— Wy się znacie? — zapytała Andrea tonem, jakby odkryła Amerykę, ale i niepewnie.
Dominic uśmiechnął się czarująco do młodej czarownicy, na co jej policzki przybrały odcień czerwieni. Na twarzy Hiller malował się szok i niedowierzanie, natomiast Dominic stał, wciąż uśmiechając się i z widoczną radością, jak i zaskoczeniem, spoglądał przed siebie. Gołym okiem było widać, że ich obydwoje zaskoczył swój widok. Andrea z każdą chwilą miała coraz większe wrażenie, że jej przyjaciółka jednak zna się z wilkołakiem i z ogromnym zaciekawieniem spoglądała na nich, czekając na dalszy rozwój sytuacji.
— We własnej osobie! — powiedział wesoło chłopak, całkowicie ignorując pytanie Andie.
Podszedł żwawym krokiem do lekko zdezorientowanej dziewczyny, po czym wziął ją w objęcia i mocno przytulił. Gdy się od niej oderwał, poczochrał jej długie, ciemnie włosy, jak małej dziewczynce. Czarownica wciąż była zarumieniona, ale w jej oczach tańczyły iskierki szczęścia. Czuła w sercu ogromną radość. Tak jak Dominic.
— Co ty tutaj robisz? — zapytała wciąż w szoku.
Wzruszył ramionami.
— Ty tutaj? — Za drzwiami stanęła babcia Isabella i zmarszczyła nos. Pod groźnie patrzącymi oczami miała zmarszczki bardziej widoczne, niż zazwyczaj.
Oczy wszystkich powędrowały w jej stronę.
— Czołem, Bello! — Dominic pokazał rząd białych zębów. — Dawno się nie widzieliśmy. — Puścił do niej oczko.
— Rzeczywiście — powiedziała od niechcenia czarownica. — Dlaczego tutaj przyszedłeś? — Posłała mu podejrzliwe spojrzenie. — Oni cię tutaj wysłali?
— Nie — zaprzeczył. — Sam siebie wysłałem.
Staruszka pytająco podniosła jedną brew. Nie rozumiała, co wilkołak miał na myśli.
— Odszedłem od watahy. — W jego głosie, gdyby ktoś się postarał, można było wyłapać nutkę smutku.
Zaskoczona Isabella z wrażenia zachwiała się i przytrzymała framugi drzwi. Jessica zdusiła okrzyk przerażenia. Odruchowo zakryła dłonią usta i spojrzała na znajomego z jeszcze większym szokiem, niż jak go pierwszy raz tego dnia ujrzała. Andrea natomiast spojrzała gdzieś w bok.
— Dlaczego?! — pisnęła z paniką w głosie Jessica.
— Może wejdziemy do środka? — zapytał młody wilkołak i wskazał ruchem głowy na pomieszczenie za Bellą.
Babcia rodzeństwa Hiller przeleciała nieufnym wzrokiem po Dominicu. Przez chwilę wahała się. W końcu odsunęła się, przepuszczając go do środka. Wszyscy weszli. W wejściu czarownica złapała Andreę za rękę.
— Po co z nim tu przyszłaś? — zapytała zniecierpliwiona.
Andrea przygryzła dolną wargę i odwróciła głowę, by uciec od karcącego wzroku Belli, który niemal zawsze był łagodny. Była pewna, że przyprowadzenie wilkołaka, którego widziała pierwszy raz na oczy, nie pójdzie jej płazem. Gdy poczuła, że dłoń staruszki mocniej ściska się na jej ramieniu, niechętnie spojrzała jej w oczy.
— Posłuchaj, co powie — powiedziała wymijająco.
Chciała wyrwać się z uścisku. Nie sądziła, że czarownica ma w sobie tyle siły.
— Tylko to masz mi do powiedzenia? — Niedowierzała.
Dhampirzyca przewróciła oczami. Zrobiło jej się głupio. Bella dała jej dach nad głową, a ona przyprowadziła do jej domu wilkołaka. Czuła się winna, ale pocieszała się myślą, że obie czarownice znały Dominica, jednak widząc groźne spojrzenie starszej z nich, ponownie nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Chyba nadużyła jej dobrotliwości.
— Proszę, nie patrz tak na mnie! — Andrea skrzywiła się na twarzy. — I tak poszedłby za mną, czy bym tego chciała, czy nie! To nie robi żadnej różnicy w związku z tym, że go tutaj przyprowadziłam... — Ostatnie słowa wypowiedziała cicho i niepewnie.
Starsza pani pokiwała lekko głową, ale nie puściła jej. Miała mieszane uczucia. Wciąż była zła, ale w głębi serca czuła litość. Poza tym słowa Andie brzmiały logicznie. Znała Dominica i wiedziała, że zrobi wszystko, co będzie chciał, nie zważając na konsekwencje.
Dziewczyna korzystając z sytuacji, wyrwała rękę z żelaznego uścisku kobiety i zwinnie, i szybko wyminęła ją. Szybkim krokiem weszła do niewielkiego pokoju. Już wchodząc do domu od razu znajdowało się w tym pokoju.
Jessica zawzięcie tłumaczyła coś bratu, gdy Dominic z udawanym zaciekawieniem przyglądał się książkom, znajdującym się na półkach. Andrea oparła się o ścianę. Uwagę wszystkich zwróciło głośne trzaśnięcie drzwiami. Isabella usiadła na starej kanapie. Wcześniej, mijając wilkołaka, posłała mu wściekłe spojrzenie. Nie kryła swojego zdenerwowania. Była rozdrażniona. Nawet Nathan nie odezwał się słowem, tylko patrzył ze zmarszczonym czołem na babcię. Kobieta założyła nogę na nogę i bacznie patrzyła na wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu.
— Co macie mi do powiedzenia? Słucham — powiedziała chłodno, przez co na skórze Andrei pojawiła się gęsia skórka, bo głównie to na nią patrzyła.
Dhampirzyca przeniosła przestraszony wzrok na wilkołaka. Ten posłał jej zniewalający uśmiech. Zmrużyła oczy. Jej twarz wyrażała powagę. Założyła ręce na piersi i popatrzyła wymownie na resztę zgromadzonych. Nadnaturalny zachichotał, jakby zapomniał, dlaczego się tu znalazł.
Dominic zaczął opowiadać o tym samym, co Andrei. Tylko bardziej szczegółowo. Wszyscy uważnie go słuchali.
W wieku szesnastu lat, Dominic przeszedł swoją pierwszą przemianę. Już wcześniej wiedział o wilkołakach. W końcu od urodzenia mieszkał wśród nich. Wtedy po raz pierwszy usłyszał przepowiednię. Był sam i nie wiedział, co się działo. Po części to go przerażało. Nie był przyzwyczajony do głosu, który znienacka pojawiał się w jego głowie i rozbrzmiewał w niej jak echo. Początkowo starał się to ignorować, ale nie było to proste, zważywszy na dziwne sny, które śniły mu się co nocy.
Widział w nich walczące ze sobą trzy gatunki. Wilkołaki, wampiry i czarownice. Jego oczom ukazywały się martwe ciała, powodując dreszcze przechodzące po jego plecach. Zawsze miał wrażenie, że to działo się naprawdę. Chciał się obudzić, ale sen był tak mocny, że nie był w stanie. Kolorowe światła — magia — przelatywały koło głów wrogów, natomiast duże wilki atakowały ze zdwojoną siłą. Wampiry również. Były bezwzględne, jak ich przeciwnicy.
Przez nawiedzające Dominika koszmary, postanowił w końcu zagłębić się w sprawię krążącej wokół niego przepowiedni. Wertował pożółkłe kartki w starych książkach w nadziei, że coś znajdzie. Książki znajdowały się w zbiorze biblioteki, do której miały dostęp tylko i wyłącznie wilkołaki. Chodził do niej niemal codziennie. Niestety nic nie mógł znaleźć i gdy już tracił resztki nadziei, pewnego dnia na swojej drodze spotkał czarownicę. Był zaskoczony jej widokiem, jednak o dziwo od początku wiedział, że ma dobre zamiary i może jej zaufać. Inni mogli porównać go do naiwnego, małego chłopca, któremu nieznane było życie pełne kłamstw i podstępów. To od czarownicy więcej dowiedział się na interesujący go temat.
— Musisz znaleźć resztę, o których jest mowa w przepowiedni — mówiła z dużą nadzieją w głosie wiedźma, poważnie patrząc na młodego wilkołaka.
Niestety jeszcze w tym samym dniu czarownica zmarła. Na jego oczach. Niespodziewanie jej ciało wygięło się w łuk, a następnie rozsypało w drobny mak. Pozostała po niej jedynie kupka popiołu, która zaczęła wchłaniać się w ziemię.
Od tamtego dziwnego dnia Dominic, który nie widział choćby cienia szans, szukał dziewczyn, o których była mowa. W końcu los sprawił, że na jego drodze stanęła Andrea.
— No dobrze, ale kto może być tą trzecią osobą? — zapytała pełna zaciekawienia Jessica.
— Wciąż zadaję sobie to samo pytanie — powiedział Dominic. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć, ale oczy mimo wszystko kryły w sobie cień smutku.
W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza. Nikt przez długi czas nie odzywał się. Było jedynie słychać szum liści drzew. Na dworze wiał wiatr. Nie za mocny, ale i nie za słaby. W powietrzu bezkarnie tańczyły odpadnięte z drzew liście. Słabe promienie słońca przebijały się przez dość grube zasłony na oknach chaty. W ich świetle, dostającym się do środka, można było dostrzec drobiny unoszącego się kurzu. Wszystko na pozór wyglądało na zadbane, jednak gdzieniegdzie leżały porozrzucane papiery, zrozumiałe tylko dla czarownic. Panował lekki półmrok, ale w jednym miejscu, niedaleko drzwi, paliła się lampka. Dawała niewiele światła, ale to wystarczało.
— Wierzycie, że to się spełni? — zapytał z powątpieniem Nathan. Miał na myśli przepowiednię.
Nikt nie odpowiedział. Andrea ukradkiem spojrzała na Dominica. Nawet nie drgnął. Wciąż pozostawał w tej samej pozycji. Wyglądało na to, jakby słowa wampira wcale do niego nie dotarły, jednak w jego błękitnych tęczówkach dhampirzyca dopatrzyła się nadziei. Nie była do końca pewna, czy wilkołakowi zależało na doprowadzeniu do pokoju. Uważała to za absurdalne. Wojny były zawsze. Dlaczego miałoby to się zmienić? Zawsze znajdował się powód, który doprowadzał do konfliktów. Wątpiła, że można było jakoś temu zaradzić. Z drugiej strony nie chciała wciąż żyć w ukryciu. Przyjaźni osób o różnych gatunkach nie uważała za złą. Dla niej było to coś zupełnie normalnym. Niestety nie dla wszystkich. Osoby, które zawierały taką przyjaźń, żyły w strachu o własne życie.
— Nie wiem — odparła szczerze Isabella i przyjrzała się wnukowi. — Naprawdę nie wiem. Przepowiednie nie zawsze muszą nieść ze sobą jakiś cel i sens. Czasami mogą być to nic nie znaczące słowa.
— Tak? — zapytała zszokowana Andie. Wciąż dowiadywała się czegoś nowego.
— Powinniśmy coś z tym zrobić — powiedział Nathaniel i przeleciał wzrokiem po twarzach wszystkich osób. — To przez Hildę konflikt się nasilił. A z każdym dniem staje się coraz silniejsza. Nie mam pojęcia, co chce przez to osiągnąć, ale robi się groźnie.
— Nie jestem pewna, czy byłoby to najlepsze posunięcie — stwierdziła Jessi. — Z Hildą nie mamy szans. Przynajmniej w takiej grupce. Co możemy przeciwko niej zdziałać? Wykradła płomienie.
— Nam jeszcze nie — poprawił Hiller.
— Tylko wam. Wampiry będą go broniły, ale co, jak go dostanie? Będzie jeszcze silniejsza.
— Ja w to wierzę — wyszeptał Dominic. Oczy wszystkich zwróciły się w jego stronę, gdyż nie wiedzieli, o czym mówi — Tylko trzeba znaleźć tą trzecią dziewczynę.
— Słyszysz siebie? — zapytała pobłażliwie Andrea. — Jak to sobie wyobrażasz? Nie wiemy nic, oprócz tego, że jest czarownicą.
— I że jest młoda, niedoświadczona, ale mądra — dodał wilkołak.
— Bardzo dużo to mówi — powiedziała z sarkazmem i przewróciła oczami.
— Zawsze coś — wzruszył ramionami. — Znajdziemy ją.
— A później co, hm? Pomyślałeś?
— Jakoś się potoczy.
Andie pokręciła głową. Wyglądała, jakby zaraz miała się załamać.
— Koniec świata. Dzieci chcą ratować świat — Isabella zamknęła oczy i złapała się za głowę. Nikt nie spodziewał się, że takie słowa w ogóle mogłyby wypłynąć z ust osoby, która żyje dość sporo lat i jeszcze nigdy czegoś podobnego nie powiedziała. — Jesteście za młodzi i głupi. Nie wecie, w co się pakujecie. To niebezpieczne!
***
Zacisze mieściło się chyba w najbardziej zarośniętej części lasu. Dookoła znajdowała się przyjemna dla oczu, głęboka zieleń. Płynąca rzeka spokojnie uderzała o niewielkie skały, wystające spoza tafli wody, mieniącej się w świetle dziennym. Ciepłe promienie słoneczne oświetlały uśmiechnięte twarze Jessici i Dominica. Przyjaciele po długich latach rozłąki mogli w końcu się spotkać. Czego więcej brakowało im do szczęścia?
Jessi znała Dominica już od najmłodszych lat. Zawsze razem bawili się, śpiewali, robili wspólne pikniki i płatali innym niewinne figle. Byli sobie bardzo bliscy, jak rodzone rodzeństwo. Nie widzieli świata poza sobą. Jedno broniło drugiego i chciało dla niego jak najlepiej.
Przyjaciele byli nierozłączni. Wszystko robili razem! Nigdy nie przyszło im na myśl, że kiedyś będzie czekała ich rozłąka. Tak naprawdę to na początku nie wiedzieli, że są dla siebie wrogami. Jessica od małego miała problemy z magią, ale Isabella kazała trzymać jej to w tajemnicy. Jeszcze nie wiedziała, że jest czarownicą. Gdy to wyszło na jaw, postanowiła wciąż spotykać się z przyjacielem. Z czasem kontakt jej i Dominica zaczął się urywać. Jego rodzice i Bella byli przeciwni, by się spotykali. Nie chcieli wyjawić tego powodu. Niebawem później Dominic przeszedł swoją pierwszą przemianę w wilkołaka, a Jessi dowiedziała się, kim tak naprawdę jest. Zrozumieli, dlaczego nie mają prawa się widywać. Dla obydwojga był to wielki ból, ale dzielnie musieli go znosić. Szukali różnych zajęć, by zapomnieć, ale często mijając się nie było to proste. W końcu Hiller wyprowadziła się z babcią. ,,To dla waszego bezpieczeństwa.’’ — powtarzała niemal codziennie Bella. Młoda czarownica po tych słowach nic nie mówiła. Patrzyła tylko tęsknym wzrokiem gdzieś w dal i zastanawiałam się, co w obecnej chwili robi Dominic. Czy o niej myśli, a może jest czymś zajęty? Trudno było jej przyjąć do wiadomości, że już więcej go nie spotka.
A jednak stało się inaczej.
— Co przez ten czas robiłeś? — zapytała cicho Jessi, wsłuchując się w melodyjny śpiew ptaków. — Wtedy, kiedy się wyprowadziłam? — Ciekawość w niej rosła coraz bardziej.
— Myślałem o tobie — powiedział z uśmiechem. Na te słowa czarownicy zrobiło się cieplutko na sercu. — Zastanawiałem się, co u ciebie słychać. Nudno było bez ciebie. Tak... — zawahał się — pusto. Nie miałem co ze sobą zrobić. Zawsze wolne chwile spędzaliśmy razem, ale po twoim odejściu... Było mi naprawdę ciężko. Próbowałem myśleć o czymś innym, ale nie było to łatwe. Robiłem wszystko, byleby na chwilę zapomnieć. Czasami się udawało, ale nie na długo.
— Miałam tak samo — szepnęła i oparła głowę o ramię przyjaciela. Ten objął ją w pasie. — Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę...
— Ale twoje obawy nie potwierdziły się — zaśmiał się cicho.
— Nie. Nie potwierdziły się. — Podniosła lekko kąciki ust.
— Trzeba będzie nadrobić stracony czas. — Puścił do niej oczko.
Obydwoje zachichotali.
***
— Trzeba będzie coś z tym zrobić — upierał się Nathan.
— Już ci mówiłam, że to niemożliwe. — Isabella dała nacisk na ostatnie słowo.
— Gdyby inni zdecydowali się walczyć przeciwko Hildzie, byłoby to możliwe. Nie sądzę, że nie wiedzą, co się dzieje. Wiadomo, że jak będzie w posiadaniu wszystkich ogni, stanie się niezwyciężona, bo będzie miała kontrolę nad naszym życiem, ale póki nie jest jeszcze za późno, możemy coś zdziałać. Nie wierzę, że nasi nie myślą, by ją zabić.
— Posiadając te dwa płomienie jest dość silna, by stawić nam czoło. Nawet największej armii. — Bella patrzyła pustym wzrokiem w równie pustą ścianę.
— Przepraszam, że przerwę, ale — zaczęła niepewnie Andrea — po co jej te płomienie?
— Oprócz tego, że mając je w posiadaniu może decydować o naszym życiu, jest w stanie stworzyć armię, lekko mówiąc, potworów. — Czarownica zamknęła oczy i wsłuchała się w ciszę, jaka zapanowała w pokoju.
— Dlatego trzeba ją zabić teraz! — Nathan zaakcentował ostatnie słowo.
— Jesteś optymistą — zauważyła z niesmakiem jego babcia.
— Może, ale wolę coś zrobić, niż tu bezczynnie siedzieć. — Zmrużył oczy.
— Skąd w tobie ta wola walki? — zapytała z drwiną Isabella.
Chłopak wzruszył ramionami.
— Sam nic nie zrobisz — powiedziała nagle Andrea.
— Pójdę do wampirów. Dowiem się, co planują. Wątpię, że chcą siedzieć z założonymi rękami — odparł przekonująco.
— Jeszcze niedawno sam mówiłeś, że to jakieś brednie — skrzywiła się Andrea.
