czas mógłby je i tak odczytać?

    Nathan niby ma te 78 lat, a zachowuje się, jak jakiś szczeniak, który nic o życiu nie wie. Jest taki denerwujący. Głosu rozsądku nigdy nie słucha, choć tyle osób go ostrzega. Po prostu idiota, nie ma lepszego określenia na niego.

    Ona, przecież wiadomo, że o Hildę chodzi, w końcu miała takie stwory, które zaatakowały wtedy Andreę, Jessi i Nathana. Robienie z tego tajemnicy raczej nie ma sensu. xD Zapewne tą bestią Hilda mordowała przedstawicieli każdej rasy.

    Ja jednak jestem zawiedziona, bo liczyłam, że Hekate nie będzie taką "miękką fają" tylko zrobi porządek z intruzami. Nawet końcowa akcja nie poprawiła tego niesmaku z niemal całego rozdziału, bo Awena wystąpiła tylko raz. Taka ofiara na siłę, a ci "główni" wciąż się trzymają. :/

    Uwagi:
    "— Nie. W odpowiednim momencie czar pryśnie" - chyba chodziło o czar
    "Dominic żeby się upewnić, że naprawdę tak stało, wyciągnął rękę przed siebie" - lepiej "dominic chcąc sprawdzić, że naprawdę tak się stało, wyciągnął rękę przed siebie"
    "...która zniknęła i ich, rozkojarzonych i za bardzo niewiedzących, co zrobić" - po "zniknęła i" brakuje "zostawiła ich", bo inaczej zdanie nie ma sensu, poza tym dwa razy "i" w jednym zdaniu? Trzeba to poprawić
    "Jej cała twarz była w zmarszczkach, natomiast siwe włosy upięte w luźnego warkocza, dodającego sobie uroku" - to "sobie" nie ma tu sensu i prawa bytu, jak już to można zamienić na "osobie" lub wykreślić
    "Zatrzymała się przed dużymi, metalowymi drzwiami, które były zamknięte na cztery klucze..." - a nie "spusty"?
    "Czarne, zapierające dech w piersiach skrzydła o ostrym zakończeniu i kształtem przypominający trójkąt..." - raczej "przypominające"
    "Bestia była w ogromnych rozmiarach, a co najważniejsze, bardzo silna" - raczej "ogromnych rozmiarów"
    "To właśnie Ona" - po co ta duża litera, gdy nie ma przed słowem kropki?
    "Bestia przemówiła Jej głosem" - to "jej" też z małej
    "— Gdzie ona jest? — Bestia ponownie odezwała się Jej głosem" - ten sam błąd, co powyżej
    "— Wciąż jesteś taka zawzięta — zaśmiała się szyderczo Ona" - to ona wgl tu nie pasuje

    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń