Biegłam ile sił w nogach. Nathan był tuż, tuż za mną. Starałam się mu uciec, ale wiedziałam, że nie uda mi się to. Przecież doganiał mnie! Wbiegłam do ciemnego lasu, który odpychał samym swoim widokiem. Było w nim strasznie ciemno, co mnie przerażało. Nie wiedziałam, dlaczego postanowiłam uciec akurat tam. Może miałam tą głupią nadzieję, że zgubię wampira? Tak bardzo chciałam zostać sama i to wszystko na spokojnie przemyśleć. To było za wiele. Nie umiałam przyjąć tego do wiadomości. Nie potrafiłam, a tak bardzo chciałam, jednak nie mogłam. Pragnęłam zostać sama. Pisnęłam w przerażenia, bo wbiegłam w jakieś chaszcze, które miały kolce. Do tego się jeszcze wywróciłam, a w tym samym momencie słyszałam dźwięk rozrywanego materiału. No pięknie. Co najgorsze wpadłam w błoto, gdzie o mało co nie wsadziłam twarzy. Było tak ciemno, że niczego nie widziałam. Syknęłam, bo podczas upadku kolce poraniły trochę moją buzię. Czułam, jak wbijały mi się w skórę, co było bardzo bolesnym doznaniem. Czułam nawet najmniejsze zadrapanie, przez co w oczach zgromadziły mi się łzy. Kolce raniły moje policzki, czoło, usta... Nawet po powieki, które zamknęłam, by nie zrobić sobie czegoś z oczami, bez których najprawdopodobniej bym sobie nie poradziła. Nie chciałam być ślepa. Chciałam się ruszyć, ale chaszcze mi to utrudniały. Można było powiedzieć, że się zaklinowałam. Zaczęłam się powoli podnosić, ale czułam wbijające się kolce w moją skórę. Było to takie bolesne, że po poranionych policzkach zaczęły mi spływać strumienie łez, które mieszały się z rubinową krwią. Dopiero teraz doszedł mnie swąd podobny do rdzy. Zmarszczyłam nos, bo nie znosiłam tego zapachu. Musiałam wstrzymać oddech, by mnie nie zemdliło, co byłoby bardzo prawdopodobne.
— Andrea? — usłyszałam zdenerwowany głos Nathana.
Na chwilę znieruchomiałam. Nasłuchiwałam jego kroków, które stawały się coraz bardziej głośniejsze. Gdy były już wystarczająco blisko, zerwałam się z miejsca nie zważając na silny ból, który poczułam najbardziej na karku i głowie. Tylko siłą woli powstrzymałam krzyk, który za wszelką cenę chciał się wydostać z mojego gardła. Płakałam, ale w duchu. Nie chciałam tego pokazać. Zakryłam rękoma twarz i na oślep biegłam przed siebie. Ból jaki czułam, był nie do opisania. Jednak moje męki nie trwały długo, ponieważ po krótkiej chwili wybiegłam z chaszczy i mogłam odetchnąć z wielką ulgą. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym zaśmiałam cicho. Chciałam usiąść na ziemi, ale przypomniało mi się, że niedaleko znajduje się Nathan. Zaczęłam znowu biec.
Niespodziewanie zaczął padać deszcz. Na początku była to tylko mżawka, ale już po niedługiej chwili przerodziła się w ogromną ulewę. Przypadek? Nie sądzę! Duże krople deszczu spadały na moją twarz i ubranie, które oczyszczało z brązowego błota, w które wpadłam. Teraz to już w ogóle nic nie widziałam, bo musiałam zmrużyć oczy. Silny deszcz miał też swój plus. Przyniósł mi niesłychaną ulgę, ponieważ zimno podziałało łagodząco ma moje rany, dając upust bólowi. Uśmiechnęłam się lekko, bo to naprawdę było przyjemne doznanie. Biegłam najszybciej jak umiałam. Po drodze wciąż potykałam się o wstające korzenie drzew, których nie byłam w stanie dostrzec mimo, iż patrzyłam pod nogi. W pewnym momencie ktoś mnie złapał. Domyśliłam się, kto to był.
— Nathan! Puść mnie! — krzyknęłam najgłośniej jak umiałam, przez co głos już miałam całkiem ochrypły.
— Czy ty mi powiesz, co ty wyprawiasz?! — warknął, przez co po plecach przeszły mnie ciarki.
Wyrwałam się z jego uścisku. Chłopak nie protestował, ale wciąż był w gotowości, by w razie czego mnie złapać. W ciszy przyglądaliśmy się sobie. Miałam ochotę mu uciec, ale wiedziałam, że nie dałbym rady. Do tego jeszcze dookoła było strasznie ciemno i ponuro, co mnie przerażało i przez to odrzucałam swoje myśli na daleki plan. Bałam się, że się zgubię, a ja nie znałam tak dobrze tych gór. Poza tym ogarnął mnie strach. Pojawił się klimat, który powodował na mojej skórze gęsią skórkę. Miałam dziwne przeczucie, że coś może się wydarzyć, ale nie miałam zielonego pojęcia, co.
— Andrea... Wracajmy — powiedział pewny siebie Nathan, ale mimo to i tak zauważyłam, że jest przerażony. Czy on się bał?
— Dlaczego? — zapytałam beznamiętnie, po czym uśmiechnęłam się cynicznie.
Duże krople deszczu spływały po mojej twarz. Słyszałam szum silnego wiatru i deszcz, który spadał na drzewa i obijał się o nie, tworząc przy tym przepiękną melodię, w którą się wsłuchiwałam. Ten dźwięk dudnił mi w uszach, co wywoływało, że kąciki moich ust lekko się uniosły. Mimo tej przyjemnej melodii, która miała właściwości uspakajające, czułam się okropnie. Nawet to nie potrafiło mi pomóc zapomnieć o tej całej rozmowie. Patrzyłam spod przymrużonych oczu na twarz Nathana, która wyrażała strach. Krople deszczu nie przeszkadzały mi w nieodgadnięciu jej prawdziwego wyrazu. Patrzył na mnie błagalnie, co wywoływało u mnie mieszane uczucia.
— Jest pełnia — jęknął, a mnie te słowa bardzo zaskoczyły.
— I co z tego? — popatrzyłam na niego jak na jakiegoś idiotę.
Za bardzo nie wiedziałam, co innego miałam powiedzieć. Jakoś nie chciało mi się wierzyć, że pełnia może mieć coś do rzeczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że rzeczywiście na niebie był księżyc. Jeszcze świecił prosto na mnie! Deszcz przybrał na sile i był wielkości grochu, co dawało się odczuć, a w szczególności na twarzy. W świetle księżyca krople deszczu pięknie się mieniły, co mnie zachwycało, ale i tak nie zapominałam, co działo się wokół mnie. Nie odciągało mnie od rzeczywistości. Patrzyłam w wielką kałużę, a raczej w strumień rzeczki, który utworzył deszcz. Z każdą spadniętą kroplą drżał, a tafla wody mieniła się w księżycowym świetle, co nadawało jej mleczną barwę. Nagle nie wiem kiedy, ale zaczęłam się wycofywać.
— Andrea... — zaczął Nathan, ale nie dokończył.
Poczułam, że zaczynam drżeć. Zrobiło mi się bardzo zimno, a mokre ubranie kleiło się do mojej skóry, na której była już gęsia skórka. W pewnym momencie potknęłam się o wystający korzeń drzewa i z wielkim pluskiem wpadłam w kałużę, z trudem tłumiąc pisk. Mało brakowało, abym się zachłysnęła brudną cieczą, zmieszaną z błotem. Uderzyłam ręką o coś ostrego, bo poczułam, jak robi mi się głęboka rana, która zaczęła mnie strasznie piec. Krew zmieszała się z wodą i kroplami deszczu, które wciąż padały z zachmurzonego nieba. Podniosłam rękę i spojrzałam na nią z lekkim przerażeniem. Obficie krwawiła, co było niczym przy wcześniejszych obrażeniach. Nathan chciał do mnie podejść. Już zrobił pierwszy krok, ale gwałtownie się zatrzymał. Zdziwiło mnie to, ale zaraz przypomniałam sobie, że chłopak jest wampirem. Nie chciałam w to wierzyć, ale przeraziło mnie to, w jaki sposób na mnie patrzył, a w szczególności na moją ranę. Zerknęłam na niego ze strachem, ale i z lekkim zainteresowaniem. Bacznie obserwowałam jego wyraz twarzy, który wciąż się zmieniał. Najpierw był przerażony, ale już po chwili jego oczy wyrażały coś, jakby czegoś żądał. Czy... Przełknęłam z trudem ślinę, bo usłyszałam warknięcie, które wydostało się z ust chłopaka. Jeszcze wysunęły mu się kły, których jeszcze nigdy nie widziałam. Oczy Nathana były szeroko otwarte, a przypominały oczyska głodnego zwierzęcia i to dodawało mu jeszcze większej wrogości i żądzy krwi, niż myślałam. Natychmiast zrobiło mi się słabo, bo to było przerażające. Byłam pewna, że na twarzy byłam biała jak kreda. Co chwila słyszałam warkot, który mieszał się z odgłosami deszczu. Mimo iż nie był doskonale słyszalny, to dudnił mi w głowie bardzo wyraźnie. Wstałam z błotnistej ziemi i spojrzałam lękliwie na... Teraz śmiało mogłam stwierdzić, że na wampira. Wciąż bacznie go obserwowałam. Widziałam, że chciał się cofnąć, ale nie mógł. Zbliżał się do mnie, a ja się cofałam modląc, by znowu nie upaść. Nie chciałam zostać pokarmem. Nathaniel w każdej chwili mógłby się na mnie rzucić, a ja byłabym wobec tego bezsilna. Nie miałabym nawet najmniejszych szans, by wyjść z tego cało. Zostawał mi jedynie mój dar, ale w chwilach zagorzenia bardzo trudno było mi go użyć. Przekonałam się o tym poprzednim razem. Poczułam, że skręca mi się w żołądku. Rana ma mojej ręce wciąż obficie krwawiła, a do tego strasznie piekła. Przez deszcz krew miała zabarwienie jasnego czerwonego. Schowałam dłoń za sobie, jakbym myślała, że to coś pomoże, ale nie. Z ust Nathana wydobył się jeszcze głośniejszy warkot, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że jego oczy stały się krwisto czerwone. Otworzyłam szeroko usta, bo myślałam, że śnię. W gardle pojawiła mi się wielka gula, przez którą nie mogłam nic powiedzieć. Nie wiedziałam już, czy mam stać jak ten słup soli i czekać na śmierć, płacząc przy tym jak małe dziecko, czy zmusić swoje nogi do pracy i wiać, gdzie pieprz rośnie. Wiedziałam, że byłam bardzo bliska spełnienia tej pierwszej opcji. Strach zaczynał mnie paraliżować.
— Nathan? — pisnęłam, a głos strasznie mi drżał. Nie wiedziałam nawet, czy on w ogóle coś zrozumiał.
Wampir nie zareagował. Był jak w jakimś transie, przez co zaczęłam panikować. Przybrał nagle pozycję drapieżnika i przygotował się do skoku. Otworzyłam z przerażeniem oczy, bo nie chciało mi się wierzyć, że mógłby to zrobić. Że mógłby mnie zaatakować. Przecież on mnie znał bardziej, niż ja sama. On nie mógł być zdolny do zrobienia takiego czegoś! On musiał się ogarnąć! A ja?! Nawet nie wiem kiedy się zatrzymałam i stałam w miejscu jak wmurowana. Mogłam przecież uciec, ale strach całą mnie sparaliżował.
Nathan rzucił się na mnie. Zamknęłam mocno oczy, ale nie poczułam nic oprócz powiewu silnego wiatru. A więc już umarłam? Tak wyglądała śmierć? Bezbolesna? Musiałam przyznać, że szybko się z tym uwinął. Chciałam otworzyć oczy, ale bałam się, co zobaczę. Nie wiedziałam, gdzie mogłabym się znajdować, ale... Jedno mi się nie zgadzało. Mianowicie to, że wciąż docierał do mnie miarowy dźwięk kropli deszczu, które uderzały z mocną siłą o ziemię, drzewa, a przede wszystkim o mnie.
Gwałtownie otworzyłam oczy. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że ciężko oddycham. Serce waliło mi jak oszalałe, a ja wciąż stałam w tym samym miejscu. Zaczęłam się bacznie rozglądać dookoła. Nikogo nie było. Gdzie podział się Nathan? Naszła mnie myśl, że gdzieś się schował i zaraz się na mnie rzuci, ale mijały co koleje sekundy, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność, a nic się nie działo. Było to bardzo podejrzane. Zrobiłam krok do tylu, po czym następny. Chciałam zrobić trzeci, ale z krzaków niespodziewanie wyskoczył kolosalnych rozmiarów wilk o barwie czarnej. Był większy ode mnie o co najmniej pół metra. Z piskiem przerażenia, który wydostał się z mojego gardła, odskoczyłam na bok, bo zdałam sobie sprawę, że stałam się celem zwierzęcia, o ile w ogóle tak mogłam go nazwać. Wilk z ledwością wyrobił na zakręcie, a ja prawie upadłam na swój czcigodny tyłek. Zaczęłam się wycofywać. Wściekłe zwierzę miało utkwione we mnie swoje ślepia. Wystraszyłam się, bo tęczówki tak samo jak białka, miał czerwone niczym rubin. Jego oczy połyskiwały w świetle księżyca, co dodawało mu wrogości. Przełknęłam z trudem ślinę. Nie chciałam uwierzyć, że to działo się naprawdę.
Nagle zza krzaków wyskoczyło kolejne zwierzę. Również był to wilk, ale był koloru białego. Na nogach jak z waty odsunęłam się. Dostrzegłam, że w buzi miało... Zwisające ciało, które się ruszało i próbowało się uwolnić. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam czarną czuprynę. Był to Nathan.
Stałam jak sparaliżowana ze wzrokiem utkwionym w ten widok. Chwilami miałam wyrażenie, że mam jakieś dziwne zwidy, ale to wszystko było takie realne, że nie mogłam inaczej myśleć. Chciałam jakoś się ruszyć, pomóc Nathanowi, ale nie mogłam. Czułam się, jakby ktoś właśnie wmurował mnie w błotnistą ziemię. Było mi strasznie głupio i źle, że ja tak stronę, a mój kolega cierpi. Chłopak, a raczej wampir wydostał się jakimś cudem z paszczy zwierzęcia i szybkim ruchem wskoczył mu na grzbiet. Owinął swoje ręce wokół jego szyi i zaczął go dusić. Nie chciało mi się wierzyć, że to coś da. Choć w sumie to nie wiedziałam, jak zabić tego wilka.
— Andrea uciekaj! — usłyszałam głos Nathaniela, który wcale nie pokazywał zmęczenia. Wręcz przeciwnie! Był bardzo donośny i mówił, jakby jego właściciel mi rozkazywał.
W tym też momencie czarny wilk, którego ja byłam celem, popatrzył na mnie swoimi krwistymi oczami, przez co wstrząsnął mną silny dreszcz. Wydawało mi się, że tym sposobem chciał sprawdzić, czy aby na pewno nie ruszę się z miejsca. Gdy już był tego pewien, ruszył w przeciwnym mi kierunku. Odetchnęłam z wielką ulgą, ale nie na długo. Bydlę pognało w stronę Nathana i białego wilka. Zrozumiałam, że z dwoma wampir nie miał nawet najmniejszych szans, by z tego wyjść cało. Zmusiłam się, by w końcu wsiąść się w garść i na miękkich nogach podbiegłam do czarnego giganta, który miał właśnie zamiar ugryźć Nathana. W porę złapałam go obiema rękami z szyję, wieszając się przy tym na nim. Nic nie mogłam poradzić na to, że byłam mała w przeciwieństwie co do niego. Zwierzę zorientowało o co chodzi i odsunęło się do tyłu wraz ze mną. Nie miałam zielonego pojęcia, co chciało zrobić i z tego powodu ogarnęła mnie panika. Kątem oka zauważyłam, że Nathaniel spojrzał na mnie z widocznym przerażeniem, ale nie byłam pewna, czy to mi się czasem nie przyśniło. Deszcz uniemożliwiał mi normalny widok. Czasami po prostu widziałam rozmazane plany, których nie mogłam odróżnić od zwykłych drzew.
Wilk zaczął się rzucać na wszystkie strony, bym tylko z niego zeszła. Jeszcze mocniej złapałam się jego sierści, która pod wpływem deszczu stała się śliska. To utrudniało mi utrzymanie się. Do tego jeszcze było mi strasznie zimno, przez co szczękałam zębami i poczułam, że jestem słaba. Zacisnęłam mocno szczęki i powieki. Usłyszałam, jak tuż obok mojego ucha rozległo się bardzo głośne wycie. Jęknęłam, bo myślałam, że bębenki mi popękają. Było to takie głośne, że w głowie się nie mieściło. Brzmienie wydawało mi się być dziwnie bajkowe. Nie było takie jak u zwykłych wilków. Intrygowało mnie, a za razem odstraszało. W oddali usłyszałam kolejne wycia, ale tym razem kilku zwierząt. Serce zabiło mi mocnej, ponieważ zrozumiałam, że wilk wzywał wsparcie. W gardle pojawiła mi się wielka gula, a w żołądku skręciło. Łapczywie wzięłam powietrze do płuc. Mocniej ścisnęłam ręce na szyi czarnego bydlęcia. Chciałam, by przestało wyć. Wiedziałam jednak, że tamci i tak zostali o wszystkim poinformowani. Zaczynałam panikować, bo strach, który starałam się za wszelką cenę zniweczyć, dawał bardziej o sobie znać. Już nawet nie byłam w stanie się nie trząść. Tak bardzo pragnęłam zniknąć.
W świetle księżyca, które odbijało się o ziemię, pojawiły się wielkie cienie. Przez deszcz były strasznie niewyraźnie, ale i tak wiedziałam, do kogo one należały. Przełknęłam głośno ślinę, bo zza krzaków wyszły wielkie wilki, które miały utkwione w nas swoje złowrogie spojrzenia. Ślepia miały równie czerwone, co zwierzęta, które nas zaatakowały. Zacisnęłam mocno szczęki. Miałam ochotę się rozpłakać, bo wiedziałam, że już po mnie. Byłam zła na siebie, bo za wcześnie wydawałam na siebie wyrok śmierci. Mogłam jeszcze z tym poczekać, ale żadna inna myśl nie przychodziła mi do głowy. Ja z Nathanem na siedem gigantycznych zwierząt? Nie było szans!
Trzy wilki zaczęły biec w stronę Nathana, a dwa w moją. Nie wiedząc czemu, puściłam się czarnego "psa" i zaczęłam uciekać, jakbym miała jakieś szanse. Wiedziałam, że wcale tak nie było, ale ogarnął mnie taki strach, że już nad nim nie panowałam. Chciałam krzyczeć jak osoba, która właśnie uciekła ze szpitala psychiatrycznego, ale głos nie chciał mi się przecisnąć przez gardło. Czułam się okropnie, że zostawiłam Nathaniela samego, na pastwę losu, ale ja już nie wiedziałam, co robię. Po moim policzku zaczęły spływać łzy, które zmieszały się z dużymi kroplami deszczu. Już byłam tak bliska, by uciec, ale coś złapało mnie w pasie i w zadziwiająco szybkim tempie zaczęliśmy się przemieszczać w tym samym kierunku, w którym biegłam. Nie byłam w stanie nic zobaczyć, bo obraz nie dość, że był mało widoczny, to jeszcze całkiem stał się rozmazany. Z moich ust wydobył się krzyk popełniony strachem, bo nie wiedziałam, co się dzieje, ale ktoś szybko zakrył mi ręką buzię. Wytrzeszczyłam oczy i myślałam, że zaraz zemdleję, a pierwszy raz miałam takie przeczucie. Już po chwili jednak odetchnęłam z ulgą, bo zorientowałam się, że był to Nathan! Nie sądziłam, że wampiry umieją tak szybko biegać.
W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymaliśmy. Nathaniel postawił mnie na ziemi, przez co o mało, co nie upadłam, bo na chwilę straciłam równowagę. Poczułam się głupio, że jestem taką niezdarą. Chłopak zakrył mnie sobą, co trochę mnie zdziwiło. Stanęłam na palcach i wychyliłam zza jego ramienia głowę. Zauważyłam, że przed nami stały te same wilki, które nas zaatakowały. Z trudem przełknęłam ślinę, bo oto właśnie zrozumiałam, że nie tylko wampiry są takie szybkie. Ten świat zaczął mnie przerażać! Zaczynałam zdawać sobie sprawę, gdzie ja żyję! I pomyśleć, że jeszcze wczoraj o niczym nie wiedziałam!
— Czego chcecie?! — warknął Nathan. Zmrużyłam oczy, bo deszcz mocno padał.
Przez chwilę nic się nie działo. Słyszałam jedynie szum drzew i obijające się o niego krople deszczu, które uderzały w korony krzewów, jakby to właśnie padał grad. Podskoczyłam, bo Nathaniel parsknął głośnym śmiechem. Przyłożyłam rękę w miejsce, gdzie znajdowało się moje serce. Czułam, jak mocno mi wali. Byłam pewna, że jak jeszcze coś się wydarzy, to padnę na zawał! Posłałam chłopakowi pytające spojrzenie, ale on i tak go nie widział. Zaczęłam stąpać z nogi na nogę. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.
— I to jest powód? — Nathan ponownie się zaśmiał, a ja z coraz większą ciekawością przyglądałam się temu wszystkiemu.
Żaden wilk nic nie mówił. Wydawało mi się, że oni porozumiewali się telepatyczne. Oni coś myśleli, a Nathan wypowiadał swoje zdanie na głos. Bardzo mnie to zaintrygowało. Dotarło też do mnie, że wampir przez ten cały czas, kiedy wydawało mi się, że zna moje myśli, on je czytał! Gdybym od początku wiedziała, kim jest, to to nie byłoby dla mnie takim szokiem. Tak teraz musiałam powstrzymywać się, by nie otworzyć ze zdziwienia buzi, co w takiej sytuacji byłoby komiczne.
— Nie widzieliśmy, że to wasze terytorium — Nathan ponownie się odezwał, dając nacisk na słowo "wasze".
Ponownie zapadła cisza, a ja zaczęłam żałować, że nie umiem czytać w myślach. Chyba po raz pierwszy od wielu lat czegoś komuś zazdrościłam. W moim sercu poczułam ukłucie zazdrości. Patrzyłam to na Nathaniela, to na wilki i niczego nie byłam w stanie dostrzec. Wyraz twarzy wampira był dla mnie nieodgadniony, tak samo jak tych zwierząt. Tylko niektóre ślepia patrzyły na mnie z zaciekawieniem albo z nienawiścią. Spuściłam wzrok. Miałam ochotę zniknąć. Zapomnieć o wszystkim.
— Nie możecie po prostu nas puścić? — zapytał z lekką niecierpliwością mój towarzysz.
Znowu zapadła chwila ciszy. Jednak ta nie trawiła tak długo jak poprzednie. Nathan prychnął i popatrzył z pogardą na naszych wrogów. Teraz już tak mogłam powiedzieć o tych wilkach. Czułam nawet, że tak naprawdę jest. Na tą myśl skręciło mi się w żołądku.
Niespodziewanie zwierzęta ruszyły w naszą stronę. W tym też możecie Nathaniel odepchnął mnie od siebie, przez co poleciałam na drzewo. Poczułam silny ból w głowie, ale w tym momencie o tym nie myślałam. Podniosłam wzrok na Nathaniela, który popatrzył na mnie tylko na ułamek sekundy. Uciekaj! W głowie usłyszałam jego głos, który odbijał mi się echem. Wciąż słyszałam jego słowa. Nic do mnie nie docierało, tylko to. Cofnęłam się krok do tyłu. Chciało mi się płakać, ale nie byłam w stanie uronić choćby jednej łzy. Nie mogłam sobie wyobrazić, że miałabym uciec jak ten tchórz i zostawić Nathana. Samego. Pozostawianego na pastwę losu. Nie chciałam, by coś mu się stało. Może go nie lubiłam, ale to nie znaczyło, że jestem jakaś bez serca. Stałam jak sparaliżowana. Wilki nie atakowały mnie, co trochę mnie dziwiło. Może to i nawet lepiej? Nathaniel nie dawał sobie rady. Czułam, że zaraz będzie po nim. Mimo iż z całego serca go nienawidziłam, chciałam, a nawet pragnęłam mu pomóc.
Wzięłam głęboki wdech, by się uspokoić. Nie mogłam zawieść. Nie miałam prawa niczego skopać. Ręce mi się trzęsły. Wciąż ze strachu. Starałam się jakoś temu zapobiec, ale nie byłam w stanie. Westchnęłam ciężko. Zacisnęłam dłonie w pięści, po czym zamknęłam oczy. Bardzo chciałam, by jakiś mój dar dał o sobie znać. Wiatr, ziemia, ogień, woda... Cokolwiek! Byleby było w stanie pomóc! Wciąż słyszałam odgłosy walki, co tylko utrzymywało mnie przy myśli, że wampir jeszcze żyje. Starałam się skupić, ale nie szło mi to za dobrze. Chciałam się rozpłakać jak małe dziecko, które nie dostało obiecanego lizaka. Czasami dziwiło mnie, że dzieci plączą z byle jakiej błahostki. Ja akurat miałam wytłumaczenie i powód. Bałam się, że nie będę w stanie pomóc.
Usłyszałam tuż koło sobie głośny warkot. Z przerażenia odskoczyłam na bok, przez co źle stanęłam i upadłam na błotnistą ziemię. Znowu byłam cała w błocie, ale to mnie nie obchodziło. Byłam skupiona na brązowym wilku, który patrzył na mnie swoimi czerwonymi jak rubin ślepiami. Wstrząsnął mną silny dreszcz. Zwierzę zaczęło się do mnie zbliżać, a ja co najgorsze nie byłam w stanie się ruszyć. Strach mnie sparaliżował od stóp, do głowy. Z szeroko otwartymi oczami oczekiwałam na jego dalsze poczynania. Nie wiedziałam czemu, ale naszła mnie ochota, by zginąć. Tak. Ja naprawdę tego chciałam. Było to bardzo dziwne, bo chciałam jeszcze pożyć, bo byłam bardzo młoda, a jednocześnie łaknęłam szybkiej i bezbolesnej śmierci. Te odczucia w ogóle do sobie nie pasowały. Wiedziałam, że byłam dziwna, ale żeby aż tak? Nie możliwe. Po moim policzku spłynęła łza, która i tak nie miała prawa być zobaczona przez zwierzę. Nie miał na to szans nawet wtedy, gdyby tego chciał.
Wilk skoczył na mnie. W tym samym momencie wyciągnęłam ręce do przodu w geście obrony. Byłam pewna, że zginę, ale nic takiego nie nadchodziło. Podniosłam lekko powieki i zobaczyłam, że z moich rąk lecą strumienie wody. Byłam zachwycona tym widokiem, bo jeszcze nigdy takiego czegoś nie wiedziałam. Bynajmniej sobie nie przypominałam. Szybko oderwałam wzrok od tego zjawiska. Zrobiłam to bardzo niechętnie, bo mogłam na to patrzeć bez końca. Wytężyłam wzrok i zauważyłam, że brązowe zwierzę, które jeszcze przed chwilą było przede mną jakieś kilka centymetrów, stał trzy metry dalej. Rozchyliłam usta, które prawdopodobnie ułożyły się liczbę zero. Musiało to wyglądać komiczne, ale ja czułam się szczęśliwa. W końcu miałam nad kimś władzę. Uśmiechnęłam się z nieudawanym zadowoleniem.
Moich uszu doszły odgłosy pękających kości. Z mocno bijącym sercem odwróciłam głowę w stronę Nathana. Przed nim leżało bezwładne ciało brunatnego wilka. Wstrzymałam oddech, bo ono się nie ruszało. W moich oczach zgromadziły się łzy. Zwierzę nie żyło. Zawsze lubiłam zwierzaki. Nawet te groźne. Nigdy nie mogłam patrzeć, jak jakieś cierpiało. Teraz jednego Nathan zabił. Nie. Nie znienawidziłam go, ale zrobiło mi się żal wilka mimo, iż chciał nas zabić. Bynajmniej zginął z honorem. Pociągnęłam nosem i przeniosłam swój smutny wzrok na pozostałe giganty. Patrzyły na wampira z nienawiścią, a jeden cicho wył. Wciąż przenosiły wzrok z niego na swojego poległego towarzysza. Zaczęły głośno warczeć. Nathana to nie ruszało. Miał beznamiętny wyraz twarzy. Popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem. Uśmiechnęłam się blado.
Niespodziewanie zwierzęta z jeszcze większą wściekłością rzuciły się na Nathaniela, a niektóre na mnie. Czym prędzej podniosłam się z ziemi. Ledwo to zrobiłam, a już zostałam zaatakowana. Jeden powalił mnie na ziemię, a łapę miał położoną na mojej klatce piersiowej, co znacznie utrudniało mi oddychanie. Czułam, jak robię się purpurowa na twarzy. Złapałam jego łapę swoimi rękami i jakimś cudem wytworzyłam ogień, który po chwili cały ogarnął mojego oprawcę. Zwierzę zaczęło skomleć i tarzać się po ziemi w celu usłyszenia płomieni. To jednak nie działało, a ja ze ściśniętym sercem zaczęłam okładać je jeszcze ognistymi kulami. Czułam się okropnie, ale nie miałam innego wyjścia. W oczach zgromadziły mi się łzy, bo nie mogłam znieść katusz zwierzaka. Nie było nic gorszego, jak śmieć poprzez spalenie. Wtedy tak się cierpi. Takie przeżywa się męczenie. Wilk wił się w agonii, a z moich oczu ciekły łzy wielkości grochów. Z trudem utrzymywałam się na nogach, gdy mój cel przestawał się ruszać. Już po chwili nie dawał odznak życia. Zrozumiałam, że uśmierciłam go. Może w obronie, ale zabiłam.
Zwierzęta, które stały niedaleko mnie, bały się podejść. Skomlały tylko za nieżywym przyjacielem. Nie dziwiłam się im. Popatrzyłam na nie smutnym wzrokiem. Te tylko zawarczały. Przełknęłam ślinę, bo czekałam, aż się na mnie rzucą. Długo na to nie oczekiwałam, ponieważ gdy usłyszałam kolejne łamiące się kości, skoczyły na mnie. Chciałam się odsunąć, ale nie zdążyłam. Zostałam z zadziwiająco mocno siłą odrzucona na drzewo. Uderzyłam się w głowę, przez co na chwilę byłam cała odrętwiała. Przed oczami pojawiły mi się mroczki. Słabo widziałam. Dostrzegłam tylko, jak jeden z wilków podbiega do mnie. Oczy same mi się zamknęły. Słyszałam jak ciężkie cielsko stąpa po ziemi, rozpryskując na około wodę z kałuż, które już dawno zdążyły przybrać postać rzeczki. Poczułam kolejne silne uderzenie, które ponownie odrzuciło mnie na drzewo. Znowu uderzyłam o twardą jak skała korę. Syknęłam, bo teraz ból stał się nie do zniesienia. Jako cokolwiek nie byłam w stanie reagować inaczej. Zdenerwowałam się, bo zaczynałam tracić przytomność. Dopiero teraz docierał do mnie swąd podobny do rdzy. Już po chwili poczułam ciepłą ciecz, która spływała mi po głowie. Otworzyłam lekko usta, z których wyciekła mi krew, bo ugryzłam się w język, nie wiedząc nawet kiedy. Mogłam pożegnać się z życiem.
— Andrea! — usłyszałam głos Nathana, który wydawał być się tak bardzo daleko.
Chciałam krzyknąć, że wszystko jest ze mną w jak najlepszym porządku, że to tylko niewielka rana, która niczym mi nie zagrozi, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć. Odpływałam gdzieś daleko i nie mogłam na to zaradzić. Oczy mi się zamknęły i bałam się, że już będzie po mnie. Że zaraz któryś z wilków rzuci się na mnie i mnie rozszarpie swoimi zębiskami. Wzdrygnęłam się na to, ale takie miałam przeczucie. Teraz byłam bezsilna i mogło stać się wszystko. Ja nie miałam na to wpływu. Chciałam już znikać i nie wracać.
Moich uszu doszedł odgłos łamiących się kości. To już kolejny. Na ziemię upadło ciężkie cielsko. Z zamkniętymi oczami wszystko było lepiej słychać. Zaczęły się ciche wycia, które zaczęły wywoływać na mnie poczucie winy. Zwierzęta cierpiały, bo straciły kolejnego przyjaciela. To był już czwarty. W jeden dzień stracić aż czterech członków watahy? I to jeszcze zabitych prze jednego wampira i... Człowieka, który jest w połowie wampirem? W głowie się to nie mieściło. Zostało tylko trzech wilków z siedmiu. Zrobiło mi się smutno, bo miałam wrażenie, że cierpię wraz z nimi.
— Andie! — głos Nathana wyrażał rozpacz, co bardzo mnie zdziwiło. Jeszcze nigdy tak się nie zachowywał.
Ciężkie łapy, których odgłos słyszałam, oddalały się. Pozostałe zwierzęta uciekły. Poddały się. Ja natomiast poczułam, jak ktoś lekko uderza w mój policzek, jakby chciał mnie ocucić. Z czasem robił to coraz mocniej, bo wciąż nie otwierałam oczu. Zmarszczyłam czoło. Domyśliłam się, że jest to Nathan. A kto by inny? Tylko on pozostał. Bardzo chciałam mu powiedzieć, że ze mną jest wszystko dobrze, ale nie mogłam podnieść powiek mimo, że bardzo tego chciałam. Miałam wrażenie, że odpływam gdzieś daleko z miejsca, w którym się znajdowałam.
— Andrea, powiedz coś — powiedział błagalnie Nathaniel.
Chciałam się uśmiechnąć, bo nawet zrobiło mi się miło, że tak bardzo się o mnie troszczy. Nie byłam jednak w stanie choć lekko unieść kącików ust. Byłam już na to za słaba. Westchnęłam w duchu. Zachciało mi się wypowiedzieć na głos, że ze mną jest wszystko dobrze, ale nie mogłam otworzyć ust. Choćby na chwilę. Chyba to uderzenie w głowę tak na mnie podziałało. Wampir wciąż coś mówił, ale to do mnie nie docierało. Jego głos był coraz słabiej słyszalny. Był coraz dalej. Albo to ja byłam daleko? Nie umiałam tego powiedzieć, bo wciąż czułam, że leżę na błotnistej ziemi. Odpływałam w dal. Już nic nie słyszałam. Ani głosu Nathana, ani deszczu, ani niczego. Zapadła głucha cisza.
Rozdział z dedykacją dla:
•Paula Ż.
•Lilka24
•Dorcars Meadowes-Black
•majusssia xx
•Asia JOANNA
•Angelika Angela
•Ruda
•Little Shadow
•Mika Foggy
•Martine Rze
•Alex Vicious
•Dala Czekolada
•Mara♥
•Wampir Wampirowa
•Justyna B
•☯Cℓαяissα☯
•Annabel
•Alice Spencer
•Lily D. Vessalius
•Dravelia
•karolina tomiczek
•Fancy Nancy
•Leonessa de Argentum
•Louella Angel
•Lilits
•Aleksandra Smulczyk
•Vivian
•Draco Malfoy
•Emotikona
•!Ala!
•Alice Blake
•Jane Hatwey
•Pusheen
•Vicky13
•Eve Lovsed
•Edyta Adamska
•Juliet 1306
•Green Arrow
•Sky♥ i
•Diane Taylor
•Bożena Puszkarew
•Melodia.
•~Rebecca~
•oreuis
•jessica wellis
•K.T.
•Fay Qwerty|1
•Ventus
•Klaudia Żankowska
•Avery
•Ever A
•Mari Kim
•Violet♥
•Marta Przybylska
•Benia XYZ
•Alissa
•Claudia in life
•Izula Herondale
I dla wszystkich, którzy się nie ujawniają ♡
Kolejność przypadkowa i jeśli kogoś pominęłam (za co stokrotne przepraszam!) to pisać! :D
Witam! Tak więc mogę się przywitać! :3 Jej! W końcu udało mi się napisać! A już myślałam, że mi się nie uda... Wiem, że jest późno, ale nie mogłam się powstrzymać przed nie opublikowaniem rozdziału :D I jak się podobał? Bo ja jestem w niego zadowolona. Wiem, że było sporo opisów, a bardzo mało dialogów, ale tak jakoś wyszło. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie (: Tą... Hm. Walkę? Starałam się opisać najlepiej jak potrafiłam. Chyba wyszła mi w miarę dobrze. Wiecie... Pisałam taki opis po raz pierwszy, więc proszę o wyrozumiałość. Mimo to mam naddaję, że niczego nie skopałam xD Hm. Z bardzo nie wiem, o co mam Was pytać >.< Hm. Mam nadzieję, że w pewnym momencie nie będzie żadnej luki, bo tekst kopiowałam z komórki... Czekam na Wasze opinie na temat rozdziału w komentarzach! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! Ściskam! :***
PS. I jeszcze jedno! Macie jakieś fajne kody css na gadżety, ramki itd.? A może znacie jakieś stronki? Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście mi coś posunęli! :D
PS 2. Przypominam o zakładce "Linki"! Jeśli czytam jakiś blog i on się tam nie znalazł, to poinformujcie mnie o tym pod tamtą zakładką! :D
PS 3. Piszcie u kogo mam zaległości. Ja już nie wyrabiam >.< Jutro i w najbliższych dniach wszystko nadrobię! :D
madziula0909
Pierwsza;)
OdpowiedzUsuńa teraz ide czytac
Dobra przeczytałam (już wczoraj), ale na telefonie i nie mogłam skomentować a dzisiaj kurcze nie wiem już co chciałam powiedzieć, no i... no i postawiłaś mnie w ciężkiej sytuacji bo po praz pierwszy nie wiem co powiedzieć. Dobra wiem, teraz już nie możesz zaprzeczyć, bo jasno to napisałaś, Andi i Nathan będą razem to po prostu widać. Niby ona go "nienawidzi" ale jak przyjdzie co do czego to się o niego martwi i nie może go zostawić samego, a z drugiej strony on, który niby nic do niej nie ma i lubi jej dokuczać ale troszczyć to się o nią troszczy i martwi. Ciągnie ich do siebie i to widać nawet jeżeli oni tego nie dostrzegają. Ja im błogosławię, mogę nawet im ślubu udzielić. He hee.
UsuńPozdrawiam ciepło, niech Ci będzie, Gorąco pozdrawiam i życzę potopu(nie tutaj nie chodzi o książkę, no chyba, że lubisz takie książki to proszę), więc tak, bo zeszłam z tematu, potopu weny
Buziaki ;**
Jessi;)
Dziękuję ślicznie! :* Skąd ja to znam? Mi czasami też telefon się buntuje i robi, co mu się żywnie podoba. To już jest normalne :D No. Nie sądziłam, że uda mi się postawić Ciebie w takiej sytuacji. Nie wiedziałam, że tak będzie xD Ale jak widać, znalazłaś temat, o którym chcesz powiedzieć, a raczej już powiedziałaś :D Hehe. Wszyscy już od samego początku mówią, że Nathan i Andrea będą razem, a ja o niczym takim nie wspominałam! Ja nawet nie wiem, czy oni w ogóle będą razem, bo na początku miałam zupełnie inne plany. Uwierz mi. Choć według mnie to to jest normalne, że jak się kogoś nienawidzi, czy tam nie lubi, a dzieje się tej osobie krzywda, to się martwi. Ja przynajmniej tak mam, więc uważam to takie zwykłe i według mnie to to nic nie mówi, że bohaterowie będą razem, ale mów jak chcesz. Kto wie? Może kiedyś Twoje przypuszczenia się sprawdzą, jak się na to decyduję? (: Ale Nathan to troszczył się o nią, bo chyba widomo, że nie chciał, by coś jej się stało, prawda? Ech... Proszę, nie męczcie mnie, ale ja naprawdę jeszcze nie wiem, czy mam ich połączyć... >.< Ale jeśli nawet by byli razem to ciekawi mnie, jak by wyglądało udzielenie ślubu z Twojej reki xD Również pozdrawiam cieplutko! Ślę całusy! :***
UsuńPie...
OdpowiedzUsuńNie no, już druga ;)
^.^
UsuńWiesz co? DAWAJ NASTĘPNĄ NOTKĘ, GDYŻ ALBOWIEM IŻ W PRZECIWNYM RAZIE BĘDĘ CIĘ NAWIEDZAĆ WE SNACH!!!!
A tak na serio to rozdział cudowny! Jeden z najlepszych! Coś czuję, że kiedy będę stara, to z chęcią będę wracać do tego opowiadania. Nathaniel ♥ Kocham cię! Wyjdziesz za mnie?
Nathaniel tak się troszczy o Andie. To takie słodkie ^.^ A Andie nie potrafi zostawić Nathana! No nic dziwnego, ja też bym nie potrafiła...
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ Kocham!!!!
I dziękuję za dedykację. Tak jakoś na końcu wyszło, ale...
Ciekawa jestem, co oni powiedzą reszcie ferajny kiedy wrócą.
DAWAJ NASTĘPNĄ NOTKĘ TERAZ JUŻ NATYCHMIAST! ODPOWIEDZI PRZECZĄCEJ LUB WYRAŻAJĄCEJ ŻAL LUB KŁAMCZLIWEJ NIE PRZYJMUJĘ!
Wenki, pozdrowioneczka
Dravelia
Ha! Teraz nie będziesz mnie nawiedzała w snach - przynajmniej na razie - bo rozdział wstawiłam! I tu Cię mam! :D Ale powiem, że dopiero jutro zacznę pisać następy. Przyznaję się do zbrodni xD Nawet nie wesz jak bardzo się cieszę, że notka Ci się podobała! Ja też uważam, że to ta jedna z najlepszych :P Och! Naprawdę chciałbyś wrócić do tej historii, jak będziesz już staruszką z kotem? Nawet nie wiesz, jaki uśmiech wywołałaś u mnie tymi słowami. Dziękuję! :3 Hehe. Wszyscy kochają Nathana i ja go też ♡ Nie wiem, czy Co go oddam... Muhahaha! :3 Tak. Te sceny troski są naprawdę słodkie. Z tym to ja się zgodzę :D A Andrea nie umie zostawić Nathana, bo... Bo nie. Tak jakoś... Oj! Za dedykację naprawdę nie dziękuj! ♡ Hm. Wiesz? Jeszcze nie wiem, czy oni w ogóle wrócą... Cii... Kiedy nn? Powinna być dopiero w weekend. Chyba mi wybaczysz (: Również pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki! :***
UsuńWoah! Tyle akcji! Świetnie napisane :) No i słodko, że Nathan martwi się o Andreę. Zrobiło mi się smutno, kiedy czytałam o tym jak się czuła Andie gdy patrzyła na śmierć wilków. Jesteś świetną pisarką :3 Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńLawiny weny życzę i zapraszam na mój mega krótki prolog, buziaczki :*
Dziękuję ślicznie! :* Ja też uważam, że jest sporo akcji, a często to się nie zdarza xD Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! To dla mnie strasznie ważne! ^.^ Ja też uważam, że to słodkie, że Nathan troszczy się o Andreę ♡ Mi też zrobiłoby się smutno, gdybym widziała śmierć tych wilków. Bardzo lubię zwierzęta. Dziękuję bardzo za pochwałę, która sprawiła mi tyle radości! :D Z miłą chęcią wpadnę do Ciebie! Pozdrawiam gorąco i ślę całusy! :***
UsuńBoże! Genialny rozdział! Kocham cię , że piszesz takie świetne opowiadanie! Mam nadzieję że Andrea będzie z Nathanem...To z jaką troską ją wołał! OMG! Ja chcę ich jako parę!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie! :D Bardzo, ale to bardzo dziękuje Ci za miłe słowa i pochwały i bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Naprawdę! ^.^ Czy Andie będzie z Nathanem, to się jeszcze zobaczy, bo ja sama tego jeszcze nie wiem... Tak. Taka troska. Miła odmiana :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńPrześwietny rozdział! Wspaniałe opisy. Zazdroszczę ci, że masz taki dar do ich pisania. Opisanie walki nie należy do prostych rzeczy, ja wciąż się tego uczę, a to robiłaś to po raz pierwszy i wyszło ci wspaniale. Naprawdę szacun.
OdpowiedzUsuńAle się porobiło. Teraz życie Andrei nigdy nie będzie już takie samo. Będzie musiała się zmierzyć z milionami niebezpieczeństw, zaakceptować samą siebie, przyswoić sobie nową sytuację i nauczyć się wszystkiego, co potrzebne. Będzie jej naprawdę ciężko. Martwię się o to, czy da sobie radę. Trzymam za nią kciuki.
Jak już wspominałam, opisy walk świetne. Kiedy je czytałam, to miałam wszystko przed oczami. Myślę, że wilkołaki nie dadzą im jeszcze spokoju.
Nathan zrobił się taki troskliwy, nawet panuje nad sobą ^-^ Miła odmiana. Może w końcu się ogarnie i będzie podporą i nauczycielem Andie. Nie tylko, może też być kimś więcej... Ale ja i tak kibicuję Ericowi XD Co ja poradzę, uwielbiam tego chłopaka.
Uwielbiam też deszcz. Tak, wiem, to dziwne, ale naprawdę go lubię. Tutaj jeszcze bardziej dodawał charakteru. Wielbię cię za to i za te piękne opisy.
Kochana, dziękuję za dedykację. Jest mi bardzo miło. Pozdrawiam cię, czekam na kolejny rozdział, życzę weny i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
Dziękuję ślicznie za miłe słowa! :* Bardzo się cieszę, że Ci się podoba! To dla mnie ogromna radość! :D Jeśli chodzi o opisy, to wciąż się ich uczę. Staram się je pisać najlepiej jak potrafię. Bardzo się cieszę, że nie wychodzą mi aż tak tragicznie (czytaj: Jak na początku) Zgadzam się z tym, że opisy walki są ciężkie. Ja sama miałam z tym problem i myślałam, że nie uda mi się opisać, ale jakoś wybrnęłam (: Zgadzam się z tym, że teraz życie Andrei nie będzie takie same. Można powiedzieć, że już trafiła do tego innego świata, który jest i niebezpieczny. Sama się przekonałaś o tym w tym rozdziale. Ja myślę, że Andrea jakoś da sobie radę. Może na początku będzie jej ciężko, ale pewnie z czasem wszystko się ułoży i zaakceptuje swoją nową naturę i to całe otoczenie, w którym się obecnie znalazła. Bardzo się cieszę, że te opisy wyszły mi tak dobrze. Starałam się ^.^ Miło mi, że miałaś to wszystko przed oczami (: Też tak myślę, że wilkołaki nie dadzą prędko spokoju. W końcu jak oni to powiedzieli, a raczej Nathan wyczytał z ich myśli: Weszli na ich terytorium. Tak. Zgadzam się z tym, że Nathan zrobił się troskliwy. To do niego niepodobne, ale to chyba normalne, że się martwił. Zapewne będzie podporą dla Andrei. Bynajmniej mam tak w planach xD Heh. Nie sądziłam, że ktoś tak bardzo polubi Erica. Cóż. Może się jeszcze pojawi? Sama nie wiem :/ Och! Ja też uwielbiam deszcz! A najbardziej chodzić po podwórku, jak pada! ♡ Sprawiłaś ogromny uśmiech na mojej twarzy jak powiedziałaś, że te opisy są piękne. Dziękuję! ^.^ Za dedykację nie dziękuj. Naprawdę! Jeszcze dzisiaj postaram się wpaść do Ciebie! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńŚlicznie dziękuję za dedykację!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Przepraszam, że tak dawno mnie nie było, ale wiesz przecież jak to jest w szkole kiedy jest sprawdzian za sprawdzianem....
memento-mori-louella-angel.blogspot.com
*Lou*
Nie dziękuj za dedykację, kochana! :* Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał. To dla mnie ogromna radość! :D Och! Rozumiem Cię doskonale, bo ja sama mam strasznie sporo nauki. Kartkówka goni kartkówkę. Czasami mam wrażenie, że nauczyciele są w zmowie -.- Ale niestety taka szkoła :/ Pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki! :***
UsuńSiódma! :D
OdpowiedzUsuńNa początku muszę Ci podziękować za dedykację! <3 Bardzo mi miło, zwłaszcza, ze czytanie Twojego bloga jest dla mnie samą przyjemnością!
A komentując rozdział: jest naprawdę świetny. Jak i wszystkie zresztą!
Uwielbiam u Ciebie miedzy innymi tą szybką akcję - opisujesz zwięźle, nie za długo, ale tez nie za krótko. W tym rozdziale była ona kilka razy widoczna, za co Ci bardzo dziękuję. :)
Bardzo nieprzyjemna sytuacja z tymi kolcami. Oczywiście to z mało powiedziane, Andrea już tam mogła umrzeć! Jeden kolec np. w gardło i po naszej bohaterce.
A wilki... No cóż, Andie miała szczęście. A to zjawisko z wodą: czasem żałuję, ze naprawdę nie ma tych wszystkich nadnaturalnych rzeczy i nie mogę zobaczyć właśnie czegoś takiego. Ale wracając do tych zwierząt, masakra. Zaczynam współczuć Andrei tego wszystkiego. Tak bardzo, bardzo.
Aha, właśnie, musze Ci powiedzieć, znaczy napisać, ze się baaaardzo rozwinęłaś od początku bloga. Czytam od nie pamietam którego rozdziału, ale prawie od początku i zrobiłaś naprawdę wielki postęp. ^.*
Życzę bardzo, bardzo, bardzo dużej dawki weny i pozdrawiam cieplutko,
!Ala!
PS Pozdr
*PS Pozdrów Andie od jej siostry, Yvonne. 8)
UsuńZa szybko kliknęłam "opublikuj". :p
Dziękuję ślicznie za miłe słowa! :* Kochana! Za dedykację nie dziękuj! Naprawdę! :D Bardzo się cieszę, że tak wielką przyjemność sprawia Ci czytanie mojego bloga. To dla mnie ogromna radość. Naprawdę! ♡ Strasznie się cieszę, że rozdział Ci się podobał. Staram się najlepiej jak potrafię. Jest mi miło, że podoba Ci się ta cała akcja. Zgadzam się, że nie powinna dziać się za szybko, ale i nie za wolno. Wtedy byłoby... Hm. Źle? Heh. Też uważam, że ta sytuacja z kolcami nie należała do najlepszych. Brr. :/ Ach! Ja też bardzo chciałbym mieć te wszystkie nadnaturalne moce! Jak byłoby wtedy fajnie! A zobaczyć strumień wody jak wystrzeliwuje Ci z rąk... Piękny widok! :3 Ja też współczuję Andrei tych wszystkich sytuacji i tego, co dzieje się dookoła niej, ale co poradzisz? W końcu już znalazła się w tym nowym świecie i całe jej życie teraz będzie musiało się zmienić. Pamiętam, że długo czekałaś na ten świat i doczekałaś się! :D Ja też uważam, że rozwinęłam się od początku pisania bloga i szczerze mówiąc, wciąż mam taki zamiar ^.* Cieszę się bardzo, że nie ja jako jedyna to zauważyłam. Ha! Oczywiście, że pozdrowię Andie od Iv! A jak! :D Pozdrawiam gorąco i ślę buziaki! :***
UsuńA jednak się obaliła, tyle, że w kolce... Auć... Jakoś słabo mi się zrobiło gdy to przeczytałam. Tak jakby wsadzić rękę w kolczaste jeżyny i ugfdugfduhgf...
OdpowiedzUsuńA potem ta ręka! Ciarki przeszły mi po plecach na wspomnienie tego.
Myślałam, że Nathan się nie opamięta i ją chapnie. Wywali ją i mnomnomnom oćoćoć i wypije jej krew! No ale potem by się opamiętał i byłoby mu przykro...
Natomiast ty napisałaś, że przybiegły gigantyczne zwierzaczki! No i Andy musiała walczyć z pokrwawioną ręką! Aż mnie boli na samą myśl!
Podobało mi się to, że padał deszcz! Nie wiem dlaczego, ale to było... fajne? Nic nie szło gładko, dużo się działo!
No i końcówka mnie wzruszyła. Ona taka zdechlaczka, leży sobie, nie może się ruszyć, ani nic powiedzieć, a Nathan się pyta z troską w głosie. Awwww.
No i oczywiście zakończenie nie powinno być w tym miejscu!!! Chyba się nie nauczysz, że nie wolno tak brzydko przerywać <:
Życzę dużo weny i dziękuję za dedykację :) ♥
Dziękuję bardzooo! :* Jej! Naprawę zrobiło Ci się słabo, jak wpadła w te kolce? Cóż... Ja by też tak nie chciała, bo to na pewno nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Musiało być bolesne :/ No. Jakoś z tą ręką to musiałam napisać. Sama nie mam zielonego pojęcia, czemu... Ha! Taka chwila grozy! :D W końcu Nathan jest wampirem i nie było mu łatwo się powstrzymać. Przed nim bezbronna dziewczyna, której krwawi ręka... No naprawdę jest trudno. Ale jednak się opamiętał, choć zapewne, że gdyby tak nie było, to pewnie by żałował. No właśnie. Musiała walczyć z tymi gigantami - a już od razu powiem, że są to wilkołaki, ale Andrea o tym nie wie - by się bronić. Ale z krwawiąc... To nie fajnie :/ Och! Ten deszcz to po prostu musiałam napisać! Ja go uwielbiam! ♡ Zgadzam się z tym, że końcówka wzruszająca. Taka miła odmiana ze strony Nathana :* Hehe. Chyba prędko się nie nauczę, że nie powinnam kończyć w takich monetach. To jest pewne na sto procent xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńPiękne! To jest po prostu piękne! \(*o*)/
OdpowiedzUsuńMamy fajowski pościg, złych wilkołaków i super walkę!
Czuje się, jakbym oglądała, jakiś film akcji! :D
Przyczepię się, jak rzepa psiego ogona, tylko do tego, że Twoje opowiadanie jest za dobre! :P Chociaż, może o tym akurat nie wiedziałaś, ale łzy są słone i gdy kapią na ranę, ból staje się nie do wytrzymania. To tak, jakby posypać ranę solą, sama tego nie stosowałam (boję się bólu! No i Slendermana przede wszystkim!).
Odczepmy się jednak od moich licznych fobii i lęków, i skupmy się na tym, co tutaj stworzyłaś! No, a Tworzysz prawdziwe dzieła i zastanawiam się, czy jednak Twoim ojcem nie jest Apollo! :P
Pościg był mega! Tak się, aż zaczęłam zastanawiać, co biedna Mika by zrobiła w tym momencie, pewnie by leżała, wyła i ryczała, bo niedobre kolce ją ranią, a gdy Nathaniel by jej pomógł (bo za grosz bym sama stamtąd nie wylazła, nawet gdyby wabili mnie moją ulubioną książką i czekoladą), a później zwiała. Oczywiście Mika dyplomatycznie by podziękowała, ale duma nie pozwalałaby jej pozostać. Bo jak już raz coś robi, to mimo iż to irracjonalne i głupie, Mika i tak to robi.
Wiem, muszę wybrać się do psychologa... mówienie o sobie w trzeciej liczbie pojedynczej... dzisiaj rozmawiając z moją mamą udawałam, co chwila narratora, typu "powiedziała z nutką grozy", "powiedziała z rozbawieniem". Jednak moja kochana mamusia udała głuchą i jestem jej za to wdzięczna.
Walka... sama wiem, jak ciężko jest o niej pisać. Ilekroć mam coś takiego pisać (a moja bohaterka, gdyby nie moja niechęć do pisania o bójkach, robiłaby to, co pięć linijek w opowiadaniu), a gdy napisałaś jeszcze, że nigdy o tym nie pisałaś...
Cóż... wprawa czyni mistrza, ale nie znaczy to, że napisałaś to okropnie... moment, gubię się we własnych słowach! Walka była świetnie napisana i wiem z doświadczenia, że sama bym tego lepiej nie napisała!
To bardzo dobrze, że Andrea czuła smutek, gdy pieski ginęły!
Ja tam miałam ochotę obydwoje zamordować, gdy wilczki piszczały... chlip...
Jak mogłaś ich zabić! *szykuje czarne ubrania na żałobę*
W tamtym momencie, jednak zastanowiło mnie jedno zdanie...
"Zrobiło mi się smutno, bo miałam wrażenie, że cierpię wraz z nimi."
Wiem, że w sumie, to nic nie znaczy, ale... czytając całość, miałam wrażenie, jakby Andrea albo była członkinią sfory, bądź miała umiejętności empatyczne!
Dodam również, że mam nadzieje, że mój bezimienny-wilczek jednak żyje!
Kurczę pieczone! Kto wywołuje ten deszcz?
Jak mogłaś skończyć w takim momencie?
To jakaś nowa moda?
Ona jest bardzo nie cool :C
Mam nadzieje, że Andrei nic się nie stanie, jak również czuje do niej wielką sympatię, bo z rozdziału na rozdział jej zachowanie coraz bardziej (pozytywnie) mnie zaskakuje!
Rozdział był perfekcyjny, oszałamiający, nieziemski, niewiarygodny, nadzwyczajny, mistrzowski, fenomenalny i genialny!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis! ^^
Dziękuję za wspaniały komentarz i tyle pochwał! Nawet nie wiesz jaki szeroki uśmiech wywołałaś na mojej twarzy, naprawdę! Dziękuję Ci kochana! ♡ Naprawdę nie chce mi się wierzyć, że możesz się czuć, jakbyś właśnie oglądała jakiś film akcji. Jakoś wciąż nie umiem uwierzyć, że pisanie może mi nie iść tak bardzo źle. Wiem jednak, że muszę się jeszcze sporo nauczyć ^.^ Ha! Naprawdę moje opowiadanie jest za dobre? Nie wierzę! Twoje jest o stokroć lepsze! Uwierz! :* Właśnie wiem, że łzy są słone, ale jeszcze nie testowałam tego na ranach. Wiesz. Ja też nie znoszę bólu i nie uśmiecha mi się próbować, jakie działanie mają łzy, które spadły na ranę... Hehe. Zapewniam Cię, że moim ojcem nie jest Apollo. No chyba, że zostałam adoptowana, a to wcale nie jest prawdopodobne, bo jestem podobna do taty - ogólnie udałam się do jego stron - i chyba tak nie jest... Choć byłoby fajnie! :D Bardzo się cieszę, że ten pościg Ci się podobał! :* Ja sama nie wiem, co bym w takim momencie zrobiła. Pewnie padłabym na zawał, zanim zaczęłabym myśleć, co robić. Ja nie wiem, czy dałabym radę wyjść z tych krzaków - ale chyba nie - bo nie jestem Andreą, która jest dhampirem. Hm. Ja raczej tak jak Ty bym uciekła, gdyby Nathan mnie uwolnił. Wiesz. Chciałabym pobyć sama po tych wszystkich przeżyciach. Ha! Ja też mam tak, że jak coś zacznę, to muszę to skończyć! Piąteczka! :3 Ja to nie odpuszczam xD Och! Nie przesadzaj z tym pójściem do psychologa! Ja czasami mam takie napady śmiechu - a naprawdę trwają bardzo długo - że po prostu szkoda gadać. Śmieję się z byle czego i nie mogę się uspokoić, na co siostra zawsze na mnie krzyczy, więc z Tobą nie jest tak źle :D Gdyby moja mama słyszała, że mówię jak narrator, to by pomyślała, że już całkiem mi odbiło. Kiedyś uczyłam się na głos - chyba recytacji wiersza - to już myślała, że mówię sama do siebie, bo miałam zamknięta książkę xD Zgadzam się z Tobą! Opis walki naprawdę jest bardzo ciężki do opisania! Nie dość, że jest to strasznie męczące, to jeszcze nie wiadomo jak co napisać, by było dobrze. Ja zawsze się boję, że strzelę jakaś gafę :P Ale te bojki to naprawdę określają doskonale Jill! Wiesz? Już dawno nie było, jak się z kimś biła. No ok. Czasami musiała przyłożyć Ryanowi, ale gdyby wzięła udział w jakieś bójce, to nie miałbym nic przeciwko ^.* Bardzo się cieszę, że ten opis walki nie wyszedł mi tak tragicznie, jak myślałam. Przesadzasz z tym, że lepiej byś tego nie napisała. Naprawdę (: Mi też byłoby bardzo smutno, gdybym widziała, jak te wszystkie wilki giną. Naprawdę. Lubię zwierzęta i nie mogę patrzeć, jak cierpią. Sama nie wiem, dlaczego uśmierciłam te stworzenia... Chyba też zacznę szykować sobie strój żałobny. Hm. Z tym fragmentem to chodziło mi o to, że gdy Andrea widziała te wszystkie nieżywe wilki, to zrobiło jej się strasznie smutno i żal, a cierpiała wraz z resztą sfory, bo widzieć śmierć drugiej osoby... Podzielała po prostu ich los. Twoje przypuszczenia jednak się nie sprawdzą. To od razu mogę powiedzieć :D Hehe. Już powiem, powiem. Twój wilczek żyje. To powinno Cię bardzo uszczęśliwić, choć nie wiem czemu tak bardzo się go uczepiłaś... Hm. Podejrzane xD Już niedługo dowiesz się, kto wywołał ten deszcz. Cierpliwości (: No wiesz... Prędko się nie oduczę, że nie powinno się kończyć w takich mementach. Przykro mi... Andrei powinno nic nie być. Bynajmniej nie mam w planach jej jeszcze bardziej krzywdzić. Bynajmniej na razie... Cieszę się bardzo, że nabrałaś sympatii do bohaterki. Ja też ją bardzo lubię ^.^ Ślicznie dziękuję za wspaniałe słowa! ♡ Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Andrei nic się nie stanie. W końcu Nathan okazał jakieś ludzkie uczucia. Czekam na następny szyyybki rozdział.
Dzisiaj krótko zawracam głowę bo moja mnie boli :(
Weny kochana i dużo zdrowia, szczęścia i pomyślności i ja nie wiem co piszę i mało kaców też ale ja kaca nie mam teraz.
Wiem, komentarz nie do ogarnięcia :D Nie ma za co :P
Dziękuję bardzo! :3 Strasznie się cieszę, że Ci się podoba. To dla mnie ogromna motywacja! :D Hm. Wątpię, by Andrei coś było. W końcu jest tylko w połowie człowiekiem. Tak. Nathan w końcu ma w sobie ludzkie uczucia. Z tym to ja się zgodzę. Taka miła odmiana z jego strony ^.^ Och. To mam nadzieję, że głowa szybko przestanie Cię boleć, czego życzę Ci z całego serce! :D Jeszcze raz dziękuję! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńJak zwykle nie wyrabiam się żeby zająć u cb piewsze miejsce XD
OdpowiedzUsuńDziało się, działo ;3
Kocham momenty, kiedy głównemu bohaterowi coś się staje ;D
Czekam na next :*** Pa :P
Dziękuję serdecznie za dedykację ;3
UsuńOch! Może kiedyś zajmiesz pierwsze miejsce? Życzę Ci tego z całego serca! :D Też uważam, że w tym rozdziale wyjątkowo dużo się działo. Tak jakoś wyszło xD Ha! Też lubię momenty, jak bohaterom coś się dzieje! Nie jest wtedy tak nudno! (: Dziękuję ślicznie! Pozdrawiam gorąco i ślę całusy! :***
UsuńPo pierwsze dziękuję za dedykację!
OdpowiedzUsuńRozdział był taki emocjonujący! Ten atak wilków i w ogóle. Biedna Andrea. Dla niej to chyba za dużo jak na jeden dzień. Powinna teraz przede wszystkim odpocząć Mam nadzieję, że nic jej nie będzie.
Pozdrawiam i weny życzę.
P.S. na syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com rozdział 27
Nie dziękuj za dedykację! Naprawdę! :* Też uważam, że rozdział emocjonujący, a to często się nie zdarza. Współczuję Andrei, bo ja też uważam, że to za dużo, ale teraz będzie musiała się do tego przyzwyczaić. Trafiła już do inne świata. Tak jak Ty uważam, że powinna odpocząć. Myślę, że nic jej nie będzie. Bynajmniej nie mam w planach jej skrzywdzić xD W wolnej chwili na pewno wpadnę do Ciebie! Pozdrawiam gorąco i ślę całusy! :***
UsuńHey! ^^
OdpowiedzUsuńWidzę, że rozdział jest bardzo długi (chyba, że poprzednie też były takiej długości). Z początku się zastanawiałam, dlaczego Andrea ucieka przed Nathanem. Myślałam, że jednak aż tak źle pomiędzy nimi nie było. Najbardziej lubię fragment, kiedy leżała i te kolce ją raniły, bo aż sama miałam ciarki i jak tylko sobie wyobraziłam tą scenę, to mnie powieki zaczęły trochę boleć XD serio! Współczuję jej, ale też musiała nieźle wyglądać w błocie XD Co do scen walk to ja Cię rozumiem. Sama miałam problem (przy pierwszym blogu i pierwszej walce), że to wcale nie jest takie łatwe. Nieważne, czy to magiczna walka czy tylko zwykła bójka, ale jest bardzo ciężko dobrze to opisać. Tobie się udało, choć jeszcze można by było popracować nad tym.
Co do Andrei i Nathana... nie wiem, co myśleć. Nie wyobrażam sobie troskliwego Nathana. Niech on nie mięknie tak... wolę zimnego drania XD Ja rozumiem, że dziewczyna była trochę poharatana i w ogóle, ale... nie Nathan, bądź silny! Daj jej jeszcze parę razy w twarz XD omg jestem okropna XD wybacz haha
Czekam na ciąg dalszy i życzę weny!
Pozdrawiam! ^.^
PS. Dziękuję ślicznie za dedykację! <3
UsuńDziękuję ślicznie! :* Wiem, że rozdział wyszedł długi, ale ja naprawdę tego nie planuję. To samo tak wychodzi. Poprzednie były jeszcze dłuższe, więc do ich długość będziesz się musiała przyzwyczaić. Ostatnio takie mi wychodzą i nic na to nie poradzę. Na początku nie dawałam tych wszystkich opisów uczuć, pomieszczeń itd. Teraz to się zmieniło i dlatego tak jest (: Między Nathanem, a Andreą zawsze było tak źle. Nie mieli dobrych relacji - bynajmniej Andie do Nathaniela, bo ten to kocha jej dokuczać - ale teraz powinno się to trochę zmienić, ponieważ bohaterka już trafiła do nowego świata. Hehe. Naprawdę tak na Ciebie zadziałała ta scena z kocami? Nie spodziewałabym się tego. Mówię jak najbardziej serio! Ja jakoś podczas pisanie tego, niczego nie odczuwałam xD Ja też jej współczuję, ale jeśli chodzi o to błoto... Jakoś nie mogłam się powstrzymać. Wierz mi :D Taak. Sceny walki są okropne do opisania. Ja ogólnie to nie mam o tym zielonego pojęcia i bardzo się cieszę, że nie wyszło mi to tak bardzo tragicznie, jak się spodziewałam. Zawsze ma się ten problem, że nie wie się jakie dobrać słowa, by było dobrze. Ja też jestem zdania, że powinnam jeszcze nad tym popracować i będę. Wciąż się jeszcze uczę ^.^ Hehe. W tym rozdziale Nathan... No cóż. Taka miła odmiana, bo jeszcze nie był taki troskliwy w stosunku co do bohaterki. Nie umiem Ci powiedzieć, czy tak pozostanie, czy nie. Jest to trudne do określania, bo jeszcze za bardzo nie wiem, jak to się wszystko potoczy. Mogę jedynie powiedzieć, że nie będą się już tak bardzo się nienawidzić, jak kiedyś (: Ale Nathan nie powinien tak zmięknąć. To do niego nie podobne :D Za dedykację nie dziękuj, naprawdę! ^.* Pozdrawiam gorąco i ślę całusy! :***
UsuńHejka!
OdpowiedzUsuńDoczekałam się akcji! ^^ Nawet nie wiesz, z jakim zainteresowaniem to czytałam. Po prostu uwielbiam <3 Będę się cieszyć jeszcze przez pewien czas, więc nie dziw się...
Genialnie opisałaś walkę między wampirami a wilkami, co z tego, że jeden z krwiopijców to tylko pół wampir. Wyszło świetnie. Ja, jako wielka zwolenniczka akcji i romansów - daję same plusy temu rozdziałowi.
Ogółem sam opis uczuć Andrei podczas potyczki mi się spodobał. To, jak wyrażała ból, upadki, niekorzystne warunki, jakimi był deszcz i śliska powierzchnia od błota. Ale oczywiście na co ja konkretnie mogłam zwrócić uwagę? Troska Nathana. Mówiłam już, że go kocham? Chyba już dwadzieścia razy, ale będę się powtarzała, ile będzie trzeba :3
Uwielbiam Nathana i szczerze mam nadzieję, że Andrea również prędko się co do niego przekona.
Spodobała mi się również sama walka, czyli użycie ognia w deszczu... cóż... eeem... nieważne.
Dziś krótko, gdyż czas goni nas, a ja nie mogłam się dzisiaj nie wypowiedzieć. Jeśli chcesz, to dopiszę coś jeszcze później w odpowiedzi tutaj i będziesz miała dwa komentarze od jednego (wiernego jak pies xD) czytelnika :)
Pozdro ;D
A, i dziękuję wielce za dedykację ;*
UsuńDziękuję ślicznie! :* Ha! Jak widać, to warto było czekać na tą całą akcję! :D Miło mi, że tak bardzo się cieszysz. To naprawdę jest dla mnie bardzo ważne ^.^ Jej! Nawet nie wiesz jaki uśmiech pojawił się na mojej twarzy jak przeczytałam, że ten opis walki wyszedł mi genialnie! Ja miałam, przynajmniej tkwiłam w takim przekonaniu, że wyjdzie mi to źle, bo jeszcze nie opisywałam takiego typu rzeczy i powiem, że było mi trochę trudno. Strasznie się cieszę, że podobają Ci się te wszystkie opisy. Naprawdę się staram i zanim to napiszę, to dobrze muszę się nad tym zastanowić, bo chcę, by było jak najlepiej. Jednak wiem, że muszę jeszcze nad tym trochę popracować (: Och! Teraz to wszyscy zwracają uwagę na troskę Nathana. Hehe. Taka miła odmiana, która tek często się nie zdarza :D Ale powiedz mi kochana, kto go nie kocha? ♡ Chyba jeszcze nie ma takiej osoby, a ja głupia na samym początku myślałam, że nikt nie będzie go lubił >.< Hm. Wydaje mi się, że Andrea przekona się do Nathaniela. Może to nie nastąpi tak od razu, bo w końcu musi się jeszcze oswoić z nową sytuacją, ale później powinno się trochę pieniędzy nimi zmienić ^.^ Jak chcesz, to coś jeszcze dopisz. Nie zmuszam (: A za dedykację naprawdę nie dziękuj! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńDziękuję na wstępie za dedykację. Rozdział był tak bardzo wciągający, że czytałam go z zapartym tchem. Albo mi się wydaje, albo Andrea zostanie przemieniona przez Nathana w całkowitego wampira, bo miała duże obrażenia. Wspaniałe opisana walka. Do następnego i pozdrawiam serdecznie.😊
OdpowiedzUsuńNie dziękuj kochana za dedykację. Naprawdę! :* Nawet nie wiesz ja bardzo się cieszę, że tak Cię wciągnęło! To dla mnie ogromna radość! Dziękuję! ♡ Hm. Ciekawa teza z tym, że Nathan mógłby przemienić Andreę, choć wątpię, by tak było. Ale obrażenia miała duże, to trzeba przyznać. Raczej powinna wyjść z tego bez szwanku (: Bardzo się cieszę, że ten opis walki Ci się podobał. Naprawdę się starałam! Pozdrawiam serdecznie i ślę całusy! :***
Usuń*_* *_* *_* *_* ... WTF?! (przepraszam, za słownictwo xD) TEN ROZDZIAŁ JEST TAK CUDOWNY, ŻE... brak mi słów do opisania...KOCHANA! Wszystkie rozdziału były piękne i trafiały do mojego serca, w którym zostały zapisane, ale tan skradł całe moje mini serducho! Jej! Nigdy w życiu nie przeczytałam tak cudownego rozdziału z tak pięknymi opisami walki, którą Ty przerodziłaś w coś... coś najwspanialszego! Było smutno, to fakt. Ale Matko! Opisy tak genialne, że cały zarys wszystkich sytuacji (bez wyjątku) miałam dokładnie stworzony w głowie. I wiem, że Ty może traktujesz to jako... jako jakieś tam moje gadanie czy tzw. 'kazanie' ale... Ale moje słówka lecą prosto z serducha! Daję słowo przenajświętsze! To Twój (z tych dotychczasowych) najlepszy rozdział! Była masa Nathandrei (xD) i to w pięknej wersji. Wspierali się, pomagali sobie... Jestem trochę zła, że skończyło się w takim momencie, ale nie skupiam się na tym. 'Nosi' mnie, bo jestem pod AŻ tak ogromnym wrażeniem tego rozdziału!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co tu napisać, bo więcej emocji nie mogę wyrazić pisząc, ale pozdrawiam Cię serdecznie i życzę tworzenia właśnie taki, piękny rozdziałów! ;*
PS. Czy tylko ja mam strasznie załzawione oczy? ;)
(oczywiście komentarz niesprawdzony)
KOCHAM, dziękuję za dedykację!
Dziękuję ślicznie! :* Nawet nie wiesz jaki szeroki uśmiech miałam na twarzy, jak czytałam to wszystko. Naprawdę! Czasami mam wrażenie, że za bardzo mnie pochwalasz... Ale dziękuję bardzo, bo to naprawdę jest strasznie wielka motywacja do dalszego pisania! ♡ Ja też właśnie uważam, że ten rozdział wyszedł mi, najlepiej jak dotąd. Może to dlatego, że tyle się działo? Bardzo się cieszę, że te opisy walki nie wyszły mi tak tragicznie, jak myślałam. Ja byłam w przekonaniu, że będzie to jakaś tragedia, a najbardziej się bałam, że strzelę jakaś gafę xD Hm. Może czasami traktuje takie słowa jako zwykłe, ale Tobie akurat wierzę - i innym stałym czytelnikom też, bo niektórzy coś tam napiszą, a tak naprawdę nie przeczytają rozdziału i później chcą, byś również zagościła u nich, wiesz tak zasada "czytanie za czytanie" - bo Twoje słowa zawsze są szczere :* Nawet nie wiesz jak strasznie się cieszę, że podobają Ci się moje opisy. To naprawdę dla mnie strasznie ważne! :D Haha! Zgadzam się, że było sporo Nathandrei - ale ja nic nie mówię, że będą razem, bo sama tego nie wiem - i zapowiadam, że od teraz już chyba tak poznanie :D Cóż... Prędko się nie nauczę, że nie powinnam kończyć w takich momentach. Wydaje mi się, że jest to nieuleczalne :P Czy masz załzawione oczy? Naprawdę to tak na Ciebie podziałało? Jakoś nie chce mi się wierzyć xD A za dedykację naprawdę nie dziękuj! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńHej hej! Teraz jestem tylko na chwilkę, ale oznajmiam, że jeszcze dzisiaj wpadnę, by nadrobić dwa nowe rozdziały! ♥ Eh, znowu mam poślizgi...
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zaklepuję sobie tutaj miejsce, żeby znowu nie być na takim całkowitym CZARNYM końcu ;)
Pozdrawiam najgoręcej! :*
Jej! Jaka miła niespodzianka! Kochana! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że już jesteś! ♡ To czekam na Twoje opinie! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńO mój Boże! Mam nadzieję, że Andrei nic się nie stanie. I Nareszcie Nathan udowodnił, że również posiada uczucia. Wspaniale opisał tę walkę. Kochana bardzo dziękuję Ci za dedykację!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i do następnego ;)
Myślę, że nic jej nie będzie. Nie mam w planach jej krzywdzić, bynajmniej na razie. Później jeszcze sporo się wydarzy. Zgadam się z tym, że Nathan w końcu pokazał, że ma uczucia. W końcu przedtem był taki... Sztywny. Jak ja się cieszę, że podobał Ci się opis walki! ^.^ A za dedykację naprawdę nie dziękuj! :D Pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki! :***
UsuńMasz ogromny talent. re opowiadanie jest znakomite. Aż chce się go czytać. Znakomita fabuło i dużo akcji. Mam pytanie czy nie dałabyś rady dodawać częściej rozdziałów bo piszesz genialnie i zawsze kiedy kończę czytać rozdział czuję sie nienasycona bo chciałabym jiż wiedzieć co się będzie działo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniałe słowa, które sprawiły mi wielką radość! Naprawdę! ♡ Cieszę się ogromnie, że tak podoba Ci się mój styl pisania, jednak ja jeszcze muszę się poduczyć. Zresztą... Wciąż to robię xD Hm. Odpowiadając na Twoje pytanie to wątpię, że uda mi się częściej dodawać rozdziały. Wstawiam je co tydzień, a to i tak ledwo się wyrabiam, bo zawsze w soboty spędzam dużo czasu na dokończenie rozdziału. Do tego dochodzi jeszcze szkoła... Na razie pozostanie tak, jak jest. Może jak będzie przerwa świąteczna, to będą częściej, ale nie obiecuję. Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńO matko matko! Już jestem kochana! :3 Ciągle mi net szwankuje, bo mój kuzynek majstruje przy nim cały czas! uch, nigdy nie zrozumiem facetów i ich zainteresowań komputerowych.
OdpowiedzUsuńNo ale teraz przejdźmy do konkretów. Po pierwsze, to szczerze współczuję Andrei, że wpadła w takie chaszcze. Kiedyś osobiście tego doświadczyłam i nie polecam tego uczucia. ( -1 na 10. ) :c Porozdzierała sobie twarz na tych, zapewne dzikich różach, a mimo tego i tak poderwała się do ucieczki przed Nathanem (Dominikiem ;-;) Wybacz, ale nigdy w moich myślach nie będzie Dominikiem ;-; Osobiście wyobrażam go sobie jako takiego bystrego brunecika :3 Włoski lekko postawione ku górze, nie na żadnym żelu, tylko jakoś tak artystycznie, etc etc, rozbudowana klata, biceps triceps i takie rzeczy :D
No wróćmy do normalności xD
Cóż się nie dzieje! Nie dość, że stoi z ranami na deszczu to jeszcze i kusi wampirka! Uuu, nie ładnie tak podsycać drapieżnika :D Andrea... meh, pełnia była, a ona tego nie zrozumiała. Boziu mam nadzieję, że Nathaniel szybko ją wprowadzi w świat wampirów, wilkołaków etc etc, bo inaczej źle może się z nią stać, jeśli nie będzie wiedziała, co ma robić podczas pełni. :c
Spodobało mi się to, jak Nathaniel na nią zareagował! Tak, oby nie był wegetarianką! On nie może być drugą Edwardą Culleną : x Jak wampir, to porządny wampir :D Taki z krwi i kości, taki zjadający krwi i kości :D
Ach... Czasem ta nieporadność Andrei to mnie aż drażni. Już nie śmieszy, a drażni ;-; Ileż razy można za jednym biegiem upaść, wytaplać się w błocie i poranić?! Uch, ta dziewczyna to chodzące nieszczęście ;-; No i jeszcze zostawiła Nathana na pastwę wilkołaków. W sumie, to strasznie dziwi mnie to, jak on się o nią troszczy. Ona go zostawia, a ten i tak do niej przylatuje. Zupełnie jakby była jakimś magnesem ! ;-;
No, no! Nathaniel kogoś zabił ;> jak mnie to cieszy! Czekałam na ten moment od początku opowiadania! Sądziłam nawet, że Nathaniel niema jaj żeby kogoś uśmiercić, a tu proszę, jednak je ma.Zwracam honor.
Ale najbardziej zaskoczyło mnie to, że Andrea kogoś zabiła! Jak to?! Jakim cudem?! O_O Miałam takie poker face przez dłuższy okres czasu. Nigdy w życiu bym się nie spodziewała, że kogoś zabije! No ale, później oberwała i straciła przytomność :D tak, to już do niej pasuje :D
Kochana, pozdrawiam gorąco i czekam na następny rozdział :* Mam nadzieję, że będzie więcej dialogów :P Opis walki był bardzo dobry, ale wiesz, że ja gustuje w momentach sadystycznych :D
Papa :*
Dziękuję ślicznie! :* Hehe. Ja też nigdy nie rozumiem facetów, a w szczególności chłopaków z mojej klasy, którzy czasami zachowują się jak typowe dzieci... W sumie to ja też współczuję Andrei - i Tobie, skoro doświadczyłaś tego na własnej skórze - że wpadła w te chaszcze. Mnie jeszcze takie coś nie spotkało, więc nie wiem, jak to jest. Mogę to sobie jedynie wyobrażać, choć i tak nie będzie to to samo. Hm. No cóż. Wiadomo, że musiała się trochę poranić xD Rozumiem Cię. U mnie Nathan to też nie będzie Dominik, ale jakoś nie mogłam znaleźć innego zdjęcia, które by mi przypadło do gustu. Oczywiście to ja sama go sobie inaczej wyobrażam. Ale dla mnie to Nathan ma czarne włosy. Sama nie wiem czemu xD Ale oczywiście nie ma włosów na żelu. Co to to nie! :D Heh. Stała z ranami, ale nie wiedziała, jakie mogą być tego skutki. Weźmy pod uwagę to, że jeszcze nie do końca wierzyła Nathanowi, że ten jest wampirem. Andrea jeszcze nie do końca wie, w jakim się znalazła świecie. Mogę Cię zapewnić, że Nathaniel wszystko powie jej co i jak. Powinno już to być w następnym rozdziale :D Choć z tą pełnią, to jeszcze niczego nie wiedziała. Jest z tego całkiem zielona. No oczywiście, że Nathan musiał tak zareagować! To jest pewne! Zapewniam Cię, że nie żywi się krwią zwierzęcą. Bynajmniej nie mam w planach, by tak było. No zgadzam się z tym, że Andrea to niezdara. Ale każdy ma swoje wady i zalety. Hm. Sama nie wiem, czemu wampir tak się o nią troszczy. Jakoś tak wyszło (: No! A zabił, zabił! A czemu by nie? W końcu jest wampirem, a wilkołaki to jego wrogowie i nie miał żadnych powodów, by tego nie robić. Poza tym bronił się. Jak się okazało, ma jaja :D Ha! Udało mi się Ciebie zaskoczyć! Wiesz? Jakoś nie mogłam się powstrzymać, by Andrea nie zabijała tego wilkołaka. W końcu działała w swojej obronie, a poza tym, kiedyś i tak by to nastąpiło. Haha! Naprawdę zgadzam się z tym, że jak straciła przytomność, to to już było do niej podobne! Cała ona! :D W następnym rozdziale zapewne będzie więcej dialogów, bo powinno się już sporo wyjaśnić. Cieszę się, że ten opis walki nie wyszedł mi tak tragicznie. Wiem, że gustujesz w momentach sadystycznych, ale nie wiem, czy umiałbym tak pisać... Pozdrawiam gorąco i ślę buziaki! :***
UsuńHahaha! Kochana kocham twoje odpowiedzi na moje komentarze :D Potrafisz tak mi wszystko gładko wyjaśnić! :*
UsuńPodoba mi się, że tak wykreowałaś Andreę, ale czasem to rzeczywiście, jest to aż śmieszne xD
Ach no i przede wszystkim, cieszę się, że Nathan w końcu zabił :3 Może kolejna jakaś ofiarka? xD No i walka bardzo mi się podobała :3
Mogę stwierdzić, że była tutaj potrzebna i to w takiej ilości z użyciem właśnie tych słów. Mas spokojne, niezbyt krwawe opowiadanie, które bardzo wciąga i taki odskok, że lało się dużo krwi, odrywał im łby, ćwiartował na kawałki, byłby szokiem. Uwierz siedziałabym tak O_____________________O Cooo??
Pozdrawiam kochana i czekam na następny :* Buziaczki :3
Dziękuję za dedykację <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię!
Wiesz co? Przeczytałam ten w uchte długi rozdział na jednym (no dobra, prawie jednym, bo zaczęłam się dusić! xD ) Oddechu i jest po prostu genialny! Świetnie odwzorowałaś emocje, wkręciłam w to jeszcze opisy i ha! Przemyślenia Andrei! Po prostu, miażdżąca mieszanka świetnie wykonana! Zakochałam się po czubek kaptura! Już naprawdę, naaaaprawdę dawno nie czytałam taak dobrego rozdziału, gdziekolwiek! Powiem ci szczerze że nie mam słów aby to opisać, ale serce mi nachrzania jak oszalałe! Świetne, genialne, idealne i wgl <3
Dalej. Nathan <3 Cudowny, kochany, troskliwy, najlepszy, bohater, kocham cie mój mężu!
Andie, świetne opisy jej reakcji, tego jak ogarnia swoje czarymary :D
Przecudowy długi rozdział ale! Ale.. Kochana Ty moja.. TAKIE ZAKOŃCZENIE?! No ja Ci chyba łeb urwę! :P Chociaż to takie miłe napięcie, co będzie dalej.. no ale.. napisałaś to tak, jakby umarła! A wierze że nie. Ale, teraz mam po prostu wizję, jak się budzi w ramionach Nathana, jak on koło niej skacze, opiekuje się, dogląda ah <3 xD Wiem, pewnie siało mi na banie.. No. Pewnie tak. Trudno, musisz się przyzwyczaić xD
Kurczę, chciałabym żeby też ze sobą teraz szczerze porozmawiali. Żeby jej to wszystko jakoś wytłumaczył i może pokazał z bliska..? Coś w stylu, pokaż ząbki wampirku? :D Hahah xD
Dobra. Idę stąd, bo coś czuję, że będziesz miała opluty monitor przez śmiech jak będziesz to czytać!
Ale cudowny rozdział, zakochałam się <3
Pozdrawiam, całusy, ściskam i kocham i czekam <3
Twój Elf który Cie nęka o więcej <3
Dziękuje ślicznie! :* A za dedykację naprawdę nie dziękuj! ♡ No wiem, że rozdział długi, ale wierz mi, ja tego nie planuję. Naprawdę. Strasznie dziękuję Ci za wspaniałe słowa! Naprawdę! :* Nawet nie wiesz jak jest mi miło, że te wszystkie moje opisy Ci się podobają, bo ja naprawdę bardzo się staram. Wiem jednak, że muszę się jeszcze poduczyć :D Ale ja jakoś nie uważam, że rozdział mógł być tak świetny, jak mówisz. Inni naprawdę piszą o stokroć lepiej ode mnie. Wierz mi (: Mimo to bardzo, ale to bardzo dziękuję wspaniałe słowa, które dają straszną motywację! :D Ach! Ja też kocham Nathana! Jeszcze chyba nie ma takiej osoby, która by go nie lubiła. Naprawdę! :P Oj! Przepraszam za zakończenie, ale będziesz się musiała już przyzwyczaić. Będę tak robiła co jakiś czas w najmniej spodziewanych momentach i takich... Hm. Kiedy chce się wiedzieć, co będzie dalej. Wiesz. To taka choroba, z której nie umiem się wyleczyć xD Ależ oczywiście, że Andrea nie umrze! To jest pewne! Ja jeszcze mam tyle pomysłów...! Nie mogą się zmarnować :3 Jej! Ta Twoja wizja naprawdę jest wspaniała! Już nawet zaczęłam to sobie wyobrażać! Naprawdę! Bezcenny widok! ♡ Ale na pewno bohaterowie szczerze porozmawiają ze sobą. W końcu Nathan tak czy siak będzie musiał o wszystkim powiedzieć Andrei. Nie ma innego wyjścia. Ale z tym: Pokaż ząbki, to naprawdę mnie rozbroiło :D Ok. Przyznaję się. Śmiałam się, jak to czytałam, ale to bardzo dobrze! Naprawdę! Widać, jak potrafisz ludzi wprowadzić we wspaniały humor! Założę się, że nawet rozbawiłabyś najbardziej smutnego człowieka na świecie! :D Jeszcze raz bardzo dziękuję! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńMadziu <3 Jesteś moim geniuszem literackim! Uwielbiam czytać to opowiadanie. To inny świat, więc świetnie trafiony tytuł "Nowy świat Andrei". Chyba popadam w uzależnienie od tego bloga... Nie chyba! Na pewno popadam w uzależnienie od tego opowiadania! :D Kocham je po prostu ;) Ten rozdział jest genialny. Po prostu rewelka. Ta walka, te wycie! Szkoda mi trochę tych wilków, ale same tego chciały, mogły pójść z moim ukochanym wampirkiem na ugodę. Zakochałam się w nim bez reszty! Ten wampirek pobudza wszystkie zmysły!! Pierwszorzędnie opisałaś uczucia Andrei. Jest w tym zagubiona, nie wie co ma robić, a w dodatku ma wyrzuty sumienia... Bardzo dobrze to wszystko opisałaś.. Można wczuć się w rolę dziewczyny i to z taką pasja! Kochana uwielbiam Cię!! Martwię się o Andii, niech ona się obudzi. nic jej nie będzie, prawda? Nathan tak się o nią troszczył :D Co bardzo mi się spodobało ;D Czekam na kolejną część Madziu :D Kocham lasia <3<3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dedyk kochana <3<3 To zaszczyt! I genialny ten nowy szablon, widać, że się przy nim napracowałaś :D Miałam napisać ci to pod ostatnim rozdziałem, ale zapomniałam, więc teraz nadrabiam! Mistrzowski efekt !
UsuńDziękuję bardzo! :* Nawet nie wiesz ile radości sprawiły mi Twoje słowa! Naprawdę! Jesteś kochana! ♡ Ale geniusz literacki... Przesadzasz ^.^ Może to dziwne, ale naprawdę długo myślałam nad nazwą bloga. Dziwne to, ale tak było. Ale jak widać, nazwa nie jest zła :D Popadasz w uzależnienie... Naprawdę te słowa sprawiły mi wielką radość, bo jeszcze nikt mi tego nie powiedział. Dziękuję kochana! ♡ Straszne się cieszę, że rozdział, a w szczelności walka - myślałam, że wyjdzie mi tragicznie - Ci się podobają. To dla mnie naprawdę bardzo, ale to bardzo ważne! ^.^ Mi też jest szkoda tych wilków, ale same się pchały... Ha! No właśnie! Mogły pójść na ugodę, ale nie poszły! Głupie wilki >.< O jej. Wszyscy mówią, że kochają Nathana. Jeszcze zaczną się o niego wszystkie bić xD Bardzo się cieszę, że te wszystkie opisy wychodzą mi tak dobrze! Naprawdę jest to dla mnie ogromna radość! Kiedyś mi to nie wychodziło tak ładnie, ale staram się :D Andrea się obudzi. To jest pewne. Na pewno jej nie uśmiercę ^.* Taak. Taka miła odmiana ze strony Nathana :D A za dedykację naprawdę nie dziękuj! :* Straszne się cieszę, że szablon Ci się podoba. Zgadzam się z tym, że spędziłam nad nim sporo mojego czasu. A ile się już nad nim namęczyłam, to nie wspomnę! Ale było warto (: Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
Usuń
OdpowiedzUsuńMam taki super wielki zaciesz, że nie sposób sobie go wyobrazić. Nathan jest tak cholernie kochany ♥♥♥♥ Tyle się wydarzyło w tym rozdziale! Huh! Biedna Andrea, oby nie stało się jej nic poważnego... Oby. Powinna przeprosić Nate'a (będę go tak nazywać, jeśli ci to nie przeszkadza), bo w końcu narobiła zamieszania tą swoją ucieczką do lasu. Ugh... nie mogę się doczekać nn! :D
Mnóstwa weny życzę :**
Zapomniałabym! Bardzo dziękuję za dedykację :3
UsuńHaha! Taka odmiana, co nie? W końcu Nathan nie zawsze taki jest :D Ale ja też bardzo, ale to bardzo go kocham! ♡ Zresztą jak wszyscy ^.^ No tak. Sporo się wydarzyło, ale tak jakoś wyszło. Andrei nic poważnego nie powinno być. Bynajmniej niczego takiego nie planuję. Nie waśnie. Powinna przerosić Nathana - oczywiście nie mam nic przeciwko temu, że nazywasz go zdrobniale - że uciekła, ale czy by to coś zmieniło? Raczej nie... A za dedykację naprawdę nie dziękuj! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńDziękuję za dedyk, czuję się zaszczycona :3 Rozdział świetny, nie mogę uwierzyć, że można być aż tak niezdarnym XD Oby Andrei szybko zagoiły się te rany, bo ludzie pomyślą, że Nathan niewiadomo co jej robił w tym lesie ;D A te wilkołaki mogły od razu się na niej położyć. Sorry jeśli masz złe skojarzenia, taka u mnie pogoda XDD.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Och kochana! Za dedykację nie dziękuj, naprawdę! :3 Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał. To dla mnie ogromna radość ♡ Hehe. Mi też jest trudno uwierzyć, że można być tak bardzo niezdarnym, ale każdy ma te swoje wady. Nikt nie jest idealny (: Andrei te rany powinny się zagoić szybko. W końcu jest dhampirem. Nie, nie mam złych skojarzeń z tym położeniem przez wilkołaków, choć koledzy ode mnie z klasy to już mieliby sporo do powiedzenia xD Pozdrawiam serdecznie i ślę całusy! :***
UsuńHej! ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację, kochana, cieszę się bardzo :D
Co do rozdziału, bardzo ciekawy i pełen akcji :) Nie przejmuj się, że dużo opisów, całkiem fajnie ci to wychodzi. Serio. Chyba bym tak nie potrafiła ;) Przeraziła mnie ta scena na początku. już myślałam, że Nathan na prawdę ją ugryzie, chociaż trudno byłoby uwierzyć, że byłby do tego zdolny w końcu tyle się znają, może nie przepadają za sobą, no ale mimo wszystko. Przepraszam, że się nie rozpisuję, ale mam jeszcze sporo nauki. Więc życzę weny i czekam na kolejny :)
Pozdrawiam cieplutko :**
Juliet
Oj! Za dedykację naprawdę nie dziękuj! :* Bardzo się cieszę, że według Ciebie rozdział był pełen akcji. Jeśli chodzi o opisy, to nie planowałam takiej ilości, ale tak już wyszło. Bardzo się cieszę, że te opisy Ci się podobają. Jest to dla mnie bardzo ważne, ale wiem, że muszę się jeszcze sporo nauczyć. Innym nie dorastam do pięt (: No! Udało mi się kogoś zmylić! Haha! :D Zgadzam się z tym, że Nathan raczej by nie ugryzł Andrei. W końcu znają się już długo, ale co z tego, że się nienawidzą? Według mnie to nienawiść nie ma nic do tego. Pewnie gdyby ją ugryzł, to by żałował. Och! Rozumiem Cię doskonale! Ja sama nam sporo nauki! Kartkówka goni kartkówkę i tak samo ze sprawdzani! :/ Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńZacznę od tego, że bardzo podobała mi się ilość akcji w tym rozdziale. Normalnie nas spiorunowałaś, a to sprawiło, że czytało się o wiele szybciej niż zazwyczaj. Odnoszę wrażenie, że Nathan jest dla Andrei takim cichym, ukrytym aniołem. Pojawia się zawsze, gdy dziewczyna potrzebuje pomocy i potrafi wyciągnąć ją z każdej groźnie zapowiadającej się sytuacji. Podoba mi się ten chłopak, choć momentami denerwuje mnie jego styl bycia i to usilne pozowanie na cwaniaka i męskiego ogiera. Choć z każdym rozdziałem zaczynam go coraz bardziej lubić. Mniej gada, więcej robi, ot co :D
OdpowiedzUsuńAndrea znalazła się w potrzasku i szczerze powiedziawszy nie widziałam dla niej żadnych szans w starciu z wilkami. Uważałam, że jest z góry skazana na porażkę, bo zupełnie zapomniałam o jej mocach! Serio:D Wciągnęłam się w tekst i zapomniałam o myśleniu. No i potem pokazała na co ją stać. Ciekawa tylko jestem, co jej się stało i jak długo będzie dochodzić do siebie. Bo nie wierzę, że uśmiercisz główną bohaterkę! :D
Pozdrawiam! ;*
Dziękuję bardzo! :* Strasznie się cieszę, że ilość akcji Ci się podobała. Wiem, że nie jest to często, ale teraz od czasu do czasu powinna występować. Cieszę się, że ten rozdział czytało Ci się szybkiej niż poprzednie (: Hm. W sumie to można powiedzieć, że Nathan to taki Anioł Stróż dla Andrei, choć wiadomo, że pomógłby w jej w potrzebie nawet wtedy, gdyby nienawidził jej z całego serca. Nie jest taki zły, jak myślałaś na początku. Może na początku był taki cyniczny i co to nie on, ale powinien się zmienić choć trochę. Może nie zmięknie do końca, ale nie będzie już trochę inny. Bynajmniej ja mam tak w planach ^.^ Jednak do końca nie chcę go przemieniać, bo to już nie będzie ten sam Nathan ♡ Cieszę się bardzo, że zaczynasz do lubić :D No! A widzisz! Jednak dała sobie radę. Choć pewnie gdyby nie jej moce, to byłoby po niej. Nie dałaby sobie rady, bo jest za słaba. Hm. Bohaterka powinna szybko dojść do siebie. W końcu jest dhampirem! :D Nie mam na razie zamiaru jej krzywdzić. Może kiedyś... Pozdrawiam gorąco i ślę buziaki! :***
UsuńCo za rozdział! Nie potrafię pozbierać tego w głowie :P.
OdpowiedzUsuńZacznę od sceny jak kujące jej twarz kolce robiły jej rany, aż ciarki mnie przeszły i poczułam kłucie na twarzy :P. Scena walki idealnie opisana, wszystko ze swobodą mogłam wyobrazić, nawet te jęki i łamanie kości,brrr.
No i końcówka. To musiało być dla niej drastyczne przeżycie.
Ale jedna rzecz mnie rozbawiła, jak Andrea chciała się uśmiechnąć do Nathaniela, że jest przy niej i sobie wyobraziłam, jak z przerażenie śmieje się jak wariatka :D.
Czekam na nowy!! Całusy:**** i dziękuję za dedykację :*
http://palace-to-crumble.blogspot.com/
Dziękuję bardzo! :* Nie sądziłam, że ten rozdział może na kogoś tak podziałać. Naprawdę! Jestem w szoku! :D Hehe. Jak ja pisałam tą scenę, to jakoś niczego nie odczuwałam. Starałam się jedynie dobrać odpowiednie słowa i to wszystko :) Ale było trochę trudno, a szczególnie z opisem walki. To, to dopiero był wyczyn! Jeszcze nigdy wcześniej nie opisywałam takiego typu rzeczy i naprawdę sadziłam, że wyjdzie mi to tragicznie -.- Ale bardzo się cieszę, że Ci się podobało i że to sobie nawet wyobrażałaś ^.* No właśnie. Zgadzam się, że musiało być to na pewien sposób drastyczne przeczycie, ponieważ ja bym się chyba załamała... Hehe. Ja też uważam, że musiało być to na pewien sposób śmieszne, jak Andrea chciała się uśmiechnąć do Nathana. Ale żeby wybuchła śmiechem przepełnionym przerażeniem? To mnie już rozbroiło :D A za dedykację naprawdę nie dziękuj! ^.^ Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńBardzo Cię przepraszam, ale nawet nie mam czasy, by przeczytać rozdział, choć korci mnie straszliwie! :C Wybacz. Mam nadzieję, że jakoś dotrwam. ;) Na pewno niedługo to nadrobię i dopełnię ten komentarz! :*
OdpowiedzUsuń~Rebecca~
Oj nie przepraszaj! Ja sama mam mało czasu i nie wyrabiam, więc doskonale Cię rozumiem! (: Też jest mi z tym źle, bo blogi mogłabym czytać i czytać, a tak niestety się nie da :/ To czekam na komentarz! :***
UsuńDwudziesta dziewiąta! Jej! Rozdział mega! Chyba najlepszy ever. Tak dużo Nathana i jeju - nie wiedziałam, że on jest taki silny i aż tak bardzo opiekuńczy. Zakończenie mega. Mam nadzieje, że Andrea cało z tego wyjdzie i proszę niech oni jeszcze nie wyjeżdżają z tych gór, bo te "górskie" rozdziały są najfajniejsze.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na niedzielę, na następny rozdział! :)
Dziękuje za Dedykację.
Pozdrowionka
L.d.A
Dziękuję ślicznie! :*** Hahaha! Że chcę Ci się liczyć, która jesteś! :D No tak. Teraz jest dużo Nathana i tak już pozostanie (mam nadzieję!) ^.^ Och kochana! O naszym wampirku jeszcze nie wiesz sporo! Bardzo się cieszę, że to zakończenie Ci się podobało. Andrea powinna wyjść z tego cało, a z gór to prędko nie wyjadą. O to się nie martw! :D Rozdział postaram się napisać na dzisiaj, choć nie obiecuję. Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale przez szkołę nie miałam zbyt dużo czasu. Rozdział mega. Bardzo mi się podobał. Nie wiem czemu, ale ciągle miałam nadzieję, że ten chłopak (wilk), którego widziała w lesie z tym innym mężczyzną z watahy, będzie chciał jej pomóc, ale myliłam się. Szkoda mi tych wilków, które zginęły, ale taka kolej rzeczy, ktoś musi umrzeć by inni mogli żyć. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Zapraszam również na nowy rozdział na blogu http://kronika-dark-hills.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny
PS: dziękuję za dedykację
(ja nie mogę, ale masz dużo komentarzy, ja nigdy tylu nie będę miała pod jednym postem)
Dziękuję bardzo! :*** Nie przepraszaj, że dopiero teraz się zjawiasz, bo ja sama nie wyrabiam, bo mam mało czasu, więc doskonale Cię rozumiem! (: Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał. To dla mnie strasznie ważne! ^.* No cóż... Na razie nie mam do tego chłopaka wilka żadnych planów, więc nie wiem za bardzo, co z nim będzie. Mi też jest ich szkoda i zgadzam się z Twoimi słowami w stu procentach! W końcu musieli się bronić. Rozdział u Ciebie już przeczytałam :D A za dedykację naprawdę nie dziękuj! I nie marudzić, że masz mało komentarzy! Zobaczysz, że to się jeszcze zmieni, a ja życzę Ci tego z całego serca! :P Pozdrawiam serdecznie i ślę całusy! :***
UsuńNa początku baaardzo Ci dziękuję za dedykację :*
OdpowiedzUsuńA teraz przejdę do sedna, chociaż może nieco okrężną drogą. Otóż - jak to ja - cierpię na "czasus-brakus" (przez tę późną godzinę zaczynam pleść głupoty, wybacz :D) w efekcie czego rzadko przebywam na "strefie blogspotu", co wiąże się z tym, że nie czytam od razu rozdziałów :< Wyyyybacz mi! "Byle do wakacji" i wtedy będę jedną z pierwszych komentujących, zobaczysz :D
Dobrze, dobrze. Pewnie interesuje Cię moje zdanie odnośnie tego rozdziału. Więc bez zbędnego owijania w bawełnę...
SUPER! :D Potrafisz zbudować napięcie, które przez długi czas trzyma czytelnika w swoich szponach. Sytuacja, gdy Nathaniel walczył ze swoim instynktem sprawiała, że kibicowałam Andrei i niemal krzyczałam "odejdź od niej, odejdź!". Walka z wilkami również mnie przyciągnęła, jednak... w sumie to nie wiem komu tak do końca kibicowałam haha, ja zła. Ale tak poważnie - kocham zwierzęta. Nie rozumiem (i właściwie myślę, że nienawidzę, aczkolwiek raczej staram się unikać tego uczucia :<) ludzi, którzy mogą porzucać swoje psiaki i... koniec, koniec. Po prostu łzy pojawią się za chwilę i tyle będzie z wywodów. Oczywiście wiem, że w tej sytuacji nie można potępiać bohaterów, nie mniej jednak też popłakałabym się jak Andrea. Biedne wilki :'(
Końcówka jest bardzo intrygująca. Ja mam oczywiście nadzieję, że nic poważnego się ostatecznie nie stanie. Ale cóż... potrzymajmy trochę Nathaniela w tym przerażeniu. Oj ja zła część druga xD
Podsumowując: rozdział jest bardzo dobry, długi i chociaż akcja dotyczy wąskiego okresu czasu, to jednak nie zauważyłam tutaj żadnego rozciągania na siłę. Muszę Ci przyznać, że z rozdziału na rozdział coraz lepiej piszesz :)
Tymczasem życzę potopu weny i pozdrawiam serdecznie :*
A i właśnie... coś mi się zepsuło z gg i póki co jest nieaktywne >.< I wybacz, że ostatecznie w sumie nie pomogłam Ci z niczym :<
Dziękuję się! :*** Za dedykację naprawdę nie dziękuj! Kochana! :D Haha! Ja też cierpię na brak czasu! Staram się czytać wszystko jak najszybciej, ale niestety mi to nie wychodzi, bo nie dość że czytam już sporo blogów, to jeszcze mam sporo nauki i tak to już jest. Niesyty :/ Ależ oczywiście, że Ci wybaczam! Ja sama komutuję z opóźnieniem, a czasami naprawdę z kolosalnym! Ja się cieszę, że jesteś! :D Bardzo się cieszę, że według Ciebie potrafię zbudować napięcie. Nie sądziłam, że to mi się uda. Ogromnie się cieszę, że podobała Ci się ta cała walka, bo ja dopiero pierwszy raz takie coś pisałam i za bardzo nie wiedziałam, jak mam się za to zabrać. Jest to bardzo trudne zadanie, bo nie za bardzo wiedziałam jak dobrać odpowiednie słowa, ale jakoś napisałam i cieszę się, że nie wyszło mi to tak tragicznie, jak myślałam (: Ja też kocham zwierzaki i nie potrafię zrozumieć, że są tacy ludzie, którzy je wyrzucają albo biją. Jest to okropne >.< Choć bohaterowie mieli powód, bo musieli się bronić, jednak ja na miejscu Andrei również bym się popalała. Chlip :'( Cóż... Andie to ja na razie nie planuję ranić. Powinno być z nią wszystko dobrze :D Hehe. Podtrzymać Nathana w przerażeniu? Czemu nie? xD Bardzo się cieszę, że Ci się podobało! Właśnie też zauważyłam, że pisanie idzie mi coraz lepiej i ogromnie się z tego cieszę! Mam zamiar wciąż się rozwijać w tej dziedzinie! (: Ach! A mi gg ostatnio wciąż się muli >.< To czekam aż Ci się naprawi! :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńWitam! :)
OdpowiedzUsuńKrążyłam, krążyłam i w końcu przeczytałam i postanowiłam pozostawić po sobie ślad. Przyznam, że poczyniłaś znaczne postępy w pisaniu:) Mam na myśli porównanie pierwszych rozdziałów i ostatniego. Widać, że się rozwinęłaś i masz głowę pełną pomysłów. jestem ciekawa dalszych losów Andrei i tego jak rozwinie się sytuacja z Nathaniel'em ;) Mam nadzieję, że będziesz informowała mnie o nowych rozdziałach tak więc zyskałaś nową czytelniczkę :P
Pozdrawiam, ściskam i całuję:):* oraz zapraszam
na poziom-drugi.blogspot.com
o nowych rozdziałach informuj mnie w zakładce spam :):*
Dziękuję bardzo! :D Ogromnie się cieszę, że postanowiłaś u mnie zagościć! Naprawdę! Nawet nie wiesz jaka to dla mnie radość! :* Cieszę się, że zaczęłam robić postępy. Powiem Ci, że wciąż chcę się rozwiać w dziedzinie pisania, bo ja to kocham! ♡ A jeśli chodzi o głowę pełną pomysłów... Tu to akurat masz rację, bo mam jeszcze sporo pomysłów na tą historię! :D Jak rozwinie się sytuacja z Nathanem? Co nie co powinnaś się dowiedzieć już w kolejnym rozdziale! Oczywiście, że będę Cię informowała o nn i z miłą chęcią wpadnę do Ciebie jak tylko znajdę czas! :D Pozdrawiam serdecznie i ślę buziaki! :***
UsuńHej, hej! :*
OdpowiedzUsuńNareszcie przeczytałam, jeszcze raz przepraszam, że dopiero teraz, ale czytam zawsze na telefonie, a używać go mogę tylko w niedziele. :C No taki mam zakaz od rodziców, by się lepiej uczyć... Wydaje im się, że to pomaga. :D
Okey, teraz przechodzę do właściwego. :P
Rozdział opisowy, czyli taki jaki uwielbiam! ^^ Moim zdaniem świetnie poradziłaś sobie z opisywaniem tych walk, a tak za pierwszym razem to nie lada wyczyn! Ja sama nie wiem czy dałabym na Twym miejscu radę - same opisywanie ratuntku Wyspy przez Amandę to było wyzwanie! Ale do rzeczy. Och, oni są naprawdę słodcy! Niby nic do siebie nie czują, a jak tylko coś się drugiemu dzieje to troska że hej! :D Ciut mnie bawi, ale w końcu jakby byli razem od samego początku to byłoby nudno. A jak jest tak, jak jest, to jest ciekawie! (Czy Ty też się pogubiłaś w mej wypowiedzi? xD) <3
Ogólnie rozdział trochę poraża, ale mi szczerze przypadł do gustu. Wnioskuję, iż Nathan czyta w myślach i hipnotyzuje, prawda? Czy wszystkie wampiry tak potrafią, a półwampiry władają czterema żywiołami? Zastanawiam się nad tym... ;)
Jest parę drobnych błędów, ale nie czepiam się. Tak! Potrafię. :D
Nie mogę się doczekać co dalej, te rozdziały w górach najlepsze! ^^
Szybko pisz następne i dodawaj! <3
Naprawdę lubię te opowiadanie i ciągle zaskakujesz mnie nagłymi zwrotami akcji - i chyba właśnie za to je tak uwielbiam. ^^
Co dalej? Oto jest pytanie... :D
Przepraszam, że nie odpowiedziałam jeszcze na pytania z Liebster Award, ale nie mam czasu! :C Mam też nadzieję, że czytałaś u mnie notkę o bohaterach. ;)
Oceanu weny! :**
~Rebecca~
PS I dziękuję za dedykację! ^^
UsuńOgromie dziękuję! :*** Naprawdę nie przepraszaj, że dopiero dzisiaj komutujesz - ja sama czytam tylko na telefonie, bo na laptopie, czy kompie jest niewygodnie - no ja sama czasami komentuje z kolosalnym opóźnieniem! Wierz mi! (: Bardzo się cieszę, że już jesteś! :* Tak. Ten rozdział był wyjątkowo oposowy. W następnym powinno się pojawić więcej dialogów ^.^ Bardzo się cieszę, że poradziłam sobie z opisem walki. Było to naprawdę bardzo trudne szczególnie, że opisywałam takie coś dopiero pierwszy raz i za bardzo nie wiedziałam, jak dobrać odpowiednie słowa. Haha! Naprawdę są słodcy? No nie pomyślałbym! :D Też uważam, że te ich wybuchy troski są zabawne szczególnie, że bohaterowie się nie lubią. Bynajmniej Andrea nie lubi Nathana. Oj! Nie pogubiłam się w Twojej wypowiedzi. O to się nie martw! :D Ogromnie się cieszę, że rozdział przypadł Ci do gustu. Jest to dla mnie bardzo ważne :* Dobrze zgadujesz, że Nathan czyta w myślach i potrafi hipnotyzować. Ale czy dhampiry umieją władać nad żywotom? Powiem, że jest to dar, który posiada tylko Andrea. Więcej o tych wszystkich umiejętnościach już w kolejnym rozdziale - postaram się go wstawić jeszcze dziś, ale nie obiecuję! ^.^ Ech.... Znowu błędy >.< Ja już ich nie wyłapuję,-.- Podziwiam tych, co nie robią nawet najdojniejszej literówki! Zazdroszczę im (: Hm. Coś czuję, że jeszcze nie raz uda mi się Ciebie zaskoczyć, ale to nie jeszcze teraz. Mam nadzieję, że szybko odpowiesz na nominację, bo jestem bardzo ciekawa odpowiedzi! :D A za dedykację naprawdę nie dziękuj! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
Usuńudusisz mnie, ale pozwalam ci na to ;)
OdpowiedzUsuńkochana rozdział świetny (:
co takiego dzieje się Andreii ?
dziękuję za dedykację (:
cóż mogę więcej powiedzieć, wybacz za nieobecność, ja po prostu na nic nie mam czasu (:
PS. u mnie już następny (:
Oj tam, oj tam! Dlaczego mam Ciebie dusić? Oczywiście, że tego nie zrobię! No chyba, że tak bardzo chcesz xD Ja sama czasami naprawdę spóźniam się z czytaniem blogów i doskonale Cię rozumiem! Nie ma, co się martwić! Kochana! :D Bardzo się cieszę, że rozdział Ci się podobał, bo to naprawdę dla mnie ogromna radość! :3 Andrei powinno nic nie być. Bynajmniej na razie nie mam w planach jej krzywdzić :P A za dedykację naprawdę nie dziękuj! ^.^ I oczywiście, że wybaczam Ci tą nieobecność! Każdemu się zdarza xD W wolnej chwili na pewno wpadnę do Ciebie, ale to dopiero wtedy, jak dojdę do Twojego bloga, bo mam jeszcze ich sporo do nadrabiania... To pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńWeszłam na Twojego bloga przypadkiem i nie żałuję!
OdpowiedzUsuńPiszesz na prawdę świetnie i nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji!
Zatrzymujesz rozdział w takich momentach, że codziennie czekam na nowy rozdział.. Nerwicy przez Ciebie dostaję dziewczyno.
Mam pytanie: 1)Czy zamierzasz zostać pisarką? Ja Ci to proponuje. Jak tak to z pewnością kupię książkę. 2) Czy Nathana i Andree będzie coś łączyło? Proosze *tu robię słodkie oczka niczym kot ze Shreka*
Pozdrawiam i zapraszam do siebie (dopiero zaczynam, a poza tym piszę na wordzie prywatną książkę, więc zbytnio nie mam czasu aby często dodawać rozdziały) : http://miloschogwartu.blogspot.com
Dziękuję ślicznie! :*** Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! To dla mnie ogromna radość! Dziękuję! :D No wiesz. Nie ja jako jedyna kończę rozdziały w takich momentach, ale powiem Ci, że będziesz musiała się do tego przyzwyczaić (: Odpowiadając na Twoje pytania to tak. Zamierzam zostać pisarką, a z całego serca o tym marzę. Mam nadzieję, że moje książki będą się podobały i cieszę się bardzo, że Ty byś je kupowała ^.^ Ale czy Andreę i Nathana będzie coś łączyło? Na to pytanie za bardzo nie potrafię Ci odpowiedzieć, ponieważ jeszcze sama nie wiem, jak ma to się potoczyć. Z czasem wszystko wyjdzie :D I z miłą chęcią wpadnę do Ciebie! W linku pojawiło się słowo "Hogwart", więc tym bardziej się zjawię :D Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńRozdział genialny!
OdpowiedzUsuńPraktycznie przez cały rozdział, było jak w horrorze. Świetnie ujęłaś te scenki.
Jestem bardzo ciekawa czy Nathan czasem nie podkochuje się w Andrei? ^^ Dwie postacie z nadprzyrodzonymi siłami, no nieźle! :D
Dziękuję kochana za dedykację, zasłużyłaś sobie na tyle czytelniczek bo cudnie piszesz! :*
Czekam z niecierpliwością nn i zapraszam również do siebie!
Buziaczki :**
Dziękuję bardzo! :*** Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że Ci się podoba! To dla mnie ogromnie ważne! :P Hehe. Naprawdę było jak w jakimś horrorze? Nie pomyślałbym xD Ale bardzo się cieszę, że udało mi się dać taki nastrój ^.^ Hm. Sama jeszcze nie wiem, czy Nathan podkochuje się w Andrei. Wciąż nad tym myślę. Myślę, że niedługo odpowiedź się pojawi (: A za dedykację naprawdę nie dziękuj! Kochana! :* Dziękuję bardzo za miłe słowa, które sprawiły mi tyle radości! :D W wolnej chwili na pewno wpadnę do Ciebie! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
UsuńZnalazłam twój blog przypadkiem i przeczytałam wszystko z zapartym tchem. Świetna historia, bardzo podobają mi się bohaterowie którzy nie są typowymi marysueitami. Mają swoje wady i czasem coś nie wychodzi, ale i tak są genialni. Przyznam że Nathan to moja ulubiona postać, chyba wolę go nawet od głównej bohaterki.
OdpowiedzUsuńŻyczę potoku weny i czekam na dalsze rozdziały bo bardzo zaciekawiła mnie ta historia.
Pozdrawiam :-)
incaligo.wordpress.com
Dziękuję bardzo! :*** Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że tak Ci się spodobało! :D Ja też uważam, że bohaterowie nie powinni być tacy idealni, ponieważ nie byłoby wtedy ciekawie, a poza tym, to nikt nie jest idealny i to jest tylko mierzenie. Powinno się przedstawiać bohaterów takich, jacy ludzie są naprawdę (: Ach! Powiem Ci, że Nathan to ulubiona postać wszystkich czytelników! :D W wolnej chwili postaram się wpaść do Ciebie! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńŚwietnie udało cię się oddać całą walkę. Momentami myślałam, że naprawdę sobie nie poradzą i że z góry są skazani na klęskę i śmierć.
OdpowiedzUsuńPewnie pozostałe wilkołaki będą chciały się za to mścić, tak mi się coś wydaje :)
Dziękuję bardzo! :*** Cieszę się, że opis walki Ci się podobał. Przyznam się, że byłam pewna, że wyjdzie mi to tragicznie, ponieważ taki opis pisałam pierwszy raz z życiu i za bardzo nie wiedziałam, jak mam się za to zabrać. Cóż... W sumie to nie zamierzam zabijać głównych bohaterów (: Ale jeśli chodzi o wilkołaki, to raczej nie zostawią tego... Pozdrawiam gorąco i ślę całusy! :***
UsuńOd rozdziału bodajże szesnastego, od chwili kiedy Andrea dowiedziała się, że jest półwampirem właściwie zastanawiałam się czy dalej to czytać, bo przeszła mi ochota na czytanie tego opowiadania. Dlaczego? Otóż robiąc z Andrei dhampira poszłaś na łatwiznę moim zdaniem. Dziewczyna która nie przejawiała żadnych predyspozycji do wampirzenia żadnych zmian w jej organizmie nie miała, albo czegoś co chociaż wskazywało by na to, że ona nie jest zwykła (bo jest wyjatkowym płatkiem śniegu w tym opku) nagle dowiaduje się, że jest dhampirem. Teraz proszę logicznie mi to wyjaśnij bo moim zdaniem nie ma to najmniejszego sensu. Już nawet wyjaśnienie, że te rzekome dary mają coś wspolnego z gojeniem się ran było by bardziej logiczne niż rzekomy dhampiryzm naszej bohaterki. Tylko błagam ja nie chcę wiedzieć, że jej ojciec był dhampirem i przespał się z jej matką bo to już było w blogosferze zanim się urodziłam i postanowiłam założyć bloga! Wymyśl coś orginalnego żeby to wyjaśnić i żeby to było w miarę logicznie wyjaśnione, a nie wzięte za przeproszeniem z dupy. Na razie mamy tu wszystko co było w wielu innych opowiadaniach tego typu: Bohaterkę z (dwoma!) darami, zniknięcie brata, wampiry, wilkołaki, czarownice, dhampiry. Pewnie będzie też jakaś specjalna szkoła dla takich jak Andrea ,,niezwykłych" dzieciaków. Takie same schematy, ale da sie to znieść, tylko Andrea MarySue jako półwampir strasznie mnie gryzie i mi się nie podoba po prostu ten pomysł. Mogłaś wymyślić coś o wiele lepszego a tu proszę! Półwampir. Okej... No dobra. Skoro jest to niech już będzie. Jakoś zniosę jej półwampirzą naturę. Trochę ponarzekałam na opko teraz czas na komentarz. Rzecz która rzuciła mi się w oczy :
OdpowiedzUsuń,,Dostrzegłam, że w buzi miało... Zwisające ciało, które się ruszało i próbowało się uwolnić. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam czarną czuprynę. Był to Nathan."
To ten kwiatek. O co tu kuźwa chodzi?! Czy te ,,wilkołaki mają dziesięć metrów, ze to ,,zwisające ciało" miało raptem pół metra a nie metr dziewięćdziesiąt?! I nie buzia tylko pysk! Ewentualnie ryj albo morda, ale pysk! Jak oni sobie to wyobrażają? Trochę realizmu. Nawet jeśli wilkołak ma dwa metry wysokości to nie da rady trzymać człowieka (!) w zębach. Bo niby jak? Reszta rozdziału całkiem okej tylko nie wyobrażam sobie, że wilkołak może trzymać człowieka w zębach i Andrei jako dhampira. Walka opisana nawet spoko ale... ona zachwyca się że z jej dłoni leci woda kiedy wilkołak zamierza ją zabić?!! Serio?! I skąd ta woda ? Czyżby to jej kolejny dar? ona ma moc kontrolowania ognia, powietrza i... Wody?! Jeszcze tylko ziemia i będzie full MarySue! A poza tym po cholerę jej pięćdziesiąt darów wziętych z dupy skoro ona i tak z nich nie będzie korzystać? Żeby poszpanowac przed znajomymi albo się na fejsie pochwalić? Ja już z tego kurwa nic nie rozumiem! Nie może ona mieć jednego ale jakiegoś sensownego daru i nie być żadnym dhampirem ale normalną dziewczyną? Może! Pewnie że może.
Hm. Andrea tak naprawdę to od samego początku powinna być dhampirem, ale zanim się urodziła, to wydarzyła się pewna sytuacja, dlatego urodziła się człowiekiem. Oczywiście z czasem to wyjdzie, ale nie potrafię powiedzieć, kiedy. Na pewno wszystko się wyjaśni, a te jej dary jej pozostały. Jej przemiana a dhampira zaczęła się wtedy, kiedy była u swoich rodziców. Jest to też właśnie związane z tym, co mówiłam wcześniej. A ojciec Andrei nie był dhampirem. Jeśli jednak chodzi o jej naturę... No bardzo chciałam, by była akurat tym stworzeniem. Sama nie wiem czemu :/ Może dlatego, że lubię wampiry? ;) Cieszę się, że ta walka wyszła mi w miarę dobrze. Opisywałam takie coś dopiero pierwszy raz i sądziłam, że będzie gorzej. A tutaj taka poprawka, bo bohaterka włada jednym darem - tak to można powiedzieć - bo ma kontrolę nad czterema żywiołami. To już dawno wyszło :) A zachwycała się, jak widziała ten strumień wody, bo pierwszy raz w życiu takie coś widziała. Ten dar jaki ma.. No powiem, że niektóre wampiry i wilkołaki posiadają różne i wyjątkowe umiejętności, ale nie często to się zdarza ;) Hm... Zauważyłam, że ostatnio coraz bardziej mnie krytykujesz. Trochę robi mi się z tego powodu smutno, ale cieszę się, że wyrażasz szczerą opinię, no bo w końcu o to w tym chodzi, prawda? Ale jak nie podoba Ci się moje opowiadanie, to ja nie zmuszam do jego czytania. Jak nie chcesz, to nie czytaj. Nie obrażę się (: Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńPrzepraszam. Znowu tak strasznie, strasznie przepraszam ;-; Ale kurczę, czytałam (już jakiś czas temu, mniej więcej tydzień) na telefonie i spróbowałam nawet coś napisać, ale w połowie komentarza coś się zepsuło z internetem i się wyłączyła strona. Tak się wkurzyłam, że już potem nawet nie próbowałam >.< I dopiero teraz jestem sobie spokojnie na laptopie, gdzie mogę pisać i pisać bez końca, w dodatku mam trochę czasu, bo w końcu jest dopiero 00:50, a jutro wolne... :) Wiem, że to ogólnie może wyglądać, jakbym to czytała, a tym bardziej komentowała na siłę, czy coś, ale zapewniam Cię, że ani trochę tak nie jest i obie te czynności sprawiają mi tutaj przeogromną przyjemność ^-^ Więc o to akurat nie musisz się martwić :)
OdpowiedzUsuńAle dobra, kończę się już rozpisywać na tematy niezwiązane z rozdziałem, bo to i tak takie... No nie wiem, może nudne? :P
Przede wszystkim - dziękuję serdecznie za dedykację :3
O tym, że jest genialnie i świetnie chyba nie muszę wspominać, prawda? :) Nie, stop. Czuję, że muszę, wiec... I tak będę, jak zwykle z resztą :D
Pięknie opisane to wszystko, poważnie *w* Ta cała walka i ucieczka i pogoń i... W ogóle cały rozdział *o*
Znowu współczuję Andrei :< I to tak całkowicie porządnie >...< No bo kurczę jakieś krzaczki, zadrapania, kolce i inne śmieci w skórze to nie fajne. Z resztą, bardzo nie fajne ;-; A ona i tak dzielnie biegła i walczyła i robiła takie rzeczy, których ja w życiu bym w takim stanie nie zrobiła :o Właściwie, w takiej sytuacji, gdybym już miała znaleźć się w lesie i miałabym zostać poharatana tymi roślinkami (choć to i tak nigdy by się nie zdarzyło, bo nie ma opcji, żebym uciekała do lasu!), to zostałabym na ziemi, zaszyła się w którymś z tych krzaczków i czekała z zamkniętymi oczami, aż się coś nie stanie. Na przykład ktoś przypadkiem na mnie trafi czy coś. Wiem, strasznie głupie i nielogiczne rozwiązanie, ale cóż poradzić na strach? :< No więc muszę przyznać, iż podziwiam Andreę :)
Poważnie pierwszy raz opisujesz walkę?! Nie widać. ZDECYDOWANIE nie widać. Przepraszam, czy Ty urodziłaś się z wrodzonym talentem do opisywania walk? Bo ja właśnie coś takiego tutaj wyczuwam :3
A tak w ogóle, to trochę smutne, że oni musieli zabijać wilki :<<< Eghh, chyba zacznę się nimi (Andreą oraz Nathanem) brzydzić! Nie, nie, taki żarcik. Nimi nie da się brzydzić! :o
Motyla noga, ależ co się dzieje na końcu?! No bo Andrea tam prawie umiera, a mamy wrażenie, jakby brała uprzednio jakieś narkotyki, albo... Była nawiedzona! (To moje ulubione stwierdzenie dotyczące dziwnie zachowujących się postaci :3) A Nathan jest taki uroczy i w ogóle dziewczyna myśli sobie takie słodkie rzeczy i to jest tak genialnie opisane i nie oddycham i... I co będzie dalej?! Oughh, mam nadzieję, że tym razem z Andreą też będzie wszystko w porządku :<
Na koniec zawiadamiam, że być może jeszcze dziś wpadnę na kolejny rozdział, ale nic nie obiecuję i puki co zapraszam do siebie na rozdział czwarty :)
Pozdrawiam najserdeczniej jak się da i cóż - skoro za chwilkę Wielkanoc - wesołych świąt :*
~ Jak Zwykle Spóźniona Green :)
arrowtales.blogspot.com
Oj! Nie przepraszaj, że zjawiasz się później niż zwykle. Ja sama czasami pojawiam,się z kolosalnym opóźnieniem i wiem, jak to jest. Ale wiesz... Ja już się z tym wszystkim nie wyrabiam xD Podziwiam Cię bardzo za to, że pisanie komentarzy sprawia Ci przyjemność. Ja się przyznam, że mi nie zawsze się chce xD Za dedykację naprawdę kochana nie musisz dziękować! :*** Ogromnie się cieszę, że podobają Ci się te wszystkie opisy. Bardzo się staram, by było wszystko dobrze (: Ja też współczuję Andrei, ale czasami trzeba trochę pocierpieć, a te kolce... Ja też bym nie chciała wpaść z te krzaki >.< Tak. Pierwszy raz opisuję walkę i powiem, że było mi trudno. Nie łatwo jest dobrać te wszystko słowa, ale ogromnie się cieszę, że nie było tak źle. Starałam się ^.^ Dziękuję Ci bardzo za pochwałę. Zrobiło mi się ciepło na sercu, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech! :D Mi też jest smutno, że musieli zabić wilki, ale robili to w swojej obronie. W końcu musieli jakoś przeżyć (: Hehe. Andrei na pewno nic nie będzie. Na razie nie mam zamiaru jej krzywdzić xD Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
UsuńCisza trwa a nie trawi - taka uwaga, tam była literówka.
OdpowiedzUsuńPoza tym sporo jest literówek i błędów typu "był pewny sobie" zamiast "był pewny siebie".
No i oczywiście była scena walki. Nie przepadam za takimi scenami, bo zazwyczaj są słabo opisane i nudne, bo nie robią nic poza laniem się, no ale ta nie była taka zła. Poza tym rozumiem, że ta scena walki była potrzebna i konieczna. Oczywiście jak zwykle wszystko z winy Andrei.
Przeczytałem komentarze innych i faktycznie logika w tym opowiadaniu jest trochę zachwiana. Ja wiem, że Fantasta to rzekomo łatwy gatunek, bo to nie kryminał czy powieść historyczna opisująca jakieś ważne wydarzenia, które miały miejsce. W Fantaście rzekomo wystarczyć lać wody ile wlezie. Jednak wydaje mi się, że nawet tutaj fabuła powinna postępować logicznie i coś powinno wynikać z czegoś, a ty zaczynasz kilka wątków i dużo rzeczy jest tak zwane "od czapy" zaczerpnięte.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że bardziej niż na opowiedzeniu nam fantastycznej historii z fantasty zrobiłaś tło, a w centrum jest dziecinada Andrei i Nathana. Ich głupota, infantylność i wkurzające zachowania zaczynają coraz bardziej wychodzić na pierwszy plan i to temu opkowi strasznie szkodzi.
Nawet nie wiem co powiedzieć... Zakochałam się w tym niesamowitym i cudownym wampirze. Liczę, że może będzie ją coś łączyło z wilkołakiem... Hmm... wiem wiem oklepany temat, ale ja sama nie wiem co czuję. Jutro czytam dalej... Dobranoc wszystkim.
OdpowiedzUsuńŚlę całusy:*
uhuhu! Ile akcji nam zafundowałaś! Muszę przyznać, że czegoś aż takiego się nie spodziewałam xD
OdpowiedzUsuńAle powiem szczerze, że nie myślałam, że Ana będzie w stanie kogoś zabić. Tym bardziej, że na początku tak bardzo żałowała tego wilkołaka. no ale cóż... Gdyby nie użyła przeciw nim swoich mocy, to pewnie oni załatwiliby ją. Ale to poniekąd byli też ludzie... No nic. Mam nadzieję, że jak się obudzi, to będzie z Nathanem, a nie w szponach tych potworów. Lece do kolejnego :D
Hehe. Nikt nie spodziewał się, że taka Andrea mogłaby kogoś zabić xD No fakt. To też ludzie i było jej ich żal. Ja nie wiem, czy byłabym w stanie to zrobić, ale bohaterowie też się bronili (:
UsuńJak zwykle Andrea wpadła w tarapaty przez swoją głupotę. Zaczyna mnie ona pomału drażnić. Przecież słyszała rozmowę wilkołaków, a mimo to nie posłuchała Nathana i nie chciała wracać. Główna bohaterka nie została przez Ciebie obdarzona sporą inteligencją :)
OdpowiedzUsuńBłędy do poprawki poniżej:
Pisnęłam w przerażenia
z
ale wiedziałam, że nie dałbym rady
dałabym
Rana ma mojej ręce
na
że ja tak stronę, a mój kolega cierpi.
stoję - Nathaniel awansował na miano "kolegi", jak widzę :)
wsiąść się w garść
wziąć
Nie widzieliśmy, że
wiedzieliśmy
ta nie trawiła tak długo
trwała
W tym też możecie Nathaniel
momencie
że dzieci plączą
płaczą
Cieszę się, że Andrea chciała pomóc Nathanielowi i nie zostawiła go samego, jak pierwszym razem. On tyle dla niej już zrobił, że chociaż tym się mu odwdzięczyła.
Rozumiem ją, że źle się czuła widząc martwe wilkołaki. Ale cóż, jeśli chciała przeżyć, musiała walczyć.
amandiolabadeo.blogspot.com
Hejo!
OdpowiedzUsuńZaraz, deszcz pada, czyli potrzebne są chmury i żadna z nich nawet w najmniejszym stopniu nie zasłania księżyca? To wydaje mi się trochę dziwne. Niebo jest zachmurzone, więc jakim cudem widać ten księżyc? XD Jeśli Andrea chciała być sama to powinna powiedzieć o tym pozostałym, raczej tyle taktu powinni mieć jej przyjaciele (choć trochę w to powątpiewam), żeby dać jej spokój?
Eeeeem, krew niekoniecznie przybiera barwę "jasnego czerwonego" od deszczu, gdyby przecięła sobie żyłę to byłaby niemal czarna przez mniejszą ilość tlenu się w nich znajdującą.
Dziwne, wcześniej Nathan bez problemu ją przyniósł do domku, choć spadła z drzewa, poraniła się o nie i na pewno krwawiła, a jak rozwaliła sobie rękę to wtedy dopiero się na nią rzucił? To troszkę mi się nie klei, może ma fetysz do rąk i dlatego jej nie tknął, gdy zraniła inne części ciała?
Po co podbiegła do tego wilka, skoro nie wie, jak go zabić? Tak spieszno jej do grobu? Mogła spróbować się uspokoić i użyć magii, aby jakoś wyratować Nathana (na to liczyłam, ale Andrea mnie zaskakuje w negatywny sposób).
Dziwne, wilki atakują ich, bo Nathan i Andrea znajdują się na ich terytorium? To jedyny powód? A nie chcą się ich pozbyć bardziej, bo nienawidzą tych istot, ponieważ zabijają one ludzi? O ile dobrze kojarzę poprzednią rozmowę ojca i syna wilkołaków? xD
Nie, Andreo, to nie pierwszy raz, kiedy komuś czegoś zazdrościsz i na pewno nie po latach. Zazdrościsz już swoim przyjaciółkom, że mają facetów, a ty nie, choć wszystkich odpychasz. Do tego zazdrościsz im, że nie mają takich problemów jak ty i rodzice wcześniej sprawili im auta niż tobie. XD Ojj, Andreo, i znowu się mylisz. Teraz nie chcesz zostawić Nathana na pastwę losu, nie wyobrażasz sobie tego, a chwilę temu właśnie go zostawiłaś i dałaś w długą. XD
Hmm, czyli wilk nie pomyślał, żeby wbiec w kałużę, aby ją wykorzystać do ugaszenia się? Deszcz nadal pada, do tego to ulewa, więc mogłaby mu trochę pomóc, a zminimalizować siłę uderzenia Andrei...
Cóż, wcześniej Andrea twierdziła, że 2 wilki vs 1 wampir to przegrana dla krwiopijcy, a Nathan walczył tutaj z połową watahy i ubił trzech. Coś mi się tu nie zgadza. XD
Poza tym walka naprawdę mi się podobała, było dużo emocji, strachu, próba wyswobodzenia się z objęć śmierci (choć wampiry żywe do końca nie są). Ta akcja całkowicie wynagradza brak jakichkolwiek dialogów. Strasznie się wczułam i nie mogłam oderwać. Czytałam jak zaczarowana. :D
UsuńUwagi:
"Nathan był tuż, tuż za mną" - tu wystarczy jedno "tuż", drugie jest zbędne
"Pisnęłam w przerażenia..." - powinno być "pisnęłam z przerażenia..."
"Nawet po powieki..." - "po" jest niepotrzebne
"...zimno podziałało łagodząco ma moje rany..." - powinno być "... na moje rany..."
"Po drodze wciąż potykałam się o wstające..." - powinno być "... wystające..."
"— Czy ty mi powiesz, co ty wyprawiasz" - powinno być "czy powiesz mi, co ty wyprawiasz"
"Ten dźwięk dudnił mi w uszach, co wywoływało..." - powinno być "... powodowało..."
"Krople deszczu nie przeszkadzały mi w nieodgadnięciu jej prawdziwego wyrazu" - nie rozumiem sensu tego zdania. Albo powinno być "w odgadnięciu", albo "nie" skreślić
"Z każdą spadniętą..." - powinno być "... spadającą..."
"Jeszcze wysunęły mu się kły, których jeszcze nigdy nie widziałam" - jedno "jeszcze" usunąć
"Rana ma mojej ręce..." - powinno być "Rana na..."
"... ale mijały co koleje sekundy..." - "co" jest niepotrzebne
"Było mi strasznie głupio i źle, że ja tak stronę, a mój kolega cierpi" - powinno być "... ja tak stoję..."
"Zmusiłam się, by w końcu wsiąść się..." - powinno być "... wziąć się..."
"Nic nie mogłam poradzić na to, że byłam mała w przeciwieństwie co do niego" - "co" jest zbędne
"Czasami po prostu widziałam rozmazane plany..." - powinno być "... plamy..."
"— Nie widzieliśmy, że to wasze terytorium..." - raczej "Nie wiedzieliśmy..."
"Jednak ta nie trawiła tak długo jak poprzednie" - zamiast "trawiła" powinno być "trwała"
"Nie możliwe" - powinno być "niemożliwe"
"...jeszcze nigdy takiego czegoś nie wiedziałam" - powinno być "... nie widziałam"
"...stał trzy metry dalej" - ponieważ w tym zdaniu używasz słowa "zwierzę" to powinno być "... stało..."
"Rozchyliłam usta, które prawdopodobnie ułożyły się liczbę zero" - powinno być "... w liczbę zero"
"Zwierzę zaczęło skomleć i tarzać się po ziemi w celu usłyszenia płomieni" - raczej "... ugaszenia płomieni"
"W oczach zgromadziły mi się łzy, bo nie mogłam znieść katusz zwierzaka" - powinno być "katuszy"
"Nie było nic gorszego, jak śmieć poprzez spalenie" - powinno być "śmierć"
"Już po chwili nie dawał odznak życia" - powinno być "oznak"
"Jako cokolwiek nie byłam w stanie reagować inaczej" - nie rozumiem sensu tego zdania
"Że zaraz któryś z wilków rzuci się na mnie i mnie rozszarpie swoimi zębiskami" - lepiej brzmi "... rzuci się na mnie i zostanę rozszarpana przez jego zębiska"
"Moich uszu doszedł odgłos łamiących się kości" - lepiej brzmi "do moich uszu dotarł dźwięk..."
"Zaczęły się ciche wycia, które zaczęły wywoływać na mnie poczucie winy" - lepiej brzmi "Ciche wycia wilków zaczęły wywoływać u mnie poczucie winy"
"Zostało tylko trzech wilków z siedmiu" - powinno być "Zostały tylko trzy wilki z siedmiu"
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May