Wampir odpowiedział wzruszeniem ramion.
W głębi serca Andie chciała, żeby w końcu panował pokój. Nie żyła długo w nowym dla siebie świecie, ale czuła, że to, co się dzieje, jest złe. Nie do końca chodziło jej o Hildę. Głównie to miała na myśli relacje pomiędzy wszystkimi gatunkami. To, że w przeszłości ktoś tak, a nie inaczej postąpił — źle, nie oznacza, że kolejne pokolenia robią tak samo. Świat się zmienia, a my wraz z nim. Dhampirzyca wolała, by panował pokój, ale bała się, co będzie dalej. To, że ktoś chciał zaprowadzić porządek, nie znaczyło, że to się uda. Ile w wojnach przelało się ludzkiej krwi? To i tak nic nie dało, bo konflikty były, są i będą. Nie widziała niczego, co miało spowodować, że nagle stanie się inaczej. Andrea była jeszcze młoda. Nie za dużo wiedziała o otaczającym ją świecie, szczególnie tym nowym, ale starała się patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Często patrzyła oczami dziecka, tej małej dziewczynki, którą niegdyś była i którą gdzieś w głębi serca pozostała, jednak starała się widzieć świat jak dorosła osoba.
Przedstawiciele gatunków zjednoczą się, chcąc sporu ukojenie dać. W głowie niczym echo, huczała jej przepowiednia. Zmarszczyła czoło. Była jednym z przedstawicieli. Zaliczała się do grupy wampirów, ale... Czy rzeczywiście chciała zniwelować spór? Nie była pewna. Ona - przez swoje moce wyjątkowa. Kolejny wers rozbrzmiał, jakby chciał, by przestała się wahać. Przełknęła ślinę. Zamknęła oczy, pozwalając tym samym zagłębić się w głos, słyszalny tylko dla niej. Naprawdę chodziło o nią? Straciła moce. Mogła myśleć źle, ale skoro przepowiednię słyszą jedynie osoby, o których jest w niej mowa... A pokój zagości na miliony lat. Gwałtownie otworzyła oczy. Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Potarła rękę, a następnie naciągnęła na obie dłonie rękawy ciemnej bluzy. Czuła się zagubiona. Jak mała dziewczynka, która nie ma pojęcia, co dzieje się wokół niej.
— Nasze papużki nierozłączki wróciły. — Zaśmiał się Nathan.
Jessica przewróciła oczami i posłała bratu lekceważące spojrzenie.
Hejo kochani (w końcu o normalnej porze! :D)! ♥♥♥Podejrzewam, że na początku byliście zaskoczeni, że rozdział był pisany z perspektywy trzecioosobowej, a nie z pierwszo. Na początku pisania tego rozdziału pomyślałam sobie, że zrobię wyjątek i napiszę rozdział z innej narracji. Uznałam, że będzie to odciągnięcie się od rozdziałów widzianych oczami Andrei. Poza tym ten blog został założony nie tylko po to, by pokazać to opowiadanie, ale i po to, by podszkolić się w pisaniu (choć to stwierdzenie pojawiło się dopiero wtedy, gdy pokochałam pisać ♥♥♥♥ *.*). A tak w ogóle to w perspektywie trzecioosobowej czytelnik więcej dowiaduje się o bohaterkach i ich uczuciach. Bo w końcu co jeden bohater może wiedzieć, co czuje druga osoba? I teraz nasuwa się pytanie: Jak idzie mi takie pisanie? xDMam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu. Właśnie! Co sądzicie o Dominicu? Niektórzy już pod poprzednim rozdziale pisali, że go polubili. Czy wciąż tak jest? ;)Hm... Ostatnio rozdziały coś krótkie mi wychodzą xDNie mam pojęcia, o co mogłabym Was zapytać xD Czekam na Wasze komentarze (dają mi ogromną motywację, więc bardzo proszę, skomentujcie!)! :DJeżeli znaleźliście jakiś błąd, to prosiłabym o skopiowanie zdania, w którym on się znajduje ;)Aha! I jeszcze jedno! Zaktualizowałam (w końcu!) zakładkę z bohaterki. Jak ktoś chce, to niech zajrzy ------> BOHATEROWIE Hehe. Tak. Zmieniłam Andreę. Kiedyś jedna osoba powiedziała, że jest za stara... No na siedemnastolatkę to trochę xDW wolnej chwili zabiorę się za robienie nowego zwiastuna (w końcu mamy nową fabułę) i zmienię wygląd bloga. Ten jest jakiś taki trochę ponury ;-;Czekam na Wasze opinie!Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Maggie
CZYTASZ = KOMENTUJESZ (PROOOSZĘ!)
Mi rozdział sie podoba. Perspektywa 3 osobowa też fajna ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że Ci się podoba! :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Super Ci wyszło pisanie z perspektywy 3 osobowej :) Rozdział też super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się! :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ooooo tak tak tak! Inaczej! Zdecydowanie całkowicie inaczej! I lepiej hyhyhy ^_^ Odpoczywamy od Andrei, trzeba się cieszyć xD Jak już wspomniałam kiedyś - najnormalniejszą postacią jest tu Nathan xD Jessie to taka typowa nadpobudliwa i trochę nieogarnięta dziewczyna xD Przynajmniej dla mnie. Nie ukrywam - nadal jej nie lubię (nie wiem czemu) i to się chyba nie zmieni :D Także - podziwiam Dominica, że z nią wytrzymuje, naprawdę :D
OdpowiedzUsuńOgólnie mi się wszystko podoba! :D Dobrze, że zmieniłaś narrację (chociaż na chwilę) ;)
No cóż... Nie wiem co jeszcze napisać. Niestety odebrano mi dar tworzenia długich komentarzy, jak kiedyś xD
A teraz lecę do bohaterów na "nową" Andreę!! :D
Hehe. Też uważam, że jest lepiej, ale chcę też poznać zdanie czytelników na ten temat ;)
UsuńHaha! Mogłam się spodziewać, że powiesz, że Nathan xD
Ja Jessi lubię. No ale każdy ma inne zdanie! :D
Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Ewidentnie wolę taką wersję w narracji trzecioosobowej. Co do rozdziału bardzo mi się podoba. Zastanawia mnie kot może być trzecią osobą z przepowiedni. Wiadomo na pewno, że to dziewczyna i to na dodatek czarownica. Coś mi mówi, że to może być Jessica, ale nie jestem pewna w stu procentach. Jestem również ciekawa czy zdołają się zjednoczyć i pokonają Hildę.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam
Kitty
Cieszę się, że przypadła Ci ona do gustu! :D
UsuńHm. Mogę powiedzieć, że tą trzecią osobą z przepowiedni na pewno nie będzie Jessica. Będzie to ktoś zupełnie inny i mam nadzieję, że zaskoczę ^-^
Wszystko wyjdzie z czasem! Może pokonają Hildę, może nie... Zobaczymy! :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Zastanawiam się czemu Isabella tak nie ufa Dominicowi. Powinna wysłuchać co ma do powiedzenia. Z drugiej strony nie dziwię się jej. Możliwe jest, że jakieś wilkołaki mogą współpracować z Hildą i mogą ich wydać. Ale Dominic dla mnie na takiego nie wygląda. Wydaje mi się, że on pomoże im w tej walce z nią.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy uda im się znaleźć tą trzecią osobę. Walka może się niedługo zacząć, a oni nie mogą jej jeszcze znaleźć. Może nie muszą szukać, bo ta osoba jest blisko nich.
I dalej będę obstawiać, że ta trzecia osoba to Jessica. Nie wiem czemu, ale ona mi jakoś pasuje do tej przepowiedni. Chyba że coś innego zaplanujesz.
Czekam na kolejny rozdział i życzę weny na dalszy ciąg.
Cieszę się, że masz takie zdanie o Dominicu :D Mogę (na razie) zapewnić, że nie ma złych zamiarów wobec bohaterów. Bella mu nie ufa, bo w końcu jest wilkołakiem. Poza tym (tak jak powiedziałaś), wilkołaki mogli go przysłać. Isabella woli mieć się na baczności ;)
UsuńPlany już mam! :D Czy zdołają odnaleźć osobę z przepowiedni i kto to będzie, to z czasem się przekonasz. Nie wiem jeszcze tylko kiedy xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej kochana. ^-^
OdpowiedzUsuńNo wreszcie jesteś, już myślałam że nigdy nie dodasz tego rozdziału. Akurat dziś zrobiłam sobie wolne od czytania książek i czytam blogi a tu patrzę dodałaś rozdział i od razu "Muszę przeczytać!" :D
Rozdział oczywiście, że mi się bardzo podobał. Był naprawdę ciekawy i wciągający. Ciekawe kto jeszcze jest w tej przepowiedni. :) O oni się znali jak byli mali, ciekawy dodatek do fabuły.
A ta Hilda wie o tej przepowiedni? Ciekawi mnie jak potoczy się fabuła.
"Odruchowo zakryła dłonią usta i spojrzała na znajomego z jeszcze większym sokiem, niż jak go pierwszy raz tego dnia ujrzała." - wkradła się litrówka "szokiem".
Jej to już 32 rozdział, ale dużo już tego napisałaś. Faktycznie na początek rzuciło mi się w oczy, że jakoś czyta się inaczej bo jest trzecioosobowa perspektywa. Czytało mi się bardzo fajnie ale ja i tak jest za pierwszoosobową, najlepiej mi się z takiej czyta.
Końcówka mi najbardziej się podobała, tak pięknie to rozpisałaś i przerażająco. :D
Także trzymaj się i czekam na kolejny rozdział *-* ♥
http://kochamczytack.blogspot.com
PS. Z 3 blogów z opowiadaniem, które czytam twój blog jest moim ulubionym. ^-^
Przepraszam bardzo, że musiałaś tyle czekać, ale zawsze gdy miałam zabrać się za pisanie, robiłam coś innego i tak jakoś poszło. Później na ostatnią chwilę pisałam (jak zawsze xD) :/
UsuńCieszę się ogromnie, że rozdział Ci się podobał! ♥
Hm... Zobaczysz, czy Hilda wie. Z czasem wszystko wyjdzie na jaw ;)
Jejku! Jaka głupia, a za razem zabawna literówka! Hehe. To wszystko przez ten słownik w telefonie (dosłownie żyje swoim życiem!). Potrafię wiele razy czytać ten sam tekst, a i tak wszystkiego nie wyłapię xD Nawet nie wiesz jak ogromnie się cieszę, że znajdują się takie osoby jak Ty, które wypisują mi te wszystkie błędy! Dziękuję! ♥♥♥ :*
Nom. Dużo. Zakładając bloga sądziłam, że uda mi się napisać co najmniej 20 rozdziałów. Hm... Może dobiję 50? xD
Cieszę się, że dobrze czytało Ci się z tej perspektywy. Dla mnie to nie ma znaczenia, jaka jest narracja ;)
Dziękuję z całego serducha za pochwały i miłe słowa, które wywołały wielgachny uśmiech na mojej twarzy! Miło to słyszeć! Cieszę się ogromnie, że tak bardzo podoba Ci się mój blog! ♥♥♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
To dobrze, że wyjdzie na jaw, bo jestem bardzo ciekawa.
