Tej nocy jakoś nie mogłam spać. Jak już zasypiałam, to zaraz
musiałam się obudzić. Wierciłam się w te i we w te. Prawie pół nocy nie
przespałam, tylko leżałam, a wzrok miałam utkwiony w sufit. Z tego też
powodu wcześniej się obudziłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy,
gdzie miałam swoje ubrania. Wcześniej musiałam odsunąć torby z zakupami,
na których byłam wczoraj z Alex. Tak... Kupiłam kilka bluzek, spodni i
rzeczy, w których mogłabym wygodnie chodzić po górach. Za kilka dni
mieliśmy tam jechać... Wzięłam z szafy mundurek szkolny, tym razem
granatową sukienkę z logo szkoły, która sięgała mi do kolan, a z szafki
nocnej kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i
tak, jak zwykle przebrałam się w ubikacji. Nie ma innych miejsc na to
chyba, że pokój, ale tam to rzadko się przebieram. Wyszłam w toalety,
rozczesałam swoje długie włosy i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
Zdziwiło mnie to, że byłam na twarzy bledsza, niż zwykle. Trochę mnie to
zaniepokoiło, ale może to normalne? Zaplotłam włosy w warkocza na bok,
zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki. W drzwiach minęłam się z
jedną dziewczyną, która była ode mnie o dwa lata starsza. Średniego
wzrostu, szczupła blondynka o krótko ściętych włosach, zielonych czach i
wzrokiem patrzącym na wszystkich z pogardą. Dziewczyna zdziwiła się na
mój widok. Cóż. Była jeszcze wczesna pora. Wyszłam z pomiecenia, nie
zwracając na nią nawet najmniejszej uwagi i ruszyłam jeszcze pustym
korytarzem do swojego pokoju. Jak się okazało, Alex jeszcze smacznie
sobie chrapała. Postanowiłam jej na razie nie budzić. Tak słodko spała.
Uśmiechnęłam się lekko na ten widok. Położyłam się na łóżku i wlepiłam
wzrok w sufit. Nie miałam niczego innego do roboty.
Myślami
powróciłam do wczorajszego dnia. Do tego, jak mama powiedziała mi całą
prawdę. Nadal nie jestem pewna, czy dobrze robię, że nic nie chcę
powiedzieć tacie. Nie chcę go okłamywać, ale też nie mam zamiaru go
ranić. Nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłby cierpieć tak, jak ja. Nie
wybaczyłabym sobie tego. Patrzeć jak ktoś cierpi, to dla mnie udręka.
Jakoś zawsze byłam przewrażliwiona na takie widoki. Postanowiłam tak,
jak mama mnie prosiła. Tatę zawsze będę uważała za swojego ojca. Co z
tego, że nie jest nim genetycznie? Ważne, że to on był i jest przy mnie,
odkąd się urodziłam. Zastanawia mnie, kim tak naprawdę jest mój
prawdziwy ojciec. Nie wykluczam tego, że chciałbym go poznać, ale czy on
by tego chciał? Poza tym, nawet nie wiadomo, gdzie teraz jest. No
chyba, że to kolejne kłamstwo mamy, ale mówiła tak wiarygodnie... Skoro
mój biologiczny tata odszedł, jak mama zaszła w ciążę, to pewnie nie
chciał mieć dziecka, a z mamą się tylko zabawił, bo wiedział, jaka ta
jest łatwowierna. Sama już nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Sięgnęłam po komórkę. Była już godzina siódma trzydzieści. Postanowiłam
obudzić Alex. Podeszłam do niej, złapałam za ramie i lekko
potrząsnęłam, ale to nic nie dało. Zrobiłam to samo, ale mocniej.
Dziewczyna odwróciła się tylko na drugą stronę i wymamrotała coś
niezrozumiałego. Westchnęłam ciężko. Podeszłam do swojego łóżka, wzięłam
z niego poduszkę i rzuciłam nią w przyjaciółkę. Akurat trafiło tak, że
wylądowała na twarzy dziewczyny. Alex od razu wyskoczyła z łóżka jak
oparzona.
-Co jest?!- krzyknęła wystraszona.
Zaczęłam się śmiać jak głupia i usiadłam na swoje łóżko. Mina
przyjaciółki mnie rozbroiła. Do tego miała rozczochrane włosy. Wyglądało
to komicznie. Poczułam, jak coś miękkiego, co z dużą silą wylądowało mi
na twarzy, przez co byłam zmuszona się położyć. Okazała się to być moja
poduszka, która wróciła do mnie za sprawą dziewczyny. Ściągnęłam ją z
twarzy i ponownie rzuciłam w naburmuszoną przyjaciółkę, która poleciała
jak długa na swoje łóżko. Niemożliwe, że tak mocno rzuciłam...
-O ty!- krzyknęła i mi oddała.
Zaśmiałam się, a ona mi zawtórowała. Nie ma co! Czasami zachowujemy się
jak małe dzieci. Leżałam na swoim łóżku, kiedy to Alex szykowała sobie
ciuchy. Gdy już miała potrzebne rzeczy, to wyszła z pokoju. Nie chciałam
siedzieć sama, dlatego wzięłam swoją torbę z książkami, założyłam ją
sobie na ramię i wyszłam z pokoju. Postanowiłam, że dzisiaj sama pójdę
do szkoły.
Korytarz był już zapełniony przez dziewczyny,
które miały pokoje na tym piętrze. Szłam przyciskając się przez tłum
rozgadanych osób. Jak zwykle nikt nie liczył się ze zadaniem, że ktoś
chciałby przejść, a one zajmują cała szerokość korytarza. Westchnęłam
ciężko. Byłam w siódmym niebie, kiedy doszłam do klatki schodowej.
Zbiegłam szybko ze schodów. Zatrzymałam się dopiero na piętrze
chłopaków, bo na kogoś wpadłam. Dlaczego zawsze mi się to zdarza?
-Przepraszam- bąknęłam nieśmiało i podniosłam wzrok. Zamarłam, bo
osobą, z którą się zderzyłam okazał się być nikt inny, jak Eric Rooker.
Od razu powróciło wspomnienie, jak spadłam ze schodów. Pomyśleć, że
zdążyłam już o tym zapomnieć. Na policzki wstąpił mi rumieniec wstydu.
-O! Co za miła niespodzianka- powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy chłopak.
-Tak- powiedziałam zerkając w inną stronę.
Chciałam go wyminąć, ale ten złapał mnie za łokieć, jednocześnie
uniemożliwiając dalsze iście. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Nie tak szybko- powiedział. Podniosłam jedną brew. Nie wiedziałam, o
co chodzi.- Umówisz się ze mną?- zapytał pewny siebie. To raczej
zabrzmiało, jak jakieś żądanie.
Wytrzeszczyłam na niego
oczy. Ten tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej na widok mojej reakcji.
Szczerze to nie dowierzałam, że takie coś mi zaproponował. Przecież my
się nie znamy. No chyba, że z widzenia. Byłam zdziwiona, że był taki
pewny siebie. Co? Może myśli, że się z nim umówię? Chyba śni!
-Nie mam czasu- powiedziałam dobitnie.
Chciałam, żeby ten uśmieszek z jego twarzy zniknął. Moja odpowiedź na
to podziałała. Uśmiechnęłam się w duchu. Chciałam go wyminąć, ale ten
ponownie mnie zatrzymał. Zaczęłam tracić cierpliwość.
-To cię może drogo kosztować- ostrzegł.
Co, proszę? To mnie może drogo kosztować? Niby dlaczego? Chłopak, gdy
zobaczył zdumienie na mojej twarzy, uśmiechnął się jeszcze szerzej, niż
wcześniej. Zaniepokoiło mnie to.
-Wiem, kogo tak bardzo nie lubisz. Mogę mu opowiedzieć, jak spadłaś ze schodów- powiedział dumnie.
Zmarszczyłam czoło. Nathan. Możliwe, że urządziłby mi piekło i nieźle
bym się wkurzyła na niego, ale już prawie zdążyłam się przyzwyczaić do
tego, że mi dokucza. Co z tego, że mu powie? Jakoś przetrwam. Zawsze mi
się udawało, więc teraz też się uda.
Wzruszyłam ramionami,
dając chłopakowi do zrozumienia, że wcale mnie to nie obchodzi. Ponownie
chciałam go wyminąć, ale ten znowu mnie zatrzymał. Westchnęłam
zrezygnowana. Popatrzyłam na niego niechętnie.
-A jak powiem całej szkole?- spytał z wścibskim uśmieszkiem.
-Jakoś przeżyję - warknęłam. Chciałam się jakoś wyrwać, ale mocno mnie trzymał.
-Nie dam ci spokoju, a potrafię być upierdliwy- powiedział. To zabrzmiało, jak groźba.
Na tą opcją postanowiłam się jeszcze zastanowić. Skoro ma zamiar w
kółko za mną łazić... Przygryzłam dolną wargę. A może by się umówić dla
świętego spokoju? Przecież to byłoby tylko zwykłe spotkanie. Co miałoby
się stać? Nic. Postanowiłam się zgodzić.
-Dobrze- powiedziałam przewracając oczami. Na twarz chłopaka wstąpił szeroki uśmiech.
-Przekonałem cię - powiedział zadowolony.
-Zgadzam się tylko, by mieć spokój- poinformowałam.
-Niech ci będzie. To dzisiaj po szkole?
-Tak- zgodziłam się i wyrwałam rękę z jego uścisku.
Już po chwili biegłam po schodach, by w końcu wyjść z budynku internatu.
***
Szłam na lekcję trygonometrii. Jak ja nienawidzę tego przedmiotu!
Czasami się zastanawiam, dlaczego w ogóle go wybrałam? Przecież mogłam
sobie wziąć jakiś łatwiejszy! Szybko przemknęłam przez korytarz,
przeciskając się przez tłum uczniów i w końcu doszłam do sali równo z
dzwonkiem. Po jakiejś minucie przyszedł nauczyciel i wpuścił nas do
klasy. Standardowo usidłam w swojej ławce z tyłu i się rozpakowałam. Jak
się okazało, nauczyciel sprawdził nasze wcześniejsze sprawdziany. Jak
zwykle dostałam jedną z najlepszych ocen. Tak jak Nathan. Czasami po
prostu mnie ciekawi, jak on to robi? Jeszcze nigdy nie widziałam, jakby
się uczył, a co dopiero słuchał na lekcji! Zawsze rozgląda się dookoła,
dokucza komuś, gada z kimś... To jest niemożliwe. Niby wszystko pamięta?
Nie. Zdecydowanie nie.
Wzięłam swoją pracę do rąk i wlepiłam w nią swoje spojrzenie. Patrzyłam
na nią niewidzącym wzrokiem, bo od jakiegoś czasu bardzo bolała mnie
głowa i już po prostu nie myślałam. Nie byłam w stanie nawet słuchać
paplaniny nauczyciela, która była strasznie nudna. Dotknęłam bolącego
miejsca i zaczęłam je rozmasowywać. Tak bardzo chciałam, żeby przestało
mnie boleć, bo nie mogłam się na niczym skupić. Jeszcze nigdy tak tego
nie odczuwałam. Bardzo rzadko się to zdarzała, ale teraz coraz częściej.
Nie wiem dlaczego... Po dłuższym czasie zorientowałam się, że zapadła w
koło cisza. Podniosłam wzrok znad kartki i zobaczyłam, że nauczyciel
stoi koło mojej ławki i patrzy na mnie wyczekująco. O co mu chodzi?
-Zadałem ci pytanie, Elson- zwrócił się do mnie szorstko.
Zamarłam. Nie wiedziałam, jakie to było pytanie! Nie byłam w stanie nic
powiedzieć, tylko rozglądałam się z przerażeniem po klasie. Wzrok
wszystkich był utkwione we mnie. Na moje policzki wstąpił rumieniec
wstydu. Spuściłam skruszona wzrok.
-Nie słuchałaś- odezwał się ponownie nauczyciel.
-Boli mnie głowa- powiedziałam cicho. Mówiłam prawdę.
-To nie zmienia faktu, że nie słuchałaś. Zostajesz po lekcji-
powiedział ze wścibskim uśmieszkiem i poszedł w stronę swojego biurka.
Posłałam mu mordercze spojrzenie, którym zaszczyciłam jego plecy.
Spuściłam wzrok, łapiąc się na miejsce, w którym bolała mnie głowa. Czy
ten facet niczego nie rozumie? Przecież powiedziałam mu, całą prawdę!
Czy to tak trudno przyjąć do wiadomości?! W jego przypadku chyba tak.
Już wiedziałam, że czeka mnie dodatkowa praca domowa. Zamknęłam oczy,
ale zaraz je otworzyłam, bo Lewis mógłby sobie coś ubzdurać, na
przykład, że śpię na jego lekcji, co jest niedopuszczalne. Do końca
lekcji siedziałam ze skwaszoną miną. Dopiero po dzwonku podeszłam do
niego.
-Tutaj masz
dodatkową pracę domową- poinformował mnie i wręczył mi dwie kartki A4,
zapisane po obu stronach. Zachowałam beznamiętny wyraz twarzy.
-Na kiedy mama zrobić?- spytałam z udawanym zainteresowaniem.
-Na jutro- powiedział i uśmiechnął się wrednie.
Zacisnęłam szczęki. Pokiwałam głową i nic więcej nie mówiąc wyszłam
z klasy, zamykając za sobą drzwi. Byłam niezadowolona z tego, że będę
miała zawalony cały wieczór.
***
Już od ponad godziny chodziłam z Ericem ulicami Nowego Yorku. Na
początku byliśmy w kinie na jakimś filmie, który w ogóle nie przypadł mi
do gustu. Mój towarzysz chyba też podzielał moje zdanie na ten temat,
ale nie dawał tego po sobie poznać. Film to było jakieś tanie
romansidło, gdzie akcja dzieje się w Paryżu. Dziewczyna przez przypadek
wpada na jakiegoś chłopaka, zakochuje się w nim, ten odwzajemnia jej
uczucia, spotykają się, aż w końcu biorą ze sobą ślub i razem się
starzeją. Masakra. Rzygać tęczą mi się chciało, jak mówili do siebie te
wszystkie słodkie słówka, uśmiechali się czule... Ble! Nigdy więcej na
takie coś! Oczekiwałam od Erica więcej kreatywności. Czy on zabiera
wszystkie panienki na takie filmy, by podbić ich serca? Jeśli tak, to
musi zmienić taktykę. Na mnie to nie działa. Niestety.
Szczerze, to mój towarzysz okazał się być nawet fajnym chłopakiem. Może
jest bardzo pewny siebie, ale to chyba dobrze. Jest miłym, uprzejmy...
Świetnie się z nim dogaduję. Ogólnie rozmawialiśmy o sobie. Jacy
jesteśmy, czego nie lubimy, a co lubimy, co nas interesuje... Rozmowa
opierała się na tym, by lepiej siebie poznać. Głównie to Eric zadawał
pytania, a ja na nie odpowiadałam. Zadał mi nawet pytanie typu: Jaki
jest twój ulubiony kolor? Nie wiem, po co mu to było wiedzieć, ale
grzecznie odpowiedziałam, że fioletowy. Cóż... Od zawsze lubiłam ten
kolor. Może dlatego, że kojarzy mi się z fiołkami, które tak uwielbiam?
Do innych nic nie mam, ale najbardziej ze wszystkich to ten przypadł mi
do gustu. Jak byłam mała, to zawsze musiałam mieć na sobie coś o takiej
barwie. Ach! Te dziecięce wymysły!
Miałam nadzieję, że nie zejdziemy na temat swojej rodziny, ale pomyliłam się. Gdy Eric zapytał się mnie, czy mam rodzeństwo, poczułam w sercu pewną pustkę, której już nie można zapełnić. Nie ważne, co się zrobi, ona i tak pozostanie. Nie chciałam być słaba, dlatego zaczęłam opowiadać o Theo. Jakoś nie mogłam się powstrzymać. Mówiłam mu, jaki był, jak bardzo lubiłam się z nim bawić, gdy byłam jeszcze mała... Mój towarzysz słuchał mnie bardzo uważnie. Był całkowicie wsłuchany w to, co mówię, choć według mnie, wcale nie było to ciekawe. Jak już skończyłam mówić, bo według mnie to się rozgadałam, Eric zaczął mi opowiadać o swojej rodzinie. Chwilo ogarnęła mnie zazdrość, że on ma rodzeństwo, a ja nie, ale szybko pozbyłam się tego uczucia. Zakręciła mi się łza w oku, dlatego odwróciłam wzrok i patrzyłam w inną stronę. Nie chciałam, żeby chłopak to zobaczył. Moje łzy.
W pewnym momencie zaczęło lać jak z cebra, co o tej porze roku było nie możliwe. Deszcz zaczął padać tak nie spodziewanie. Wielkie, zimne krople deszczu spadały mi na głowę. Dosłownie jakaś ulewa! Z Ericem pobiegłam pod daszek jakiegoś sklepu. Byłam przemoczona do suchej nitki. Całe moje ubranie się do mnie kleiło, a woda ze mnie ciekła strumieniem. Z moim towarzyszem było podobnie. Wycisnęłam sobie z włosów bladoniebieską ciecz, po czym zgarnęłam je na bok i zaczęłam przeczesywać palcami.
-Fajna pogoda- zaśmiał się Eric.
-Tak- zgodziłam się, przeciągając literkę "a" w wyrazie. Uśmiechnęłam się lekko.
-A zapowiadało się tak ładnie...
Popatrzyłam na okolicę. Zrobiło się straszenie ponuro. Prawie, że było ciemno. Dokoła było szaro, deszcz rozmazywał cały widok, a wszyscy ludzie schowali się, gdzie się dało. Pozostali tylko ci, którzy utknęli w korku i niecierpliwie czekali, aż dojadą samochodami do swojego upragnionego celu. Obserwowałam, jak deszcz tworzy ogromne kałuże na ulicach i chodnikach, jak jego krople spadają w nie, przez co woda drżała. Przypominało to to, jakby ryby w jeziorach ni wynurzały się, ni to nie wynurzały na powierzchnię. Spuściłam wzrok na swoje nogi. Miałam buty całe mokre, a założyłam baleriny. Zrobiłam skwaszoną minę.
-Muszę zrobić jeszcze pracę z trygonometrii- powiedziałam tonem, jakbym odkryła nowy kontynent. Na śmierć o tym zapomniałam!
-To wracamy?- spytał niepewnie Eric.
-Tak- powiedziałam, zerkając w stronę ulicy.
Z towarzyszem puściłam się biegiem przez chodnik. Szczerze, to do naszego internatu było trochę daleko, ale skoro biegliśmy, to dotrzemy tam szybciej. Podczas biegu to, gdzie postawiłam nogę, woda rozpryskiwała się na mnie i na wszystkie strony. Nie przejmowałam się tym. I tak byłam już cała mokra. Słyszałam, jak buty mi człapią. W końcu były przemoczone. Z Ericem ścigałam się, kto szybciej dobiegnie do celu, jakim jest internat. Nie sądziłam, że tak będzie, ale byłam na prowadzeniu. Przez głowę przemknęła mi myśl, że chłopak po prostu daje mi fory. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się to prawdą. Na miejsce dobiegliśmy po kilku minutach. O dziwo, nie byłam zdyszana. Bardzo mnie to zaciekawiło, bo zawsze po przebiegnięciu kilkunastu metrów, dostawałam zadyszki. Popatrzyłam na Erica, który dobiegł kilka sekund po mnie. W przeciwieństwie do mnie, oddychał ciężko z wysiłku. Zmarszczyłam czoło.
-Szybka jesteś- wysapał ocierając krople deszczu z twarzy.
-Dawałeś mi fory- powiedziałam beznamiętnie i wzruszyłam ramionami.
-Wcale nie- zaprzeczył. Zabrzmiało to bardzo wiarygodnie.- Nie zmęczyłaś się?- spytał, przyglądając mi się uważnie.- To wcale nie był mały kawałek do przebiegnięcia.
-Nie - odpowiedziałam lekko zdziwiona i zgarnęłam za ucho zbłąkany kosmyk włosów.
Owszem. Nie był to mały kawałek. Było na odwrót, ale ja się nie zmęczyłam. Nie czułam się nawet przez chwilę, jakbym straciła jakiekolwiek siły. Czułam się świetnie! Jak nigdy dotąd, ale zaniepokoiło mnie to. Powinnam dostać chociaż zadyszki, a ja nawet tego nie miałam. Zacisnęłam szczęki. Ze mną jest coś nie tak...
-Andrea... Wszystko w porządku?- spytał zaniepokojony Eric, widząc moją minę.
-Tak, tak- powiedziałam pospiesznie.
Zabrałam się za wyciskanie wody z ubrania. Mój towarzysz poszedł w moje ślady. Gdy już zrobiłam to, co zaczęłam, to otworzyłam drzwi i weszłam do budynku internatu. Przez całą drogę nie odzywałam się do Erica. Miałam już iść na swoje piętro, kiedy on mnie zatrzymał.
-Umówimy się jeszcze na jutro?- spytał wręcz błagalnie.- Mam bilety do wesołego miasteczka. Chciałabyś ze mną pójść?- uśmiechnął się ciepło.
-Dobrze- zgodziłam się bez chwili zastanowienia. Co mi szkodziło?
W oczach chłopaka dopatrzyłam się iskierek szczęścia. Nie umiałam się nie uśmiechnąć na ten widok. Pożegnałam się z nim i pognałam na swoje piętro. Tam od razu skierowałam się do swojego pokoju, który dzieliłam z Alex. Zanim weszłam do pomieszczenia, ściągnęłam buty, bo nie chciałam pozostawić po sobie mokrych śladów szczególnie, że po pokoju zawsze chodzę na boso w skarpetkach. Chyba z przyzwyczajenia. Weszłam do pomieszczenia, rzucając buty w kąt. Jak się okazało, mojej przyjaciółki tam nie było. Sięgnęłam do kieszeni sweterka po komórkę, ale jej tam nie znalazłam. Przeszukałam kilka razy ciuch, ale na darmo. Rzuciłam się do swojej torby, leżącą koło mojego łóżka i ją przeszukałam. Uf. Znalazłam ją. Całe szczęście, że nie wzięłam jej ze sobą. Przez ten deszcz by się popsuła. Odblokowałam ją i spojrzałam na godzinę. Zbliżała się godzina dwudziesta. Postanowiłam, że się już wykąpię. Wolałam nie iść później, kiedy będzie kolejka. Poza tym, miałam mokre ubrania, więc mogłabym to zrobić teraz. Wzięłam swoją piżamę, za którą służyły mi jasnoszare, krótkie spodenki i różowa koszulka. Wzięłam jeszcze w ręce ręcznik, oraz kosmetyczkę, założyłam na nogi kapcie i poszłam z tym wszystkim do łazienki, która znajdowała się niedaleko.
Na miejscu rzeczy postawiłam na parapecie, a ręcznik powiesiłam sobie na wieszaczku, znajdującym się obok kabiny. Jak zwykle w kabinie się rozebrałam, bo innego miejsca na to nie było. I pomyśleć, że ten internat jest taki "ekskluzywny", jak to mówią nauczyciele. Ubrania rzuciłam na parapet. Widziałam, że trafiłam, bo już nabrałam w to wprawy. W końcu mogłam się umyć. Odkręciłam kurek i już po chwili zaczęła lecieć ciepła woda. Namydliłam się swoim żelem pod prysznic o zapachu truskawkowym, po czym się umyłam. Sięgnęłam po swój niebieski ręcznik, który wisiał na wieszaczku i porządnie się wytarłam. Owinęłam się w niego, otworzyłam kabinę, wsunęłam nogi w kapcie i biorąc z parapetu piżamę, skierowałam się w stronę toalety. Tam się ubrałam. Kolejne niewygodne miejsce do takich rzeczy. Gdy z niej wyszłam, to wzięłam szczotkę i rozczesałam nią włosy, które później związałam w koński ogon. Umyłam zęby, zabrałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam z powrotem do swojego pokoju.
Tak jak przedtem, nikogo nie zastałam. Rzuciłam to, co miałam w rękach na szafkę nocną, a mokre ciuchy powiesiłam na kaloryferze, wyciągnęłam z torby pracę domową z trygonometrii, wzięłam piórnik i z rzeczami usiadłam na łóżko. Zabrałam się za robienie zadań. Na początku szło mi to straszne opornie. Nie mogłam się na niczym skupić. Żeby sobie pomóc, wyciągnęłam z szafki Mp4 wraz ze słuchawkami. Już po chwili wsłuchiwałam się w melodię muzyki, płynącą do moich uszu. Muzyka zawsze pozwalała mi się skupić. Innych ona rozprasza, ale nie mnie. Położyłam się na brzuchu i ponownie zabrałam się za robienie zadań. Teraz to o wiele łatwiej było mi się skupić, ale zadania okazały się być okropnie trudne! Nad jednym ślęczałam dziesięć minut. Westchnęłam zrezygnowana. Sięgnęłam po komórkę, by znaleźć odpowiedzi na nie w Internecie. Szczerze, to nie chciało mi się ich robić. Jak na złość, nic nie mogłam niczego znaleźć! Nie było rozwiązania nawet na jedno, głupie zadanie! Nie zaprzeczę. Lewis się postarał. Zacisnęłam szczęki i rozwiązywałam dalej. Sama. Jakoś mi się udawało, ale kreśliłam przy tym bardzo dużo. Co najgorsze, zadania stawały się coraz trudniejsze. Nabrałam do płuc powietrza i wypuściłam je ze świstem. Oczy mi się zamykały, ale dzielnie walczyłam ze snem. Kiedy zostały mi już cztery zadnia, postanowiłam pójść spać, a resztę dokończyć jutro na lunchu. Schowam się w toalecie i będzie ok. W czasie długiej przerwy, mało osób tam zagląda. Odłożyłam rzeczy na szafkę nocną, ściągnęłam z uszu słuchawki i je wraz z Mp4 również postawiłam na mebel. Dopiero teraz zorientowałam się, że Alex smacznie sobie chrapie. Nie chciało mi się już zastanawiać, kiedy przyszła. Zamknęłam oczy i już po chwili spałam.
madziula0909
Miałam nadzieję, że nie zejdziemy na temat swojej rodziny, ale pomyliłam się. Gdy Eric zapytał się mnie, czy mam rodzeństwo, poczułam w sercu pewną pustkę, której już nie można zapełnić. Nie ważne, co się zrobi, ona i tak pozostanie. Nie chciałam być słaba, dlatego zaczęłam opowiadać o Theo. Jakoś nie mogłam się powstrzymać. Mówiłam mu, jaki był, jak bardzo lubiłam się z nim bawić, gdy byłam jeszcze mała... Mój towarzysz słuchał mnie bardzo uważnie. Był całkowicie wsłuchany w to, co mówię, choć według mnie, wcale nie było to ciekawe. Jak już skończyłam mówić, bo według mnie to się rozgadałam, Eric zaczął mi opowiadać o swojej rodzinie. Chwilo ogarnęła mnie zazdrość, że on ma rodzeństwo, a ja nie, ale szybko pozbyłam się tego uczucia. Zakręciła mi się łza w oku, dlatego odwróciłam wzrok i patrzyłam w inną stronę. Nie chciałam, żeby chłopak to zobaczył. Moje łzy.
W pewnym momencie zaczęło lać jak z cebra, co o tej porze roku było nie możliwe. Deszcz zaczął padać tak nie spodziewanie. Wielkie, zimne krople deszczu spadały mi na głowę. Dosłownie jakaś ulewa! Z Ericem pobiegłam pod daszek jakiegoś sklepu. Byłam przemoczona do suchej nitki. Całe moje ubranie się do mnie kleiło, a woda ze mnie ciekła strumieniem. Z moim towarzyszem było podobnie. Wycisnęłam sobie z włosów bladoniebieską ciecz, po czym zgarnęłam je na bok i zaczęłam przeczesywać palcami.
-Fajna pogoda- zaśmiał się Eric.
-Tak- zgodziłam się, przeciągając literkę "a" w wyrazie. Uśmiechnęłam się lekko.
-A zapowiadało się tak ładnie...
Popatrzyłam na okolicę. Zrobiło się straszenie ponuro. Prawie, że było ciemno. Dokoła było szaro, deszcz rozmazywał cały widok, a wszyscy ludzie schowali się, gdzie się dało. Pozostali tylko ci, którzy utknęli w korku i niecierpliwie czekali, aż dojadą samochodami do swojego upragnionego celu. Obserwowałam, jak deszcz tworzy ogromne kałuże na ulicach i chodnikach, jak jego krople spadają w nie, przez co woda drżała. Przypominało to to, jakby ryby w jeziorach ni wynurzały się, ni to nie wynurzały na powierzchnię. Spuściłam wzrok na swoje nogi. Miałam buty całe mokre, a założyłam baleriny. Zrobiłam skwaszoną minę.
-Muszę zrobić jeszcze pracę z trygonometrii- powiedziałam tonem, jakbym odkryła nowy kontynent. Na śmierć o tym zapomniałam!
-To wracamy?- spytał niepewnie Eric.
-Tak- powiedziałam, zerkając w stronę ulicy.
Z towarzyszem puściłam się biegiem przez chodnik. Szczerze, to do naszego internatu było trochę daleko, ale skoro biegliśmy, to dotrzemy tam szybciej. Podczas biegu to, gdzie postawiłam nogę, woda rozpryskiwała się na mnie i na wszystkie strony. Nie przejmowałam się tym. I tak byłam już cała mokra. Słyszałam, jak buty mi człapią. W końcu były przemoczone. Z Ericem ścigałam się, kto szybciej dobiegnie do celu, jakim jest internat. Nie sądziłam, że tak będzie, ale byłam na prowadzeniu. Przez głowę przemknęła mi myśl, że chłopak po prostu daje mi fory. Nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się to prawdą. Na miejsce dobiegliśmy po kilku minutach. O dziwo, nie byłam zdyszana. Bardzo mnie to zaciekawiło, bo zawsze po przebiegnięciu kilkunastu metrów, dostawałam zadyszki. Popatrzyłam na Erica, który dobiegł kilka sekund po mnie. W przeciwieństwie do mnie, oddychał ciężko z wysiłku. Zmarszczyłam czoło.
-Szybka jesteś- wysapał ocierając krople deszczu z twarzy.
-Dawałeś mi fory- powiedziałam beznamiętnie i wzruszyłam ramionami.
-Wcale nie- zaprzeczył. Zabrzmiało to bardzo wiarygodnie.- Nie zmęczyłaś się?- spytał, przyglądając mi się uważnie.- To wcale nie był mały kawałek do przebiegnięcia.
-Nie - odpowiedziałam lekko zdziwiona i zgarnęłam za ucho zbłąkany kosmyk włosów.
Owszem. Nie był to mały kawałek. Było na odwrót, ale ja się nie zmęczyłam. Nie czułam się nawet przez chwilę, jakbym straciła jakiekolwiek siły. Czułam się świetnie! Jak nigdy dotąd, ale zaniepokoiło mnie to. Powinnam dostać chociaż zadyszki, a ja nawet tego nie miałam. Zacisnęłam szczęki. Ze mną jest coś nie tak...
-Andrea... Wszystko w porządku?- spytał zaniepokojony Eric, widząc moją minę.
-Tak, tak- powiedziałam pospiesznie.
Zabrałam się za wyciskanie wody z ubrania. Mój towarzysz poszedł w moje ślady. Gdy już zrobiłam to, co zaczęłam, to otworzyłam drzwi i weszłam do budynku internatu. Przez całą drogę nie odzywałam się do Erica. Miałam już iść na swoje piętro, kiedy on mnie zatrzymał.
-Umówimy się jeszcze na jutro?- spytał wręcz błagalnie.- Mam bilety do wesołego miasteczka. Chciałabyś ze mną pójść?- uśmiechnął się ciepło.
-Dobrze- zgodziłam się bez chwili zastanowienia. Co mi szkodziło?
W oczach chłopaka dopatrzyłam się iskierek szczęścia. Nie umiałam się nie uśmiechnąć na ten widok. Pożegnałam się z nim i pognałam na swoje piętro. Tam od razu skierowałam się do swojego pokoju, który dzieliłam z Alex. Zanim weszłam do pomieszczenia, ściągnęłam buty, bo nie chciałam pozostawić po sobie mokrych śladów szczególnie, że po pokoju zawsze chodzę na boso w skarpetkach. Chyba z przyzwyczajenia. Weszłam do pomieszczenia, rzucając buty w kąt. Jak się okazało, mojej przyjaciółki tam nie było. Sięgnęłam do kieszeni sweterka po komórkę, ale jej tam nie znalazłam. Przeszukałam kilka razy ciuch, ale na darmo. Rzuciłam się do swojej torby, leżącą koło mojego łóżka i ją przeszukałam. Uf. Znalazłam ją. Całe szczęście, że nie wzięłam jej ze sobą. Przez ten deszcz by się popsuła. Odblokowałam ją i spojrzałam na godzinę. Zbliżała się godzina dwudziesta. Postanowiłam, że się już wykąpię. Wolałam nie iść później, kiedy będzie kolejka. Poza tym, miałam mokre ubrania, więc mogłabym to zrobić teraz. Wzięłam swoją piżamę, za którą służyły mi jasnoszare, krótkie spodenki i różowa koszulka. Wzięłam jeszcze w ręce ręcznik, oraz kosmetyczkę, założyłam na nogi kapcie i poszłam z tym wszystkim do łazienki, która znajdowała się niedaleko.
Na miejscu rzeczy postawiłam na parapecie, a ręcznik powiesiłam sobie na wieszaczku, znajdującym się obok kabiny. Jak zwykle w kabinie się rozebrałam, bo innego miejsca na to nie było. I pomyśleć, że ten internat jest taki "ekskluzywny", jak to mówią nauczyciele. Ubrania rzuciłam na parapet. Widziałam, że trafiłam, bo już nabrałam w to wprawy. W końcu mogłam się umyć. Odkręciłam kurek i już po chwili zaczęła lecieć ciepła woda. Namydliłam się swoim żelem pod prysznic o zapachu truskawkowym, po czym się umyłam. Sięgnęłam po swój niebieski ręcznik, który wisiał na wieszaczku i porządnie się wytarłam. Owinęłam się w niego, otworzyłam kabinę, wsunęłam nogi w kapcie i biorąc z parapetu piżamę, skierowałam się w stronę toalety. Tam się ubrałam. Kolejne niewygodne miejsce do takich rzeczy. Gdy z niej wyszłam, to wzięłam szczotkę i rozczesałam nią włosy, które później związałam w koński ogon. Umyłam zęby, zabrałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam z powrotem do swojego pokoju.
Tak jak przedtem, nikogo nie zastałam. Rzuciłam to, co miałam w rękach na szafkę nocną, a mokre ciuchy powiesiłam na kaloryferze, wyciągnęłam z torby pracę domową z trygonometrii, wzięłam piórnik i z rzeczami usiadłam na łóżko. Zabrałam się za robienie zadań. Na początku szło mi to straszne opornie. Nie mogłam się na niczym skupić. Żeby sobie pomóc, wyciągnęłam z szafki Mp4 wraz ze słuchawkami. Już po chwili wsłuchiwałam się w melodię muzyki, płynącą do moich uszu. Muzyka zawsze pozwalała mi się skupić. Innych ona rozprasza, ale nie mnie. Położyłam się na brzuchu i ponownie zabrałam się za robienie zadań. Teraz to o wiele łatwiej było mi się skupić, ale zadania okazały się być okropnie trudne! Nad jednym ślęczałam dziesięć minut. Westchnęłam zrezygnowana. Sięgnęłam po komórkę, by znaleźć odpowiedzi na nie w Internecie. Szczerze, to nie chciało mi się ich robić. Jak na złość, nic nie mogłam niczego znaleźć! Nie było rozwiązania nawet na jedno, głupie zadanie! Nie zaprzeczę. Lewis się postarał. Zacisnęłam szczęki i rozwiązywałam dalej. Sama. Jakoś mi się udawało, ale kreśliłam przy tym bardzo dużo. Co najgorsze, zadania stawały się coraz trudniejsze. Nabrałam do płuc powietrza i wypuściłam je ze świstem. Oczy mi się zamykały, ale dzielnie walczyłam ze snem. Kiedy zostały mi już cztery zadnia, postanowiłam pójść spać, a resztę dokończyć jutro na lunchu. Schowam się w toalecie i będzie ok. W czasie długiej przerwy, mało osób tam zagląda. Odłożyłam rzeczy na szafkę nocną, ściągnęłam z uszu słuchawki i je wraz z Mp4 również postawiłam na mebel. Dopiero teraz zorientowałam się, że Alex smacznie sobie chrapie. Nie chciało mi się już zastanawiać, kiedy przyszła. Zamknęłam oczy i już po chwili spałam.
Witam! Rozdział już krótszy niż poprzedni i według mnie ciekawy ;D Zapewniam Was, że matka Andie już się nie pojawi (ale planuję, by jeszcze wystąpiła, ale to będzie tylko raz i w dalekiej przyszłości)! Wiem, zabijecie mnie, bo nie było Nathana -.- Obiecuję, że w następnym rozdziale będzie! Tego możecie być pewni! Heh... Szykuje się nawet śmieszna akcja. Bynajmniej mi się podoba xD Zobaczymy, jak Wy ją ocenicie ^.^ Jak wrażenia po przeczytaniu? Podobał się rozdział? Co myślicie o osobie Erica? Polubiliście go? A może nie? Czy według Was, może coś zaiskrzyć między nim, a Andie? o.O Czekam na Wasze opinie! Zapraszam do komentowania! Do napisania! ;***
madziula0909
Pierwsza!!!
OdpowiedzUsuńJa cię nie zabiję za brak Nathana. Dureń z tego Lewisa, a z Erica jeszcze większy! Coś czuję, że ten ostatni nie będzie fajny wobec An... Ale randkę bardzo fajnie opisałaś :)
UsuńNa błędy starałam się nie zwracać uwagi, bo to przecież tylko literówki :)
Pozdrowienia i weny!
Dravelia
Ps. Pewnie nauczyciele kiedyś wyżywali się na Lewisie i dlatego on teraz tak traktuje uczniów. Mam jeszcze jedną tezę, ale raczej się nią nie będę dzielić, bo trauma byłaby zbyt wielka... :)
Dziękuję bardzo za komentarz! ;D Jeśli chodzi o o Erica, to pojawi się jeszcze w dwóch rozdziałach, a później go nie będzie. Tyle mogę powiedzieć o nim :p Cieszę się, że podobało Cie się, jak opisałam tą randkę, bo za bardzo nie wiedziałam, jak to zrobić... Ech. Znowu literówki.. Postaram się je poprawić. Jeśli chodzi o Lewisa, to wyżywa się na uczniach, bo tak lubi :) Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńMoże i był krótszy niż ostatnio ale ponieważ biedna ja będzie musiała nosić okulary, czytanie stało się katorgą.
OdpowiedzUsuńCoś mi nie pasuje w Ericu, niby taki miły i spokojny a tak naciskał na naszą bohaterkę, podejrzane .-.
Masz rację! Zabiję cię, za to, że nie było Nathana! Nwm, dlaczego ale ostatnio mi się śnił... ;-;
Świetny rozdział ale było kilka literówek! Hah, popraw się! :D
Weny życzę i czekam na nn :3
Hehe. Ja też muszę nosić okulary, bo mam kiepski wzrok xD Nie zabijaj mnie na brak Nathana! Błagam! Obiecuję, że w następny rozdziale będzie! Masz moje słowo! ;D O Ericu na razie nic nie mogę powiedzieć. Będzie jeszcze w dwóch rozdziałach :) Literówki postaram się poprawić ^.^ Dziękuję za komentarz! ;***
UsuńNie lubię Erica… co za dupek. Wykorzystuje niektóre fakty żeby manipulować Andreą. To niedopuszczalne, naprawdę! Tacy ludzie są mniej warci niż śmiecie. Ale nie dziwię się, że się zgodziła. Jakby nie było tylko jakaś głupia randka możne sprawić żeby dał jej spokój. Choć raczej tego nie przewiduję. Eric to typ chłopaka, który ma coś z posiadacza i koniec kropka.
OdpowiedzUsuńDodatkowa praca domowa… Najgorsza możliwa rzecz, jaką można dostać. Ale nauczyciel powinien zrozumieć, że ból głowy to ból głowy i nikt tego nie wybiera. Tylko, że nauczyciele zawsze przetwarzają wszystko na swój rozum T.T
Doobra… randka mi się podobała. Chociażby dlatego, że nie okazał się jeszcze większym dupkiem xD Wprawdzie myślę, że Eric może stać się przyjacielem naszej bohaterki. Wiesz, nie muszą od razu stawać się parą. Ale chyba Eric myśli poważnie o Andrei, więc zobaczymy co z tego wyniknie :3
Ślę dużo weny moja droga i z niecierpliwością czekam na więcej :**
Pozdrawiam <3
Dziękuję! ^.^ Tak, Eric to taki typ podrywacza, ale to chłopak. Z czasem zobaczysz, że potrafi być miły ;D Mogę powiedzieć, że myśli o Andrei tak na poważnie. Czy coś z tego będzie? Zobaczymy! Cieszę się, że podobał Ci się opis randki xD Jeszcze raz dziękuję za komentarz ;***
UsuńCzy mi się wydaje, czy Andrea przechodzi przemianę? Ten brak zadyszki, blada cera i ból głowy mi to podsunęły. Eric jest nawet spoko, tylko że lepszy Nathan. On raczej jeszcze nie wie o tych randkach z Eric'iem, ciekawe jak zareaguję? Myślę, że ta śmieszna scena będzie miała jakiś związek właśnie z Nathanem. Rozdział super i czekam na następny. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję ^.^ Cieszę się, że Ci się podobało! Heh. Zauważyłaś? Na razie jako jedyna xD Tak, Andrea przechodzi przemianę (powiem, że będzie trwała kilka dni). Ale w co? To się z czasem okaże! Nie chcę psuć niespodzianki ;D Masz rację. Ta śmieszna (według mnie) akcja będzie miała związek z Nathanem. Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńNo hej hej! Widzę, nowy wygląd! No! Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że mi się podoba :33 No bo wiesz, ja nie lubię przesytu kobiet x.x ani też facetów, żeby nie było xD Teraz jest naprawdę elegancko :) Super! Duży plus! Moje oczy się cieszą :D
OdpowiedzUsuń,, Wyszłam z pomiecenia" chyba z pomieszczenia :D. Hmm, Andrea wstydzi się przebierać, przy przyjaciółce, czy może do pokoju zawsze ktoś może wtargnąć skoro musi przebierać się w toalecie? Hmm, w sumie, to pasuje mi to do Andie XD
,,co mama o tym wszystkim myśleć." Mama, mama ale tu chyba mam :D
Ja tam polubiłam Erica ^^ Taki pewny siebie i w ogóle. Jedyne co mi się nie spodobało, to, to, że tak beznadziejnej wymówki użył by ją przekonać. Ja piernicze, tutaj, to mi się śmiać z niego chciało, że zachowuje się jak kompletny dzieciak z podstawówki czy gimnazjum XD Lol!
Nauczyciel, to kompletny kretyn i pajac! Nie znoszę go. Andrea może mu coś zrobić, muahahaha! :D Nathan, to chyba wszystko umie bo stary jest i zna się na rzeczy :P A co się może dziać z Andie? Może to jakieś wybitne geny po ojcu się uaktywniają? :D Było by świetnie :3
Fajnie przebiegła randka xD Odnoszę wrażenie, że deszcz powstał przez zasmucenie się dziewczyny, kiedy Eric wspomniał o jej rodzinie. Tak mi się wydaje :)
No, rozdział mi się podobał i całe szczęście nie było już rodzinki :D Teraz czekam na dalszą randkę :P
Pozdrawiam i życzę weny :D
Dziękuję za komentarz! ^.^ Cieszę się, że wystrój bloga Ci się podoba, ale za kilka rozdziałów i tak mam zamiar go zmienić... Cieszę się, że polubiłaś Erica, ale wystąpi jeszcze tylko dwa razy... Heh. Ja też nie lubię Lewisa, ale jest jaki jest >.< Cieszę się, że opis randki Ci się podobał, bo miałam wątpliwości, czy się spodoba. Dziękuję za poinformowanie mnie o literówce, ja już ich nie wyłapuję -.- Tak, u Andie uaktywniają się geny po ojcu, ale kim się stanie, to nie powiem xD Jeszcze raz dziękuję! ;***
UsuńNo cześć ^^
OdpowiedzUsuńJak się zdziwiłam, kiedy tutaj weszłam. Taki błękit przykuł moje oczy *_* Według mnie blog prezentuje się teraz estetyczniej :D
Okej, no to jedziemy z tym komentarzem:
Na początku pomyślałam, że Eric to totalny palant, który szuka tylko pretekstu, żeby umówić się z jakąś dziewczyną. Ale potem, kiedy z Andreą poszedł na "randkę" jakoś... uśmiechnęłam się. Gdyby nie ten szantaż to uznałabym go za świetnego gościa. Naprawdę.
Widzę, że nasza bohaterka trzyma się po tym, jak jej matka wyjawiła jej prawdę. Nadal uważam, że to okropne oszukiwać tak osoby, które się kocha, ale w sumie co kobieta mogła w takim wypadku zrobić?
Ten nauczyciel mnie wkurzył. Jak można aż tak nie przejąć się zdrowiem ucznia? Jak biedną dziewczynę bolała głowa, to on powinien jakoś zareagować. Przynajmniej ja tak uważam...
No i co się dzieje z Andreą? Taki kawałek przebiec, będąc pod koniec w pełni sił... zaczynam tak nad tym myśleć i może, skoro ona nie zna swojego biologicznego ojca, to może po nim ma te umiejętności? Strzeliłam? I teraz jakoś te jej ukryte zdolności nabierają na sile i będzie teraz takim nadczłowiekiem?
No i, oczywiście jak przewidziałaś, uczepię się - gdzie Nathan?! Ja go polubiłam... i nadal mam dziwne wrażenie, że on również posiada jakieś umiejętności podobne do tych Andrei... może to by wytłumaczyło jego dobre oceny?
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
Dziękuję za komentarz! ^.^ Cieszę się, że wystrój bloga Ci się podoba :D Heh. Można powiedzieć, że Eric czuje do Andrei coś więcej niż tylko przyjaźń xD Tak. Teraz z Andie będzie się działo więcej dziwnych rzeczy, a te umiejętności owszem, ma po ojcu. Kim się stanie? Z czasem to wyjdzie :D Obiecuję, że w następnym rozdziale Nathan się pojawi. Jeszcze raz dziękuję za komentarz! ;***
UsuńRozdział był wielce interesujący :D Szczerze to zastanawiałam się, czy Eric jeszcze się pojawi i choć uważam go za aroganta pierwszej klasy (taki stwarzał pozory) to teraz nawet go trochę polubiłam, ale nic, a nic nie mirzy się z Nathanielem, który jest moim numerem jeden (Nie było go w rozdziale! T-T).
OdpowiedzUsuńMuszę Cię przeprosić, że tak późno pisze komentarz, bo choć zauważyłam nowy rozdział u Ciebie, to z powodu moich rodziców nie mogłam przez chwilę usiąść przy laptopie (chyba rozumiesz mój ból?).
W każdym razie w końcu dorwałam się do rozdziału i przez cały tekst byłam jak na skrzydłach czytając wszystko, co wyszło spod Twoich paluszków :D
Andrea jest silna.
Andrea jest szybka.
Andrea się nie męczy.
Andrea wywołała ten deszcz! - Tutaj wiem swoje, więc mnie nie zmylisz!
To wychodzi na to, że Andrea jest pół-wampirem!
Szczerze mówiąc to jedyne co mi przychodzi do głowy w tej chwili :3
Gdyby mnie Eric (obydwie wiemy, że już prędzej świnie zaczną latać niż) zaprosił na taki film, pewnie wgapiałabym się w ten tandetny romans bawiąc się w najlepsze. Niestety jestem na tyle dziwna, że gdyby romans okazał się beznadziejny (tak jak wspominała Andrea) pewnie naśmiewałabym się z różnych rzeczy w filmie. Niestety tak robię, gdy oglądam naprawdę kiepski horror, co lekko wkurza ludzi. Zawsze gdy jest krwawa scena, ja wyrażam swój podziw dla efektów specjalnych, a moi znajomi obiecują, że nigdy więcej nie puszczą mi horroru.
Ja mam zawsze taką głupawkę, gdy oglądam horror... a później boje się zasnąć i wrócić do domu, bo wydaje mi się, że mój sąsiad jest seryjnym mordercą, chociaż podchodzi pod osiemdziesiątkę xD
Odeszłam od głównego tematu... ja tam bym cieszyła się, gdyby chłopak zabrał mnie do film, bo mój ostatni wyrażał się jak najgorszej o kinach (jak tak można?) i wyjaśnił mi, że woli... hmm... filmy dla dorosłych... naprawdę ta randka była jedną z najgorszych w moim życiu.
Wcale nie dziwie się, że Andrea tak zareagowała na wspomnienie o rodzinie Erica, to było naprawdę zrozumiałe. No i tutaj przypomina mi się jej reakcja po przebudzeniu. Moim zdaniem Andrea zachowała się naprawdę dojrzale jak na swój wiek. Naprawdę ją za to podziwiam!
No, a ten nauczyciel trygonometrii to naprawdę wielki bałwan! No daj spokój! Zna Andreę i wie, że na jego lekcjach uważa, dobrze się uczy, to zamiast zaniepokoić się stanem zdrowia swojej najlepszej uczennicy to ten się czepia! Normalnie to z pewnością nie jest dobre podejście do młodzieży!
(Czyżby był jakimś krewnym byłej dyrektorki mojej Jillian?).
Ja osobiście uwielbiam matematykę i jestem jej wielką fanką, więc pewnie skakałabym z radości z powodu dodatkowy zadań z tego przedmiotu :3 Na szczęście tylko matematykę lubię aż tak bardzo (porównywalnie do moich ukochanych książek, bo kto ich nie kocha?).
Trzymam za słowo, ze Nathan się pojawi!
Wrażenia po przeczytaniu rewelacyjne i naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, co jest chyba już normalne jeżeli chodzi o Twojego bloga :D
Hmm... Eric jest z pewnością specyficzny, a z pewnością pewnym siebie aroganckim dzieciakiem z miłej dzielnicy domków jednorodzinnym i szkolną gwiazdą szkolną. Jednakże nie wydaje mi się do końca zepsuty przez swoje środowisko, a nawet całkiem znośny :D Na Twe pytanie odpowiadam TAK, polubiłam go :P
Byle nie zaiskrzyło za mocno! Dla mnie istnieje tylko Nathaniel, który ma podbić serce Andrei i potajemni się w niej kocha, ale z powodu tego kim jest nie może się z nią związać, a gdy dowie się prawdy o jej pochodzeniu (i my wraz z nim) to wyzna jej swoje uczucia i będą żyć długo i szczęśliwie mając gromadę nieznośnych bachorków (bo z ich związku to tylko takie stworki powstaną) - oto moja wizją najbliższej przyszłości Andrei :P
Proszę nie niszcz moich marzeń ich wspólnej przyszłości! T~T
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Dziękuję bardzo za komentarz! Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! Obiecuję, że między Andie, a Ericem za mocno nie zaiskrzy, a Nathan w następnym rozdziale się pojawi! :D Kim jest Andrea? Nie mogę powiedzieć, czy dobrze myślisz, czy nie, bo zepsuję całą niespodziankę, ale za kilka rozdziałów wszystkiego się dowiesz! :D Muszę Ci powiedzieć, że Andrea nie wywołała tego deszczu, ale on nie powstał przez przypadek. Tylko przez kogoś. Ale nie przez bohaterkę xD Cieszę się, że polubiłaś Erica, ja też go lubię, ale pojawi się jeszcze dwa razy. Jaka będzie przyszłość Andie? Sama jeszcze nie wiem... Ciągle nad tym myślę :D Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńŚwietny rozdział, jak zwykle zresztą! ^-^ Uff, jak ja się cieszę, że ten głupi babsztyl, czyli matka Andrei pojawi się już tylko raz. Jak ja jej nie lubię! Dobra, już kilka razy to powtarzałam, wystarczy XD Kiedy tylko pojawił się Eric, to od razu pomyślałam: "O cholera, będzie ją szantażował!". No i oczywiście szantażował. Moja reakcja: "O cholera, szantażuje ją, skubany!". Zdziwiło mi trochę, że Andie się na to zgodziła, a na to kolejne spotkanie też. Nie sądziłam, że to powiem, ale fajnie tak jakoś... No nie wiem, jak to określić. Pasują do siebie? Nie wiem, nie potrafię się wysłowić XD Po prostu milo mi się czytało, jak spędzali razem czas. Muszę przyznać, że polubiłam Erica. Nathan ma konkurencję, hah. Szczerze mówiąc fajnie by było, gdyby Andrea zaczęła się z nim spotykać nie tylko z konieczności. Coś mi się wydaje, że na tej następnej randce coś zaiskrzy ^-^ No i już nie mogę się doczekać tej śmiesznej akcji, jestem pewna, że nas zaskoczysz. Pisz szybko, błagam, bo umrę z ciekawości! Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny ;* Aha, no i zapraszam na dwa moje blogi, opublikowałam na nich nowe rozdziały (nieładnie się reklamować, Wampirku, nieładnie! XD).
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz! Bardzo się cieszę, że Ci się podoba i że polubiłaś Erica! Ja też go polubiłam, ale pojawi się jeszcze dwa razy. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz xD Czy między nim, a Andreą coś będzie? Zobaczymy! Ale zgadzam się z tym, że Nathan ma konkurenta (ale nie powiedziałam, że Nathaniel kocha Andie) :D Następny rozdział powinnam dodać w weekend. Wiesz, w przyszłym tygodniu idę do szkoły :/ Jeszcze też dziękuję ;***
UsuńGratulacje! Nominowałam Cię do nagrody Liebster Award! Aby dowiedzieć się o szczegółach wejdź na: http://anielskacisza.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję!
Ps, Wiesz, że nie jestem najlepsza w pisaniu komentarz;)) Ale rozdział jak zawsze super.
Dziękuję bardzo i za miłe słowa i za nominację! Skaczę z radości! Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć na pytania! :D Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńJak ona mogła się zgodzić na randkę z tym... Eric, no nie, sama chciałam zetrzeć ten uśmiech z jego twarzy, jak do niej mówił!
OdpowiedzUsuńI co to miało znaczyć, że powie Nathanowi? w ogóle gdzie on jest. xD
Tęsknie za ich rozmowami <3
http://zasnute.blogspot.com/
Obiecuję, że Nathan pojawi się w następnym rozdziale, a Eric wystąpi jeszcze tylko dwa razy :D Wiesz... Skoro się umówili, to jeszcze nic nie znaczy xD Dziękuję za komentarz! ;***
UsuńRozdział ciekawy :) Ostatnio trochę mnie nie było i muszę trochę nadrobić :(
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tej akcji, co ma być w następnej notce!
Pozdrowionka :D
Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Ci się podobało i że już jesteś! :D Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńRozdział cudowny! Podobała mi się randa Andrei i Erica. Mam nadzieję, że pomiędzy nimi coś będzie. Życzę mnóstwa weny ~Dorcas
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że podała Ci się randka! Czy między Andreą, a Ericem coś będzie? Zobaczymy! Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńRozdział świetny (a może być inaczej? [to pytanie retoryczne])! Eric jest trochę podejrzany, ale może być, że okaze się być całkiem fajny. Myślę jednak, że nic z tego nie wyjdzie. Jestem za pairingiem Andrethan! A może Nathrea?No nie wiem... XD W każdym razie wkurza mnie ten cały Lewis i jego charakter. Jest straszny! Chyba wolałabym, by nasza droga główna bohaterka była w nowym świecie. Właśnie, mam takie pytanie: czy masz już wymyśloną historię w całości, czy nie? Bo ja mam ten główny "tor", ale ciagle coś zmieniam u siebie... X.X Znów piszę jakiś nieogarnięty komentarz... Przepraszam, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. Wracając do tematu rozdziału, zdziwiła mnie decyzja Andrei na temat randki. Tak paskudnie ją szantażował ten Eric, a ona się zgodziła! Może to dlatego, że jest taka uczuciowa i bała się, iż ją wyśmieją. Nie wiem. Jestem też ciekawa, czy Alex będzie w tym... Innym wymiarze? Nie mam pojęcia, jakie to miejsce będzie i nie mi to pisane wymyślać, więc jednak nazwę to nowym miejscem. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
!Ala!
Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! Tak się cieszę, że Ci się podoba! :D Andie zgodziła się na tą randkę z uprzejmości, ale taka już ona jest. Czy coś będzie między Ericem, a Andreą, to się okaże ^.^ Wiem, Lewis jest wkurzający. Ja też go nie lubię, a on uwielbia komuś dogryźć... Jeśli chodzi o to, czy mam już ułożoną historię w całości, to nie do końca. Mam dylemat, jako mam zrobić koniec historii, bo mam kilka opcji... Ale do namyślenia się mam jeszcze kupe czasu! Jeszcze raz dziękuję za komentarz! ;***
UsuńEric może nie jest zły, ale Nathan najlepszy :D Dlaczego rozdział bez niego ? -__- Dobrze że matka Andie się nie pojawi, przeżyję z jedną sceną, jeśli ma być fajna :D Ale ta bab mnie wkurza -_-
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :**
Dziękuję bardzo za komentarz! Obiecuję, że w następnym rozdziale Nathan będzie! Możesz być pewna na sto procent! ^.^ Matka Andie pojawi się, ale tylko raz. Będę z nią krótka scenka, ale to w dalekiej przyszłości :D Jeszcze raz dziękuję! ;***
UsuńNo i gdzie jest Nathan ja się pytam?! Hę? Bo tak jakoś nudnawo się robi bez niego.
OdpowiedzUsuńA co do Erica mam wątpliwości. Nie podoba mi się, jak ją zmusił do spotkania z nim. I jeszcze się wydaje taki miły, a na pewno coś knuje!
No i ja też lubię kolor fioletowy!
Komentarz krótki, bo za bardzo nie ma akcji, więc nie wiem co jeszcze by tu napisać. O! Nienawidzę Lewisa. Tak.
Pozdrawiam,
Annabel
Dziękuję za komentarz! Wiem. Nie ma akcji, ale z czasem to się zmieni xD Obiecuję, że Nathan w następnym rozdziale będzie! :D Również nie lubię Lewisa, ale on już taki jest... Hehe. Ja też lubię fioletowy! *♡* Co będzie z Ericem? Okaże się. Jeszcze raz dziękuję! ;***
UsuńEric nie przypadł mi do gustu. Cóż, być może w późniejszym czasie jego zachowanie było dość... fajne (co za ubogie słownictwo z mojej strony, wybacz :<) jednakże to pierwsze wrażenie w moim przypadku rzutuje na całą jego osobę. Bardziej mi przypomina takiego uwielbiającego kontrolować wszystkich i wszystko... nie lubię takich ludzi, grr...
OdpowiedzUsuńOgólnie Andrea coraz bardziej mnie fascynuje. Ta dziewczyna z każdym dniem niemal dowiaduje się o swoich nowych mocach itd... ciekawi mnie co jeszcze będzie ją cechowało! :)
Czekam na kolejny rozdział i oczywiście dużo weny życzę :*
Dziękuję bardzo za komentarz! :D Heh. Może z czasem polubisz Erica? Na razie to teraz sprawia tanie wrażenie (: Tak. O Andrei dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy i będzie tego jeszcze więcej! ^.^ Jeszcze raz dziękuję :***
UsuńOoo, dawno mnie tutaj nie było o_O Przepraszam. Ale przez ferie trochę się rozleniwiłam i mam zaległości z komentarzami -.- Pozwolisz, że od razu skomentuję dwa, dobrze?
OdpowiedzUsuńNo to jedziemy...
Hah, nie ma to jak obudzić się rano w kałuży swojej krwi xD Nie no, scena rodem z jakiegoś horroru czy coś... Nie chciałabym być na miejscu Andrei. Mimo wszystko.
Ta sytuacja z tym ojcem Andrei jest trochę... dziwna? Zdjęcie w pamiątkach rodzinnych, matka zaprzecza, że kiedykolwiek wcześniej widziała je na oczy... To jest dziwne i nie za bardzo mi się to podoba. Wyczuwam tutaj ingerencję istot nadprzyrodzonych :p
I nawet cieszę się, że na razie będzie spokój od matki Andrei. Kobieta jest za bardzo przerważliwiona i działa to nieźle na nerwy. Przynajmniej mi. Więc na razie będę mogła odetchnąć z ulgą.
No i ten Eric... Sprawia wrażenie spoko gościa, ale sposób, w jaki próbował przekonać Andreę do randki jest podejrzany. Żeby wykorzystywać kompromitujący epizod z jej życia, aby się umówić z dziewczyną na spotkanie? o_O
No dobra, później okazuje się fajnym facetem, jednak pierwsze wrażenie i tak zostaje. Ale ja i tak jestem za Andreą i Nathanem.. ^^
Właśnie, a propo Nathana... Dawno go już nie było. Stęskniłam się na nim :( Czekam na następny rozdział, gdzie ma być (sama wspomniałaś, że ten się pojawi, więc czekam)!
No i zastanawia mnie przemiana Andrei... W kogo ona się może przemienić? W wampira na pewno nie, w wilkołaka raczej też nie, bo do tego potrzeba pełni, której raczej teraz nie ma (przynajmniej nic nie wyłapałam na ten temat). Więc zostaje czarownica, anioł czy coś w tym stylu...
No to ja czekam na następny rozdział :p
Pozdrawiam i weny życzę,
lilka24
PS. Śliczny szablon. Taki bardziej... mroczny ^^
Dziękuję bardzo za komentarz! Tak się cieszę, że już jesteś! :D Taaak. Ja też nie chciałbym obudzić się w kałuży krwi. Brr. Jakaś scena z horroru -.- Ja też się cieszę, że nie będzie matki Andie. Pojawi się jeszcze tylko raz, ale to będzie tylko na chwilę i w dalekiej przyszłości (: Zapewniam, że zdjęcie nie znalazło się przez przypadek w rodzinnych pamiątkach. Z czasem to zostanie wyjaśnione ^.^ Wiem, Eric robi złe wrażenie, ale myślę, że go polubisz ^^ Tak. Nathan pojawi się w następnym rozdziale xD W kogo Andrea się przemieni? Nie powiem. Zdradzę tylko, że ta przemiana będzie trwała kilka dni. Jeszcze raz dziękuję! ;***
UsuńRozdział jak zwykle ciekawy! :D Co do Erica, fajny jest, ale mam wrażenie, że tak naprawdę nie jest zainteresowany Andie..
OdpowiedzUsuńMasz rację, zabiję cię za Nathana ..!
I co się dzieje z Andreą ?! zamieni się w jakiegoś potwora czy co? :D
Czekam na nast. rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny ♥
Dziękuję bardzo za komentarz! :D Proszę! Nie zabijaj mnie, bo Nathan się nie pojawi!... Co się stanie z Andie? Zobaczysz! A czy Eric jest zainteresowany bohaterką to z czasem się okaże ^.^ Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńByłam zaskoczona, że zgodziła się jednak umówić z Ericem, ale jeszcze bardziej zdziwił mnie fakt, ze tak dobrze im się o sobie rozmawiało. Co prawda pójście na tak tandetną komedię romantyczną i pytanie o ulubiony kolor było trochę... dziwne, ale ogólnie wypad się chyba udał skoro Andrea bez oporów zgodziła się na drugie spotkanie. Co do osoby Erica na razie wiele nie powiem, bo w zasadzie mało jeszcze o nim wiemy. Na początku wzbudził we mnie negatywne emocje. To zachowanie, gdy zapraszał Andreę na randkę było okropne! Brzmiał jak tani, wiejski macho, który uważa, że każda dziewczyna na niego leci i że każdą może mieć. Uważałam, że bardzo dobrze zrobiła dając mu kosza i miałam ochotę walnąć facepalma gdy jednak uległa. A ten jego szantaż to już w ogóle mnie rozśmieszył:D Dziecinnie się zachował strasznie! No, ale może mimo tego złego początku pokaże potem, że jest wartościową osobą, więc będę mu się przyglądać.
OdpowiedzUsuńNo i jestem ciekawa, co się dzieje z Andreą. Ostatnio dziwnie się czuje i sądzę, że to nie ma związku ze zmianami pogody czy ciśnienia, a raczej jest to poważniejsza sprawa.
Dziękuję serdecznie za komentarz u mnie i pozdrawiam ciepło!:*
Dziękuję bardzo! ^.^ Fakt, że Eric na początku sprawia negatywne wrażenie, ale może go polubisz? Powiem tylko, że wystąpi jeszcze dwa razy... Masz rację. To, co dzieje się z bohaterką nie ma żadnego związku ze zmianami powodu. Co z nią będzie? Tego dowiesz się za kilka rozdziałów :D Jeszcze raz dziękuję :***
UsuńHej! Gratulacje! Ja zazwyczaj od razu mogłabym Cię zabić (albo Erica) za to, że on spotkał się z Andreą! Ale było okey ;D Z reguły nienawidzę przyjaciół głównej bohaterki (płci męskiej), ale tutaj jakoś... nawet mi to pasowało xD
OdpowiedzUsuńAle! To nie zmienia faktu, że nie rozumiem jak mogłaś nie dać tu Nathana! Ja już tęsknię za tymi jego głupimi gadkami! Ale jak to mówią "kto się lubi tan się czubi"... xD Ona z nim będzie na 10000%! (Prawda?) :D
A co do rozdziału tak ogólnie to fajny. Opisy długie, co fajne. Chociaż liczyłam na coś więcej związanego z jej darem :D
No ale nic, pozdrawiam, życzę weny! ;*
Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Ci się podobało! ;D Heh. Może jeszcze polubisz bardziej Erica. Może teraz sprawia takie wrażenie, ale jest to nawet fajny chłopak. Bynajmniej ja go lubię (: Trzeba po prostu lepiej go poznać, a w tym rozdziale tak dużo o nim nie było. Obiecuję, że w następnym rozdziale Nathan się pojawi! Masz moje słowo xD Czy on i Andie będą razem, to nie mogę Ci tego powiedzieć. Niestety... Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńBardzo ciekawe opowiadania! Przeczytałam wszystkie :) Bardzo wciągająca lektura, nie za bardzo przepadam z fantastką, w której główny bohater włada żywiołami. Tutaj jest inaczej, opowiadania przypadły mi do gustu. Znalazłam jednak jedną wadę, masz strasznie dużo powtórzeń i gdzieniegdzie brakuje przecinków :) Mam nadzieję, że nie uraziłam cię przez to... xdd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next!
vampireandmillionaire.blogspot.com
Dziękuję bardzo za komentarz! Cieszę się, że Ci się podoba i że chcesz czytać moje wypociny :D Ech. Powtórzenia mi się zdążają. Postaram się nad tym popracować. Oczywiście nie uraziłaś mnie, że zwróciłaś mi na to uwagę. Wręcz przeciwnie! Jestem Co z tego powodu wdzięczna, bo to mi pomaga :D W wolnej chwili obcuję, że wpadnę do Ciebie. Jeszcze raz dziękuję ;***
UsuńZnów przepraszam, że piszę z opóźnieniem :<.
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale tyle się działo :P. Eric z początku mnie zdenerwował, ale po ich wspólnym wyjściu do miasta zobaczyłam jego prawdziwą stronę i powiem szczerze, że przekonuje mnie powoli do siebie :). Wkurzył mnie bardzo ten nauczyciel, grrrr. Przecież każdemu się zdarzy na lekcji zamyślać i źle się czuć, ale on nie ma litości. Mam nadzieję, że Andrea skopie mu tyłek tymi zadaniami i się od niej odczepi :D. Andrea dajesz!! Wierzę w ciebie! :D. Kocham twoje opowiadanie :D.
Czekam na kolejny oczywiście i pozdrawiam! <333
Jak coś, to ja już ciebie dodałam do obserwowanych, bo widzę, że dodałaś tę aplikację i nie musisz mi już pisać, że dodałaś nowy rozdział. Będę na bieżąco w nowymi postami :D.
xxforeverxxx.blogspot.com
Dziękuję bardzo za komentarz! Nie przepraszaj, że jesteś z opóźnieniem. Rozumiem. Obowiązki, a teraz szkoła (no chyba, że teraz masz ferie, bo ja je mam :/ ). Cieszę się, że już jesteś ^.^ Tak. Eric na początku robi takie... Negatywne wrażenie, ale cieszę się, że się do niego przekonałaś ;D Zgadzam się z Tobą, że Lewis to wredny facet, ale on już taki jest. Nie zwraca uwagi na to, że ktoś źle się czuje i nie udaje. On po prostu lubi dawać w kość uczniom... Czy Andie skopie mu tyłek tymi zadaniami? Zobaczymy :D Tak bardzo się cieszę, a jak ty to powiedziałaś, że "kochasz" moje opowiadanie. Nawet nie wiesz, jaki uśmiech wywołałaś tymi słowami na mojej twarzy ^.^ Szczerze to ja nie uważam, że piszę tak dobrze... Ok. Już w nie będę informowała o nn. Dobrze, że mnie o tym poformowałaś. Mniej do zawiadamiania xD Jeszcze raz dziękuję za komentarz i miłe słowa! ;***
UsuńJak zwykle czyli świetnie. Co do Erica wyje mi się jakiś dziwny. Nie wiem dlaczego ale to może też wynikać, ze ostatnio czytam trochę psychiczne książki. Ale tak czy sik za jedną rzecz mam ochotę cię udusić jak mogło zabraknąć Nathana??? No ja się pytam jak?? Potoku weny życzę LS
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa! Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba! ^.^ Może w z czasem polubisz Erica? Zobaczymy (: Proszę Cię! Oszczędź mnie, bo jak mnie udusisz, to Nathan się nie pojawi, a ma być w następnym rozdziale! ;D Jeszcze raz dziękuję :***
UsuńRozdział jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Little Shadow, że Eric jest faktycznie troszeczkę dziwny...
Być może to przez to, że w ostatnim czasie oglądam zbyt dużo filmów, które są makabryczne...
Pozdrawiam serdecznie!
Ps. Mój blog (http://thetwilightsaga-forever.blogspot.com) bierze udział w konkursie Blog Roku 2014 !
Dziękuję bardzo za komentarz! Tak się cieszę, że Ci się podoba! ^.^ Wiem, Eric robi takie wrażenie, ale może go polubisz? Zobaczy się :D Jeszcze raz dziękuje ;***
UsuńO mój Boże! Hańba mi!!! Co za wstyd! Dopiero dzisiaj zauważyłam, że nie skomentowałam tego oto rozdziału, chociaż przeczytałam go w dniu jego opublikowania! ( walę się ręką w czoło) Tak czy siak, przepraszam!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, był świetny. Zdziwiła mnie natarczywość Erica. Na początku miałam trochę zastrzeżeń co do niego, ale kto by niemiał! :D Nie ma co, gostek dziwnie się trochę zachowywał. Później podczas tej randki zdziwiło mnie to, że dogadywali się świetnie mimo, że na początek zaserwował Andrei badziewne romansidło. Później jakoś nabrałam do niego sympatii mimo marnego początku. Hahahaha... ( zacieram ręce z miną diabełka) już sobie wyobrażam jak idą przez szkołę, trzymają się za ręce... Ach marzenie! xD A jaka by była mina i reakcja Nathana!
No właśnie, Nathan. ( stoję z założonymi rękami, surową miną i tupię nogą tak jak to zazwyczaj się tam robi w filmach czy coś xD) Ech. No dobra wybaczam ci, ale mam nadzieję, że będzie w następnym rozdziale!
Co by tu jeszcze... Hm... To chyba wszystko.
Życzę weny, czasu i pozdrawiam! Mama nadzieję, że szybko wstawisz następny rozdział!
Dziękuję bardzo za komentarz! ^.^ Cieszę się, że Ci się podobało! Hehe. Eric już taki jest. Myślę, że go polubisz. Czy między nim, a Andie coś będzie, to się okaże xD Nathan w następnym rozdziale się pojawi! Masz to jak w banku! :D Jeszcze też dziękuję :***
Usuńmuszę cię kochana bardzo przeprosić, bo zauważyłam , że przez własne lenistwo nie komentuję, no przepraszam ... tak jestem leniwa... tak trudno namówić mnie do komentowania, ale gdy już komentuję to robię to porządnie ...
OdpowiedzUsuńcóż co do rozdziału ... jak zaczęłam czytać twojego bloga zobaczyłam, że wkładasz w niego pasję i serce, a jest dużo blogerek które piszą dla pisania, bądź dla sławy czy popularności, widać, że się starasz choćby po długości rozdziałów i widać, że z tematem na bloga nie "urwałaś się z choinki" ... więc coż mogę powiedzieć, jestem chora nadrabiam wszystkie blogi i natrafiłam na twojego i w końcu napisałam komentarz dłuższy niż mój jednej post na blogu ;p
ROZDZIAŁ JEST MEGA, SUPER, CUDOWNY <33333
Życzę dużo weny ... buziaki xx
Maja
Dziękuję za komentarz i miłe słowa! Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą, dziękuję!!! ♡ Tak bardzo się cieszę, że Ci się podoba. To dla mnie radość :D Heh. Mi też nie zawsze chce się pisać komentarze, ale tak już jest. Jeszcze raz dziękuję :***
UsuńKurde, wchodzę na tw bloga, patrzę na 10 rozdział, lecę w komentarze i widzę jaki ze mnie dziadu. A byłam święcie przekonana, że skomentowałam ten rozdział. o_O No nieważne. Jestem i komentuję, ale nwm co napisać. Kurde, nie myślę w tej chwili -.- No to wybacz za takie dziadostwo, ale jest super :) Weny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Nawet nie wiesz jak cieszę, że Ci się podoba! ;D Wcale nie jest dziadowsko, jak Ty to powiedziałaś. Bardzo dziękuję i pozdrawiam! :***
UsuńKolejny rozdział przeczytany za jednym razem (no, może tylko z jedną małą przerwą na opłakiwanie najsmutniejszej sceny w filmie, który przy okazji oglądam :P). Coraz bardziej wciągające się robią te rozdziały, wiesz? :) Ten może i trochę krótszy od poprzedniego, ale i tak nie był KRÓTKI, więc w tej kwestii wszystko okay :D
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział był świetny, bo złego chyba nie umiesz napisać :*
No, już tylko jeden do nadrobienia mi pozostał! :D
A Eric niby na początku wydawał mi się wielkim głupkiem, ale potem był jakiś taki słodki ^-^ Tyle że ma dziwne sposoby umawiania się z dziewczynami na randki xD W każdym razie, i tak jakoś tak mi się wydaje, że szczególnie długo ze sobą nie pobędą :)
Może jeszcze nie pokochałam jakoś szczególnie Nathana, ale czekam na więcej rozdziałów z znim z przeczuciem, że to szybko może się zmienić :3
No cóż, kończę komentarz i już za chwilę zabieram się za kplejny rozdział! :)
Dziękuję ślicznie! ;* Hehe. Uważam, że za bardzo mnie pochwalasz xD Według mnie, to nie jestem taka świetna, jak mówisz. Piszę naprawdę przeciętnie, ale bardzo dziękuję za tak miłe słowa! ^.^ Cóż... Też uważam, że Eric na początku nie robi dobrego wrażenia, ale jest całkiem okey. Bynajmniej według mnie :3 Ja go lubię, ale wolę tak jak Ty Nathana. Uwielbiam go! Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam! :***
Usuńzapraszam cię na mojego nowego bloga na którym już pojawił się prolog :)
OdpowiedzUsuńhttp://puppet-in-humanity.blogspot.com
mam nadzieję,że mogę na ciebie liczyć z resztą jak zawsze... nigdy o tym nie mówiłam, ale to ty zawsze dawałaś mi siłę do pisana *_*
DZIĘKUJĘ <3
Jej! Dziękuję za miłe słowa! Nie sądziłam, że daję Ci taką motywację! :D Z miłą chęcią wpadnę na Twojego bloga! A jak! Masz moje słowo! Pozdrawiam ! :***
UsuńPostać Erica, mimo iż na początku sprawiała nieco niemiłe wrażenie, to przy bliższym poznaniu zdecydowanie zyskuje. ;) Wydaje mi się, że coś się zakręci między tym dwojgiem :) A przynajmniej ze strony Erica.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz! Zgadzam się, że Eric na policzku nie robi dobrego wrażenia, ale on już taki jest. Najpierw wymusza spotkanie poprzez na przykład taki szantaż, a później... No! Całkiem inaczej się zachowuje :3 Myślę, że go polubisz, a co będzie pomiędzy nim, a Andie? Dowiesz się w 12 rozdziale! :D Pozdrawiam :***
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńJuż wszystko nadrobiłam :) A co do rozdziału, to bardzo mi się podobał ;) Jak wyobraziłam sobie Alex, która tak gwałtownie podniosła się z łożka, to myślałam, że padnę xD Spodobał mi się ten Rooker, zazdroszczę Andrei :D I dziwne, że ona się nie zmęczyła, biegnąc taki długi kawałek, pewnie to ma jakiś związek z jej mocą, ale nie wiem :)
Pozdrawiam :**
Juliet
Cieszę się, że nadrobiłaś zaległości. Ja jak jest, to korzystam z okazji, że jest streszczenie (: Ha! Rzeczywiście musiało wyglądać to śmiesznie, jak Alex poderwała się z tego lóżka :D Ja też lubię Erica. To, że Andrea się nie zmęczyła... Cóż. Coś się z nią dzieje, ale to wyjdzie z czasem :P Pozdrawiam! :***
Usuń"Wyszłam z pomiecenia" - pomieszczenia
OdpowiedzUsuńAndrea niby ma przyjaciółki, ale nikomu się nie zwierza ze swoich problemów. W takim razie co to za przyjaciółki?
"nie liczył się ze zadaniem" - co?
"zajmują cała szerokość" - całą.
"Standardowo usidłam" - usiadłam
"Łapiąc się na miejsce" - za miejsce
"Zrobiło się straszenie ponuro" - strasznie
"jak na złość nic nie mogłam niczego znaleźć" - straszne masło maślane
Wyjątkowo nie skomentuje obszerniej treści, bo w tym rozdziale się za bardzo nic nie działo. Niby była randka, ale jakaś taka nijaka - mistrzem podrywu to ten chłoptaś z pewnością nie zostanie.
Andrea ciągle rozpamiętuje brata.
No i nie rozumie czemu nie ma zadyszki.
To chyba byłoby na tyle. Można by rzec, że jestem już na półmetku. Więc pewnie jutro uda mi się dokończyć resztę rozdziałów.
Pozdrawiam i nie miej mi za złe tego wytykania błędów - nie robię tego w złej wierze.
Wymuszona randka, a jednak spodobała się Andrei. Mnie by się taka nie spodobała, raczej nudna, oklepana, typowa, bez żadnego elementu zaskoczenia i czegoś co by sprawiło, ze byłabym oczarowana czy chociaż zafascynowana. Rozmowy też typowe. Więc oceniam, że ten chłopak, którego ona uznała za całkiem sympatycznego jest sympatyczny, ale także nudny i to nudny jak flaki z olejem. Dziwi mnie też, że się otworzyła przed nim o Theo, ja bym na jej miejscu powiedziała "Nie mam rodzeństwa, brat nie żyje: i tyle, nie tłumaczyłabym się przed chłopakiem któremu nie ufam, jednak nie od tego rozdziału wiadomo, że Andrea zazwyczaj postępuje głupio, nierozważnie i nierozsądnie. Ja się naprawdę zaczynam o tę planetę obawiać, skoro cztery niezwykle silne żywioły są we władaniu takiego pustaczka. Te cztery żywioły to mi się teraz z Witche (chyba dobrze napisałam) skojarzyło, tylko tam chyba jeszcze był piąty żywioł w postaci energii jeśli się nie mylę.
OdpowiedzUsuńByłoby ciekawie, gdyby Andrea i Eric byli parą. Ten rozdział natomiast był interesujący. Lubię takie motywy z randkami...:D
OdpowiedzUsuńNa początku mnie ten cały Eric irytował, bo tak na chama przystawiał się do Andrei, ale później jak zaczęłam czytać że jest spoko, to jakoś odetchnęłam. Już myślałam, że dalej będzie jakiś nachalny, czy coś.
OdpowiedzUsuńA ja się domyślam, czemu ona nie dostała zadyszki! Bo byłą mokra, a panuje nad żywiołem wody, deszcz to woda, i może ta woda dodaje jej sił? Mam rację? Powiedz, że mam rację, bo jak to nie to, to ja już sama nie wiem, co!
A Lewis... Nienawidzę. jakbym miała takiego nauczyciela, to bym sobie coś chyba zrobiła :/ A przecież ona tylko się zamyśliła! Do tego bolała ja głowa! Powinien ją do pielęgniarki wysłać, czy coś, bo jakby mu na lekcji zasłabła, albo coś by jej się stało, to by była jego wina! Mam ochotę zacząć przeklinać, a nie wypada chyba... Także po prostu przejdę do następnego postu, pozwolisz xD
Na początek rzeczy do poprawy :)
OdpowiedzUsuńWyszłam w toalety
z
włosach, zielonych czach
oczach
Wyszłam z pomiecenia
pomieszczenia
złapałam za ramie
ramię
cała szerokość korytarza
całą
jednocześnie uniemożliwiając dalsze iście.
dalsze pójście
Bardzo rzadko się to zdarzała
zdarzało
Jest miłym, uprzejmy...
miły
Na kiedy mama zrobić?
mam
nic nie mogłam niczego znaleźć!
bez słowa "nic"
Nie za dużo działo się w tym rozdziale. Co prawda, bohaterka przeżyła randkę, ale nie była ona jakaś spektakularna. Ot, zwykłe wyjście znajomych :) Andrea chyba była z niej zadowolona, ale nie wiem czy ja zaliczyłabym ją do udanych.
Zdziwiło mnie to, że Andrea tyle powiedziała o Theo, bo jest to raczej prywatna i delikatna spawa więc nie powinna o tym opowiadać byle komu, no ale skoro bohaterka czuła, że chce się zwierzyć, to kim ja jestem, żeby zabraniać jej tego? :P
Niedługo przeczytam kolejny rozdział.
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Hejka!
OdpowiedzUsuńZaraz, co? Najpierw ją wyśmiewa, kiedy spadła ze schodów, zamiast pomóc, nawet jej nie zna, a teraz ni z gruchy, ni z pietruchy wyskakuje z tekstem, czy się z nim umówi? Ciężko mi w to uwierzyć. A jak mu odmawia to jeszcze jej grozi? Dziwny typ. Z zakładki dla bohaterów można wyczytać, że się w niej zakochał, ale szczerze w to wątpię, po jego zachowaniu. On po prostu chce zdobyć kogoś i tyle, uprzedmiotowić (takie pierwsze wrażenie sprawia). No tak, nie ma to jak ją szantażować, bo ma go w nosie. I ona się zgadza niby dla świętego spokoju? Huh, zdziwiło mnie nie tylko to w jej zachowaniu, ale także fakt, iż obeszło ją, że dowie się Nathan i szkoła (co na początku było dla niej furtką do "zabicia się").
Rozumiem, że powiedziała nauczycielowi prawdę, ale "głowa mnie boli" to taka wymówka, mogła po prostu powiedzieć "przepraszam, nie słyszałam" i wyszłoby trochę lepiej dla niej. Natomiast zostanie po lekcji, bo nie usłyszała pytania? Koleś przesadza.
Zaraz, on ją szantażuje, zmusza niemal, żeby poszła z nim na randkę, a ta uważa, że on jest miły i uprzejmy zamiast nachalny i gburowaty? XD Coś tu jest nie tak.
Sam fakt, że jest bledsza, nie była ani trochę zmęczona tym biegiem, a wcześniej nie była w stanie przebiec kilka razy wokół boiska i ma więcej siły. Coś się w niej zmieniło. Wiadomo po zakładce bohaterów, co, ale poczekam aż to w opowiadaniu się wyjaśni. :P
Uwagi:
"Wyszłam w toalety..." - powinno być "wyszłam z toalety..."
"...rozczesałam swoje długie włosy..." - w sumie nie trzeba podkreślenia, więc "swoje" można wywalić
"Wyszłam z pomiecenia..." - powinno być "... pomieszczenia..."
"Postanowiłam tak, jak mama mnie prosiła" - lepiej pasuje "Postąpiłam..."
"Co z tego, że nie jest nim genetycznie?" - lepiej brzmi "... biologicznie"
"Nie wykluczam tego, że chciałbym go poznać..." - powinno być "... chciałabym..."
"Poczułam, jak coś miękkiego, co z dużą silą..." - powinno być "Poczułam, jak coś miękkiego, z dużą siłą..."
"Szłam przyciskając się przez tłum rozgadanych osób." - powinno być "szłam, przeciskając..."
"ktoś chciałby przejść, a one zajmują cała szerokość korytarza." - powinno być "... a oni zajmują całą..."
"Jeszcze nigdy nie widziałam, jakby się uczył..." - powinno być "Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby się uczył..."
"Jest miłym, uprzejmy" - powinno być "Jest miły..."
"...porze roku było nie możliwe." - powinno być "... niemożliwe"
"Deszcz zaczął padać tak nie spodziewanie" - powinno być "... niespodziewanie"
"Przypominało to to, jakby ryby w jeziorach ni wynurzały się, ni to nie wynurzały na powierzchnię" - nie rozumiem tego zdania. O co dokładnie w nim chodzi?
"... że po pokoju zawsze chodzę na boso w skarpetkach." - raczej powinno być "... chodzę boso lub w skarpetkach"
"Rzuciłam się do swojej torby, leżącą..." - powinno być "... leżącej..."
"Widziałam, że trafiłam, bo już nabrałam w to wprawy" - powinno być "Wiedziałam..."
"...wzięłam piórnik i z rzeczami usiadłam na łóżko" - lepiej brzmi "... usiadłam na łóżku"
"Jak na złość, nic nie mogłam niczego znaleźć" - w tym wypadku można wywalić "nic" i zostawić "niczego" lub odwrotnie
"Co najgorsze, zadania stawały się coraz trudniejsze" - powinno być "co gorsze..."
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May