UsuńCieszę się, że w czymś mogłam pomóc. :)
A pewnie, że dobijaj do 50 a nawet więcej, aj chętnie poczytam. ♥ *-*
Dziękuję kochana! ♥
UsuńPostaram się napisać jak najwięcej rozdziałów! :D
Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ten rozdział nic nie wniósł nowego i istotnego do opowiadania.... Niby parę faktów nam doszło (Jupi! :D) i co prawda mamy inną narrację (Oł je!), która wydaje mi się na pierwszy rzut lepsza sama w sobie dla tego bloga, jednakże musiałabyś jeszcze nad nią popracować, prawdopodobnie dlatego, że przywykłaś do pisania w pierwszej osobie i po prostu lepiej Ci to wychodzi (<3), ale też nie możemy zapomnieć, że jest to opowieść o Andrei i przede wszystkim to na niej powinna skupiać się cała fabuła, więc narracja, która była do tej pory, wydaje się rozsądniejsza (C:), ale ja wciąż czekam na jakąś akcję, a tu nic takiego. :/ Pojawił się ten nowy bohater, który zmienił tu coś, dodał od siebie i wywrócił bieg wydarzeń, ale wciąż odczuwam lekki niedosyt. Po prostu czegoś mi tu wyraźnie brakuje, ale ja już tak mam, więc się tym nie przejmuj. xD Akurat pomysł z tą przepowiednią jest świetny i po prostu nie chcę, by coś poszło nie tak. C:
OdpowiedzUsuńCóż więcej mogę dodać...? Było parę błędów, ale nie mam pojęcia gdzie. :'D Ciągle też rozwarstwiasz nam treść na rozdziały, w których jakby powielasz podobne schematy i na siłę wydłużasz czas do tego punku kulminacyjnego i zwrotu akcji, a przede wszystkim - zakończenia. Bo pamiętaj, że my tu czekamy na drugą część, a jeszcze lepiej na książkę - a bez skończenia tego, się nigdy nie doczekamy. :D Albo to tylko moja wredna krytyczna osóbka się odzywa, co poradzisz... xD I tak mimo tego wszystkiego mi się podobało i naprawdę polubiłam naszego nowego-nienowego (bo zna czarownice) Dominic'a. :3
Mam nadzieję, że nareszcie coś zacznie się dziać i wyruszą na poszukiwania tej trzeciej czarownicy z przepowiedni, przy czym spotka ich parę niebezpieczeństw i zagadek na drodze. :D I jakoś ostatnio jestem sceptycznie nastawiona do Jessi i Isabelle, wolałabym, by ta wyprawa (o ile będzie, w końcu to tylko moje przypuszczenia xD) odbyła się bez nich, a nie wybaczyłabym Ci, gdybyś nie wkręciła w to Nathana. :D
To tyle. Wiem, że jakoś pozytywnie mi komentarz nie wyszedł... Taki humor mam, soreczka. Obyś nie miała mi tego za złe. C:
Weny i czasu! :*
Wiem, że muszę jeszcze popracować. W końcu wcześniej pisałam z perspektyw pierwszoosobowej xD
UsuńWiem, że jest to opowiadanie o Andrei, ale teraz nie tylko. Wcześniej nie planowałam tego, co będzie teraz, dlatego tak wyszło z tą narracją :/
Dominic dużo wniesie do opowiadania. I nie tylko on :D Cieszę się, że go polubiłaś ♥
Książka będzie na pewno, ale będzie różniła się od tego opowiadania, bo mam dużo lepszy pomysł na tą historię :D
Tak. Teraz w końcu zacznie się coś dziać :3
Dziękuję kochana! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
I no w końcu tu dotarłam;) było kilka komplikacji w szkole wyłączyli mi Wi-Fi;(
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to polubiłam tego Dominica(w końcu jak nie lubić przyjaciela)
Ach no Nathan nie byłby sobą gdyby czegoś nie dodał;) jak ja go uwielbiam wszyscy się zastanawiają gdzie znaleźć tą trzecią osobę, a on wyskakuje z tym swoim "wy w to wierzycie?"
Byłam też w zakładce z bohaterami i powrotem, że wszystko cacy, tylko ten Dominic mi nie pasuje. Nie miałaś gorszego zdjęcia? Ją wiem blondyn, wysoki i niebieskooki, ale jakoś takoś mało przystojne to zdjęcie nie żeby co, ale no wiesz
Buźka, całuski i dużo dużo weny;*
AriaMet;)
Rozumiem Cię (:
UsuńCieszę się, że polubiłaś Dominica :D
Haha! No bo to Nathan xD
Lubię tego aktora, a tak się składa, że pasuje do Dominica, więc go dałam :D Poszukam zdjęcie, na którym wygląda ładniej :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Kurcze... Powinnam sprawdzać czy rzeczywiście komentuje czy mi się tylko wydaje :-/
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia. Z jednej strony to brzmi jak bajeczka, zwłaszcza, że babcia zareagowała w taki sposób. Okej rozumiem, wrogość gatunków i te sprawy, ale skoro go znała to nie powinna się tak zachowywać. Aż drugiej to ogromne zaufanie Jessi (swoją drogą przypuszczam, że to ona jest "tą trzecią" chyba nawet kiedyś o tym mówiłam).
Sama postać nie jest dla mnie przekonywująca. Ogólnie, choć rozdział był dobry, zabrakło mi w nich tego czegoś co było w poprzednich. Wszytko jest zbyt jasne.
I pierwszy raz w 100% zgadzam się z Natem, trzeba to zbadać, ale nie na wariata, wszytko przemyśleć.
Sama nie wiem, już co myśleć, chyba zostaje mi czekać na kolejny wpis i zobaczyć jak się to potoczy.
Całusy
Incaligo
Dziękuję kochana! ♥
UsuńCieszę się, że zgadzasz się z Nathanem :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Swietny rozdzial :) bardzo dobrze Ci idzie pisanie w 3osobie tak jak i w 1os. ;) widac ze pisanie to cos naturalnego dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba! ♥
UsuńKocham pisać! ♥♥♥
Dziękuję! Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Za moje spóźnienie przepraszam, chociaż to chyba już standard xD
OdpowiedzUsuńMi bardzo się spodobał rozdział pisany z innej perspektywy, bo fakt, że chwilami brakowało punktu widzenie innych postaci.
Czyżby coś kiedyś łączyło Jessi i Dominica? Jejku, podziwiam ich oboje, że potrafili się rozstać. Ja chyba jakbym była naprawdę zakochana, to bez względu na wszystko pragnęłabym być z tą osobą, rozstanie to chyba dla mnie zbyt duże poświęcenie.
A jeśli chodzi o Nathana, to się z nim zgadzam (takie 'zabijcie to, zanim złoży jaja" xD) ale serio, to nie rozumiem, czemu Isabela darzy Dominica taką niechęcią. Mi tak go szkoda jest, bo od watahy odszedł i teraz praktycznie jest sam, a przecież to już nie średniowiecze, żeby tak dzielić ludzi tylko ze względu na rasę. I w ogóle to się zastanawiam, kto jest tą trzecią osobą. Bo według przepowiedni były to dwie dziewczyny i najpierw tak podejrzewałam, że może będzie to Jessi, ale teraz to już sama nie wiem. To by było chyba zbyt proste, żeby była tak pod samym nosem, no nie? xD
Pozdrawiam, Kicia :*
Też zawsze się spóźniam. To chyba norma xD
UsuńCieszę się, że spodobał Ci się ten rozdział :D
Jessi i Dominic byli tylko przyjaciółmi. Też nie potrafiłabym się rozstać ze swoimi przyjaciółmi...
Cieszę się, że zgadzasz się z Nathanem :D
Isabella nigdy nie darzyła Dominica pozytywnymi uczuciami. Szczególnie przez jego gatunek za nim nie przepada (wszystko przez ten spór) :/
Już niedługo przekonasz się, o kogo chodzi w przepowiedni :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Perspektywa trzecioosobowa jest całkiem spoko. Rozdział bardzo mi się podobał. Czekam na rozwój akcji z Dominickiem. Nathan i jego żądza walki... I bardzo dobrze. Wszystko lepsze niż takie "stanie w miejscu". Pozdrawiam i życzę weny ~Dorcas
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba :D
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Znów zmieniłaś szablon? Jakoś tu inaczej?
OdpowiedzUsuńKochanie, przepraszam Cie baardzo za taką nieobecnosć! Ale jak pewnie wiesz, szkoła, zaczęłam dorabiać więc praca i jeszcze tak jak pisałam, klinika weterynaryjna.. (swoją drogą za taką kasę jaką oni sobie życzą to powinnam wchodzić na umówioną godzine,a nie zapis na 18 a wchodze na 20.. xD tak, marudze..)
Więc nadrobiłam co miałąm do nadrobienia i .. Jezu kocham Nata! xD Nie wiem czemu , jak on się pojawia to mam banana na mordzie jak jakiś psychopata. Ale wiesz co? Wydaje mi się że na początku opowiadania, to znaczy nie na samym początku może, tylko jak Nat sie pojawił ze swoją wampirowatą duszą, to wydaje się mi się że było go więcej. Teraz chyba jest go mniej. Ale to może mi się tylko wydawać!
Pisanie trzeciosobowe? Podoba mi się! Ciekawie to wychodzi. Brakowało czasem punktu widzenia - najczęściej Nata hahah xD - innej osoby. Więc myślę że to dobry pomysł na zmianę.
A propo zmian, to od ostatniego razu kiedy tu byłam to dużo się w opowiadaniu zmieniło. Pojawiły się nowe postacie, troche namieszałaś. Chyba muszę to poukłądać w szufladkach w mózgu bo nie wiem od czego zacząć w komentarzu.
Ale u Ciebie zawsze jest ciekawie, jest akcja, coś się dzieje. Nie ważne co, byle by się działo prawda? :)
Jezu ale się zaplątałam w tym komentarzu! ALe mam nadzieję że mi wybaczysz, nadrabiam dziś u wszystkich wszystko i już mi się miesza wszystko i wgl xD
Wybacz krótki rozdział, następnym razem wpadnę na pewno szybciej! I napiszę coś bardziej wartościowego.
Do napisania Kochanie!
PS. Juz pisałam w spamie, ale kończę OSRN i zaczynam nową historię, też kryminał romans... mam nadzieję że jak zacznę publikować to wpadniesz, no i że się spodoba? :)
Ten już jest od dawno. W sumie to nie pamiętam od kiedy, ale i tak niedługo go zmienię :D
UsuńDoskonale Cię rozumiem. Nie tłumacz się. Wiem, że prędzej czy później się zjawisz ♥
Cieszę się bardzo, że lubisz Nathana :D Heh. No jest go mniej... Ale postaram się, by było go więcej! :D
Cieszę się, że odpowiada Ci ta narracja :D
Cieszy mnie, że masz takie zdanie. Mam nadzieję, że zdołasz wszystko poukładać. Wierzę w Ciebie! ♥
Jak zaczniesz publikować to NA PEWNO wpadnę! :D ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Lubię czytać jak i pisać w 3 osobie :) rozdział bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dzisiaj tak krótko ale mam potworną migrenę :(
Pozdrawiam Kochana :* i przepraszam za spóźnienie
Dziękuję kochana! Cieszę się bardzo, że Ci się podoba! ♥
UsuńRozumiem. Dla mnie się liczy, że jesteś! ♥
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Miło się czytało o kimś innym niż Andrea. I dobrze, że przedstawiasz nam dokładniej też innych bohaterów. Ten rozdział był taki... romantyczny. Dwoje osób, które rozstały się mimo łączącej ich więzi, a tu nagle takie spotkanie po latach. Coś czuję, że wątek miłosny wisi tutaj w powietrzu.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy uda się przekonać wszystkich do sojuszu. Wtedy może mieliby szansę z Hildą, a tak? Trochę wątpliwa sprawa... Tylko czy zwaśnione stwory będą potrafiły się dogadać?
Pozdrawiam! *
Dziękuję! Cieszę się bardzo, że odpowiada Ci pisanie z tej narracji :D
UsuńHm... Nad wątkiem miłosnym jeszcze się zastanowię. Myślę, że byłaby to miła odmiana... Ale jeszcze pomyślę ;)
A zobaczysz, jak to będzie :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Przeczytałam!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo! ♥
UsuńPozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Przeczytałam i chyba z wiekiem robię się coraz głupsza, bo nie tylko u ciebie, ale też u Rudej miałam taki sam problem z tym by się wypowiedzieć. Po prostu ostatnio jakoś trudno ubiera mi się myśli w słowa.
OdpowiedzUsuńRozdział raczej taki spokojny i podobnie jak większość mnie cieszy, że było mało Andrei, i że przybliżyłaś nam sytuacje tych wojen, które zawsze były i zawsze będą. Mnie osobiście się wydaje, że by zażegnać te wojny trzeba by było wymordować te gatunki i przyznaję, że takie zakończenie by mnie w pełni satysfakcjonowało, taka zbiorowa śmierć - Czarownice ginące z ręki czarownicy, wampiry z ręki Andrei i Wilkołaki z ręki wilkołaka.
Ciągle w głowie mam Theo i ciekawi mnie kiedy w końcu brat Andrei wróci do gdy i przywitasz go w swoim opowiadaniu, w końcu to od niego się wszystko zaczynało.
Pozdrawiam
http://takamilosc.blogspot.com/
Co do Theo to mam pewne plany :)
UsuńCieszę się, że Ci się podobało, a zakończenie to już mam. Mniej więcej wiem, jak się zakończy :D
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hey!
OdpowiedzUsuńJestem w końcu. Wybacz za spóźnienie. Jeszcze przed świętami tyle do zrobienia... Dobra, przejdę do rozdziału.
Miło było przeczytać rozdział w innej narracji. Można było odpocząć od Andrei, nie będę ukrywać, że nie przepadam za nią. I w zasadzie ja osobiście wolę w tej trzeciej narracji, ale oczywiście to tylko moje zdanie i zrobisz jak chcesz xD
Trochę nie czuję tej nadchodzącej grozy przez tą Hildę ani wojny. Zastanawia mnie tylko jak oni znajdą tą czarownicę. Dalej obstawiam, że to Jessica. Wszystko do niej pasuje według przepowiedni, no ale mogę się mylić.
I na razie wziąć lubię Dominica. Wydaje się być fajnym, luzackim chłopakiem. Zobaczymy jaki będzie później ;)
Weny i pozdrawiam! :*
Cieszę się, że podoba Ci się ta narracja. Rzeczywiście można trochę odpocząć od Andrei :D
UsuńCieszę się, że polubiłaś wilkołaka ^-^
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hejka! :)
OdpowiedzUsuńTeż zdecydowanie lepiej się to czyta w 3 osobie. No i mamy powrót Dominica po latach. To jest zdecydowanie lepsze niż pożegnania :)
Nie wiem co jeszcze napisać, czekam aż zacznie się coś dziać w sprawie Hildy.
A i zdjęcie Andrei jest całkiem ładne ;)
Pozdrawiam :**
Cieszę się bardzo, że tak uważasz! :*
UsuńTeż uważam, że pojawianie się jest lepsze, niż odejdzie :D
Już niedługo coś będzie (:
Cieszę się, że podoba Ci się to zdjęcie. Innego nie mogłam znaleźć, co przypadłoby mi do gustu xD
Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
Hej hej!
OdpowiedzUsuńNo cóż mogę rzecz... W zasadzie, to czekam na jakąś walkę xd A, no i mi mało Nathana :P.Tak poza tym, to wydaje mi się, że Andrea mając już swój wiek i będąc w połowie wampirem, powinna się odciąć od ludzkiego życia, chyba. No przynajmniej przestać patrzyć na świat oczami dziewczynki, jak to sama stwierdziła. Wydaje mi się, że mają ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż zastanawianie się. Poza tym, babcia Bella do tej pory była spoko babcią, a teraz nagle ma obawy, a to, a tamto. To dobry pomysł by przejść wreszcie do działań, bo rzeczywiście Hilda jest groźna i nie zapowiada się na to, że poprzestanie tylko na tym. Skoro wszyscy kochają ten świat, to powinni się trochę ruszyć xD Bo co innego umrzeć na polu walki z mieczem w dłoni, że tak powiem, a co innego chować się po kątach i czekać na śmierć.
No, takie jest moje zdanie :P Mam nadzieję, że Andrea będzie miała w sobie jeszcze ciut więcej odwagi, a babulka trochę optymizmu! Nawet wydaje mi się, że brakuje im ducha walki :c
Pozdrawiam :*
Wow, dałaś człowiekowi oddychnąć od tej irytującej Andrei. Bardzo mnie to cieszy i nie zamierzam tego ukrywać.
OdpowiedzUsuńSprawa wojen, która się zaczęła i trwa do teraz, bardzo ciekawa, i ja osobiście mam teorie, że ktoś kto to zaczął, nie należał do żadnego gatunku, a zależało mu jedynie na tym, by te gatunki zabiły się nawzajem. Być może zapoczątkował to człowiek, taki sobie normalny, zwyczajny człowiek?
Pozdrawiam.
Szczerze? Też się cieszę. Wolę pisać z perspektywy trzecioosobowej (:
UsuńNie, to nie człowiek to zapoczątkował (:
Hejo!
OdpowiedzUsuńZaraz, nie rozumiem? Po co zmiana narracji z pierwszej na trzecioosobową? Skoro już zaczęłaś w pierwszej, to powinnaś nią dokończyć opowiadanie, bo niewiele tych rozdziałów zostało.
I co je tak przeraziło to odejście wilka z watahy? Chciał to sobie odszedł, jego sprawa. Dziwniejsze powinno być to, że go nie zabili za zdradę.
Nie zgadzam się z tobą, Maggie. W narracji trzecioosobowej możemy poznać więcej miejsc i wydarzeń dziejących się w różnych zakątkach świata, ale na pewno nie uczucia. Je można tylko dobrze przedstawić w pierwszej osobie, przez co tutaj wgl bohaterów nie rozumiałam. Te ich "emocje" wydawały się suche i bez wyrazu. O to chodzi, my w prawdziwym świecie też nie wiemy, co druga osoba czuje, to dla nas tajemnica, przez co wychodzi realistycznie. A poznajemy najbliżej główną bohaterkę, jej odczucia, myśli i postrzeganie świata. Więc jak dla mnie, trzecia forma bardzo kuleje pod względem oddawania emocji, ale do opisywania wydarzeń z różnych miejsc jest lepsza, bo nie trzeba latać z perspektywą jakichś postronnych postaci.
Co do samego rozdziału, spokojny i przyjemny w odbiorze, szybko się go czytało.
A właśnie, to ile ogólnie Dominic ma lat? Skoro przeżył te 16, jak już Jessi była na świecie, to czemu jest tylko ten "cielesny" w zakładce z bohaterami?
Uwagi:
"— Tylko to masz mi do powiedzenia? — Niedowierzała" - raczej "nie dowierzała"
"Dziewczyna korzystając z sytuacji, wyrwała rękę z żelaznego uścisku kobiety i zwinnie, i szybko wyminęła ją" - wykreśl albo "i zwinnie", albo "i szybko", bo oba w tym zdaniu być nie powinny, gdyż brzmi to dziwnie
"...zważywszy na dziwne sny, które śniły mu się co nocy" - raczej "co noc"
"W powietrzu bezkarnie tańczyły odpadnięte z drzew liście" - raczej "opadnięte"
"Byli sobie bardzo bliscy, jak rodzone rodzeństwo" - co? "rodzone rodzeństwo? to brzmi bardzo dziwnie, już lepiej "prawdziwe rodzeństwo"
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May